- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Legia - Jagiellonia 1-2: Bez rehabilitacji
Kilka dni po nieudanym meczu z Omonią Legia zmierzyła się w Warszawie z Jagiellonią. Niestety i w tym starciu nasza drużyna musiała uznać wyższość przeciwnika. Po fatalnej pierwszej połowie Legia przegrywała 0:2. W drugiej części meczu nasza drużyna zagrała znacznie lepiej, ale wystarczyło to do zdobycia tylko jednej bramki, której autorem był Pekhart.
Trener Vuković dokonał licznych zmian w składzie w stosunku do poprzednich meczów. Wyjściowa jedenastka Legii wyglądała następująco: Boruc – Stolarski, Jędrzejczyk, Rémy, Rocha – Kapustka, Slisz, Martins, Hołownia – Kanté, Pekhart. Goście rozpoczęli w składzie: Šteinbors - Olszewski, Runje, Augustyn, Wdowik - Přikryl, Pospíšil, Imaz, Romanczuk, Cámara – Puljić.
Legia umieściła piłkę w bramce gości już po trzydziestu sekundach gry, niestety Pekhart był na spalonym. Goście odpowiedzieli w 4. minucie. Strzał Puljicia poszybował nad bramką Boruca. W 7. minucie w pole karne gości wpadł Stolarski i mocno uderzył. Šteinbors odbił piłkę na rzut rożny. W 19. minucie goście objęli prowadzenie. Łatwo walkę o piłkę przegrał Rocha, Přikryl podał do Puljicia i napastnik Jagiellonii z kilku metrów pokonał Boruca. W 28. minucie było 0:2. Po ataku Legii i stracie Kanté, Imaz otrzymał długą piłkę od Pospíšila, z łatwością wyprzedził Rémy’ego i przerzucił piłkę nad Borucem. W 33. minucie Stolarski minął Camarę i padł faulowany. Sędzia Frankowski podyktował rzut wolny, po którym Hołownia trafił w poprzeczkę. Goście mogli podwyższyć prowadzenie po sprytnym rozegraniu rzutu rożnego w 42. minucie meczu. Na szczęście Přikryl uderzył wysoko nad bramką.
Do przerwy było 0:2. Legia starała się atakować, w pole karne gości szybowało wiele dośrodkowań, ale Kanté i Pekhart byli bezradni w walce z obrońcami Jagiellonii. Z kolei nasza defensywa dwukrotnie zachowała się karygodnie.
Na drugą połowę nie wyszli Hołownia i Martins, których zmienili Luquinhas i Antolić. Legia miała szansę w 47. minucie meczu, ale ani Kanté, ani Jędrzejczyk nie zdołali umieścić piłki w bramce. W 56. minucie strzał na bramkę gości oddał Kapustka. Šteinbors odbił piłkę na rzut rożny. W 58. minucie bramkarz gości obronił strzał Luquinhasa. Piłkę przejął Kapustka, dośrodkował, Pekhart wygrał walkę o piłkę z Runje i było 1:2. W 62. minucie Puljić staranował Slisza. Pomocnik Legii opuścił boisko, a do gry wszedł Karbownik. Za gwałtowne protesty w tej sytuacji żółtymi kartkami zostali ukarani Vuković i Cierzniak, a kierownik Paśniewski otrzymał kartkę czerwoną. W 70. minucie po starciu z Romanczukiem żółtą kartkę ujrzał Rémy. W tej samej minucie Rosołek zmienił Kapustkę. Legię zepchnęła Jagiellonię do głębokiej defensywy, ale brakowało konkretów. W 82. minucie Šteinbors uprzedził Pekharta. W końcówce meczu Mladenović zmienił Rochę. W 90. minucie znakomitą sytuację miał Rosołek, niestety trafił w słupek. Mimo ambitnej postawy do ostatniego gwizdka sędziego, Legii nie udało się uratować ani jednego punktu.
