A+ A A-
  • Kategoria: Wokół boiska
  • gawin76

Cracovia - Legia 0-1: Mecz na serio

cracovialegiaLicznik kolejnych ligowych porażek Legii nie przekroczył dwójki. W ostatni dzień sierpnia udalismy się do stolicy Małopolski na mecz z Cracovią. Beniaminek Ekstraklasy postawił nam trudne warunki, ale mistrzowie Polski pewnie odparli atak, pokonując gospodarzy 1:0. Zwycięską bramkę dla Legii zdobył Miro Radović.

Uwielbiam takie mecze i jednocześnie ich nie znoszę. Uwielbiam - bo uczą szanować Legię, doceniać zdobywane przez nas punkty, bo pozwalają zrozumieć, dlaczego jesteśmy drużyną z absolutnego krajowego 'topu'. Widzisz przeciwnika, który walczy, który jest zmotywowany, niebezpieczny, który nas się nie obawia, który nawet przez moment nam nie odpuszcza. I Legię, która jest w stanie pokazać na takim tle swoją wyższość, zwyciężając, choćby nawet w najskromniejszym możliwym stosunku. To nie jest pozorowana gra, w powietrzu unosi się nie woń popcornu i grillowanej kiełbasy, lecz boiskowej walki i kibicowskich nerwów. Jak mantrę powtarzam, że zwycięstwami wyszarpanymi w takich okolicznościach wybrukowana jest droga do mistrzostwa Polski. A dlaczego tych meczów zarazem nie znoszę? Cóż, pamiętając o kwestiach ujętych powyżej, ze wstydem przyznam, że przychodzi podczas meczu moment, w którym świadomość, że jedna przypadkowa bramka dla przeciwnika może zniweczyć cały wysiłek i odmienić końcowy odbiór spotkania, staje się nazbyt irytująca i dokuczliwa. Dobra zabawa i przyjemność z obserwowania zaciętego pojedynku, zgoda, powiedzmy do 80. minuty. W tym momencie przydałoby się podwyższyć wynik na 2:0.

Przechodząc do boiskowych konkretów, trzeba zacząć od niewesołej konstatacji, że ligowi przeciwnicy, ba, nawet niedawni pierwszoligowcy, wiedzą już, że Legia dziwnie ospale wchodzi w meczowy rytm i bez żadnego respektu usiłują to wykorzystać. Mecz w Krakowie zaczęliśmy od szeregu niedokładności, między innymi od strat Ojamy i Brozia. Kilka minut później zabrakło zdecydowania w interwencji Dossy Juniora, na skutek czego stuprocentową sytuację miał Dawid Nowak. Potem mogła być jeszcze jedna 'setka' pod bramką Skaby, na szczęście kompletnie niezrozumiałe zachowanie Danielewicza uchroniło nas przed poważniejszymi problemami. Zaczynam się zastawiać, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z jakimś rodzajem samo spełniającej się przepowiedni. Nie wyszedł nam jeden czy drugi kwadrans otwierający spotkanie, zawodnicy wybiegają zatem na kolejny mecz z mocnym postanowieniem, że to się w żadnym wypadku nie może powtórzyć, że nie wolno im popełnić żadnego błędu, po czym... usztywnieni i zdenerwowani jak na złość popełniają ich kilka. Kto wie, gdyby Nowak był odrobinę bardziej precyzyjny, być może na Kałuży powtórzyłby się fatalny scenariusz z Cichej lub nie lepszy z Łazienkowskiej z zeszłego tygodnia.

