A+ A A-

Polska - Dania 3-2: Wygwizdany Lewandowski

pzpn1512W ostatnim meczu towarzyskim przed jesiennymi spotkaniami w ramach eliminacji do MŚ w Brazylii reprezentacja Polski zmierzyła się w Gdańsku z Danią. Podopieczni Waldemara Fornalika zwyciężyli 3:2, jednak mimo wygranej nadal trudno o optymizm w perspektywie meczów z Czarnogórą, Ukrainą, czy Anglią.

Współczesna reprezentacja Polski to jednak jest fenomen. Pamiętam czasy, w których na drużynę na pewno nie słabszą niż obecna, z wielką łaską przychodziła garsteczka widzów. Choćby taki mecz rozegrany w 1998 roku, też w sierpniu, z Izraelem w Krakowie. Trzy tysiące widzów! A na budującą wtedy swoją potęgę Wisłę chodziło po dziesięć. Dziś reprezentację zawzięcie się krytykuje, ba, głośno się z niej śmieje, kibice gwiżdżą na potęgę, można by złośliwie rzec, że cisza i gwizd stosowane naprzemiennie to najczęściej obecnie praktykowane formy dopingu podczas meczów reprezentacji Polski. Ale ludziska na mecze biało-czerwonych jednak uparcie się stawiają, na towarzyskiej kopaninie z Danią w Gdańsku zameldowało się trzydzieści kilka tysięcy widzów. Jasne, PGE Arena to śliczny stadion, Gdańsk ładne miasto, można przy okazji zaliczyć plażę i sfotografować się z Neptunem, ale jednak 35 tysięcy fanów ciągnących do Trójmiasta za notorycznie zawodzącą reprezentacją - niebywałe. Strasznie się to wszystko pozmieniało, gdzieś pod drodze wymykając logice. Ale, żeby nie było wątpliwości, uważam, że zawsze to lepiej, że ludzie chodzą, niżby mieli nie chodzić, a tłumy na meczach reprezentacji za każdym razem mnie cieszą.

Mecz wygraliśmy, ale jego przebieg uważam za mało budujący. Wprawdzie Duńczyków, obok Szwedów, postrzegam jako bodaj najpaskudniejszych przeciwników, z którymi może się mierzyć nasza reprezentacja, u nich zawsze liczą się takie rzeczy jak kolektyw, tam każdy zawodnik to pracuś, wszyscy wiedzą co mają robić na boisku, gra z nimi jest dla nas przeżyciem całościowo okropnie frustrującym i irytującym, ale jednak obecna Dania coś się mocno od polsko-ukraińskiego Euro popsuła, w związku z czym nie spodziewałem się, że mecz w pierwszej połowie może wyglądać tak, jak wyglądał.

Jeżeli założenia były takie, żeby oddać pole Duńczykom i odpalić polską wunderwaffe, czyli grę z kontry, wniosek z gdańskiego boju nasuwa się oczywisty, że oddawanie pola wychodzi nam wprost perfekcyjnie, kontrowanie - już niestety nie. Odstępy między bocznymi obrońcami a skrzydłowymi były zbyt duże, współpraca między środkowymi obrońcami a defensywnymi pomocnikami nie funkcjonowała, gubiliśmy krycie. Duńczycy klepali nas, aż miło, grali szybko piłeczką na całej długości boiska, nie było mowy o tym, żeby wytrącić ich z uderzenia i skutecznie skontrować. Jeżeli to miał być wariant na Ukrainę i Anglię to przewiduję, że sześciu punktów raczej stamtąd nie przywieziemy, możemy natomiast przywieźć sześć bramek, mam nadzieję, że przynajmniej z obu meczów łącznie, a nie z każdego z osobna.

