A+ A A-
  • a-c10
@ Iocosus: Od dawna uważam – i wielokrotnie już wyrażałem ten pogląd w czarnoelkowych dyskusjach – że jeśli chodzi o finanse, polska piłka ligowa en bloc boksuje poniżej swojej wagi. Owszem, nie stać nas na Bellinghamów (ani Mudryków). Stać nas jednak na to, by rokrocznie mieć trzy, cztery, pięć klubów w Europie jesienią i co najmniej połowę tego stanu wiosną. Także późną. I oczywiście, można po raz kolejny obsobaczyć włodarzy naszych ukochanych ekip za to, że zamiast równo stawiać na wszystkie trzy filary zdrowego klubu piłkarskiego, zupełnie bez sensu koncentrują się na jednym, potęgując przez to ryzyko i prowadząc do chaosu. No bo przecież jeśli szukasz w tych komisach gościa, który miałby albo poprowadzić drużynę do boiskowych triumfów, albo mentorować młodzieży, albo przynieść potężne zyski z dalszego transferu, to masz jakieś szanse. Jeżeli jednak delikwent miałby ogarnąć wszystkie te tematy, to wszelkiego powodzenia życzę. Uda się w jednym przypadku na kilkadziesiąt. W pozostałych spuścisz kasę w kiblu. Tylko wiesz co? Coraz bardziej mnie ten dyskurs męczy. W internetowo-towarzyskich polemikach to my wszyscy jesteśmy tacy, kurwa, supermądrzy. Wszyscy mamy tysionc pińcet sto dziewińcet pomysłów na to, żeby było superfajnie. Wszyscy głosimy te pomysły – oraz krytykę innych pomysłów – tonem nie znoszącym kompletnie żadnego sprzeciwu. W cudzym oku zobaczymy najdrobniejsze nawet ździebełko. I tylko belki we własnych oczach jakoś-takoś naszej uwadze umykają. A przede wszystkim, jesteśmy mistrzami świata i szeroko pojmowanych okolic w wyrażaniu wymagań. Nie chodzi mi nawet o skrajne patologie w typie trzody chlewnej z Gdyni. Nie, rzecz w nas, „zwykłych” kibicach, co to nie będą wyzywać „swoich” piłkarzy od najgorszych ani zdzierać z nich trykotów. Ba, nawet tego Mioduskiego (i Dróżdża) wcale nie chcemy kastrować, łamać kołem i dekapitować, wystarczyłoby w zupełności, by poszli sobie w pizdu, prawda? Owszem – zgodnie ze słowami Barona Smile – u Was to jest pociągnięte daleko poza granice absurdu. Ale i u nas jest niewiele lepiej. I u tych też. I u tamtych nie inaczej. Tymczasem zobacz: w Polsce istnieje coś chyba z pięć i pół tysiąca klubów piłkarskich. A jeśli komu mało, zawsze może założyć następny. Nie słychać jednak – no ni cholery! – o tym, by po kolejnych szczeblach ligowej piramidy prężnie pięły się kluby, w których wiodące role zarządcze odgrywają panowie a-c10, Iocosus, Baron, CTP… Z tego, co kojarzę, ze wszystkich byłych i obecnych bywalców Ce-eL jeden Mroova (niech mu po wiek wieków anieli śpiewają) udzielał się w strukturach PZPN, a Dalkub szkoli(ł) gdzieś młodych golkiperów. Kogoś szpetnie pominąłem? To niech się przyzna. Nie umiemy? Nie znajdujemy czasu i siły w natłoku obowiązków? OK, kumam, ja tu naprawdę wcale nie jestem jakiś lepszy. W takim razie jednak, miast wiecznie pitolić o tym, jak to ten, czy ów prezes/dyrektor/kto-tam-jeszcze jest chujowy, róbmy to, co możemy. Ot, np. naciskajmy na polityków (głównie lokalnych), by zamiast topić hajs w pseudoprofesce, budowali małą infrastrukturę. Niech zamiast omawianego już tutaj Narodowego Centrum Czegoś Tam, Czegoś Jeszcze Oraz Czegoś Ponadto, w każdej zasranej gminie stanie przynajmniej jedno kryte boisko, na którym młodzi adepci kopanej będą szlifować swe talenta. Może dzięki temu za lat parę doczekamy się czasów, w których takich Pieńków (sorry, Tomek) będziemy mieli na pęczki. Może wtedy będziemy mogli bardziej zaszaleć w komisach i zamiast dwóch trzecich składu, przyprowadzić z nich dwóch-trzech realnych wymiataczy, a resztę kadry obsadzić własną produkcją. I może, cholera wie, nawet Mioduscy i Dróżdże dadzą wówczas radę wpaść na taki pomysł.
This is a comment on "Dyskusja W Stylu Wolnym"