Logo

Gorący rok

Na szybko, na bieżąco, bez żmudnych analiz kto dobrze podał, a kto wręcz przeciwnie. W biegu, w emocjach związanych z klubem, któremu kibicuje od dziecka. Koniec rundy to okres podsumowań, przemyśleń i wniosków, tych szybkich, tak bardzo satysfakcjonujących, ale z czasem ukierunkowanych na odpowiedź na pytanie – co dalej?

 

Ciesząc się z tymi zmarzniętymi, z chorującymi (bo ich osłabiło), a także, co miłe, z tymi wcześniej „szczekającymi pod stołem”, ciesząc się w ostatnim czasie głośno i co ważne równo.

Tak! Mamy za sobą rundę, która nie tylko na stałe zapisze się w historii naszego klubu, w stulecie jego istnienia tak piękną kartą, ale mamy za sobą także rundę pełną grzechów i błędów decyzji, wydawać by się mogło, z założenia dobrych. Zakładając sytuację na początku sezonu, że nasz nowy trener Besnik Hasi zakontraktowany po odejściu z jednego z dobrych, rozpoznawalnych europejskich klubów, mając słaby początek, dalej pozostając u sterów i realizuje swój autorski projekt na Legię – czy dzisiaj, kończąc ten rok, moglibyśmy tak cieszyć się grą naszych piłkarzy? Moim zdaniem – nie.

Hasi zapewne kilka meczów by wygrał, ale kilka skończyłyby się remisami, inne porażkami. W stopień skali i jej procentowość nie wnikam, ponieważ myślę, że zostawiając wszystko co nas bolało, on też chciał. Być może po swojemu, być może było mu ciężko, miał swoje obawy (niekiedy o zegarek), ale jednak posiadania jakiejś wizji odmówić mu nie można. Nasza historia uczy, że kilka razy mieliśmy do czynienia z wizjonerami, jedni byli zamordystami, inni byli za delikatni, jeszcze inni kolekcjonowali proporczyki, w tym w szczególności – jeden jedyny. Jednak w żadnym z tych przypadków tętno trenera nie biło tak równomiernie z tętnem Warszawy i Legii.

Mam wielką satysfakcję z faktu, że sternicy Legii przejrzawszy na oczy oddali stery prowadzenia zespołu człowiekowi, który dorastał jako piłkarz na ulicy Łazienkowskiej 3. Od lat wiedzącego czym jest Legia dla Legii, czym jest Legia dla Warszawy i czym jest dla całej Polski. Znającego wszystkich piłkarzy klubu, historię, związanych z nim ludzi, naszą rozwijającą się młodzież i szlak korytarzy zarówno na starym jak i nowym obiekcie. A że Magiera ma niezwykłą umiejętność odczuwania klimatu, związał się też z Aco Vukovicem, który strzelał bramki z koszulką z wizerunkiem Kazimierza Deyny pod strojem meczowym w barwach Legii. Czy wybór mógł być inny? Aco jak człowiek orkiestra, w jednej osobie łączy funkcje asystenta trenera, nauczyciela języka polskiego. Jego muzykalność przebijająca wszelkie światowe maxi single góruje nad szatnią, stanowiąc specyficzny łącznik gry z zadowoleniem po jej zakończeniu, mając wymiar nie do zmierzenia na wszelkich płaszczyznach.

Niezmiernie cieszy mnie olbrzymia dorosłość Miro Radovicia. W każdym wywiadzie bije z niego profesjonalizm, którym oddaje sedno swego życia w Warszawie. Rado to mentor, starszyzna pełnym wymiarem. Świetnie odnalazł się w tej roli. Tak jak za Ljuboji eksplodował formą, tak teraz wszedł w jego rolę w zespole, wypełniając lukę, która wcześniej zaistniała w szatni. Nigdy nie zmieni tego fakt wycieczki do Chin, bowiem widać, ze nie wrócił tu, żeby odcinać kupony od kontraktu, a wręcz przeciwnie, stanowić o sile zespołu. Stary, młody Rado, cieszący się grą, rozgrywający i strzelający bramki jest przykładem kariery dla młodszych piłkarzy w drużynie, marzących o wielkiej piłce.