Patrzyłem na pojedynek z Cracovią nie tylko przez pryzmat wyniku, choć ten oczywiście był szalenie istotny i ciężko byłoby uciec przed pokusą dokonania końcowej oceny na jego wyłącznej podstawie. Równie mocno jak końcowe rozstrzygnięcie interesowało mnie jednak, czy rodzi się nowa, ligowa Legia, bo przecież nie można mieć większych wątpliwości co do tego, że zeszłoroczna przeszła już do historii. Czy z lipcowego i sierpniowego chaosu wyłania się wreszcie jakiś porządek? Odstąpienie przez Jana Urbana od rotacji w środku obrony i w obszarze trójkąta środkowych pomocników daje nadzieję, że tak, a przynajmniej że potrzeba zaistnienia stabilizacji w wyjściowej jedenastce i poprawy zgrania zespołu, jest przez nasz sztab szkoleniowy dostrzegana. Z drugiej strony, nie da się przejść przez całą rundę z Miro Radoviciem grającym za napastnikiem, trudno zakładać, że Kuba Wawrzyniak wytrzyma pełną dawkę meczów ligowych, pucharowych i reprezentacyjnych. Rotacja będzie w jakimś zakresie nieunikniona, a poszukiwanie złotego środka będzie kosztować jeszcze wiele nerwów tak trenera Urbana, jak i nas. 

Krótką analizę gry poszczególnych zawodników z Cracovią chciałbym ograniczyć do zaledwie dwóch nazwisk. To Henrik Ojamaa i Lado Dwaliszwili. Rozpoczynając od tego pierwszego muszę raz jeszcze powtórzyć, że absolutnie nie dziwi mnie, że Lech Poznań był zainteresowany Ojamą. To zawodnik doskonale pasujący do wzorca, wedle którego ściągali w ostatnich latach kilku skrzydłowych, typ szybki, umiejący zagrać jeden na jednego, piłkarz efektowny, który będąc w formie, daje się zapamiętać kibicom. Mimo to czekam z jego strony na coś więcej. Taki ze mnie widać malkontent, który zamiast cieszyć się, że skrzydłowy potrafi trzy razy z rzędu kiwnąć obrońcę do linii i ostro zacentrować, chciałby czasem zobaczyć podniesioną głowę i precyzyjną wrzutkę na jedenasty metr, czasem ujrzeć zwolnienie akcji i wycofanie futbolówki do obrońcy, a czasem kręcony strzał 'pasówką' zamiast walenia 'ile fabryka dała' prostym podbiciem. Przyznam, że dość długo podobne wątpliwości męczyły mnie wobec osoby Kuby Koseckiego, ostatecznie musiałem spasować wobec regularności, z jaką Kuba potwierdzał wyjątkową umiejętność przeprowadzania akcji kluczowych dla rozstrzygnięcia losów kolejnych spotkań. Ojamie póki co zaliczam dziś pierwszą akcję tego rodzaju i czekam na kolejne, którą zduszą we nieufność i odruch nerwowych cmoknięć na widok męczącego oko powielania tych samych rozwiązań.

Dwaliszwili to temat na oddzielny wpis i bardziej dogłębną analizę. Szczerze mówiąc, nie mam niestety większego pojęcia czy poszczególni zawodnicy są w Legii prowadzeni wedle zindywidualizowanych potrzeb, do jakiego stopnia brane pod uwagę przy opracowywaniu treningów są ich osobnicze predyspozycje, ale odnoszę wrażenie, że Lado może być typem wymagającym takiego właśnie 'specjalnego' traktowania. W tym momencie dotkliwie rażą słabość fizyczna i szybkościowa Gruzina oraz wiążący się w nieunikniony sposób z tymi czynnikami brak pewności siebie. Symptomatyczny dla aktualnej dyspozycji Dwaliszwilego był obrazek z pierwszej połowy meczu, kiedy ostre dośrodkowanie Dominika Furmana trafiło niezbyt zorientowanego w całej sytuacji Lado w głowę, być może uniemożliwiając piłce wpadnięcie do siatki. Jak nie idzie, to nie idzie. Takich drobnych irytacji było w Krakowie mnóstwo, ale chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że jakość gry Dwaliszwilego mimo wszystko z czasem się podnosiła, im dłużej trwał mecz, tym częściej pokazywał się Lado, tym łatwiej dochodził do sytuacji strzeleckich. Chociaż Gruzin rozprowadził bodaj tylko jedną akcję w stylu, którego od niego się oczekuje, w drugiej połowie skutecznie zastawiając piłkę przed obrońcą na połowie Cracovii i podając ją na lewe skrzydło, to moim zdaniem nawet ta jedna, jedyna akcja może świadczyć o tym, ze jest to zawodnik o potencjale wyższym od tego, który jest w stanie zaoferować Legii Marek Saganowski. Stawiałbym na Dwaliszwilego kosztem Sagana, mimo całej sympatii dla Marka, ogromnego szacunku dla jego dokonań i kibicowania mu w nieodległym zapewne przekroczeniu bariery stu ligowych bramek, ponieważ nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Lado doprowadzony do solidnej dyspozycji jest po prostu znacznie lepszym piłkarzem i zdecydowanie zwiększyłby wachlarz ofensywnych możliwości Legii.