Co stało się po przerwie? Odwróciliśmy trójkąt środkowych pomocników podstawą do góry, ale przede wszystkim podeszliśmy do Duńczyków znacznie wyżej. Gdzie grał choćby Artur Jędrzejczyk! To natychmiast przyniosło efekt, strzeliliśmy dwie bramki, w efekcie wygraliśmy, ale poza podniesionym morale, Waldemar Fornalik wiele na meczu o takim przebiegu, obawiam się, nie skorzystał. Nasz selekcjoner dowiedział się tyle, że jeżeli jesteśmy nastawieni pasywnie i defensywnie, średniej klasy rywal goni nas na boisku niczym juniorów. Jeżeli zaczynamy podchodzić wysoko, atakować, grać pressingiem... Hola, czy jesteśmy w stanie tak zagrać na Ukrainie i w Anglii?!

Osobna sprawa to wygwizdany Robert Lewandowski. Nie mogę tego przemilczeć, ponieważ co do zasady nie trawię gwizdów na zmienianych zawodników, tak kiedyś na Janka Gola w Legii, jak i teraz na Lewego w reprezentacji. Gwizd na własnego zawodnika jest niemal zawsze wyrazem irracjonalnej niechęci, a nie oceną jego boiskowych dokonań. Oczywiście kibic może wyrazić swoją dezaprobatę, tego prawa nikomu odebrać się nie da, ale takoż i ja nie dam odebrać sobie prawa do przeświadczenia, że rzeczona dezaprobata wynika zwykle z czynników nielogicznych, napędzanych psychologią tłumu, a 'wyróżniony' indywidualnym wygwizdaniem zawodnik, na takie traktowanie przeważnie niczym szczególnym sobie nie zasłużył. Będąc w Gdańsku, najchętniej bym w momencie zmiany milczał, Lewy niewątpliwie grał słabo, nie wychodziło mu praktycznie nic, owacja zatem również mu się nie należała, ale ten gwizd, pomieszanie gniewu, frustracji, zawiści i hipokryzji, jeszcze od gry Lewego słabszy.

Swoją drogą, inne to czasy, inna mentalność, inna motywacja, ale nie od rzeczy byłoby, gdyby imć Lewandowski, jak kiedyś Boniek, dokonał wreszcie wreszcie czegoś znaczącego dla reprezentacji i pokazowo zamknął usta krytykom. Mocno w tym Lewemu kibicuję, wszak nie on jeden by skorzystał, choć zdaję sobie sprawę, że utopijna to myśl. Nie tylko as Borussii musiałby transformować w rudowłosego atakującego Juventusu, ale i Błaszczykowski w Latę, Mierzejewski w Buncola, a Krychowiak w Matysika. Póki co, jakoś się nie zanosi.

Dyskusja (5)
1piątek, 16, sierpień 2013 14:42
iocosus
Korzyści z tej towarzyskiej potyczki:

1. Jeżeli tylko utrzyma dyspozycje, to w osobie Wadlemara Soboty mamy rozwiązaną kwestie drugiego skrzydłowego oprócz Błaszczykowskiego.

2. Wygrana zawsze podnosi morale drużyny, tym bardziej, ze wynik został odwrócony.

3. ...

Odczucia ambiwalentne:

Klich i Zieliński strzelili po bramce, pierwszy jeszcze asystował drugiemu, ale czy zyskaliśmy ofensywnego rozgrywającego, to szczerze mówiąc, nie mam przekonania. Dylemat kogo ustawić za napastnikiem, a pomiędzy Błaszczykowskim i Sobotą moim zdaniem pozostaje. Subiektywnie szukając wygranej z Czarnogórą postawiłbym po wtorku i środzie na ... Bartosza Pawłowskiego, a nie chcąc osłabiać młodzieżowców, na Sebastiana Milę – ale to drugie zaprzeczałoby logice dotychczasowych powołań przez Fornalika.

Nie przekonywał mnie wczoraj Jędza, ale że w reprze być powinien wątpliwości nie mam.

Szukała??? Cholernie jestem ciekaw jego postawy z nami?

Lewandowski! Jeżeli wytrzyma obecne ciśnienie, zacząłby strzelać gole, nazwałbym go „terminatorem”, tego mu życzę.

