- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Piast - Legia 1-0: Gorzej być nie może?
Jeden punkt – to dorobek Legii w dwóch ligowych meczach w tym roku. Po rozczarowującym remisie z Koroną przyszła kolej na przygnębiającą porażkę w Gliwicach. O grze naszej drużyny w sobotni wieczór nie da się powiedzieć ani jednego dobrego słowa. Piast zdobył w tym sezonie sześć punktów w meczach przeciw Legii.
Miejsce w bramce Legii z marszu zajął wypożyczony ze Sportingu Kovačević. Skład naszej drużyny wyglądał następująco: Kovačević – Wszołek, Pankov, Kapuadi, Vinagre – Augustyniak – Biczachczjan, Kapustka, Elitim, Chodyna – Gual. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Plach – Huk, Muñoz, Czerwiński, Drapiński – Jirka, Dziczek, Kostadinow, Chrapek, Félix – Katsantonis.
W 12. minucie Biczachczjan przedarł się prawą flanką, płasko dośrodkował, niestety Gual nie trafił dobrze w piłkę. W pierwszych fragmentach meczu Legia miała przewagę, nasi zawodnicy dość swobodnie operowali piłką w środkowej strefie boiska, ale gospodarze umiejętnie się bronili, w związku z czym brakowało czystych sytuacji i celnych strzałów. Animusz legionistów szybko opadł. W kolejnych minutach mecz się wyrównał, na boisku dużo było walki i chaosu. Z tej szamotaniny z ciosem wyszedł Piast. W 40. minucie po rzucie wolnym legioniści nie upilnowali Huka, który zgrał piłkę przed bramkę Legii. Kovačević usiłował przeciąć podanie, ale skierował piłkę pod nogi Félixa, który sytuacyjnym strzałem wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Do przerwy Legia przegrywała jedną bramką. Nasza drużyna grała bardzo źle. Irytowała katastrofalna decyzyjność Guala, niewidoczni byli Kapustka i Vinagre, atakom legionistów brakowało płynności i energii. Na bramkę Piasta nie poszybował ani jeden celny strzał.
W 50. minucie Wszołek zdołał oddać strzał zza pola karnego, jednak piłka minęła bramkę. W 53. minucie znów zrobiło się groźnie pod bramką Legii po rzucie wolnym. Kovačević z trudem obronił strzał Muñoza. W 58. minucie Plach popisał się imponującym refleksem, broniąc strzał Kapuadiego z kilku metrów. Dwie minuty później Kapuadi zmarnował kolejną sytuację, znów przegrywając rywalizację z bramkarzem Piasta. Za chwilę Plach interweniował po strzale Elitima. W 66. minucie Pankov zasygnalizował zmianę. Na boisku pojawił się Ziółkowski. Jednocześnie Oyedele zastąpił Augustyniaka. Mijały kolejne minuty i nic nie zapowiadało, by Legia miała odwrócić losy meczu. W 78. minucie Pekhart i Szczepaniak zmienili Elitima i Chodynę. W ostatniej minucie gry żółtą kartką upomniany został Ziółkowski, a w doliczonych minutach kartki ujrzeli jeszcze Kapuadi i Oyedele. Legia nie była w stanie nie tyle nawet stworzyć sytuacji, ile w ogóle przetransportować piłki w okolice bramki gospodarzy.
Wygląda na to, że nasza drużyna dołączyła do Rakowa i Jagiellonii w dziele rozkładania czerwonego dywanu przed kroczącym po mistrzostwo Lechem. Można zżymać się na brak transferu napastnika czy ogólnie na dyskusyjną politykę kadrową Legii, ale to są odrębne tematy, które nie usprawiedliwiają koszmarnej piłki zademonstrowanej przez nasz zespół w Gliwicach. Legioniści nie czują piłki, brakuje im zdecydowania i dynamiki, nie widać chemii między zawodnikami. Legia weszła w rundę, będąc drużyną całkowicie bez formy. Końcowe fragmenty meczu były pokazem frustracji i niemocy stanowiącym świadectwo tego gdzie w tym momencie jesteśmy i ośmieszającym wszelkie deklaracje o walce do końca o mistrzowski tytuł.
