- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Steaua - Legia 1-1: Powrót z tarczą
Legia pozostaje w tym sezonie bez porażki w europejskich pucharach. W rozegranym w Bukareszcie meczu czwartej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów podopieczni Jana Urbana zanotowali cenny wynik, remisując ze Steauą 1:1. Bramkę, która pozwala z optymizmem spoglądać na zaplanowany na najbliższy wtorek mecz rewanżowy zdobył Jakub Kosecki.
Co łatwo zauważyć, pod względem przebiegu gry, mecz w Bukareszcie był bardzo podobny do wyjazdowego spotkania z Molde. Przeciwnik narzucił Legii trudne warunki od pierwszych minut, stworzył kilka sytuacji, wreszcie, po naszym ewidentnym błędzie, wbił bramkę. Po przerwie nastąpiła metamorfoza, Legia zaczęła grać pewniej, odważniej, zdobyła gola wyrównującego, a korzystny dla nas remis utrzymał się do końcowego gwizdka arbitra. Chyba nikt nie ma nic przeciw temu, żeby analogię z dwumeczem z Molde udało się kontynuować i w pełni podtrzymać we wtorkowy wieczór.
Mimo powyższych podobieństw, Steaua to bez wątpienia zespół znacznie mocniejszy niż Molde, a i Legia zagrała bez porównania lepiej niż w Norwegii. Nawet w pierwszej połowie, zdominowani przez Rumunów, próbowaliśmy się odgryzać, żeby wspomnieć tylko strzał głową Kuby Wawrzyniaka tuż przed przerwą, czy minimalnie przegrany pojedynek Kuby Koseckiego z Łukaszem Szukałą jeszcze przy stanie 0:0. Natomiast faktem pozostaje, że w mecze 'wchodzi' nam się w europejskich pucharach w tym sezonie wyjątkowo ciężko. Zapewne swój udział mają w tym przeciwnicy, który grają z Legią w sposób do jakiego nie nawykliśmy, wysoko, agresywnie, ale nerwowość i niepewność legionistów, wynikające być może z braku doświadczenia w rywalizacji o taką stawkę, również robią swoje.
Steaua potwierdziła niemal wszystkie korzystne opinie na swój temat. Rumuni imponowali szybkością przechodzenia do natarcia po odbiorze, precyzją w konstruowaniu ataku pozycyjnego, w pierwszej połowie dotkliwie raził oczy kontrast między gospodarzami błyskawicznie zdobywającymi przestrzeń szybkimi podaniami, a Legią, szarpiącą do przodu indywidualnymi zrywami Michała Kucharczyka czy Ivicy Vrdoljaka, oczywiście z góry skazanymi na niepowodzenie i stanowiącymi zagrożenie dla bramki Dusana Kuciaka. Zabolał gol, stracony w niepotrzebny sposób, zaledwie w kilka chwil po zażegnaniu szalenie niebezpiecznej sytuacji pod naszą bramką, gol który był skutkiem szybkiego przejęcia piłki przez Rumunów w środku pola, złych decyzji, podjętych przez Dossę Juniora i chyba również Kuciaka. Tę bramkę zdobył Włoch Piovaccari, jednak, paradoksalnie, obecność w drużynie formatu Steauy zawodnika tak chaotycznego, wypadającego tak przeciętnie pod względem technicznym, można uznać za nieco zaskakującą. Równie zaskakująca, choć ze zgoła odmiennych przyczyn, jest obecność w drużynie z Bukaresztu Alexandru Bourceanu. Ten przypominający mi nieco Dorinela Munteanu środkowy pomocnik to klasa sama w sobie, w Polsce takich zawodników po prostu nie ma (ucz się Dominik!), aż dziw, że Bourceanu nie próbował jeszcze szczęścia w lidze mocniejszej niż rumuńska. Opinię wysokiej klasy wojownika środka pola potwierdził Pintilii, którego zejście w przerwie z pewnością było dla Steauy dotkliwym ciosem. Kilka próbek swoich umiejętności, zwłaszcza w indywidualnych pojedynkach, zademonstrowali na skrzydłach Tanase i Popa.
Legia nie była w stanie podjąć rywalizacji na warunkach Steauy, walka o dominację w środkowej linii została chyba nie tyle przegrana, ile po prostu odpuszczona. Zlokalizowaliśmy za to miękkie podbrzusze Steauy, słabość obronną (przede wszystkim na skrzydłach) wynikającą z ofensywnego nastawienia całej drużyny. Udało się to wykorzystać po przerwie, bramkowy atak zainicjowany przez Dossę Juniora, kontynuowany przez Brozia i Radovicia, zwieńczony trafieniem Koseckiego przypominającym wiosenną bramkę zdobytą z Lechią Gdańsk, to był majstersztyk, który, co ciekawe, mógł zostać skopiowany kilka minut później, kiedy skrzydłem przedarł się Kucharczyk, dośrodkował, lecz drogi do bramki Tatarusanu nie znalazł Dominik Furman. Gdyby Furmi miał oczy dookoła głowy, przepuściłby tę piłkę do nadbiegającego Radovicia i prawdopodobnie wyszlibyśmy na prowadzenie 2:1...
