- corazstarszy
W pewnym sensie czuję ulgę, że już to mamy za sobą. Czekanie jest gorsze niż zakończenie tego złego scenariusza, z którym się człowiek liczy. Drugi powód ulgi to wspomnienie jesieni 2010 i wyczynu Skorży w Krakowie. Wówczas była najwyższa porażka w meczu ligowym, odkąd kibicuję Legii.
Ciekawi mnie przypadek piłkarza Moulina. Może go krzywdzę, ale staram się wczuć w jego rozumowanie i widzę je tak: pokazałem w 2016/17, jak dobrze potrafię grać i jak ważny tutaj jestem, choć ten Magiera to dupa, nie trener. Po urlopie, myśl ‘dupa, a nie trener’ dostrzegłem u innych kolegów. Więceśmy się nie wysilali. Po co? skoro patałach i tak wszystko zaprzepaści.
Ale wyjaśnienia tak złej gry u nowego trenera nie znajduję.
Teraz o różnym pojmowaniu pojęć: padaczka i kryzys. Jeden, wielce mądry klasyk tego forum, na d, dowodził, że wiosną 2016/17 Legia grała padaczkę. Drugi klasyk, z dwuczłonowym nickiem z pierwszym elementem na a, wyraził niedawno błyskotliwą myśl, że jak dla niego, to Legia jest w kryzysie od początku 2017. Mi się wydaje, że kryzys i padaczkę to mamy w tym sezonie. Ale mi się wiosna podobała.
Trener Jozak nowy, to pewne jeszcze nie wie, że Kasper Hamalainen słabo wypada, gdy wychodzi w podstawowym składzie i że Guilherme, odkąd jest w Legii, przeciwko temu akurat przeciwnikowi głównie rozgrywa słabe mecze.
Ne rozumiem, jak można wykorzystywać złe wyniki Legii do plucia, czy to na Magierę, czy na Leśnodorskiego, czy na Mioduskiego, czy jakiegoś zawodnika. Ale cieszę się, że chociaż jeden jest zadowolony. Jak przy tym przyironizował ... Niech wróci era Wandzla i Leśnodorskiego - od razu wyniki się poprawią i nie będzie żadnego płacenia Aldonie Wejchert.
This is a comment on "Lech - Legia 3-0: Blamaż "