A+ A A-

Legia - Partizan 2:1: Kształtowanie

lpWyjątkowo szybko mija w tym roku letnia przerwa między rozgrywkami. Legię, którą do pierwszego meczu o stawkę dzieli już tylko dziesięć dni, mogliśmy oglądać wczoraj w starciu z wymagającym przeciwnikiem, zespołem Partizana Belgrad.

O ile pierwszy mecz turnieju Deyna Cup, w którym Fluminense pokonało Austrię Wiedeń, spełniał wszelkie warunki meczu towarzyskiego, racząc widzów grą prowadzoną w dość wolnym tempie, pełną niedokładności zwłaszcza ze strony mocno rozczarowujących swoją dyspozycją Austriaków, o tyle mecz Legii z mistrzem Serbii stał na niezłym poziomie. Widzowie, którzy zdecydowali pojawić się na stadionie już na meczu Austrii z Fluminense, wobec stosunkowo niedużego natężenia piłkarskich emocji, ze szczególnym zainteresowaniem obserwowali grę Brazylijczyków, starając się wyłowić zawodników, którzy mogliby trafić do Warszawy w ramach nawiązanej współpracy. Zapewne nie byłem jedynym, na którym największe wrażenie w tym kontekście wywarł wprowadzony po przerwie zawodnik z numerem 16, rozgrywający Robert, będący adresatem większości podań kolegów, imponujący wyszkoleniem technicznym i przeglądem pola, pewnie rozdzielający piłki. Pomijając jednak pojawiające się od czasu do czasu atrakcje estetyczne związane z wyszkoleniem technicznym zawodników Fluminense, pierwszy półfinał turnieju zdecydowanie nie zachwycił. Dość o nim.

Legia podeszła do meczu z Partizanem serio, na nastawienie i ogranizację gry gości również nie mieliśmy prawa narzekać. Partizan rozpoczyna batalię o Ligę Mistrzów w tym samym terminie co Legia, mierząc się najprawdopodobniej z ormiańskim zespołem Szirak Gumri, oba zespoły siłą rzeczy znajdowały się więc na podobnym etapie przygotowań. Muszę w tym miejscu przyznać, że o ile w podobnym momencie cyklu przygotowawczego do poprzedniego sezonu, byłem wobec Legii bardzo nieufny, o tyle w tym roku wydaje mi się, że w podopiecznych Jana Urbana drzemie naprawdę wielka moc. Zadanie stojące przed naszym sztabem szkoleniowym to trwale tę moc uwolnić, przede mną natomiast, nie popadać w przesadny optymizm ma podstawie subiektywnych wrażeń wyniesionych z kilku kopnięć piłki.

Pozycja Dusiana Kuciaka w bramce nie podlega rzecz jasna dyskusji, wczoraj Kuciak tradycyjnie zrobił swoje, imponując między innymi wyborną interwencją w sytuacji 'sam na sam' w drugiej połowie. W obronie pewne wydają się pozycje Kuby Wawrzyniaka na lewej flance i Bartosza Bereszyńskiego po prawej stronie. Bereś pokazał zresztą wczoraj cechy, dzięki którym zaskarbił sobie nasze uznanie wiosną, imponując zaangażowaniem, wybieganiem, pewnością w indywidualnych pojedynkach, tym razem dokładając do tego wszystkiego również asystę, kiedy pod koniec pierwszej połowy kapitalnie dorzucił piłkę Markowi Saganowskiemu. Niezbyt przekonująco wypadł z kolei zmiennik Wawrzyniaka, Raul Bravo. Abstrahując od niepodważalnego piłkarskiego doświadczenia Bravo, uzasadnione wydają się wątpliwości wobec podpisania kontraktu z tym zawodnikiem.

