A+ A A-

Brak mistrzostwa to wstyd?

Nie będzie to długi tekst - właściwie mógłbym postawić pytanie, które mnie interesuje i tyle. Stulecie klubu jest niewątpliwym powodem do świętowania, ale lekko mnie irytują co i raz napotkane stwierdzenia w stylu 'brak mistrzostwa będzie katastrofą'.

Kibicuję Legii od końca lat sześćdziesiątych (tak świadomie zacząłem kilka lat później) i zawsze było tak, że z reguły w przedsezonowych dyskusjach byliśmy jednym z głównych faworytów. Nie przypominam sobie jednak, aby w połowie sezonu pisano co będzie tragedią,  hańbą czy wstydem  (inna sprawa, że z moją pamięcią słabiutko). Jubileuszy, fakt mniejszych, też się już trochę nazbierało, a jakoś te jedenaście (dla skrupulatnych dziesięć) tytułów mistrza Polski trudno powiązać z okrągłymi rocznicami. Tytułem mistrza kraju skutkowało czterdziestolecie i dziewięćdziesięciolecie, pozostałe mistrzostwa rozmijały się z okrągłymi rocznicami.

Teraz zaczyna się decydujący bój o tytuł i ja owszem marzę, owszem chcę, owszem pragnę mistrzostwa dla nas, dla Legii, ale przez myśl mi do tej pory nie przeszło, że brak uczczenia stulecia klubu tytułem mistrzowskim (najlepiej dubletem) byłby tragedią, blamażem, katastrofą. Tak już mam, że cieszę się z prostego faktu, że Legia jest, że mam ją tu blisko, w stolicy, na ulicy Łazienkowskiej. Od lat wydeptuje ścieżki na kochany stadion i patrzę, raz ciesząc się, raz klnąc kiedy oni grają. Wygrają - tydzień euforii, przegrają - tydzień żałoby, ale słowa kompromitacja, wstyd w moim przypadku siedzą w głowie góry trzy dni, później zastępuje je nadzieja i pewność, że następny mecz wygramy, nie ma bata.

Stulecie klubu to naprawdę piękny jubileusz, ale czy gdyby, tfu, odpukać w niemalowane drewno, zakończyło się ono ligową porażką, czy mój i Wasz stosunek do klubu się zmieni? Mój, jestem pewny, nie. Ba, jestem pewny tego samego co do Was więc czy te prasowe tytuły mają sens, czy wyrażają nasze, kibicowskie zdanie?

PS. Mam też nadzieję, że gdyby nie było mistrzostwa, ponownie, tfu odpukać, finanse klubu nie popadną w ruinę. Tylko w tym przypadku słowa katastrofa i tragedia mógłbym uznać za właściwie. W każdym innym nie – bo to żaden wstyd przegrać. To tylko sport i wygrać chce każdy, czy obchodzi piękny jubileusz czy nie.

Krzysztof Kaliszewski - 'Senator'

Dyskusja (31)
1wtorek, 16, luty 2016 18:07
Zbyszek
Dobrze Senatorze,że zadałeś to pytanie. Niech każdy spróbuje na nie dać samemu odpowiedź. Dla mnie to co napisałeś i to co można przeczytać w prasie, nie tylko sportowej ma dwa wymiary, jak to w życiu bywa. Jeden subiektywny, a drugi niejako zobiektywizowany. W wymiarze osobistym masz oczywistą rację.Gdyż stosunek wieloletniego kibica do swojego klubu można porównać do tego w najbliższej rodzinie.Często jest on bardziej emocjonalny niż racjonalny. A w gruncie rzeczy zawsze wybaczający i spolegliwy. Inaczej być nie może, bo mamy w sobie tę cnotę lojalności i wierności jako najbardziej naturalną.
Jednak kiedy spojrzymy na rzecz całą tak trochę przez pryzmat rozumu to łatwo dostrzeżemy,że w życiu narodów, państw, społeczności lokalnych, różnych organizacji i innych podmiotów ważną rolę odgrywają symbole i mity. To one kojarzą pokolenia i uczą je historii.Dość dużo pisała o tym i mówiła Pani prof. Staniszkis jako socjolog kultury.Nie rozwijając zbytnio wątku należy stwierdzić,że mowa jest tu o tradycji rozumianej jako ciągłość pokoleniowa przynależności do narodu , klubu itp. Także emocjonalna, ale na poziomie relacji z innymi.
A tę tradycje określają daty, fakty i wydarzenia.I co by nie mówić to setna rocznica jest tylko jedna.
Ja w tym wypadku wielkich pretensji do mediów nie mam.Zbiegły się bowiem w czasie obiektywne fakty , jak właśnie okrągła rocznica z jej nagłaśnianiem przez władze Legii, a zwłaszcza przez Prezesa Leśnodorskiego.Ja nie wiem czy Prezes czyni to zbyt nachalnie. Ja wiem,że bardzo dużo ryzykuje.Ale też nie ma dużo dróg wyjścia. Bo kiedy ma dokonać ekspansji medialnej jak nie teraz?. Czy w najbliższej przyszłości będzie druga taka okazja?.Znasz to powiedzenie Prezesa :"Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana". Cały Boguś. Legia musi być rozpoznawalna nie tylko przez wąskie grono kibiców,ale przez szerokie kręgi społeczeństwa i przede wszystkim przez duży biznes. A do zyskania jest naprawdę sporo. Przede wszystkim szacunek i uznanie za osiągnięcia . Nie ma nic bardziej godnego pochwały, zachwytu i nie ukrywajmy zazdrości jak ktoś zapowiada,że odniesie sukces i go odnosi. Znaczy potrafi, znaczy nie nieudacznik tylko udacznik.
Temu celowi podporządkowano finanse, logistykę i zaangażowanie ludzi z Legią związanych.To dlatego zmieniono trenera i podjęto kosztowną ofensywę transferową, łącznie z medialnym majstersztykiem w postaci sprowadzenia najlepszego zawodnika też medialnej drużyny, jaką jest poznański Lech.
Dlatego głosy w radiu, telewizji, prasie, internecie stanowią odbicie tej ofensywy na wielu frontach prowadzonej. W ten jednak sposób ryzyko z dużego zmieniło się w ogromne. Najpełniej temu dał wyraz Prezes, który na pytanie co się stanie jak na 100 lecie nie będzie Mistrza. Odparł :"Ja nie chcę nawet o tym myśleć. Ja sobie tego nie wyobrażam". Niezależnie jak my byśmy to odebrali, pewno tak jak opisuje Senator; to byłaby to absolutna klęska.Prestiżowa, wizerunkowa ,marketingowa i przy okazji finansowa.
I to niezalężnie od tego czy nam się takie określenia podobają czy też nie.
Pozdrawiam serdecznie.
2wtorek, 16, luty 2016 20:41
Senator
@Zbyszek
Pana komentarz lepszy niż mój skromny tekst , szerszy pokazujący dwie strony medalu. Ja zwykły kibic skupiłem się na "sercu " bo te czuję a i to porównanie do rodziny też mi chodziło po głowie.
Właściwie rodzi się następne pytanie, Czy właściciele nie za wiele ryzykują bo faktem jest , że mocno przyłożyli rękę do tego medialnego szumu.
Ja dalej będę twierdził że dla mnie pewne tytuły to przegięcie, a i w przypadku tfu tfu , odpukać aż tak źle nie będzie jak pisze pan w ostatnich zdaniach.
Oczywiście dużo będzie zależało od przebiegu samych zmagań.
3środa, 17, luty 2016 12:51
a-c10
@ Senator:

Wybacz, że dopiero teraz. Jakoś ostatnio się, niestety, z wolnym czasem i pitolniczymi możliwościami nie przyjaźnimy.

Pozwolę sobie zacząć z grubej rury. Otóż moim zdaniem używanie określeń typu "wstyd", "kompromitacja" (!), czy "hańba" (!!!) w odniesieniu do sportowej rywalizacji świadczy o tym, iż używający szeroko rozmija się ze zrozumieniem istoty sportu. Zawężając ten ostatni do odcinka zwanego Ekstraklasą: gra w onej Ekstraklasie szesnaście drużyn, tak? No właśnie. W tym roku - jak co roku - jedna z nich osiągnie cel najwyższy w postaci Mistrzostwa Polski. Kilku innym uda się zrealizować cele pomniejsze: europejską kwalifikację, finisz w górnej części tabeli, (spokojne) utrzymanie, etc. Dla kontrastu, w dwóch obozach rozlegnie się gorzki szloch spowodowany koniecznością rozpoczęcia następnego sezonu szczebel niżej. A w kilku innych miejscach zazgrzytają zęby, bo postawionych na starcie rozgrywek celów osiągnąć się nie uda. I tyle. Żadna filozofia. Tak samo dzieje się - powtarzam - rok w rok i naprawdę trudno się temu dziwić. Ba, trudno to byłoby zakończyć szesnasto... eee... jakiekolwiek rozgrywki tak, aby każdy czuł się usatysfakcjonowany.

Czy jednak w jakikolwiek sposób oznacza to, że finisz w którejś z dwóch ostatnich wymienionych przeze mnie grup stanowi powód do wstydu? Nosz k'mać, a niby z jakiej racji?! My gramy, Wy gracie, oni grają. I jeszcze oni. I oni także. Raz wychodzi nam, raz Wam, kiedy indziej tym, tamtym, albo siamtym. Czy też, w szczególnym przypadku Legii i tytułów: statystycznie raz wychodzi Wam, osiem-dziewięć razy jakimś tam "im". I - powtarzam ponownie - wstydu w tym ani grama. Wręcz przeciwnie. W dość specyficznej lidze, jaką jest Ekstraklasa, która przez dekady swego istnienia nie dorobiła się ani pojedynczego trwałego hegemona w stylu Bayernu, ani nawet równie trwałego duopolu na wzór hiszpański, lub szkocki, te jedenaście tytułów to naprawdę ładne osiągnięcie.

A że nie zawsze udaje się do gabloty dołożyć? Cóż, Wy gracie, my gramy, oni grają... A że stulecie? Hmmm... jakoś sobie nie przypominam, by dziesięć lat temu Cracovia otrzymała jakiekolwiek prezenty z tytułu podobnej rocznicy. Ale może coś się zmieniło? Zerkam w tabelę i... nic. Zero. Tyle właśnie punktów miała Legia przed rozpoczęciem rozgrywek. Wszystkie dotychczasowe czterdzieści trzy musiała własnonożnie podnieść z murawy.

Ja rozumiem: tak, czy inaczej pojmowana porażka powodem do zadowolenia nigdy nie jest. Ale wstydów (o kompromitacjach i hańbach nie wspominając) do niej nie mieszajmy. Wstyd to okraść kibiców z emocji ustalając wynik spotkania poza murawą. Wstyd to kupić sobie "w zgodzie z prawem" miejsce w lidze i wmawiać wszystkim wokół, że tak naprawdę wszystko jest w jak najlepszym porząsiu. Wstyd to znaleźć jakiś regulaminowy kruczek i zakrywać nim swą boiskową mizerotę. No, parę jeszcze tych wstydów by się znalazło. Na pewno jednak nie należy do nich przegrana w uczciwej, sportowej walce.