Kto wie, czy pech Tomasza Jodłowca, który musiał przedwcześnie opuścić boisko, nie okazał się szczęściem Legii, przesunięty do środka Kuba Rzeźniczak momentalnie 'urósł' w parze z Dossą Juniorem, a przecież na flance radził sobie wcześniej przeciętnie, dźwigając w dodatku brzemię niepotrzebnej żółtej kartki, która łatwo mogła zamienić się w inny kolor wobec konieczności częstych pojedynków z błyskotliwym Tanase. Wprowadzony do gry Łukasz Broź nie wyglądał co prawda na prawej obronie na 'skałę', Tanase kilka razy go zgubił, ale były widzewiak rozkręcał się z minuty na minutę i doprawdy nie sposób powiedzieć, żeby w Bukareszcie zawiódł. Duża frajdę sprawili mi swoją grą Miro Radović i Kuba Kosecki, którzy bez najmniejszych kompleksów wdawali się z Rumunami w indywidualne pojedynki, wiele z nich wygrywając. Kuba zasługuje również na dodatkowego plusa za tytaniczną pracę w defensywie, to był wreszcie zawodnik z zeszłego sezonu, Kosecki, za jakim zdążyliśmy już się stęsknić. Chyba trochę szkoda, że Jan Urban nie wprowadził za Kucharczyka Henrika Ojamy i nie zostawił Koseckiego na lewym skrzydle, Kosa po przejściu na prawe już nie błysnął, za to wprowadzony na lewą flankę Michał Żyro, dał bardzo słabą zmianę. W rywalizacji Koseckiego z Żyrą odwróciły się role z rewanżowego meczu z Molde.
Jakie prognozy w obliczu rewanżu? Jeżeli przed meczem spekulowaliśmy o szansach rozkładających się 60:40 na korzyść Steauy, teraz możemy mówić o równowadze, 50:50. Gramy na swoim stadionie, mamy wynik, ale Steaua to z pewnością zespół, który stać na strzelenie nam gola, spójrzmy choćby na ilość niebezpiecznych uderzeń z dystansu, którymi zagrażali nam Rumuni, to broń, na neutralizację której w polskiej lidze zwykle nie ma potrzeby się nastawiać. Jeżeli wytworzy się sytuacja, w której to goście 'przejmą' korzystny wynik, predyspozycje tego zespołu do wyprowadzania szybkiego ataku, do błyskawicznego przesuwania się pod bramkę przeciwnika, mogą okazać się dla nas zgubne, dla dwumeczu decydujące. Tak jak w Bukareszcie, Steauę w Warszawie trzeba będzie czymś zaskoczyć, zaszachować, wykorzystać naszą dynamikę w ataku, przede wszystkim na skrzydłach, tę moc, której chwalony zewsząd trener Reghecampf chyba nie docenił, pozwalając zwłaszcza Georgievskiemu tak często zapuszczać się do przodu i pozostawiać swoją pozycję bez asekuracji.
To był bardzo ciężki mecz i musi cieszyć, że Legia pokazała w nim pazury. Steauy jeszcze nie przeszliśmy, ale na pewno wiemy już, że nas na to stać.
Będę umacniał się w swoich okopach odnośnie brak zgody na porównanie meczu z Molde i tego w Bukareszcie. W Molde to my stwarzaliśmy sytuacje dla norwegów, wczoraj na bramkę Legii sunął atak za atakiem, Rumuni zaprezentowali świetne wyszkolenie techniczne, zrozumienie, dokładność etc etc etc. A jednak w Bukareszcie zagraliśmy o niebo lepiej niz w Norwegii.
Pewne przerażenie przed meczem które spowodował widok Jodłowca na środku obrony potwierdził także Kuba Rzeźniczak który w moim odczuciu zagrał w początkowym okresie źle. Jednak po przesunięciu na środek obrony zarówno Dossa wyglądał lepiej jak i Kuba zaprezentował się tak że z pewnością Senator może dumnie wypinac pierś i mówić - to mój chłopak
Radovic pokazał kilka fajnych zagrań, zaliczył asystę ale Radovica z początku spotkania po prostu nienawidzę. Zaprezentował kompletny brak odpowiedzialności, podejmowanie ryzyka w momentach i strefach boiska gdzie takie decyzje sa dyskwalifikujące piłkarza we współczesnym futbolu. Ktoś kto gra tak nieodpowiedzialnie nie ma prawa zaistnieć w naprawdę wielkim futbolu. Tak sobie myślę, że znalazło by sie kilku trenerów w Europie którzy nie pozwoliliby dograć Rado do przerwy.
