- Zbyszek
Po występach Legii w LKE w mediach zapanowało gorączkowe poszukiwanie przyczyny tak dobrych wyników i padło na system,że oto on wygrywa.
Nikt nie wpadł na prosty pomysł,że może oto Legia jest dlatego lepsza,że jej rywale są zwyczajnie gorsi
.
W piłce nożnej wynik spotkanie może być opisany na dwa sposoby : zespół wygrał ,lub zespół przegrał . Tym sposobem wczorajszy remis uznać trzeba za jedno lub drugie
,lecz chyba sukcesem on nie jest ?
. W sensie logicznym pod kątem prawdziwości oba zdania są prawdziwe , bo jeżeli pierwsze jest prawdą to i drugie też. Lecz pod względem psychologi skojarzeniowej wartość zdań jest tak różna jak kibice na nie reagujący , co wczoraj widzieliśmy, kiedy to Stalowcy popadli w radosny amok,a my w bezbrzeżny smutek. A to oznacza ,że te same prawdziwe zdania dla jednych i drugich są dwoma różnymi stanami emocjonalnymi. Co wyraził np. Baron.
Tyle tylko ,że komentatorzy piszący o zbawiennym systemie nie bardzo potrafią zrozumieć ,że to nie ustawienie spowodowało progres w w grze i wynikach ,ale to postęp w umiejętnościach taktycznych sprawił,że trener mógł dokonać zmiany systemu z 3-4-2-1 i 3-5-2 na 4-3-3. Pisałem o tym, iż trener Feio jest obecnie najlepiej wyedukowanym taktycznie trenerem w Polsce i wie,że jedynym systemem dającym możliwość pełnej kompatybilności jest właśnie 4-3-3.
Pisał o tej kompatybilności przed 47 laty Jacek Gmoch ( pozdrawiam) , który dowodził , używając matematyki ,że , aby drużyna wykonywała w 100% jednocześnie zadania destrukcyjne, konstrukcyjne i egzekucyjne to każdy zawodnik na swojej pozycji musi je wykonywać w odpowiednich proporcjach np. obrońca 70% destrukcji, 20 % konstrukcji i 10% egzekucji, a napastnik odwrotnie.
W latach 90-tych XX wieku przy użyciu parametrów komputerowych potwierdzono te spostrzeżenia Gmocha. Trener Feio nie chciał zmieniać systemu z trójką obrońców od razu , bo pewno jego zdaniem, byłaby to zbyt ryzykowna i nieopłacalna rewolucja . Więc grał tym co zastał,a pewno na treningach szykował tę zmianę. Także pisałem o tym,że w ostatnich latach tylko trener Michniewicz miał pełne , racjonalne podstawy, aby zespół grał ustawieniem 3-4-2-1 ,a to z tego powodu ,że grzechem byłoby niewykorzystanie dwóch wahadłowych grających na wysokim europejskim poziomie czyli Juranovicza i Mladenovicza. Bowiem system z trzema obrońcami oparty jest na wahadłowych i jak oni są słabi, to system staje się niewydolny. Na tej pozycji można każdego wystawić , tylko, że niewielu potrafi jej wymogom sprostać.Więc po wytransferowaniu obu - gra z trójką z tyłu stała się pozbawioną sensu - co negatywnie odbiło się na wynikach.Moim zdaniem trener Feio był za ostrożny i powinien system zmienić dużo wcześniej.
Homo sapiens ( dzięki Iocosusowi ta nazwa zyskała prawo obywatelstwa na C-L) jest konstrukcją wielce skomplikowaną,w której świadomość pełni rolę konstruktywną lub przeciwpołożnie.Współczesna psychologia ewolucyjna twierdzi ,że nasz system podzielności uwagi doskonalił się w trakcie ewolucji ,nie gatunkowej ale osobniczej . Posiedliśmy umiejętność skupiania uwagi na najważniejszych zagrożeniach i najkorzystniejszych okazjach.To reagowanie na nie sprawia ,że zwiększamy szanse przeżycia i lepszego bytu. Naukowcy mówią,że mamy wbudowany system szybkiego reagowania .Lecz ten system ma charakter intuicyjny i autonomiczny ,ale to nasz umysł rozpoznaje potrzeby , zagrożenia i okazje i niestety nie zawsze trafnie na nie reaguje. Pewno tak było ze zmianą systemu przez Feio ,który czuł,że trzeba ,ale bał się ,że zrobi to za wcześnie .
Zatem wiemy już ,że system sam nie gra , bo to zawodnicy grają w systemie . Celem systemu gry jest mówiąc kolokwialnie zagospodarowanie przestrzeni boiska , tak,aby dzięki temu skutecznie realizować swój cel gry.