Teraz przed nami przerwa reprezentacyjna, po której nastąpią kolejne gorące tygodnie, w których mecze ligowe i pucharowe będą przeplatać się ze sobą w ekspresowym tempie. Cieszy, że schodzimy na tę przerwie po ligowym zwycięstwie - było nam ono bardzo potrzebne.

Dyskusja (12)
1niedziela, 01, wrzesień 2013 01:46
corazstarszy
Ja bym się wstawił za Dwaliszwilim w tej sytuacji ze strzałem Furmana. Tam był tłok, ograniczona widoczność, rykoszet. Jak by się uchylił i by nie wpadło, to też by były pretensje, że wystarczyło dołożyć głowę. Jak dołożył, to też źle.
Była trochę podobna sytuacja w 1. połowie w Molde. Dwaliszwili, w sumie z niezłym refleksem, dostawił głowę do niecelnego strzału Koseckiego z naszej lewej strony. Na pewno liczył, że zmyli bramkarza. I w sumie zmylił, tylko nie trafił w bramkę. Podobnie, moim zdaniem, było na Kałuży. Nie mam mu za złe tych prób.
W 2. połowie już ciut lepiej się spisał, także w zestawieniu z jego grą z Lechią.
No i Dwaliszwili jest autorem najważniejszej dotychczas bramki dla Legii w tym sezonie.
Z opinią Gawina w kwestii Dwaliszwili - Sagan do końca się nie zgodzę. Zawsze cenić będę wyżej mrówczą pracowitość zawodnika o mniejszym potencjale niż ciągłe chimery zawodnika o większym potencjale. Tutaj jestem sympatykiem rotacji. Ale special treatment dla Dwaliszwiliego to chyba słuszny postulat.
Mecz oglądałem pod wrażeniem wczorajszego meczu w Pradze. Jako sympatycy piłki nożnej, chyba jesteśmy nienormalni, że się interesujemy polską ligą. Różnica w poziomie i doznaniach estetycznych - szok.
Ale ogólnie nie byłem przed tym meczem pewien, jak pójdzie. I ze zwycięstwa jestem bardzo zadowolony. Nawet nieźle to wyglądało, w tym nawet niektóre rzuty wolne Dominika Furmana. Wszystko OK, wyłączając spanie na początku.
Myślałem, że padnę, gdy komentujący chwalili Cracovię za granie najlepszego meczu w tym sezonie. Jeśli to był ich maks, to niech wracają, skąd przyszli.
2niedziela, 01, wrzesień 2013 10:46
CTP
No nie, no nie zgadzam się z tym chuchaniem i dmuchaniem na Gruzina. Nie zgadzam się z tym doszukiwaniem się światełek w tunelu. Gość jest najzwyczajniej w świecie cienki i nie pojmuję dlaczego gra kosztem Mikity, który w meczach, w których grał pokazał o wiele więcej. Jeśli komuś potrzeba ogrania, to chyba jednak bardziej Mikicie.
Czy wy też sądzicie tak jak ja, że Skaba zagrał lepiej niż Kuciak? Dostał dwa strzały, które Kuciak po prostu by wypiąstkował a Skaba ładnie je zgasił.
3niedziela, 01, wrzesień 2013 11:44
gawin76
@ corazstarszy

Jeżeli chodzi o tę sytuację po wolnym Furmana to również nie krytykuję Lado, chodzi mi o to, że takie dziwaczne przypadki zdarzają się często, kiedy zawodnikowi brakuje sportowej formy. Jego skonsternowana mina po tej sytuacji - bezcenne.