Powiem tak, takiego wkur... wśród kibiców Legii dawno nie było.
Oczywiście ja nie mówię, że Feio jest bez winy. Sądzę, że on za bardzo wierzy w swój trenerski talent i za optymistycznie podchodzi do naszych piłkarzy, którzy w mediach plotą jaki to mają charakter i jak nie znoszą przegrywać, podczas gdy potem na boisku wyglądają jak klasyczne ciepłe kluchy. Czy dał im za mocno w kość, sądząc, że i tak jakoś wykorzystamy niezły lutowy terminarz, czy może popełnił gdzieś błąd w sztuce i teraz trzeba czasu, żeby to odkręcić, czy liga rozczytała już nasze granie po jesiennej zmianie taktyki, a może wszystko na raz, trudno powiedzieć.
Niemniej sytuacja, w której Gual jest naszym jedynym napastnikiem to jest jakiś niewiarygodny wręcz absurd. Taki Orlando Sa wciągał Guala jedną dziurką od nosa, a siedział na ławie, bo gwiazdorzył. To co zrobić z Gualem? Ja rozumiem kiedy napastnik jest egoistą pod bramką, wali z każdej pozycji, no ale ten gość najwyraźniej wierzy, że okiwa trzech na środkowej linii, minie trzech kolejnych w pełnym biegu, załaduje w okno z trzydziestu metrów i zaraz pójdzie do Realu, żeby posadzić Mbappe na ławę. I my przez tego piłkarskiego
analfabetęfantastę tracimy kolejnego gola, ale grać on musi, bo Tomek Pekhart wnosi do gry tyle ile wniósłby pierwszy lepszy emeryt z orlika. Naprawdę brak już słów na to.Dzisiejszy komentarz zacznę od wykładu na temat psychologicznych aspektów szkolenia piłkarzy.
Wyczynowe uprawianie piłki nożnej wymaga od zawodników posiadania określonych cech psychicznych. Piłkarz musi odznaczać się odpornością psychiczną,a więc umiejętnością panowania nad własnymi emocjami,radzeniem sobie ze stresem przedstartowym ; musi posiadać adekwatną samoocenę, wierzyć we własne siły i powodzenie całej drużyny, być nastawionym na osiągnięcie sukcesu.Współpraca trener psycholog powinna być jedną z form działalności zmierzającej do indywidualizacji procesu szkoleniowego. Poznanie różnic indywidualnych zawodników ma na celu zoptymalizowanie samego procesu szkolenia . Pomaga w ustaleniu celów krótko i długoterminowych ,a także określić stopień ich realizacji .Obserwacja zawodnika podczas treningu, meczu, a także w sytuacjach codziennych pozwala ustalić jego główne potrzeby. Pozwala też poznać sposoby funkcjonowania zawodnika w obliczu trudności , a także wzorce postaw zawodnika i na tej podstawie , kiedy zachodzi taka potrzeba - podjąć wspólnie metody zaradcze. Współpraca z psychologiem ma na celu przygotowanie do zawodów , wykształcenie odporności i gotowości psychicznej. Piłkarze w ten sposób poznają techniki relaksacyjne ( trening relaksacji progresywnej Jacobsona, trening autogenny Schultza, ćwiczenia oddechowe, techniki wyobrażeniowe) . Uczą się też obniżać poziom lęku, jak ustalać cele i oceniać stopnie ich realizacji. Piłce nożnej towarzyszą silne emocje, które wynikają z dużej zmienności sytuacji w trakcie meczu, obecności widzów, odpowiedzialności jednostki za wynik zespołu.Nazwanie przez piłkarza stopnia ich nasilenia pozwala mu na regulowanie stopnia pobudzenia. Zawodnicy muszą poznać metody koncentracji i rozpoznać czynniki ją zakłócające. Dzięki treningowi pewności siebie i pozytywnego myślenia wykształca się też adekwatna samoocena.Jedną z metod jest porównywanie ocen ważnych obszarów oddzielnie przez trenera i zawodnika a chodzi o kwestie podstawowe takie jak słabe i mocne strony np w zakresie wytrzymałości , waleczność, dryblingu , panowania nad piłką, jakości podań, strzałów.Kolejny obszar to uczenie radzenia sobie ze stresem przez rozpoznawanie sytuacji trudnych .Innym kierunkiem współpracy jest aspekt diagnostyczny. Stwierdzono ,że wyniki testów określających predyspozycje psychiczne zawodników pokrywają się z wynikami sprawności ogólnej i specjalnej.Badaniu podlegają : typ osobowości, poziom lęku, stopień zrównoważenia emocjonalnego,aktualne możliwości intelektualne, poziom motywacji sportowej , typ samooceny, radzenie sobie ze stresem. Prostym przykładem jest wyodrębnienie ambiwertyków, ekstrawertyków i introwertyków, bo do każdego z tych typów trzeba podchodzić inaczej ,gdyż na inne bodźce oni reagują.Np. sprawność działania ekstrawertyka obniża się po wytknięciu mu błędu,ale też trzeba ich silniej bodźcować podczas treningu .Z kolei introwertyk wykazuje dużą motywację, i wobec niego trzeba stosować słabsze bodźce. Ambiwertyk to typ najbardziej pożądany, bo potrafi być zdecydowany w walce. Te typy wpływają także na poprawę wydolności ,koordynacji ruchowej i nawyków taktycznych. Badania przeprowadzone w kilku klubach wskazują na to,że wśród piłkarzy przeważają ambiwertycy (46%) , potem ekstrawertycy (35%) i introwertycy ( 19%) . Odporność psychiczna w wysokim stopniu cechuje 38%, średni poziom to 41 %,a niski ( neurotycy) to 21 %. Generalnie można powiedzieć ,że selekcja pod tym względem przebiega prawidłowo. Dominującymi celami to jakich dążą piłkarze to perfekcjonizm, rozwój , osiąganie sukcesów i dopiero na 4 miejscu jest satysfakcja materialna, przy czym jej udział rośnie z wiekiem . .
Wśród pożądanych cech psychicznym piłkarza psycholodzy zwracają uwagę na pewność siebie ,a ja do tego dodałbym jeszcze odwagę.
Pewność siebie to poczucie własnej wartości która wyrasta z dwóch źródeł ; samooceny oraz przyjęcia założeń autorytetu zewnętrznego. Psychologowie Duning i Kruger zbadali,że osoby mające niskie kwalifikacje w jakiejś dziedzinie mają tendencję do przeceniania swoich umiejętności ,a ci o wysokich kwalifikacjach do ich zaniżania.Ponieważ pewność siebie to stan świadomości wynikający z poczucia własnej wartości i wiary w swoją moc sprawczą to można się jej wyuczyć.Lecz można się nauczyć od tego kto nie tylko wie ,ale sam ją ma. Tak jak nie można kochać bliźniego jak się siebie nie kocha itp.Kiepskim albo żadnym nauczycielem jest ten ,który jest pełen wątpliwości,ale i ten który za pewność siebie uznaje agresję. Agresja bowiem nie wypływa z pewności siebie , nie z odwagi ,ale ze strachu. Tak jak mały pies widząc dużego psa szczeka i rzuca się jak pchła na grzebieniu. Chyba na tej części wykładu w szkole trenerów Feio zaspał
Współbrzmiącą cechą jest odwaga rozumiana jako zdolność do zapanowania nad strachem , obawą zrobienia czegoś niebezpiecznego lub trudnego.Tak samo jak pewności siebie można się jej nauczyć.
Badania nie tylko psychologów wskazują ,że obie te cechy w piłce nożnej są bardzo ważne, gdyż zawodnik nawet średnio wyszkolony technicznie w sytuacji kontaktowej, niebezpiecznej , wymagających podjęcia trudnej, niejednoznacznej decyzji , aby podjąć trafną decyzję, skutecznie zagrać piłkę, wybrać którego rywala zaatakować - nie zrobi tego dobrze jeżeli nie jest pewny,że zrobi to dobrze.Bez pewności siebie i odwagi decyzje w takich sytuacjach są podejmowane zbyt późno lub są nietrafne.
Rozszerzenie relacji Gawina zacznę od Piasta.
