- iocosus
Uwaga! Ani słowa o futbolu, sporcie, w Kalejdoskopie ze Zbyszkiem nawijamy o historii, niezainteresowani niech trzymają się z daleka!
„Nierządem Polska stoi – nieźle ktoś powiedział.
Lecz drugi odpowiedział, że nierządem zginie!
Pan Bóg nas ma jak błaznów. I to prawdy blisko,
Że między ludźmi Polak, jak Boże igrzysko.”
Tak o siedemnastowiecznej Rzeplitej pisał nie endek, a Krzysztof Opaliński (1611-1655) wojewoda poznański, no cóż z wad sprawę sobie zdawał i je w „Satyrach” piętnował, ale i tak pod Ujściem przed Szwedem skapitulował. Pod rozwagę.
Zbyszku masz pełne prawo do swojej wizji przeszłości, jej interpretacji, skoro twierdzisz: „łączenie liberum veto z upadkiem państwa nie wytrzymuje krytyki.” - choć wzbudza to mój wewnętrzny poznawczy sprzeciw i zdanie mam zgoła przeciwstawne, to odmienność poglądową akceptuję, choćby jako kontestator czegoś w rodzaju „polityki historycznej” narzucającej jeden właściwy punkt widzenia. Traktuję zatem twoje wynurzenia, na równi z tezą choćby historyka Adama Zamoyskiego, również negatywnie nastawionego do "polityki historycznej" i pod tym względem jestem z nim zgodny, ale odnośnie liberum veto już nie:
„Od dwustu lat bijemy się w piersi, przekonani, że liberum veto ośmiesza nas na arenie międzynarodowej. Słynne hasło "Polska nierządem stoi" odczytujemy wyłącznie pejoratywnie i krytycznie, zapominając, że alternatywą był absolutyzm, który ani nie wynikał z "konieczności dziejowej", ani nie kojarzy nam się zbyt dobrze. (…)Krytycyzm wobec demokracji szlacheckiej ma źródło w "protestanckim" twierdzeniu, że miarą sukcesu jest wyłącznie wyliczalny zysk. Rzeczywiście, w tym sensie I Rzeczpospolita przegrała. Jednak w dzisiejszej Europie - przy wszystkich jej wadach - ten sposób myślenia odchodzi na szczęście w niepamięć. Zaś "dziwaczny" ustrój demokracji szlacheckiej zawierał elementy, które stają się dziś atrakcyjne jako budulec cywilizacji Zachodu.”
Zbyszku poglądowo wydaje mi się, że zbieżnie, z tym co napisałeś, Zamoyski jeszcze dodaje: „Wracając do liberum veto: czy instynkt niezgody, który w nim tkwił, nie przyczynił się aby do tego, że przetrwaliśmy zabory, drugą wojnę światową, komunizm?...”
Cały ciekawy artykuł, którego niektóre stwierdzenia akceptuję to: http://tygodnik.onet.pl/historia/chwala-liberum-veto/95c4c
Lubię prowokacyjne tezy, jednak ponieważ z gloryfikacją „liberum veto” się stanowczo nie zgadzam przywołam inną równie „ekstremalną” być może szokującą tezę, zaczerpniętą z innego wywiadu z innym historykiem:
„Z drugiej strony Polska rozłożyła się od środka sama, rozbiory były konsekwencją uwiądu Polski jako państwa.
- Rozbiory były konsekwencją tego, że przez Polskę nie przeszła nigdy burza wojny domowej ani rewolucji.
Zabrakło szczepionki, która zahartowałaby państwo?
- Tak. Ustrój został ustalony w XVI w., później szlachta panicznie bała się zmian.
Jeśli w miejsce Sasów, którzy byli fatalnym wyborem w elekcjach królewskich, pojawiłaby się silna osobowość, rządząca twardą ręką, nawet na granicy brutalności, nie byłaby to szczepionka na uratowanie Polski?
- Na pewno tak. Nie umiem rozstrzygnąć, kiedy był ostatni moment na reformę ustroju w Polsce. To nie były czasy Sobieskiego? Myślę, że wówczas doszłoby raczej do wojny z Litwą. W moim przekonaniu ostatnim takim momentem był najazd szwedzki. To był większy wstrząs dla opinii publicznej niż pierwszy rozbiór Polski. Tak zwany potop przyniósł rozwój nietolerancji i osłabienie autorytetu królewskiego. Partia reform miałaby duże szanse na zniesienie zalążków liberum veto.”