Negatywy:

Gra w destrukcji. O ile w przypadku młodzieżowców byłem w stanie przyjąć, że Turcy techniką będą nad nami górowali, a zatem i grą piłką nas mogą zdominować, to proporcja ponad 60% w pierwszej połowie posiadania piłki przez Duńczyków już tak łatwa do zaakceptowania nie jest. Ani odbioru, ani umiejętności utrzymania się przy piłce, jej spokojnego rozegrania.

Boki w defensywie niepewne, a środek również nie przekonuje, trudno sobie wyobrazić, że bramek jesienią nie będziemy tracić.
2piątek, 16, sierpień 2013 17:18
Walles
W tym meczu zastanawiała mnie wyraźnie niechęć do prowadzenia ataków lewą stroną. Kilkakrotnie Wawrzyniak bardzo bobrze wychodził na pozycję, pokazywał się partnerom a jednak w pewnym momencie nas środkowy pomocnik robił zwrot o 180 stopni i przykazywał piłke na prawą flankę.
Odnośnie Lewandowskiego to akurat nie prównywał bym tego do opisywanej sytuacji na C-L z udziałem Janka Gola. Wtedy Gol wchodził na plac. Oczywiście będąc pryncypialnym to gwizdanie na własnego zawodnika jest nie najlepszym rozwiązaniem jednak ... Jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia że Lewy więcej energii poświęca sprawami poza reprezentacyjnym niż skupia się na grze w kadrze. Być mnoże to także miało wpływ na postawę widowni, tutaj moje zastrzeżenia wędrują jednak bardziej w stronę Cezarego K. Mam takie oddczucie że pewne manewry sprawdzające się w polskiej rzeczywistości niekoniecznie są dobrze widziane w piłce zachodniej, a dmuchanie balonika może przynieść Robertowi więcej szkody niz pożytku. Być może dlatego że moim zdaniem Lewy trafił do idealnego dla niego klubu zarówno pod względem mentalnym jak również sposobu prowadzenia gry.
Na pewno przyjąłbym z radością strzelenie przez Lewego trzech bramek Ukrainie i powtórzenie gestu Bońka z MŚ w Hiszpanii. Szczerze mówiąc jakoś tego nie widzę ale chętnie posypię głowe popiołem.
3sobota, 17, sierpień 2013 02:11
Senator
Zacznę od gwizdów . Już w przerwie meczu "na aucie" napisałem komentarz w którym pytałem po czorta jeździć 300 kilometrów aby sobie pogwizdać ? To jakaś choroba niestety wywołana przez media . Ciągle psioczenie na reprezentację, żale jakbyśmy byli co najmniej Holandią czy inną Argentyną przynosi takie oto skutki. Mamy wygrywać z każdym wszak to my Polacy naród którego nikt pokonać nie może. Sam Lewy w tym meczu często wychodził z pola karnego, szukał gry próbował. Nie był najgorszy a jednak dziennikarską nagonka robi swoje. Po co myśleć jak
można ulec stadnemu zachowaniu, jednoczenie się w durnocie to wychodzi nam dobrze. Co do samego meczu, słabo wyglądały boki obrony. Łatwość z jaką duńczycy wrzucili piłki nie napawa optymizmem
szczególnie w meczu z Anglią . Nie mieliśmy też środka pola w obronie duńczycy w prosty sposób przechodzili na naszą część boiska w ataku pomijalismy zawodników ze środka.
Plusy to fragmenty dobrej gry kombinacyjnej w ofensywie przy polu karnym rywali. Szybkość kontrataków też ok.
Jeszcze na temat naszych zachowań.
Jeśli dziennikarz napisze że Lewy to patafian to wszyscy szczęśliwi. Nie ma to jak dowalić komuś kto odniósł sukces ma więcej kasy niż my. Jeśli ten sam Dziennikarz. napisze ze UEFA. tylko się cieszy że trafiła frajerów których może doić z kasy za race itp i że jakieś płótno jest be to wtedy ten dziennikarz jest frajerem bo przecież nie my i nikt nam nie będzie mówił która flaga jest be a która cacy . Cali my .
4sobota, 17, sierpień 2013 03:26
Zbyszek
@Senator.

