- iocosus
Ooo!!!
Prawie zgadzam się z CTP. I „prawie” tym razem nie robi różnicy, bo to czy Tusk namówił Morawieckiego, żeby ten złożył propozycję premiową kadrowiczom, dzięki czemu i przy pomocy usłużnych mediów mógł go później „obrzucić błotem”, to w sumie mało istotne. Czy Mariusz Chłopik okaże się tajnym agentem Tuska na miarę Pana Kleksa, czyli Tomasza Mraza, to również nieważne. Pozostawmy te „political fiction” własnym przekonaniom. Grunt, że faktycznie „afera premiowa” pogrążyła Michniewicza, a bez niej najprawdopodobniej prowadziłby dalej kadrę, z jakimi rezultatami, a to już czort wie, w Legii choćby z biegiem czasu było, co raz gorzej, w innych klubach też nie zagrzewał miejsca, raczej następowało między trenerem a zespołem tzw. „zmęczenie materiału”.
Fakt, że Czesiu to trener zadaniowiec i z postawionych celów potrafi się wywiązać, ale „na dłużej” to raczej nie funkcjonowało i zakładam, że pewne cechy charakteru Don Czesława grają tu swoją rolę.
Ponieważ „mleko się rozlało”, afera premiowa ujrzała światło dzienne, to moim zdaniem Kulesza musiał zwolnić Michniewicza, nie miał wyjścia, z wielu względów, oczywiście kierował się przede wszystkim tym, co było najlepsze dla niego, co da mu największą „piarową” korzyść. Z Fernando Santosem się przeliczył, ale jako prezio angażował trenera z największymi międzynarodowymi osiągnięciami w historii PZPN, pod tym względem przebił poprzedników, a że trafił kulą w płot, to już insza inszość.
Natomiast pełna zgoda z CTP odnośnie: „Zdecydowana większość PZPN-owskiego betonu, na którego czele stoi Kulesza wyznaje zasadę "żeby było, tak jak było". Jeżeli Kulesza w przyszłym roku jesienią zostanie wybrany na drugą kadencję to fakt, że Papszun do 2029 roku o posadzie narodowego selekcjonera może zapomnieć, zbyt podpadł związkowemu pryncypałowi.
W tej chwili jeżeli z Francją nie będzie blamażu, to opinia publiczna jest raczej przychylna Probierzowi, zatem Kulesza go nie zwolni, ciekawe natomiast co zrobiłby gdybyśmy wtopili jesienią w Lidze Narodów. Dlatego Probierz mówił, że mecz z Francją traktuje jako przygotowania do LN i do Mundialu a nie tylko do tej drugiej imprezy. Można by było założyć, że Liga Narodów to właśnie powinien być świetny poligon doświadczalny przy budowie zespołu na eliminacje do WM 2026, ale Probierz chyba sądzi, i chyba słusznie, że Liga Narodów to dla niego „być albo nie być”!
Gdyby się okazało, że Probierz pupil Kuleszy zawalił mecz z Austrią na Euro’24, następnie położyłby Ligę Narodów i jeszcze zawalilibyśmy eliminacje do Mundialu, a to ostatnie zbiegłoby się jesienią 2025 roku z wyborami na prezesa PZPN, to taki dotychczasowy prezio miałby przechlapane przez swojego protegowanego. Środowisko notabli związkowych mimo wszystko musi się liczyc z nastrojami vox populi, nie jest im potrzebny szlagier stadionowy: „jeb... jeb... PZPN”! Dlatego moim zdaniem Kulesza wymieniłby Probierza w przypadku gdybyśmy upupili w LN. Przynajmniej mógłby wówczas powiedzieć, że robił wszystko żeby uratować eliminacje i zatrudnił Skorżę, albo Urbana, jako „strażaka”, a że i oni nie dali rady to nie jego prezesowska wina, robił co mógł.
Za reprę trzeba trzymać kciuki, ale nie wierzę w golfowego cwaniaczka Probierza, nie trawię Kuleszy i jego popleczników, tkwią w mentalności cwaniaka żerującego na piłce, być może Zbyszek ma rację: „trzeba odbić się od dna. Ale aby odbić się od dna to najpierw trzeba to dno osiągnąć czyli na nie spaść. Być może my jeszcze nie jesteśmy na dnie i dopiero je osiągniemy.” Tym dnem może być brak awansu na WM 2026.
This is a comment on "Polskie Euro'24"