- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Legia - Śląsk 0-0: Bez emocji
W drugiej kolejce sezonu Legia zremisowała u siebie ze Śląskiem Wrocław 0:0. Miejmy nadzieję, że ten wynik i bezbarwna gra naszej drużyny nie stanowią złego prognostyku przed środkowym meczem kwalifikacji do Ligi Mistrzów w Żylinie.
Wobec kontuzji Guilherme i braku zawieszonego za czerwoną kartkę Aleksandrowa trener Hasi zdecydował się na modyfikację ustawienia naszej drużyny. Mecz na ławce rezerwowych rozpoczął Kucharczyk, a w ataku pierwszy raz w tym sezonie zobaczyliśmy grających obok siebie od pierwszej minuty Prijovicia i Nikolicia. Skład Legii wyglądał następująco: Malarz – Bereszyński, Lewczuk, Pazdan, Hlousek – Jodłowiec, Kopczyński, Moulin – Hamalainen – Prijović, Nikolić. Trener Rumak odpowiedział drużyną w składzie: Pawełek – Pawelec, Celeban, Dvali, Augusto – Kokoszka, Gonçalves – Madej, Morioka, Alvarinho – Idzik.
Pierwsza polowa toczyła się w wolnym tempie i nie przyniosła większego zagrożenia pod żadną z bramek. Wśród legionistów najaktywniejszy w ofensywie był Prijović i to on w 18. minucie przeprowadził efektowną indywidualną akcję, zakończoną jednak niecelnym strzałem na bramkę gości. Kilka minut później Prijović próbował sytuacyjnego strzału po wymianie podań z Nikoliciem. W 33. minucie Szwajcar doszedł do dośrodkowania Bereszyńskiego, niestety piłka była minimalnie zbyt wysoko i nasz napastnik nie zdołał oddać precyzyjnego strzału. Napastnicy Legii grali szeroko, starając się rekompensować brak skrzydłowych, ale nie wyglądało to najlepiej, zwłaszcza w odniesieniu do zepchniętego na prawą stronę boiska, mało widocznego i jakby zagubionego Hamalainena. Prowadzone w jednostajnym tempie akcje naszej drużyny nie zazębiały się, legionistom nie udawało się pograć piłką na połowie gości i wypracować dobrej okazji do strzału.
W Śląsku kilka razy próbował szarpnąć Morioka, ale jego indywidualne rajdy były łatwo zatrzymywane przez naszą defensywę. Najgroźniej zrobiło się w 39. minucie, kiedy po strzale Gonçalvesa piłka poszybowała w niewielkiej odległości od bramki Legii. Goście dobrze wyglądali za to w grze defensywnej, grali aktywnie, skutecznie stopowali legionistów daleko od swojego pola karnego.
Do przerwy było 0:0 i ten wynik był najlepszym podsumowaniem pierwszej połowy. Chyba bardziej niż wynik martwić mogła jednak wymuszona zmiana Hlouska, w miejsce którego na boisku w 44. minucie zameldował się Brzyski. Schodząc z boiska, Czech wyraźnie wskazywał na bolące udo.
Druga połowa była nieco bardziej otwarta, z większą ilością sytuacji dla obu drużyn, choć boiskowy scenariusz pozostał bez zmian. Legia starała się atakować, ale czyniła to przeważnie chaotycznie i w wolnym tempie. Zawodziła także skuteczność. W 63. minucie Prijović i Nikolić mieli przed sobą tylko jednego obrońcę Śląska, a do akcji podłączał się również będący od niedawna na boisku Kucharczyk. Niestety nasi napastnicy nie rozwiązali tej sytuacji w najlepszy sposób. Ostatecznie strzelał Nikolić, ale uderzył chyba zbyt późno, a na pewno zbyt lekko. Pawełek bez problemu obronił ten strzał. W 84. minucie z lewej strony dośrodkował Brzyski, do strzału głową doszedł Nikolić, ale fatalnie pomylił się, z kilku metrów uderzając w poprzeczkę. W 86. minucie szarżę prawą stroną przeprowadził wprowadzony za Hamalainena Kosecki, dośrodkował, piłka trafiła do Kucharczyka, ale ten, zupełnie zaskoczony, nie opanował jej w polu karnym gości.
Gracze Śląska nieźle operowali piłką, grali bez ryzyka i też mieli swoje sytuacje. W 69. minucie Malarz odbił bombę Alvarinho, a minutę później po kolejnym w tym meczu strzale Gonçalvesa piłka minęła naszą bramkę. Śląsk mógł zadać decydujący cios w samej końcówce meczu. Wtedy po strzale zmiennika Grajciara interweniować musiał Malarz, a dobitkę Morioki szczęśliwie wybił Pazdan.
Mecz zakończył się w pełni zasłużonym remisem 0:0. Trener Hasi, podobnie jak w zeszłym tygodniu w rywalizacji z Jagiellonią, zmienił ustawienie Legii w trakcie meczu. Zaczęliśmy bez skrzydłowych, a skończyliśmy klasycznym 4-4-2 z Kucharczykiem i Koseckim na skrzydłach. Póki co ze wszystkich taktycznych i personalnych roszad niewiele jednak wynika, bo drużyna zwyczajnie wygląda na daleką od najwyższej formy, niezależnie od tego czy akurat gra ustawieniem X, czy może Y. Ale pamiętajmy, to dopiero początek monstrualnie długiego sezonu, a najbliższy mecz, czekający Legię w środę, jest bez porównania ważniejszy od tego rozegranego w sobotni wieczór. Będzie lepiej – bo przecież musi.
EDIT: Specjalnie dla Dzynka dodam jeszcze, że podobała mi się dziś postawa Kopczyńskiego, który do solidnych interwencji w obronie dołożył nieco gry do przodu. Wciąż jest on silny słabością partnerów, ale lepsze to niż jego występy na wiosnę.
Idąc na mecz obojętny mi był wynik, wiadomo sroda jest sto razy ważniejsza, stadion robi jednak swoje i naprawdę szkoda że nie wykorzystaliśmy słabości Śląska.
Cała nadzieja w doświadczeniu naszej drużyny.
A i ostatnia uwaga. Pierwszy mecz kiedy zmiany nie pogorszyły gry a ciut poprawiły.
O tym, że kibicowanie to trudne zajęcie.
