- Zbyszek
Prezentujecie panowie tani sentymentalizm, broniąc tego biednego, niesłusznie atakowanego nieszczęśnika ,ale w ten sposób niestety godzicie się mentalnie na to,że królem życia jest niekompetencja i nieudacznictwo. Powiadacie,że nie jesteście w stanie napisać ani jednego zdania pochwały o obecnym selekcjonerze,a mnie zarzucacie,że ja się na jego wielkości nie poznałem . Z Wami nie ma dyskusji, bowiem nie przedstawiacie argumentów. Wręcz odwrotnie jesteście jak te nieznośne trolle, które przedrzeźniają tego kto ma coś do powiedzenia. Kiedy ja piszę np.że to nieuk to mówicie,że on nie jest nieuk. Dyskusja miałaby sens, gdybyście napisali,że on jest mądry, starannie wyedukowany, wielce inteligentny i np. rozumny. Kiedy ja piszę,że on był fatalnym trenerem , który z każdego klubu ( poza Wisłą Płock) był wyrzucany za zbity pysk to wartałoby napisać,że miał sukcesy jakich nikt przed nim nie miał i miał nie będzie. Kiedy ja piszę,że on nawet nie wie,na czym polegał geniusz Górskiego to powinniście za p. Domagalik powtórzyć,ze Kazio to przy tym geniuszu był neptek. Podejrzewam zresztą,że nie wiecie na czym wielkość Górskiego polegała,ale Wam wytłumaczę . Na tym polega dysputa dorosłych ludzi. Na argumentowaniu i dowodzeniu słuszności swoich tez.
Aby sobie pewne rzeczy uświadomić to oprócz wiedzy o mechanizmach trzeba mieć pewną perspektywę historiozoficzną. Ja nie będę pisał o selekcjonerach z czasów kiedy na własne oczodoły reprezentacji nie oglądałem lub o niej nie czytałem. Pierwszym którego nazwisko zapamiętałem był Czesław Krug, a to z tej racji,że wielki rozgłos w prasie nadano remisowi 1:1 z RFN w Hamburgu w maju 1959 roku. Potem był awans na Igrzyska w Rzymie w 1960 roku i wyjście z grupy. Ale kiedy drużyna nie awansowała na MŚ w Chile w 1962 roku to ktoś wpadł na pomysł,aby stworzyć triumwirat czyli,aby za reprezentację odpowiadało 3 ludzi. To też nie zdało egzaminu i od 1966 roku jest jeden trener - selekcjoner. Pierwszym z nich był Michał "Myszka" Matyas ,a drugim Ryszard "Faja " Koncewicz. Obaj znakomici trenerzy klubowi,a Koncewicz dodatkowo był głównym teoretykiem futbolu w naszym kraju,w tym twórcą systemu szkolenia młodzieży,ale w reprezentacji bez sukcesów. Po Koncewiczu od 1970 roku trenerem został pan Kazimierz Górski. On był pierwszym ,który opracował własną, jak się okazało skuteczną metodę pracy. Uznał,że dotychczasowi trenerzy bazowali na tzw. najlepszych zawodnikach klubowych i z nich usiłowali stworzyć zespół. Górski podszedł do sprawy inaczej,a mianowicie najpierw ustalił jak drużyna ma grać ,a dopiero pod koncepcję gry dobierał , metodą prób , najlepszych jej wykonawców. I to zdało egzamin. Ponieważ wiedział,że sam nie ogarnie wszystkich aspektów pracy dobrał do pomocy młodych , niezmanierowanych trenerów : Strejlaua lat 32 od przygotowania fizycznego oraz inżyniera Jacka Gmocha od obserwacji rywali i ustalania taktyki . Pan Kazimierz powoływał zawodników, którzy nie byli najlepszymi poza Deyną i Gadochą. On z mało znanych zrobił gwiazdy. Niestety po sukcesach osiadł na laurach i selekcji zaniechał co odbiło się na wynikach, i doprowadziło do aroganckiego gwiazdorzenia przez wielu reprezentantów,a w efekcie do dymisji Górskiego. Po nim trenerem został Gmoch. Niestety za wcześnie. Jacek był zdecydowanie najinteligentniejszym selekcjonerem, o ogromnej wiedzy teoretycznej,ale brakowało mu doświadczenia w pracy z ludźmi , a przy tym był nastawiony technokratycznie np. hołdując zasadzie,że "chcieć to móc" . I pewno byłby zdobył MŚ w Argentynie,ale źle pokierował rozgrywkami w grupie, bo chciał grać z Argentyną i Brazylią. Do tego powołał do drużyny malkontenta Lubańskiego i gówniarza, rozbijacza i awanturnika Tomaszewskiego. To w Argentynie zawiązała się przyjaźń młodych Bońka i Nawałki, która wyniosła za kadencji Bońka miernego trenera Nawałkę do funkcji selekcjonera. Przy czym Nawałka był przynajmniej perfekcjonistą. Podobnie jak przyjaźń Koźmińskiego z Brzęczkiem wyniosła tego niekompentnego robola na funkcję, do której ani wiedzowo ,ani mentalnie nie dorósł. Po Gmochu trenerami reprezentacji byli : Ryszard Kulesza( dobry trener, asystent Gmocha), który pozwalał na chlanie i nie miał żadnego autorytetu , Antoni Piechniczek ( bardzo dobrze wyedukowany trener, wykładowca akademicki z dorobkiem), który poszedł tropem Górskiego w wyborze koncepcji gry,ale bardziej ufał przygotowaniu