W złych nastrojach rozpoczynamy przerwę na mecze reprezentacji. Legia w mizernym stylu odpadła z rywalizacji o awans do Ligi Mistrzów i bez wątpienia rzutowało to na atmosferę wśród kibiców, atmosferę w szatni, na personalne decyzje trenera i poziom pewności siebie zawodników. Pierwsza połowa starcia z Jagiellonią przypominała koszmarne pokazy ligowej niemocy Legii w meczach domowych, na której ochoczo korzystały swego czasu między innymi takie ligowe tuzy jak Arka Gdynia, Zagłębie Lubin czy Wisła Płock. Druga połowa dowiodła, że ten mecz wcale nie musiał tak wyglądać, ani tak się zakończyć. Szkoda straconych punktów, szkoda utraconego spokoju i optymizmu. Sztab szkoleniowy i piłkarze mają teraz dwa tygodnie, by wziąć się w garść, by odzyskać moc i wiarę we własne umiejętności.
Błagam, nie wymagaj od nas niemożliwego
Tak jak Kolega powyżej napisał - sprawa niemożliwa. Decyzja bez sensu: gra eksperymentalnym składem miałaby sens przed Omonią, a nie przed przerwą na kadrę. Pogubił się strasznie Vuko. Pozytywy - brak Gwili i, z zastrzeżeniami, Paweł Stolarski (więcej ikry w atakowaniu niż Michał Karbownik w tym momencie, ale bronienie - tak sobie). Remy zademonstrował totalne olewactwo przy obydwu bramkach. Ciekawe, co powodowało trenerem, że go wystawił. Trudno uwierzyć w to, że na treningach Francuz daje z siebie wszystko, pracuje systematycznie. A jednak wyszedł w składzie podstawowym. Ale szpil pod adresem trenera i zawodników jest bez liku.
Nie, moi drodzy, Vuko się nie pogubił, tylko próbuje rzeźbić w tym, czym dysponuje. To jest zdumiewające, że ci sami, którzy jeszcze nie tak dawno krytykowali Vuko za to, że nie gra piłkarz X czy Y teraz krytykują go za to, że ich wystawił.
"Jedna taktyka: do boku i wrzutka na Perkharta". A kim, kuźwa, ma grać środkiem? Gwilią i Perkhartem? Przecież na 10 akcji 9 skończy się stratą i kontrą przeciwnika.
Jedyna wina Vukovica, to ta, że w końcówce poprzedniego sezonu uległ presji zarządu i starał się za wszelką cenę zdobyć MP. Teraz za to płaci, bo brak rotacji spowodował, że (ale, kuźwa, niespodzianka!) sypnęło kontuzjami.
Nawet sobie nie wyobrażacie jak głęboką mam awersję do tych "wykształconych ponad swoją inteligencję menadżerów", którzy jedyne, co potrafią, to pięknie przemawiać, zlecać podwładnym robienie jakichś durnych tabelek i wymyślać jeszcze bardziej durne procedury. A takiej zwykłej fachowej wiedzy nie mają za grosz. Np. nie potrafią pojąć jednej prostej zasady, że Legia musi mieć 2 razy lepszych piłkarzy od piłkarzy dowolnego klubu Ekstraklasy. Nie dociera do ich rozczochranych główek, że ta zasada powinna być fundamentem naszej polityki transferowej. No, bardzo mi przykro ale jak bierze się piłkarza z Wisły Płock, Górnika Zabrze czy Lechii Gdańsk, to oni nie będą 2 razy lepsi, tylko dokładnie tacy sami.
I bardzo proszę mi nie wciskać kitu o pustkach w kasie, bo w Europie jest wiele klubów, które wydają na piłkarzy niewiele więcej niż my a z powodzeniem grają np. w LE.
To nie Vuko powinien odejść, tylko Mioduski powinien oddać prezesurę komuś, kto się na tym po prostu zna.
Nie wiem, kto chce wywalić Vuko, za to wiem, kto do zrzygania powtarza "Mioduski out"
Nad resztą spuszczę zasłonę milczenia.
Nikt nie lekceważy czynnika medyczno-zdrowotnego. Sensowna sekwencja zdarzeń to: Raków - skład eksperymentalny, cztery dni przerwy, Omonia - skład podstawowy, trzy dni przerwy, Jagiellonia - skład podstawowy, przerwa na kadrę.