Idąc na mecz na ulicy Marszałkowskiej nad Trasą dostałem /mógł każdy przechodzień/ 2 butelki piwa Żywiec Białe. Po wejściu do autobusu linii 182 oddałem je w godniejsze ręce, a właściwie gardła czterem młodzieńcom w wieku ok.25-30 lat w barwach Legii, którzy raczyli się własnymi napojami, ale podarkiem nie pogardzili. Wywiązała się rozmowa, która trwała do rozstania, bowiem ja z wnukiem na Wschodnią, a oni na Żyletę. Pytali od kiedy chadzam na mecze i kiedy dowiedzieli się, że od 53 lat złożyli gratulacje. Ale przeszłość ich mniej interesowała. Wyrażali żal, że istnieje podział pomiędzy kibicami i jego źródeł upatrywali w braku jedności w sprawie bojkotu sprzed kilku lat. Uświadomiłem im, że ich adwersarze także mają swoje bardzo poważne argumenty i że wywlekanie ich i walka na racje do zgody nie doprowadzi. Wtedy i teraz była i jest normalna i naturalna różnica pokoleniowa, która sprawia, że ludzie w różnym wieku mają różny stosunek do tych samych spraw. To nie jest sprawa wrażliwości lub jej braku, ale zwykłej biologii. Bowiem najlepszym lekarzem i lekarstwem jest czas, tylko nie wolno ran stale rozdrapywać. Byli ciekawi czy widziałem w grze tych, których oni znają tylko z opowiadań. Zazdrościli uznając, że teraz takich nie ma. Wskazałem, że dla mojego pokolenia zdobycie Tytułu Mistrza w 1969 roku było czymś Wielkim, bo na niego kibice czekali 13 lat. Oni do tych Tytułów przywykli i narzekają jak Legia Tytułu nie zdobędzie bardziej, niż się cieszą, że go zdobyła. Oponowali, opowiadając jak to robią marsze i świętują po ostatnim meczu zwycięskiego sezonu. "Tylko chłopcy po tym nie doceniacie tego co macie". A LM, pytali? Dobrze, aby była, ale nie jest winą Legii, że cała nasza piłka od Europy odstała. Trzeba czasu i mądrej polityki prorozwojowej, aby do niej z powrotem doszlusowała.
O tym, że taktyka nie może być celem samym w sobie.
Przed południem rozważaliśmy z moim wnukiem kogo trener Hasi wystawi w meczu i jakie wybierze ustawienie. Gdybaliśmy, że powinien zagrać na dwóch napastników Prijovicia i Nikolicia, co zdawało egzamin wiosną w systemie 4-4-2, ale odrzuciliśmy tę myśl, gdyż na takie granie potrzeba skrzydłowych, a tu Aleksandrow wykartkowany, Guilherme kontuzjowany, a Kucharczyk, co widać, bez formy i Kosecki o czym piszą też. Kiedy trener Hasi od 70 minuty przeszedł na to ustawienie okazało się, że nasze obawy były słuszne. Doszliśmy do wniosku, że nasz zespół powinien zagrać 4-3-1-2, gdyż Hamalainen w meczu z Bośniakami rozkręcał się z minuty na minutę, a Kopczyński nadspodziewanie dobrze sobie radził w defensywie. Tym bardziej byliśmy radzi, że patrząc na rozgrzewkę dostrzegliśmy postulowany skład personalny. Niestety, w tym systemie najważniejszą rolę odgrywa rozgrywający, który reguluje tempo gry, rozdziela piłki i role boiskowe. A Hamalainen mówiąc delikatnie zadaniu nie sprostał. Był najgorszym aktorem tego miernego spektaklu, grając do tego dużo słabiej od swego odpowiednika w Śląsku Morioki. Ponieważ do tego Prijović raził stratami piłki, nieudanymi dryblingami oraz podejmowaniem złych decyzji boiskowych to w ataku nasza gra nie istniała. Nadto trener Hasi ma całą masę pomysłów taktycznych, które na raz chce wprowadzać w czyn. Kilka wybranych przykładów: Kopczyński miał kryć indywidualnie Moriokę w rejonie własnego pola karnego z równoczesnym wchodzeniem w środek obrony, w której zostawało dwóch środkowych obrońców, gdyż boczni jako wahadłowi zostawali przed linią obrony po ataku. Ale Krychowiakiem to on na razie nie jest i dopóki miał siły to mu to wychodziło nawet, nawet, ale w II połowie osłabł i Morioka hasał na naszej połowie bezkarnie. Boczni obrońcy mieli pełnić role skrzydłowych asekurowani przez Jodłowca i Moulina, tak, aby wymanewrować skrzydłowych i bocznych obrońców przeciwnika. Ale Jodłowiec był za wolny, a Moulin zbyt zmęczony, aby tym zadaniom podołać. Gracze ofensywni mieli zamieniać się pozycjami zgodnie z ruchem wskazówek zegara, chyba, aby zmylić kryjących rywali. Tylko że oni grali strefą, więc takich naszych manewrów nawet nie zauważali, a nadto Kokoszka zabierał zwłaszcza Finowi piłkę kiedy chciał. Natomiast Śląsk grał w ustawieniu 4-4-1-1 w sposób klasyczny, a więc prosty. Widać, że trener Rumak się uczy. Po okresie wymyślania różnych wariantów taktycznych w Lechu i skutków tych pomysłów poszedł po rozum do głowy i jego zespól gra prosta taktycznie piłkę i ma swoje miejsce na boisku i swoją rolę na określonej pozycji do odegrania. Zawodnicy nie zaprzątają sobie głowy tym, aby patrzeć, czy grają tak jak trener od nich wymaga, tylko grają tak jak tego wymaga sytuacja na boisku. Bo można narzekać na materiał ludzki jaki ma się do dyspozycji, ale najpierw należy optymalnie wykorzystać to czym się dysponuje.
O tym, że cwaniakom nawet sędzia pomaga.
W II połowie zawodnicy Śląska którzy przyjechali do Warszawy po remis bronili go wszelkimi sposobami, zupełnie jawnie kradnąc czas. Po każdym starciu kładli się jak nieżywi na boisku i zwijali się, chyba ze śmiechu, a sędzia widząc, że jak tylko puścił grę natychmiast się podnoszą nie reagował, a powinien karać za próbę wymuszenia wolnego. Każde wybicie piłki ze stałego fragmentu gry celebrowali, podchodzili, wracali, wymieniali się kto ma je wykonywać, a sędzia przy wolnych skrupulatnie za każdym razem odliczał krokami 9 metrów, zaznaczał farbką, odchodził na kilka metrów i dopiero gwizdał. W ten sposób czystej gry było może ze 20 minut. Co nie zmienia oceny gry naszego zespołu. Oznacza tylko, że cwaniactwo popłaca.
Nie będzie taniego optymizmu. Co prawda piłkarz Śląska nie mieli takiej przygniatającej przewagi nad naszą drużyna jaka na wiosnę miała Lechia, gdzie był też remis, ale fakt, że nie zdołaliśmy wytworzyć ani jednej czystej sytuacji do strzelenia bramki napawa niepokojem. Kolejny powód do zmartwienia to bardzo nikła dynamika gry i niewielka jej intensywność. Gramy zbyt wolno, w jednostajnym tempie, aby zaskoczyć przeciwnika, a schematy taktyczne są jeszcze nieprzyswojone i bardziej zawodnikom przeszkadzają niż pomagają. Nie jest dobrze, panie bobrze.
