- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Widzew - Legia 0-2: Dogrywanie sezonu
W czwartkowy wieczór Legia zmierzyła się z Widzewem w Łodzi w zaległym meczu 31. kolejki Ekstraklasy. Ligowy klasyk miał znaczenie jedynie prestiżowe, bo ligowa sytuacja obu zespołów została już rozstrzygnięta. Legia zwyciężyła dzięki trafieniom Morishity i Guala.
Skład naszej drużyny wyglądał następująco: Tobiasz - Wszołek, Ziółkowski, Kapuadi, Vinagre - Oyedele - Morishita, Elitim, Gonçalves, Luquinhas – Gual. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Gikiewicz - Therkildsen, Żyro, Fernández, Kozlovský - Sypek, Shehu, Hanousek, Czyż, Álvarez – Sobol.
Pierwsze minuty meczu przebiegały w spokojnym tempie. Żadna z drużyn nie była w stanie zagrozić przeciwnikowi. Wreszcie w 17. minucie zaatakowała Legia i od razu był to atak zakończony powodzeniem. Gual doskonale podał do Morishity, który uprzedził Kozlovskiego i z kilku metrów pokonał Gikiewicza. W 19. minucie strzelec bramki został upomniany żółtą kartką, która wyklucza go z kolejnego ligowego meczu. Gospodarze ruszyli do odrabiania strat, jednak brakowało im ofensywnych argumentów. W 23. minucie Hanousek uderzył nad bramką Tobiasza zza pola karnego. W 34. minucie Legia podwyższyła prowadzenie. Gikiewicz popełnił błąd, wybijając piłkę spod bramki. Piłka odbiła się od Luquinhasa i trafiła do Guala, który ułożył ją sobie na lewej nodze i trafił do siatki. W 39. minucie stuprocentową okazję do zdobycia bramki kontaktowej miał Álvarez, jednak nie trafił do bramki w sytuacji sam na sam z Tobiaszem. Duży błąd popełnił w tej sytuacji Ziółkowski, który nie trafił w piłkę. W 45. minucie Wszołek uderzył mocno z ostrego kąta. Gikiewicz odbił piłkę na rzut rożny.
Do przerwy Legia prowadziła dwiema bramkami, grając spokojnie i punktując gospodarzy.
Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Widzewa. Gospodarze kilka razy uderzali na bramkę Tobiasza, jednak przeważnie były to strzały niecelne. W 52. minucie żółtą kartkę ujrzał Gonçalves i nie zagra w najbliższym ligowym meczu. W 54. minucie Legia ruszyła z szybką kontrą, po której sam na sam z Gikiewiczem znalazł się Gual. Tym razem Hiszpan nie zdołał pokonać bramkarza Widzewa. W 55. minucie żółtą kartką upomniany został Kapuadi. W 56. minucie Gikiewicz znów zatrzymał Guala. Po drugiej stronie boiska Tobiasz odbił mocny strzał Álvareza. W 60. minucie strzał Cybulskiego poszybował nad bramką Legii. W 63. minucie Urbański i Szkurin zmienili Gonçalvesa i Guala. W 71. minucie dwukrotnie bez powodzenia na bramkę Legii uderzał Czyż. W 72. minucie boisko opuścili Vinagre i Kapuadi, których zastąpili Kun i Pankov. W 72. minucie żółtą kartką ukarany został Luquinhas, dołączając do grona legionistów, którzy nie zagrają w niedzielę przeciw Cracovii. Wydawało się, że w 76. minucie Widzew dopiął swego. Shehu przejął piłkę w polu karnym, zgubił krycie Oyedele i uderzył potężnie w okienko bramki Tobiasza. Sędziowie anulowali to trafienie z powodu spalonego. W 80. minucie Shehu nie dosięgnął piłki po dośrodkowaniu Álvareza z rzutu wolnego. W 83. minucie Augustyniak zmienił Elitima. W 90. minucie Kun starł się z Álvarezem na połowie naszej drużyny. Sędzia Lasyk najpierw pokazał Kunowi żółtą kartkę, ale po analizie VAR ukarał naszego zawodnika czerwoną kartką. Legia kończyła mecz w dziewiątkę, bo w doliczonym czasie gry drugą żółtą kartkę zobaczył jeszcze Morishita.