Nowi piłkarze w Legii: Być może w jakimś stopniu odejdę tu od tak przyjętej nawet na naszej stronie teorii o tym, że Thibault Moulin, Vadis Odidja-Ofoe, czy Steeven Langil przybyli tu jedynie, podkreślam jedynie jako „najemnicy” trenera Hasiego. Oczywistym faktem jest to, że ich znał, lecz jak myślę to nie jedyny miernik pewnych decyzji tych piłkarzy. Każdy z nich był w zupełnie innej sytuacji w rozwijaniu swoich karier, a na naszych oczach okazało się jak do pewnych wyborów podeszli. Nie chcąc wnikać głębiej w strukturę ich przemyśleń, chyba nie minę się jednak z prawdą kiedy stwierdzę, że wybór klubu o nazwie Legia przypadkowy nie był. W dobie internetowych mediów, nie sposób nie zauważyć klubu, który w twarz organizacji o nazwie UEFA rzuca trybunami jej „świńską” rzetelność. Trudno też obejść niewiedzą wyniki tego klubu w Europie i w kraju. Wbrew pozorom Legia Warszawa ma pewne miejsce w europejskiej hierarchii klubów zza (jeszcze do niedawna) żelaznej kurtyny, a teraz także na poważnie w czasach teraźniejszych.

Mam też wrażenie, nawet przeświadczenie o fakcie pewnego zaistnienia w relacjach piłkarzy, którzy do tej pory uznawali naszą ligę za ‘bylejactwo’, machając ręką na choćby zainteresowanie. Mecze w Lidze Mistrzów z potentatami tych rozgrywek pokazały pewien sens, może dopiero kiełkujący lub rodzący się, że… nad Wisłą też można pograć o coś znaczącego. To bardzo ważne, bo gra tutaj Francuzów, czy Belgów jest dla nas czymś nowym, tak jak dla nich, a sukces takich rozwiązań daje wiarygodne możliwości w bliskiej lub dalszej przyszłości.

Tu nie można nie wrócić do momentu, w którym nastąpiła zmiana właścicieli i ich zaangażowania w budowę tego projektu tak ważnego dla, chyba się nie pomylę, milionów ludzi. Z roku na rok, Legia się rozwija, rozwija się szybko i nie mając doświadczenia wielkich klubów, skazana jest też na błędy. Błędy, które bardzo boląc w swej raczkującej strukturze, wywołują jeszcze większe zaangażowanie i chęć zdobywania. Nieskromnie przywołując takiego prezesa co to bardzo gustował w wyrobach cukierników, tortowych specjalistów – proszę nawet przypomnieć sobie te czasy wydarzeń wiadomych...

Istnieją przesłanki, w świetle których mogą zaistnieć różne specyficzne rozwiązania związane z kierowaniem klubu. Istotą tych zdarzeń jest niestety negatywna i bardzo zastanawiająca sytuacja kreacji dalszych losów właścicielskich klubu Legia Warszawa. Bardzo nie chciałbym aby piłkarskie sukcesy czy wyniki przesłoniły to czym ten klub żyje! Wzajemna wymiana tzw. strzałów nigdy nie spełni roszczeń kibiców, dzięki którym biorąc pod uwagę historię – tę starszą i tę bardziej współczesną – ten klub istnieje nieprzerwanie już ponad sto lat.

