A+ A A-

Polska - Holandia 1-2: Nie całkiem gotowi

W pierwszym z dwóch meczów towarzyskich zaplanowanych przed rozpoczęciem mistrzostw Europy Polska przegrała w Gdańsku z Holandią 1:2. Bramkę dla naszej reprezentacji zdobył Artur Jędrzejczyk. Dla gości trafiali król strzelców Eredivisie Vincent Janssen i zawodnik Newcastle Georginio Wijnaldum.

 

Trener Adam Nawałka wystawił jedenastkę prawdopodobnie bliską tej, która wybiegnie na boisko 12 czerwca przeciw Irlandii Północnej. Trochę nieoczekiwanie w polskiej bramce zamiast Łukasza Fabiańskiego pojawił się Wojciech Szczęsny. Pod nieobecność Grzegorza Krychowiaka duet środkowych pomocników tworzyli Krzysztof Mączyński i Piotr Zieliński. Skład Polaków wyglądał następująco: Szczęsny - Piszczek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk - Błaszczykowski, Mączyński, Zieliński, Grosicki - Milik, Lewandowski. Trener Danny Blind odpowiedział drużyną w składzie: Cillessen - Tete, Bruma, van Dijk, Wilems - van Ginkel, Bazoer, Wijnaldum - Berghuis, Janssen, Promes.

Od pierwszych minut meczu Holendrzy lepiej operowali piłką i posiadali inicjatywę. W 5. minucie ręką przed polem karnym zagrał Jędrzejczyk. Berghuis strzelił płasko z rzutu wolnego, jednak Szczęsny spokojnie interweniował. Polacy zaatakowali w 7. minucie. Sędzia przytomnie puścił grę po faulu na Lewandowskim, sam przed Cillessenem znalazł się Milik, ale napastnik Ajaksu z najbliższej odległości trafił w poprzeczkę. To była najlepsza okazja dla reprezentacji Polski przed przerwą. Pod bramką Cillessena niebezpiecznie zrobiło się jeszcze tylko raz. W 29. minucie z rzutu wolnego szczęścia próbował Milik, ale strzał naszego napastnika minął bramkę gości. Sytuacji dla Holendrów było więcej i były one groźniejsze. W 14. minucie goście efektownie rozegrali szybki atak. Z ostrego kąta uderzył  Janssen, jednak piłka poszybowała obok bramki.  W 33. minucie Holandia objęła prowadzenie. Z lewego skrzydła zagrał Wijnaldum, piłka dotarła do Berghuisa, który spokojnie przełożył piłkę na lewą nogę i zacentrował idealnie na głowę nieobstawionego Janssena. Było 0:1. Janssen był blisko podwyższenia prowadzenia gości w 37. minucie, ale Szczęsny odbił jego strzał zmierzający w długi róg polskiej bramki. W 40. minucie błąd popełnił Pazdan, stracił piłkę na rzecz Berghuisa, jednak ten nie dość zdecydowanie ruszył na bramkę Szczęsnego i skończyło się tylko rzutem rożnym.

Holandia prowadziła zasłużenie. Polacy nie potrafili utrzymać się przy piłce i nie mieli pomysłu na przedostanie się pod bramkę Cillessena.

W drugiej połowie na boisku pojawili się Cionek i Kapustka, zmieniając Piszczka i Błaszczykowskiego. W porównaniu z pierwszą połową, stronę boiska zmieniło dotychczasowe lewe skrzydło Polaków w osobach Jędrzejczyka i Grosickiego. W 56. minucie właśnie Grosicki przedarł się prawym skrzydłem, podał do Lewandowskiego, ale holenderski obrońca dobrze ustawił się w tej sytuacji i skończyło się rzutem rożnym. W 60. minucie Cionek dośrodkował z lewej strony pola karnego i piłka znów wyszła na rzut rożny. Po dośrodkowaniu Milika walkę o piłkę wygrał Jędrzejczyk i strzałem głową doprowadził do remisu 1:1. Niedługo potem na środku boiska doszło do przepychanki Lewandowskiego i Wijnalduma. Obaj zobaczyli po żółtej kartce. Za chwilę Lewandowski opuścił boisko (w jego miejsce pojawił się Linetty), a Wijnaldum... przesądził o zwycięstwie gości. W 76. minucie holenderski pomocnik przejął piłkę po zamieszaniu w polu karnym, ładnie obrócił się z nią i mocnym strzałem z lewej nogi pokonał Szczęsnego. Do końce meczu wynik już nie uległ zmianie. Polacy atakowali chaotycznie i nieskutecznie, a Holendrom brakowało precyzji w kontrach. Goście najbliżej zdobycia trzeciej bramki byli w 82. minucie meczu. Piłkę na prawej nodze ustawił sobie Promes i kąśliwie uderzył z lewej strony boiska. Szczęsny odbił ten strzał.