Zamiast tego ujrzeliśmy: Raków - skład podstawowy, cztery dni przerwy, Omonia - skład podstawowy, trzy dni przerwy, Jagiellonia - skład eksperymentalny, przerwa na kadrę.
To uważam za pogubienie się.
Nie jestem fachowcem ale ... ten sezon przygotowawczy był specyficzny, krotki, zero sparingów i jeszcze wypadł Superpuchar. Kiedy ma grać podstawowy skład? chyba jednak przed a nie po ale to tylko moja opinia.
Oczywiście jest specyficzny, tu wszyscy są zgodni, ale przecież to 4 mecz! do tego przed przerwą na reprezentację. Gdzie oni mieli się zmęczyć ? Pięć zmian to pół drużyny. Gramy podstawowym i zależnie od przebiegu zdejmujemy albo nie tych podstawowych.
Jasne my taką Jagiellonię powinniśmy gonić i drugim składem.
Zawiedli właściwie wszyscy zmiennicy, może po za Stolarskim który przyzwoicie zagrał przynajmniej do przodu.
Jeszcze jedna sprawa. Od momentu wystawiania przez Vuko Pekharta jednynym naszym pomysłem jest gra do boku i wrzutka. Ok, mamy wykonawców ale nie może to być jedyny wariant gry ofensywnej .
CTP
A kogo to my w ostatnim okienku ściągnelismy z naszej ligi? Dwóch zawodników z których Mladenovic wyrasta zdecydowanie po za jej poziom. Czyli zostaje napastnik z Cracovii. Raczej do zwiększenia możliwości kreowania akcji w ataku.
Nie zgadzam się z jednym stwierdzeniem - Stolarski zagrał przyzwoicie - ja uważam że obrońca jest przede wszystkim od bronienia a nie od atakowania.
Nie jestem specem od przygotowania fizycznego, ale jeżeli zawodnicy nie są w stanie rozegrać 3 meczy w tempie a potem mieć przerwę na kadrę to słabo to wygląda, nawet jeżeli z Omonią grali długo 10 na 11.
Na dodatek mam wrażenie że to był 3 mecz i 3 zupełnie inny sposób gry, nowa taktyka czyli de facto Vuković albo poszukuje, albo się miota.
Ktoś napisał że awans do LE będzie trudny - zgadzam się - ja daję mniej niż 20% szans. Ciekawe co zrobi prezes, bo ze odejdzie Karbownik to pewne.
I na koniec - chcę przeprosić że sugerowałem grę Remiego zamiast Wieteski - ja mam nadzieję że zarówno z nim jaki z Rochą rozstaniemy się po sezonie, a ogrywałbym Mosóra - wolę jak młody zrobi skuchę i czegoś się nauczy niż ci dwaj będą parodiować grę.
Nie miałem na myśli ostatniego okna, tylko raczej ostatnie 6, od kiedy prezes Mioduski ma pełnię władzy w klubie. Bardziej poprawne byłoby pytanie, który ze ściągniętych piłkarzy jest 2 razy lepszy od naszych ligowców? Ja tutaj widzę tylko jedno nazwisko: Luquinhas. Od biedy można dodać do tego jeszcze Antolę i Veso. 3 sensowne nazwiska na 3 sezony?
A jeśli chodzi o obecne okno, to już to pisałem kilka tygodni temu, że laurki Kucharskiemu, to ja na pewno nie wystawię i to, co wówczas pisałem właśnie się potwierdziło: duże problemy na pozycji środkowego obrońcy i brak napastnika. A do tego jeszcze doszły problemy na ofensywnych skrzydłach, bo Novikovas został zhandlowany a Cholewiak leczy kontuzję i Vuko musi łatać drużynę Rosołkiem.
W mojej ocenie, akurat obydwa boki obrony, to był chyba najmniejszy priorytet, bo Rocha w końcówce sezonu zaczął grać przyzwoicie a, jak pokazał wczorajszy mecz, Stolar też się potrafi zmobilizować.