Co do bramki to zgadzam się z Gawinem że troche kuriozalny błąd Juniora został poparty chyba jednak błędem kuciaka. Dobrze że i jeden i drugi odpracowali to z nawiązką.
Co w rewanżu? Dalej faworytem dla mnie jest Steaua. Dalej teoretycznie maja większe szanse na awans. Ale jak przetrwaliśmy tornado w wykonaniu Rumunów, sami stworzyliśmy kilka klarownych sytuacji bramkowych to dlaczego nie mielibyśmy wysadzić ich całkowicie z gry? Ja nie widzę przeciwwskazań
Radovic pokazał, że jest niezbędny. Nawet jak irytuje wieloma zagraniami to jest wciąż jedynym potrafiącym minąć balansem czy zwodem dwóch graczy, rozegrać akcje i dodać coś extra. Szczególnie w meczu w którym ma sporo miejsca. Kuciak znakomity, nie winiłbym go za bramkę, gdyby nie wyszedł to tamten nie składałby się do strzału, ale pobiegł sam na sam. Rzeźniczak powinien grać wyłącznie na środku obrony, coraz lepiej to zaczyna wyglądać. Kosecki słaby mecz, ale ważna bramka, więc nie ma za co krytykować.
Gdybyśmy w formacji ofensywnej mieli poza Rado jeszcze chociaż jednego gracza potrafiącego grać w piłkę, a nie tylko biegającego to prawdopodobnie nastroje byłyby jeszcze lepsze. No, ale jest jak jest więc trzeba się cieszyć z remisu i liczyć na dalsze szczęście, bo bez tego się raczej nie obejdzie.
PS
Dla mnie jest sporo analogii z Molde, ale jestem zbyt zmęczony na polemikę
Mi się mecz bardzo podobał – duża intensywność gry, pełen stadion, zmienne sytuacje, tempo. Trudny mecz, ale bardzo fajny do oglądania. Zgadzam się z zasadnością komplementowania stylu Steuy. W rewanżu trudno będzie nic nie stracić, bo depnięcie to oni mają. Na szczęście mają też okresy przestoju.
Chyba nic zaskakującego w grze nie było. Zgadzam się z Wallesem, że trudno było się przeciwstawić dynamice miejscowych, bo takiej dezorganizacji jak w Norwegii Legia jednak nie zademonstrowała. Tym razem, to Rumuni tacy dobrzy, a nie Legia taka słaba.
Fakt, frustrujące były okoliczności straty gola – z tylu trudnych sytuacji udało się wyjść, a wpadło po tym, jak się Włoch przez półtora miesiąca zabierał za opanowanie piłki.
Po tym, jak 1. połowa w Molde nie skończyła się 5-0, czułem spokój przed rozpoczęciem drugiej teraz, że Legia będzie miała swoje okazje. I miała. Nawet zacząłem sobie wyobrażać, że wbijemy drugiego. Szkoda, że Marek ten ułamek sekundy wcześniej nie podał do Koseckiego. Ale, i tak nie mamy co narzekać. No, może oprócz kiepściutkiej zmiany, jaką dał Żyro.
Generalnie, ze wszystkich jestem zadowolony, bo każdy walczył. Jedni sensowniej i skuteczniej, drudzy mniej, ale każdy coś dobrego wniósł. Uważam, że póki co zawodnicy zrobili wszystko, na co ich w tym momencie stać.
Przed rewanżem myślę o piosence Edyty Geppert „Jaka róża, taki cierń”. Apetyt wzrósł. Jeśli się nie uda, tym większe będzie poczucie zawodu.
A jeszcze Lechii też trzeba poświęcić należytą uwagę.
Odnośnie Legii: młodzi ewidentnie spękali. Furman biegał z pełnymi portkami a w przypadku Żyro, to na boisko wyszło ciało a głowa cały czas siedziała na ławce. Poza tym mamy duży problem z napastnikiem. Sagan coraz częściej gra tak jakby te jego akumulatory były już na wykończeniu. Być może pora już z powrotem postawić tam na Kucharczyka.
Wyklarowała nam się podstawowa para stoperów i bardzo się zdziwię, jeśli Urban w meczu z Lechią znowu zacznie eksperymentować w tej formacji. Ja nie widzę w tym żadnego sensu.
Jeszcze niestety muszę słowo o Zyro . Ja piernicze co to było?
Druga połowa już całkiem przyzwoita, w sumie zwycięstwo było blisko, ale to już ze sprawiedliwym wynikiem nie miałoby nic wspólnego.
