A+ A A-
  • Zbyszek
W natłoku zdarzeń muszę dokonywać wyborów co jest leitmotivem komentarza pomeczowego. Piłka nożna jest tak ekspansywna, że dostarcza więcej tematów przewodnich niż jest miejsca i czasu. Miałem do wyboru, albo napisać o atakowaniu, zaczynając od indywidualnego ( wiadomo Pekhart) lub napisanie o rozgrywającym ( Starzyński i związek z Deyną). Wybrałem pisanie o liderze, bowiem Starzyński jest bodaj jedynym ,który w starym stylu usiłuje poloneza wodzić. O tym, że lider jest na wagę złota. Każdy kto ma jaką taką wiedzą o piłce orientuje się, że lider drużyny powinien być po pierwsze jeden ,a po drugie on pozycję lidera musi wywalczyć, musi ją zdobyć. Dzieje się to w sytuacjach , które wymagają wzięcia odpowiedzialności, albo ciężaru gry na siebie. Kiedy drużynie idzie na boisku dobrze on nie musi pokazywać swej pozycji. Jego rola wzrasta w sytuacjach krytycznych . On wtedy zaczyna pokazywać się do gry, on wtedy dostaje najwięcej piłek. Inni bowiem tracą głowy ,a lider musi wiedzieć co zrobić z piłką , musi znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Pamiętam w tej roli Kazia Deynę w pamiętnym meczu na Wembley, kiedy to Anglicy zaczęli uzyskiwać miażdżącą przewagę i zaczął się sypać nasz system obronny. Wtedy każdy z naszych zawodników zaczął podawać do Deyny, a ten dryblował w środku boiska, zakładał siatki, przetrzymywał piłki . Tym sposobem Kazio pokazał, że można utrzymywać się przy piłce, że można uspokoić grę, że można rywali wybijać z uderzenia. Nasi piłkarze zwarli szeregi i mimo przewagi Anglików konsekwentnie i twardo zawarli szyki i bronili wyniku. Pojęcie lidera przestało być modne, bowiem dominujące stało się operowanie nazwą ,że to drużyna jest najważniejsza. Jak by pośmiertnie straszna wizja Majakowskiego ,że "jednostka niczym, jednostka zerem, jednostka bzdurą" przyoblekła się w szaty godowe. Moim zdaniem rola indywidualności we współczesnej piłce rośnie ,a nie maleje. W sportach indywidualnych jak np . w kolarstwie na lidera pracuje drużyna, zaś w piłce jest odwrotnie - to lider najwięcej pracuje dla zespołu. W dzisiejszym futbolu na podstawie statystyk łatwo utożsamia się lidera z tym piłkarzem przez którego przechodzi najwięcej piłek albo który strzela najwięcej bramek. Mimo, że wczoraj Pekhart strzelił aż 4 bramki i to wszystkie jakie zdobyła Legia - nie jest liderem drużyny. W tym miejscu przypomnę, że identyczne osiągnięcie miał dokładnie przed 62 laty Kazio Deyna ( miał wówczas 21 lat), który ŁKSowi też strzelił 4 gole ( wynik 7:0). Taki as drużyny oznacza z jednej strony dobrodziejstwo, a z drugiej duże niebezpieczeństwo dla zespołu . Wyrasta bowiem ponad drużynę, wszyscy go wyróżniają , spycha innych w cień, gra opiera się na nim. A gdy go zabraknie lub gdy przeciwnik go wyłączy z gry, wówczas drużyna traci swe oblicze i gubi się w grze. Tak jak to się stało wczoraj z Zagłębiem kiedy to Starzyński został uziemniony przez Slisza. Swoją drogą Starzyński chyba jest mocno przereklamowany., bo klasowy gracz nie może być tak bezradny ,nawet kiedy jest kryty indywidualnie. Nie jest on liderem ,a tylko rozgrywającym, który rozsadził zespół Zagłębia do tego stopnia, że gdy przestał grać na dobrym poziomie - drużyna zanikła. Lider ,aby spełniać najlepiej swe zadania musi znajdować się w środku pola gry, bo wówczas ma największe możliwości oddziaływania na grę drużyny. I tak to wyglądało do początku lat 70-tych. Trenerzy wiedząc, że przeciwnicy będą robili wszystko, aby wyeliminować lidera zaczęli grać na dwóch, a nawet 3 liderów, albo szykowali w razie pokrycia głównego - lidera zastępczego. Tak jak uczynił Górski w meczu z Włochami na MŚ w 1974 roku. Włosi z godnie z przewidywaniami kryli