A+ A A-

Legia - Puszcza 2-0: Mały krok

Legia odniosła pierwsze zwycięstwo w 2025 roku. W mroźny sobotni wieczór do Warszawy przyjechała Puszcza. W trzech poprzednich próbach nasza drużyna nie była w stanie pokonać tego rywala, jednak tym razem wyższość Legii nie podlegała dyskusji. Autorami bramek byli Kapustka i Kapuadi.

 

Trener Feio postawił na następujących zawodników: Kovačević – Wszołek, Ziółkowski, Kapuadi, Vinagre – Oyedele – Biczachczjan, Kapustka, Elitim, Morishita – Gual. Goście rozpoczęli w składzie: Komar - Mroziński, Sołowiej, Szymonowicz, Sipľak - M. Stępień, K. Stępień, Blagaić, Serafin, Klimek – Kosidis.

Przed rozpoczęciem meczu ogromna większość kibiców opuściła trybuny, okazując niezadowolenie z pracy zarządu Legii. Protest trwał przez pierwszy kwadrans meczu. Na boisku Legia szybko osiągnęła zdecydowaną przewagę. W 6. minucie piłka trafiła pod nogi Oyedele, który oddał strzał z linii pola karnego. Uderzenie minęło bramkę. Kilkadziesiąt sekund później Elitim otrzymał długie podanie od Ziółkowskiego, uderzył mocno, niestety trafił w słupek. W 10. minucie goście wyprowadzili kontrę. Błąd popełnił Vinagre, okazję do strzału miał M. Stępień, jednak uderzył bardzo niecelnie. W 14. minucie legioniści byli blisko tego, by wykorzystać błąd Blagaicia, piłka trafiła do Guala, ale strzał Hiszpana był niecelny. Minutę później Gual nie trafił w piłkę po dośrodkowaniu Morishity, ale na miejscu był Kapustka i z kilku metrów umieścił piłkę w bramce. Minutę później Komar odbił piłkę po strzale Morishity. W 19. minucie Gual uderzył celnie zza pola karnego. Komar złapał piłkę. W 21. minucie płaski strzał Biczachczjana minął bramkę gości. W 30. minucie Oyedele uderzył niecelnie z dystansu. W 35. minucie Legia podwyższyła prowadzenie. W polu karnym znakomicie zachował się Kapuadi, który uderzył płasko z półobrotu, nie dając szans Komarowi. Dwie minuty później doskonałą szansę na kolejnego gola zmarnował Kapustka. W 44. minucie okazję bramkową zepsuł Morishita, który oddał niecelny strzał, mogąc podawać do nieobstawionego Biczachczjana.

Legia do przerwy prowadziła 2:0 i był to najmniejszy wymiar kary dla gości.

Drugą połowę Puszcza zaczęła z większą werwą. Już w pierwszej akcji mocno na bramkę Legii uderzył K. Stępień. Goście grali z większym zdecydowaniem i odwagą, z kolei Legia zwolniła tempo, starając się czekać na okazje do kontr. W 52. minucie Gual nie zdołał umieścić piłki w bramce po dośrodkowaniu Biczachczjana z rzutu rożnego. W 53. minucie boisko musiał opuścić Kapuadi, który ucierpiał w walce o piłkę. W linii obrony naszej drużyny pojawił się Jędrzejczyk. W 58. minucie Gual wypuścił w bój Morishitę. Morishita starł się z Crăciunem. Sędzia Myć pokazał zawodnikowi Puszczy czerwoną kartkę, ale po analizie VAR wycofał się z tej decyzji, uznając, że nie doszło do przewinienia. W 63. minucie Chodyna i Urbański zastąpili Biczachczjana i Elitima. W 72. minucie Chodyna nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Komarem. W 75. minucie Kosidis był blisko wepchnięcia piłki do bramki, na szczęście Ziołkowski wyblokował napastnika gości. W 84. minucie Augustyniak zastąpił Oyedele. Jednocześnie w naszej drużynie zadebiutował Olewiński, który zmienił Vinagre’a. W 86. minucie żółtą kartkę za utarczkę z Kosidisem ujrzał Wszołek. W ostatniej minucie w polu karnym Legii do strzału złożył się Szymonowicz. Piłka przeszłą nad bramką. W doliczonym czasie gry centrostrzał Crăciuna trafił w słupek, a legioniści zepsuli kontrę w przewadze liczebnej.

