A+ A A-

Czy mamy problem?

Odrobienie wielopunktowej straty do Piasta, zakończenie sezonu zasadniczego na pierwszym miejscu w lidze, zdobycie czterech punktów w dwóch meczach rundy finałowej, przewaga trzech punktów (jednego meczu) nad drugim zespołem. Pięć meczów do końca, z których w trzech jesteśmy gospodarzem. Czy mamy problem?


Czy trzy remisy w czterech ostatnich meczach, wygrana z Lechem raczej po jego błędach, w końcu oddanie inicjatywy chorzowskim awatarom w drugiej połowie meczu to już powód by bić na alarm, czy to tylko przejściowe problemy techniczne?

Kibicowsko nikt z nas nie dopuszcza myśli o powtórce z ubiegłego sezonu i katastroficznej końcówki ligi z 2012 roku, tym bardziej w podniosłej i świątecznej atmosferze obchodzonego właśnie stulecia klubu. Ale to tym samym powoduje, że jakiekolwiek niepowodzenia, rysy na szkle, symptomy spadku formy są już powodem do naszych nerwowych reakcji. Czy to tylko kibicowskie przewrażliwienie? Obojętne, jeżeli udzieli się piłkarzom, jeżeli nerwy, presja, odpowiedzialność za wynik powiążą im nogi  to czarne sny mogą się spełnić i stać rzeczywistym koszmarem.

Z tego powodu rozwodzenie się w tej chwili czy mamy problem, czy jest on duży, lub jaka jest jego przyczyna, uznaję za zbędne. Jeżeli nawet jakaś ‘awaria’ nastąpiła, to w tej chwili, w cyklu trzydniowym rozgrywania meczów, można tylko uczynić doraźne naprawy 'w locie', w biegu po mistrza. Przed meczem z Cracovią jesteśmy w sytuacji, że albo „tylko spokój może nas uratować”, albo krzyczymy „pożar w burdelu” i w panice i spazmach wyskakujemy oknem.

Kto chce, niech skacze, optuję za pierwszym rozwiązaniem. Mecz z Pasami może również lepiej zdiagnozować  usterkę  i wykazać czy prowizoryczne naprawy, ewentualne trenerskie korekty  przynoszą skutek, czy też w tygodniu poprzedzającym wyjazd do Lubina oprócz liczenia na powrót Jodły i Pazdka należy szukać i zastanawiać się nad głębszymi zmianami trybów w maszynerii?

Zatem – spokój i trzymanie nerwów na wodzy, zarówno przed meczem z Cracovią jak i po nim, bez względu na wynik, to samo w zasadzie dotyczy  również  spotkania z Miedziowymi. Nawet gdyby nastąpił jakiś  trudno wyobrażalny wypadek, krach, tryby maszynerii by się rozsypały, nawet gdybyśmy dwa najbliższe mecze przegrali, a Piast z Lechią i Pogonią wygrał to i tak ciągle wszystko by było w naszych rękach, byśmy byli zależni tylko od siebie, a decydujący by pozostał  nasz tryptyk ostatnich trzech meczów pomiędzy 8 a 15 maja z Piastem, Lechią i Pogonią. Nie tracąc w nich punktów, bez względu na inne wyniki i tak zostalibyśmy mistrzem. Opanowanie i zimna krew, to jest to co nam kibicom, piłkarzom, trenerom, decydentom klubowym jest w tej chwili niezbędne, obojętnie co się wydarzy.  Jeżeli  wygramy z Cracovią, a Piastunki uległyby  Lechii, zapas punktowy powiększyłby się, tym samym presja wyniku na piłkarzach przestałaby ciążyć aż tak bardzo, jeden błąd, jeden gol niefortunnie stracony nie przesądzałby o zdobyciu tytułu lub jego utracie. Utrzymanie punktowego status quo przed majowym tryptykiem również daje nam łyk oddechu, choć lepiej gdybyśmy takimi  haustami zbawiennego tlenu dysponowali dwoma. Gdyby ich zabrakło, trzeba by było finiszować na bezdechu, wszak to też jest do zrobienia.

Zatem – spokój, samemu się mityguję, pozostaje zawierzyć Czerczesowowi  i piłkarzom. Do trenera, jego koncepcji mam swoje kibicowskie wątpliwości, ale dopóki maszyneria funkcjonuje, jest to nieważne, pozostaje zaufać pilotowi  Stanisławowi  Salamowiczowi, a nie lamentować czy z nami leci i jak leci, nawet gdyby raptownie zmalała wysokość.

Oby można było stwierdzić, budząc się w poniedziałek, że wznieśliśmy się ponad pułap burzowych chmur, usterki już nie doskwierają, turbulencje za nami. A jeżeli nie... Apeluję, nie wyskakujmy na wariata bez spadochronu, z powrotem na pokład wciąż lecącego samolotu może być problem, a jeżeli, a nuż szczęśliwie wyląduje, osiągając mimo wszystko cel, będzie wstyd tym, którzy zwątpili i w katastrofę uwierzyli.

Dyskusja (3)
1piątek, 22, kwiecień 2016 14:21
12345
Dla wielu, a na pewno dla mnie panika spowodowana pożarem w burdelu, wynika z wydarzeń 2012 i 2015 roku. Wtedy też wielu było spokojnych, jesteśmy pierwsi, dobrze graliśmy w pucharach, mamy najlepszą, najszerszą kadrę, trzeba zaufać trenerowi. Niestety kończyło się to źle, a jedną z głównych przyczyn była zbyt mała liczba dobrych graczy. A to nie ma lewego obrońcy, napastnika czy tak jak teraz skrzydłowych. Przychodzi decydująca końcówka, a tu nagle zaskoczenie - kartki, kontuzje, dramatyczna obniżka formy, a z tej szerokiej, silnej kadry nie ma kogo wybrać. Oczywiście jest kilku młodych obiecujących, paru rentierów i 2/3, których dopiero odbudowujemy, ale żaden nie gwarantuje nic więcej po za statystowaniem.
2piątek, 22, kwiecień 2016 15:16
Senator
Ja tylko proszę .
Nie krakać
Nie wywoływać wilka z lasu.
Nie zmieniać sprawdzonych przyzwyczajeń czyli zakładać ten szalik na mecze w którym byliśmy kiedy Legia wygrywała. Wchodzić szczęśliwą bramką etc etc.
3piątek, 22, kwiecień 2016 17:10
iocosus
Przed majowym finiszem ligowym żadnego piłkarza już nie dokupimy, kadra się nie zmieni tak jak i trener. Z tym szkoleniowcem i z tymi piłkarzami cały czas mamy największe szanse na mistrzostwo, nawet jeżeli raz nam się noga powinie, jakiegoś wkurzającego i irytującego koziołka fikniemy, że krew ze złości nas zaleje. Szanse wtedy i tak zostaną zachowane. Zatem albo już lamentujemy i płaczemy że wszystko stracone i do d…y albo robimy to do czego wzywa Senator.

A pewne mity moim zdaniem już i tak upadły, tylko że to nie ma znaczenia, bo i mimo tego jeżeli Legia zagra swoje to tytuł zdobędzie, dlatego piszę o zachowaniu spokoju … gdy nerwy wezmą górę, piłkarze dadzą sie im ponieść, to i widać kto za "pilotem" się ustawia.

Dla mnie czy będzie porażka, czy sukces, przyjdzie czas na krytyczne analizy i wnioski. Teraz jestem winien zaufanie trenerowi, choć … sądzę że on niekiedy tylko dobry kit wciska, ale niech tytuł zdobędzie, do Ligi Mistrzów awansuje to będę „kitownika” nosił na rękach.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1