Polska przegrała, będąc zespołem słabszym od Holandii. Goście grali szybciej, z większym polotem, stworzyli więcej okazji strzeleckich. Oczywiście na tym etapie przygotowań do dużej imprezy gorsza forma polskiej kadry nie może być zaskoczeniem – zwłaszcza na tle przeciwnika, który nie był obciążony reżimem budowania formy i którego zawodnicy nie musieli ‘cofać nogi’ z obawy przed odniesieniem kontuzji. Niemniej jednak dał o sobie znać problem z lewą stroną reprezentacyjnej defensywy i słabość środka pola pogłębiona nieobecnością Krychowiaka. Te dwa elementy reprezentacyjnej układanki to z pewnością ciągły ból głowy dla trenera Nawałki.

Dyskusja (11)
1czwartek, 02, czerwiec 2016 01:14
a-c10
Podobało mi się.

Po pierwsze, w normalnych okolicznościach napisałbym, że wynik pies trącał, przecież to tylko sparring. Biorąc jednak pod uwagę, że w niektórych rozpalonych łepetynach już-już zaczęły się roić jakieś medalowe oczekiwania, delikatny zimny prysznic nie zaszkodzi.

Po drugie, o stylu gry to w ogóle trudno mówić, niemniej sposób poruszania się Biało-Czerwonych po boisku zdecydowanie przypadł mi do gustu. Wygląda na to, że Arłamów - choć bezsprzecznie urokliwy - posłużył naszym chłopcom za miejsce wytężonej pracy, nie posezonowych wakacji. I dobrze. Celem naszej reprezentacji na nadchodzące lato jest dobry występ na Euro, nie wygrywanie przedeurowych sparringów.

Po trzecie, Holandii życzę wszelkiego powodzenia w odbudowie. Nigdy nie byłem jakimś zaprzysięgłym fanem tej drużyny. Jednak dopiero dziś doszło do mnie, że Euro bez nich (właśnie bez nich) będzie jakieś takie kulawe. Oby nigdy więcej.
2czwartek, 02, czerwiec 2016 08:03
iocosus
Nie lubię pisać komentarzy zgodnych z poprzednimi (lepiej się kłócić). Jakiejkolwiek formy się nie zastosuje będzie to i tak powieleniem myśli już wyrażonej. Z drugiej strony silenie się na oryginalność, odkrywanie lądów już odkrytych, nie wiadomo czy nie jest bardziej zgubne od tejże oryginalności braku. Po tym wprowadzającym samouspokojeniu mogę napisać – mam tak samo jak poprzednik.

Bardzo fajny ten sparing, niezwykle pożyteczny, a najkorzystniejszy jest wynik. Eurogłupawka zaczęła zataczać już szerokie kręgi, koko sprzed czterech lat zaczynało się stawać kokopikusiem i bardzo dobrze, że może nastąpi małe otrzeźwienie w narodzie, lekka zadyszka w pompowaniu balonika.

Co do Holandii, miałem dziwne uczucie, więcej gwiazd europejskiej piłki biegało po stronie Biało-czerwonych, aniżeli Oranje! Doprawdy niezwykła konstatacja jak na sympatyka Pomarańczowych od lat 70’ (czyli dla mnie od zawsze) do 2010 roku. No właśnie wicemistrzowie świata w owym roku swojej pomarańczowej filozofii się wówczas sprzeniewierzyli, dzięki temu do finału najważniejszej imprezy doszli, ale moją kibicowską sympatię zgubili. W Gdańsku dostrzegłem próbę powrotu do starej szkoły, jeszcze tylko abiturientów wybitnych jak onegdaj brak, ale i ci co byli Lewemu, Milikowi, Glikowi, Szczęsnemu nosa przytarli. Powtórzę i bardzo dobrze!