Mecz był daleki od ideału, bo do przerwy Legia powinna strzelić kilka bramek więcej, a po przerwie na boisku oglądaliśmy już tylko nieatrakcyjną kopaninę, ale najważniejsze są trzy punkty. Musimy wierzyć, że zwycięstwo doda naszej drużynie pewności siebie i Legia ustabilizuje formę na  zadowalającym poziomie.

Dyskusja (6)
1sobota, 15, luty 2025 23:01
Senator
To że gramy jedną połowę to od dłuższego czasu norma . Można by powiedzieć że gramy na trzech frontach i stąd te odpuszczanie pierwszej lub drugiej połowy ale to chyba jednak nie tak . Przypomni ktoś kiedy w lidze zagraliśmy mecz na pełnym zaangażowaniu od początku do końca ? Cieszy ilość Polaków w drużynie . Tak mnie to cieszy tak jak cieszy młodzież grającą w pierwszej drużynie . Zawsze wolałem popatrzeć na naszego młodego niż na jakiegoś wątpliwej jakości obcokrajowca .
2niedziela, 16, luty 2025 00:14
Krzysztof Jastrzębski
Vs Real przy pustych trybunach @Senator.
3niedziela, 16, luty 2025 07:52
dalkub
to był pierwszy mecz Legii jaki obejrzałem w tym roku. Przeciwnik byłe beznadziejny w pierwszej połowie i słabiutki w drugiej, Legia na jego tle zdecydowanie lepsza. Mam też takie wrażenie że Legia zaczęła grać niżej po zejściu Kapuadiego i trochę w tym kontekście zwróciłem uwagę na kilku zawodników, a przy okazji do słów Senatora o młodych Polakach się odniosę.
1. Ziółkowski rozegrał mecz słabiutki, był spóźniony, elektryczny, słabo operuje piłką. Na tym poziomie miałby problem grać w 2 lidze niestety. Ten chłopak gra słabiej niż pół roku temu, bo wtedy były problemy z wyprowadzeniem, teraz widać że on nie czuje boiska, przestrzeni odległości
2. Vinagre - podobno idzie do bundesligi w lato, no więc wczoraj zagrał na poziomie być moze na poziomie ligi regionalnej - najlepsze asysty przeciwnik miał od niego, mało dawał do przodu, słabiutki w defensywie
3. Gual - wisienka na torcie - to co on wyprawia na boisku to już nie jest nerw, ale śmiech, irytujący zwód pod siebie który zna cała liga, nie potrafi wykończyć najprostszych sytuacji, najczęściej przeszkadza, albo broni strzały własnej drużyny - nie rozumiem sensu trzymania go na boisku
Reszta zagrała solidnie, choć też były lepsze i gorsze momenty.

I na koniec powiem tak, iż mam nadzieję że Feio nie dostanie nowego kontraktu. Wiem z dwóch niezależnych źródeł że w dużej mierze brak napastników to jego robota, a i to co się dzieje w drużynie nie jest wcale idealne. Legia też zwyczajnie nie gra niczego wielkiego
4niedziela, 16, luty 2025 11:06
Baron
Mecz do zapomnienia. Na poczynania Guala na boisku najzwyczajniej w świecie nie mogę już patrzeć. Kibice Zagłębia Lubin mówili o Chodynie, że lubi partaczyć dobre sytuacje, wczoraj potwierdził to będąc sam na sam z bramkarzem.
Bardzo podobało sie mi wczoraj zachowanie Kapuadiego przy bramce, zrobił to jak rasowy napastnik. Coś czuje, że może to być jego ostatnia runda w Legii. Kolejnym pozytywem jest Kovacevic, jest pewny siebie, bije od niego spokój, całkiem fajnie gra na przedpolu.

