A+ A A-
  • Kategoria: Wokół boiska
  • Monrooe

Legia - Fluminense 2:0: Puchar jest nasz!

FinalPierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni turniej Generali Deyna Cup dobiegł końca. Gospodarze, zupełnie nie po gospodarsku nie pozostawili swoim rywalom żadnych złudzeń. Wczoraj w dorosłym meczu legioniści pokonali Partizana, dziś w meczu „dzieciaków” odprawili z kwitkiem młodzieżówkę Fluminense. A trzeba przyznać, że 2: 0 to chyba najmniejszy wymiar kary dla gości z Brazylii.

Jednak od początku, niedzielne mecze zaczęły się od spotkania Austrii Wiedeń z Partizanem Belgrad. Tym razem Serbowie wystawili swoje rezerwy, a jednak to były klub Aco Vukovicia wciąż sprawiał lepsze wrażenie. Widać było, że młodsi koledzy Sasy Ilicia mają ochotę zmazać plamę „starszaków”. Technika, umiejętność przeprowadzania własnych akcji, czy nawet zwykła piłkarska fantazja była po ich stronie, ale jak to często w futbolu bywa, końcowy triumf odnieśli „Fioletowi”. Przez większość meczu siermiężni, gnający bez większego planu do przodu, przedostający się pod bramkę prostymi metodami. Najpierw rzut karny, potem koszmarna interwencja w polu karnym (a w zasadzie jej brak) i to Alexander Gorgoń wraz z kolegami odebrał medal za trzecie miejsce. I tyle o tym, zdecydowanie ważniejsze (przynajmniej dla nas) rzeczy działy się nieco później.

Około godziny 16:00 na nasłonecznioną murawę Pepsi Areny wybiegły jedenastki Fluminense i warszawskiej Legii. A w zasadzie to… młodzieżówki obu zespołów. Jan Urban zgodnie z przewidywaniami oparł swój skład o wychowanków stołecznej akademii. Dominika Furmana,Daniela Łukasika, Michała Żyro, kojarzą już wszyscy kibice, na co dzień zasiadający na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej, jednak tym razem dodatkowo mogliśmy podziwiać Mateusza Cichockiego, Patryka Mikitę, Michała Kopczyńskiego. A za tych doświadczonych „robili” Skaba (bardzo udane zawody),Rzeźniczak, Broź i Brzyski. Zaś w niewdzięczną rolę testowanego wcielił się Raul Bravo.

Od początku było wiadomo, że mecz z Brazylijczykami będzie zupełnie innym widowiskiem niż sobotnie starcie z Partizanem. Gra Fluminense opiera się na doskonałym przygotowaniu technicznym, na świetnym operowaniu piłką, natomiast nasze dzieciaki to przede wszystkim siłą i taktyka. Wiadomym było, że nie będziemy świadkami siłowych pojedynków bark w bark, jednak w swoim meczu z Austrią, młokosy z Flu pokazały, że siłowy styl gry ich nie przeraża. Niemniej jednak nie było co liczyć, że goście z Ameryki Południowej postawią nam tak wygórowane warunki jak dzień wcześniej Czarno-Biali. Dzień wcześniej byliśmy świadkami twardej, męskiej walki, dziś królować miała taktyka i finezja. Nie będę ukrywał, byłem bardzo ciekaw jak na tle wirtuozów techniki zaprezentują się nasze „Młode Wilki”.

I muszę przyznać, że przyjemnie się oglądało naszych chłopaków. Po raz kolejny okazało się, że nie musimy się wstydzić, ani naszej selekcji, ani naszego systemu szkolenia. Zdecydowanie zdominowaliśmy rywali, Brazylijczycy pomimo kilku ciekawych akcji (najczęściej po naszych błędach) zupełnie nie byli w stanie rozwinąć skrzydeł. Większość ataków dusiliśmy już w zarodku, gdzieś w okolicach środka pola. A przewaga siły fizycznej, którą doskonale umieliśmy wykorzystać była nad wyraz widoczna. Dyscyplina taktyczna Polaków, a w jej efekcie, brak miejsca do bardzo doskwierał podopiecznym Marcelo Vaigi. Koniec, końców okazało się, że było to dla tych młodych chłopaków z Rio nie do przeskoczenia. I choć dzień wcześniej z Austriakami się udało, z podopiecznymi Jana Urbana za wiele do powiedzenia nie mieli.