Gdybyśmy nie w pełni formy, z ciężkimi nogami, zmęczeni przygotowaniami, z zasłoną dymną przy stałych fragmentach gry i z dbaniem o własne kości jako dewizą nadrzędną, mimo kiepskiej takiej postawy zdołali choćby zremisować z nieźle prezentującą się ciągle aktualną trzecią drużyną świata (choć w rankingu siedemnastą) byłby to być może złudny znak. A tak materiału do przemyśleń jest jednak trochę, z hurra optymizmem bastionów na francuskiej ziemi nie powinniśmy zdobywać, bo zmęczenie arłamowymi treningami zmęczeniem, dyspozycja przedturniejową dyspozycją, oszczędzanie zdrowia oszczędzaniem, ale mankamenty w reprezentacyjnej jedenastce istnieją, dylematy spokoju Nawałce dawać nie powinny.

Brak Krychy jako newralgicznej postaci repry to truizm, każdy dziennikarz, spec i siedmioletni dzieciak po meczu w Gdańsku to stwierdzi. Mnie bardziej frapuje czy Jodła faktycznie nie jest traktowany jako jego naturalny zmiennik na „6” ze względu na jakieś swoje problemy mięśniowe, czy też Mączyńskiego selekcjoner ma zamiar ciągnąć za uszy do pierwszej jedenastki. Takie jego prawo, ale Mąka z Holandią to zakalec linii środkowej, na dodatek współwinny utraty pierwszego gola. Oby ta próba była odpowiednim przetarciem dla pana Krzysztofa w poszukiwaniu formy. Podobnie rzecz się ma z Błaszczykowskim, „świeżość” ze spotkania z Serbią uleciała w Bieszczadach, pytanie czy powróci w La Baule.

Jędza aktywny, strzelec gola z walorami które dobrze znamy, ale jak Hajto słusznie zauważył dwa razy pozwolił na dośrodkowania w pole karne, które Pomarańczowi zamienili na bramki. A jednak i tak sprawił lepsze wrażenie od Piszczka(!?) Gdyby komuś przypisywać „zmęczenie sezonem” to po gdańskim występie właśnie prawy obrońca BVB mógłby służyć za przykład. Środek obrony pozostaje pod wielkim znakiem zapytania jak też ostatecznie para Glik – Pazdan zaprezentuje się w turnieju. Sprawdzenie Cionka na lewej flance traktuję jako testowanie alternatywy tylko wciąż nie jestem pewny dla kogo?

Nie mam pretensji szczególnych do Zielińskiego. Miał małe wsparcie w Mączyńskim, boczni pomocnicy mu się nie pokazywali do gry, podobnie jak Milik. Lewy z założenia chyba nie na „top gear”. Z wchodzących najbardziej przypadł mi do gustu Kapustka, dla mnie chłopak z papierami na grę od pierwszej minuty na Euro.

Po tym meczu na całe szczęście Dalkub może pozostać pesymistą odnośnie repry i oby to był dobry omen! Wink
3czwartek, 02, czerwiec 2016 10:11
dalkub
jestem

Mój pesymizm co do gry reprezentacji Polski trwa - uważam, że z takiej sobie grupy - poza Niemcami - awans wywalczyliśmy ledwo ledwo - mecz w Glasgow to był ewidentny fuks. Nie chcę już o tym więcej.
1. To że nie mamy lewego obrońcy to fakt, wystawianie tam Jędzy powoduje że gra ofensywna nie istnieje, bo chłop ciągle szuka nogi prawej i gra zewnętrznym podbiciem. Proponuję obejrzeć pierwszą połowę i druga i skupić się na Jędzy - różnica klas
2. Stoperzy - Pazdan to jest dobry zawodnik w Polsce i tyle, przykre ale on w reprezentacji gra bo nie ma lepszego a nie dlatego że jest na tym poziomie. Glik jest w formie średniej i szczerze tych jego ofert za miliony to jakoś nie widzę
3. Pomocnicy środkowi - Mączyński słabo w destrukcji i słabo w rozegraniu. Zieliński - on faktycznie do Liverpoolu? za Hendersona czy za Milnera? a może za Lucasa? sorry po takim meczu jeszcze długo nie - pewnie że po jednym meczu trudno oceniać, ale na tle młodych głównie Holendrów i ich umiejętności operowania piłką wypadł blado.
4. Grosicki - wiatr we włosach i zero dogrania piłki
5. Błaszczykowski - szczerze to ze 2-3 akcje i tyle
6. Piszczek - gra zbyt ofensywnie - zapomniał że nie ma za sobą Hummelsa i Bendera a Pazdana z Glikiem i Mączyńskiego
7. Lewandowski - gość żyje z podań i wiemy nie od dziś że on musi mieć piłkę zagraną - branie piłki i jechanie wzdłuż pola karnego w poszukiwaniu strzału w jego klubie wykonuje Robben, a nie on.
8. Milik - dobre stałe fragmenty i............
9. Sporo razy Lewy biegł do pressingu a za nim...........echo
10. Nie rozumiem zmiany w bramce - dosyć dziwne i oby wyszło na zdrowie.