Zbyszku skoro interesujesz się historią, to z pewnością jest ci znane nazwisko profesora Janusza Tazbira autora tych powyższych słów i tezy o potrzebie „absolutystycznej szczepionki”, lub terapii szokowej w postaci „rewolucji”, „wojny domowej” jako remedium na coś utożsamianego z wprowadzaniem i egzekwowaniem liberum veto.
Zostawmy Władysława Konopczyńskiego (u mnie szacunek za PSB) być może pod jego jakimś wpływem był prof. Władysław Czapliński, ale skupmy się na profesorach Tazbirze lub Maciszewskim również na Pawle Jasienicy.
W necie jest w miarę krótka za to bardzo ciekawa rozprawka prof. Janusza Tazbira o szlachcie - „Sarmatyzm a barok” polecam:
http://rcin.org.pl/Content/21824/WA303_33187_A52-KH-R-76-4_Tazbir.pdf
z niej można zaczerpnąć konkluzję:
„Sarmatyzm stanowił m.in. konsekwencję zrywania więzów łączących nas z kulturą zachodnioeuropejską. Przedstawiając w syntetycznym skrócie dzieje naszego stosunku do niej można stwierdzić, że przez pierwszych pięćset lat istnienia państwa polskiego różnice dzielące Polskę od Francji, Anglii czy Włoch ulegały stopniowemu zmniejszeniu. Wiek XV i XVI, a więc jesień polskiego średniowiecza i rozkwit Odrodzenia stanowiły okres, w którym dysproporcje te były chyba najmniejsze i najmniej istotne. Wiek XVII odwraca z powrotem stosunek na naszą niekorzyść. Większość krajów Europy zachodniej znalazła się wówczas na wirażu dziejowym. Ich rozwój, dokonywający się między innymi kosztem słabiej rozwiniętych krajów Europy wschodniej oraz nowo odkrytych ziem Ameryki i Azji, poszedł wtedy olbrzymimi krokami naprzód, gdy tymczasem na losy naszego kraju zaczęły oddziaływać ujemnie wojny, kryzys gospodarczy i anarchia polityczna. Wydaje się przy tym, że o ile Anglia, Francja czy Niderlandy prześcigały nas wówczas na polu gospodarki i kultury (zwłaszcza nauki), to najbliżsi sąsiedzi Polski zaczęli górować nad nią przede wszystkim sprawnym aparatem państwowym, którego niedowład w XVIII w. miał się tak bardzo dać Rzeczypospolitej we znaki.”
A teraz o Sicińskim i Andrzeju Masymilianie Fredro powołując się na „Szlachtę polską i jej państwo” Jaremy Maciszewskiego (Zbyszek niech cię gęś kopnie, muszę z książki przepisywać
):
„Dnia 26 stycznia 1652 roku zebrał się w Warszawie sejm. (…) Obrady przebiegały pod znakiem intryg, sporów i kłótni. W ostatnim dniu obrad, 8 marca próbowano załatwić choćby tylko sprawę najważniejszą: ratyfikację ugody białocerkiewskiej. Nie dopuszczali do tego niektórzy posłowie, wysuwając rozmaite zastrzeżenia lub zgoła prowokacyjne wnioski (…) kiedy padła pierwsza wzmianka o prolongacie, poseł upicki Władysław Siciński, który nie odznaczył się żywszą aktywnością oświadczył – ja nie pozwalam na prolongację – i zanim posłowie zrozumieli co się stało, wyszedł z izby.
A stało się nie byle co. Nie dlatego, że jeden poseł zaprotestował, zdarzało się to i dawniej, a obrady toczyły się dalej. Tym razem jednak, gdy już wiele województw mimo protestu Sicińskiego zgodziło się na przedłużenie obrad, poseł mazowiecki Zielski sprzeciwił się dalszemu składaniu deklaracji w tej sprawie. (…) Siciński nie działał sam. Stał za nim Janusz Radziwił. Niezgody i waśnie w izbie sejmowej stworzyły klimat, w którym zerwanie sejmu było możliwe. Największą wszakże winę ponoszą posłowie, którzy w tej przełomowej chwili nie zdobyli się na odwagę, by raz na zawsze skończyć z zasadą jednomyślności i nie dopuścić do powstania niebezpiecznego w skutkach precedensu, w dawnej Rzeczypospolitej ważniejszego często od pisanej, lecz nie stosowanej w praktyce, zasady prawnej.”