Legia nie forsowała tempa, ale zwyciężyła dość pewnie, wykorzystując przewagę w indywidualnych umiejętnościach zawodników. Kolejny ligowy mecz nasza drużyna rozegra w najbliższą niedzielę, kiedy w przedostatniej kolejce sezonu zmierzy się na wyjeździe z Cracovią.
Natomiast zwolnił trenera Daniela Myśliwca, którego na krótko zastąpił asystent Patryk Czubak, aby zwolnić miejsce Chorwatowi Zeljko Sopiczowi. Zwolnił też ze stanowiska Dyrektora Sportowego Tomasza Wichniarka , którego zastąpił Litwin Mindraugas Nikolocius.
Nowy właściciel ma 50 lat i przez media został okrzyknięty miliarderem , mimo,że na liście Forbesa stu najbogatszych Polaków nie figuruje, mało tego swego majątku nie ujawnia. Wiemy o nim,że potrafi zarabiać pieniądze. ale też przeznaczać je na cele charytatywne , gdyż np. nabył za 1,3 mln zł Złote Serduszko WOŚP czy też przeznaczył na pomoc ofiarom powodzi łącznie ok. 2,5 mln zł.
Media spekulowały ,że nabył akcje za 50 mln zł , co jest kwotą znacznie zawyżoną, gdyż on będąc w wielkim biznesie od 21 lat lat wie jak on funkcjonuje w obszarze cen i wartości.Widzew do drugi , po Legii klub, który ujawnił zysk operacyjny za sezon 2023/24 w kwocie 5, 5 mln zł, a ponieważ zwyczajowo kwota wykupu akcji Firmy wynosi trzykrotność nadwyżki bilansowej to za 76% akcji zapłacił ok.15 mln zł.
Pan Dobrzycki w wieku 29 lat zwrócił się do potentata na rynku nieruchomości magazynowych Amerykańskiej Firmy Panattoni z pomysłem, aby w Polsce z uwagi na nasze położenie geograficzne lokować dużo magazynów i dostał placet oraz niezbędne środki. Wykazał się operatywnością i po 20 latach został współwłaścicielem Firmy w Europie , Indiach i Arabii Saudyjskiej , zwiększając obrót z 5 mln USD rocznie do 5 miliardów. Jest także współwłaścicielem paru Firm Logistycznych i budowlanych.
Dotychczasowy większościowy właściciel , związany z Firmą Avallon ( zarządzanie funduszami inwestycyjnymi ) posiada 18,05 % akcji, Stowarzyszenie Reaktywacji Sportowych Widzewa 3,95 % ,a resztę 2% ma pan Remigiusz Brzeziński - właściciel Kancelarii prawnej WEC, który w 2018 roku jako prezes Widzewa dokapitalizował go i jako prezes wprowadził z III do II ligi.
Dobrzycki jest szefem Rady Nadzorczej do której wchodzą też pozostali współwłaściciele.
Nowy Dyrektor Sportowy pracę w sporcie zaczął od kierownika reprezentacji Litwy, potem był Dyrektorem Sportowym w Żalgirisie ( 7 lat) oraz w Hajduku Split ( 2021- do 30.06.2024).
Warto dodać,że Dyrektorem Akademii Widzewa jest Piotr Urban syn Jana, który był Wicedyrektorem Akademii Legii d/s szkoleniowych w latach 2017-2023 .
Trener Zeljko Sopicz ma 51 lat i pracował jako asystent w Dynamie Zagrzeb,a ostatnio był trenerem Rijeki , dodajmy bez sukcesów, a w tym sezonie Rijeka jest na 1 miejscu w tabeli ligi chorwackiej.
Dwaj prezesi zajmują swe funkcje od 2023 roku i stanowią połączenie kompetencji medialnych ( Rydz) ze sportowymi ( Szymański). Rydz przez kilka lat pracował w Polonii Warszawa,zaś Szymański jest w sporcie od 10 lat i m.innymi był dyrektorem Akademii Widzewa w latach 2019-2023.