Warto zacząć wątek - może nie tutaj, może w jakimś innym miejscu - czy zawodnicy Legii z obecnej kadry są w stanie dostosować się do tego czego oczekuje od nich obecny trener, czy jest w drużynie na tyle dużo piłkarzy z odpowiednimi umiejętnościami aby temu podołać. Czy taktyka, a może inaczej, sposób gry w drużynie Legii należy dostosować do kadry, czy mimo wszystko iść w kierunku gry ofensywnej, z utrzymaniem się przy piłce. Czy tak powinny grać również pozostałe drużyny począwszy od 12-13 latków, aby ewentualnie mieć przygotowanych młodzieńców do przyjętego schematu? Czy taką samą taktyką mamy grać i w lidze i w Europie?
Aleksandrow jest chaotyczny i niezbyt zdyscyplinowany taktycznie (a może nie wytrzymuje całego meczu na odpowiedniej intensywności), ale wobec kontuzji Guilherme i wytransferowania Dudy jest to tej chwili ten zawodnik Legii, który ma chyba największe predyspozycje do tego, żeby zrobić różnicę jakimś niekonwencjonalnym zagraniem. Wydaje mi się, że u Hasiego będzie miał pewne miejsce w składzie (o ile nie przyjdą mocne transfery).
Natomiast Kosecki z pewnością bardziej nadaje się na skrzydłowego niż Hamalainen. Trudno mi powiedzieć co Fin robił na boisku jeszcze ponad kwadrans po wprowadzeniu Kucharczyka.
@ Garm
'Bezhołowie', postaram się zapamiętać, chociaż oczywiście lepiej, żeby do następnej okazji do zastosowania upłynęło tyle czasu, że... jednak zapomnę
'Słabość przeciwnika', hm, mnie się całkiem ten Śląsk Rumaka podobał, zresztą tak jak w meczu przeciw Lechowi. Taki trochę futbol z mistrzostw Europy, staranna defensywa i szybkie przejście do ataku. Bardzo dobry zwłaszcza ten Gonçalves w środku pola. Komentatorzy zachwycali się również Morioką, ale jak na mój gust to on grał na zbyt dużym ryzyku i zbyt często pod siebie. Ale może to dlatego, że nie miał z kim grać z przodu. Teraz wróci Mervo więc będą mieli napastnika, może zaczną strzelać gole.
@ Senator
Ale taki Pazdan został znacznie bardziej niż Jodłowiec mentalnie i fizycznie zużyty podczas Euro. Nie wiem czy te parę dni wolnego więcej mogło sprawić, że Pazdan gra niemal bezbłędnie, a Jodła dobre zagrania przeplata kiepskimi.
Wydaje mi się, że to w znacznej mierze kwestia niejasnej boiskowej roli Jodłowca. On zagrał całkiem niezły mecz u siebie ze Zrinjskim, ale tam jego zadania były prostsze, przez większość meczu grał jako najbardziej defensywny z pomocników. Wczoraj tę pozycję zajął Kopa, a Jodła miał... No właśnie, trudno powiedzieć co.
@ Bolek
EDIT
@ Dalkub
To są dobre tematy, tylko jedna kwestia - chyba nie ma trenerów w 100% pragmatycznych. Każdy ma swoją wizję i w jakimś zakresie będzie starał się podporządkować jej zawodników, jacy by nie byli. Czerczesowowi bardzo pasowali Hlousek, Jędza, Borysiuk czy Jodła, ale niejako przy okazji chciał też widzieć walczaków i fachowców od pressingu w Dudzie czy Nikoliciu.
Hasi póki co dostał tylko Moulina, stracił Dudę i Guilherme. Środek pola jest kluczowy dla utrzymania się przy piłce, a on tam ma w tym momencie jednego piłkarza, który ma predyspozycje do realizacji tego celu. Nic dziwnego, że facet głośno domaga się wzmocnień i narzeka na brak kreatywności w drużynie.
Staszek nie silił się na sposób gry jaki zawodnicy dać nie mogli, bo się nie chciał kopać z koniem. Hasi chce zawrócić kijem Wisłę i mając 2-3 ludzi do takiej gry brnie w to.
Dalej - magiczne utrzymywanie się przy piłce w środku boiska - jakiś fetysz - jak pokazały ME to nie posiadanie piłki wygrywało mecze. Na coś takiego mogą sobie pozwolić 5-6 klubó w Europie i może ze 2 reprezentacje - tyle. Legia oczywiście może dominować i posiadać piłkę, ale grając z większością klubów w Eklapie, ciekawe jak będzie dominować jak się jej uda zagrać w LE - na przykład grając z drużyną klasy Napoli.
Jeszcze raz powtarzam - sposób gry musi być dostosowany do potencjału zawodników i przeciwników z jakim potencjalnie będzie grać. Mrzonki Leśnego o wizjach i Legii grającej pięknie i skutecznie może są fajne jak je przepisują pismaki, ale to się nie wydarzy bardzo długo a prawdopodobnie nigdy.
Btw, myślę, że Hasi tak zagrałby z Napoli 'na posiadanie', jak Staszek jesienią zagrał 'na pressing'
A ja wiedziałem że tak będzie
Klubowi i zawodnikom tak naprawdę przydałby się jeden ulgowy sezon na nabranie oddechu i świeżości, radykalne odkurzenie i odmłodzenie kadry. Niestety kruche podstawy finansowe Legii i rozdmuchane koszty nie pozwalają na takie rozwiązanie i będziemy świadkami męczenia się wszystkich.
Dlaczego Pazdan wygląda lepiej niż Jodłowiec, może dlatego że był to dla niego pierwszy tak wyczerpujący sezon a dla Pana Tomasza trzeci z rzędu.
P.S. Mimo że w dziedzinie piłki jestem kompletnym amatorem-oglądaczem i gdzie mi ludzi ze wspaniałą karierą bramkarską stawiam tezę że gdyby tym piłkarzom dalej aplikować metody Czerczesowa z Legii nie byłoby co zbierać i to już jesienią.
Z Morioką i Kakoko w składzie
Poważnie wczorajszy mecz był nudny jak ... Bez kogoś kto umie jedną akcją zmienić oblicze meczu może to dość ciężko wyglądać.
Nie mam przekonania do Aleksandrowa i nie pamiętam choć jednego dobrego meczu w jego wykonaniu. Za to Kosecki jednoznacznie mi się kojarzy z ciągnięciem całej Legii za uszy po mistrza, przebojowością i całkiem niezłym dryblingiem.
Na chłodno, przemyślałem wczorajszy mecz i wydaje mi się, że możemy z niego wyciągnąć kilka pozytywów. Mam nadzieje, że ta mityczna forma na sierpień, to nie są mrzonki, a realny cel i dlatego zawodnicy kondycyjne, wyglądają jak wyglądają.
Po drugie podoba mi się Kopczyński. Chłopak gra z braku laku, ale jest w mojej ocenie jest jednym z wygranych u trenera Hasiego. W odbiorze poprawnie, czasami dorzuci coś ekstra w podaniu. Nie widać ogromnej przepaści między grą Kopczyńskiego, a Borysiuka.