Dyskusja (3)
1środa, 21, grudzień 2016 15:22
kibic60
@Zgred

Ze spokojem i zaciekawieniem patrzę w przyszłość Smile

100 lat tradycji zobowiązuje i jeśli kiedyś przyjdą nowi właściciele, powinno być tylko lepiej.
Legia stała się już zupełnie innym klubem, którego trwałe i solidne fundamenty wylał Mariusz Walter. To dzięki zainwestowanym przez ITI pieniądzom mogliśmy wejść na półkę, dla innych nie osiągalną. Oczywiście po drodze popełniono wiele błędów, ale solidne podstawy powstały.
Nasi nowi włodarze w znakomity sposób potrafili ten potencjał wykorzystać i zaledwie w kilka lat zbudować świetnie samofinansującą się machinę.
Z mozołem zwiększanie budżetu i ciułanie punktów doprowadziło nas na szczyty piłkarskiej Polski, a i do Europy zaczynamy coraz głośniej stukać, o czym mogły się już przekonać drużyny Realu i przede wszystkim Sportingu.

Dziś przeczytać możemy, że Jacek Magiera krojony był pod Legię od dawna i jedynie słabe wyniki Hassiego tę decyzję przyśpieszyły.

Jak będzie dalej ? Nikt nie wie. W końcu to futbol Smile
Wyniki, ale też gra naszej młodzieży napawa optymizmem pomimo słabiutkiej bazy treningowej, tym bardziej z niecierpliwością czekam na powstanie ośrodka szkoleniowego z prawdziwego zdarzenia. Koparki ruszyły Very Happy
2środa, 21, grudzień 2016 17:12
Zgred Maruda
@kibic50

Pozwoliłem sobie dać upust emocji, które mamy niejako zadane będąc tu w tym miejscu, w tym mieście, nawet w tym wieku (naszym), a może przewrotnie właśnie w naszym wieku emocje bywają bardziej ugruntowane - specjalne Wink bo, że są także inne - doskonale wiesz...

Zostawiając ton humorystyczny mam wrażenie, że wizjonerem był jednak nieoceniony Jan Wejchert. Człowiek, który swoim zamysłem, planem widział ten klub w doborowym europejskim towarzystwie.
Przecież młodsi kibice zwyczajnie nie pamiętają p.Romanowskiego, a wiedzę o tym, że Legia grała w Lidze Mistrzów czerpią z goglowego wujka...Zbitka tych nazwisk jest celowa bo nawet gdy zostawimy na boku - lata "tamte"...to jeden był co mu się nawiasem mówiąc udało ( Pogoń Konstancin) i działka - na pół z piłkarzami to jednak drugi kierował się szerszą wizją tego klubu.
Nie chcę też aby to zabrzmiało, że Mariusz Walter był jedynie powiernikiem Pana Jana. Nie - absolutnie - nie. On także, a nawet bardziej musiał się mierzyć ze wszystkimi skutkami jakie stanęły na drodze projektowi pod tytułem Legia. Myślę, że przypominanie wydarzeń, których byliśmy świadkami nie godzi się z szacunkiem dla Ich Nazwisk !

Przyznam szczerze, że nie mam takiego spokojnego patrzenia jeśli chodzi o przyszłość...tę na szybko jak i w dłuższym okresie. Jest tak, że wszystko co na naszych oczach się zadziało - było jednak w rękach Ludzi - nazwijmy to - naszych z tej samej ziemi...
I nawet jeśli zabrzmi to patetycznie to jednak istnieją myśli o potencjalnych finansowych przyszłych właścicielach naszej Legii.
Czy będą znali DNA tego klubu, czy zrozumieją jego specyfikę, funkcjonowanie w kraju...może tak, ale. Własnie to "ale".

Mam ogromną wdzięczność dla Ludzi, którzy idą rozwojem tego klubu.Krok po kroku potrafią realizować wizję człowieka przywołanego na wstępnie. Gdyż w jego głowie urodził się pewien pomysł, który okazuje się jest radością tak wielu ludzi.
I ja za to bardzo dziękuję!
3niedziela, 25, grudzień 2016 11:00
Baron
Ten rok w wykonaniu Legii jakiś czas temu nazwałem na własny użytek jako rollercoaster.
No i jest on najbardziej niesamowitym jaki ja pamiętam i to w dodatku jeszcze na 100-lecie klubu Wink
yvComment v.2.01.1
Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.