- a-c10
@ Gawin:
To wprost niewiarygodne, że klub dysponujący takimi środkami jak Legia, funduje sobie drużynę, która przegrywa średnio co trzeci ligowy mecz.
Środki nie grają. Trzeba jeszcze umieć nimi zarządzać. Taki banał, ale jakże bolesny, nie? Żeby nie było: ja się z nikogo nie zamierzam natrząsać. Jakkolwiek by na to nie zerkać, mój ukochany klub też dysponuje niebagatelnymi - jak na warunki - możliwościami, które w zasadzie rokrocznie koncertowo marnuje. A przede wszystkim, dawno znudziły mnie wzajemne złośliwostki paskudnie osmolonych garnków i kotłów.
Warto jednak zauważyć, że Romeo Jozak to kolejny trener Legii "na lata", który nie przetrzymał nawet roku. Po Dariuszu Mioduskim powszechnie spodziewano się wysokich, zachodnich standardów zarządzania, kultury organizacyjnej, etc. Tymczasem wychodzi na to, że facet niespecjalnie różni się od Józia Wojciechowskiego. No, może w gadce gładszy, a i z gęby jakiś taki bardziej przyjemny, ale na tym jakby koniec.
Coś poszło bardzo nie tak.
Ale w zasadzie dlaczego tak twierdzisz? Nie, serio pytam. Zobacz, taki Jacek Magiera, zanim objął pierwszy zespół Legii, zdążył sobie przynajmniej potrenować Wasze rezerwy i sosnowieckie Zagłębie. Niby mało, ale zawsze coś. Tymczasem Romeo Jozak trafiając na Ł3 był kompletnie zielony. A nie no, jasne. Miał ogromną podbudowę teoretyczną. Szkoda tylko, że jakoś-takoś nie udało mu się zauważyć, że czas profesorowania się dla niego skończył (zresztą na jego własne życzenie przecież). Przychodząc do Legii ustawił się po tej mniej uprzywilejowanej stronie katedry i co parę dni musiał zdawać praktyczny egzamin. Bez terminów poprawkowych, bez warunków, bez szansy przerzucenia czegokolwiek na wrzesień. Trudno się zatem dziwić, że niejeden z tych egzaminów oblał, kilka nawet w sposób cokolwiek kompromitujący. OK, bolesne, ale przecież taki właśnie scenariusz należało poważnie brać pod uwagę. Jeśli Mioduski tego nie zrobił, jak na moje powinien się mocno nad sobą zastanowić.
Chyba jeszcze bardziej niewiarygodne jest, że ta drużyna nadal liczy się w walce (?) o mistrzostwo Polski.
Hmmm... no to może wreszcie uwierzmy, że tak naprawdę to żadnej "walki" nie ma? Jest co najwyżej bijatyka paru podpitych kolesi, którzy dorwali w ręce kije, kastety i inne sprzęty - niektóre nawet całkiem nie najgorszej jakości - ale zupełnie nie umieją się nimi posługiwać. Ta ich szamotanina ma nawet swój urok. No i to cały czas są nasi kolesie. Z naszej ośki. Dopóki jednak nie ogarną tematu choć na tyle, by przynajmniej sobie samym nie robić krzywdy, naprawdę trudno ich poważnie traktować.
This is a comment on "Legia - Zagłębie 0-1: Co by tu jeszcze?"