Da się zauważyć, że trener chce przeszczepić na nasze podwórko, filozofię grania na zachodzie i to mi się bardzo podoba. Z drugiej strony, irytuje ciągłe poprawianie piłki i holowanie w wykonaniu Kucharczyka, Jodłowca, czy Niko. Wydaje mi się, że to kwestia czasu zanim Ci zawodnicy nauczą się automatyzmów preferowanych przez Hasiego.
Co się dzieje z Ryczkowskim i Makowskim? Znowu kontuzje? Nie grali nawet w meczu rezerw. Ryczkowski, to raczej materiał na piłkarza, ale w obecnej sytuacji nie wiem, czy nie byłby lepszym wyborem od kopiącego się, od początku sezonu, po czole Kucharczyka.
PS. Chcę już środę!
sorry ale na jesieni Staszek wziął drużynę fizycznie rozbitą więc porównanie pressingu Staszka, a raczej przygotowania fizycznego nie ma co porównywać. Oczywiście rzucanie się od ściany do ściany nie pomaga.
I teraz przygotowanie fizyczne - już też o tym było - indywidualizacja treningu i pomiar zmęczenia to w tej chwili standard. Wiadomo kto ma dosyć, kto za mało, kto optymalnie przygotowany. Pisanie jednak że Pazdan gra lepiej niż Jodłowiec, bo Jodłowiec trenuje dłużej ciężko jest niestety brakiem wiedzy na ten temat - nie wiem ile i czego potrzebuje Pazdan a ile Jodła, ale każdy potrzebuje indywidualnego podejścia, jeden musi zasuwać miesiąc, drugi dwa tygodnie a trzeci 5 - moim zdaniem np Hlousek jest niedotrenowany i nie ma takiej formy jak na wiosnę, podobnie Lewczuk - ci dwaj muszą dostać mocno aby grać na poziomie
mnie się przypomina jak Kosecki ciągnął Legię po odejściu Dziekana co Szkocji - tylko co z tego?
Jakbyś mógł napisać mi co to znaczy "filozofia grania na zachodzie", bo ja tego nie specjalnie rozumiem
Ryczkowski - ile ten chłopak miał szans i ile wykorzystał? tylko tak konkretnie?
"tuż po przyjściu zapowiadał, że pressing to jego drugie imię"
No, jeśli chcemy coś osiągnąć w Europie, to przygotowanie fizyczne, to jest raczej podstawa. Zresztą, piłkarze jakoś nie narzekali a kto wie, jak wyglądałby Pazdan na Euro, gdyby nie solidna praca w przerwie zimowej. To samo dotyczy też Jędrzejczyka, który, moim zdaniem, we Francji wyglądał zdecydowanie lepiej od np. Piszczka.
Sęk w tym, że Czerczesowa w Legii już nie ma. I to nie ma nie dlatego, że "zajechał piłkarzy" (bosz... co to w ogóle za głupota?) ale dlatego, że jego wizja stopniowego rozwijania zespołu poprzez dobre transfery zdecydowanie rozminęła się z wizją obecnych właścicieli, którzy tak właściwie chyba sami nie wiedzą, czego chcą.
Zresztą, jak patrzę na tych młodych polskich menadżerów, to jakoś wcale mnie to nie dziwi...
To znaczy, że oprócz wybiegania, od piłkarza wymaga się również myślenia jak i odrobiny techniki. Przecież taki sposób rozgrywania piłki jaki preferuje Hasi, na jeden-dwa kontakty, w Polsce nie gra nikt. My jak zawsze jesteśmy prekursorem. Czasami próbuje tak grać Cracovia, tylko na o wiele mniejszej szybkości i ruchliwości poszczególnych graczy.
Trener musi dopasować taktykę do ludzi a nie odwrotnie, no chyba że mu zapewnią takich ludzi jakich chce. Legia to inny rodzaj klubu i zapewniam cię że sposobem Staszkowym w Europie gra więcej klubów niż się nam wydaje. Już to pisałem, ale moim zdaniem ten styl pasuje do naszych zawodników bardziej niż Hasiego
1. Zagłębie Lubin 18 39 12 3 3 34-11
2. Legia Warszawa 18 35 10 5 3 29-12
Jakbyście nie wiedzieli, jak to się kręci...
Panowie.. Dopiero co żegnaliśmy w super nastrojach sezon.. Nie całe 2 miesiące (!!!) później przywitał nas pierwszy mecz w nowym sezonie.. Tuż po Francji. Poważnie oczekiwaliście solidnej gry etc już na starcie?
Pomijam fakt,że gramy o 1pkt.. 2 mecze w tygodniu.. W sytuacji,gdy dopadły nas kontuzje/urazy a nasze gwiazdy odpoczęły aż 10 dni (w najlepszym przypadku)po bardzo ciężkim sezonie (kolejnym !!!).. Najważniejsze przecież to a) awansować do fazy grupowej europucharów, b) trzymać się czołówki tabeli eklapy oraz c) przechodzić kolejne rundy PP. To jest cel na jesień,który nie przekreślił remis z Jagą czy też ze Śląskiem..
Jedyne obawy jakie na ten moment mam to te dotyczące zamiarów "góry".. Mam nadzieje,że nie będą czekać na powroty po kontuzji etc tylko część zarobionej kasy na sprzedaży zawodników zainwestują w jakość tj 3 solidnych zawodników. Wg mnie nie ma co się trzymać nadziei iż Kosa bądź Misza odpalą.. Ba, że stanowią jakąś alternatywę pt jak się nie ma co się lubi... Tutaj po prostu potrzebna jest świeża, jakościowa krew,która wniesie realne coś dobrego do gry. W końcu pożegnaliśmy z pierwszego składu Jędze, Ondreja, Sagana, Masło oraz Wizira a przywitaliśmy jedynie... Moulina.
Nie wiem co czytasz ale wszyscy podkreślają co teraz jest ważne i jakoś nie zauważyłem opinii że liga.
Właśnie chodzi o drugą część Twojej wypowiedzi, Walles co rok pyta o to samo i niestety odpowiedz również jest taka sama i to jest przykre choć można bronić się znakomicie wynikami. Kto ma więc rację Walles który moim zdaniem dobrze prawi że kadra z roku na rok słabsza, czy ci co takiej tezie przeciwstawiają wyniki?
" My jesteśmy sportowo coraz silniejsi?" pyta Walles powołując się na Zagłębie. Sezon temu w kontekście Piasta. Wcześniej Lecha. Mi się wydaję,że różnica między Legią a resztą stawki jest widoczna a pytania dotyczące rozwoju w kontekście ligi zbędne. Nasza poprzeczka co roku jest zawieszona na tym samym poziomie - Wszystko,co jest do wygrania na rodzimym podwórku a także atak na LM a minimum faza grupowa LE. Jeśli ma nastąpić widoczny rozwój w mniemaniu co poniektórych to rozumiem,że będzie to legendarny awans do elitarnej LM. Tylko co jeśli zawitamy do LE? Zastój? Nie będziemy "sportowo coraz silniejsi?" a skromne Zagłębie powalczy z nami jak "równy" z równym o MP?