Co do pandemii to dotknęła ona wszystkich, niektórych nawet bardziej niż nas i co z tego? Lyon, Omonia np. nie grały od marca, przeszkodziło to im w graniu w piłkę?
*Anglicy mają z tego polewę
Wracam ab ovo. Nie da się w takiej atmosferze, nie wiem czy wytworzonej przez władze klubu, czy przez samego trenera , pracować efektywnie. Konstruktywna i skuteczna praca wymaga spokoju , pozwolenia, aby naszymi poczynaniami kierował rozum a,nie rozedrgane emocje.
Legia miała podobną kolejność meczów rok temu i wtedy Vuković nie miał wątpliwości - wystawił zmienników przed najważniejszym meczem (ŁKS - Rangers), a nie po nim (Rangers - Raków).
@ Senator
Mecz z Jagiellonią jest chyba w ogóle pierwszym, w przypadku którego nie jestem w stanie nawet teoretycznie wczuć się w tok myślenia Vuko. Tzn. tacy Kante, Stolarski czy Martins, skoro nadawali się do gry w sobotę, to dlaczego nie nadawali się do gry w środę? Skoro wczoraj mieliśmy oszczędzać Luquinhasa czy Antolicia przed kontuzjami mięśniowymi, to dlaczego weszli na boisko po przerwie, czyżby pogoń (nieudana) za jednym ligowym punktem była warta ryzykowania ich zdrowiem? Tu się nic nie trzyma kupy, a już zestawienie lewej strony zespołu to zwykły sabotaż.
Porażka z Omonią zabolała jak cholera, ale umówmy się, nie był to scenariusz, którego nie można było wykluczyć. W tym kontekście najbardziej obawiam się, że Vuko zareagował tak jak czasem reaguje na ławce - zbyt impulsywnie. Najpierw uparł się na określoną koncepcję i nie odstąpił od niej mimo straszliwych męczarni z Linfield (vide rola Gwilii czy Rosołka). Kiedy koncepcja zawiodła po całości i przyniosła porażkę z Omonią, wściekł się i zaczął rozrzucać zabawki. Obym się mylił.
" Kiedy koncepcja zawiodła po całości i przyniosła porażkę z Omonią, wściekł się i zaczął rozrzucać zabawki"
Z pierwszą częścią zdania się zgadzam, z drugą już nie. Chyba zapominasz, że porażką z Omonią nie zakończyliśmy naszego udziału w europejskich pucharach. Za miesiąc gramy kolejny mecz i to jest ten czas, gdzie trzeba coś zmienić, żeby znowu zatrybiło. Być może nawet poprzestawiać parę klocków.
A Vuko się wściekł, bo gdzieś tak od 70 minuty legioniści zaczęli grać jakąś podwórkową piłkę bez żadnej taktyki.
Wybacz ale porównania z zeszłym rokiem nie kupuję. Aż sprawdziłem wtedy mieliśmy zgrupowanie w Austrii, rozegraliśmy tam 4 sparingi, potem mecze z Radomiakiem i Pogonią Siedlce a mecz z ŁKS-em to była 6-ta kolejka ligowa, W tym roku graliśmy z Bełchatowem, Linfield, Rakowem i to wszystko jeśli chodzi o przygotowania. Ale można i tak kopac Vuko ,,,
Co do składu z Omonią (nie lubię Gwilii, nie lubię Pekharta) ale kto miał grać za nich? My straciliśmy Veso, Wszołka, Kante po urazie, Martins po urazie, Lopes po urazie, Kapustka z zaległościami, Juranovic z Covid, Novikovas po urazie. Fakt, wybijanie piłki przez Boruca ala Korea 2002 i gra na Kałużnego powodowała u mnie migotanie przedsionków ale ... ławka była pusta.
Zawodnik nie ma prawa być zmęczony (nie być w 100% gotowy) trzy dni po meczu trwającym 120 min i grając przez 70 min w 10? Może i nie ma prawa. Dla mnie największy problem w meczu z Jagą to błędy Rochy (bardzo dobra końcówka sezonu) i Remy. Ogrywanie ich z Jagiellonią to błąd? Z kim mają grac jak nie z Jagiellonią na początku sezonu?
