- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Legia - Linfield FC 1-0: Najtrudniejszy pierwszy krok?
Legia awansowała do drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Nasza drużyna zmierzyła się w Warszawie z mistrzem Irlandii Północnej. Faworyt tego meczu był jeden i faworyt awansował, chociaż gra naszego zespołu nie była zadowalającej jakości. O zwycięstwie przesądził gol Kanté w 82. minucie meczu.
Skład Legii wyglądał następująco: Boruc - Karbownik, Wieteska, Jędrzejczyk, Mladenović – Wszołek, Slisz, Gwilia, Antolić, Luquinhas – Pekhart. Trener Healy postawił na drużynę w składzie: Johns – Boyle, Clarke, Stafford, Larkin, Quinn – Millar, Héry, Mulgrew, Fallon – Lavery.
Goście od początku cofnęli się do głębokiej defensywy. W 4. minucie dośrodkowanie Mladenovicia nie znalazło adresata w polu karnym. W 14. minucie nasi zawodnicy rozegrali bardzo ładną akcję. Strzał oddał Antolić, niestety uderzenie Chorwata zostało zablokowane. W kolejnych minutach Legia nie forsowała tempa, cierpliwie szukając luki w obronie Linfield. Goście grali jednak uważnie, konsekwentnie i nie ułatwiali zadania legionistom. W 33. minucie Pekhart doszedł do strzału głową po dośrodkowaniu Wszołka, ale Johns pewnie interweniował. Po drugiej stronie boiska nie działo się nic, aż do 41. minuty, kiedy Boruc z trudem sparował piłkę na rzut rożny po wrzutce z rzutu wolnego.
Do przerwy było 0:0. Legia męczyła się w ataku pozycyjnym, nie stwarzając większego zagrożenia pod bramką Linfield. Szczególnie irytowało, że nasi zawodnicy w niezrozumiały sposób nie czuli murawy swojego boiska, kilka razy notując poślizgi i niepewnie operując piłką po ziemi.
W drugiej połowie na boisku pojawił się Rosołek, który zmienił Slisza. Gra wyglądała podobnie jak przed przerwą. Legioniści osiągnęli znaczną przewagę, ale nie wynikało z niej nic konkretnego. W 59. minucie po dobrej wymianie podań strzał z pola karnego oddał Mladenović, niestety uderzenie naszego obrońcy zostało zablokowane. Kilka chwil później zablokowany został strzał Gwilii. W 62. minucie strzał głową oddał Wszołek, niestety nie trafił w bramkę. W 65. minucie Boruc spokojnie obronił daleki strzał Fallona. W 70. minucie Kanté zmienił Pekharta. W 75. minucie goście stracili zawodnika. Po drugiej żółtej kartce boisko opuścić musiał Millar. Z rzutu wolnego uderzył Gwilia, jednak piłka poszybowała prosto w bramkarza gości. W 80. minucie Legia wreszcie stworzyła zagrożenie po rzucie rożnym, ale uderzenie Wieteski zostało wybite sprzed bramki. W 82. minucie Legia dopięła swego. Piłkę przed polem karnym przejął Kanté, oddał precyzyjny strzał z lewej nogi i było 1:0. Trzy minuty później strzelec bramki został ukarany żółtą kartką za faul. W 86. minucie Karbownik podał do Rosołka. Nasz napastnik trafił w słupek. W 88. minucie zadrżeliśmy. Zmiennik Mezinga oddał zaskakujący strzał, po którym piłka odbiła się od słupka bramki Legii. W doliczonym czasie gry Kanté mógł podwyższyć prowadzenie, niestety nie trafił w bramkę po indywidualnej akcji.
Legia wykonała zadanie i zameldowała się w kolejnej rundzie eliminacji. Najlepszej przemilczeć styl, w jakim ten cel został osiągnięty. Mecz drugiej rundy w przyszłą środę. Oby nasza drużyna przystąpiła do niego już bez niespodzianek związanych z wynikami obowiązkowych badań na obecność koronawirusa i oby po ligowym zwycięstwie nad Rakowem w Bełchatowie.