Szykuje się kolejny komplecik na Ł3 na rewanż, pewnie serwery po meczu się rozgrzały do czerwoności, oby Żyleta była otwarta, musi być piekło.
Nie chcę dzielić skóry na niedźwiedziu, ale te około 10 baniek za samą grę w LM działa na wyobraźnię... Może udałoby się w końcu ośrodek treningowy zbudować? Pamiętam Artmedię Petrzałkę, czy FC Thun, jednorazowy skok na kasę nie zawsze przynosi dominację na krajowym podwórku, ale IMO rewanż może być kluczowy do tego jak Legia będzie wyglądała w ciągu najbliższych 5-10 lat.
Chciałbym napisać, że Legia zagrała dobry mecz, ale tak nie było. Przed meczem prosiłem aby zagrali swoje, niestety ja wciąż "normalnego" poziomu, do którego Ci piłkarze są zdolni nie widziałem. Głęboko chcę wierzyć, że to co widziałem wczoraj to nie jest norma w naszym wykonaniu. Strasznie irytuje mnie wielkie niechlujstwo, kaleczenie tak elementarnych piłkarskich zagrań jak podanie do partnera - celne oczywiście. najcelniej podającym naszym piłkarzem był... o zgrozo Dossa Junior osiągając 81% celności zagrań. Podczas gdy środkowa formacja oscylowała wokół 70%. Czyli 30% ich zagrań lądowało pod nogami rywali. Dramat, rzecz na tym poziomie gry niepojęta. Dlatego tu znów nie zgodzę się z porzucaniem analogii do meczu z Molde, w tym spotkaniu to też my stwarzaliśmy sytuacje rywalom. Tyle, że Ci w przeciwieństwie do Norwegów nie wykorzystywali ich do natychmiastowej "lagi" w okolice pola karnego Kuciaka. Stąd być może brak podobnego wrażenia. Zamiast tego zawiązywali kolejną, groźną akcję, a efekt końcowy był dokładnie ten sam. Wielkie zamieszanie w naszej strefie obronnej. I tu kolejna analogia, tak samo często niewykorzystywane jak w Norwegii. Zbyt koronkowo, zbyt altruistycznie, nie wiem, fakt, faktem, że nieskutecznie.
Bardzo słabo zagrał Vrdoljak, u którego coraz mniej widzę zalet wojownika, coraz więcej biegacza. Szkoda tylko, że takiego bez większego ładu i składu. Słaby Był Kucharczyk, Kosecki i Saganowski. Choć ten ostatni wykonywał katorżnicza pracę w defensywie, a ten środkowy (Kosa) jak to ma w zwyczaju strzelił bramkę na wagę naszej wielkiej radości. Gorzej z Kucharzem, moim zdaniem ten mecz pokazuje jak wielkie braki ma nasz skrzydłowy. Jakiekolwiek próby porównania go ze skrzydłowymi rywali wypadają dla sympatycznego Michała miażdżąco. Większy problem mam z oceną Furmana, dla którego pierwsza połowa była kolejną lekcją pokory, ale za to już druga była nad wyraz udana, szczególnie, że jako partnera miał słaniającego się na nogach Chorwata. A wciąż znajdował siły by zaatakować, może dlatego był liderem przebiegniętego w meczu dystansu - ok. 12 kilometrów. Ale i tak ogromnym wyzwaniem jest ocena Radovicia, którego grę celnie scharakteryzował Walles. Noż kurna, czy piłkarz na tym poziomie, grający przez tyle lat, mający takie doświadczenie, nie umie zrozumieć, że są rejony boiska, w których strata piłki jest piłkarskim kryminałem? Czy naprawdę nikt od niego tego nie wymaga? Czy słowo odpowiedzialność jest naszym piłkarzom całkowicie obce? Nie umiem tego zrozumieć. Tej niechlujności, tego braku jakiegokolwiek poczucia współodpowiedzialności. Futbol już dawno przestał być dyscypliną w której gracze ofensywni odpowiadają za zdobyta bramki, a obrona własnego przedpola należy wyłącznie do obrońców. Warto byłoby się tego zacząć uczyć.
Jak było tak źle, to czemu jest tak dobrze? Przede wszystkim świetne ustawienie taktyczne. Po raz kolejny Jan Urban, wraz ze swoim sztabem udowadnia, że pojęcia rozszyfrowania rywala i umiejętne niwelowanie jego przewag nie jest mu obce. Doskonałe przygotowanie, naprawdę dobra realizacja, która nie posypała się pomimo niedostatków personalnych, czy błędów głównych wykonawców. Po drugie przygotowanie fizyczne, jeszcze w pierwszej połowie wydawało się, że Rumuni nas zjedzą. Wyglądali jak pitbul w kurniku, aloe jak się później okazało, te kurki wcale nie były takie słabe i w okolicach 80 minuty to one wyglądały na świeższe od rywali. Szkoda, że nasze zmiany nie zadziałały tak jakbyśmy tego chcieli, słabo w mecz wszedł Żyro, nie najlepiej Dvaliszvili. To dodało gospodarzom nieco animuszu i znów zaczęło być pod naszą bramką... ciepło (gorąco to za duże słowo). Zgadam się z gawinem, aż żal braku Ojamy.