Ale spokojnie, czekam na przerwę, na powrót reszty składu i wtedy zobaczę.
Nie chcę bronić Vuko na siłę ale obiektywne problemy były, przynajmniej dla mnie. Oczywiście nie znaczy to że mam rację ale ...
Ale ja skład na Omonię rozumiem. Podobnie grał Vuko w zeszłym roku w pucharach, zachowawczo, trójką w środku. Kto wie, po 0:0 w Warszawie, może na luzie ogralibyśmy Omonię w drugim meczu na wyjeździe, jak wtedy Atromitos. Nie udało się, z Gwilią wyszło straszliwe personalne pudło, Berg wzorowo przykleił swoich piłkarzy do naszych, no szkoda wielka tej porażki, ale to się zdarza niestety.
Nie rozumiem natomiast co się wydarzyło wczoraj.
Gdyby to jeszcze było faktycznie ogrywanie, ale wydaje mi się, że tacy Remy czy Stolarski są albo bardzo daleko od pierwszego składu albo wręcz skreśleni (w przypadku Stolarskiego IMO błąd). O Rochy nawet nie chce mi się pisać, a dodawanie mu na skrzydle Hołowni, błagam, no przecież szanse, że to się kiedykolwiek powtórzy są zerowe. Nie widzę w tym wszystkim najmniejszego sensu ani logiki, niestety.
"Naszymi atutami były skrzydła, Luqi w środku i dwóch zdrowych napastników.
Wczoraj nie było z tego nic.
Karbownik na prawym to 30% piłkarza z jesieni.
Veso i Wszołek się leczą, Antolić jeszcze bez formy, Lewczuk i Jędza z urazami, Martins i Kante dopiero wracają po kontuzjach. Novikovasa i Niezgody nie ma.
Kim Vuković miał wygrać ? Rosołkiem i Gvillą ? Bez żartów."
Cieszy, że jeszcze ktoś to spostrzegł
Tak na marginesie Ślisz i Jędza czyli ci co grali 3 dni temu nie wskazywali żadnych oznak zmęczenia, myślę że i pozostali daliby radę.
Nie wiem może tylko mi się wydawało ale zawodnicy nie za bardzo chcieli grać z Kapustką. Chłopak był ruchliwy, wychodził na pozycję a
zwrotnych piłkę nie dostawał. Było kilka takich akcji w których ładnie zagrywal do kolegi, wychodził na pozycję, a kolega zamiast odegrać na jeden kontakt tego nie robił tylko zwalniał akcję.
Panowie a co powiecie o grającej legendzie Borucu? Ja tam nie mam zamiaru kłaść uszu po sobie i napiszę wprost, na razie nie pomaga. Wybronił to co wybronił by każdy inny bramkarz, a pierwsza bramka w sobotę jednak jego bo po krótkim. Czyli nas ten moment szału nie ma.
(A propos Artura Boruca) to co wybronił by każdy inny bramkarz
Podzielam tę ocenę. Nie mam do niego żalu za żadną z dotychczas przepuszczonych bramek. Czasem, gdy swoje najlepsze momenty w Legii mieli Kuciak, Jano Mucha i Arkadiusz Malarz, ratowali w takich sytuacjach, w jakich bramkę zdobył Raków. Ale to raczej było coś bardzo ekstra, zagranie wybitne. A wybitność normą nie jest i braku wybitności nie należy ujmować jako winy.
Jeszcze za Pekhartem się ujmę. On na razie jedynie w lidze zdobywa bramki (wliczam też poprzedni sezon), za to całkiem sporo. Ma swoje ograniczenia - nie kiwnie, nie zagra z pierwszej w trójkącie (nie do gry kombinacyjnej), nie wejdzie w drugie tempo, a i obracaniem się z rywalem na plecach nie jest dobrze. Za to ma wielki talent, aby być tam, gdzie jest potrzebny. Czasem dołoży coś ekstra w innym miejscu boiska - miał szereg ważnych odbiorów na połowie rywala w meczach ze Śląskiem i z Cracovią w rundzie finałowej minionego sezonu. W Bełchatowie Wilusz wyleciał z drugą żółtą po faulu na Luquinhasie, który piłkę dostał od Pekharta, dzięki wygranemu przezeń trudnemu pojedynkowi powietrznemu. Nie jest to chyba piłkarz na trudniejsze wyzwania międzynarodowe. Ale skoro droga do eliminacji do pucharów wiedzie przez sukcesy krajowe, to w ich osiąganiu będzie przydatny. Głowa, wzrost, postura to jedno. Ale on umie znaleźć się tam, gdzie akurat jest potrzeba. To jest cenne.
