A+ A A-
  • iocosus
@ Gawin „Każdy musi sam sobie odpowiedzieć czy we wtorkowy wieczór widział szklankę do połowy pustą czy pełną.” – dużo wyraźniej dostrzeżemy szklankę z jej zawartością za niespełna dwa tygodnie 7 grudnia po meczu ze Sportingiem. Przedłużymy przygodę z pucharami do wiosny, to wątpię żeby ktoś przekonywał że Magiera pieprzy bzdury o konieczności „nauki chodzenia”, a jeżeli Portugalczycy odprawią nas z kwitkiem to w minorowym nastroju i ten mecz w Dortmundzie częściej będzie przywoływany jako powód do „wstydu”. Mnie to przywoływanie „wstydu” przyznaje irytuje, przegraliśmy różnicą czterech bramek z BVB otrzymaliśmy baty potwierdzające różnicę poziomów, gra była szalona, rażąco niefrasobliwa i niezorganizowana w obronie obu klubów, ale ja bym się wstydził gdybyśmy przegrali 8:0, a tu było coś za coś. Cieszyć się nie ma powodu, zakłamywać rzeczywistości również, ten mecz obnażył i trenera i piłkarzy, ale wstydu moim zdaniem nie było. He, że możemy pobić w Lidze Mistrzów niechlubny rekord ilości straconych goli Bate Borysów z tym wielu się pewnie liczyło i nazywało siebie realistami, no to teraz beczkę miodu temu kto przypuszczał że Realowi i BVB na tymże elitarnym pułapie wbijemy 8 (słownie osiem) goli!? Inna sprawa, że grając tak jak w Dortmundzie to my w Warszawie ze Sportingiem przegramy może nie 8:4 ale zapewne 3:6 lub 2:4, w każdym razie z taką grą w defensywie myśleć o jakimś korzystnym wyniku nie mamy prawa. I to jest lekcja z której oby Magiera i jego podopieczni wyciągnęli wnioski, bo porażki z Sportingiem już tak łatwo się nie wytłumaczy upadkami małego raczkującego w LM brzdąca. I oby taka była korzyść tych ośmiu straconych goli, że zostaną wyciągnięte wnioski. Jacek Magiera, zewsząd chwalony, dopieszczany, oby nie został zagłaskany. Nie ma trenera, który błędów nie popełnia, dobrze że pan Jacek chce grać otwartą, ofensywną piłkę, ale jeden z największych truizmów piłkarskich mówi że futbol to nie jazda figurowa na lodzie w której wrażenie artystyczne jest ważne, w piłce o „być albo nie być” będzie decydował wynik i każdy trener musi o tym pamiętać. Wyniku zabraknie, wcześniej czy później, żadne zaklęcia, tłumaczenia, ogólna pierwotna życzliwość nie pomogą. Dzięki temu ostatniemu będzie tylko nieco dłuższy kredyt zaufania, ale liczyć na to że się nie wyczerpie to naiwność. Gdybyśmy wygrali z Sportingiem to by była duża niespodzianka, sukces spory i ponad pułap obecnego poziomu sportowego Legii. Magiera mógłby dowodzić że poprzednie pucharowe lekcje zostały odrobione. Niestety gdy przegramy to i ten ośmiopak dortmundzki będzie później przywoływany jako zgorzkniały i powód do wstydu że został zainkasowany. @ Zbyszek „wystawienie obrony w składzie 6 osobowym / Bereszyński, Czerwiński, Kopczyński, Pazdan. Rzeźniczak i Kucharczyk/ ustawionych blokiem w odległości ok.10 metrów od naszej bramki.” – ta teza potrzebuje dookreślenia ponieważ mogłoby powstać mylne wrażenie że Kuchy wspomagał Rzeźnika na jego flance, a tu według mnie bliższy prawdy jest Ferszter w sport.pl: „legioniści na linii pola karnego bronili się w szóstkę. Jakuba Rzeźniczaka, Michała Pazdana, Jakuba Czerwińskiego i Bartosza Bereszyńskiego wspierali Miroslav Radović z lewej oraz Michał Kucharczyk z prawej strony.” Zgoda że Kopczyński się cofał miedzy obrońców i ja również miałem wrażenie że gramy w tej destrukcji jakoś wyjątkowo płasko, ba przyjmując te rozważania to nawet nie szóstką a siódemką w linii, co już jest troszkę absurdalne i sadzę że mimo wszystko takich założeń Magiera nie zapodawał. W wywiadach pomeczowych przewinął się motyw taktycznej chęci zagęszczenia środka, niestety wyglądało to na „wielką improwizację”. W ekstraklasie na tle Jagi to i Kopczyński (świetna asysta przy golu) i Guilherme (samemu go pochwaliłem za grę z zadaniami defensywnymi) wyglądali, mhm, obiecująco, niestety czar prysł, w Dortmundzie zostali obnażeni. Organizacja gry defensywnej całego zespołu to wielkie zadanie przed Jackiem Magierą, pozostało mu na to 13 dni, w praktyce pomijając dni meczów ligowych, przygotowanie do nich i niezbędną regenerację po, to dosłownie zostają pojedyncze treningi. @ Świrekwampirek Zbyszek odważnie postawił kwestię, a czas rozstrzygnie kto miał rację prognozując losy podopiecznych Tuchela.