Poza taktyką i jej skrzętną realizacją mieliśmy jeszcze kilka innych przewag. Dusan Kuciak piłkarz doskonały, rewelacyjny bramkarz, w pełni szalony człowiek. Wzór na gracza w bluzie z numerem jeden. Jakub Rzeźniczak, kolejny rewelacyjny mecz, oczywiście od chwili przejścia na pozycję stopera. Przy nim i wspomniany już Dossa wyglądał o wiele lepiej. Fakt, błąd przy nieudanym ofsajdzie jest niepodważalny, ale reszta gry i interwencji... pierwsza klasa. Coraz lepiej zaczyna to wyglądać. Kuba Wawrzyniak, jasne, nie byłby sobą gdyby się "nie wyebał" jak to sam kiedyś pięknie określił, ale jedno oddać mu trzeba. Absolutnie nie odstawał na tle renomowanych rywali. Świetny mecz "Wawrzyna", kolejny pokazujący klasę tego piłkarza. Klasę, o której często zapominamy, a która w takich meczach jest bardzo potrzebna. Wciąż nie umiem określić gry Brozia, słabo wszedł w mecz, popełnił mnóstwo błędów, które na szczęście nie miały dla nas konsekwencji. Jednak z biegiem czasu rozkręcał się coraz bardziej. A wejścia ofensywne w jego wykonaniu to najwyższa klasa na tej pozycji od lat.
Koniec, końców, podpisuję się pod słowami Jana Urbana osiągnęliśmy bardzo dobry wynik, zdecydowanie lepszy niż nasza gra. Rezultat, który pozwala z optymizmem patrzeć na mecz na Pepsi Arenie. Jednakże nie możemy zapomnieć jakiej klasy zespołem są rywale, dlatego jeśli chcemy zwycięsko wyjść z tej rywalizacji, w Warszawie musimy zagrać zdecydowanie lepiej. Stać nas, naprawdę. Legia potrafi grać mecze na wyższym poziomie niż ten wczorajszy.
Wskazując na podobieństwo do meczu w Norwegii, miałem na myśli przede wszystkim zbieżność scenariuszową, przecież dodałem, że i Steaua była lepsza niż Molde, i my lepsi niż w meczu z Molde
Natomiast nadal nie mogę pogodzić się z dyskredytowaniem Norwegów i twierdzeniem, że my wtedy kopaliśmy się w czoło, a oni okazali się jeszcze większymi cieniasami, skoro nie potrafili tego wykorzystać. Ani Molde nie było tak dramatycznie słabe, ani Steaua tak niespotykanie mocarna.
Wallesie, mimo wszystko wczoraj na początku widać było u nas dużą nerwowość, były straty własne, może nie tak kłujące oczy jak w Norwegii, przynajmniej Dossa nie podawał Rumunom piłki pod nogi ale sam przecież wspominasz nieudane zagrania Radovicia, do tego dodać można głupie straty Kucharczyka, Vrdoljaka, nawet fatalna interwencja Rzeźniczaka (przepuszczenie piłki idącej tuż przy linii) potwierdza, że nie wszystko było z nami OK i trudno sprowadzać ten czynnik wyłącznie do wybornej dyspozycji Steauy. Chociaż oczywiście zgadzam się z Tobą, Steaua z pierwszych 30 minut meczu to zespół, który całą naszą ligę wciągałby nosem w stylu Viktorii Pilzno z meczów z Ruchem Chorzów.
@ JJ
Pełna zgoda co do Radovicia. Boję się tylko, że teraz poczuje się rozgrzeszony z włączania 'Rado mode' w meczach ligowych
Natomiast nie do końca rozumiem, dlaczego uważasz że Kosecki poza bramką zagrał słabo? Zwróć uwagę, jak mało groźnych ataków Steauy poszło lewą stroną, wydaje mi się, że spora w tym zasługa właśnie Kosy. W ataku swoje zrobił, a mógł zrobić jeszcze więcej, kiedy kiwnął Gergievskiego i świetnie podał w pole karne, nie wiedzieć czemu Kucharczyk schował się w tej sytuacji za obrońcą na długim rogu.