Bardzo fajne wypowiedzi Zbyszka przede wszystkim pod wątkiem Omonia - o gonieniu drezyną, o nie wyciąganiu wniosków, o błędach itd. Mam wrażenie że Zbyszek nie boi się słusznie krytykować tego co jest faktycznie złe i co doskwiera i uwiera. Z jednym tylko mogę polemizować bo Zbyszek napisał że nie ma celu - moim zdaniem on jest, cel to Legia w Europie, choć moim zdaniem chodzi bardziej o Legię z zyskiem, bo to jest kluczowe dla właściciela, a Europa pozwala nie dokładać. To jak ten cel jest realizowany to już inna sprawa - moim zdaniem bardzo tak sobie i to na wielu polach. Panowie piszecie że nie rozumiecie dlaczego taki skład, albo dlaczego zmęczeni, albo dlaczego przyszedł ten a odszedł tamten - bardzo słuszne są to uwagi, tylko wydaje mi się, że znowu delikatnie przypudrowaliśmy syfy i daliśmy się na pewne rzeczy nabrać. Od meczu z Lechem tym z jesieni, Legia zaczęła grać lepiej i większość myślała - no ok jest fajnie, wygląda to jak cie mogę ale jest progres - kilka miesięcy było nieźle i znowu historia powolutku zatacza koło. Chyba zapomnieliśmy jednak że to ci sami ludzie są w klubie którzy odpadali z pucharów przez 3 lata, nie zdobyli MP w zeszłym roku itd. - my bardziej wierzymy bo wierzyć chcemy, a nie opieramy tego na racjonalnych przesłankach.
Przechodząc juz do konkretów - nie kupuję argumentu że zawodnicy musieli odpocząć bo zagrali 120 minut 3 dni wczesniej i są zmęczeni - mogli być zmęczeni zaraz po meczu, ale nie po 3 dniach, tym bardziej że teraz mają przerwę. Jeżeli prawdą jest że Jędza grał z kontuzją we środę to po kiego grał w sobotę? jego pierwszego bym oszczędził - kupy się to nie trzyma.
Senator był łaskaw zauważyć że Hołownia był do zmiany w 20 minucie - nie Senatorze, Hołownia nie powinien znaleźć się w składzie Legii, bo jest zbyt słabym zawodnikiem jak na ten klub i wiesz to ty i ja i praktycznie każdy kto tu pisze, więc powinni wiedzieć to w klubie (nie wiedzą?).
Rocha - przecież wiemy że to jest bardzo przeciętny obrońca, kto i w jakim celu przedłuża mu umowę?
Remy - kiedy zagrał dobry mecz? pamięta ktoś?
Może gdyby zamiast tych 3 panów zatrudnić jednego albo dwóch porządnych nie musielibyście pisać że Vuko nie ma kim grać.
Mnie osobiście najbardziej zmroziła wypowiedź trenera, że teraz będzie dążył do grania 442 - mieliśmy ostatnio szkoleniowca o małym dorobku, który próbował nowego ustawienia i wiemy jak to się skończyło.
Powiem wam więcej - żaden z panów nie wie dlaczego trenerem został Vuko, na jakiej podstawie, co zdecydowało? - nos prezesa? taniość? fantastyczna rozmowa i wizja jaką przedstawił Aco? inne?
On nadal jest żółtodziobem, być może z zadatkami na dobrego trenera nic więcej - będzie robił błędy i się być może na nich czegoś nauczy.