Nawet nie mam pretensji: pion sportowy zrobił, ile się dało, jeśli chodzi o personalia. Do trenera Bortnika mam zaufanie, bo dowiódł, że dobrze pracuje w swoim zakresie (rozumiem, jeśli ktoś inaczej ocenia fizyczność Legii po przerwie na epidemię). Vuković nie stał się mniej doświadczony, mniej wymagający czy mniej świadomy celów. Widocznie tak musi być. Nie wiem, jak to zmienić.
@Gawin
oby po ligowym zwycięstwie w Częstochowie
Podobno w Bełchatowie
No, tutaj bym polemizował, ponieważ:
"Mówiłem, że Kante to skarb."
określamy skarbem piłkarza, któremu do prawdziwego napastnika trochę jednak brakuje.
Jeśli uznamy, że pion sportowy również partycypuje w polityce transferowej, to jednak wymagałbym od nich nieco więcej. Generalnie, zauważyłem, że nasz dział skautingu jakichś spektakularnych sukcesów w ostatnich okienkach raczej nie osiągnął. Ściągamy znanych wszystkim ligowców a takich perełek jak Niko, Prijo, Moulin czy niezapomniany Vadis, to już dawno u nas nie było.
określamy skarbem piłkarza, któremu do prawdziwego napastnika trochę jednak brakuje
Myślę, że formułując tę myśl, kierujesz się pewnym ideałem strzelca, egzekutora, króla pola karnego. Napastnicy są różni – są też przygotowujący pole do popisu dla innych, rozbijacze. O Kante mówię per ‘skarb’, bo bardzo cenię jego zaangażowanie w grę. Dla mnie pełnowartościowy, 'prawdziwy' napastnik, choć nie w typie króla pola karnego.
Bardzo żałuję, że nie ma już duetu Kante – Niezgoda. Za modelowy przykład tego, ile ten duet mógł dać, uznaję mecz Arka – Legia. Kante się rozbijał, męczył arkowców, rozmiękczał ich defensywę, po czym na podmęczonych wszedł pan Jarosław i bardzo przytomnie dokonał dzieła zniszczenia. Poza tym, mam na myśli ten news, myślę, że nie obliczony jedynie na ocieplenie wizerunku zawodnika wśród części sympatyków (tak to ujmijmy), z którego wynikało, że Kante zamiast jechać na wypoczynek, siedział w LTC i dochodził do zdrowia po kontuzji. Z tego, co mi mówiono, to ciężką pracą dochodził. Dlatego ‘skarb’.
Co do oceny pionu sportowego i personaliów, no zgoda. Rozumiem Twoje postulaty. Może zatem się zgodzimy na określenie ‘uczynili sporo’. Roger, Vadis – to raczej wyjątki niż możliwości do regularnego pozyskiwania. Ale OK. Zawsze należy mierzyć wyżej.
Co do meczu, nie wiem, ile się łudzę, ile diagnozuję, ale mam nadzieję, że to efekt ciężkich nóg, forsownych przygotowań do sezonu. Normalnie, Legia opiera grę na większym ruchu bez piłki.
Mierzymy siły na zamiary, to właściwie tyle.
Panie, Panowie te mecze będą tak wyglądały. Przypomnijmy sobie poprzednie eliminacje. Też męczarnie właściwie w większości meczów, a przecież rok temu był margines bezpieczeństwa, tu nie ma. Zapewne dlatego nie gramy swojej piłki, słowo awans czytaj pieniądze determinują poczynania zarówno trenera jak i piłkarzy.
Tu jednak u mnie rodzi się pytanie, Vuko nie do końca wierzy w umiejętności i ofensywny styl swojego zespołu? Gdyby był przekonany na 100 % do ofensywnego stylu to by pewnie tak grał. Tak myślę.
Panowie przecież my w tym okienku właściwie nie wydaliśmy grosza, a ściągnnelismy najlepszego obrońcę ligi, bardzo skutecznego napastnika itd itp . Poczekajmy z ocenami tego okienka przynajmniej do momentu kiedy nowi zagrają po kilka meczów. Ocenimy czy to wartość dodana czy nie.