Właściciel wzmocnił sztab szkoleniowy , który jest nawet liczniejszy , niż ma Legia, bo np. Sopicz ma 5 asystentów.
Z tego co wiemy to obecnie w Widzewie przeprowadzany jest audyt ,a Dobrzycki zapowiada,że budżet klubu zwiększy do 80 mln zł (obecny to 49,5 mln) , lecz budżet nie zostanie obciążony wydatkami transferowymi dla których utworzył oddzielne konto , które zasilił kwotą 4 mln Euro. Ze wstępnych ustaleń audytu wynika ,że Zarząd Widzewa przy wsparciu Stowarzyszeń kibiców będzie naciskał na to, żeby Miasto rozbudowało stadion do 32-33 tys miejsc aby przychody z dnia meczowego stanowiły większy procent budżetu.
Co do zapowiedzi transferowych to Dyrektor Sportowy zapowiada rozmowy z Mariuszem Stępińskim, Michałem Skórasiem, Dawidem Kownackim, Kamilem Jóźwiakiem, Benjaminem Kallmanem ( koniec kontraktu w Cracovii) i Samuelem Mrazem z Motoru. Na dzień dzisiejszy Widzew pozyskał bramkostrzelnego napastnika z GKS Katowice (koniec kontraktu) Sebastiana Bergiera , wychowanka Śląska Wrocław.
Moim zdaniem do Ekstraklasy wkracza nowa/stara siła.
Problem transferów łatwy nie jest , nawet jak ktoś ma duże pieniądze.Doradca Zarządu Legii Fredi Bobic uznał utworzenie profesjonalnego skautingu za podstawowe zadanie klubu.
Poważni analitycy futbolowi zwracają uwagę na rosnące koszty transferów , z których większość nie jest efektywna , a wydane środki marnowane.
W latach 1997-2017 przeanalizowano 40 angielskich klubów i stwierdzono,że wydatki transferowe (pomniejszone o wpływy z transferów) tłumaczyły zmiany ich pozycji w lidze tylko w 16%. Czyli sam fakt bycia klubem , który "kupuje", nie oznaczał ,że miał on lepsze wyniki, niż klub, który "sprzedaje".
Niezwykle znaczące okazały się natomiast wydatki klubów na wynagrodzenia piłkarzy , bowiem w omawianym okresie ,aż 92 % wysokość tej kwoty odpowiadała pozycji i jej zmianom w lidze.
Wniosek jest taki ,że wysokie płace powalają , bardziej niż drogie transfery na zdobywanie punktów. Oczywiście nie chodzi o to,aby zespół więcej spotkań wygrywał , poprzez podniesienie pensji np. dwukrotnie. Bowiem jak ktoś nie skoczy np.230 cm wzwyż za 1000 zł to i nie przeskoczy za milion
Nie chodzi o proste przełożenie płac na wynik, ale o to,że wysokie płace , jak magnes, przyciągają skutecznych zawodników.
To brak tej elementarnej wiedzy sprawił,że Legia popełniła seppuku transferowe , kiedy to w 2017 roku po przejęciu klubu przez Mioduskiego nagłośniła likwidację tzw. kominów płacowych oraz obniżenie pensji najlepiej zarabiającym czyli najlepszym jako element polityki oszczędzania . Taki pomysł mógł wpaść do pustego łba tylko sabotażyście , którego jak wyczytałem Mioduski wreszcie , nareszcie pozbył się z Legii. ( Miał on jeszcze mnóstwo szkodliwych działań,ale to temat na inne opowiadanie).
Korelacja pomiędzy płacami ,a wynikami jest zauważalna w dłuższym przedziale czasowym , gdyż w krótkim zakłócają ją trudne do przewidzenia czynniki losowe , które w czasie się wyrównują ( zerują).