Pytanie czy prezes wytrzyma kolejny rok bez pucharów?
Odchodząc trochę od tematu meczu to wczoraj wieczorem przerzucając kanały w tv natknąłem się na mecz Sparty Praga i Sigmy Ołomuniec - przez jakiś czas postanowiłem sobie na to popatrzeć, jak kopią nasi sąsiedzi, z tego samego poziomu zamożności co my, z podobnych okolic geograficznych, z mniejszym potencjałem ludzkim. Powiem szczerze i to mnie najbardziej przeraża, że poziom wyszkolenia zawodników, ustawienie taktyczne całych formacji tempo gry było na dużo wyższym poziomie niż u nas. Drużyny zbudowane ze mniejsze albo porównywalne pieniądze, gdzie 80-90 procent nazwisk to nazwiska czeskie (być może również słowackie, przepraszam nie rozróżniam). Tam się to daje robić, u nas ciągle coś nam przeszkadza. Argument w stylu to co mają powiedzieć ci w Poznaniu czy Krakowie jest na poziomie 2 klasy podstawówki i jedyna odpowiedź na niego to - gówno mnie to obchodzi że Rutkowski jest gorszy niż Mioduski a Rząsa niż Kucharski - żadna to dla mnie pociecha, skoro widzę że inni, wcale nie bogatsi i nie fajniejsi robię to lepiej. Na moje oko obie drużyny w tej chwili Legię spokojnie by pacnęły, a w lidze czeskiej są od nich lepsi - przykre
Dziękuję za miłe słowa, lecz muszę jak widzę wyjaśnić niektóre pojęcia jakimi się posługuję. Staram się , pomimo, często żartobliwego tonu, używać słów , których znaczenie jest zgodne z naukowymi definicjami. Na przykład słowo cel jest jasno zdefiniowane w psychologii i prakseologii. W psychologii jest to efekt (stan rzeczy) na osiągnięcie którego nastawione jest działanie. W prakseologii to świadomość realności osiągnięcia skutku podjętych działań. Cel tym samym jest czymś co przy posiadanych zasobach i ich planowym wykorzystaniu jesteśmy w stanie realnie osiągnąć. Jest to tzw. cel pozytywny, bo jest i cel tzw. negatywny,a mianowicie nasze działanie nakierowane jest na to aby pewnego skutku uniknąć. Cel nie jest więc żadną fantasmagorią , mitem, marzeniem czy irracjonalną wiarą. Przekładając to na konkrety to Legia przy obecnym regulaminie, gdyby pokonała Omonię mogłaby awansować do LM ( w następnej rundzie bylibyśmy rozstawieni) i byłaby prawie pewna awansu do fazy grupowej LE. Nie pisałem o tym w szczegółach ,gdyż wydawało mi się to zbyt łopatologiczne,ale teraz widzę taką potrzebę. I co Legia zrobiła,aby ten teoretycznie założony cel osiągnąć ?.. Od kiedy drużyna zdobyła Tytuł wszystkie czynności powinny być podporządkowane celowi jakim miał być awans do LE. A więc jeszcze w trakcie poprzednich rozgrywek wiedząc,że przerwa będzie krótka należało wziąć się się za przygotowanie fizyczne tych graczy, którzy byliby brani pod uwagę w meczach eliminacyjnych. Nie zrobiono tego. Przy sprowadzaniu zawodników należało brać pod uwagę rzeczywiste potrzeby wzmocnienia drużyny ,a więc środek obrony i kreatywny ofensywny pomocnik . Nie zrobiono tego. Należało iść wytyczonym przez Berga już w 2014 roku śladem ,a mianowicie stosować rotację oraz grać w pucharach tymi samymi , zgranymi ze sobą zawodnikami. Nie tylko dlatego,żeby mieli oni tzw.świeżość ,ale aby uniknąć kontuzji, oraz sprawdzić czy wybrani gracze w warunkach meczowych zdają egzamin. Nie zrobiono tego. W meczu z Linfeldem zawiodło paru zawodników, głównie Gwilia i nie wymieniono go na innego np. Karbownika lub Luquinhasa na funkcji ofensywnego pomocnika. W systemie 4-2-3-1 nie da się skutecznie grać bez dobrego ofensywnego pomocnika. Do tego w meczu z Rakowem urazów doznali Lewczuk i Jędrzejczyk i obaj zawiedli w meczu z Omonią.Nie da się wytłumaczyć słabej formy fizycznej żadnymi argumentami np. przerwą pandemiczną ,gdyż zawodnicy Omonii nie grali od marca do sierpnia. Berg zagrał pierwszy mecz z Araratem składem pucharowym , mecz ligowy zagrał rezerwami,aby z Legią powrócić do podstawowego składu. Do tego jego asystent był na meczach Legii i dokładnie miał naszą grę rozpracowaną. W ten sposób nie tylko daliśmy się ubogim emerytom z Cypru ograć,ale i przez to oddaliliśmy się od tego co uznaliśmy za cel. Być może do LE awansujemy, czego sobie życzę i wówczas ktoś powie,że te zabiegi były celowe.Dla mnie ewentualny awans , jeżeli nastąpi,będzie kwestią przypadku , gdyż nawet ślepej kurze zdarza się znaleźć ziarno.