Dlatego też wyciąganie jakiś daleko idących wniosków nie ma zapewne większego sensu. Ciężko przewidzieć czy przy silniejszym, lepszym taktycznie rywalu wypadlibyśmy równie efektownie, ale z drugiej strony bez przesady. Coś tam ciekawego o grze naszych, możemy powiedzieć. Co by o tym spotkaniu nie mówić to kilka laurek na pewno się należy.

Zacznę od Dominika Furmana, który zaprezentował się bardzo dobrze. W pełni potwierdzając słowa trenera Urbana o sporych predyspozycjach do gry za plecami napastnika. Poruszanie się, zwody, lub podania „Furmiego”, co i rusz zaskakiwały naszych przeciwników, a strzały zza pola karnego siały popłoch u bramkarza rywali. Młody pomocnik, bardzo umiejętnie rozprowadzał nasze ataki, świetnie też dyrygował tempem akcji. Eksperyment zdecydowanie wart ponawiania w kolejnych meczach.

Na lewej flance szalał wręcz Michał Żyro, przekładka, zwód, ruleta? proszę bardzo, „Żyrko” grał tak, jakby za wszelką cenę chciał udowodnić, że tego typu akcje nie muszą być domeną Latynosów. Warto zauważyć, że bardzo często były to próby nad wyraz udane. Nic, więc dziwnego, że kibice wracając do domów dyskutowali nad walorami Michała i Kuby Koseckiego, zastanawiając się, który z nich może więcej zaoferować zespołowi Jana Urbana.

Bardzo fajnie zaprezentował się Patryk Mikita, jednak w jego wypadku trzeba będzie poczekać, aby przekonać się czy z taką samą łatwością będzie ogrywał i tych starszych przeciwników, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć. Bez większych problemów przepychał lub brał na plecy swoich rówieśników z defensywy Flu, częstokroć wręcz ośmieszając formację obronną rywali. Gdyby miał odrobinę lepszą skuteczność to pewnie skończyłby ten mecz z kilkoma bramkami na koncie. Ale i tak pozostaje nam bardzo dobre wrażenie po jego występie.

Największym zaskoczeniem okazał się jednak Jakub Rzeźniczak. Jego gra w środku obrony zespołu „wojskowych” wywarła na wszystkich duże wrażenie. Warto dodać, że bardzo dojrzale zaprezentował się Cichy, ale to „Rzeźnik” zanotował wręcz bezbłędny występ. Bez żadnych problemów wyprzedzając swoich rywali i raz po raz zaliczając udane interwencje. Nie tylko świetnie kierując formacją obronną, ale też książkowo wyprowadzając piłkę z naszej strefy defensywnej.

Dodatkowym akcentem, który bardzo mnie ucieszył był występ Michała Kucharczyka, wystawionego na zupełnie już zapomnianej przez niego pozycji, wysuniętego napastnika. Ja wiem, że ten występ z dzieciakami z Brazylii nie może być miarodajny, ale dla mnie Michał wyglądał naprawdę fajnie i bardzo bym chciał zobaczyć go na tej pozycji raz jeszcze, tym razem w jakiejś „poważnej” rywalizacji. Niemniej jednak widać, że młody „Kucharz” może być alternatywą dla Sagana i Lado.

Niestety, nie wszystko w tym meczu budziło zachwyty zgromadzonej publiczności. O tym też trzeba napisać.

Na początek, Raul Bravo, sorry, kompletnie nie widzę potrzeby zatrudniania tego faceta. Absolutnie nie neguje jego dokonań, ale wydaje się, że ktoś powinien mu puścić wielki utwór Perfektu – „Niepokonani”. Warto by taki gracz wiedział, kiedy ze "sceny" zejść niepokonany. Raul strzelił bramkę, ale to Jakub Wawrzyniak po swoim wejściu na boisko wręcz zdeklasował sławnego Hiszpana. Pokazując jak powinien grać lewy obrońca.

Słabo też zaprezentował się Daniel Łukasik. Nie wiem czy to ciężkie treningi, czy brak koncentracji, ale ilość strat naszego defensywnego pomocnika zatrważała. Wcale nie skłamię, jeśli napiszę, że większość akcji przeciwników zaczynała się właśnie w rejonie boiska, a w którym operował „Miłek”. Oczywiście, nikt nie skreśla tego blondwłosego chłopaka, ale jest co poprawiać. Jeśli chciałby zobaczyć jak jego gra powinna wyglądać, niech obejrzy występ Michała Kopczyńskiego, bo ten był po prostu świetny. „Kopa” po prostu zamknął środek pola i już.