Tyle w kwestii klubu. Co zaś się tyczy wspomnianego przez Zbyszka Jaśnie Wielmożnego B(L), jego medialnych wyczynów za mocno bym z klubem nie utożsamiał. Legia miała już ładnych paru prezesów przed panem Leśnodorskim, a i po nim przypuszczalnie jeszcze kilku nastanie. Nie wiem, osobiście się przecież nie znamy, czy te wszystkie wypowiedzi to emanacja jego prawdziwego "ja", czy też ("i"?) na chłodno skalkulowana strategia. W każdym razie, w przeciwieństwie do piłkarzy swojego klubu, facet porusza się po terenie kompletnie niewymiernym, bo działa wyłącznie na emocjach. I to działa ostro. W związku z czym, wynik tych jego działań też będzie należało ocenić ostro. Albo wyjdzie na kozaka, od samego początku pewnego siły i możliwości swych podopiecznych, albo kompletnie się zbłaźni. Tertium non datur.

Cóż, oprócz powiedzonka o ryzyku i szampanie, istnieje również takie (podobno warszawskie, mógłby to ktoś zweryfikować?) - nie graj, Wojtek, nie stracisz portek.
4środa, 17, luty 2016 20:10
Zbyszek
@Senator.
Nie bądź taki skromny Smile.
@A-c10.
Oprócz znacznych partii pouczeń o istocie sportu Twój tekst zawiera dwie maksymy etyczne.Jedna z nich głosi,że doskonałość i dążenie do niej jest ułudą , a druga,że musi być toto zgodne z kanonami.Obie te maksymy są naturalnie następstwem wysnucia etyki z systemu opierającego się na skojarzeniach.Co do mnie takiej etyczności nie mógłbym przyjąć.Nie,że trudność dostosowania się do stada jest zdrożnością. Bez wątpienia poglądy moje na te sprawy nie są wolne od uprzedzenia, ponieważ jestem człowiekiem niezamożnym i dziwakiem, ale chociaż uznaję ten fakt, pozostanę przy swoim zdaniu.
Słowa znaczą to co znaczą. Niczego innego wstyd , sromota, klęska nie znaczą w różnych życiowych tarapatach jednostki czy innego podmiotu, w życiu czy też w sporcie.Ja wiem,że preferowanym modelem w kraju nad Wisła jest istnienie obok siebie , a właściwie zamiast siebie dwóch moralności : jednej , którą zachwalamy, ale której nie uprawiamy i drugiej, którą stosujemy w praktyce, a rzadko zalecamy. Ten drugi model to wszechobecna hipokryzja. Więc rzeczony Prezes ( łubu,dubu) był uprzejmy wyjść przed szereg i wydobyć się ze stada. I jako jedyny zapowiedział, że jego w 2016 roku interesuje tylko tytuł Mistrzowski. Myślał / co za przeżytek to myślenie/,że będzie pierwszy, a okazał się jedyny. Bo reszta w stadzie patrzy się po sobie z zadowoleniem godnym lepszej sprawy,że oni nigdy , przenigdy. Tacy skromni. To po co grają.?.
To się nazywa hipokryzja.
Ale to jego, Bogusia naszego będą ciągać za konsekwencje.Jak mu się nie uda.A reszta uwiła sobie gniazdko niewinności, Adamki jedne, i powiada,żeby się od nich odczepić, bo oni niczego nie obiecywali, więc niczego żądać od nich nie wolno i rozliczać ich wara. To po co grają.?.
Jak widzisz ja szczerze życzę Legii i jej władzom, aby im się udało,i aby tamtych apopleksja zeżarła ze złości i z zazdrości. Jak to w tej niewinnej zabawie zwanej sportem zawsze bywa. Jedni zasługują na podziw, a inni na uśmiech politowania.Nie dlatego, Broń Boże,że nie wygrali, ale dlatego ,że nie chcieli grać, albo co gorsza udawali ,że nie chcą.
Bo jednak sport zawsze uważałem za czystą grę, z jasnymi zasadami i jasnym przekazem. Dla każdego.
Ale jest ten margines w tym przebrzydłym sporcie,że gamonie nie okażą się obślinionym frajerstwem i że to oni siedząc pod miotłą w dziurze mysiennej wychyną po porażce tego co się odważył swoją wiarę w wielkość uwidocznić i to oni będą triumfowali. Nadejdzie ich godzina, ta na którą czekali, ich godzina pomsty.Jak to w "Dziadach" cz. I:" Zemsta , zemsta na wroga. Z Bogiem , a nawet mimo Boga"..Taki los spotykał wielu z naszych największych. Wówczas słowa takie jak wstyd, kompromitacja będą pieszczotą.
Bo nikt u nas tak haniebnie i podle nie traktuje upadłych bohaterów.
I kiedy rozprawiamy o jakiś zasadach to czynimy to teoretycznie. Bo ich naczelną zasadą jest, aby ta kura co mu te złote jajka znosi, to ona, aby zdechła.Wtedy będą nareszcie zadowoleni.To stado niedorajdów i hipokrytów. Panie Bogusławie!. Niedoczekanie ich !!!.
5czwartek, 18, luty 2016 10:43
a-c10
@ Zbyszek:

Wiesz co? Jednego nie rozumiem. Lubię z Tobą polemizować. Cenię i szanuję Twoje poglądy, nawet jeśli nie zawsze się z nimi zgadzam. Kompletnie natomiast nie pojmuję, dlaczego po raz kolejny uciekasz w zawiłości etyczno-filozoficzne, których zaawansowanie zupełnie nie przystaje do tematu.

Ja nikogo nie pouczam (?!). Wypisuję oczywistości, do zrozumienia których nie jest potrzebna znajomość filozoficznych traktatów, ani żadna inna akademicka wiedza. Wystarczy z kimś zagrać. W cokolwiek. To przecież nie musi być piłka. W zupełności nadadzą się, nie wiem, bierki, scrabble, czy kanasta. Ja gram. Ty grasz. Ja wkładam w to całe swe umiejętności, pasję, zaangażowanie. Ty nie inaczej. I nie ma kompletnie żadnego znaczenia, że zamiast tysięcy ludzi obserwuje nas cały nikt. Ani że miast setek tysięcy złotych nagrodą dla zwycięzcy będzie "tylko" satysfakcja. Schemat pozostaje ten sam. Zwycięzcą może zostać tylko jeden z nas. I co, jeśli akurat nie padnie na Ciebie, będziesz się wstydził? Naprawdę?!?