Czy brakowało Krychowiaka - pewnie, tylko czy on ma też strzelać i rozgrywać - akurat to mu idzie tak sobie. Czy pomógłby wybronić? może. Opieranie gry na tym że Krycha będzie latał od pola do pola karnego a Lewy strzeli coś z niczego jest nieco karkołomne.
I jeszcze jedno - kreowanie gry - kadra gra podobnie jak Legia - jak odbierze piłkę szybko i przeciwnik jest niepoukładany to jeszcze fajnie kleci kontry, jest przestrzeń, jest trochę szybkości na skrzydłach. Jak przychodzi coś skonstruować w ataku pozycyjnym to bolą zęby. Mam wrażenie że z kontry w grupie to będzie można grać z Niemcami, z resztą trzeba coś stworzyć, a na dęby z Irlandii stałe fragmenty gry mogą nie wystarczyć bo oni w powietrzu grają nieźle.

i jeszcze jedno - ławka trenerska Holandii - Van Basten, Van Nistelrooj, Blind, Advocaat - zestaw trenerów - oczywiście mogą dać totalnego ciała, ale p. Zając z panem Tkoczem i młodym Małowiejskim wypadają przy nich tak sobie.....
4czwartek, 02, czerwiec 2016 10:53
gawin76
Chciałbym przede wszystkim zapytać a-c10 i iocosusa na uspokojenie właściwie czyich oczekiwań liczą po porażce z Holandią? Może tych znawców, którzy siłę reprezentacji mierzą ilością podobizn Roberta Lewandowskiego na kubkach w supermarketach? Wink

Dwie uwagi personalne - co do Mączyńskiego to ja się nie dziwię, że Nawałka ciągnie go za uszy, bo gra pary Mączyński - Krychowiak w jesiennych meczach ze Szkocją i Irlandią to było najlepsze co nasz środek pomocy pokazał w całych eliminacjach. Pytanie czy Mączyński po kontuzji to jeszcze ten sam człowiek? A jeżeli nie to kto go zastąpi, bo Jodłowiec, wiadomo, do klepania w środku pola za bardzo się nie nadaje, Linetty jakoś zatrzymał się w rozwoju i stale jest pod formą, a Zieliński, dyskutowaliśmy o tym zresztą niedawno, cały sezon grał w systemie z trzema środkowymi pomocnikami, gdzie inaczej rozkładają się zadania defensywne i ofensywne. Tu jest nasza największa słabość, bo i Krychowiak obawiam się, że gór przenosił nie będzie (wnosząc po jego ostatnich meczach w Sevilli).

Co do Jędrzejczyka to znamy go nie od dziś i wiemy, że to kolejny z polskich defensorów, który broni tym lepiej im dalej jest od bramki. Dobrze wygląda przy wysoko grającej obronie (dlatego był stworzony do Legii Czerczesowa), chętnie podłącza się do ataków, jest przydatny przy stałych fragmentach pod obiema bramkami. Ale jeżeli będziemy grać głęboko, a on będzie miał przed sobą gościa z piłką przy nodze, już tak dobrze nie będzie. Jeżeli mamy grać defensywnie to nie wiem czy nie lepszy byłby jednak Wawrzyniak.
5czwartek, 02, czerwiec 2016 11:28
Lombardino
Czyli medalu nie będzie … ?

Żeby nie było,
Podczas całych eliminacji nie przypominam sobie, żebym drżał o awans (może przed ostatnim meczem).
Dla przypomnienia reprezentacji Polski przegrała w nich tylko jeden mecz (z Niemcami na wyjeździe).
Trzy remisy, z czego mecz z Irlandią to ewidentny niefart, bo straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry.

Ale nigdy, przenigdy nie pomyślałem, że na Euro jedziemy po coś więcej niż awans z grupy.
Zwyczajnie w 1/8 dostaniemy w czapkę od Rumunów albo Szwajcarów a jeśli cudem się prześlizgniemy to w ćwierćfinale rozsmaruje nas Hiszpania
A jak wyjdziemy z trzeciego miejsca to dostaniemy od Francuzów albo Angoli.