Klub z Gliwic trapią problemy finansowe, które znacząco umniejsza gra w Ekstraklasie - czytaj pieniądze z praw telewizyjnych. Lecz władze klubu czynią wszystko ,aby Piasta z ESy spuścić, czemu , jak na razie , skutecznie przeciwstawia się trener Vukovicz wraz ze stojącymi za nim murem piłkarzami.Oczywiście tymi, którzy jeszcze wyprzedani nie zostali
Przypomnijmy tylko kilka nazwisk : Alex Sobczak, Rauno Sappinen, Aleksander Katranis, Gwilia,Tom Hateley, Jakub Holoubek, Ariel Mosór i Michael Ameyaw ,a pewno odjedzie Pyrka. Nie twierdzę ,że nikt nie przyszedł
W ten deseń trener Vukovicz ma ten komfort ,że ma najbardziej stabilny skład składający się z tych, których nikt nie chce kupić i z tych,których w mocniejszych klubach nie chcieli
Więc nie kombinuje jak koń pod górę i gra jak Bóg przykazał 4-2-3-1 czyli systemem stworzonym nie dla gwiazdorów
Jak widzieliśmy wczoraj trener Vukovicz postanowił zespół Legii uśpić,a w każdym razie pokazać,że nasze akcje ofensywne są nieopłacalne , bo nie przynoszą żadnych efektów.Liczył na to ,że któryś z zawodników Legii nie wytrzyma presji i popełni wielbłąda, który przechyli szalę na korzyść jego zespołu. I w 40' się doczekał : z wolnego poszło zagranie na długi słupek do niekrytego Huka, ten uderzył, Kovacevicz obronił, ale niepilnowany Felix dobił. Właściwie niczego nie można zarzucać Vinagre, Kapuadiemu, Elitimowi poza nicnierobieniem , i jak widać można nic nie robić ,a mimo to odpowiadać
Na drugą połowę zespół Piasta wyszedł zbyt pewny tego ,że tak słaba Legia nie może mu zaszkodzić,ale zapomniał ,że Legię cechuje słomiany zapał i o koński paznokieć zapłaciłby adekwatną do lekceważenia cenę. Ale nie zapłacił z prozaicznej przyczyny, niepojętej dla zwykłe rozumu , bo sztuką w co najmniej 2 przypadkach było nie trafienie do bramki,ale nietrafienie do niej i ta trudna sztuka paru zawodnikom Legii się udała
Trener Vukovicz nie wystawił Tomasiewicza , który gra role plastra, a to z tego powodu,że w Legii nie ma nikogo kogo, by trzeba by pilnować indywidualnie
Mówić brutalnie Piast od zdobycia gola nic nie musiał, za to legia musiała,ale nie chciała chcieć.
Trener Legii Feio chyba skorzystał z podpowiedzi
Feio chce ustabilizować skład , wyrobić w warunkach bojowych wzajemne zaufanie, zrozumienie ,ale tego skutecznie wbrew osiąganym wynikom się nie da zrobić. Więc na konferencjach Feio mówi o tym o czym marzy ,a nie o tym co dzieje się w realnym boiskowym świecie. Natomiast wzmocnienie na pozycji bramkarza Kovaceviczem to osobista zasługa Feio, który pracował z nim w Piaście. Moim zdaniem to wzmocnienie, bo Kovacevicz jest spokojny, skoncentrowany i pewny siebie - co korzystnie wpływa na pewność gry obrońców.
Z Piastem nie da się grać inaczej jak liniowo, bo zespół z Gliwic jest dobrze zorganizowany, zgrany , ale też przewidywalny i schematyczny. Ale w ten sposób to Piast narzuca warunki gry i jego rywale muszą się dostosować.Ażeby ich ograć to trzeba być bardziej precyzyjnym i mieć system wykorzystania przewagi indywidualności .
Jak widzieliśmy od początku meczu nasi zawodnicy mieli przewagę pozycyjną ,ale nie wynikało to ze zdobyczy po walce,ale z tego że Piast ustawił się w dwuliniowej niskiej strefie . Czyli nasza przewaga była pozorna , bo sprowadzała się do rosnących cyferek po stronie posiadania piłki czy ilości podań, ale nie zagrażała bramce rywali.