Corazstarszy, oczywiście , że to wyjątki i każdy rozumny cudu w każdym okienku oczekiwał nie będzie.
Do Wieteski nic mnie już nie przekona, nie widzę go w Legii o ile mamy się rozwijać w grze obronnej i nie tylko. Na Gvilię i te jego podania ty do mnie - ja do ciebie już nie mogę patrzeć. Pomimo asysty dziś, uważam go za hamulcowego Legii, gra wolno i archaicznie i o ile na ligę to może jeszcze starczyć, to na puchary już niekoniecznie. Jak ktoś ma możliwość to niech sobie obejrzy mecze z zeszłej edycji pucharów z Rangersami, gdzie jak na dłoni było widać wszystkie jego braki.
Niestety Vuko nie chce widzieć w środku pola Luquinhasa, który w ofensywie daje na tej pozycji nieporównywalnie więcej niż Gruzin.
Dobrze, że następny mecz pucharowy gramy znów w Warszawie, będzie on już na pewno trudniejszy niż ten z Irlandczykami ale mimo to dalej uwązam, ze z kim nie zagramy to będziemy faworytami w tym meczu.
Aha i jeszcze jedno, nie jestem już w stanie słuchać komentarzy Szpakowskiego i Strejlaua. Wiem, że to był mecz z gatunku tych do zapomnienia, ale za przeproszeniem tego ich pierdolenia nie da się słuchać. Większość drugiej połowy oglądałem już z wyciszonym głosem. Mam nadzieję, że ktoś inny następny mecz będzie komentował.
Zgodzę się, co do wartości Gwilii na "10-tce", która jest naprawdę niewielka i tutaj miejmy nadzieję, że Kapustka szybko go wyrzuci z podstawy.
Natomiast, cały czas mamy problem z pozycją nr "9" i o to mam pretensje do działu skautingu. Odnoszę wrażenie, że po tych wpadkach z Sadiku, Berto czy innymi wynalazkami, to zarząd Legii ma większe zaufanie do skautów innych klubów (Kante, Gwilia, Novikovas ściągnięci przecież przez naszych ligowych rywali), niż do naszych.
Kapustka na 10 - to dosyć ciekawa teza bo on chyba raczej na skrzydło.
Kłopoty na 9? bo? - jaki zawodnik spełni kolegi oczekiwania - taki co strzeli 25 goli w lidze? przecież zaraz go nie będzie, bo odejdzie za dużo większe pieniądze - ci co przychodzą sa takiej klasy, która w lepszym klubie grać im nie pozwala.
Mecz słaby, za wolno, za daleko, za mało zaangażowania. Jak dla mnie (bo odkąd jest Bortnik to nie wierzę w problemy fizyczne) zwyczajnie podeszli do tego zbyt luźno, bez odpowiedniej motywacji.
Jednego nie rozumiem - co widzimy w Wietesce - oprócz potencjału do sprzedaży go w tym okienku przez co nie osłabimy drużyny. Facet robi błędy w każdym meczu.
A przypominam, że celem na ten sezon jest faza grupowa LE.
Kogo bym chciał? A chociażby Alibeca, który obecnie gra w 3 zespole ligi rumuńskiej. Wzięli go za 1 mln ojro. Naprawdę nie stać nas na taki wydatek?
Wieteska? A kim ty chciałbyś go zastąpić? Astizem? Przecież Lewczuk chyba cały czas leczy kontuzję.
Wieteska - Remy jest jeszcze, Mosór jest jeszcze.
Jeśli główną działalnością legijnych skautów jest ściąganie wyróżniających się polskich ligowców, to ten cały dział jest po prostu zbędny, bo stawiam dolary przeciw orzechom, że Vukovic doskonale zna wartość tych piłkarzy. Musi znać, bo co tydzień analizuje ich grę przygotowując Legię do meczów.
A już pominę oczywisty fakt, że polskimi ligowcami, zwłaszcza tymi ściągniętymi zza granicy raczej o LE się nie powalczy. Od kilku ładnych lat (o ile nie kilkunastu) żaden polski klub (inny niż Legia) nawet się nie otarł o fazę grupową LE, więc nie mam pojęcia, skąd ta nadzieja, że taki Gwilia, Novikovas czy Kante będzie w stanie powalczyć z przeciwnikiem pokroju Rangersów.