@dalkub

" I na koniec powiem tak, iż mam nadzieję że Feio nie dostanie nowego kontraktu. Wiem z dwóch niezależnych źródeł że w dużej mierze brak napastników to jego robota, a i to co się dzieje w drużynie nie jest wcale idealne."

Też mam nadzieję, że Feio nie dostanie nowego kontraktu. Co do napastników, to chyba przed ich sprowadzeniem, ktoś ich oglądał, opiniował pod kątem przydatności do drużyny, taktyki itp. Jeden i drugi incydentalnie zaistnieli w pierwszej drużynie, a to jest już poletko trenera. Coś Feio mówił o przebiegniętych kilometrach, aha.
Popatrzmy ile średnio kilometrów biegają w meczu piłkarze Premier League:

Bramkarz - 4,3
Środkowi Obrońcy - 9,4
Napastnicy - 9,5
Skrzydłowi - 10,1
Boczni obrońcy - 10,5
Środkowi pomocnicy - 11,2

Ja osobiście jestem przekonany, że w drużynie są kwasy, wcześniej wspomniana sytuacja z napastnikami, wśród bramkarzy też uważam że jest kwas, o młodych piłkarzach już nie wspominam. Oczywiście, na razie, żaden piłkarz oficjalnie nie wysypie się co się dzieje w szatni, ale to może być kwestia czasu.
5niedziela, 16, luty 2025 11:48
iocosus
Po pierwsze, po tym meczu moją kibicowską „wiedzę”, intuicję lub przeczucie piłkarskie, jeden czort jak to zwać, ale to po raz kolejny właśnie diabli wzięli. Funta kłaków to nie warte! Ale może i dobrze, bo futbol powinien właśnie nas zaskakiwać.
Byłem przekonany po zimowych sparingach, że Rafał Augustyniak będzie miał pewny plac, robił swoje, a oprócz tego dodawał strzały z dystansu. Wydawał mi się nie do wyjęcia z jedenastki, a Oyedele widziałem jedynie wchodzącego na końcówki lub wpuszczanego do pary z Augustyniakiem gdyby sytuacja wymagała ryglowania środka pola.
A tu proszę, Maxi póki co „wygryzł” ze składu pana Rafała i co ważne pokazuje, że ma pełne prawo rywalizować o pozycję numer sześć. Ciekawe jak to dalej się potoczy, prorokować w moim przypadku już nie ma sensu, w każdym razie mamy fajną, wyrównaną rywalizację. W przypadku Oyedele kluczowa wydaje się intensywność gry na odpowiednim poziomie i stabilizacja formy. Po zeszłym roku już wiadomo, że pojedynczymi meczami nie warto się zachwycać.

Po drugie, Morishita bije na głowę Chodynę na skrzydle, Japończyk jest twórcą chaosu "sieje wiatr" niekiedy w własnych szeregach, ale i u rywala. Zimna głowa przy ostatnim podaniu, strzale, kiwce, to coś nad czym nasz „Boski Wiatr” musi pracować żeby zyskać miano Samuraja a nie straceńczego kamikadze.

Nie jestem tak krytyczny jak Dalkub w ocenie Ziółkowskiego. W zeszłym roku w młodzieżówkach notował babole w bezpośrednich pojedynkach, wczoraj tego uniknął, zatem mam nadzieję, że z ilością minut na boisku będzie zyskiwał na pewności swojej gry. Plus za super podanie do Elitima.

Vinagre jest daleki od formy sprzed kontuzji, ale dla mnie w obecnej Legii to facet, który powinien grać na fortepianie, a nie być przeznaczonym do jego noszenia. Fakt, że „pod formą” nawet z obowiązków tragarza kiepsko się wywiązuje.