w dwóch, a nawet we 3 Deynę, a wówczas liderem stawał się Henio Kasperczak. W drużynie klubowej Deyna był liderem mianowanym przez trenera Vejvodę, ale w reprezentacji tę rolę sam wywalczył detronizując z niej Włodka Lubańskiego. A stało się to na Igrzyskach w Monachium w 1972 roku. Przeciwnicy tak kryli Lubańskiego ,że został od pierwszego meczu praktycznie wyeliminowany z gry i wówczas Deyna ( 25 lat ) pokazał swój kunszt. Nie tylko rozgrywał, kierował ,ale i zdobył najwięcej bramek dla naszej drużyny , a nawet sam wygrał finałowy mecz z Węgrami. Zauważcie jak zgrabnie nawiązuję osobą Deyny do czekających meczów reprezentacji z Węgrami i Anglikami Smile, licząc, że Zieliński dojrzał do roli lidera jakim był "Kaka". Liderem może być zawodnik wyróżniający się sprawnością, szybkością, wytrzymałością . Na tych cechach może dopiero być oparta jego indywidualna technika. . Musi on umieć przyjąć piłkę w każdej sytuacji, celnie podać, strzelać z obu nóg, główkować, dryblować itd. Wszystkie te cechy musi musi spinać w jedną całość psychika . Lider musi mieć świetną percepcję, w tym spostrzegawczość i zdolność kojarzenia oraz antycypację. Do tych cech koniecznie musimy dodać : - wiarę w zwycięstwo, umiejętność walki do ostatniej sekundy meczu, - lider powinien mieć dużo swobody taktycznej , w tym improwizowania, aż do roli libero włącznie, - trener musi stawiać na lidera i umacniać go w tej roli. Zadania i rola lidera stale wzrastają i niestety konsekwencją tego stanu rzeczy jest fakt, że dziś niewielu jest piłkarzy zdolnych do wypełniania tej roli w sposób należyty. Dlatego lider jest na wagę złota. O tym, że trener Michniewicz w Zagłębiu Lubin odniósł swój największy sukces. Nie byłoby w sumie czego wspominać, ale wczorajszy mecz łączy osoba trenera Michniewicza w dwojakim sensie, a mianowicie był w Zagłębiu i jest w Legii, a po wtóre w ostatnim meczu w sezonu 2006/2007 w końcu maja przypieczętował zdobycie Tytułu wygranym 2;1 meczem z Legią przy Ł3. W sezonie 2005/2006 trenerem Zagłębia był Franz Smuda. Zagłębie zakończyło sezon 3 miejscem w lidze i zdobytym Pucharem Pocieszenia. Oba te sukcesy zostały kupione. Smudzie nie udowodniono nie tylko, że brał udział w korupcji ,ale że w ogóle o niej wiedział. Prokuratura ,sąd i PZPN zajęły się tylko karaniem za PP , nie rozliczając przekupstw ligowych Zagłębia. Przed 2 laty b. piłkarz Zagłębia i Legii Iwański w obszernym wywiadzie dla PS powiedział, że medal za 3 miejsce w lidze wyrzucił w błoto jako zdobyty w haniebny sposób , czego się wstydzi . Inni gracze Zagłębia wraz trenerem nadal trzymają go na honorowym miejscu. Po sezonie Smuda przeszedł do Lecha, a trener Lecha Michniewicz miał pójść do Zagłębia. Lecz prezesem Zagłębia był w tym czasie b. trener Legii Jabłoński i on Cześka na tej funkcji nie widział. Wolał zatrudnić swego kolegę b. asystenta trenera reprezentacji Edwarda Klejdnista. Pod wodzą Klejdnista Zagłębie odpadło z Pucharu UEFA przegrywając w I rundzie z Dynamem Mińsk i w lidze po przegraniu 9 meczów zajmując jedno z końcowych lokat. W tym czasie bezrobotny Michniewicz stażował w Londyńskim Tottenhamie. Po powrocie do kraju Drzymała złożył mu propozycję trenowania Groclinu ,zaś nowy prezes Zagłębia Pietryszyn pracy w Lubinie. Michniewicz wybrał Zagłębie z prostej przyczyny, że w Groclinie nadtrenerem był właściciel. Dostał za zadanie w ciągu 3 lat zdobyć jedno z trofeów. Zaczął od wygranej z mocną w owym czasie Koroną i dalej już poszło. Przed ostatnim meczem Zagłębie miało punkt przewagi nad Bełchatowem i do Tytułu brakowało skalpu z Legii. Trenerem naszego zespołu był wówczas Jacek Zieliński. Desygnował on taki oto skład : Fabiański - Szala, Choto, Bronowicki, Edson - Surma, Smoliński ( Radovicz), Vukovicz ( Jańczyk), Roger Guerreiro - Grzelak ( Korzym ) , Włodarczyk. Do dziś zachodzę w głowę jak to nasza drużyna mogła przegrać i jedno co przychodzi na myśl to to, że nazwiska nie grają. A w Zagłębiu grały takie "tuzy" jak : Vaclavik, który via Górnik zakotwiczył w II lidze słowackiej, "Maniek" Arboleda- później w Lechu( poszedł za Smudą), Alunderis - odszedł do ukraińskiej Tawriji, Grzegorz Bartczak - po karze za korupcję grał w Warcie i Miedzi, Łukasz Mierzejewski - po karze za korupcję wylądował w Łęcznej, Piszczek - zrobił karierę mimo kary za korupcję, Stasiak - odszedł do Floty i Miedzi, Mateusz Bartczak - został w Zagłębiu , Maciej Iwański - trafił do Legii, Jackiewicz - został w klubie, Kolendowicz - pozostał w Zagłębiu, Łobodzinski - ukarany za korupcję odszedł do Wisły Kraków, Pietroń - wyemigrował do Norwegii, Riu Miguel - wrócił do Portugali do Vitorii Guiamaraes, Banaczek - - wyjechał do Sigmy Ołomuniec i Chałbiński - trafił do Polonii. W klubie byli jeszcze z bardziej znanych graczy Liberda, Plizga i Szymon Pawłowski. Mimo tak miernego składu Zagłębie powinno awansować do LM eliminując skonfliktowaną z trenerem i fatalnie przygotowaną Steauę z Bukaresztu. Lecz Michniewicz postanowił zburzyć system jakim grał 4-4-2 i zagrać wchodzącym w Polsce ustawieniem 4-2-3-1 czym miał Rumunów zaskoczyć, a zaskoczył swoich graczy. Jak odpadł to i z Zagłębia zrobiono mu wypad. I błąkał się lata całe ,aż mu Boniek podał rękę i po U-21 zakotwiczył w Legii. Czesiek się od tamtego czasu tylko postarzał, bo nadal wierzy w cudowną moc taktyki i organizacji gry, chociaż teraz jest bardziej elastyczny. I pewno po raz drugi w karierze zdobędzie Tytuł ku czemu na boisku swego dawnego klubu poczynił znaczny krok. O tym, że z Legią nie jest tak źle skoro mamy reprezentantów. Z jednej strony to powodem do dumy jest fakt, że w klubie są reprezentanci różnych krajów, ale z drugiej to oderwanie od cyklu treningowego zaburza motorykę. Plusem może być ogranie z lepszymi zawodnikami ,ale pod warunkiem, że taki reprezentant gra, a nie grzeje ławę . Z Legii do różnych reprezentacji dostali powołania : Slisz , Mladenovicz, Juranovicz, Gwilia , Pekhart oraz do U-21 Miszta i U-21 Albanii Muci. W szerokiej kadrze był jeszcze Kapustka. Życzyć im należy ,żeby nie nabawili się kontuzji. O tym, że Zagłębie Lubin gra fanaberyjnie, Trener Zagłębia Martin Sevela jest najbardziej utytułowanym trenerem w naszej ESie, bowiem ma 3 Tytuły Mistrza Słowacji ( 2 razy z AS Trencin i raz ze Slovanem Bratyslava) oraz 2 Puchary. W Zagłębiu preferuje ustawienie 4-2-3-1 . Jednak jak się baczniej przyjrzeć to gra Zagłębia jest bardziej zniuansowana. W obronie rzeczywiście jest 4 zawodników, którzy starają się grać w jednej linii co jest zabiegiem wielce ryzykownym, bo owszem łatwo utrzymać linię spalonego oraz trzymać strefy ,w tym także przekazywać krycie w strefie pomiędzy obrońcami ,ale asekuracja w pionie jest niedostateczna i wymaga współdziałania defensywnego pomocnika , jak również takie zorganizowanie gry jest wrażliwe na zagrania za plecy i na "mijankę. Do tego każde indywidualne przejście któregoś z graczy ustawionych w jednej linii może być zabójcze. Wczoraj mieliśmy uwypuklenie tych słabości w całej okazałości. Szczególnie blok obronny Zagłębia okazał się mało odporny na długie zagrania na wolne pole po skrzydłach , a do tego środkowi obrońcy nie byli w stanie upilnować Pekharta ustawiając się w pojedynkę przeciw niemu. W drugiej linii grają na jednego defensywnego pomocnika ( Żubrowski), który ma czyścić przedpole przed polem karnym. I w wielu meczach spełnia dobrze to zadanie. Tylko, że Legia gra na dwóch rozgrywających i on sam