Janusz Gol, jak to Gol, gol marzenie, kilka akcji „palce lizać”, ale nonszalancja, straty i mnóstwo bieganiny bez sensu to jakby znak rozpoznawczy byłego piłkarza Bełchatowa. Ehh, gdyby Janek potrafił utrzymać koncentrację, choć na 45 minut mógłby być graczem wielkim. Jednak w tej chwili, będąc trenerem stołecznego zespołu nie zdecydowałbym się desygnować tego chłopaka na plac w meczu o wyższą stawkę. Co zrobi Janek Gol, jak zagra? Tego nie jest w stanie przewidzieć nikt.

Na koniec ten, któremu chyba zależało najbardziej. Rafael Augusto mógł się pokazać na tle byłych kolegów i chyba bardzo mu na tym zależało. Tylu bezsensownych zwodów, takiego bezproduktywnego przetrzymywania piłki nie widziałem już dawno temu. Oj, nie zobaczymy tego zawodnika za szybko na naszych boiskach. Gdybym w tej chwili miał oceniać jego grę, to porównałbym go do… Felixa Ogbuke. Obaj z piłką potrafią robić cuda, tylko chyba nie do końca sami wiedzą po co. A zysk dla zespołu żaden.

Podsumowując, to był bardzo fajny przegląd naszej kadry. Okazuje się, że nasza młodzież wcale nie jest taka ostatnia. A może być tak, że bez większych problemów będzie stanowiła zaplecze pierwszego zespołu. Widać, że Jan Urban ma z czego czerpać, a „młodzież” może być nie tylko alternatywą dla kontuzjowanych zawodników, ale też umożliwia stosowanie innych wariantów taktycznych. Fajnie, lubię jak nasz trener ma ból głowy spowodowany tego rodzaju problemami.


Pierwszy puchar w nowycm sezonie już mamy, w gablocie jest jeszcze miejsce na cztery.

 

 

 

 

 

 

 

.

Dyskusja (7)
1poniedziałek, 08, lipiec 2013 15:16
Senator
Za wiele nie dodam bo przewielebny z ocenami trafił. Może nie był bym tak krytyczny wobec Bravo. Fakt ma tylko jedną nogę lewa ale ma też kupę doświadczenia i jako obrońca starej daty jest ok. Czy podpisałbym kontrakt? wszystko by zależało za ile? jak nie ma wymagań niech zostanie i swoim doświadczeniem pomaga kolegom. Choć argumentu ,że lepiej dać szansę młodemu naszemu bym nie zbił, tak więc znowu jak to ja i bym chciał ni się boję Smile
Jeszcze tylko słówko o Michale Ż . Na dziś moim skromnym zdaniem to Urban ma ciężki orzech do zgryzienia czy On czy Kosecki. Widząc tylko dwa mecze ten sobotni i niedzielny osobiście mówię Żyro.
2poniedziałek, 08, lipiec 2013 16:09
Zbyszek
@Senator.
Ja boleję, że Kosecki się cofa w rozwoju, bo ani przydatny nie jest, ani kasy za niego nie ma. Ma on dwie ogromne wady.które powodują, że nikt poważny go nie zechce:
- można stracić piłkę, nie wolno tracić głowy. Kubę po stracie piłki ogarnia jakiś amok. Biega bez sensu od rywala do rywala. Odebrać jej nie jest w stanie, za to własnym defensorom przeszkadza co niemiara. A kiedy nasi tę piłkę odzyskają to nie mają do kogo zagrać na szybki atak, bo Kosa się zagubił.
- nie rozumie, ze w piłkę nożną nie graja tylko chłopcy 1,50 m i wagi 40 kg. lecz trochę wyżsi i ciężsi. Więc nie każde starcie z nimi to faul tylko dlatego, ze karakan się obala. Jest taki gadżet "Wańka wstańka'. Romek tylko leży. I szkoda.
3poniedziałek, 08, lipiec 2013 19:15
Monrooe
@ Senator

To nie chodzi o surowość oceny Raula Bravo, po prostu uważam, że piłkarz aspirujący do składu powinien coś do niego wnosić. Ja niczego takiego w wykonaniu Hiszpana nie widziałem. Różnica pomiędzy występem Wawrzyniaka a Bravo była ogromna. Były gracz Realu był statyczny, powolny i... dość nerwowy w interwencjach. Kilka podań, to cale wsparcie jakie oferował Michałowi Żyro w pierwszej połowie, druga z Wawrzynem to zupełnie inna bajka.