Odnośnie Koseckiego to fakt, późna pora zrobiła swoje, a to gracz ofensywny, więc w 1 momencie rozliczałem za grę do przodu. W obronie nie jest się tak widocznym, a rzeczywiście sporo pomógł i w tym względzie przyznaję rację (swoją drogą Wawrzyniak chyba po raz pierwszy nie jest kozłem ofiarnym!). Tylko zwróć też uwagę, że większość akcji w 1 połowie szła prawą stroną Rumunów, lewą praktycznie się nie zajmowali, więc to też zrobiło swoje Ale jeśli chodzi o atak to IMO słabo. Oczywiście bramka może się okazać bezcenna i za to należy się podwyższenie noty, ale jeśli rozmawiamy o grze to poza wymienioną przez Ciebie sytuacją gdzie poszło ostre dośrodkowanie wzdłuż bramki nic więcej nie pokazał, a trzeba przyznać, ze okazji do tego było mnóstwo, bo Steaua zostawiała bardzo dużo miejsca i to powinien być młyn na wodę dla naszych skrzydłowych. Proste straty, złe przyjęcia piłki, brak pomysłu, chaos i tyle zapamiętałem z jego gry
Chociaż oczywiście zgadzam się z Tobą, Steaua z pierwszych 30 minut meczu to zespół, który całą naszą ligę wciągałby nosem w stylu Viktorii Pilzno z meczów z Ruchem Chorzów.
A ja się z Wami nie zgodzę. To samo mówiono o Rapidzie po ich dwumeczu ze Śląskiem (a wyglądali jeszcze lepiej niż Steaua), a potem się okazało, że na wyjeździe graliśmy z nimi jak z uczniakami.
Moim zdaniem Steaua jest przeciętnym rywalem, w sam raz na IV rundę, ale naprawdę nie ma się co zachwycać. Jakbyśmy mieli lepszych piłkarsko graczy z przodu to przy takiej ilości miejsca i swobody jaką nam zostawiali skończyłoby się jak na Lechu.
Pokrótce zrelacjonuję co trzy osoby miały istotnego do powiedzenia po wczorajszym meczu.
Przedsiębiorca-właściciel Firmy/kibic sportowy/. "Legia gra tak jak potrafi. A, że potrafi coraz lepiej to widać po wynikach. Postęp jest i to zauważalny, ale oczekiwanie, że Legia zagra dużo lepiej u siebie niż na wyjeździe jest na wyrost. Aktualnie Legii na to nie stać. Lecz też średniakom w Europie bezkarnie obić się nie da". Lapidarnie i trafnie.
Student-stażysta /nieszczęśliwy, że mu "Żyletę" zamkną na rewanż/. "Ależ my słabi jesteśmy w atakowaniu". Tu wyjaśniłem, że nasza faktyczna słabość w grze ofensywnej ma swoje praźródło w grze obronnej. Zawodnicy tego bloku owszem nie dają się ograć 1 na 1, ale obrońcy nie mają odbioru. Potrafią tylko przeszkadzać, blokować rywali i wybijać piłki. Dają sobie radę w grze w pionie, ale w poziomie już nie. Asekuracja szwankuje i wzajemne współdziałanie też. Powoduje to konieczność cofania się do obrony graczy atakujących. Muszą oni być aktywni w defensywie,ale w obronie to już przesada. Zbyt głębokie ich cofanie przy braku przejęć piłki nie daje wielu możliwości na szybki atak. To obrona ogranicza nasz potencjał ofensywny.
Pracownik /kibic siatkówki, syn na "Żylecie"/. "Ten Kuciak na początku meczu był naszym jedynym ratunkiem. Lecz dlaczego bramkarz jest naszym najlepszym zawodnikiem?". Najpierw rzekłem, a niech będzie. Byleby wyniki były takie jakie są. Dodałem gwoli prawdy, że wynika to z faktu, iż źle wchodzimy w mecz od jego początku. Wynika to z prostego faktu, że zawodnicy są ze sobą niezgrani. Nie wiedzą kogo na co stać i jak prezentuje się drużyna. Nie może być inaczej kiedy skład zawodnicy poznają razem z mediami na 2 godziny przed meczem. Dotyczy to zwłaszcza obrony, gdzie współdziałanie oparte o zgranie jest szczególnie ważne. Dla naszych przeciwników to żadna tajemnica i starają się tę naszą systemową słabość wykorzystać. Gdyby Kuciaka nie było być może trenerzy byliby mniej niefrasobliwi.
A co ja? Remis bramkowy brałem przed meczem w ciemno. Po meczu czuję lekki niedosyt. Poza dwoma króciutkimi fragmentami nie straciliśmy kontroli nad wydarzeniami na boisku. Pokazali nasi, że piłkarsko są na nieco wyższym poziomie od Rumunów. Pozostaje tylko, albo aż stworzenia z nich samoregulującego się mechanizmu. Urbanie do dzieła!.