Mnie jest trudno zrozumieć jak trener może liczyć na to ,że wielce niekorzystna sytuacja , bo wynik był efektem przewagi przeciwnika , ulegnie sam z siebie odmianie i na II połowę wysłać ten sam skład co na fatalną pierwszą. Nawet nie chodzi o to,że nie nie można budować było drugiej Polski z pierwszą żoną
Ponadto jak ostatnio oglądam Legię to postrzegam jakieś dziwaczne kombinacje już nie alpejskie,ale himalajskie
Głupi tego nie wymyślił,że piłka nożna to prosta gra ,ale do sztabu Legii ta prosta prawda nie dociera. To może tak ich już nie uczyć, tylko , po prostu ich wyrzucić
W meczach z udziałem Piasta , poza nielicznymi wyjątkami sędziowie się nie napracują, okazji do popisów mają tyle co kot napłakał, okazji do wykazania się trafnymi decyzjami rozwiązującymi skomplikowane sytuacje też brakuje, gdyż zawodnikom z Gliwic takie zachowania jak brutalność czy nadmiarowa emocjonalność są raczej obce. Czasami arbitrzy sami sobie stwarzają problemy przez głupotę lub nadmierne ambicje . Nasz wybitny arbiter Szymon Marciniak to za stary lis ,aby samemu sobie przysparzać kłopotów , więc wczoraj wyszedł na plac, zrobił swoje i opuścił boisku w poczuciu bardzo dobrze spełnionego obowiązku.
Zespół Legii ma przeciętnych zawodników, zespół Legii gra przeciętnie , więc o ponadprzeciętnych wynikach wypada zapomnieć .
Powiada się ,że wynik wpływa na atmosferę w zespole , lecz to jest prawda,ale połowiczna, bo mamy do czynienia ze swoistym sprzężeniem zwrotnym, bowiem posiadane cechy osobowościowe i cechy nabyte takie jak motywacja, odporność, pewność siebie , twardość, kreatywność , koncentracja wpływają na samą grę i wynik ,ale jednocześnie osiągane wyniki korzystnie lub nie - wpływają na psychikę i atmosferę.
PS. Nie przepraszam za sarkazm , za szyderstwo , bo nie śmieszność mną kieruje ,ale jest to emocjonalna reakcja na poczucie bezradności i beznadziei.
Legioniści nie czują piłki, brakuje im zdecydowania i dynamiki, nie widać chemii między zawodnikami. Legia weszła w rundę, będąc drużyną całkowicie bez formy.
Sir Gawinie odniosłem się jedynie do tych słów które wyżej zacytowałem. Szukam nadziei .
Widziałem skrót i można by powiedzieć że bramkarz wybronił im mecz . Ja jednak tak nie napiszę . Prócz jednej intuicyjnej wybronionej rewelacyjnie sytuacji, pozostałe strzały w niego lub nad jego głowę . To musi bramkarz bronić . Zbudowali zespół na środek ligi i tak masz rację , awans do europejskich pucharów jakakolwiek drogą będzie mega sukcesem . Moim zdaniem tylko o to im chodzi bo tam są pieniądze których DM potrzebuje . Pytanie po co mu te pieniądze bo na 100% nie na budowanie drużyny która realnie mogłaby walczyć o mistrzostwo . Wykupienie Vinagre to też moim zdaniem liczenie na szybką sprzedaż za większe pieniądze .
Zatem gdyby w Legii Miodzia podmienil chocby Michal Swierczewski to bym nie plakal, ale .... , ale
Jaga - najlepszy w Polsce dyrektor sportowy i uznawany za jednego z najlepszych, najzdolniejszych trenerow - efekt - w ostatnich szesciu meczach tylko jedno zwyciestwo!
Lech - zolwie otworzyly mu w tym sezonie autostrade do mistrzostwa, ale ... , ale Lech w XXI wieku zdobyl trzy mistrzostwa, a Legia dziewiec! W ostatniej dekadzie "Wojskowi" triumfowali pieciokrotnie a Kolejorz dwa razy! Wedlug naszych warszawskich standardow i wymagan takiego Karola Klimczaka z familia Rutkowskich nalezaloby nie tylko przegnac z klubu ale wrecz ukamienowac za indolencje i ignorancje!
