A+ A A-

Legia - Śląsk 3-1: Nisko zawieszona poprzeczka

Między pucharowymi starciami przeciw Jagiellonii i Molde, Legia zmierzyła się w Warszawie w ligowym meczu ze Śląskiem. Nasza drużyna zasłużenie pokonała gości. Bramkowym łupem podzieli się Gual, Vinagre i Urbański.

 

Trener Feio nie mógł prowadzić zespołu z ławki rezerwowych. Jedenastka wybrana przez naszego szkoleniowca wyglądała następująco: Kovačević – Wszołek, Jędrzejczyk, Kapuadi, Vinagre – Chodyna, Oyedele, Kapustka, Morishita – Szkurin, Gual. Goście rozpoczęli w składzie: Leszczyński – Macenko, Paluszek, Szota, Llinares – Samiec-Talar, Schwarz, Pozo, Băluță, Ortiz – Al Hamlawi.

Już w pierwszej minucie Băluță trafił w Morishitę wyprostowaną nogą. Sędziowie sprawdzali tę sytuację pod kątem czerwonej kartki dla zawodnika gości, ale zawodnik Śląska ostatecznie mógł kontynuować grę. W 8. minucie Leszczyński odbił piłkę po strzale ładnym strzale Kapustki z półobrotu. W 15. minucie pod bramką Legii zakotłowało się po rzucie rożnym, jednak Kovačević nie musiał interweniować. W 19. minucie legioniści przeprowadzili składną akcję prawym skrzydłem, ale zabrakło wykończenia. W 30. minucie Morishita podał piłkę w pole karne do Szkurina, który uderzył z powietrza. Piłka odbiła się od słupka. W 34. minucie techniczny strzał Morishity minął bramkę gości. W 35. minucie zawodnicy Śląska popełnili fatalny błąd przy wznowieniu gry. Szkurin wyłożył piłkę Gualowi, który pewnym strzałem wyprowadził Legię na prowadzenie. Minutę później goście wyrównali. Al Hamlawi uprzedził Kapuadiego w polu karnym i z bliska pokonał Kovačevicia. W 40. minucie Wszołek dośrodkował na głowę Guala, niestety Hiszpan chybił. W 42. minucie Wszołek znów obsłużył Guala. Tym razem strzał naszego napastnika został zablokowany. 

Do przerwy było 1:1. Mecz stał na przeciętnym poziomie. Legia przeważała, ale nie forsowała tempa. Irytowała tradycyjna nieskuteczność pod bramką przeciwnika.

W 49. minucie Vinagre wykonał rzut rożny i za chwilę otrzymał podanie zwrotne. Portugalczyk zbiegł do środka i uderzył z dystansu. Piłkę trącił Al Hamlawi i zdezorientowany Leszczyński nawet nie zareagował. Było 2:1. W 54. minucie Gual nie zdołał dobrze złożyć się do strzału po kolejnym podaniu od Wszołka. W 57. minucie Samiec-Talar ograł Kapuadiego, wyłożył piłkę w pole karne, na szczęście strzał Ortiza został zablokowany. W 60. minucie żółtą kartkę za ostry faul na Al Hamlawim ujrzał Jędrzejczyk. W 63. minucie Chodyna nie oddał strzału z pola karnego po podaniu od Guala. W 64. minucie Pekhart zastąpił Szkurina. W 72. minucie Morishita efektownym uderzeniem umieścił piłkę w bramce, ale Japończyk znajdował się na spalonym. W 75. minucie boisku opuścili Vinagre, Oyedele i Gual, których zastąpili Kun, Elitim i Urbański. W 83. minucie Morishita podał do Chodyny, ale Chodyna miał piłkę pod sobą i nie był w stanie skierować jej w stronę bramki. W 87. minucie Legia podwyższyła prowadzenie. Piłkę w polu karnym otrzymał Urbański. Nasz zawodnik najpierw próbował podać, a za chwilę przejął odbitą piłkę i pokonał Leszczyńskiego. W 90. minucie Biczachczian zastąpił Morishitę. W doliczonym czasie gry goście wyprowadzili kontrę. Biczachczian kopnął zmiennika Żukowskiego, ale sędziowie uznali, że nastąpiło to już po zagraniu piłki przez zawodnika gości.

Niedzielny mecz pokazał dlaczego Śląsk zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Zawodnicy gości mieli czynny udział przy każdej bramce zdobytej przez legionistów. Gra naszej drużyny wystarczyła do odniesienia pewnego zwycięstwa, a trzy punkty mają oczywiście wymierną wartość. Kolejni rywale zawieszą poprzeczkę znacznie wyżej. W czwartkowy wieczór Legię czeka mecz Ligi Konferencji w Molde, a w przyszły poniedziałek ligowa konfrontacja z Motorem w Lublinie.