Jeżeli chodzi o pracowitość to pamiętam jak po jednym z pierwszych meczów Dwaliszwilego w Polsce, to był remisowy mecz Legii z Polonią na Łazienkowskiej za Skorży, ktoś w C+ ujawnił, że Skorża był pod ogromnym wrażeniem Lado, dlaczego, ano dlatego, że nasz system do analizy gry poszczególnych zawodników wykazał, że żaden napastnik polskiej ligi nie biegał w meczu z Legią więcej niż ówczesny polonista Dwaliszwili. Z nim w Legii jest jakiś poważniejszy problem i, zwłaszcza w obecnej sytuacji personalnej, trzeba przynajmniej spróbować go jakoś rozwiązać. Podobało mi się, kiedy Urban powiedział przed meczem, że jego rolą jako trenera jest odbudowanie tego napastnika. Może jeszcze coś będzie z tej współpracy.

@ CTP

Moim zdaniem Mikita to jednak nie ta sama pozycja co Dwaliszwili. Podpisałbyś się pod stwierdzeniem, że to chłopak predysponowany do gry u nas na szpicy?... Jak na mój gust to kiedy Mikita gra, ucieka strasznie daleko z pola karnego, chce koniecznie nacierać przodem do bramki, kiwać się, nie odmawiam mu talentu i przyszłości w Legii, absolutnie, ale gra tyłem do bramki czy jakieś kombinacyjne wymiany podań w tłoku to dla niego póki co chyba jeszcze za wysoka półka.

Skaba zagrał bardzo solidnie, czy lepiej od Kuciaka, teza ryzykowna o tyle, ze próba jeszcze wątła Wink Ale oby tak dalej.
4niedziela, 01, wrzesień 2013 11:48
Garm
Dwaliszwili świetnie rozprowadził też akcję przy 0:0, kiedy Radoviciowi w ostatniej chwili piłkę z nogi zdjął obrońca.

Dla mnie jednak zawodnikiem meczu był Wawrzyniak. Praktycznie bezbłędny w obronie i bardzo dobrze włączający się do akcji zaczepnych. To on uruchomił Ojamę przed bramką Radovicia, to on potem świetnym rajdem i jeszcze lepszym podaniem wyprowadził Kucharczyka na sytuację "sam na sam", po której powinno być 2:0 i po meczu. Widać, że rywalizacja z dobrym rywalem (bo Brzyski w tym sezonie zasadniczo nie zawodzi) dobrze wpływana na naszego reprezentanta. Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o drugiej stronie formacji obronnej.
5niedziela, 01, wrzesień 2013 12:37
CTP
@Mikita
Ja widzę w nim o wiele większy potencjał niż u Gruzina i moim zdaniem Patryk o wiele bardziej zasługuje na takie chuchanie i dmuchanie. Owszem, bardzo często uderza niecelnie, bardzo często gra na ocenę ale taki Ojamaa też wczoraj uderzał panu Bogu w okno a zebrał świetne oceny. Poza tym Mikita ma świetny przegląd pola a technicznie jest po prostu lepszy od Lado. Naprawdę, tutaj kompletnie nie rozumiem Urbana. Uważam, że Mikita zasługuje przynajmniej na meczową 18-tkę.
6niedziela, 01, wrzesień 2013 13:06
Garm
Tylko że Mikita w żadnym wypadku nie jest zawodnikiem na szpicę do naszej taktyki. Pokazywał to w ubiegłym sezonie w MESA, pokazał to też w tym w meczu z Widzewem, kiedy marnował mnóstwo akcji właśnie przez to, że nie potrafił przyjąć i odegrać na linii środkowej, tylko za każdym razem musiał od razu wykonać zwód, którym minie co najmniej dwóch rywali.
7niedziela, 01, wrzesień 2013 13:23
CTP
@Garm
Ale przynajmniej nie byłby najlepszym obrońcą przeciwnika tak jak wczoraj Dwaliszwili, który najpierw zablokował strzał Furmana, potem zablokował Dossę Juniora idącego do główki, następnie wygrał pojedynek bark w bark z Radovicem i na koniec wybił na aut bramkowy świetne dośrodkowanie Brozia. Zresztą, widać jak na dłoni, że zespół nie chce grać z Gruzinem a w takim przypadku Urban może go jeszcze przez "fafnaście" kolejek odbudowywać a i tak nie odbuduje.
8niedziela, 01, wrzesień 2013 13:30
Garm
Jak na piłkarza, z którym "zespół nie chciał grać", Dwaliszwili miał wczoraj zaskakująco dużo sytuacji bramkowych Wink

