A+ A A-
  • Zbyszek
Nie można traktować innych ludzi jak głupich , czy głupszych tylko dlatego ,że mają odmienne zdanie . W tym aspekcie nie chodzi nawet o szacunek , ale o zwykłą obiektywną ocenę. I tak przykładowo nie może być głupcem człowiek posiadający wyższe wykształcenie, dorobek zawodowy , ceniony w swoim środowisku. Nie bądźmy więc pochopni w ocenach i nie szafujmy inwektywami, ale starajmy się spojrzeć na rzeczywistość oczami tego ocenianego. Ja wbrew pozorom nie mam pretensji do dziennikarzy za gonienie za sensacją, a nawet za robienie z igły wideł, ale za brak pokory wobec wiedzy czyli za aroganckie orzekanie co jest dobre, a co złe bez posiadania elementarnej wiedzy o przedmiocie sprawy oraz bezmyślne powtarzanie ewidentnych idiotyzmów.Ponadto mnie nie przekonuje stadne myślenie,ani tym bardziej myślenie uszami. Na takie lekceważące traktowanie nie zasługuje żadną miarą np. trener Michniewicz. Trzeba zrozumieć ,że on znalazł się pomiędzy młotem .a kowadłem, bowiem jemu z natury rzeczy nie wypada narzekać na jakość materiału zawodniczego jaki ma do dyspozycji . W kilku wywiadach Michniewicza dał do zrozumienia ,że ten materiał jest kiepski, albo co gorsza wybrakowany,ale nie ma nikogo lepszego. Tylko,że dziennikarze nie podążyli tropem wskazanym przez fachowca,ale wolą powtarzać idiotyzmy jak to mogliśmy atakami ograć Argentyńczyków i Francuzów.Te informacje o których wspominał Michniewicz są wśród danych Firmy Opta.Można tam wyczytać ,że nasza reprezentacja miała trzeci niechlubny wynik jeżeli chodzi o ilość niewymuszonych strat na własnej połowie , więc jak ktoś sobie wyobraża ,że mogliśmy wprowadzać piłkę do gry od tyłu to jest durniem. Wszyscy chwalili Kiwiora ,ale to on miał najwięcej takich strat z których każda "pachniała" bramką dla rywali.Byliśmy w ogonie razem z tymi reprezentacjami , których gracze więcej razy byli za piłką ,a nie przed piłką, ale najgorszy wynik zanotowaliśmy w szybkich wyjściach za plecy obrońców rywali. Jak więc mogliśmy w ogóle marzyć o grze ofensywnej bez zmian pozycji i zagrań piłek do przodu. Michniewicz nie miał pretensji do Zielińskiego , który jest najbardziej efektywny kiedy może podać piłkę do partnera obiegającego rywala, a takich u nas nie było, więc on musiał holować piłkę ,aż ją stracił lub angażować się w grę defensywną. Do Lewandowskiego można mieć pretensje za nieskuteczność, a więc za niewykorzystanie karnego z Meksykiem, co pewno dałoby nam wygraną i za niestrzelenie przynajmniej 3 bramek AS, co by pozwoliło na mniej kurczową obronę z Argentyńczykami.Z drugiej strony to trzeba podziwiać Lewandowskiego za jego poświecenie dla drużyny i za zachowanie stoickiego spokoju kiedy jego ofiarność szła na marne.Te przykłady wskazują tylko ,że zdaniem Michniewicza, na co ma niekwestionowalne dowody w postaci danych zebranych przez programy komputerowe oraz pamiętny mecz z Belgią ( 1;6) - ,że w inny sposób nie mogliśmy grać , jeżeli chcieliśmy wyjść z grupy. Przeciwne twierdzenie też wymagałoby poparcia jakimś dowodem ,a nie używaniem inwektyw. Do tego tzw. krytycy nie chcą zauważyć z kim nasza reprezentacja przegrała. Otóż przegraliśmy z dwoma najlepszymi drużynami na tegorocznym Mundialu. Moim zdaniem ,co powtarzam do znudzenia, trafiliśmy z losem najgorzej jak mogliśmy. Lecz krytycy