Autor książki " Wspaniała pomarańcza" Dawid Winner za twórcę koncepcji zmiany paradygmatu wymiaru boiska uznał Rinusa Michelsa i jego kontynuatora Johana Cruyffa.Sam Cruyff tak to określił :" Gdy jesteś przy piłce , musisz dopilnować, by mieć jak najwięcej przestrzeni , a gdy tracisz piłkę , musisz zminimalizować przestrzeń, którą dysponuje przeciwnik.W istocie w futbolu chodzi tylko o odległości". To podejście oznacza ,że całość wydarzeń na boisku można postrzegać w kategoriach pozycji i ustawienia.Tak rozumiana istota futbolu stopniowo wypierała uznawane za najważniejsze : charakterystyki piłkarzy ( np. "szybki i silny" czy "świetny technicznie") , lub też skupianie się na sytuacjach boiskowych ( np "wygrywanie 1x1" czy "wygrywanie pozycji stykowych") , albo też uwaga na tym co należy robić z piłką ( np. "szybko przenosić ją do przodu").
Rinus Michels uważał ,że futbol tzw. totalny opierał się na dwóch różnych kwestiach : wymianie pozycji i pressingu. To on uznał ,że "Celem pressingu czyli nagonki jest odzyskanie piłki tak szybko jak to tylko możliwe i najlepiej już na połowie przeciwnika.Zaś "złapanie rywali w sidła " jest możliwe tylko wówczas, kiedy wszystkie linie przesuną się do przodu i zagrają blisko siebie" .
Tym samym już 50 lat temu uznano ,że np. napastnicy muszą być pierwszymi obrońcami , zaś ustawienie obrońców decyduje o długości pola gry.
To ta doktryna legła u podstaw uznania systemu 4-3-3 za optymalny dla kontroli i wykorzystania przestrzeni boiska. Przy czym ma on dwie odmiany : jedną , która oznacza ustawienie z jednym defensywnym pomocnikiem za dwoma czyli 4-1-2-3 lub też jest to odwrócony trójkąt w środku pola czyli 4-2-1-3 .
W sytuacji kiedy futbol ewoluował w kierunku wzmocnienia defensywy np. 4 -(2+2) - 2 lub 4-2-3-1 albo 3+2 - 4-1 powrót do systemu 4-3-3 w XXI wieku wydawał się wielce zuchwały.
Kluczowym , niezbywalnym elementem systemów 4-3-3 było skracanie długości pola gry z jednoczesnym jego poszerzaniem. Bowiem w systemie 4-3-3 najistotniejsze jest rozciąganie gry i przez to rozszczelnianie defensywy rywali, tak,aby pojawiły się w niej luki. I w tym elemencie podstawowe znaczenie ma posiadanie skrzydłowych z prawdziwego zdarzenia - szybkich, przebojowych ,o wysokich umiejętnościach technicznych.
Zespół Legii stara się używać systemu 4-3-3 do rozciągania pola gry , wciągania głębiej graczy ofensywnych rywali , zarazem zmuszając przeciwnika dp cofnięcia się ,aby dzięki tym manewrom uzyskać przestrzeń w środku pola gry.
Nie dziwię się Pekhartowi , który " z niejednego pieca chleb piłkarski jadł' ,że uważa Feio za najlepszego technicznie trenera z którym pracował .
Lecz parafrazując znaną fraszkę Tadeusza Boya Żeleńskiego można rzec :" Z tym największy jest ambaras,żeby taktyka i praktyka chciały na raz".
.
Ten rozdźwięk Gawin opisał jako spowodowany głównie zmęczeniem materiału i pewno jest to główny powód. Lecz ma on swe podłoże chyba w szczegółowym wymiarze w słabości kadrowej Legii do której zawodnicy byli dobierani pod kątem przydatności do gry w systemie z trzema obrońcami. To co mówi trener Feio o lubowaniu się w grze co 3 dni to typowe robienie dobrej miny do złej gry - taki korporacyjny bełkot. Trener Feio nie rotuje , bo nie ma kim, bo ma do gry w wybranym systemie 12 - 13 zawodników z pola.Oczywiście ma to tę "dobrą " stronę ,że możemy przewidzieć wyjściowy skład Legii z 90% dokładnością
.
Skład można przewidzieć ,lecz niewiadomą jest poziom koncentracji i zaangażowania jakie zaprezentuje zespół w spotkaniach ligowych.Wczoraj kilku zawodników zagrało niechlujnie, na pograniczu lekceważenia obowiązków, popełniając błędy i usiłując je naprawiać zbędnymi faulami.
Trzeba tylko powtórzyć za Gawinem i Baronem ,że zespół poważnie myślący o Tytule nie może dać sobie narzucić warunków gry przez znacznie niżej notowanego rywala. Na tym łez padole wypada zauważyć i docenić profesjonalizm Vinagre, który grał , jako jedyny w Legii ,na swoim bardzo wysokim poziomie. To,że Stal dyktowała warunki walki nie na umiejętności ,ale na siłę fizyczną i wytrzymałość było spowodowane naszą niezdarnością.