Kadra jeszcze nie jest domknięta.. A czy coraz słabsza? Wątpię.. Daleko mi to takiego stwierdzenia. W końcu transfery są coraz bardziej satysfakcjonujące.
Odniosłem się także do Staśka, nie chcę odbierać cesarzowi co cesarskie ale nie chcę mówić o tym jak to Legia na wiosne grała futbol marzenie. Wczołgalismy się na podium po upokorzeniu w Niecieczy przegranej w Gdańsku czy transferze Rykoszeta w meczu z Pogonią. Osiągnęli cel i chwała im za to, szczególnie na 100 lecie, ale ... pozostaje własnie to ale ... Ile meczów zostało nam w pamięci? Jak w Lubinie będzie wyprzedaż to co się działo u nas? A budżet wzrósł nam dwukrotnie natomiast ja nie widzę abyśmy sportowo mieli chociaż status quo. A powinniśmy być choć trochę dalej, ale to jest moje odczucie jak patrze na naszą kadrę. I gdyby jeszcze były inwestycje w akademię bądź boiska boczne ale to wszystko to melodia przyszlości, budżetu nam to nie zeżarło. I pamiętam także że ten rok jest trudny bo Euro bo kontuzje na zgrupowaniach. Jednak mimo wszystko jesteśmy coraz słabsi a wyniki i trofea zamazują ten stan rzeczy. Gdybyśmy jescze mieli kiepski budżet i musieli ciagle sprzedawać aby przezyć ale przecież tutaj jesteśmy zajebiści ....
Natomiast w naszym meczu ze Śląskiem raziło kompletnie niedostosowanie taktyki do wykorzystania słabych stron przeciwnika. Graliśmy swój futbol zupełnie oderwany od realiów. A przecież wiemy jak gra i jak będzie grał Śląsk pod wodzą Rumaka i że jego słabości to boczne sektory boiska i tam ich należało nękać oraz przerzucać długą piłkę nad ich środkową linią, tudzież dezorganizować i mieszać w ich ustawieniu przerzutami ciężaru gry z jednej na drugą stronę boiska, aby zyskiwać przewagę liczebną w wybranym przez siebie sektorze boiska. A nasza drużyna grała dokładnie odwrotnie. Ma rację trener Rumak, który twierdzi, że oni przyjechali po wygraną, bo analiza gry Legii ukazuje jej systemowe słabości powodujące, że nawet słabszy personalnie przeciwnik może nas ograć. W tym kontekście trochę mnie przeraża to żądanie transferów, jak rozumiem, jako lekarstwa na poprawę gry Legii i na wygrywanie meczów. Jak na razie nie wykorzystujemy należycie tego czym dysponujemy i same wzmocnienia tego stanu nie zmienią. Potrzebny jest wydatny wzrost formy fizycznej, który raczej nastąpi oraz radykalna zmiana taktyki gry, na wykorzystywanie dla własnych celów słabych stron rywali przy wyraźnym uwypukleniu naszych mocnych stron. Co przyznaję brzmi banalnie, niemniej jest stale aktualne, zwłaszcza w sytuacji gdy jest w praktyce gry pomijane.
Przez całe swoje życie żyłem w przekonaniu, że jedynym kryterium sukcesu w sporcie jest końcowy wynik. Nie słyszałem o przyznawaniu medali dla sportowców, którzy choć pięknie biegają to wolno, choć cudownie skaczą to zbyt nisko czy wspaniale rzucają choć blisko.
Dziś się dowiedziałem, że choć Legia w ostatniej dekadzie pobiła wszystkie rekordy pod każdym względem (MP, PP, LE) to "mimo wszystko jesteśmy coraz słabsi a wyniki i trofea zamazują ten stan rzeczy"
Musze przyznać, że to dosyć odważna teza i strach pomyśleć, co moglibyśmy zdobyć, gdybyśmy byli coraz lepsi.
Co do przytoczonego składu można polemizować
Kuciaka, Skaba vs Malarz, Cieżniak
Astiz, Choto, Żewłakow, vs Pazdan, Rzeźniczak, Lewczuk
Kiełbowicz, Wawrzyniak, vs Hlousek, Brzyski
Jędrzejczyka, Rzeźniczak vs Bereszyński, Broź
Radovic, Wolski, Gol, Vrdolijak, Furman, Łukasik vs Jodłowiec, Mouligh, Kopczyński, Vranjes, Hamalainen, Duda
Kosecki, Kucharczyk, vs Kosecki, Kucharczyk
Saganowski, Ljuboja vs Nicolić, Prijović
Żyro vs Ghilerme, Aleksandrow
Osobiście dużej różnicy nie widzę, a na wielu pozycjach wg mnie jest zdecydowanie lepiej.
czy jesteśmy lepsi kadrowo niż kilka lat temu - odpowiedź jest prosta i brzmi "nie", ale to co chyba musimy zrozumieć to fakt że my .................. nie mamy szansy być silniejsi. Oto dlaczego:
1. Jeżeli w Legii jest jakiś wybijający się zawodnik to odchodzi za kasę gdzieś
2. Na to miejsce sprowadzamy zawodnika za darmo lub tańszego - z reguły tańszy jest słabszy od droższego - tak już jest świat zbudowany. Czasami wprowadzamy młodego i ten również jest słabszy. Oczywiście czasami się uda sprzedając kogoś, uzupełnić skład bez wielkiej szkody, ale to jest rzadkie.
3. Ponieważ i w Legii i w Polsce szkolenie jest na takim a nie innym poziomie to baza piłkarzy się nie poszerza, poziom przez to nie rośnie, wszyscy łowią w tym samym marnym barszczyku, więc siłą rzeczy tych najlepszych zastąpić trudno
4. Legia w sumie wiele zrobić nie może aby to zmienić - nawet najlepsza akademia nie zapewni nam dużej liczby młodych zdolnych zawodników - takich akademii z prawdziwego zdarzenia powinno być 50, może 100 w całej Polsce, wtedy jest szansa że do Ligi zaczniue wchodzić 30-60 zawodników rocznie, którzy co najmniej będą w stanie w niej grać na średnim poziomie, a pośród nich będzie kilka diamencików czy perełek - miną lata zanim to się stanie
5. Nasi właściciele to managerowie a nie miliarderzy - własnej kasy mają tyle aby wieść spokojne życie wraz z rodzinami. Na Legię nie dadzą bo nie mają na to, więc klub może mieć tylko to co sam wypracuje - chcę tu powiedzieć że niczego więcej niż to co jest teraz nie nalezy się spodziewać i mam wrażenie że oczekiwania będą tak duże w stosunku do możliwości, że panowie ten okręt za jakiś czas opuszczą.