kłują w oczy Marokiem, zarówno wynikami , bo pokonanie Belgii, Hiszpanii i Portugalii musi budzić szacunek ,ale i samą grą polegającą na aktywnej obronie pozwalającej na szybkie przechodzenie do ataku. Na sposób rozwikłania tego problemu wskazuje wypowiedz , mądrego i dojrzałego zawodnika jakim jest Robert Lewandowski , który słusznie zauważył,że potencjał ofensywny naszej drużyny nie został wykorzystany. To stwierdzenie nie jest w najmniejszym stopniu krytyką taktyki trenera,ale stwierdzeniem faktu. Popatrzmy na zespół Maroka , skoro o nim tak dużo się mówi w omawianym aspekcie. Marokańczycy dysponują w ofensywie zawodnikiem wysokiej klasy grającym w Chelsea (Ziyech), który poświęca się do spełnienia roli "stacji przekaźnikowej" ,a które to zadania u nas wykonywał Lewandowski. Różnica jest taka,że jak po odbiorze piłka jest kierowana do Zuyecha lub Hakimiego to 2-3 zawodników Marokańskich rusza na pełnej szybkości na podbój terytorium wroga, a w naszej reprezentacji ten stan jest bliski zera. Np. w kluczowym, moim zdaniem, dla długości naszej obecności na Mundialu meczu z Meksykiem Lewandowski w okolicach środka boiska dostał piłkę 32 razy, stracił ją od razu 13 razy ,ale zachował mozliwość jej zagrania na skrzydło 19 razy i tylko raz ( słownie jeden raz) po skrzydle na pełnej szybkości ruszył za połowę ( za plecy rywali) Kamiński. W pozostałych 18 przypadkach tyłków nie ruszyli, ani Kamiński, ani Zalewski ani Szymański. Są tacy "mundrole" , którzy z Meksykiem chcieliby gry stricte ofensywnej , tylko,że oni nie raczą zauważyć,że drużyna Meksyku była ustawiona 3-7 : trzej obrońcy trzymali głębię obrony , a 7 zakładało na przeciwniku wysoki pressing. Każdy podręcznik taktyki uczy,że przy takiej organizacji gry nie wolno się wdawać w awantury na swojej połowie, ani nie wojować w środku pola,ale przegrywać piłkę ponad czyli za zaporę. Tylko ,żeby takie przerzucanie piłki dawało jakiś efekt to za będącymi w pressingu rywalami musi być partner z własnego zespołu . I kółko się zamyka. Robert ma całkowitą rację,że możliwości ofensywnych tkwiących w szybkim ataku nie wykorzystaliśmy. Mnie, który oglądam piłkę już ponad 60 lat , miałem wielu znajomych od których wiele się nauczyłem, sam przeczytałem tysiące artykułów i setki książek - nikt na plewy ,ani na bajeczki dla kretynów nie nabierze. Dodam ,że w cuda wierzę,ale nie w takie ,że raptownie z miernego grojka wyskoczy gwiazda, as nad asy i sam ogra Argentyńczyków i Francuzów. Cieszmy się tym co mamy , bo może być tylko gorzej. Co do zmiany na stanowisku trenera selekcjonera to ja mam zawsze takie samo zdanie ,że ślub to ja brałem z moją ukochaną małżonką i o ile wiem z nikim więcej , więc jak PZPN tak zadecyduje to ja taką decyzję zaakceptuję. Chodzi tylko o malutki drobiazg , a mianowicie ,aby to była zmiana przemyślana - na lepsze ,a nie na gorsze. Ten proces degrengolady i cofania się w rozwoju naszego zespołu napoczął Boniek, który zamienił siekierką na kijek czyli fachowego metodyka Nawałkę na laika Brzęczka. Proces naturalnej wymiany kadr , ewolucyjnej zmiany organizacji gry został zahamowany. Inne kraje poszły do przodu,a my zostaliśmy na etapie improwizacji czyli obrony przed kompromitacją. I Michniewicz to akurat zadanie wykonał.
This is a comment on "Biało-Czerwoni na Mundialu"