nie był w stanie obu upilnować. Wczoraj skupił się na Luquinhasie, dzięki czemu Kapustka się rozszalał. Żubrowskiego mógłby wspomagać Drazicz, ale jego zadaniem była asekuracja Starzyńskiego. Z pozostałych 3 pomocników, dwaj byli skrzydłowymi grającym przesuniętą strefą i jeden Starzyński był bez konkretnego przydziału. W poprzednich meczach dostrzec można było, że Sevela zostawia Starzyńskiemu ogromne pole do popisu i nie przydziela mu ściśle określonych zadań. ma on być liderem , rozgrywającym i funkcjonować jako libero . O tym kim jest libero jest cała literatura . Ja ograniczę się do wymienienia tych cech ,które są najczęściej przywoływane czyli " : - jako wolny ma przed sobą całe pole gry, widzi wszystko i wie najlepiej jak się bronić i jak atakować, - jest w stanie spełniać wszystkie role w grze ( poza bramkarzem) , - nie ma swojej strefy i od niego zależy jak się porusza , aby być zawsze tam , gdzie jest potrzebny, - nie kryje żadnego z rywali ,ale może i umie to robić, - jest zawodnikiem , który najlepiej czyta grę i potrafi regulować tempo gry . Pozostali dwaj zawodnicy Podliński i Szysz to napastnicy, przy czym Szysz jest "fałszywym " pomocnikiem dublującym skrzydłowego. Takie ustawienie zawodników najbardziej sprzyja grze w średnim pressingu oraz szybkiemu atakowi, co może powodować .że Zagłębie jest w stanie zdobywać dużo bramek kiedy przeciwnik nie zneutralizuje ich organizacji gry. Wczoraj Legia taktycznie zdominowała rywala . Po pierwsze nasi zawodnicy grali do przodu i atakowali głównie skrzydłami. To wybijało ich atuty w postaci szybkiego przechodzenia z piłką na połowę rywali i zmuszało do koncentracji na obronie co przy słabości w środkowej strefie gry narażało na utratę bramek. Po drugie Michniewicz nie zawahał się ,aby wyznaczyć jednego zawodnika tylko z jednym zadaniem : spacyfikowania Starzyńskiego. Slisz z zadania wywiązał się bezbłędnie, a bez lidera gra Zagłębia zupełnie siadła. Po trzecie Pekhart dostał tylko jedno zadanie ,a mianowicie miał być sępem w polu karnym.I był. Po meczu można Seveli zarzucić, że wzorem Michniewicza powinien poświęcić jednego zawodnika ( Żubrowski, Baszkirow, lub Łakomy) do indywidualnego krycia Czecha. Ale gdyby wiedział, że się przewróci to pewno by usiadł. Na plus Seveli można zapisać, że kiedy zorientował się ,że nic nie ugra to dokonał przeglądu kadr i dał szanse pokazania się zmiennikom. O tym, że Michniewicz szuka i coraz częściej znajduje. Czas pokaże czy wczorajszy mecz był wybrykiem i swego rodzaju wybzdyczeniem czy może jaskółką, która czyni wiosnę. Michniewicz cały czas opowiada jak to chce, aby nasza drużyna grała elastycznie, aby ustawienie ( system) jej nie przeszkadzał ,ale pomagał. Nasz trener wypisuje ,że Legia gra ustawieniem 3-4-3, ale poza tym ,że na boisku jest 3 środkowych obrońców, to reszta się nie zgadza. Tylko, że nie chodzi o to, że formalnie kaleczy się jakiś system , lecz o skuteczność założeń taktycznych. Przykładowo w opisie i analizie sytemu 3-4-3 w ataku mają grać dwaj skrzydłowi, aby pozycje wahadłowych były zdublowane. A Legia gra z boków tylko wahadłowymi , bo Luquinhas i Kapustka są "fałszywymi " skrzydłowymi . Nadto trener dokonał przechyłu na stronę ofensywy w której bierze udział 6 zawodników, podczas ,gdy broni tylko 4. Tym samym Michniewicz pokazał wbrew licznym tzw. ekspertom ,że nie zakochał się w defensywie jak mu imputowano po pracy z U-21. Mnie to konweniuje, bowiem zgodne jest z trendem z jakim mamy do czynienia od tych 40 lat. Przed prawie czterdziestu lat słynny trener włoski ( zdobywca Tytułu MŚ w 1982 roku) Enzo Bearzot tak mówił :"' Do niedawna system determinował grę, dziś determinują ją ludzie. Można zatem mówić o ustawieniu