Więcej zagadek czai się w środku obrony, gdzie pokazał nam się Dossa Junior. Pierwsze wrażenie wyniesione z gry tego zawodnika jest bardzo obiecujące, Dossa wszedł do zespołu z dużą pewnością siebie, zwłaszcza w pierwszej połowie niepodzielnie panując w powietrzu i spokojnie wprowadzając piłkę z obrony do drugiej linii. Po przerwie było już gorzej, króciutko prowadzący piłkę przy nodze Serbowie sprawiali Dossie znacznie więcej problemów w indywidualnych pojedynkach. Biorąc jednak poprawkę na to, że Dossa dopiero zaczyna swoją przygodę z Legią, że dołączył do nas w środku obozu w Austrii, ten piłkarz zapowiada się na pewniaka w legijnej defensywie i duże jej wzmocnienie. Kto będzie jego partnerem? Wysoko z pewnością stoją szanse Inakiego Astiza, jednak po wczorajszym meczu należy odnotować niezłą formę Tomasza Jodłowca. Z wysokości trybun odnosiłem wrażenie, że Jodła bardzo pewnie czuł się, mając obok siebie tak zdecydowanego i silnego partnera jak Dossa, że między tym duetem może być dobra chemia. Nie przekreślam szans Jodłowca w rywalizacji z Astizem.

W drugiej linii uwagę przykuwał kolejny z naszych letnich transferów, Helio Pinto, który miał rządzić w środku pola wspólnie z Ivicą Vrdoljakiem. Pierwszy raz widziałem Pinto na żywo, przyznam, że wyobrażenie o tym zawodniku miałem nieco inne, być może błędnie interpretując skróty austriackich sparingów i relacje legijnych korespondentów. Po wczorajszym meczu nie za bardzo wyobrażam sobie Pinto na pozycji za plecami wysuniętego napastnika, to zawodnik grający raczej podaniem niż dryblingiem, aspirujący do roli dyrygenta, poruszającego się między obroną a atakiem. Nie mam zaufania do drużyn opierających swoją grę na takich piłkarzach, dlatego nawet bardziej pozytywnie niż zwykle odbierałem wczoraj schodzenie do środka Miro Radovicia, który tradycyjnie chętnie brał piłkę i prowadził ją w stronę pola karnego Partizana. Rzecz w równowadze, Pinto jest zawodnikiem, który mógłby zmonopolizować naszą grę w środku pola, nie mam pewności, czy byłoby to rozwiązanie dobre, pomoc Radovicia może być tu bardzo cenna. A propos Radovicia, po raz wtóry przyznam, że moim zdaniem to zawodnik, który piłkarską jakością w oczach trenera zawsze obroni się na każdej pozycji, i jako nominalny prawy pomocnik, zostawiający korytarz dla szarżującego Beresia, i jako piłkarz podwieszony pod napastnika. Nawet na tle Serbów, którym pod względem wyszkolenia technicznego nie można przecież niczego zarzucić, Rado wyglądał na piłkarza zdolnego zrobić różnicę, choć również tradycyjnie irytującego pojawiającymi się od czasu do czasu stratami wynikającymi ze zbyt długiego holowania piłki. Wczorajsze zestawienie linii pomocy wydaje się zapowiadać na pierwszy wybór Jana Urbana na zbliżający się sezon, mimo że nie gorzej niż w końcówce sezonu wypadł Michał Kucharczyk, który tym razem wszedł na lewą flankę, zmieniając Kubę Koseckiego.

Na krótki akapit zasługuje Raphael Augusto. Oczekiwania wobec tego piłkarza nie są duże, czemu wyraz dała rozbawiona reakcja trybun przy pierwszej próbie dryblingu Raphaela, dziwacznie podskakującego nad piłką tak długo, zanim nie sfaulował go niecierpliwy Serb. Później jednak Raphael udowodnił, że z piłką przy nodze może być niezwykle skuteczny, odebranie mu futbolówki to niezwykle trudne zadanie. Tylko czy swoje umiejętności techniczne będzie w stanie spożytkować z korzyścią dla drużyny?