Dyskusja (2)
1niedziela, 02, marzec 2025 17:02
dalkub
Legia zagrała na poziomie 1 ligi, przeciwnik na poziomie ligi okręgowej. Wyszła komedio-tragedia gdzie zgodził się tylko wynik. Więcej mi się nie chce.........
2poniedziałek, 03, marzec 2025 13:19
Zbyszek
Wczoraj na trybunach stadionu przy Ł3 pojawił się Jacek Magiera , co wywołało umiarkowaną falkę spekulacji , ale tym razem to nie ja byłem pomysłodawcą Smile.
Nie chwaląc się , bo nie ma czym , a właściwie kim Smile, to ja przywołałem w tekście na C-L , namiętnie czytanej przez Dariusza Mioduskiego wilka z lasu czyli Magierę z Zagłębia Sosnowiec do Legii Warszawa. Smile. A było to tak.
Po zdymisjonowaniu samemu siebie przez trenera Czerczesowa latem 2016 roku prezes Leśnodorski złapał srokę za ogon czyli udało mu się namówić trenera Besnika Hasiego ( tej klasy trenera w Legii nie było), który dwa razy zdobył z wielkim Anderlechtem Bruksela Tytuł Mistrza Belgii,a jak zajął w 2016 roku tylko drugie miejsce to został zwolniony- do objęcia Legii. Kosowarowi obiecano,że zostanie też zatrudniony poważny fizjolog,ale na tym się skończyło, więc Hasi sam przygotował zespół zwiększając ogromne obciążenia Czerczesowa o 20%. Z wielkim trudem ,ale wielce opłacalnym zespół Legii awansował do Ligi Mistrzów , lecz na tym dobra pasa się skończyła i zespół w grupie dostawał baty. A do tego w drużynie powiało buntem na czele którego stanął bramkarz Malarz , którego rozróby są ulubionym zajęciem. Poważnie rozważano zwolnienie Hasiego , czemu ja byłem przeciwny uznając,że , cytując klasyka, zawodnicy są od grania jak dupa od srania i należy zwolnić buntowników ,a nie klasowego trenera. Chyba,że są powody merytoryczne, to trzeba go zwolnić ,ale nie zatrudniać na łapu capu byle jakiego frajera bezrobotnego,ale jakiegoś zderzaka .Takiego jakim był wielokrotnie pan Lucjan Brychczy .Kiedy Legia zwalniała trenerów to pan Lucjan na czas znalezienia nowego pełnił te obowiązki,a w tamtym czasie takim , który by tę rolę mógł pełnić akuratnie mógł być , moim zdaniem, Jacek Magiera z Legią związany jako zawodnik i asystent trenerów od 2000 roku, który był trenerem Zagłębia Sosnowiec. I tak też się stało. Tyle ,że uwierzono Magierze,że to on odmienił Legię ,że to on przygotował zespół motorycznie ,że to on wygrywa.
Magiera obdarzony jest darem wymowy i potrafi wszystko wytłumaczyć, że jak jest źle do dobrze , bo może być tylko lepiej i bez niego tego lepiej nie będzie. A przede wszystkim,że to on jest tatusiem sukcesów.
Wielu patrzących powierzchownie na dokonania Magiery i klęski prowadzonych przez niego drużyn upatruje przyczyn w tym ,że nie jest on typem długodystansowca, tylko sprintera i wyciska graczy w krótkim czasie jak cytryny , tak ,że na jazdę dalej i więcej - sił im nie starcza.
Lecz taki punkt widzenia opatrzony jest błędem poznawczym, bo jak by nie patrzeć to trener na boisku w meczach nie występuje, więc jednak wskazanym byłoby zobaczyć kogo on miał w składzie , w czasie kiedy jako trener sukcesy był odnosił.
Dodajmy ,że jesienią 2016 roku jak został Magiera został trenerem Legii zadziałała supekompensacja , niestety z niejakim opóźnieniem . bo Hasi trochę z obciążeniami przedobrzył.Ten fakt miał wpływ niewątpliwy ,ale głównym sprawcą metamorfozy był najwybitniejszy rozgrywający , od czasów Kazia Deyny, jaki grał w Legii czyli Vadis Odidja Ofoe, którego z Norwich do naszego klubu sprowadził Besnik Hasi.To on kreował, to on kierował, to on organizował grę Legii. Zasługa Magiery polegała na tym,że mu nie przeszkadzał, tak jak np Runjaicz Josue'mu. Lecz dobra passa się skończyła, kiedy wychowawca VOO Hasi został trenerem Olympiakosu i wezwał go do siebie , czego VOO do dziś żałuje. Okazało się ,że bez VOO zespół prezentuje się jak jeździec bez głowy i znowu doszło do buntu, tym razem przeciw Magierze , który jednak ma w CV zdobycie Tytułu z Legią w 2017 roku.
Ponieważ żaden z prezesów nie kwapił się zatrudnić Magiery w sukurs ruszył przyszedł prezes Boniek robiąc go trenerem U-21 ,a następnie degradując do prowadzenia U-20.
Ale kiedy w Śląsku zaczął się poważny kryzys to w 2021 roku na kłopoty zatrudniono Magierę. I jak by nie patrzeć to zespół z dołu tabeli wszedł do czuba na 5 i na 4 miejsce. Tylko,że znowu motorami boiskowymi byli reprezentanci kraju Sobota i Mączyński oraz wybitnie utalentowany Bartłomiej Pawłowski , do którego Magiera - jak niewielu trenerów trafić potrafił. Lecz dobra passa skończyła się kiedy oni odeszli ,a w krótkim czasie po nich pożegnani Magierę.
Nie zapomniano o nim w Śląsku przy kolejnym kryzysie i znowu dostał szansę i jeszcze lepiej ją wykorzystał , bo wywindował zespół na 2 miejsce w tabeli ,ale też czołowych graczy miał nie byle jakich , bo byli to Yeboah, Leiva i przede wszystkim Exposito. I znowu historia się powtórzyła , kiedy oni odeszli Magiera jako trener okazał się bezradny ,ale tym razem jesienią 2024 roku młody prezes Śląska Patryk Załęczny ( 34 lata) dał się uwieść zapewnieniom ,że to kryzysik tymczasowy i Magiera wie jak z niego wyjść i zwolnił Magierę dopiero jak zespół osiadł na dnie ligowej tabeli .
Zatrudniony w miejsce Magiery doświadczony i obarczony wieloma sukcesami trener Simundża ma szalenie trudne zadanie, bo działa pod wielką presją, a musi odbudować zespół jako zespół ,gdy boiskowych kierowników zabrakło.
Jak z tego krótkiego przeglądu widać zaletą Magiery jest to ,że mając w składzie nieprzeciętnie utalentowanych graczy nie tylko im nie przeszkadza,ale potrafi wyzwolić z nich wszystkie umiejętności z korzyścią dla drużyny., lecz kiedy takich brak to on okazuje się niezaradny i nieporadny.
W obecnej sytuacji , gdy Legia nie ma wybitnych graczy Magiera byłby dodatkowym balastem.