Wedlug transfermarkt wartosc kadr klubowych przedstawia sie obecnie nastepujaco:
Legia - 34 mln €, srednia wartosc pilkarza - 1,11 mln €
Lech - 32 mln €, srednia wartosc pilkarza - 1,19 mln €
Rakow - 29 mln €, srednia wartosc pilkarza - 961 tys €
jaga - 22 ml €, srednia wartosc pilkarza - 811 tys €
Mamy dalej dziwiec klubow z kadrami na poziomie wartosci 10-15 mln € oraz piec na poziomie ponizej 10 mln € a konkretnie okolo 8 mln €.
Z powyzszego zestawienia moim zdaniem wynika ze w Ekstraklasie mamy obowiazek znalezc sie w pierwszej czworce, ale mistrzostwo z gory bynajmniej nam sie nie nalezy, trzeba by je bylo wywalczyc i w tym sezonie na 90% to sie nam nie uda i moim zdaniem trzeba sie bylo z tym liczyc biorac pod uwage ze kadry pierwszej czworki Ekstraklasy sa w miare wyrownane.
Za Kulesze i Chlopika chetnie Miodzia kopnalbym w tylek ale jako "advocatus diaboli" napisze ze jako wlasciciel klubu zainwestowal w biezacym sezonie w najbardziej wartosciowa kadre, a jeszcze wczesniej wyposazyl Legie w najlepsza baze treningowa w Polsce.
W biezacym zarzadzaniu klubem po radosnej tworczosci Mioduski odsunal sie w cien, Odpowiedzialnosc za efekty sportowe scedowal na innych, Zielinski z Mozyrko z transferami nie wypalili, Runjaic na koniec zawiodl, a nieopierzony i impulsywny Feio probuje lapac trzy sroki za jeden ogon i wlasnie jedna mu odlatuje.
Przepalamy mamone na jakichs Nsame i jemu podobnych, nie mamy ani planu, ani systemu na wprowadzanie adeptow Akademii do pierwszego zespolu, na papierze mamy najbardziej wartosciowa kadre, ale na murawie tego nie widac. Chcac jednak wywalic Miodzia obysmy nie wylali dziecka z kapiela z jakas vanna Li.
Jeszcze niech tylko Alfarela zacznie strzelać
W przypadku Nsame nie tylko Feio jest winny. Pisałem o tym kilka razy ,że w Legii podejmowano szereg decyzji transferowych bez uwzględnienia charakteru gry w naszej Ekstraklasie , w której króluje fizyczna walka , nieustępliwość , granicząca z brutalnością co sprawia ,że zawodnicy, zwłaszcza napastnicy mają bardzo mało miejsca do oddania strzału. Nsame czy Alfarella nie byli zawodnikami znikąd , bo mieli duży dorobek , gdyż np. Nsame to trzykrotny król strzelców ligi szwajcarskiej ,więc jego transfer był uzasadniony ( o czym napisałem w "Paraliżu postępowym").
Natomiast masz rację,że tzw. rasowy napastnik żywi się podaniami , nastawieniem na niego poczynań całego zespołu. Takimi typowymi przykładami z niedawnych czasów są byli królowie strzelców jakich mamy w składzie : Pekhart ( 2021) oraz Gual ( 2023). W Legii trener Michniewicz miał m.innymi takich zawodników potrafiących dograć , podać czyli obsłużyć Pekharta jak : Mladenovicz, Juranovicz, Vesovicz, Martins, Gwilia, Luquinhas, Valencia, Karbownik, Wieteska Wszołek . Z kolei za trenerów Stolarczyka i Siemienieca dla Guala pracowali tacy gracze jak Wdowik, Nene, Romańczuk, Posipisil, Prikryl i przede wszystkim Imaz.
Obaj są w Legi - tylko ich otoczenie uległo zmianie i zasadnie podejrzewam,że nie na lepsze ,ale też podejrzewam ,że trener Feio inaczej komponuje grę Legii, nie jako utwór na skrzypce i orkiestrę,ale jako oratorium ze śpiewami gregoriańskimi . Co na razie przypomina śpiew, ale łabędzi