W tym sensie krytykuję również ustawienie taktyczne i rażące braki w organizacji gry naszej drużyny we wczorajszym meczu. Bowiem w obliczu meczów z dobrze zorganizowanymi i zgranym zespołami w LE należy zgranie i współdziałanie w ramach systemu doskonalić,a nie go rozwalać. Takimi panikarskimi rewolucjami nikogo , oprócz siebie samych, nie zaskoczymy. W LE gra się tym co się na pewno umie,a nie tym czego się uczy. A w Legii wszyscy są w stanie permanentnej nauki elementarza.
'Od meczu z Lechem tym z jesieni, Legia zaczęła grać lepiej i większość myślała - no ok jest fajnie, wygląda to jak cie mogę ale jest progres - kilka miesięcy było nieźle i znowu historia powolutku zatacza koło'
To chyba sedno problemu: jak sprawić, żeby lepsze chwile danego sezonu ligowego, dobra gra drużyny w danym momencie i przyzwoita praca danego trenera objawiały się w eliminacjach pucharów: mijają sezony, zmieniają się trenerzy i zawodnicy i powtarza się bardzo zła gra latem. Ja się poddaję. Nie wiem, dlaczego tak jest, że np. w marcu, kwietniu wszystko porządnie działa, przychodzą lipiec i sierpień - i nic nie działa. Oczywiście, nasza liga jest tak słaba, że może dawać złudzenie, że coś porządnego gramy, a później byle przeciętniak w eliminacjach pucharów nas obnaża. Ale tego jestem pewien: przed przerwą na pandemię futbol grany przez Legię był lepszy niż jest teraz.
Skoro nie znam rozwiązania problemu, rezygnuję też z formułowania postulatów, zwłaszcza personalnych.
Jest video z konferencji po meczu z Jagiellonią, gdzie pani Izabela odczytuje pytanie oparte na wypowiedzi Roberta Lewandowskiego po meczu Legia - Omonia. Vuković odpowiada: panu Robertowi składamy gratulacje, odpowiedzi na postawiony problem - nie znamy. Czekam na tych (trenera, właściciela, speca od przygotowania fizycznego), którzy czynem dowiodą, że znają odpowiedź.
Któryś z Polsatów chyba kiedyś transmitował ligę czeską. Też kiedyś (ze 2, 3 lata temu) załapałem się na mecz chyba Jablonec - Sparta. To tylko jeden mecz i trudno o wnioski. Było długo 2-1, końcowa faza meczu. W Polsce w takiej sytuacji są często obrazki jak w ostatnim Jagiellonia - Legia. Tam akurat była dyscyplina, regularne rozstawienie i przemieszczanie formacji, nie było grania długą piłką. Skończyło się 2-2. Ale nie chcę zbytnio generalizować na podstawie jednego meczu.
A czy żart był na miejscu, to insza inszość. Mnie średnio śmieszył.
Który sie bawi w funkcjonariusza z Mysiej ?