Co do prezesa, nie przyszło Ci do głowy, że powodem, dla którego legijny personel postanowił za nim nie pędzić, wcale nie musi być z gruntu fałszywa i żałosna postawa - excusez le mot - cnotki-niewydymki? Po pierwsze, pamiętasz zapewne nie gorzej ode mnie, że całkiem niedawno, bo ledwie kilka miesięcy temu, po wygranym finale PP, zawodnicy Legii byli baaardzo mocni w gębie. Norrrmalnie Królowie Świata. Nader szybko jednak okazało się, że ci królowie są, cóż, nadzy. A że akurat nagość wstyd budzi już od czasów Edenu...

Po drugie, sam pan B(L) nie raz i nie dwa zdołał już udowodnić, że jego retoryczny galop dość często prowadzi na manowce. I to wcale niekoniecznie cudne. A to dostrzegł kosmitę w obecnym graczu Chojniczanki. A to zobaczył kanarkowy potencjał w chłopaku odesłanym na powrót do Arki. A to znowu określił mianem "najlepszego w Polsce" szkoleniowca, którego... przed chwilą sam zwolnił z pracy. A to to, a to tamto. Nikogo nie urażając, raczej nie jest to przypadek, w którym chciałoby się powiedzieć "za panem, prezesie, to choćby i w ogień!".

Co do "niedorajdów", "hipokrytów" i innych Wielkich Słów (pytam ponownie: po co?) - nie jest niczym złym wyrażać mistrzowskie aspiracje. Ba, w przypadku klubu o posturze Legii brak ich wyrażania byłby co najmniej zastanawiający. Niemniej, człowiek, który otwarcie mówi, że braku tytułu sobie nie wyobraża, sam wystawia się na strzał. I tu naprawdę żadnych Dziadów nie potrzeba. Bo łacno może się okazać, że nad tą swoją wyobraźnią to będzie musiał tęgo popracować.
6czwartek, 18, luty 2016 13:45
gawin76
Generalnie rzecz biorąc zgadzam się z Senatorem, zwłaszcza że sam często posługiwałem się argumentem 'arytmetycznym', zestawiając nasze domniemane przewagi z ilością zdobytych tytułów mistrzowskich.

Tylko popatrzmy jednak co się dzieje w lidze - budowa nowych stadionów, kolejne rozdania w prawach telewizyjnych, rosnące płace dające potencjalnie przewagę tym najbogatszym. Cupiał budował wielką Wisłę z rocznym budżetem 20 milionów złotych. Ile mamy teraz my?

Oczywiście aktualna różnica w możliwościach finansowych nie wystarczy do 'monopolizacji' polskiej ligi (zresztą nawet wspomniany wyżej Bayern nie tak dawno musiał dwukrotnie z rzędu oglądać plecy Borussii), ale jednak proporcja powinna coraz szybciej i wyraźniej zmieniać się na naszą korzyść. W sezonach 2011/12 i 2014/15, podarowaliśmy przeciwnikom tytuły, mając je już praktycznie w garści. Jak nazwałbyś rozstrzygnięcia w tych sezonach Senatorze, rzecz jasna nie negując tego, że nawet ostra ocena boiskowych wydarzeń nie uszczupli naszego afektu do Legii?

Co do bieżących rozgrywek, to warto pamiętać, że ryzyko, do podjęcia którego otwarcie przyznawał się prezes, wynika nie tylko z parcia na odpowiednie świętowanie stulecia klubu, ale też z prawdopodobnego korzystnego rozstawienia na drodze do LM.
7czwartek, 18, luty 2016 14:17
Moros
Ja zacznę trochę nie w temacie ale zadam pytanie odnośnie ostatniego akapitu Gawina. Skąd są te informacje, iż możemy mieć w nadchodzącej pucharowej edycji "korzystne rozstawienie w eliminacjach do LM". Pytam bo gdzieś już o tym czytałem (ktoś nawet wspomniał o rozstawieniu w każdej rundzie eliminacyjnej) i nie wiem skąd się to bierze jak rozstrzygnięcia w innych ligach są tak daleko jak i u nas. Zawsze mi się wydawało, że takie opinie można wydawać pod koniec rozgrywek jak będzie wiadomo gdzie kto będzie mistrzem.