Parafrazując zawołanie coraz mniej licznej grupy kibiców Arsenalu, "In Urban we trust" (że sobie pozwolę na lekki pluralis maiestatus). Jeśli on mówi, że jego zadaniem jest odbudowanie Dwaliszwilego, a jego działania wskazują, że wierzy w powodzenie tej operacji, to ja nie mam zamiaru z tymi decyzjami polemizować.
9niedziela, 01, wrzesień 2013 13:53
CTP
"Jak na piłkarza, z którym "zespół nie chciał grać", Dwaliszwili miał wczoraj zaskakująco dużo sytuacji bramkowych"
Dobra, dobra. Już nie twórz wirtualnej rzeczywistości. Parafrazując: "cała Polska widziała". Wink
Ja się nie mam zamiaru wtryniać w kompetencje Urbana, to jego piaskownica i on później za to odpowiada. Natomiast, nie wierzę w tę odbudowę (mam nadzieję, że mogę nie wierzyć? Smile ). Mam nadzieję, że pogłoski o urazie Mikity są prawdziwe i to jest jedyny powód braku tego piłkarza w 18-tce na Cracovię.
10niedziela, 01, wrzesień 2013 14:08
Garm
Wierz w co chcesz, w Polsce mamy z tego co wiem wolność wyznania Wink

Co do Mikity - jego dzisiejszy brak w kadrze rezerw wskazuje, że "pogłoski" o urazie są prawdziwe.
11niedziela, 01, wrzesień 2013 18:28
mort
Jeżeli komukolwiek nie podoba się cokolwiek w zachowaniu trybun na Łazienkowskiej zapraszam do Cracova na ulicę Kałuży Very Happy

Istne zoo a 99% zwierząt to zwykłe świnie Very Happy tyle lat jeżdżę po stadionach nie tylko w Polsce ale każda wizyta na Kałuży utwierda mnie w przekonaniu,że KSC naprawdę robi castingi na trybuny w zakładach psychiatrycznych Very Happy
12niedziela, 01, wrzesień 2013 23:17
gawin76
Morcie, Twój wpis uświadamia, że życie zaskakuje nawet na czarnej-eLce. Bezkompromisowość oraz dosadność przekazu wraz z jednoznacznością wyrażonej oceny zdają się wskazywać, że to wpis autorstwa zaciekłego wroga wszelkiego kibolstwa, no, w najlepszym razie ksenofobicznego przedstawiciela BBC.

Abstrahując od innych ewentualnie zjawisk na trybunach i wokół nich, słuchając krakowskiego 'dopingu' sporo myślałem o skali obecności 'Ruskiej k...' na naszym stadionie podczas meczu ze Spartakiem.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1