Co do Feio, to zakładam, że dostał „wolną rękę” na wiosnę i będzie albo, albo! To znaczy, że na przykład zdobycie PP i dobra gra w Pucharze Konferencji mogą być tymi warunkami, które pozwolą mu utrzymać posadę. Jeżeli nic nie ugra, to pożegnają z nim się w klubie bez żalu, a być może i z westchnieniem ulgi. O tym że Feio „grymasi” przy kandydatach na wybór napastnika mówił publicznie w necie Marek Jóżwiak, dla mnie to jest dowodem, że Portugalczyk ma w tej chwili „decydujący głos” ale też bierze odpowiedzialność za wyniki wiosną.
6niedziela, 16, luty 2025 16:32
Zbyszek
Nie wiem jak PT Czytelników ,ale mnie swym oświadczeniem i wczorajszym wychodzeniem niezorganizowane grupy kibiców Legii, które się zorganizowały po to ,aby pójść w sferę czystego absurdu - rozbawiły do łez. Czytając i widząc możemy tylko docenić abstrakcyjny humor organizatorów. Bowiem stwierdzenie ,że ich największym pragnieniem jest co by Mioduski-prezes w krótkich gatkach boisko nawiedził i tyle goli nastrzelał co by Legii Mistrzostwo na tacy dał - jest parodią protestu. W jeszcze nie tak dawnych czasach , niesłusznie zapomnianych, żądano od predzia , aby Tytuł kupił. W tym ambarasie nie wiadomo czy na odcinku żądań nastąpił progres czy regres czyli czy można poważnie żądać od prezesa zdobycia Tytułu ?. Co by swe uroszczenia uwiarygodnić to organizatorzy ogłosili zbiórkę na szmalec co by napadziora jakowegoś zakupić , co by jednak Mioduskiego na boisko nie fatygować. Smile
I kibice paradoksalnie rację mają,choć po krętacku ją wyrażają.
W istocie bowiem od 2017 roku Legię dotyka syndrom sprzeczności trzech kolizji. Albowiem właściciel i prezes w jednej osobie Dariusz Mioduski posiadł wizję rozwoju klubu jako marki, co jak proza życia ukazuje jak na obrazach Matejki - stoi w sprzeczności z chcicą kibiców. Dariusz Mioduski rozstał się ze wspólnikami Leśnodorskim i Wandzelem , gdyż ci sabotowali jego dążenia do uczynienia z Legi drewnianej , Legii murowanej. Wbrew temu co Mioduski mówi,że futbol jest nieprzeliczalny to ma nadal takie przemożne przekonanie ,że jednak jest ,że można zaplanować, zainwestować, zbudować i sukcesami się radować. Tym fundamentem miał być ośrodek szkoleniowo treningowy z centrum badawczo rozwojowym i jest czołową placówką tego typu w Europie.
I w tym LTC odbywać się miała hodowla talentów.Naukowcy co prawda twierdzą,że talent to cecha wrodzona i że można tylko próbować jego nie zepsuć,ale PR ma swoje prawa.W każdym razie zawodniki to nie króliki. Ale przyznać trzeba ,że jak Mioduski tego trynda na nowoczesność załapał to nie ustaje w biegu i był zakupił Skills Lab - drugi w Polsce po Lechu ,ale fikuśniejszy. To ustrojstwo to symulator diagnostyczno-treningowy. Samą metodę treningu sensorycznego z kształtowaniem automatyzmu odruchowego wymodził przed 9 laty Nagelsmann jak trenował Hoffenheim. Jemu do wariancji służył gwizdek i różnokolorowe chorągiewki ,a piłkami rzucali asystenci ,zaś to nasze cudo ma 6 telebimów z programem weryfikacyjno-oceniającym oraz automatycznymi wyrzutniami piłek. Ja nie twierdzę,że gdyby tego LTC i Skillsa nie było to by sukcesy były , ale kibiców to w jakie nieruchomości i w jakie wynalazki inwestuje Mioduski interesuje tyle co zeszłoroczny śnieg. Kibice chcą sukcesu i ja się z nimi solidaryzuję ,w tym sensie ,że domagam się, aby Legia wygrywała z tymi zespołami , które stoją na dole łańcucha pokarmowego . Drugi aspekt tej strony jest taki,że Mioduski jest cierpliwy i wierzy,że sukcesy przyjdą jak nie jutro to pojutrze,a kibice tych sukcesów chcą teraz , dziś. Lecz bojkot tego stanu nie polepszy, tylko jeszcze bardziej spieprzy.
Druga kolizja ma charakter wewnętrzny i dotyka istoty wiedzy prakseologicznej związanej z podziałem kompetencji zależnym od hierarchii i stopnia władztwa, tak aby jednoosobowość i jedynoinformacyjność w podejmowaniu decyzji została zredukowana do minimum. Wszyscy naukowcy i praktycy wiedzą,że cechy zarządzania takie jak : planowanie , kierowanie , organizowanie, motywowanie , kontrolowanie i wykonywanie są zróżnicowane zależnie od stanowiska i stopnia odpowiedzialności np. dyrektor planuje, kieruje , organizuje itd. a pracownik wykonuje. Lecz na każdym szczeblu drabiny musi być wbudowany mechanizm kontrolny ,tak przy weryfikacji słuszności decyzji , jak i w procesie realizacyjnym. Sytuacja w której właściciel jest równocześnie "kierownikiem" podważa zasady sprawnego i skutecznego zarządzania i np. panowie Świerczewski czy Jakubas poszli wytyczoną przez naukę drogą.Pewnikiem na wybór Mioduskiego miały wpływ prawdziwe opowieści jak to mianowańcy ITI kradli pieniądze klubu na potęgę. Jednak takie siedzenie jedną dupą na dwóch stołkach jest w dobie obecnej anachroniczne.I w tej podwójnej roli Mioduski się zagubił, bo co prawda przed ponad trzema laty władzę nad drużyną oddał półprezesowi ,ale wybrał do tej roli nieodpowiednią osobę. Po tym błędzie Mioduski jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu ,że tylko on się nadaje, że tylko on podoła.Również i na tym odcinku kibice przekonania Mioduskiego nie podzielają i domagają się jego ustąpienia , bez podania z czego . Lecz jeżeli ktoś myśli,że Mioduski obgoni Legię jakiemuś frajerowi na lato, to nie znają faceta. On ma poczucie misji, poczucie spełnienia marzenia o wielkości , o znaczeniu - i przedmiotu tej wiary nikomu nie odda. A do tego jest odporny na stres i inwektywy spływają po nim jak woda po kaczce.
Trzecim zarzewiem sporu jest różnica w ocenie decyzji kadrowych Mioduskiego , głównie na odcinku trenera. Wszystkie decyzje odnośnie trenera były w ostatnich 8 latach nietrafne, gdyż albo byli to ludzie nieprzygotowani warsztatowo ,albo dogmatycy chcący realizować swe wizje bez pokrycia w materiale zawodniczym. Wydaje się,że nawet doświadczony psychiatra nie byłby w stanie wykryć co kierowało Mioduskim,że aż tak błądził. Chyba ,że był przekunany ,że nie trener jest głównym narzędziem sukcesów ,ale on - Mioduski - sztuk jeden. Z kolei w moim przekonaniu z trenerów polskich do pracy w Legii nadają się tylko : Skorża, Urban i Papszun. A jak nie któryś z nich - to trener zagraniczny , gdzie wybór jest możliwy i niezbyt trudny. Nie sądzę ,aby Legia nie mogła pozyskać warsztatowca , który wie jak to się robi , skoro faworyci do spadku Śląsk i Lechia zatrudnili : Śląsk trenera który 3 razy zdobył Tytuł w Słowenii i raz w Bułgarii,a Lechia trenera,który dwukrotnie pracował w PL z Newcastle , w PS z Leeds, a przez ostatnie 5 lat był asystentem trenera reprezentacji Szkocji.
Można się tylko domyślać czemu Feio nadal jest trenerem Legii, ale są to względy pozamerytoryczne. Otóż Feio , tak jak Mioduski głosi pochwałę i wiarę w sens tzw. ciężkiej pracy, że tylko ciężką pracą ludzie się bogacą czyli osiągają sukcesy. Tyle tyle ,że jak widzimy sama wiara gór nie przenosi, ,że słowa czynów nie zastąpią,że nie zmienią muła w konia pościgowego czy obrońcy w napastnika . Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