wytrzymałościowemu. To on sformułował tezę,że naszym przeznaczeniem jest silna obrona i gra z kontrataku. Po MŚ w Meksyku kiedy "tylko" wyszliśmy z grupy uznano,że to za mało i Piechniczek pożegnał się z posadą. Po nim, chyba w ramach ocieplenia wizerunku zatrudniono facecjonistę, choć przy tym dobrego trenera Wojciecha Łazarka.On wsławił się tym,że w meczach towarzyskich np. z Koreą Płn. zagrał dwie połowy dwoma jedenastkami,a w meczu przeciwko słabiutkiemu Cyprowi wystawił 10 napastników ( wynik 0:0).Za Łazarka zatrudniono Andrzeja Strejlaua , któremu pewno funkcja się należała,ale na nią się nie nadawał. On miał nie jedną ,ale sto koncepcji ,a do tego każdy rywal dla niego był tak mocny,że gra traciła sens. Nie tylko moim zdaniem po Łazarku trenerem powinien być Leszek "Napoleon" Jezierski. Ba, nawet już go prawie powołano,ale kiedy wezwany po nominację do Warszawy wszedł do Biura PZPN kazano mu czekać, a po chwili z gabinetu prezesa wyszedł rozradowany Strejlau i rzekł "Leszek. Możesz mi pogratulować . Zostałem selekcjonerem."Okazało się,że kiedy Strejlau dowiedział się o Jezierskim w te pędy pobiegł do Domańskiego,i przekonał prezesa,że pijakowi nie wolno takiej funkcji dawać. Kolejnym został Henryk Apostel. I znowu powinien nim w 1993 roku być Janusz Wójcik, który nie tylko zdobył srebrny medal na Igrzyskach w 1992 roku,ale wyselekcjonował grupę bardzo utalentowanych zawodników. To Janusz Wójcik miał szansę być drugim Górskim. Bowiem pan Kazimierz został selekcjonerem bezpośrednio z funkcji trenera młodzieżowej reprezentacji. Niestety stało się inaczej, a to za sprawą hasełka jakie wygłosił "Kowal" ulubieniec "Wójta" po przylocie z Barcelony :"Zmieniamy szyld i jedziemy dalej". Strejlau uznał to za afront wobec siebie, jeszcze urzędującego selekcjonera i kandydaturę Wójcika utrącił.Po Apostelu krótko był Stachurski. A dopiero po nim Wójcik. O 5 lat za późno. Po Wójciku wywiązał się dyskusja kto następny. Dla fachowców naturalnym kandydatem był znakomity trener, ceniony w świecie Henio Kasperczak. Ale on był daleko,a prezes Listkiewicz, bardzo przyzwoity facet,ale wprzęgnięty w kolesiostwo wybrał Engela. Po Engelu niejako kolejnym naturalnym kandydatem był Franek Smuda,ale Franz był obcesowy, wręcz chamski i do towarzyskich układów nie pasował, więc Boniek sam siebie na funkcję mianował. Egzamin oblał. Po Bońku mianowano Janasa, mimo,że wszyscy wiedzieli,że to trener jak z koziej dupy trąba i że za jego dokonaniami w Amice stał Maciej Skorża. Po Janasie w PZPN uznano,że naturalny kandydat Skorża jest za młody,że ma jeszcze czas i że nadszedł czas trenera z zagranicy. Wybrano Leo.Kiedyś znakomity trener,ale obrażalski. I kiedy Polska i Ukraina dostały Euro to po Leo vox populi wymusił na PZPN mianowanie Smudy, w co najmniej kilka lat za późno.Smuda się nie sprawdził, bo nie mógł. Pisałem o tym na tej stronie wiele i jak kto chce może sobie wrócić do tamtych czasów. I kiedy po Smudzie już wydawało się,że czas Skorży nadszedł to dla PZPN znowu był za młody i miał czas i postanowiono sprawdzić "Ruchowego Kinga" Fornalika. Bez efektów. Tym razem pewnym kandydatem był znowu Skorża,ale Boniek wolał kolesia Nawałkę. Po nim przyszedł następny koleś. Może Brzęczek jest kolesiem i piszącym na tej stronie,ale ja należę do wrogów klikowości i sekciarstwa.
A-c10 pytał, kto zamiast Brzęczka,albo po nim. Zamiast Brzęczka trenerem powinien zostać Piotr Stokowiec. Jest to obecnie najlepiej wyedukowany nasz trener, metodyk, pragmatyczny planista i strateg. Prawie równym mu kompetencjami był i jest Marcin Brosz, który ma tę dodatkowa umiejętność,że potrafi budować coś z niczego. Przyszłościowym kandydatem jest Marek Papszun, człowiek o wybitnej inteligencji i interdyscyplinarnej wiedzy,a przy tym już z dokonaniami.
Tylko to czy zostaną wybrani najlepsi muszą decydować kompetencje, wizja prowadzenia drużyny, przygotowanie teoretyczne i metodologiczne oraz prawdziwa rzetelna ocena dokonań. Nie kolesiostwo. Na Boga, nie kolesiostwo.Między innymi właśnie dlatego, pomimo,że doceniam to co Boniek zrobił dla poprawy wizerunku reprezentacji w oczach społeczeństwa czekam z niecierpliwościa na koniec Jego dworowania.
PS. Nie zaczynajcie mi tylko zarzucać,że o czymś nie napisałem, bo moim nieszczęściem jest zbyt dobra pamięć i mogę was wspomnieniami i refleksjami zasypać. .
This is a comment on "Dyskusja W Stylu Wolnym"