No, ale bez jaj.
Wyjście z grupy to nie jest chyba jakieś science fiction ?
(Nawet jeśli na lewej stronie miałby grać Cionek/Wawrzyniak/Jędza)

A jeśli chodzi tylko i wyłącznie o wczorajszy mecz to Piotr Zieliński na bardzo duży minus. Albo się przestawi do systemu Nawałki albo powinien zacząć mecz z Irlandią na ławce.
W środku Krychowiak z Jodłowcem i walka.
Bo wczoraj wyraźnie odstawiali nogi.
6czwartek, 02, czerwiec 2016 12:36
a-c10
@ Gawin:

Już jakiś czas temu baloniarstwo rozpoczęły tabloidy. I te "ogólne", papierowe, i te "specjalistyczne", piłkarskie. Tu dało się dostrzec pytania o krążki, tam stwierdzenia, że to niby wcale nie jest żadne tam "dmuchanie", tylko - ekhem, ekhem - realne oczekiwania, bo przecież Glik, Krychowiak i paru innych, no i przede wszystkim Lewandowski i tak w ogóle, to trudno znaleźć lepszą kadrę od naszej, wszyscy nam zazdroszczą. Mam silne przekonanie, że gdybyśmy wczoraj wygrali (a przecież wcale nie było to niemożliwe), podobne wypowiedzi stałyby się coraz bardziej powszechne. Potem jeszcze sparring z Litwą, w którym jesteśmy murowanym faworytem i pewnie wygramy, może nawet wysoko i koniec końców w powszechnej opinii jechalibyśmy do tej Francji po co najmniej finał.

Kurde, nie umiem się cieszyć z porażek. Bez względu na okoliczności zawszę wierzę w Biało-Czerwonych, zawsze mam nadzieję, że uda się wygrać. Niemniej, akurat tym razem przegrana wcale mnie nie boli. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że naprawdę może nam wyjść na zdrowie. Zwłaszcza wziąwszy pod uwagę zjawiska opisane akapit wyżej.

@ Lombardino:

Nie no, w porządku, nie popadajmy też w drugą skrajność. Eliminacje zakończyły się sukcesem. Może i grupa nie była najtrudniejsza, niemniej i z łatwiejszych zdarzało się nam nie awansować, toteż nie ma co nosem kręcić. Na samym Euro aż cztery z sześciu trzecich ekip awansują do 1/8 (plus oczywiście wszystkie pierwsze i drugie), ergo łatwiej jest awansować, niż nie. No i dodatkowo zmierzymy się z Niemcami, którzy wciąż chyba leczą pomundialowy katzenjammer, średnimi Ukraińcami i Irlandią Płn., dla której - z całym szacunkiem - sama obecność na turnieju jest chyba sukcesem ciut na wyrost. W takich warunkach faktycznie nadzieje na drugą rundę wydają się całkiem uzasadnione.

Ale - litości! - nic poza tym.
7czwartek, 02, czerwiec 2016 12:56
gawin76
@ a-c10

Ja tam tabloidów nie czytam, nawet te 'specjalistyczne piłkarskie' mocno wybiórczo Wink za to wczoraj tyle razy przeczytałem na TT zdanie, że dobrze byłoby, żebyśmy przegrali ten mecz (bo 'balonik'!), że mniemam, że wśród w miarę wyrobionych kibiców ten optymizm nie jest jednak aż tak przepotężny.

Nie mylmy pościgu za klikami i portfelami konsumentów z sensowną rozmową o sile reprezentacji.
8czwartek, 02, czerwiec 2016 13:31
dalkub
a to nie jest trochę tak że awans z grupy to jakby w 2008 roku awansować do turnieju?
9czwartek, 02, czerwiec 2016 15:47
iocosus
Gawin ale ten pościg za klikami i portfelami konsumentów tworzy jednak ogólną atmosferę oczekiwania na coś spektakularnego, no bo przecież trzeba nakręcić bębenek i ja nawet to rozumiem, bo futbol z biznesem od dawna idą pod rękę, mnie nie przeszkadza gdy ktoś próbuje wykorzystać koniunkturę, ale po pierwsze drażni mnie jednak niekiedy „poziom drenażu” a po drugie zawiedzione spektakularne oczekiwania będą skutkowały równie spektakularnym rozczarowaniem i frustracją. A szanse że możemy skakać do góry z radości albo smętnie topić smutki oceniam na przysłowiowe 50/50. To znaczy urzędowo powinienem być równie pesymistycznie nastawiony jak Dalkub, ale …