Zespół Puszczy Niepołomnice zajmuje drugie miejsce po Cracovii w procencie wykorzystanych stałych fragmentów gry ( 42%) w stosunku do ilości bramek zdobytych ogółem.Stałe fragmenty gry mają dwa aspekty: atakujący i obronny. Skuteczność realizacyjna zależy od użytych technik wykonawczych,ale głównie od błędów broniących.
Jak wiemy mamy do "dyspozycji' takie stałe fragmenty gry jak ; rzut wolny bezpośredni , rzut wolny pośredni, rzut karny, rzut rożny i wyrzut z autu. Wariantów wykonania i rozegrania jest bardzo wiele i zależą one od ich wypracowania w procesie treningowym oraz od technicznych umiejętności piłkarzy . Generalnie to broń drużyn słabszych kadrowo .
Bronienie przeciwko stałym fragmentom polega na przewidzeniu jak zostanie on rozegrany oraz adekwatnym przeciwdziałaniu. Jak tego dowodzą symulacje przy odpowiednim zachowaniu broniących wykonawcy stałych fragmentów nie mają szans na ich skuteczne wykończenie.Generalnie stosuje się krycie strefowe , w którym tak samo ważne jest krycie rywali w strefie jak i krycie strefy, bo tylko przy rzutach wolnych i wrzutach autu z dalszych odległości stosuje się krycie każdy swego. Przy czym w obronie z bliskiego wykonania kluczową rolę odgrywa bramkarz , który koryguje ustawienie broniących wyuczone w procesie treningowym.