Masz rację. I Prezes Boniek także ma. Media w poszukiwaniu sensacji i z braku innych tematów dokonują linczu na Lewandowskim. Jest to obrzydliwe. Klasyczne szukanie kozła ofiarnego. Brak natomiast fachowych komentarzy poszukujących przyczyn takiego stanu rzeczy. A przecież reprezentacja gra fatalnie od 2009 roku. Zaczęło się od Leo i "twórczo" to kontynuował Smuda. Za nich dwóch krytykanctwa nie było. Jeden z dziennikarzy wyjaśnił, że przy farcie Frania jak odniesie sukces to po krytyce wyjdą na durniów.

Fornalik jest kolejnym trenerem, który nam mydli oczy tym, że dokonuje selekcji. I to też zajmuje media. Dlaczego ten, a nie ten? Zdał egzamin czy nie? Jedyna metoda pracy z reprezentacją to wybór 11 do 1 składu i konsekwentne nim granie. Wypracowanie kilku schematów gry w ofensywie i radykalna poprawa współdziałania w obronie. To, że trener nie ma wizji gry i składu to jest kpina z elementarnej wiedzy o piłce na poziomie reprezentacyjnym. Przypomina to poszukiwanie kamienia filozoficznego lub perpetuum mobile. Dodatkowo Fornalik grał w lidze do końca archaicznym systemem 1-4-4-2, który z Ruchem dał mu jakie takie sukcesy. Jak się okazuje nie potrafi, nie umie przestawić zespołu na inny system. Ja nie znam odpowiedzi na pytanie czy ten chaos w naszej grze to "zasługa" trenera czy też zawodnicy nie wykonujący założeń taktycznych/jakich?/. Od 4 lat nie potrafimy efektywnie grać na skróconym polu gry. Zawodnicy nie wykonują tyle pracy na boisku ile potrzeba, aby odległości pomiędzy formacjami w defensywie były 10-12 metrów. Wychodzimy do ataku zbyt małą ilością zawodników. Gramy asekuracyjnie i bojażliwie. Przykro mi, ale ja żadnego postępu w grze Repry nie zauważyłem.
5poniedziałek, 19, sierpień 2013 11:36
Monrooe
Obrzydliwy mecz, serio. Bez ładu, bez większego składu. Ot podwórkowa kopanina, szczególnie w defensywie, gdzie panował nieład totalny i z przodu, gdzie to królowała kompletna improwizacja. Piłka nożna to jednak zupełnie nieodgadniona dyscyplina, wobec tego, zespół gości, który to zaprezentował się o wiele lepiej od naszych, wrócił do domu na tarczy. I bądź tu chłopie mądry i pisz wiersze.

Gwizdy na Lewandowskiego, kurcze, gdybym mógł to bym jeszcze kijem pogonił. Ale... zaraz, zraz, niby dlaczego, wszak chłop nie zaprezentował się wcale gorzej od większości jego kolegów. Przecież nie mogę mieć do niego pretensji, że nie wyczuł losowych kierunków, w których poruszali się jego koledzy z piłką. Facet przyzwyczajony do precyzji, do gry opierającej się na pewnych, racjonalnych założeniach z zaskoczeniem nie mniejszym od nas oglądał pantominę w wykonaniu swoich ponoć partnerów. Skąd więc ten skowyt rosnący w gardle?

Może jednak rację ma gawin gdy pisze, że " jest niemal zawsze wyrazem irracjonalnej niechęci, a nie oceną jego boiskowych dokonań." A więc dostało się Lewemu za całokształt wizerunku naszej reprezentacji. Za akcje z reklamami, za wizję selekcjonera i za wszystko co się wokół naszej reprezentacji dzieje. A czemu Lewy? A kto każe mu tak grać, że wszystkie gazety o nim piszą. I pewnie jeszcze zarabia 30 średnich krajowych, to niby na kogo gwizdać jak nie na niego.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1