Natomiast wpływom transferów, jak wykazały wieloletnie badania rządzi losowość , co w niewielkim stopniu poprawiły wyspecjalizowane agencje menedżerskie korzystające ze zdobyczy techniki . Właściwie to można powiedzieć ,że trafność transferów zależy od talentu poznawczego trenera, skauta, dyrektora. Np. w czasach kiedy Rafa Benitez był trenerem- menedżerem Liverpoolu to na transfery wydał 122 mln funtów i nie zdobył żadnego trofeum ,a SAF w MU w tym czasie wydał 27 mln ( biorąc pod uwagę wpływy transferowe to zarobił) ,ale zdobył 3 razy Tytuł Mistrza Anglii.
Najbardziej miarodajnym wskaźnikiem skuteczności drużyny i klasy piłkarzy jest pozycja w lidze.
Jednocześnie jednak wraz z nowoczesną metodologią opartą na modelach matematycznych i algorytmach do futbolu zaczęły docierać inne trendy jak ten,że łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniowo i wiele klubów podejmowało i podejmuje decyzje transferowe , aby te słabe ogniwa wykluczyć , a nie po to,aby poprawiać to co działa dobrze.Chyba w tym duchu myśli Żewłakow , który widzi, to co my,że Legii pomimo dobrej gry i przewagi brakuje skuteczności czyli zawodników potrafiących wypracować dogodne pozycje i tych,którzy potrafią je wykończyć.
Miejmy tylko nadzieję ,że nowe postacie w osobach Żewłakowa, Bobicza i pewno nowego trenera nie wykonają tego co było i jest nieszczęściem wielu klubów., w tym Legii. Bowiem jak dowiedli tego analitycy "nowi" chcą się pokazać , więc kupują nowych zawodników "czyszcząc" zespół z wielu piłkarzy ściągniętych przez poprzedników , mówiąc,iż mają swoją koncepcję i starzy do niej nie pasują. Lecz najczęściej to "nowe" też zawodzi i samo zostaje zwolnione ,ale pieniędzy wydanych nikt nie zwróci. Przy czym właścicielom trudno powstrzymać takie rozpasanie , gdyż i oni pewnikiem są zdania, że " nie może być po staremu i trzeba coś zmienić".
Podobną pułapką jest kupowanie wychwalanych tzw. gwiazd , bowiem oni najczęściej szczyt formy mają za sobą ,ale dla właścicieli jest to pokusa psychologiczna jako chęć pokazania ,że klub do czegoś wielkiego zmierza, że chce być na szczycie , że sam prezes chce czuć się lepszym, tak jak lepszego kupuje zawodnika.
Rynek transferowy kieruje się także tym co się nazywa racją większości. Jeżeli uznano ,że np. Chorwaci, Brazylijczycy , Hiszpanie , Portugalczycy itp są najlepszym towarem to poluje się na nich, mimo ,że nie każdy jest Ronaldo
Te i inne fakty pozwoliły na sformułowanie przez wybitnego menedżera Petera Taylora tezy,że "W futbolu , podobnie jak na giełdzie , bardzo ważne jest ,aby sprzedawać lub kupować w odpowiedniej chwili". Chwili ,w której zawodnik osiąga maksimum swych możliwości , tak jak kurs akcji osiąga swój wierzchołek.Lecz jak mówi Taylor, jeżeli trafi się okazja kupna lepszego zawodnika za mniejsze pieniądze, niż uzyskane ze sprzedaży gorszego- to grzechem byłoby nie skorzystać.
Większym dylematem jest podjęcie decyzji o sprzedaży zawodnika młodego, rozwojowego : czy robić to tak jak Lech ,że jak się trafi kupiec to sprzedawać , bo a nuż trafi się kontuzja, utrata formy , albo stanięcie w rozwoju czy też odczekać,aż się młodzian ogra,dojrzeje , okrzepnie , lepiej wypromuje i sprzedać kiedy cena będzie wyższa.Ten problem ma też Legia, bo ma coraz więcej utalentowanej młodzieży i np. ponoć za Oyedele klub z Ukrainy chciał zaoferować 6 mln Euro czyli kwotę na dziś pewno adekwatną,ale za rok dwa ta kwota wzbudzała by śmiech . Jednak przy okazji dowiedzieliśmy się, że wbrew gromkim zapowiedziom Legia zezwala w kontraktach na klauzule kwot wykupu .
