A+ A A-
  • iocosus
W AO Iga Świątek grała dobrze, lub nawet bardzo dobrze, w półfinale z Madison Keys miała już piłkę meczową, mecz był na przysłowiowe żyletki. W Indian Wells z Mirrą Andrejewą w pierwszym secie prowadziła 6:5 i 30:0, była o dwa punkty od wygrania seta, a gdyby to nastąpiło, biorąc pod uwagę jak wyglądał drugi set, to najprawdopodobniej wygrałaby cały mecz. Niestety oba te spotkania Iga przegrała, w tym drugim, pozwoliła sobie na wybuch frustracji, co o mały włos nie zakończyło się tragedią, czyli dyskwalifikacją. Po tym wszystkim medialna atmosfera wokół Igi ponownie zgęstniała, co jeszcze raz dowodzi jak w sporcie nikła jest różnica między niebem a piekłem! Mam przed oczami, jak kilka lat temu Aryna Sabalenka w przerwie miedzy gemami rzuca na kort pustą butelkę, żeby chłopiec od podawania piłek ją podniósł. Ten obrazek w necie stał się viralem i był dowodem na aroganckie zachowanie Białorusinki. Sabalenka nie była pozytywnie postrzegana, wręcz przeciwnie. Dziś aktualna liderka rankingu, nawet po przegranych meczach jest uśmiechnięta, wyluzowana sprawia wrażenie otwartej kobiety czerpiącej z życia dużo radochy. Jej wizerunek przeszedł metamorfozę. Zyskuje powszechną sympatię. Odwrotnie z Igą, gdyby w półfinale Indian Wells trafiła piłką w „ball boya” z jej wizerunku nie było by, co zbierać. Na korcie było buczenie, w necie posypały się gromy, jeżeli to dalej będzie szło tym torem, w kolejnych meczach Iga nie zapanuje nad swoją frustracją, rozczarowaniem, złością na samą siebie, to jedynymi jej kibicami pozostaniemy tylko my Polacy! Iga na korcie mierzy się z oczekiwaniami. Tymi zewnętrznymi, ale i tymi narzucanymi sobie samej. Po Miami Open będzie już „mączka” czyli czas w którym Iga króluje, ale i w takim razie i „oczekiwania” wobec siebie samej będą największe, co się stanie jeżeli im nie sprosta? W zeszłym roku twierdziłem, że tylko sukcesy sportowe mogą powstrzymać dywagacje odnośnie roli psycholożki Darii Abramowicz w sztabie Igi. Dziś one powracają ze zdwojoną siłą, gdy w tym temacie wypowiadają się byli zawodnicy, trenerzy, dziennikarze, kibice można to zignorować, ale gdy z grona profesjonalistów są upubliczniane krytyczne głosy, to już tylko zbyć i wzruszyć ramionami się nie powinno. Fragmenty wywiadu z doświadczonym psychologiem sportu Dariuszem Nowickim: Pytanie Artura Gaca z Interii: „... były tenisista Jerzy Janowicz, w rozmowie ze sport.pl w kontekście oceny relacji Iga Świątek - Daria Abramowicz, powiedział tak: "wolałbym nazywać ją raczej przyjaciółką niż panią psycholog. Większość dobrych psychologów, którzy pracują z najlepszymi sportowcami na świecie, zazwyczaj trzyma się w cieniu. Często nawet nie wiemy o ich istnieniu". Dariusz Nowicki: „Jest to trafna wypowiedź. Wypowiedź co prawda zawodnika, a nie fachowca od strony sztuki trenerskiej czy psychologii sportu, jednak sportowca, który - jak mniemam - bacznie obserwuje tenisową rzeczywistość. I sam z psychologami współpracował. Jak mówię, jest to moim zdaniem trafna wypowiedź, zresztą nie tylko pana Janowicza, bo również kilku komentatorów tenisa udzieliło podobnych wypowiedzi, a z ich ust pojawiły się określenia typu powierniczka i mentorka. Gdybyśmy spojrzeli na tę relację tylko i wyłącznie z punktu widzenia stricte warsztatu psychologicznego, to rzeczywiście jest to relacja zaburzona, w której przekroczone są pewne granice dystansu zawodowego pomiędzy psychologiem, czy też psycholożką, a klientem lub klientką. Co ma pan na myśli? - W naszej pracy zawodowej nie powinniśmy sobie pozwalać na aż tak bliskie relacje. Z tego względu, że to zaburza ocenę sytuacji. Niestety najwięcej błędów w postrzeganiu pojawia się wtedy, gdy są wzbudzone emocje. Obojętnie, czy to będą emocje natury pozytywnej czy negatywnej, wówczas popełniamy błędy w trafności obserwacji. Pewien dystans psychologiczny w stosunku do klienta, jakim jest zawodnik czy w ogóle do zespołu szkoleniowego, który znajduje się przy zawodniku lub drużynie, jest niezbędny. Ktoś w tej grupie musi zachować pewien rozsądek i samokontrolę emocjonalną, a najbardziej taką osobą powinien być psycholog. O ile trenerzy pozwalają sobie na dosyć duże emocje w sytuacjach startowych, będąc współuczestnikiem tego wydarzenia, o tyle zawodowo zajmujący się psychologią sportu psycholog powinien umieć zachować dystans i nie wchodzić w emocje. Tylko wtedy będzie mógł skutecznie funkcjonować w ramach swoich zawodowych kompetencji. A czy w sytuacji, gdy psycholog jest zbyt blisko zawodnika, to poza tym wszystkim, co już pan nakreślił, dzieje się też tak, że sportowiec zaczyna tracić respekt i swoistą bezwarunkowość wobec takiego fachowca? - Zgadza się, jest to celna uwaga. Gdy zaczynają się relacje przyjacielskie, wówczas nikną relacje zawodowe. Tak trzeba na to spojrzeć. I to w oczywisty sposób także nie sprzyja efektywności wpływu psychologa. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że cel uświęca środki, bo skoro Iga głównie wygrywa, to wszystko jest w porządku. Jednak zaczynamy widzieć, że pewna tendencja, nazwałbym ją nawet spadkową, zaczyna się pojawiać i raczej jest ona powiązana z niestabilnością psychiczną. Przynajmniej tak to odbieram, chociaż podkreślam, że opieram się na relacjach fachowców od tenisa i opiniach, że odporności psychicznej jest coraz mniej, za to coraz więcej emocji. I to emocji na linii zawodniczka - sztab współpracujący. Prowadząc zajęcia z psychologii sportu na studiach podyplomowych, spotykam się w tej chwili z chyba najczęściej zadawanym pytaniem o to ze strony studentów, czyli przyszłych psychologów, którzy kształcą się w tym kierunku, by pracować w sporcie. Jakie konkretnie formułują pytanie? - "A co pan sądzi na temat tego, jak pani Daria pracuje z panią Igą?". I co pan odpowiada? - Zaczynam od tego, że nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, niemniej uważam, że pewnego rodzaju zasady, związane z relacjami psychologa sportu z zawodnikiem, niestety są tam przekroczone, czyli nie są zachowane.” źródło: sport.interia.pl/iga-swiatek/news-otwarcie-o-relacji-igi-swiatek-z-daria-abramowicz-dariusz-nowicki
This is a comment on "Ani Słowa o Futbolu"