drużyny, takim czy innym, które wynika ze zdolności i możliwości pilkarzy. Niech w waszej drużynie zabraknie Bońka czy Buncola, a Piechniczek będzie musiał wymyśleć inny system i inne ustawienie. We współczesnym futbolu grają ludzie, a nie systemy. A ci ludzie muszą umieć i atakować i bronić. Na tym polega totalność. Ona jest znacznie bardziej kolorowa i emocjonująca niż dawna , ujęta w szablony gra". Jeszcze wcześniej , bo na początku lat 70-tych rumuński trener Ajaxu Kovacs tak mówił :"Powodzenie w futbolu zależy do warunków pracy, bezbłędnej organizacji w klubie oraz talentu i pracowitości zawodników. Ale najważniejsze jest zrozumienie wymogów wielkiego futbolu. Na przykład przyszłość nie należy do takich czy innych systemów 4-4-2, 4-3-3 itp. Nowoczesny system to 1-10. System Ajaxu jest zbliżony do koszykówki i do hokeja,. Atakujemy i bronimy się całą drużyną. Oczywiście ta zasada znajduje rozmaite zastosowania taktyczne w poszczególnych wariantach i wymaga żelaznej kondycji .". Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Miejmy nadzieję, że w Legii zaczniemy wreszcie iść dwa kroki w przód i jeden do tyłu, a nie jak dotychczas odwrotnie. O tym, że obrona musi być monolitem. Nie ujmując nic z zasług Pekharta to dwaj środkowi obrońcy Zagłębia robili co mogli, aby mu ułatwić robotę i nie przeszkadzać. Ja mam zawsze wątpliwości co do transferowania zawodników, którzy ewidentnie nie sprawdzili się jakimś klubie. Crnomarkovicz w Lechu pokazał, że ma wolną nogę , jest mało zwrotny i nawet niezbyt lotny Pekhart robił z nim co chciał. Z kolei Simicz jak Chorwat o świetnych warunkach fizycznych (195 cm wzrostu) który trafił przed 4 laty do Sampdorii, ale sobie nie radził i był wypożyczany , ostatnio do Dunajskiej Stredy i przed obecnym sezonem trafił do Lubina. Obaj są odpowiedzialni za 4 bramki Czecha, każdy po dwie. Każdy widział co oni wyczyniali więc opisu nie będzie, lecz tylko garstka refleksji. Pierwsza bramka padła po ewidentnym rzucie karnym. Jak ktoś uważa ,że to była kontrowersja to nie rozumie logiki gry. Wspomnę o sobie, że krytykowałem, sędziego Marciniaka ,że niesłusznie podyktował po rzucie karnym dla Legii i Jagielloni najpierw za rzekomy faul Jęrzejczyka, a potem za rzekome sfaulowanie Pekharta. Wczorajsza sytuacja od tamtych różni się diametralnie. W meczu z Jagą Jędrzejczyk był bliżej bramki niż napastnik i jego zasranym obowiązkiem było nie dopuścić napastnika, aby go przepchał i wyszedł na czystą pozycję, zaś Pekhart był dalej od bramki Jagi niż obrońca i dodatkowo unieruchomił rękę obrońcy. Natomiast wczoraj Pekhart mijał Crnomarkovicza i ten będąc już za Czechem złapał go z boku za koszulkę i dokończył dzieła upadku silnym popchnięciem w dolną część kręgosłupa . Lubinianie zaś domagali się rzutu karnego po dotknięciu piłki ręką przez Wszołka. Otóż wedle wykładni UEFA do przepisów gry w piłkę nożną od sezonu 2019/2020 nie uznaje się za przewinienie zagranie piłki ręką, jeżeli piłka najpierw odbije się od ciała zawodnika, a dopiero następnie trafi w rękę. Podobnie jak nie jest przewinieniem sytuacja w której piłka trafia w rękę zawodnika ,kiedy jest ona oparta na ziemi. W ogóle wczoraj sędzia Gil udowodnił, że słusznie jest uważany za jednego z najlepszych VARowców świata. Poczynił w ciągu kilku lat ogromne postępy, Już nie tylko zna perfekcyjnie przepisy, ale zaprzestał być dogmatycznym formalistą . lecz stosuje je zgodnie z logiką gry . Np. wczoraj 'stemple' traktował jako wynikające z nieuwagi. W ten sposób Jędrzejczyk nie był dwa razy ukarany, ale też nie podyktował dla nas karnego po dwukrotnym nadepnięciu na stopę Szabanowa przez Crnomarkovicza. Dzięki Legii jest trochę radości na tym łez padole.