Co do wpisu Senatora, to dla mnie nie zdobycie mistrzostwa w obecnym sezonie nie byłoby wstydem czy katastrofą ale napewno wielkim rozczarowaniem, zresztą jak zawsze kiedy go nie zdobywamy. Nie ma dla mnie większego znaczenia czy mamy 100-lecie klubu czy nie, bo nie przykładam dużej wagi do takich rocznic. Dla mnie ten sezon jest taki sam jak wszystkie inne. Dlatego też mój stosunek do klubu po ewentualnym przegraniu mistrzostwa się nie zmieni. W przełykaniu takich pigułek mamy spore doświadczenie...
8czwartek, 18, luty 2016 15:54
Senator
@Moros
O to to rozczarowanie, żal to naturalne odczucia. Nam niestety zbyt często znane Sad
Sir Gawinie to jest również odpowiedz na Twoje pytanie.
@Zbyszek
a-c10 ma rację, zupełnie niepotrzebnie mylisz sprawy.
Oczywiście rozumiem sprawę analizujesz dogłębnie z każdej strony ale pismaki piszą konkretnie, wstydem kompromitacją będzie brak tytułu. Pytam jaka to hańba przegrać w uczciwej walce.
Nie mieszamy tu prezesa, jak na dziś ta polityka się sprawdza, frekwencja na pierwszym meczu rewelacyjna, zainteresowanie klubem olbrzymie. Czy w razie co tfu tfu, odpukać w niemalowane będzie On się wstydził swoich słów nie wiem, pozostawmy to prezesowi ale nie dajmy się zwariować i wmówić sobie słów o kompromitacji itp.
9czwartek, 18, luty 2016 17:17
Zbyszek
@Senator @Iocosus.
Ja nigdzie nie uciekam. Czasami z nawału zajęć odpuszczam . Tak,że za bary się złapiemy najwcześniej w poniedziałek.
Rzeczywiście żałuję,żem użył słowa dziwak choć powinienem ekscentryk. Albowiem zupełnym niedostosowaniem jest pisać tak jak mówi Maxi Golonka czyli tak jak jest.I tuszę,że wasze zamierzenia wbicia mnie na pal, albo rozerwania samochodami na pół, aczkolwiek niewymyślne to całkiem zasłużone, poczekają na swoją nieuchronną dla każdego kolejkę.Ja napiszę więcej.Jam jest człek występny mający poglądy skądinąd wywrotowe, bo uważam na ten przykład,że jeśli się pragnie pokoju , to należy się przygotowywać do pokoju, a nie do wojny.Jestem też nieprawomyślny, bo dla mnie prawomyślność polega na powtarzaniu zasłyszanych zdań, opinii itp, zaś u mnie przeważa myślenie w tej wątpiącej postaci co zasługuje ze wszech miar na wieczne potępienie. I taką karę przyjmę z pokorą.Zauważam natomiast,że za tych dobrych uważani są tacy, którzy nic nie robią.Takich , którzy powstrzymują się od czynności ryzykownych, mogących być uważanymi za "grzeszne" traktuje się jak lepszych chociaż by nic dobrego dla innych nie uczynili, ani nawet oczu im nie zechcieli otworzyć na gołe fakty.
Ergo chcecie mi uświadomić,że nic się nie stanie jak Legia by Tytułu Mistrza nie zdobyła. Ja nie chcę , aby tak się stało. Ale , gdyby /co nie daj Bóg/; to Panowie przewidujecie ,że nastanie obłapianie naszych włodarzy przez pismactwo, wrogów i innych trutni w geście solidarności i współczucia. Mam dużą wyobraźnię, ale tego nie widzę.Traktuję jako pobożne nieziszczalne życzenia "myślenie",że sport niesie jakieś niepowtarzalne przesłanie moralne za zasadzie samego dobra i kochajmy się jak bracia. Nigdy tak nie było . To był wymysł literatów, którzy mitologizowali i fetyszyzowali swoje doznania i uznając swoje wyobrażenie o rywalizacji sportowej za zgodne z tym co się wydarzało.Ten sport jaki znamy od początku był brutalną walką o udowodnienie kto jest silniejszy i kto ma rację czyli kto jest lepszy pod każdym względem.Przypisywanie mu jakiś ozdrowieńczych idei to ckliwy sentymentalizm i nic więcej. Więc jak mi A-c10 chce uświadomić za co można by się wstydzić w sporcie to odpowiadam,że ja to na poziomie abstrakcyjnym wiem. Lecz też wiem , nawet bardziej,że rzeczywistość skrzeczy i spod tej powłoki obłudy prawda domaga się wyjścia w jasność dnia, jutra..
Również głosy lekce traktujące 100 lat klubu wydają mi się mocno podejrzane w ich przesłaniu. Bo oto chce się nas przygotować na to,że Tytułu nie zdobędziemy, abyśmy w depresję nie popadli.
Ja powiadam : jest 100 lecie i ma być Tytuł i awans do LM.
A jak nie będzie to będę złorzeczył, przez czas jakiś, zaniecham też pewnikiem czytania prasy, słuchania radia, buszowania w internecie, rozmów w kolegami itp.. Odetnę się i jak to kiedyś mówiono udam się na emigrację wewnętrzną. Tylko,że to niczego nie zmieni i te hektolitry gnoju i tak wylane zostałyby.Nie byłoby żadnej Rocznicy, ale byłaby Wstydnica. A tego przyjaciele moi po prostu i zwyczajnie nie chcę.
10czwartek, 18, luty 2016 17:53
kibic60
To ja jak zwykle do tematu podejdę od dupy strony, z lekkim przymróżeniem oka Wink

Załóżmy hipotetycznie, że szesnastu z nas ma szesnastoletnich synów, z których każdy marzy aby wystąpić w ekskluzywnym wyścigu jednośladowców. Wyścigu, którego założycielem 100 lat temu był dziadek Senatora.
Wyścig cieszący się w naszym kraju największą popularnością ze wszystkich dyscyplin sportowych, za prawa do którego zabijają się stacje telewizyjne nie ma w zasadzie żadnych ograniczeń, poza tym, że pojazdy mają być jednośladami.
Tak się niestety składa, że dziesięciu ojców stać na zakup hulajnogi, trzech rowerów górskich a dwóch kolarskich. Jedynie Senator kupuje swojemu motor i to w dodatku wyścigową Hondę. Hamulce sprowadza z Rosji, sprzęgło najlepsze z dostępnych w kraju Fińskie z Czeskim zamiennikiem, ogumienie sprawdzone w wielu wyścigach motocyklowych reprezentacji Polski, Czech i Chorwacji. Gaźnik sprowadzony prosto z Brazylii i wreszcie wspomaganie gazu, które nie miało sobie równych na Węgrzech. Obiekt westchnień motocyklistów Chińskich.