Uważam, że taka polityka transferowa raczej nie pcha nas do przodu. A jak stoimy w miejscu, to, zwłaszcza w piłce, raczej obserwujemy coraz bardziej oddalającą się Europę.
Remy chyba też nie jest jeszcze gotowy do gry po kontuzji, no i podobno jedną nogą w Astanie. Poza tym, ostatni jego dobry mecz na tej pozycji, to jakieś kilka tygodni po jego przyjściu. A potem kontuzje, kontuzje, kontuzje...
Nie wiem czy Remy jest gotowy czy nie, nie wiem gdzie są jego nogi, wiem że Wieteska popełnia błędy i potrzeba alternatywy dla niego
Nie wierzę w to, co czytam.
To nam się dalkub po powrocie odmienił.
Oby tak dalej, to i mniej "nieporozumień" tu będzie.
W proporcji do możliwości, uważam, że Legia na razie zalicza zdecydowanie udane okno transferowe. Nie przekonują mnie postulaty i narzekania CTP. Za to bardzo cieszy wolna tym razem od nadmiernego krytycyzmu ocena dalkuba. Oczywiście, na miarodajne oceny dopiero będzie czas.
a) w obecnej formule 1:0 dokładnie tak samo daje awans, jak 15:0;
b) mówimy o piłce nożnej, nie hopsaniu na czymś nartopodobnym, czy zgoła wygibasach na łyżwach. Liczy się to, co w siatce, a nie impresje artystyczno-estetyczne;
c) Wasz ostatni awans do LM też został osiągnięty w stylu, hmmm..., najdelikatniej rzecz ujmując, dalekim od zachwytów, pamiętacie? I co, kogoś to obchodzi(ło)?
A tak troszeczkę idąc tropem Corazstarszego i zmierzając Na Aut...
@ Dalkub:
Generalnie zgadzam się z tym, co piszesz. Wciąż jednak przebija się przez Twoje słowa coś, co zauważyłem też w niedawnych wypowiedziach Zbyszka - obraz jakiegoś wyimaginowanego sklepu z piłkarzami, gdzie generalnie wystarczy mieć dużo hajsu (no, ewentualnie jeszcze wiedzieć, na której półce leżą najlepsze promki). A to przecież nie tak. OK, w zawodowym futbolu zazwyczaj bogatszy wygrywa. Niemniej, sam hajs nie wystarczy. Załóżmy, że Legię - trzymajmy się Waszego przykładu - stać na to, by zapłacić tyle, ile obecny klub zawodnika Iksińskiego oraz zaoferować samemu piłkarzowi zauważalną podwyżkę. Syćko piknie. Tyle że - to trochę jak z trenerami - nadal trzeba chłopaka jakoś przekonać do transferu. Czym? (Realną) perspektywą walki o Mistrzostwo Polski? Nooo... troszkę maławo. Sukcesami w Europie? Cóż, granie w grupie LM brzmi bardzo kusząco, ale to było dawno. Potem przytrafiły się klopsy z Szeryfem, Astaną i Djudelążem. Trochę lipa. Tym bardziej zatem wypadałoby przestać zrzędzić, że macie to, co macie.
O to to, mądrego warto poczytać
nie za bardzo znajduję ten sklep w moich wypowiedziach - napisałem koledze CTP że potrzeba kasy na lepszych zawodników i przekonania ich do zagrania w Polsce czy konkretnie w Legii i to jest wyzwanie. Mimo wszystko uważam że kluczowa jest kasa, bo jeżeli ona będzie zasadniczo większa to i chętnych mimo wszystko byłoby więcej. I ja nie zrzędzę, zdaję sobie sprawę że to co mamy to pewnie w okolicy tego co możemy mieć. Mogę mieć wątpliwości czy to wszystko wygląda optymalnie, pewne rzeczy dziwią, pewne zupełnie nie - jestem bardzo ciekawy czy ten projekt zagra w pucharach w tym roku.