Tyle profesor Maciszewski, opisując sytuację na Fredrę się nie powołał ale skądinąd wiemy że w 1652 roku Andrzej Maksymilian Fredro sprawował na sejmie funkcję marszałka sejmu. Kilka stron dalej Jarema Maciszwski taką zamieszcza wzmiankę:
„Andrzej Maksymilian Fredro, człowiek wielce oczytany w autorach klasycznych i renesansowych, erudyta niepospolity, potrafił słusznie konstatować, iż „nigdy Polacy nie mogą być zwyciężeni ani złamani, jeśli sami przeciw sobie się nie zbroją, gdy panuje wewnętrzna zgoda”, ale przecież w ówczesnej sytuacji owa „zgoda” mogła być jedynie postulatem, a „państwo zgody” czystą utopią. Fredro pisał równocześnie: „elekcja wydaje się starsza niż sukcesja”, występując przeciw królewskim planom elekcji viviente rege i broniąc zawzięcie zasady liberum veto, „rozumnej broni w ręku rozumnych i cnotliwych”.”
źródło: Jarema Maciszewski "Szlachta polska i jej państwo" s. 237, Warszawa 1986
Kwestia w tym, że szlachta rozumna i cnotliwa nie bywała, a dostała narzędzie żeby zachowawczy obskurantyzm uskuteczniać. Klientelizm wobec możnowładców był rozpowszechniony, to też element koła zamachowego „liberum veto”. Zbyszku „Paweł Jasienica wręcz stawia tezę, że to nieudolni , skorumpowani i zdradzieccy władcy doprowadzili do upadu I Rzeczpospolitej” zgoda dodam „tylko” że wykorzystując do tego celu liberum veto:
W „Rzeczpospolitej Obojga Narodów” Jasienica pisał:
„Samo liberum veto nie wynikało ze zbiorowego obłędu ani z wrodzonego instynktu anarchicznego. Było logicznym, tak! zupełnie logicznym ukoronowaniem ustroju, gwarancją jego bytu. Skoro państwo przemienione zostało w rzeszę samodzielnych domen magnackich, to zasada głosowania większością stała się nie do przyjęcia. Magnat – dajmy na to wielkopolski – natychmiast utraciłby swą przez antenatów uzyskaną pozycję, gdyby musiał podporządkować się prawu uchwalonemu przez Małopolan i Litwinów. Dla niego liberum veto było naprawdę „źrenicą wolności”, pojmowanej jako faktyczna suwerenność.”
Źródło: Paweł Jasienica „Rzeczpospolita Obojga Narodów” s. 199, Warszawa 1999
Jak widzisz „liberum veto” zostało przeciwstawione „zasadzie głosowania większością” a to jest podstawą współczesnych, nowoczesnych demokracji parlamentarnych. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ stali członkowie mają prawo veta, no i faktycznie ONZ było i jest diablo skuteczne.
Veto w 1950 nie zafunkcjonowało i na Półwyspie Koreańskim mamy permanentny stan wojny, a przecież Kim Ir Sen zaprowadziłby tam wieczny pokój. Gdyby tylko ZSRR wówczas postawił „liberum veto” a nie zbojkotował.
Zbyszek nie żartuj z Unią Europejską. Konglomerat 28 europejskich państw ma swoją specyfikę, w której państwa nazwijmy to są bardzo wyczulone na swoją niezawisłość w wspólnocie. Masz teraz Komisja Europejska właśnie uchwaliła, że pigułki "dzień po", czyli tzw. antykoncepcja awaryjna, mogą być sprzedawane bez recepty we wszystkich krajach Unii Europejskiej, ale równocześnie „Jeżeli jednak jakiś rząd chce utrzymać sprzedaż na recepty, to może to zrobić – wyjaśnił radiu RMF FM Enrico Brivio, rzecznik komisarza UE ds. zdrowia.”
O systemach, zasadach Unii Europejskiej jednak nie rozprawiajmy, już wolę poczytać o Sir Aleksie Fergusonie. Z ukłonami.





This is a comment on "Zezem. Jaki trener jest potrzebny piłkarzom? cz. 1"