Pytanie brzmi, co to będzie jeśli Senator junior nie wygra tego wyścigu ?
Wstyd ? Kompromitacja czy zwykła porażka bowiem "To tylko sport i wygrać chce każdy, czy obchodzi piękny jubileusz czy nie" ?
11czwartek, 18, luty 2016 19:34
Pancz
@Kibic50 wyjąłeś mi to z ust, a raczej spod klawiatury Smile cheers Smile
12piątek, 19, luty 2016 08:51
gawin76
@ Moros

Cennym źródłem informacji w temacie rankingów, rozstawień itp. jest strona Berta Kassiesa.

Potencjalna szansa na nasze rozstawienie aż do ostatniej rundy kwalifikacji bierze się z tego, że w krajowych ligach problemy ze zdobyciem tytułu mogą mieć drużyny wyżej od nas plasowane w klubowym rankingu, np. Salzburg, który ściga się 'łeb w łeb' z Rapidem, Steaua, która jest wstrząsana różnymi problemami, czy APOEL na Cyprze.

Równie istotny jest też fakt, że ostatni raz dolicza nam się świetna zdobycz punktowa z sezonu 2011/12 (ponad 8 punktów). Jeżeli w najbliższym sezonie nie ugramy czegoś konkretnego w Europie, za rok czeka nas obsuwa w rankingu i marzenia o rozstawieniu trzeba będzie odłożyć.
13piątek, 19, luty 2016 10:19
iocosus
Mhm, w zasadzie powinno mi schlebiać, że zdaje się omyłkowo zostałem utożsamiony z Albiceleste, ale gwoli ścisłości i rzetelności dyskusji …

Zbyszku, lubię polemiki uważam je za inspirujące i rozwijające, z tego też powodu cenię sobie te z twoim udziałem, ale chciałbym w tym miejscu oświadczyć, że chęci „wbicia ciebie na pal” nie posiadam, bynajmniej nic takiego nawet jednym słówkiem nie zasugerowałem. Wink

Co prawda, bliżej mi do poglądu Senatora i A-c10, a słowa Leśnego traktuję po kibicowsku i gdybym miał kibiców rozliczać jakimi to hiperbolami się posługujemy żeby oddać własne stany emocjonalne, to … trzeba by atomówkę spuścić i nas wszystkich rozstrzelać.

@ Kibic50 & Pancz

A jeżeli ten piękny motocykl w trakcie wyścigu trzeba będzie pchać, to kto będzie miał większe szanse na dobrnięcie do mety na pierwszym miejscu, ci na hulajnogach i rowerach, czy ci pchający? A nie ma pewności czy z różnych części poskładany silnik się nie zatrze.

Teraz pytanko. Jak w trakcie wyścigu motocykl nawali to mamy krzyczeć i spazmować, granda, wstyd i sromota, na złom wywalić! Czy też zamiast lamentu i złorzeczenia, na ten oczywisty „złom ze szrotu” który na jakimś zakręcie się wykopyrtnął ku naszemu rozczarowaniu i wkurzeniu, to zamiast tego, dopóki wyścig trwa nie bardziej pożądane jest zwarcie sił w okrzyku: Pchajmy! Pchajmy ten motocykl dopóki nikt mety nie przekroczył!

Im większe szpanowanie motocyklem, tym też głośniejsze darcie łacha gdy zawodzi po drodze, jak mi się zdaje przed tym też Senator przestrzega!
14piątek, 19, luty 2016 10:41
Pancz
Dla właściciela motocyklu będzie to wstyd i hańba, dla mnie - zaangażowanego obserwatora - już nie do końca, co najwyżej śmiech przez łzy.
15piątek, 19, luty 2016 11:18
iocosus
Pancz, dla mnie jest istotnym, żeby dopóki wyścig trwa, to nawet jak z motocyklem będą problemy to żeby rąk nie załamywać.

Są budowane oczekiwania na zasadzie my mamy motocykl inni rowery, no to nie mają prawa z nami wygrać, a jeżeli sie okaże, że jednak nie na każdym etapie ten motocykl będzie zwycięski to już mamy pomstować i spisywać go na straty, bo hulajnoga umiejętnie motocyklowi kijek w szprychy włożyła. Odpalajmy go powtórnie z wiarą że zaskoczy, na wstyd i hańbę przyjdzie pora gdyby zawiódł ostatecznie.

Jeżeli do mety dotrze na pierwszym miejscu nawet gdyby trzeba było go pchać to i tak będę się cieszył i nie przejmował że cyklistów nie wyprzedził o lata świetlne, wystarczą mi choćby sekundy.
16piątek, 19, luty 2016 11:23
kibic60
@iocosus

"Jak w trakcie wyścigu motocykl nawali to mamy krzyczeć i spazmować, granda, wstyd i sromota, na złom wywalić!"

W żadnym wypadku. Raczej ze spokojem obserwować, jak mechanik Stanisław popsute części wymieni na nowe, dobrze zakonserwowane na Malcie a wybór na tle konkurencji ma wyborny.
Poza tym, ci na hulajnogach szybko powinni sie zmęczyć od machania nogami, a rowerzystom też przecież mogą nawalić przerzutki, przy czym z częściami zamiennymi u nich krucho.
Tak czy siak konkurencja nie jest równa i przegranie tego wyścigu w mojej ocenie będzie ogromną porażką właścicieli stajni "Senatora juniora".