1. Pucharowy wynik kiepski, mógł być co prawda tragiczny gdybyśmy wygrali 2:1 , dopiero pompka by była dmuchana , już jest, „raj na wyciagnięcie ręki” itp. Do tej pory „ziemia obiecana” wydawała się nierealna do osiągnięcia, teraz odwrotnie, chyba nadzieja w mediach jest większa niż w przypadku Wisły po pierwszej wygranej z APOEL-em.
Jestem przekonany, że w Warszawie jakąś bramkę stracimy, obojętnie z jakim nastawieniem wyjdziemy, ale też posiadam przeświadczenie, że Steuaę możemy skutecznie wypunktować, tu już jednak koncentracja, determinacja i wiara w możliwość ukłucia Rumunów i to kilkukrotnego będą istotne.
Sytuację przed rewanżem porównałbym z wiosennym meczem z Lechem o mistrzostwo, tylko, że Steua moim zdaniem zagra inaczej niż Kolejorz w stolicy.
Jedno spostrzeżenie, w konfrontacji z poznaniakami głowy legionistów się nie zagotowały, nogi nie drżały, oby we wtorek było podobnie, balonik presji rośnie szybciutko.
2. Solskjaer, po meczu w Norwegii twierdził, że to była najlepsza pierwsza połówka jego zespołu jaką widział, Reghecampf zaś: „Jestem niezadowolony nie z indywidualnych zawodników, tylko z gry całego zespołu. W ofensywie mogliśmy zrobić o wiele więcej. (...) Największy problem mieliśmy w środku pola. Zawodnicy muszą prezentować się lepiej.” Scenariusz meczów mógł być podobny, ale wnioski wyciągane mogą być inne.
3. Steua w poprzedniej rundzie na wyjeździe odprawiła Dinamo Tbililisi z kwitkiem dwóch bramek strzelonych w 64 i 83 minucie. Bez złudzeń, w Warszawie będą groźni do 90 minuty.
4. Urban ma jaja, czasem zastanawiam się, czy to trenerskie przekonanie, poparte głęboką analizą, czy czysta przekora, wobec ferujących wyroki odnośnie składu i taktyki dziennikarzy i kibiców! Gdyby Jodła na środku dograł do końca, ale przydarzył mu się jakiś błąd skutkujący stratą bramki, media „upartego” trenera by rozniosły.
5. Według kibiców: Rado po 15 minutach – do zmiany (Walles), Kosecki – w przedmeczowych typach, nie zasługiwał na pierwszą jedenastkę (iocosus), oprócz Rado nie mamy piłkarzy potrafiących grac w piłkę, sami biegacze (JJ), młodzi ewidentnie spękali, Furman z pełnymi portkami (CTP), o Żyro – „ja pierniczę” (Senator), Vrdoljak - traci zalety wojownika (Monrooe), obrońcy nie mają odbioru (Zbyszek), no niezawodny optymista, pozytywnie nastawiony w gronie czarnej eLki to „corazstarszy”:
„Generalnie, ze wszystkich jestem zadowolony, bo każdy walczył. Jedni sensowniej i skuteczniej, drudzy mniej, ale każdy coś dobrego wniósł. Uważam, że póki co zawodnicy zrobili wszystko, na co ich w tym momencie stać.”
6. Największy malkontent, nie do przebicia,
w trakcie:
„Prawdę mówiąc to na razie przysypiam... To z lekka żenujące, liczyłem na jakieś emocje.”
i zaraz po meczu:
„To był dla mnie dziwny mecz. W ogóle nie czułem, że grają O LIGĘ MISTRZÓW. Senny, apatyczny, wolny. A Steaua jakby odcięli jej EPO” (twitter)
Pytanie za sto punktów, któż to może być, jaki dziennikarz tak ćwierkał?
7. Kluczowe na dziś, doraźne pytanie dla trenera Urbana? Kogo wystawi w sobotę, przeciwko probierzowej, nabierającej rozpędu Lechii?
Z mojej subiektywnej, kibicowskiej perspektywy, niech sczeznę, wszystko bym podporządkował pucharowemu rewanżowi, kompletnie przerywnikowym rezultatem ligowym głowy sobie nie zawracał, komu jest potrzebny fizyczny lub psychiczny oddech, niech odpoczywa, komu potrzebne ogranie – moim zdaniem – Broź! Niech się ogrywa, a oprócz niego może być i druga, albo i trzecia jedenastka. Taktykę i skład personalny na rewanż Urban już winien posiadac w głowie, meczyk w niemal przeddzień wpływu na to mieć nie powinien, nawet jak ktoś np. Mikita odpaliłby super formą, to trzy dni później mogłaby być z niego dętka.