W latach 80 i 90-tych w wysokiej cenie byli zawodnicy ograni , doświadczeni , którzy mieli utrwaloną wysoką klasę i mogli być z marszu wzmocnieniem drużyny. Wraz z nowym tysiącleciem przyszła moda na młodych, utalentowanych , którzy są tańsi od ukształtowanych z uwagi na ryzyko pomyłki,ale mogą być w krótkim okresie i lepsi i drożsi. Za tą zmianą postrzegania rynku transferowego stał w pierwszej kolejności Arsen Wenger, który stwierdził,że za dużą wagę przykładało się do tego jak zawodnik prezentował się w przeszłości, a za mało zwracało się uwagi na potencjał rozwojowy. Wenger użył porównania ,że wszyscy piłkarze to topniejące bloki lodu i zadaniem klubu jest ocenić jak długo będą lodem i w jakim tempie zaczną topnieć i pozbyć się ich, zanim zamienią się w kosztowne kałuże. Do tej oceny Wenger jako pierwszy zaczął używać danych statystycznych , badań fizjologicznych i modeli matematycznych .
Wielu menedżerów poluje na zawodników , którzy są jeszcze młodzi, dowiedli talentu ,lecz popadli w tarapaty osobiste na różnym tle . Widać,że tę drogę chce wybrać Widzew , gdyż ci na których poluje są obecnie tańsi, niż ich wartość sportowa lub też kończą im się kontrakty w uboższych klubach.
Rzecz w tym czy trener i jego sztab potrafią ich problemy rozwiązać i przywrócić do wysokiej formy i gry na wysokim poziomie.
Znani trenerzy zauważyli,że wiele transferów kończy się niepowodzeniem , czego przyczyną jest sam transfer , a właściwie zaadaptowania zawodnika w nowym miejscu , w nowym otoczeniu, często w odmiennej kulturze.Jak wiemy ten proces przebiega różnie raz wolniej, raz szybciej, a niekiedy nie przebiega. W klubach tworzone są funkcje co by problemom zaradzić,ale czasami to nie działa, gdyż zawodnicy nie są w stanie przystosować się do sposobu gry na boiskach co np.dotknęło w Legii Nsame i Alfarelę.
To tego ,aby transfer pasował do systemu , stylu gry, charakterystyki zespołu, miejscowego otoczenia oraz wymaganiami boiskowymi ma pierwszej kolejności czuwać Dyrektor Sportowy . To nie jest zadanie trenera, tak jak to w Legii zrzucano na trenerów, w tym na Feio.
Jest jeszcze jeden rodzaj mistrzostwa na rynku transferowym i nazywa się wstrzemięźliwość. W takich klubach jak Barcelona, Arsenal czy Ajaks rozumieją jak nieefektywne bywają ruchy transferowe i w związku z tym kupują piłkarzy tylko na wzmocnienie czyli wyraźnie lepszych od tych jakimi dysponują.
W tym akurat zakresie wskazanie jest odwrotne . a mianowicie należy sprzedawać każdego zawodnika , jeżeli inny klub zaoferuje za niego kwotę przewyższającą wartość zawodnika .
W tej materii Legia ma dużo większe możliwości niż Widzew , bo tak z ręką na sercu , to Widzew nie ma kogo sprzedać , gdyż jedyni klasowi zawodnicy przekroczyli próg rozwojowy z uwagi na wiek ,a są nimi bramkarz Gikiewicz ( 38 lat), Marek Hanousik ( 34 lata) i przede wszystkim Bartłomiej Pawłowski ( 33 lata).
Właściciele Legii i Widzewa mają do rozwiązania zbliżone fundamentalne problemy związane z podjęciem słusznych czyli trafnych decyzji, bowiem oba kluby nie mogą być zadowolone ze swego ligowego dorobku w sezonie 2024/25. Po meczu z Lechem pogawędziliśmy o warunkach uzyskania trafnego obrazu rzeczywistości ,a po wczorajszym, aż prosi się rozmowa o podejmowaniu trafnych decyzji.