Trener Tułacz za wielkiego wyboru kadrowego nie ma , bo może dobierać ze słabych jeszcze słabszych.Lecz jednocześnie ta jasna konstatacja dowodzi wielką, wręcz główną role trenera w osiąganych przez zespół wynikach. Jestem pełen podziwu ,że Tułacz zaprzecza swemu nazwisku Smile i od 8 lat siedzi w Puszczy Smile i to w samym jej środeczku.
Tak po prawdzie każdy trener zespołu walczącego przeciwko Legii ma ułatwione zadanie z ustaleniem planu taktycznego , bo Legia gra tak samo i to samo, w czym jest nie tyle przewidywalna - co przejrzysta. Metoda na Legię sprowadza się do wysokiej strefy co by przeszkodzić w rozprowadzeniu akcji od tyłu oraz uniemożliwić działanie jak walec. Ta taktyka rywali zbyt często jest skuteczna , bowiem zespół Legii nie jest w stanie jednocześnie szybko i celnie operować piłką.Więc albo Legia rozgrywa akcje precyzyjnie, ale wolno ,albo szybko, ale nieskładnie.W ten deseń Legia której kiedyś wszyscy się bali stała się tym na którym zdobywa się punkty.Zespół Puszczy nie zdołał tego uczynić nie z powodu przygniatającej przewagi Legii ,ale z powodu fatalnej organizacji gry obronnej, za dużych odległości pomiędzy formacjami oraz nieumiejętności krycia stref , co powodowało powstawanie dużych luk w obronie, tak w pionie jak i w poziomie, zwłaszcza w środkowych rejonach pola karnego.
Trener Tułacz dokonał kilku zmian ,po to, co by odmienić przebieg spotkania oraz jego wynik. Mnie w takim momencie jak widziałem trzy zmiany na II połowę naszła taka refleksja , jak bardzo Legia obniżyła swój prestiż,że trener tak marnego zespołu z budżetem 10 razy mniejszym wkurza się ,że nie wygrywa na Ł3. Dalekośmy zaszli na tej drodze do tyłu .