Po pierwszym etapie jednego z konkurentów Senator junior odsadził o 4 kilometry, zatem z ogromnymi nadziejami czekam na kolejny etap.
Dawno nie mieliśmy tak dobrze naoliwionej maszyny, z tyloma sprawdzonymi częściami zamiennymi, doglądanej przez mechanika, który zdaje się zna na swojej robocie jak mało kto w kraju Very Happy
17piątek, 19, luty 2016 11:32
iocosus
Kibic50 teraz zgoda. Wink

Gdyby odpukać mistrzostwa zdobyć się nie udało, to nie mam zamiaru dowodzić; nic się nie stało, hej Legio nic się nie stało!
18piątek, 19, luty 2016 11:50
kibic60
@iocosus

Dlaczego dopiero teraz ?
Wszak tematem dyskusji jest - " Brak mistrzostwa to wstyd? "
Very Happy
19piątek, 19, luty 2016 11:55
Pancz
@iocosus
Miałem cały czas na myśli efekt końcowy i wstyd w przypadku jego mizernego finalnego rezultatu.
Co do wydarzeń w trakcie trwania wyścigu to zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Ba, od tego jesteśmy, by w ciężkich chwilach wspomóc nasz teamSmile
20piątek, 19, luty 2016 13:45
iocosus
Kibic50, oby nie dane nam było weryfikować, czy kategoryczne, bezwzględne oczekiwanie sukcesu końcowego, nie powoduje nadmiernej histerii po etapowym potknięciu w drodze do jego osiągnięcia. Ja w tym widzę korelację, choć uznaję, że w naszym interesie być jej nie powinno, jeżeli uważasz, że mimo wymogu końcowego sukcesu, po jakichś „perturbacjach” ze spokojem należy „obserwować, jak mechanik Stanisław popsute części wymieni na nowe” to w wnioskowaniu się zgadzamy.
21piątek, 19, luty 2016 15:01
kibic60
@iocosus
"oby nie dane nam było weryfikować..."

Pełna zgoda Wink
22piątek, 19, luty 2016 15:36
Senator
w Europie ( świat zostawmy ) wyścigów na pęczki. Ten nasz dla fachowców gdzieś pod koniec drugiej dziesiątki pod względem wartości i to jest ważne.
O ile top wyścigów dysponuje wszystkim co najlepsze o tyle w tych pomniejszej rangi często trzeba zadowalać się substytutami, podróbkami co spowodowane jest i rangą i brakiem kasy i wieloma innymi czynnikami.
Jasne dla gawiedzi i tych rodzimych fanów to wyścig najważniejszy stąd też i widzenie obarczone błędem. Dla fachowców i tych co zęby na wyścigach zjedli te podróbki substytuty w to właściwie jeden pies. Ot tu przerzutka bardziej znana z nazwy , tu łańcuch niby renomowanej firmy z tym, że renomowanej dla ubogich ,gdzie mu tam to tych naprawdę ze znakiem Q. Jak tak pozbieramy to i tym zakochanym wydaje się ,że to już nie rower ma motor. A przecież teraz i rower z silniczkiem to żadna nowina, patrzysz rower a tu lipa jest wspomaganie tylko jak się nie znasz to skąd masz wiedzieć. Motor to motor a rower to rower prawda ?
Jasne we wszystkich wyścigach jest grupa tych którzy startują tylko po to aby wystartować, każdy ma swego faworyta , faworytów i tych którzy wyżej nie podskoczą, norma. Z faworytami ten problem ,że o nich głośniej niż o innych a jak jeszcze pójdzie w świat plotka ,że motor ściga się z rowerem to wiadomo ha ha ha z czym do ludzi.
Tu od razu przypomina mi się bajka o zającu i żółwiu. Po co jednak sięgać do bajek w takim top wyścigu hiszpańskim ,gdzie ścigają się tylko mocarze nie dalej jak dwa lata temu wyścig wygrał rowerzysta !!! i to z kim ? z tymi którzy mają wszystko, ich motory to właściwie galaktyczne wehikuły.
Wróćmy jednak do nas czyli podróbek i substytutów. Niby producent chwali się i daje gwarancję tylko jakoś później z jej realizacją zawsze problem. Na domiar wszystkiego pomysłodawca wyścigu w końcowym etapie wyścig zatrzymuje i właściwie cofa wszystkich na linie startu. Z motorem jeszcze ten problem ,że może zabraknąć paliwa , rower tej przypadłości nie ma. Jasne sił może zabraknąć rowerzyście również tylko rower lżejszy i w razie co łatwiej go dopchać do mety niż ciężki motor.
Cały pic polega na tym ,że ta cała niby olbrzymia różnica w przypadku towaru niższej półki to żadna różnica, ot opakowanie.
Co warsztat to inne części preferuje, różnice w cenie minimalne, przywiązanie do nazwy i własne przekonanie powoduje że kupuję opony Dębicy a nie Barnum. Ci co jeżdżą na Michałkach śmieją się w głos bo żadnej z tych za nic by nie założyli .dla nich to jedno g...
a jak tak to i przewaga tylko w podświadomości warsztatu i własnym przekonaniu, że na Dębicach wyścig wygrają.
23piątek, 19, luty 2016 16:06
kibic60
@Senator

Tym gorzej dla właścicieli stajni przy Ł3, bo jeśli na tak budowanym motorze i z takim mechanikiem MP nie zdobędą, to będzie znaczyło, że o wyścigach bladego pojęcia nie mają.
W razie niepowodzenia, niech motor na hulajnogę wymienią i skupią się na wzmacnianiu nóg cyklistów, najlepiej we własnej akademii.
Będzie dużo taniej, a i mort z kolegami będą mieli z kim pośpiewać Wink
24piątek, 19, luty 2016 17:32
a-c10
@ Zbyszek:

Ten sport jaki znamy od początku był brutalną walką o udowodnienie kto jest silniejszy i kto ma rację czyli kto jest lepszy pod każdym względem.Przypisywanie mu jakiś ozdrowieńczych idei to ckliwy sentymentalizm i nic więcej.

Nawet gdyby rzeczywiście tak było (a moim zdaniem strasznie przejaskrawiasz), wciąż nie ma tam miejsca na wstyd. OK, ja rozumiem, że w dobie tabloidyzacji niemalże wszystkich mediów sama porażka, przegrana, itp. nie wystarcza. No ale, do ciężkiej cholery, nie dajmy sobie wcisnąć, że pismaczyny mają rację i ulec w sportowej walce to wstyd. Sami niech się wstydzą.