Taki scenariusz mi się marzy. Na dzień dobry Irlandczycy z Północy w jakimś podbramkowym zamieszaniu wciskają nam gałę do siatki barkiem, pośladkiem diabli wiedzą czym, a później my bezskutecznie walimy głową w mur. Czar entuzjazmu Euro pryska jak bańka mydlana, mamy czarnowidztwo w mediach totalne. Dominuje przeświadczenie zwyczajowych trzech meczów i powrotu nad Wisłę z podkulonym ogonem. Normalka w XXI wieku. Z Niemcami niby się staramy, ale cudu nie ma, skoncentrowani mistrzowie świata udowadniają swoją wyższość, nieważne iloma bramkami, grunt że w plecy. Na dodatek Lewy dostaje drugą żółtą kartkę. Od Bałtyku po Tatry z bohatera przeistacza się w złoczyńcę, wroga publicznego numer jeden, no bo przecież w Bundeslidze wali bramę za bramą, a na kadrę sobie bimba i jeszcze klepał głośno trzy po trzy, że w grupie byliśmy ostatnimi w rankingu, czyli defetysta za grosz ambicji pozbawiony. W to że wygramy z Ukraińcami nikt nie wierzy, mecz jest beznadziejny, zęby bolą, ale strzałem rozpaczy Jakuba Wawrzyniaka w 88 minucie wychodzimy na prowadzenie, utrzymujemy je i z trzeciego miejsca awansujemy do fazy pucharowej. W 1/8 wpadamy na Francję, która w swojej grupie pozamiatała. Najczęściej przewidywany wynik to 4:1 dla gospodarzy (taki jak onegdaj w Meksyku '86 Polska zanotowała z Brazylią gdy też wyszliśmy z trzeciego miejsca w grupie) o tym że ktoś przebąkiwał o czarnym koniu turnieju z Biało-czerwonych już nikt nie pamięta. Nawałka odsądzany od czci i wiary, w prasie i tv prośby o najmniejszy wymiar kary i zachowanie honoru, to znaczy nie danie plamy jakąś hańbiącą utratą goli. I w takim nastroju 26 czerwca gramy … i pokonujemy Trójkolorowych po trzech golach Lewego zdobytych w przeciągu 5 minut! Niesieni irracjonalnością futbolu w ćwierćfinale idziemy za ciosem, no i tu niestety moje marzenia się kończą bo w kochanej Ojczyźnie ponownie szajba odbija. Wink

W sumie, czemu nie … tylko jak mi ten Makowski będzie robił za barda futbolowego ot to jednak pozostanie grać w rosyjską ruletkę.

@ Dalkub
Nie dołuj Holendrów, wyjdzie na to że odpadli w jakichś preeliminacjach Mistrzostw Europy.

Jeśli chodzi o Krychowiaka to ja wręcz się obawiam że on będzie chciał za dużo robić, w defensywie spoko, ale i w ofensywie. Tu może być problem jeśli swoją rolę przewartościowuje, a jego funkcja może być trudna bo zapieprzając samemu w asekuracji powinien dać błyszczeć młodym (Zieliński, Kapustka). Jak to ogarnie „polski kandydat do gry w Barcelonie”?

Podobieństwo repry do Legii jest w tym ze czyha na błędy, zgoda, ale też jednak gra zdecydowanie głębiej, to się wiąże z tym co wyłapał Gawin u Jędzy.

@ Gawin
Grajmy 4-3-3 w drugiej linii z Kapustką, Krychowiakiem i Zielińskim, a z przodu Milik, Lewandowski, Grosicki. Telepatycznie podpowiadam i promuję to ustawienie Nawałce. Wink
10czwartek, 02, czerwiec 2016 18:35
dalkub
Iocosus - bo oni dali w eliminacjach dupy totalnej - wczoraj w piłkę grali lepiej niż Polacy - podobno przyszły półfinalista a co najmniej czarny koń
Grajmy tak jak potrafimy - ustawmy się z tyłu i grajmy z kontry - nic innego nie potrafimy. Jak się nie uda wygrać to zawsze można zremisować.