Wspomniałem o superkompensacji jako metodzie zwiększenia wydolności organizmu po okresie względnego wypoczynku po intensywnym wysiłku,której wielkim zwolennikiem był trener Czerczesow ,a która zgubiła Nawałkę w MŚ w Rosji , kiedy to Stach był trenerem "Zbornej". Dziś ta metoda jest mało przydatna w rozgrywkach ligowych , bo kolejki są losowane ,a nie układane hierarchicznie , jak kiedyś, gdy można było szykować szczyt formy na koniec sezonu , na grę z najlepszymi . Przydaje się jeszcze drużynom słabszym w Pucharach i dużych imprezach ,aby np. wyjść z grupy.
Futbol współczesny charakteryzuje wysoka dynamika i intensywność gry , co wynika z szybkościowego przygotowania zawodników. Jak opisuje prof. Jan Chmura szybkość decyduje o końcowym wyniku meczu , a przygotowanie szybkościowe w okresie startowym jest wiodącym problemem szkoleniowym piłki nożnej. Obniżenie zdolności szybkościowych nie pozwala na grę na pełnym komforcie psychomotorycznym.To dzięki tej cesze czołowi piłkarze wygrywają nie tylko większość pojedynków biegowych z piłką i bez piłki - z widoczną przewagą na kilku metrach, ale są także szybsi w starcie do piłki i w działaniach techniczno-taktycznych. Rozwijają również większe przyśpieszenie na krótkich odcinkach biegowych. Za tym przemawiają między innymi : szybkość prowadzenia akcji, szybkość reagowania na zmieniające się sytuacje w grze, bardzo duża zwrotność, częsta i duża zmienność gry ( pomimo dużego zagęszczenia środkowej strefy boiska), szybkie zdobywanie przewagi liczebnej, umiejętność przyśpieszenia i zmiany tempa gry. Potwierdzają to także imponujące dryblingi z bardzo szybkim zdobywaniem przestrzeni i zaskakującymi strzałami na bramkę, szybkie wykonywanie niesygnalizowanych zwodów, w połączeniu ze zmianami kierunku biegu z piłką i bez piłki , błyskotliwe wślizgi, nagłe kilkumetrowe zrywy wykonane z maksymalną częstotliwością ruchu itd. Według analiz aż 90% akcji zagrażających zdobyciem bramki przebiega tuż przed , lub w polu karnym , zarówno pod presją czasu , jak i przeciwnika. To powoduje,że decyzje wyboru pomiędzy różnymi alternatywnymi działaniami muszą być podejmowane w ułamkach sekund i realizowana z najwyższą dokładnością.
W piłce nożnej, jako dyscyplinie opartej na dużym znaczeniu techniki i taktyki , szybkość nie jest zdolnością czysto kondycyjną, lecz bardziej złożoną.Z obserwacji wynika,że wielu graczy nawet o nadzwyczajnej szybkości wykonania ruchu , nie potrafi jej optymalnie wykorzystać, bo są "szybsi od piłki" co negatywnie odbija się na płynności akcji. Jest również wielu piłkarzy , którzy zbyt wcześnie lub zbyt późno wychodzą do piłki w wolne pole gry. Wynika to z ze zbyt późnego lub błędnego oceniania określonej sytuacji . Tym samym szybkość w futbolu stanowi kompleksową zdolność , składającą się z różnych psychofizycznych zdolności cząstkowych , zarówno poznawczych jak i motorycznych. Nauka definiuje ,że w skład szybkości wchodzi ; - szybkość postrzegania (percepcja),- szybkość przewidywania ( antycypacja), - szybkość podejmowania decyzji, - szybkość przemieszczania się bez piłki, - szybkość akcji z piłką , - szybkość działania.
Te składowe szybkości dowodzą ,że z praktycznego punktu widzenia znacznie ma nie tylko szybkość postrzegania, przewidywania i podejmowania decyzji,ale przede wszystkim trafność postrzegania, przewidywania , podejmowania decyzji i wyboru działania, ponieważ ruch szybki ,ale w danej sytuacji nietrafny jest ruchem złym.Podobnie jak ruch trafnie wybrany,ale spóźniony jest ruchem nieskutecznym. Strat czasowych i miejscowych poniesionych wskutek błędów we wskazanym zakresie oraz tych wynikających z reagowania w danej sytuacji meczowej nie da się już nadrobić, ani szybkim zrywem czy szybką akcją z piłką lub bez piłki.