6. Jedyna szansa na szybko podnieść jakość Legii to wpompować w nią kasę - moim zdaniem po kilka mln Euro co sezon już by coś dało - gdyby raz do roku przeznaczyć 4 mln euro na transfery to byłoby już ciekawiej - za to można kupić 4 Moulinów. Oczywiście jest jeszcze potrzeba na pensje, ale jak patrzę na zarobki w takiej Serie A w średnim klubie, do tego poziom podatków + koszty życia to gigantycznych różnic tu nie widzę. Oczywiście jest problem skąd tą kasę wziąć, aby spółki nie zadłużać. No chyba że szejk..............
Zbyszek
Problem z taktyką jest taki że potrzeba do niej wykonawców, potrzeba do niej zdrowia i potrzeba jej nie zmieniać raz na pół roku bo chłop prosty głupieje - a u nas wielu jest prostych.
Zagłębie - dlaczego grają dobrze? ano po pierwsze grają ze sobą 3 rok, skład tylko delikatnie modelują, więc mają powsadzane automatyzmy co zrobić jak podejść, gdzie dlaczego itd. - Stokowiec prowadzi ten klub już ponad 2,5 roku i świetnie niech prowadzi następne 10 lat. Po drugie mają zdrowie do biegania - prawdopodobnie dlatego że trochę szybciej budowali formę.
W Warszawie mamy 4 trenera w ciągu 3 lat, jeden grał tak, drugi siak, trzeci jeszcze inaczej, a w środku był gość co miał zupełnie inną wizję. Nie da się niczego zbudować przy tylu zmianach.
Najbardziej wkurza mnie ciągłe opowiadanie o wizji i sposobie działania klubu, kiedy wiele co się robi później nijak się do nie ma?
Zadam pytanie może naiwne, może prowokacyjne? co by się stało gdyby Legia nie zdobyła mistrza w 2016 a zajęła 3 miejsce w lidze i zamiast Staśka zatrudniła trenera, który zmodyfikowałby Bergową taktykę nieco oraz przygotował zespół fizycznie do gry - czyli realizował wizję w sensie sportowym? czy w średnim i długim okresie byłoby lepiej czy gorzej?
Ale ja własnie obracam się ciagle w sferze finansowej. Przytoczona przeze mnie kadra była na utrzymaniu budzetu rzedu 60 mln zlotych . Teraz mamy 2 razy więcej i nie stać nas na wydanie 10 mln złotych na transfery tudzież akademię? Pytanie które nie daje mi spokoju to dlaczego? Dlaczego także sprzedając zawodników za iles tam pieniędzy nie możemy np. połowy przeznaczyć na transfery czy infrastrukturę? Jesli weźmiemy wynagrodzenia to teoretycznie stać nas na kadre 20 zawodników zarabiajacych po 500 tys euro. To daje 10 mln euro rocznie czyli troche ponad 40 mln złotych. Ja nie czuje takich możliwości patrząc na naszą kadrę. Pisząc że nie stajemy się silniejsi miałem także na uwadze punktowanie w pucharach. Liczyłem że przy tak znacznym wzroście budżetu będziemy dość wyraźnie punktować co roku w pucharach aby nasz ranking rósł sukcesywnie, może nawet do rozstawienia w IV rundzie. Teraz odpada nam sezon Skorżowy i mamy znaczny spadek tego rankingu.
Co do tego że mozna odnosic sukces i być coraz słabszym to szkoda się odnosić. Wydawało mi się oczywiste że można zdobywac złote medale będąc słabszym niż wcześniej. Czy 400-metrowiec zdobywając złoty medal z czasem 49 sek jest silny czy słaby, czy dyskobol rzucający 65 m i zdobywający złoty medal jest gwarantem sukcesu?
P.S. czy przy budżecie 120 mln Twoje 4 mln euro na transfery to marzenie ściętej głowy i oczekiwanie na szejka czy tez realne możliwości klubu?
ja mam ciągle wrażenie że nie znamy prawdy o budżecie i te całe 108, 113 czy 120 mln jest jakoś tak iluzoryczne. Wydaje mi się że do tego budżetu są wliczanie przychody z LE oraz z transferów, bo bez tego nie wychodzi mi więcej niż 70-75 mln pln no może 80 mln. I oczywiście zgadzam się z Tobą że mając 120 mln śmiało można wydać 10-12 mln na transfery a moze nawet więcej. Powiem więcej - robiąc porządek w szatni można sporo zaoszczędzić. My utrzymujemy rzeszę podobno zdolnych i młodych zawodników, którzy grają w drugiej drużynie albo siedzą na ławie, a jak przychodzi co do czego to nikt ich nie chce z poziomu 1-2 ligi. Mamy zawodników, któzy przychodząc do klubu nie rokowali - Vranjes, Masłowski nie tak dawno był jeszcze Piech, teraz jest Kosecki - zawsze mówiłem - oddajmy dwóch gości co zarabiają po 150tyś euro rocznie a na dodatek nie grają lub grają słabo i weźmy kogoś za 300 tyś do gry - będzie mniejsza kadra ale lepsza jakościowo.
Mam wrażenie że mamy teraz kulminację błędów zarządczych, które ciągną się za Leśnym od początku jego pracy na Legii - główny błąd to otaczanie się jeszcze większymi laikami w kwestiach piłkarskich niż on sam był i jest. Stąd ci ludzie ciągle się uczą, a wtedy błędy same przychodzą.
Argument - jest dobrze bo wygrywamy mistrzostwo i to wspaniały okres jest - jest o tyle dobry o ile rozpatrujemy go wyłącznie w perspektywie ligi, gdzie nie ma ani jednego klubu mniej więcej od 3-4 lat gdzie właściciel ma na tyle środków, aby dołożyć kase do fajnego transferu. Jestem ciekaw czy obecna Legia grając za kadencji Cupiała z kasą byłaby w stanie zagrozić Wiśle - wg mnie nie.
Moim zdaniem poziom ligi spada a nie rośnie - spada piłkarsko, o czym świadczą i występy w pucharach, to za ile odchodzą z niej zawodnicy i gdzie. Oczywiście jest lepiej jeśli chodzi o stadiony otoczkę itd. ale piłkarzy lepszych nie ma.
Z tym, że to nie jedyny mój problem po meczu. Drugim jest powszechna, narastająca krytyka, której też nie do końca rozumiem. Znaczy się rozumiem, bo i jest za co krytykować, tylko, że wspomniana krytyka tyczy się wszystkiego innego a prawdziwe powody jakby zupełnie "pomija". Za to mocno uaktywnili się "wiedzący" i "wieszcze", którzy doskonale zdefiniowali problem jeszcze zanim się on na dobre rozpoczął. Besnik Hasi - koleżka Żewłaka, to nie mogło się udać i na "szczęście" wreszcie się wszystko potwierdza.
