A+ A A-
  • a-c10
@ Iocosus: 2) Ja też nie lubię dopisywania punktów przed meczem. Niemniej jednak uważam, że reprezentanci Polski to nie są jakieś dzieci, które dopiero powolutku, z pewną taką nieśmiałością rozglądają się po świecie zawodowego sportu. To dorośli faceci, których pozycja w owym świecie jest mocno ugruntowana. A że dodatkowo nie są ani ślepi, ani głusi, ani głupi nawet, powinni wiedzieć równie dobrze, jak Ty, czy ja, że do medialnych rewelacji należy podchodzić z dużym dystansem. Nie szukajmy więc dla nich jakichś promocyjnych usprawiedliwień w stylu "a bo w gazecie napisali". 4) Gdyby karać za postawę we wczorajszym spotkaniu, w meczowej kadrze na Rumunię znalazłby się jedynie Lewandowski. A i on zaledwie na ławce. Dajmy więc może Fabiańskiemu spokój. 5) W sprawie "Krychowiak vs Teodorczyk" zgadzam się z CTP. Jasne, jesteśmy mądrzy doświadczeniem i wiemy, co zagrał "Krycha". Nie wiem natomiast skąd można - jak np. Dalkub - wziąć przeświadczenie, że "Jodła" poradziłby sobie lepiej. 6+7) To tylko świadczy o bezsensie i szkodliwości podobnych mitów. Adam Nawałka nie jest i nigdy nie był żadnym "magiem". Był i jest nadal dobrym - jak na nasze warunki - trenerem. Co więcej, w przeciwieństwie do poprzedników ma trochę szczęścia i - przede wszystkim - pełne poparcie prezesa PZPN. Daje mu to komfort pracy, możliwość olania dziennikarskiego jazgotu i gwiazdorskich buntów, a czasem nawet podjęcia jakiejś niepopularnej decyzji (patrz Mączyński). Summa summarum wszystko to jakoś zatrybiło i udało się nie tylko pojechać do Francji, ale nawet osiągnąć tam sporych rozmiarów sukces. Skrajną naiwnością byłoby jednak przypuszczenie, że będzie już zawsze trybić, w dodatku za każdym razem jeszcze lepiej, niż poprzednio. Przy czym ja zupełnie nie dostrzegam sensu rozmów o pracy selekcjonera akurat po tym meczu. OK, Ormianom cześć i chwała. Nie jest to żadna figura retoryczna, naprawdę mnie chłopaki ujęli. Trzy dni wcześniej przyjęli piątkę. Po półgodzinie stracili zawodnika. Mnóstwo ekip na ich miejscu kompletnie by się posypało i ze zwieszonymi głowami czekało na kolejne manto. A oni zagrali z ogromną determinacją, ale i nie mniejszą rozwagą. Brawo, gloria victis! Wszystko to jednak nie zmienia jednego, prostego faktu: przed takim meczem selekcjoner reprezentacji Polski, dysponującej takim potencjałem kadrowym, powinien po prostu wypisać skład na tablicy, powiedzieć "bawcie się dobrze, chłopcy!", po czym wygodnie rozsiąść się w udającym ławkę fotelu i tylko od czasu do czasu podnieść wzrok znad ulubionego czytadła i patrzeć jak jego podopieczni strzelają kolejne bramki. Dalkub pisze, że Euro było ponad stan. I ja się z nim w stu procentach zgadzam. Myślenie, że skoro we Francji byliśmy o krok od medalu, to z Rosji już na pewno ten medal przywieziemy, a już sam awans tam stanowi formalność, to już nawet nie naiwność, a zwyczajna głupota. Nie gnijmy jednak w drugą stronę. Ja rozumiem, że w świecie opanowanym w dużej mierze przez agentów, menedżerów, pośredników i inne szemrane osobistości od czasu do czasu trafiają się jakieś transferowe kurioza. Niemniej generalnie przynależność klubowa o czymś świadczy. I nie bez przyczyny nasi kadrowicze grają na co dzień w miejscach, gdzie na reprezentantów Armenii ani kto spojrzy. Styl gry Ormian był już przed meczem bardzo łatwy do przewidzenia, a po szybkiej czerwonej kartce stał się absolutną oczywistością. I co, nasi piłkarze potrzebują podpowiedzi trenera, by zrozumieć, co się w takich przypadkach robi? A przepraszam, jak zakładają buty, to też pytają Nawałki "szefieee, a po co tu są te takie dziwne sznurki?"?Very Happy Nie, Iocosusie. Oni doskonale wiedzieli, co mają czynić. Pokazuje to choćby kapitalna klepka Zielińskiego z Lewandowskim. Problem w tym, że taka akcja była w całym meczu jedna jedyna. W osiemdziesiątej którejś minucie. Poza tym nic. Nic, bo nasi reprezentanci uwierzyli, że wygra się samo. W związku z czym bardzo dosłownie potraktowali pojęcie "atak pozycyjny". No bo skoro atak, to nie obrona, tak? A skoro pozycyjny, no to zajęli pozycje i dzielnie na nich trwali. Ruszał się ten, co miał piłkę plus od wielkiego dzwonu jeszcze jeden. Reszta stała. Po pierwsze, nie wierzę, że Nawałka im tak kazał. Po drugie, nie wierzę, że oni sami nie są w stanie zrozumieć, że w taki sposób ciężko byłoby wygrać z jakąkolwiek bądź drużyną złożoną z - było nie było - profesjonalnych piłkarzy. 10) Prawda. Problem w tym, że to już serio ostatni dzwonek. Rumuni raczej tak pudłować nie będą.