@ Kibic50:

Metafora z wyścigiem jest tyleż efektowna, co - niestety - koślawa. Wszystkie te sprzęgła, gazy, opony, wspomagania i reszta to martwe przedmioty, pozbawione uczuć, woli, własnych planów, etc. Podobnie martwe jest podłoże, po którym poruszają się uczestnicy.

W futbolu naprzeciw jednej grupy ludzi staje inna grupa ludzi. Żywych, myślących, czujących i posiadających wlasne idee na przebieg spotkania. Zazwyczaj skrajnie odmienne od naszych. I choć wyższy (czasem znacznie) koszt zebrania i utrzymania jednej z grup zazwyczaj przeważa, bo oznacza jakość, wciąż trzeba pamiętać, że mówimy o sporcie niskowynikowym. Jedno przypadkowe machnięcie butem, paluch dwa milimetry wte, czy wewte i już - zgraja "biedaków" wygrywa z "krezusami". A gdy takich przypadków zdarzy się - o co przecież nietrudno - kilka w ciągu sezonu, "krezusi" nierzadko muszą ustąpić "klasie średniej" miejsca na szczycie. Znów: żadna filozofia. Nic wstydliwego w tym nie dostrzegam.
25piątek, 19, luty 2016 21:13
Zbyszek
@Iocosus.
Strasznie przepraszam.Z drugiej strony wystąpić w towarzystwie Senatora to żadne wstyd.A-c10 i Senator też nie nie mają zamiaru mnie ćwiartować.Chyba,żeby Smile To, jak dobrze zrozumiałeś, tylko była figura retoryczna.
Mnie w całej tej polemice chodziło o to o czym napisał Kibic 50, a czego Senator i A-c10 starannie unikali.Legia jest faworytem do Tytułu nie tylko dlatego,że tak mówią jednym głosem współwłaściciele, trener i zawodnicy. Nie tylko dlatego,że wszyscy, no prawie, znawcy taki końcowy wynik rywalizacji prorokują, chociażby w Skarbie Kibica. Ale ma to też wymiar niejako obiektywny.Legię pod każdym względem stać na Tytuł i takie jest uzasadnione oczekiwanie ogromnej rzeszy jej kibiców i sympatyków.
Gdyby do tego nie doszło ludzie ci przeżyli by ogromne rozczarowanie i zawód,ale by to przeżyli , nawet współczując bohaterom nieudanej akcji.
Gdyby zaś taki Tytuł był w rocznicę dodałby kolorytu i byłby uświetnił.
Ale w drugą stronę to byłby zjazd z góry bez trzymaki czyli żadnych zahamowań we flekowaniu. Bo im kto bardziej wynosi się ponad poziomy tym przeżywa wielokrotnie bardziej bolesny upadek. A już ten śmiech jaki by się przez kraj przetoczył byłby nie do wytrzymania.
Więc nie spierajmy się o takie czy inne sformułowania sytuacji ewentualnej,ale nie niemożliwej , która jest dla wszystkich jasna i każdy chociażby intuicyjnie wie jak ją nazwać.
26piątek, 19, luty 2016 21:30
kibic60
Oglądam wyścig dotychczasowego lidera i mam wrażenie, że w przerwie zimowej przesiadł się z kolarzówki na hulajnogę, w dodatku ze spuszczonym powietrzem z kół. Jazda na grząskim podłożu wygląda dosyć żałośnie...
27sobota, 20, luty 2016 11:03
Zbyszek
@Kibic50.
To też można było przewidzieć, gdyż nazwijmy to jakość zawodników Piasta była znacznie niższa niż osiągane przez nich wyniki.Mieli i mają ledwie kilku graczy o ustalonej renomie i wysokich umiejętnościach/ Hebert. Murawski, Vacek, Nespor i w porywach Mraz/, bo reszta od średniej ligowej jednak odstaje. Ale mają i mieli bardzo dużo szczęścia, czego w sporcie nigdy lekceważyć nie wolno.A fakt,że ich najlepszym zawodnikiem jest bramkarz Szmatuła też o czymś świadczy. Zapewne jeszcze dadzą się niejednej drużynie we znaki,ale raczej ścisłą czołówkę będą opuszczali. Przy czym nas . mówię co drużynie ,to jakie wyniki osiąga Piast powinno średnio interesować, a w żadnym wypadku demobilizować. Dla naszej drużyny musi liczyć się tylko kolejny przeciwnik z którym trzeba wygrać. To,że rywal przegrywa nie oznacza równocześnie ,że my wygrywamy.O czym sam wiesz jako były znakomity sportowiec najlepiej. Pozdrawiam.
28sobota, 20, luty 2016 11:19
kibic60
@Zbyszek
" jako były "znakomity" sportowiec..."

Nie wiem czym sobie zasłużył, ale miło. Dziękuję Wink
29sobota, 20, luty 2016 23:56
12345
mniej o awarię motoru, bardziej martwię się o to, że kilku uczestników ze środka stawki, na ostatniej prostej pociągnie naszego najgroźniejszego rywala na lince, kilku będzie mu pomagało pchając, a jeszcze kilku innych będzie zajeżdżało nam drogę. Ale oczywiście to się nigdy wcześniej nie zdarzało, ot taka fikcja jak i porównanie do wyścigu jednośladów.
30niedziela, 21, luty 2016 09:50
kibic60
@12345

"pociągnie naszego najgroźniejszego rywala na lince.."

Wczoraj tak go pociągnęli, że o mało tą linką głowy nie odcięli Wink
Ach, te teorie spiskowe...
31niedziela, 21, luty 2016 13:09
12345
kibic50
ach te teorie spiskowe...
ach ci kibice wierzący w uczciwą sportową rywalizację...

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1