Nauki zarządzania i psychologii nie mają wątpliwości ,że decyzje wypracowane grupowo mają znacznie wyższy walor trafności , niż te będące wytworem pojedyńczego umysłu.W takiej sytuacji mówi się o pamięci transakcyjnej , która składa się z wiedzy poszczególnych członków grupy oraz sieci komunikacji umożliwiającej dzielenie się wiedzą z pozostałymi członkami grupy. Ten model sprawia ,że wiedza całej grupy znacząco przewyższa wiedzę każdego z jej członków. Ten fakt został potwierdzony licznymi eksperymentami.
Formułowano zarzuty ,że członkowie grupy mogą być ograniczeni w dostępie do informacji lub, te które otrzymują mogą być tendencyjne lub zdeformowane,lecz to nie sprawi ,że inny model jest doskonały.
Dziś szeroki dostęp do wiedzy to nie tylko własne doświadczenie , uczenie się , obserwacja itp ale przede wszystkim to dostęp do zasobów internetu.
Stwierdzono ,że działania w warunkach niepewności ( zbyt mała ilość pewnych danych), jak w futbolu , aktywizuje potrzebę wiedzy. I w tej sytuacji często korzysta się z informacji innych ludzi co nazywa się procesem porównań społecznych. Przy czym zdecydowanie za bardziej wiarygodnych uważa się tych , którzy byli w analogicznej sytuacji i przez nią przebrnęli podejmując decyzje metodą prób i błędów.Badania dowiodły,że ludzie oczekujący czegoś czego się obawiają , pragną więcej dowiedzieć się kto daną sytuację ma już za sobą, niż od tego kto ma chęć pomocy, ale nie ma żadnych własnych doświadczeń. Być może taka była etymologia ponownego zatrudnienia Michała Żewłakowa.
W piłce nożnej nośnikami takiej wiedzy są głównie trenerzy, którzy wyprowadzili zespół z kryzysu, ale jest ich mało, bo prezesi w warunkach kryzysu na ogół nie dają im szans na nauczenie się , bo ich wyrzucają a drużyna obsuwa się od jednego kryzysu do drugiego.
Często też bywa,że sama informacja nie wystarcza ,ale grupa dysponuje kolejna zaletą, a jest nią dyskusja. Lecz warunkiem przydatności dyskusji jest jej nieskrępowany charakter , "burza mózgów' , bowiem stwierdzono ,że odwadze sądów zagraża z jednej strony lider ( właściciel, prezes itd) , który jak pierwszy zabierze głos to reszta woli potakiwać niż się sprzeciwiać oraz swego rodzaju dyktatura większości usiłująca narzucić swoje zdanie mniejszości. W trakcie dyskusji następuje zjawisko polaryzacji grupowej polegające na tym,że członkowie grupy przyjmują coraz bardziej radykalną wersję stanowiska akceptowalnego przez większość. Rośnie skłonność do ryzyka.
Mniejszość może wpływać na treść podejmowanych decyzji jeżeli : trzyma się wytrwale jednej wersji , podziela cześć poglądów większości , jest gotowa do pewnych kompromisów, ma przynajmniej częściowe poparcie u innych, nie ma na celu osobistych korzyści i przedstawia swe poglądy jako nowatorskie i wyprzedzające.
Dyskusja sama z siebie nie prowadzi do podejmowania lepszych decyzji .Decyzje są tym trafniejsze , kiedy członkom grupy bardziej zależy na rozwiązaniu problemu , niż na wewnętrznej harmonii ( zgodzie) , kiedy liderzy zachęcają uczestników do swobodnego wyrażania opinii i kiedy istnieją procedury zapewniające krytyczną ocenę każdej propozycji oraz kiedy istnieje przestrzeń informacji zwrotnych ze świata zewnętrznego.
Wówczas walory działania zespołowego są bardzo duże.