Wreszcie linia ataku, w której trener Urban konsekwentnie stawia na parę Saganowski - Dwaliszwili. Nasi napastnicy grają w pionie, jeden z nich cofa się nieco, będąc adresatem podań ze środka pola i starając się przetrzymać futbolówkę. Obaj, poza boiskową pracowitością, mają jeden 'feler', mianowicie brak im szybkości. Marek Saganowski w swoim stylu wyśmienicie wygrał pozycję w polu karnym i precyzyjnie przymierzył głową na jeden zero, ale poza tym efektywność Sagana była mizerna. Lado wygląda lepiej niż późną wiosną, ale wciąż trochę nie w swoim stylu dość łatwo pozwala się przepychać przy próbie zastawienia piłki, no i nie jest w stanie uwolnić od przeciwnika, nawet kiedy już uda mu się odwrócić twarzą do bramki. Mamy dwóch wyrównanych, pracowitych napastników, obaj z różnych względów budzą moją sympatię, ale czekam na ich znacznie lepszą dyspozycję. Nadal wydaje mi się przy tym zaskakujące, że przy upartym zestawianiu drużyny z dwoma napastnikami, wyżej w hierarchii transferowych potrzeb nie znajduje się kolejny zawodnik o podobnych parametrach.

Apetyt przed rozpoczęciem rozgrywek wzrasta powoli lecz zauważalnie. Dziś przyjdzie czas na analizę kolejnej partii materiału. Należy spodziewać się, że szansę z Fluminense dostaną nominalni zmiennicy, powinno być zatem przynajmniej równie interesująco.

     

Dyskusja (4)
1niedziela, 07, lipiec 2013 11:49
FANG
"Przy pierwszej próbie dryblingu Raphaela, dziwacznie podskakującego nad piłką tak długo, zanim nie sfaulował go niecierpliwy Serb." Bardzo fajne zdanie Wink Mimo, iż tego nie widziałem, rozbawił mnie sam opis tej sytuacji Smile
2wtorek, 09, lipiec 2013 15:16
Bielany
Dlaczego nie ma nic o Broziu? Dla mnie to już najbardziej niedoceniony piłkarz w naszym zespole! Fajnie podłączał się do akcji ofensywnych, po czym zazwyczaj niestety pomijany przez kolegów.

Czytałem wiele pochlebnych recenzji na temat gry Mikity. Nie wiem tylko dlaczego. Zmarnowana wyśmienita sytuacja sam na sam i wiele bezsensownych szarży zakończonych stratą. Taki trochę czaruś dla trybun, niby efektowny ale za to nie efektywny. Zobaczymy co dalej. Osobiście dla mnie gość z irokezem w jaskrawym obuwiu nie rokuje jakoś wyjątkowo...

Generalnie bardzo nie podoba mi się gra Legii, to holowanie piły, zwłaszcza przez Rado, te kółka i ...straty. Dlaczego nie można pograć piłką na jeden kontakt, klepnąć z pomocnikiem wchodzącym na pełnej między obrońców? Fajnie zorganizowaną grę pokazał Partizan po przejęciu piłki - rozbiegnięcie graczy ofensywnych i jedno/dwa podania no i otwarta bramka. A w Legii piłka-noga aż wszyscy obrońcy przeciwnika złapią pozycje.
Niech ktoś wreszcie to odmieni. Młodzież pokazała, że można.
3wtorek, 09, lipiec 2013 15:33
Bielany
Ach, wybaczcie, trochę się nie wstrzeliłem. Czekam na jakieś refleksje po całym turnieju.
4wtorek, 09, lipiec 2013 15:45
Monrooe
@ Bielany

- "Czekam na jakieś refleksje po całym turnieju"

Po całym to raczej nie ma, tu masz podsumowanie dnia pierwszego, a obok (tutaj) podsumowanie meczu finałowego.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1