Wczorajsze spotkanie było rywalizacją dwóch zespołów o odmiennych systemach gry , bo Legia grała 4-4-2, a Śląsk 4-2-3-1 ,ale o wysokiej zgodności zadań taktycznych z zajmowaną pozycją na boisku.. Czytelność i przejrzystość gry z wykorzystaniem długości i szerokości pola gry z jednej strony sprawia ,że spotkanie dobrze się ogląda, bowiem ruchy i zagrania piłkarzy na poszczególnych pozycjach są doskonale widoczne,ale też widoczne są błędy piłkarzy , zwłaszcza te przesadzające o utracie bramek.
Przy pierwszej bramce dla Legii zawodnicy Śląska po odzyskaniu piłki ruszyli do przodu za szybko , bowiem kilku graczy Legii pozostało w wysokiej strefie i strata piłki przez Pozo sprawiła,że obrońców wywiało z pola karnego, w które weszło , jak w masło 3 zawodników Legi, zaś powrót graczy rywali był spóźniony. Zawiodła też dyscyplina taktyczna , bowiem dwaj środkowi obrońcy powinni pilnować środkowych napastników Legii - czego nie zrobili . Moim zdaniem to efekt presji wyniku skutkującej tym,że chce się wszystko zrobić szybko ,a nie dobrze.
Po zdobyciu bramki zespół Legii zachował się w sposób nieodpowiedzialny , bo grając z rywalem, który ma nóż na gardle wiadomym było ,że ruszą do odrabiania strat i trzeba było ten napór przetrzymać. To była praprzyczyna utraty bramki przez nasz zespół,a konkretnym powodem był błąd zamiany się pozycjami w pionie pomiędzy Jędrzejczykiem a Kapuadim. Artur grał jako wymiatacz,a Kapuadi jako forstoper , lecz w tej sytuacji w 37' Jędrzejczyk wyszedł za wysoko , nie odebrał piłki Pozo,zaś Kapuadi zamiast pilnować Al-Hamlawiego od piłki to biernie cofał się w kierunku bramki , nawet nie blokując rywala . Kapuadi ma sporo zalet ,ale słaba szybkość startowa, mierna koordynacja ruchowa i kiepska zwrotność powodują jego nikłą przydatność jako ostatniego obrońcy przed bramkarzem . Jeszcze w 57' dał się ograć w polu karnym Samiec Talarowi ,ale po jego podaniu partner trafił jednego z naszych zawodników, zamiast do bramki.
W 49' widać było jak na dłoni brak nawyków taktycznych w postaci pilnowania stref przez graczy Śląska oraz lekceważenie dyscypliny taktycznej , bowiem Vinagre wykonywał rzut rożny i po jego wykonaniu żaden z graczy rywali go nie pilnował, natomiast po wolnym rozgrywaniu piłki w bocznej strefie boiska - do tego miejsca gdzie była piłka rzuciło się kilku zawodników Śląska , tak jak by piłka była magnesem i kiedy Vinagre przedryblował Schwarza miał wolne pole do oddania strzału, a do tego środkowy napastnik rywali zawieruszył się w ich polu karnym i dał nam rykoszetowego gola.
W niemal identyczny sposób zawodnicy Śląska dopuścili do utraty bramki w 86', kiedy to tylko Jasper wrócił za atakującym Urbańskim ,a pozostali opuścili swoje strefy i poszli w kilku atakować Kuna , a ten podał tam gdzie był Urbański ,a nie było defensorów rywali.
Trafnie pisze Gawin,że wczoraj zawodnicy Ślaska dowiedli ,że są taktycznymi analfabetami, którzy nie rozumieją ,że nie wszyscy muszą pilnować piłki , bo trzeba pilnować graczy rywali oraz nie dopuszczać rywali do bezkarnego opanowania przestrzeni boiska . Co potwierdza trafność przysłowia ,że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