@ Zbyszek

Wydaje mi się, że należę do najsurowiej oceniających przydatność młodego Kosy do składu. Przyznaję jednak, że przebijasz mnie znacznie. Dostrzegam w grze małego "Romka" mnóstwo mankamentów, uważam, że przy umiejętnościach które prezentuje obecnie nie ma szans na angaż w żadnym poważnym europejskim klubie. Niemniej jednak, nie powiedziałbym, że Kuba się cofa, nie napisałbym też, że nie jest przydatny. Owszem jego rozwój zwolnił i to znacznie, ale może dlatego, że zaczął się uczyć rzeczy, które zawsze uważał za nieprzydatne. Gra w defensywie, gra piłką "w miejscu" to sztuka dotychczas nieodkryta, a jednak coraz częściej i tutaj ma coś do zaoferowania. Przyznaję, aż tak surowo bym Koseckiego nie oceniał, na pewno też nie lekceważę jego wkładu w zeszłoroczne dokonania Legii. Znając uczciwość naszego trenera i szacunek wobec dokonań zawodników, to jednak Kuba zacznie w pierwszym składzie.
4wtorek, 09, lipiec 2013 09:29
MojaLegia.pl
Fajny i jak zwykle długi, długi ten opis. Zgadzam się z tym, że Bravo to stara krypa i pewnie częściej byśmy go widzieli w porcie u dekarzy niż w polu na wojnie. Dużo serca zostawił Kuchar, szkoda, że chłopak nie ma dobrej techniki jeszcze bo zmasakrował by bramkarzy...
Czuję z tego tekstu, że opisujesz raczej mecz z Fluminese niż walkę pucharową bo nie ma tam nic o meczu z Partizanem, w którym Dossa Junior moim zdaniem był piłkarzem meczu jak miał siłę.
Mam nadzieję, że skosztowałeś atrakcji sezonu czyli browarka na Ł3... Bo ja poradziłem sobie z dwiema puszeczkami żubra przy wejściu, zatem śmiało mogłem przelewać w wszędobylskie plastikowe kubeczki Smile
5wtorek, 09, lipiec 2013 10:40
Monrooe
Zdecydowanie opisuję tylko mecz z Fluminense, o meczu z Partizanem możesz poczytać w relacji Gawina (tutaj). Zgadzam się też z oceną Dossy, zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Przynajmniej do momentu kiedy miał
jeszcze siły. W drugiej połowie było już trochę gorzej. Widać było, że facet musi być doskonale przygotowany fizycznie. Jeśli będzie, to i my będziemy mieli z niego wielką pociechę.

Odnośnie przelewania "browarka" odsyłam do świetnego artykułu zatytułowanego "Świadomość". Niestety,
rzut oka na weekendowe trybuny pokazał jak bardzo na czasie jest to o czym pisze Senator.
6wtorek, 09, lipiec 2013 22:23
Garm
Co prawda mecz z Fluminense oglądałem dość mocno zaabsorbowany pewnymi znacznie mniej przyjemnymi sprawami, ale akurat grze Bravo zdążyłem się chyba całkiem nieźle przyjrzeć. Na lewą obronę do Legii się nie nadaje (minimalny udział w grze ofensywnej, paradoksalnie mimo strzelonego gola), zaś w środku... w środku co najmniej równie dobrze jak Bravo z Żyliną zagrał przeciwko Fluminense Cichocki. Powtórzę coś, co już wcześniej pisałem: skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Róbmy to, co na całym świecie: przybysz musi być wyraźnie lepszy od miejscowego, żeby go zastąpić.
7środa, 10, lipiec 2013 18:46
Zbyszek
@Monrooe

Po raz kolejny ubieram swoje odczucia w rodzaj eseju lub moralitetu. Oczywiście, ze masz rację. Młody Kosa ma szanse, bo ma ambicję. Na tym można budować. Tylko mu autorefleksji brakuje. Jeżeli psychicznie się nie wzmocni to nic z niego nie będzie. Piłkarz bowiem wielki to ten który pokonuje przeszkody. Wojuje dotąd, aż zwalczy. Kuba ma naturalną szybkość i wytrzymałość, dobrą technikę użytkową i zupełny brak myślenia zespołowego na boisku. U nas w lidze owszem coś znaczy, gdzie indziej usiłujący się wybić kosztem zespołu nie ma nic do gadania. W meczu z Partizanem byłem przerażony jego grą. To była w moich czasach góra A-klasa. Obłęd. Jak można tak spadać?

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1