A+ A A-
  • Zbyszek
@Senator. To o czym piszesz jest niby oczywiste ,ale ono tyczy wyłącznie sposobu wykonywania funkcji trenera i jej ograniczeń. Nie będę prawił banałów, bo jako wytrawny znawca wiesz o co chodzi. Natomiast , o czym pisałem wielokrotnie, trener to zawód , obecnie wysokospecjalistyczny i jako taki, aby był dobrze wykonywany, to ten który go wykonuje musi być osobą kompetentną.Więc o sposobie jego wykonywania decydują kompetencje ( wykształcenie, doświadczenie, inteligencja , warsztat), a nie szczere chęci. Przy czym jeżeli chodzi o kluczowy element różniący trenera reprezentacji od klubowego,a więc najpierw wybór koncepcji i dobór do niej najlepszych wykonawców to Papszun w Rakowie był takim właśnie quasiselekcjonerem. Zajęło mu to kilka lat,ale na miarę środków jakie zwiększał mu właściciel klubu , który wykazywał rozsądek w tym względzie - dobierał trafnie. Ja też po zachowaniu Papszuna przed finałem PP, w trakcie spotkania i po nim czuję niesmak i uważam,że zamknął sobie drogę do trenowania Legii,ale przecież reprezentacja to inna para kaloszy. I kiedy spojrzymy z tej perspektywy na jego "poczynania słowno-akrobatyczne" to dostrzeżemy w nich to czego brakuje Santosowi - autentyczna pasję ,a więc cechę, którą , jak ją lider ma , to może nią natchnąć zespół , a jak jej nie ma jak Santos to zespół gra jak śnięta królewna. Nie odbieram walorów Urbanowi, ale uważam ,że jego kompetencje trenerskie są niezbyt wysokiego lotu , on bardziej bazuje na cechach osobowości oraz na obyciu jako zawodnik z wielką piłką. Pozdrawiam serdecznie. @Ioscosus. Historia jest jak nóż, którym można kroić chleb, a można zabić człowieka. Nie ma jednej historii i każdy może z przeszłości wyciągnąć wnioski jakie mu pasują. Natomiast wielki uczony Karl Popper zajmujący się m.innymi metodologią nauki stworzył teorię weryfikacji tego co naukowcy twierdzą i nazwał ją falsyfikalnością. W skrócie jeżeli można znaleźć chociaż jeden fakt, jedno zdarzenie jej zaprzeczające to taka hipoteza jest fałszywa.Otóż takie bzdury jak ten Bobrowicz pisano w czasach PRL jako rzekomą pozostałość to tych "złych" rządach szlacheckich, że oto nie potrafimy pracować zespołowo ,że jesteśmy kłótliwi itd. Lata 70+ w sporcie przyniosły olbrzymie sukcesy w sportach zespołowych , że przypomnijmy tylko reprezentację Wagnera w siatkówce, czy reprezentacje piłkarzy Górskiego, Gmocha i Piechniczka.I one zadały kłam tym teoryjkom . Zresztą nadal siatkówka świeci triumfy. I trzeba zastanowić się : co się na te sukcesy siatkówki, tak reprezentacji jak i klubów - składa . Co stanowi ich fundament. I trzeba najsamprzód uzmysłowić sobie ,że to zawodnicy grają na boisku ,że bez nich nie ma sukcesów. Pomijając wyjątkowy sukces siatkarzy w 2006 roku to na autostradę sukcesów weszliśmy po 2010 roku , a główną przyczyną sprawczą był fakt podpisania w 2008 roku z Ministerstwem Sportu umowy o długofalowym finansowaniu szkolenia młodzieży oraz Ministerstwem Szkolnictwa Wyższego o współpracy w szkoleniu i kształceniu siatkarskiej kadry trenerskiej na uczelniach..Na sukcesy w siatkówce składa się porządnie i nowocześnie wykształcona kadra , która potrafi wyszkolić wysokiej klasy zawodników i zawodniczki . Ten proces rozpoczęto w polskiej piłce nożnej w latach 60-tych i co przyniosło obfity plon w latach 1972-1982. Obecnie w piłce nożnej nie ma ,ani jednolitego ,nowoczesnego systemu szkolenia ,ani porządnie wyedukowanych szkoleniowców młodzieży, a efektem tego stanu rzeczy jest brak wysokiej klasy zawodników. Jesteśmy jako ten Napoleon, który przejeżdżając obok odbitego z rąk Angoli francuskiego miasteczka oczekiwał salw armatnich ( my oczekujemy wygranych i awansów) ,a na co mer odparł,że jest kilka powodów :"Po pierwsze: nie mamy armat, po drugie...." Mądry Napoleon przerwał mówiąc : "To pierwsze w zupełności wystarczy". Po pierwsze, nie mamy armat !.I to jest główna przyczyna miejsca naszej piłki na światowej i europejskiej arenie,a nie bajanie o tym jaka to nasza szlachta była setki lat temu.
This is a comment on "Ogóry czy miękiszony!?"