Naczytałem się, że nasz trener "kolejny nieudacznik" - bo już takiego przydomka się dorobił, po raz kolejny zmienił taktykę. No fakt, zmienił, ale niby co miał zrobić w sytuacji gdy nie mógł skorzystać z Aleksandrowa i chcąc oszczędzać Kucharczyka? Zagrać na skrzydle Cieżniakiem? Czytam też, że Legia pod wodzą Hasiego gra słabo, nie radzi sobie w ofensywie. No gra, uciec się od tego nie da, ale co do tego ma Hasi? Nie mam pojęcia. fatalnie wygląda Nikolić, Jodłowiec wygląda jakby sam się jeszcze nie odnalazł, bez formy, bo też i bez przygotowań (straconych przez kontuzje) są Prjović i Hamalajnen, kontuzjowany jest Guilherme a kompletnie wywalone na wszystko ma kompletnie zagubiony Kucharczyk. Oczywiście wszystkich tych piłkarzy firmuje swoim nazwiskiem Hasi, ale czy aby na pewno już teraz można rozliczać nowego szkoleniowca ze "stanu zastanego", oby na pewno takie rozliczanie ma jakiekolwiek uzasadnione podstawy? No ale wiadomo, Hasi, to koleżka Żewłakowa i jako taki na pewno nie ma bladego pojęcia, więc i gromy są całkiem usprawiedliwione....
Reasumując, Legia zagrała słabo, co też mając na uwadze braki kadrowe i słabą formę jej pięciu podstawowych piłkarzy jest całkiem zrozumiałe. Wręcz zdziwiony byłbym gdybyśmy teraz rozgrywali widowiska na poziomie Zagłębia Lubin. To są fakty i należy o nich rozmawiać, ale wyciąganie jakichkolwiek daleko idących wniosków, szczególnie o umiejętnościach nowego szkoleniowca jest jakimś kompletnym nieporozumieniem. Szczególnie w sytuacji gdy prawdziwy cel jest wszystkim znany i dopiero po jego osiągnięciu lub nie przyjdzie czas na pierwsze podsumowania. Dlatego też niektóre teksty, które przeczytałem powyżej wprawiły mnie w niemałe osłupienie. A już to co prezentują niektórzy dziennikarze i "kibice" zespołu z Łazienkowskiej3 przeszło moje najśmielsze oczekiwania poznawcze. Ilość osób oczekujących, na pikowanie tego klubu jest zatrważająca, szkoda, że tak wiele z nich teoretycznie stoi po tej samej stronie barykady.
ps: dzieki Bolek, zajebisty "poziom" dyskusji, w kilku zdaniach uświadomiłeś mi, że "warto" było.
Nie gniewaj się jednak jeśli następnym razem odpuszczę sobie.
Oceniam pozycję Legii na podstawie przede wszystkim jej wyników. Zarówno tych stricte sportowych jak i tych osiągniętych zza biurka dyrektorów czy szerokiej maści speców np od marketingu.
Oczywiście można patrzeć na wszystko przez pryzmat pieniędzy np Piast do końca bił się o MP mając budżet podobny do premii pierwszego zespołu Legii etc a nam w Warszawie mimo wzrostu klubowej sakwy wciąż zdarza się męczyć w marnej eklapie, zaś LM oglądamy w tv.
"Powinniśmy być choć trochę dalej" hmm być może. Ogólnie to twierdze,że największą szansę na ten krok zmarnowało ITI.. Natomiast obecnie trio mimo wszystko jakoś ten klub ciągnie do przodu i to właśnie widać najwyraźniej w wynikach. Zwłaszcza,że Legia gwarantuje ostatnio pod tym względem stabilność - czego nie można powiedzieć o reszcie ekstraklasowych drużyn.
Poza tym nie wiem co znaczy te "trochę dalej".. Ile można osiągnąć tutaj (w Warszawie gdzie mimo wszystko trudno o komplet), w tym kraju (nie płynącym suto euroszeklami sponsorów), w tej lidze (gdzie m.in Boguś optował za mega sprzyjającą nam reformą esa37) w ciągu dajmy na to 4-5 lat?
przygotowanie fizyczne, to jest raczej podstawa
Podstawa, norma, oczywistość - bez wątpienia. Ale to jednak zawsze jest tylko narzędzie służące do osiągnięcia celu. Można wiele stracić, odstając fizycznie od przeciwnika, ale trudno jest akurat z tego elementu uczynić niezawodny oręż prowadzący do zwycięstw. Chcąc sobie racjonalnie wytłumaczyć wątpliwości odnośnie Czerczesowa (i nie przesądzając czy są one słuszne, czy zupełnie wyssane z palca), jestem w stanie wyobrazić sobie, że właśnie tutaj było źródło niepokoju.
Nawiasem mówiąc, nie wiem czy jest to współcześnie w ogóle wykonalne, żeby trwale 'zajechać' piłkarza w jednym okresie przygotowawczym, ale są też takie czynniki jak praca w mikrocyklu treningowym czy bezpośrednie przygotowanie meczowe. I ciekawostka, jeżeli oglądałeś zeszłotygodniową L+ Extra to przypomnij sobie co powiedział Pazdan, że w dobrym przygotowaniu do mistrzostw Europy pomogła mu... kontuzja (sic!).
Na ocenę Hasiego jest oczywiście za wcześnie, ale jego prowadzenie drużyny jest bez wątpienia zupełnie inne niż poprzedników. Największe wątpliwości mam póki co nawet nie tyle patrząc na grę Legii, ile czytając takie wypowiedzi trenera jak o tym naszym nieszczęsnym Jodłowcu (bodaj po meczu w Mostarze), że on nie był przewidziany do gry, ale sytuacja wymagała tego, żeby zagrał. Dla mnie niepojęte. Ciekawe jak wyglądają instrukcje udzielane takiemu zawodnikowi, 'uważaj na siebie', 'nie biegaj zbyt szybko', 'unikaj raptownych startów do piłki'?
@ Dalkub
sposobem Staszkowym w Europie gra więcej klubów niż się nam wydaje
To jest jednak uproszczenie. Tzn. oczywiście pełna zgoda co do powszechności pressingu i tego, że np. warto pooglądać Bundesligę i Bayern nie tylko dla Lewego, ale też po to, żeby przekonać się ile zupełnie przeciętnych drużyn potrafi wyjść na Bayern wysokim pressingiem, i to w Monachium. Ale tam jest to tylko jeden z instrumentów. U Staszka za pressingiem szło wiele innych czynników, długie piłki, wkalkulowana niedokładność podań, byle tylko, niczym w rugby, przenieść grę bliżej bramki przeciwnika. A kiedy tylko coś się nie zgadzało (np. gotowość fizyczna do podjęcia takiego wysiłku w meczach rozgrywanych co trzy dni), Legia była bezradna. Szczerze przyznam, że ja nie wiem na ile Staszek miał nad tym kontrolę.
Hasi nie przyszedł do nas z trzeciej ligi australijskiej, waga pressingu we współczesnej piłce jest mu zapewne doskonale znana i nie wierzę, żeby a priori on to narzędzie odrzucał. Natomiast ewidentnie bliższe mu są inne rozwiązania, większa, hm, finezja techniczno-taktyczna. Oczywiście możesz mieć rację, że przeciętnie wyszkoleni piłkarze, jakich w Legii jest większość, mogą mieć trudności z poradzeniem sobie z taką filozofią futbolu. Wtedy, no cóż, będziemy mieli poważny kłopot.