Nasz zespół nawet w okresach przewagi pozycyjnej nie potrafił uprościć gry,a akcje kombinacyjne przekombinowywaliśmy i zamiast zdobycznych bramek dziurawiliśmy powietrze ponad i obok.
Gawin trafnie zauważył ,że wytrzymaliśmy walkę " w parterze" ( to określenie z zapasów pasuje jak ulał do tego co wczoraj działo się na boisku w Mielcu), bo w ostatnim kwadransie nasi gracze tylko snuli się po boisku.
Trener Niedźwiedź jest jak każdy widzi ( to definicja konia z "Nowych Aten" Benedykta Chmielowskiego
) czyli stanowi kiepską kopię trenera Papszuna. Naśladuje grę Rakowa w każdym klubie ,w którym pracuje nie zważając na to ,że ma o wiele gorszych wykonawców. Celem tak rozumianej gry jest przeszkadzanie rywalom na różne sposoby ,w tym niepozwalanie na wykorzystywanie na swoją korzyść różnicy w umiejętnościach techniczno-taktycznych. Z tak nastawionymi zespołami gra się ciężko, bo grając z zespołami wyżej notowanymi nie ciąży na nich presja wyniku , gdyż mogą tylko zyskać. A mogą zyskać lepszy wynik, niż porażka - tylko walecznością , ambicją i zaangażowaniem. Stąd taka radocha po bramce na remis.
Nie uczestniczę w polowaniu z nagonką na sędziów,ale choćbym chciał to Karola Arysa pochwalić nie sposób. Nie jest to sędzia w wieku podeszłym, bo ma 37 lat ,a wczoraj "biegał' jak kaleki dziadek - wolno i daleko od piłki i od akcji.O ile sędzia , który grał w piłkę ,albo ma rozwinięty zmysł intuicji potrafi "na radar" ( w tym arcymistrzem jest Szymon Marciniak) podejmować trafne decyzje , to Arys wczoraj albo nie widział, jak przy oczywistych przewinieniach na rzuty karne , albo trafiał jak kulą w płot , więcej razy niecelnie niż celnie.A do tego wykazywał niepewność, zwlekał z podejmowaniem decyzji co zawodnicy czuli oraz widzieli i usiłowali mu sugerować, podpowiadać , a nawet próbować wymuszać - nie bez efektów.Nie kwestionuję trafności decyzji o ukaraniu w 2' Urbańskiego żółtą kartką za nieumyślne kopnięcie rywala w twarz wysoko uniesioną nogą, ani ukarania w 25' Pankova za skopanie nóg w polu karnym Szkurina ,ani podyktowania karnego dla Legii za stempel Wlazły na nodze Augustyniaka w 60'. Tyle tylko,że do podyktowania karnych przymusił arbitra VAR . Mogę na marginesie napisać,że i Urbański i szczególnie Pankov zachowali się całkowicie bezmyślnie , bo faule były całkowicie zbędne , gdyż opanowanie piłki przez rywali było iluzoryczne.
Lecz trzeba mieć pretensje do arbitra o to ,że nie widział ewidentnych fauli ,albo też używał gwizdka, kiedy o przekroczeniu przepisów mowy być nie mogło , gdy nie zauważał ,kto wybił piłkę na rzuty rożne oraz podejmował decyzje chyba na zasadzie loterii. Inna kwestia jest taka,że o współpracę z arbitrem asystentów trudno byłoby posądzić
.
Mnie szczególnie ubodło kiedy Arys nawet nie podyktował rzutu wolnego po faulu Szkurina na oczywistą żółtą kartkę przed polem karnym Stali w 44' na Gualu ( podcięcie nóg po wślizgu od tyłu), a sędzia zamiast sprawcy ukarał kartką poszkodowanego .
Tak woluntarystycznie sędziować nie wolno !
Nie tylko w piłce trudno się wygrywa na krajowym podwórku . Swego czasu dano do rozwiązania prawdziwy ( czyli taki, który się zdarzył w Turnieju brydżowym ) problem rozgrywkowy w brydżu sportowym - wybitnym zawodnikom zagranicznym . A chodziło o to jak wygrać szlemika , przy znanych naszych rękach ( odkryte dwie ręce np. N i S) bez dwóch króli i dwóch dam . Zagraniczne asy próbowały a to : podwójnego impasu ,a to ekspansu ,a to końcowej wpustki,a to przymusu i nic. Dawali ciała. A u nas "kółkowicz " ściągnął asy, króle i biorące damy mówiąc " Musi coś spaść" - i spadało . Tak i zawodnicy Stali liczyli ,że kiedyś Kobylak piłkę wypuści ( chyba ma on wadę złej oceny wysokości lotu piłki , co mu się już parę razy przydarzyło) i wpuści i się doczekali .
Tragedii nie ma ,ale sztuka cierpi
.








This is a comment on "Stal - Legia 2-2: Stare grzechy"