Trener Widzewa przed pojedynkiem pozornie chwalił Legię ,że jego zdaniem nasz zespół ma na każdej pozycji najlepszych zawodników w lidze. Lecz kiedy włączymy myślenie logiczne , a rebus , to powiada on : jakim trzeba być nieudacznikiem,aby takiego potencjału umiejętności nie wykorzystać ?.
Przy czym ten przekaz Sopicy był dla graczy Widzewa antymotywacyjny , no bo po co się starać jak i tak z takimi mocarzami wygrać się nie da.? Jak widzieliśmy w I połowie zawodnicy Widzewa byli tylko tłem dla Legionistów, zaś w II połowie byli bardziej widoczni ale to dlatego ,że graczom Legii odechciało się grać.
Taktyka Widzewa sprowadzała się do tego ,aby zagęścić strefę 2/3 i nie pozwalać zawodnikom Legii ,aby z tego miejsca do wyprowadzała składne akcje ofensywne. Ale determinacja obronna zawodników Widzewa słabła im było bliżej ich bramki.W I połowie Widzew zaprezentował poziom drugoligowy .
Nie współczuje właścicielowi Widzewa, bo "widziały gały co brały "
Przed spotkaniem pewno mieliśmy nadzieję na dobre widowisko ,bo wydawało się ,że niezależnie od miejsca w tabeli ,od znaczenia meczu dla drużyn- to z uwagi na tradycje oraz tradycyjną niechęć Łodziaków i Warszawiaków mecz wyzwoli emocjonalny pokład ambicji i zaangażowania. Z tych nadziei została tylko bezwysiłkowa wygrana Legii. Nasza drużyna napotykała na opór rywali tylko w środkowych rejonach boiska , a jak go przełamała to do bramki miała łatwiejszy dostęp ,a nie trudniejszy.
Z perspektywy ekranu trudno ocenić co było przyczyną tej nieporadności Widzewiaków, gdyż nie wracali pod swoje pole karne , nie asekurowali się wzajemnie ,a nawet nie przeszkadzali w wymianie piłek pomiędzy Legionistami.Za chaotyczną grę i zaniechanie gry zespołowej, porzucenie dyscypliny taktycznej przez Legionistów - trudno mieć do naszych graczy pretensję ,bo wczoraj Widzew wymagającym przeciwnikiem nie był .
Więc tym bardziej niezrozumiałe było zaostrzenie gry przez kilku naszych zawodników ( Morishita, Gual, Ziółkowski, Kapuadi ) , tym bardziej,że to my prowadziliśmy ,a rywal nam zagrażał ,ale umiarkowanie
Prace sędziego Piotra Lasyka we wczorajszym spotkaniu oceniam negatywnie.
W dużym stopniu nie potrafił zapanować nad brutalnymi zachowaniami, głównie graczy Legii w I połowie.
W 18' minucie słusznie ukarał żółtą kartką Morishitę i nie ma żadnego usprawiedliwienia ,że był to jego pierwszy faul. Ale arbiter miał obowiązek niejako przy tej okazji ukarać kartką zbyt żywiołowo protestującego Guala. Zresztą i Gual i Morishita cieszyli się specjalnymi względami arbitra, bo praktycznie każda akcja obronna Japonczyka powinna kończyć jego udział w meczu , jak ta z 24' ,ale Lasyk litował się nad nim
Pisze o tym ,gdyż ze zgrozą obserwuję narastająca tolerancję sędziów do puszczania fauli spowodowanych grą brutalną i nadużywaniem siły fizycznej. Niedługo żaden klasowy zawodnik szanujący swe nogi w naszej lidze grać nie będzie chciał.
Mnie tym bardziej takie zachowanie piłkarzy Legii niemile zaskoczyło,bo wiosną graliśmy bardzo fair.
To chyba efekt tego ,że powietrze w Łodzi jest jakieś takie toksyczne
Meczu o nic nie zamieni się pustym gadaniem w mecz o coś..Samo przekonywanie piłkarzy ,że gra się dla kibiców - piłkarzy nie przekonało.