@ Monrooe
Stary, no nie wierzę, piszesz tak jakbyś wczoraj dostał pierwszy w życiu modem i zaliczył debiutanckie podłączenie do netu
Natomiast co do meczu to z pełnym przekonaniem podtrzymuję to co napisałem w relacji - wynik sprawiedliwy. Śląsk bronił się, bo chciał się bronić i robił to, jak pisze, Garm, znośnie. My chcieliśmy atakować, niestety wyglądało to znacznie gorzej niż znośnie. Oczywiście nie podpisałbym się pod stwierdzeniem, że szczęśliwie uniknęliśmy porażki.
Trochę mnie ten mecz zaniepokoił, bo IMO on był gorszy w naszym wykonaniu niż mecze z Jagiellonią i Zrinjskim, czyli forma jakoś nie idzie płynnie do góry. Czekamy na progres, ale póki co nieszczególnie go widać. Sposób gry Trenčína jest, delikatnie ujmując, dość ekscentryczny i spodziewałem się, że wypunktujemy ich w środę i rozstrzygniemy losy awansu w pierwszym meczu, ale... zacząłem się martwić.
Problem w tym, że o ile do panicznej relacji kibiców już się przyzwyczaiłem, o tyle zastanawia mnie całkiem podobna "retoryka" tak zwanych ekspertów. Z tym mam kłopot i to tu zaczyna się bój rozumu z demagogią komentatorską. Szczególnie, że w tej ostatniej dostrzegam ciężką pracę co poniektórych jej szerzycieli, boli natomiast tak radosne przyłączanie się do tego ludzi z szalikami o legijnych barwach.
- "Trochę mnie ten mecz zaniepokoił, bo IMO on był gorszy w naszym wykonaniu niż mecze z Jagiellonią i Zrinjskim, czyli forma jakoś nie idzie płynnie do góry"
Serio? wierzysz, że Hamalainen, Prijović, Jodłowiec i Nikolić cudownie odzyskają siły i formę? Ja nie bardzo, a jeśli dodamy do tego kompletnie eksperymentalne zestawienie w jakim przyszło nam grać ze Śląskiem to obraz był jaki był. Nie ma co się oszukiwać, z Trenczynem możemy wygrać dzięki doświadczeniu połączonemu z cwaniactwem, "formy" zespołu bym do tego nie mieszał.
Nic dodać, nic ująć. Niestety.
Nie wiem, czy niestety. To bardzo niepopularna teza, ale to czego jesteśmy świadkami to efekt naszego sukcesu. To my dostarczyliśmy zawodników na Euro, to my walczyliśmy do końca o dublet. Jeśli dodamy do tego kompletnie nienormalny okres przygotowawczy to mamy to co mamy. Farta mają ci, którzy zaczynają za miesiąc, ale my mamy kłopoty już teraz, które nikogo w Europie nie interesują. Pomysł na brak problemów miał Stanisław Czerczesow, chciał sześciu nowych zawodników, których spokojnie mógłby przygotować w trakcie mistrzostw. Trzeba przyznać pomysł przedni, tylko szans na realizację żadnych.
Nikt nie bierze pod uwagę sytuacji z którą po raz pierwszy zetknął się nasz klub tego lata. Kiedy kadra grała na imprezie rangi MŚ czy ME to kończyła na fazie grupowej i zawodnicy szybciej wracali do klubu. Również nie przypomina sobie by Legia dała jednorazowo, aż 5 zawodników na taką imprezę. Jak kontraktować nowych zawodników kiedy nie do końca było wiadomo kto pozostanie w Legii. Przecież wszyscy znawcy eksperci twierdzili, że Pazdan zaraz po Euro wyjedzie na zachód. I co jak na razie ofert nie widać. Wszyscy tylko punktuję popełnione błędy które pewnie by tak samo popełnili jak nasz zarząd będąc na ich miejscu. Już linczują nowego trenera. Tylko za co? Jak na razie pracuje i robi swoje.
1. Przejrzał i przetestował naszą młodzież ustalając kto zostaje, kto do rezerw, kto na wypożyczenie.
2. Wskazał odpowiedniego zawodnika (Moulin) którego Legia zakontraktowała.
3. Mając przegląd dostępnej kadry wybrał system gry który zaczynał prezentować się obiecująco.
Ale oczywiście tego nikt nie widzi. Od SP mamy wszystko wygrywać i koniec. Przecież to jest Legia.
Sprzedano Dudę, Gui kontuzja. Po urazach bez pełnych przygotowań Hamalainen, Prijović. Jodłowiec i Kucharczyk najbardziej ze środkowej formacji eksploatowani zawodnicy w poprzednim sezonie jeszcze się nie odbudowali fizycznie.
Także spokojnie dajmy czas trenerowi poukładać klocki.
Natomiast trafnie wspomniał Walles porównując budżet który na przestrzeni 4 lat zmieniał się korzystnie dla klubu, a kadrowo Legia wygląda tak samo jak pisał Kibic50.
Na tą chwilę nie znam odpowiedzi i wątpię czy kiedykolwiek ją poznam gdyż trzeba by mieć wgląd do księgowości a takiego wglądu mieć nie będę.
- 4 i 8 lat temu na ME było w kadrach narodowych mniej zawodników z Legii i z ekstraklasy i w dodatku
- ci zawodnicy w komplecie powychodzili z grup a w wypadku Polski awansowali do 1/4,
- w dodatku w większości odgrywali mniejsze lub większe role a nie tylko statystowali
To:
- mamy w Legii kadrę silniejszą niż w 2008 i 2012?
- mamy personalnie ligę jako całość mocniejszą czy słabszą?
- skoro reprezentanci nie tylko z Legii ale i z Lecha, Lechii, Wisły, Cracovii czy Zagłębia to liga jest bardziej czy mniej wyrównana?
A to ciekawe, w ten sposób nie patrzyłem. Z tym że tu wykladnikiem jest sukces czyli to o co właściwie chodzi.
Czy Smuda miał gorszą kadrę? Trzeba by wypowiedzieli się fachowcy. Moim zdaniem niekoniecznie.
Ćwierćfinał ME tylko zamazuje obraz miernego poziomu polskiej piłki
Jeśli weźmiemy pod uwagę opinię całej rzeszy fachowców o tym że był to piłkarsko słaby turniej i nie pomogła w podniesieniu jakości liczba uczestników to spokojnie można napisać takie zdanie bez emotikonka
A co za przeproszeniem obchodzi mnie cała rzesza fachowców ?
Po raz pierwszy od chyba 86 roku nie czułem wstydu i zażenowania z powodu gry naszej reprezentacji. Przegraliśmy jedynie z Mistrzami Europy po rzutach karnych.
Dla mnie jest to powód do dumy i radości.
Jak ktoś chce się biczować, to jego problem.
Jeden dalkub na forum wystarczy