Sędzia wczorajszego spotkania Damian Kos wraz z sędzią Przybyłem na VARze zastosowali się do wiedzy z zakresu psychologi ewolucyjnej,że pewność zastępuje prawdę , fakty i racje.O ile w spotkaniu z Jagą odmienność interpretacyjna ma swoje uzasadnienie, to wczoraj popełnili trzy katastrofalne błędy nie dyktując oczywistych rzutów karnych oraz nie rozważając słuszności kontrowersyjnej decyzji po faulu Jędrzejczyka na Al-Hamlawim.
Aby zrozumieć o czym mówię , trzeba przypomnieć fundamentalne definicje z "Przepisów gry w piłkę nożną".
Chodzi o grę niedozwoloną określaną jako faul. Faulem jest każde zagranie kiedy zamiast piłki zaatakuje się rywala ( kopnięcie, uderzenie, popchnięcie , nadepnięcie ) .
W 12 ' Macenko w polu karnym Legii został nadepnięty ( stempel) na staw skokowy co uniemożliwiło mu wzięcie udziału w akcji.To,że Macenko dodał za dużo od siebie udając jak by mu złamano stopę nie zmienia istoty rzeczy ,że faul był i powinien być odgwizdany, a rzut karny podyktowany.
W 90' w polu karnym Bichaczchjan kopnął bez piłki atakującego naszą bramkę Żukowskiego . To,że zawodnik Ślaska został kopnięty po oddaniu strzału nie ma znaczenia , bo kopnięcie uniemożliwiło mu kontynuowanie akcji.
W 19 ' Macenko atakuje w polu karnym Morishitę nogą uniesioną powyżej pasa co podręcznikowo nazywa się niebezpiecznym zgraniem wysoko uniesioną nogą.
W 59 ' Jędrzejczyk z całą siłą nadeptuje na kości śródstopia AL Hawlawiego i zostaje ukarany żółta kartką co rodzi kontrowersje interpretacyjne zapisów w przepisach.Bowiem można mówić o zagraniu z nadmierną siłą , lub o zagraniu brutalnym lub też o nierozważnym.Dyskusyjne jest czy całkowita siła jest nadmierną, więc bierze się pod uwagę jej gwałtowność, podobnie jest z brutalnością ,ale bez wątpienia Jędrzejczyk dokonał ataku nie zważając na bezpieczeństwo rywala lub konsekwencje takiego ataku.Moim zdaniem więcej argumentów przemawia za wykluczeniem z gry.
Wczoraj mieliśmy do czynienia z obustronnym paraliżem decyzyjnym, bo arbiter na boisku czekał na sygnał z VARu ,a sędzia VAR czekał na sygnał od arbitra głównego .

Wczoraj Legia wykonała zadanie , w stylu nie porywającym ,ale ja wolę wygraną w kiepskim stylu, niż porażkę, po pięknej grze. O pięknie gry się szybko zapomina ,a wynik zostaje w annałach.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1