Jeżeli wziąć pod uwagę Sulera, o którym wspomina Garm to moglibyśmy na serio 'zaszaleć' z rotacją (Skaba - Broź, Suler, Cichocki, Brzyski - Ojamaa, Pinto, Łukasik, Żyro - Mikita, Dwaliszwili). Natomiast zdaje mi się, że w środku obrony jednak zagra ktoś z pary Rzeźniczak - Dossa, ku utrapieniu CTP, raczej nie obaj, przypuszczam również, że zamiast Mikity to Pinto może zagrać 'podwieszonego', a obok Łukasika, pojawić się Vrdoljak lub Furman.
Strasznie jestem ciekaw tego meczu, jakoś w ogóle nie dopadł mnie syndrom międzypucharowego zobojętnienia na nasze ligowe sprawy.
@ iocosus
Media mediami, najważniejsze co dzieje się w głowach Urbana i piłkarzy, myślę że tam jest koncentracja i pełna świadomość, że to będzie piekielnie długie 90 minut. W końcu byli na boisku i czuli ten mecz lepiej niż ktokolwiek. Oby tylko nogi nadążały za głową (ewentualnie, w przypadku Michała Żyry, odwrotnie ).
Jak porównałbyś Rapid i Steauę?
@ JJ
Steaua przeciętna? Może i tak, to zależy jaką miarą sądzisz, w IV rundzie raczej nie ma drużyn 'ponadprzeciętnych', łącznie z nami Moim zdaniem to jednak dobry zespół, lepszy w każdym razie niż sądziłem przed losowaniem. Co nie znaczy, że należało ich się bać, czy że nie jesteśmy w stanie dać im rady we wtorek.
Nawiasem mówiąc, we wtorkowy wieczór trochę hipstersko oglądałem nie PSV - Milan lecz Viktoria - Maribor. No i tak patrzyłem na tę Viktorię i myślałem, cholera, tak ich się obawiałem, a oni przeciętni, dużo przestojów w grze, Maribor często grał piłką na ich połowie. Z drugiej strony, chyba bardziej niebezpieczni od Steauy ci Czesi w ataku, bardziej efektywni, jak już się rozpędzili, tylko furczało. Nie mam pojęcia, z kim z tej pary grałoby nam się lepiej.
Gawin, nie wiem jak to robisz, ale to już drugi raz jak "podkradasz" mi skład z kartki. To jest dokładnie to, co chciałbym zobaczyć na boisku w sobotę. Co wcale nie znaczy, że odpuszczam ligę, o nie, absolutnie nie chciałbym aby takie poczucie zapanowało w naszej ekipie. Za taki skład wielu naszych ligowców dałoby się pokroić, a i członkowie tej ekipy powinni mieć coś do udowodnienia.
„Jak porównałbyś Rapid i Steauę?”
Rapid pokazówką ze Ślaskiem we Wrocławiu to mnie nieźle wystraszył, ponieważ spodziewałem się po nich niezłej gry, ale, że aż takiej, to mhm, ... porównując klub eliminujący Śląsk z pucharów w 2011 roku, z obecną Sevillą, to Rumunów uznałbym za bardziej klasowych. (Przy tym Śląskowi w ramach podnoszenia morale na okrągło przypominałbym rywalizację Wisły z Realem Saragosa. 4:1 w plecy na wyjeździe i strata gola u siebie na początku meczu i ... )
Przy okazji, odnaleźć nie trudno: http://www.youtube.com/watch?v=585GZMnC7U0
Na Steuaę to już jestem uodporniony , wysokie indywidualne umiejętności techniczne wdrożone w organizację gry opartą na aktywnym pressingu, operowaniu piłką z penetrującymi prostopadłymi podaniami na wolne pole, to charakterystyka jednej i drugiej drużyny z Bukaresztu, chyba tym bardziej znanym i utytułowanym więcej zależy na zdominowaniu przeciwnika, natomiast Rapid lepiej potrafił punktować przy korzystnym wyniku, ze Śląskiem bawili się jak kot z myszą, pod tym względem obecnie to szczerze mówiąc bukaresztańska gwiazda dała tyłka, ale to nie powód do zmartwień dla nas.
Czy Steua zrobiła większe wrażenie w początkowej fazie meczu, niż Rapid dwa lata temu, mimo wszystko chyba nie, natomiast oby nie potwierdziła w Warszawie, że jednak jest zespołem od Rapidu dojrzalszym piłkarsko, zahartowanym pucharowo, czyli obawy o wynik rewanżu posiadam i to duże, ale chyba też bardziej wierzę, że jesteśmy w stanie uzyskać korzystny wynik dwumeczu niż dwa lata temu. Warunek maksimum obrotów, koncentracji, skupienia, wszystkiego po naszej stronie.
Ponieważ, również jest ciekawe pytanko, jak porównać Legię z 2011 roku i z 2013!? Jak się uda to może przed wtorkiem jeden z nas o taką analizę w nowym wątku się pokusi?
haha znakomity ten punkt 5 iocosusie! Zebranie krótkich opinii czytelników C-L w jednym miejscu