Trener Feio chyba zaczyna myśleć realistycznie , a nie odtwórczo . Mówiąc brutalnie , ci co nie wygrywają muszą zejść z placu boju,a ich miejsce muszą zająć inni wojownicy. W takich sytuacjach preferuje się młodzież, jako inwestycję w przyszłość. Jak to mawiał klasyk to : "Zwycięskiego składu się nie zmienia" ,ale nie tego przegranego.
W dotychczasowych spotkaniach naszym zawodnikom brakowało determinacji w atakowaniu bramki rywali , była za to miękkość ,uciekanie z nogami , unikanie siłowych konfrontacji oraz brak było arytmii w rozgrywaniu akcji, w tym zwłaszcza przyśpieszenia w fazie finalizacji. Wczoraj nastąpiła pod tymi względami niewielka poprawa,ale wygraną zawdzięczamy głównie brakowi dyscypliny taktycznej środka obrony Puszczy. Taktyka trenera Tułacza na wywiezienie z Warszawy co najmniej remisu poprzez wysoką strefę okazała się dla Puszczy zgubna. Przy takim nastawieniu rywali zespół faworyzowany powinien zdobyć szybko bramkę co odbiera im wiarę w skuteczność planu gry i tym samym postawi ich na straconych pozycjach.I tak też się stało.
Moim zdaniem dwaj młodzi zawodnicy Ziółkowski i Oyedele wykonali swe zadania, co najmniej poprawnie . Nie chcę się skupiać na wadach Ziółkowskiego , tak jak to zrobił dalkub, bo to dzięki jego dobrej grze na pozycji stopera ( wymiatacz) Kapuadi mógł szaleć w polu karnym rywali , a kiedy Kapuadiego zastąpił Jędzrzejczyk to Ziółkowski brał udział w akcjach zaczepnych oraz wbiegał w pole karne Puszczy. Rzeczywiście jest nadpobudliwy i popełnia za dużo błędów,ale gra i nie boi się ich popełniać. Z kolei Oyedele uwolnił Kapustkę od zadań defensywnych i Bartek mógł skupić się na organizowaniu struktury gry w ofensywie . Wydaje się ,że wypożyczenie Kovacevicza było trafnym posunięciem , bo co prawda za dużo pracy nie miał ,ale swoim spokojem napełniał kolegów pewnością siebie.
Po raz pierwszy na boisku pojawił się wychowanek Elany Toruń Oliwier Olewiński ( 19 lat) szykowany przez Feio jako zmiennik dla Vinagre.
Trener Feio też jak Tułacz dokonywał zmian, bez zmiany ustawienia ,ale za to ze zmianą nastawienia z ofensywnego , na zachowawcze.

Najwyższą pochwała dla sędziego jest stwierdzenie ,że był niewidoczny na boisku. Wczoraj Wojciech Myć był,ale jak by go nie było do 58'. W tej minucie popełnił niewybaczalny błąd karząc wykluczeniem z gry zawodnika, który był faulowany. Od blamażu Mycia uratował VAR. W ostatniej pół godzinie meczu Myć jak by zatrzeć babola wykazywał nadmierną, aczkolwiek zbędną nadaktywność. Nie po raz pierwszy ten dobrze wyposażony w teorię arbiter jest za daleko od złożonych sytuacji i wzrok i intuicja go zawodzą.

Ja mam zawsze taka matkę-nadzieję, że zespół Legii mający dużo słabszego przeciwnika zacznie funkcjonować w kategoriach obowiązku.Bo nie oszukujmy się ,ale wygrana z Puszcza była takim obowiązkowym obowiązkiem.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1