Na razie powiem tyle - rodzina Lewandowskich już zaczęła wyskakiwać z mojej lodówki - szczególnie irytuje mnie mistrzyni karate fitnesu oraz bezglutenu - Anna pierwsza WAGS
11czwartek, 02, czerwiec 2016 19:53
Zbyszek
Oglądając wczorajszy mecz poczułem się o te trzydzieści parę lat lżejszy, która to uwaga tyczy rzecz jasna ustawienia naszej reprezentacji. W takim też chyba Adama Nawałka grał pod koniec lat 70-tych i do 1985 roku w Wiśle Kraków.Chłop też wraca do czasów młodości czyli na stare lata dziecinnieje Smile.Nie był to wczesny okres systemu 4-4-2 tylko już taki dojrzalszy,a więc w środku dwóch pomocników, jeden ofensywny i drugi ofensywny i w ataku po staremu dwóch napastników o zbliżonej charakterystyce.Wówczas i dziś takie ustawienie ukazuje swoje systemowe słabości. Zostały one dość dobrze opisane,więc nie będę się rozpisywał. Zwrócę uwagę tylko na dwa elementy. Ze słabą Holandią, po której blasku pozostała tylko nazwa i grającą nieporadnie i bez wyrazu nie byliśmy w stanie wytworzyć żadnej sensownej sytuacji do strzelenia bramki, a na naszą bramkę rywale oddali 10 strzałów w tym 6 celnych, a gdyby lepiej grali to takich akcji powinni mieć parę razy więcej.System ten bowiem odsłania niechronione miękkie podbrzusze przed własnym polem karnym w jego środkowej strefie,a w ofensywie nie zezwala na schodzenie do środka bocznych pomocników oraz zajmowanie ich pozycji przez bocznych obrońców we współpracy z defensywnymi pomocnikami co pozwala na pokrycie najgroźniejszego napastnika rywali bez szkody dla bezpieczeństwa własnej drużyny. W takim ustawieniu na ME grać nie będziemy, gdyż w grupie Islandii ani Walii nie mamy Smile, więc pytam po co to wczoraj czyniliśmy ?. Kiedy jeszcze dochodzi element spadku szybkości spowodowany dość mocnymi przygotowaniami oraz zrozumiała obawa naszych piłkarzy przed odniesieniem kontuzji to obraz gry był taki jaki był.Być może trener ma w zanadrzu i zapewne tak jest inne rozwiązania taktyczne, których nie chciał ujawniać. Tylko ,że taki pełny i zupełny kamuflaż pozwala na zadanie pytania , to po co taki mecz?.Najlepszym kamuflażem jest brak meczu, bo wtedy już nic ujawnić nie można.
A rywale nie śpią.Niemcy w ostatnim meczu przegrali ze Słowakami 1:3,ale to drużyna turniejowa i jak wielkie imprezy pokazały byli zawsze do nich świetnie przygotowani.Irlandczycy z północy imponują wyśmienitą grą w obronie i bardzo wyrównanym składem. Natomiast Ukraińcy przygotowują się taktycznie wręcz perfekcyjnie.Wczesną wiosną zagrali z Cyprem,tak jak pewno będą grali z nami i Niemcami. Pozwalali Cypryjczykom na ataki do 30 metra przed własną bramką, bo dalej kryli ściśle, podwajali krycie, angażując w to 8 graczy,natomiast sami szybko kontratakowali głownie przez szybkich skrzydłowym przy udziale góra 4 zawodników. Następny przeciwnik Walia imitował Irlandię i z nimi walczyli o każdy skrawek boiska. W ostatnim meczu z Rumunami wypróbowali wariant odebrania inicjatywy rywalowi, który ją przejął od początku meczu. Konfliktu pomiędzy kluczowymi graczami ich drużyny, a więc Stepianienką, Jarmolenką i Kuczerem nie było widać.
Na tle rywali z naszej grupy mogę rzec,że wczoraj straciliśmy czas.Moim zdaniem niepotrzebnie.
Oczywiście każda drużyna na takiej imprezie ma swoje własne cele i przygotowuje się do ich realizacji. Trudno ocenić , w co mierzy Nawałka, czy tylko w wyjście z grupy, czy wyżej.Bo to determinuje sposób i metodykę przygotowań. Dziś nie da się utrzymać wysokiej formy przez cały miesiąc. Doświadczyli tego w sensie negatywnym podczas ostatnich MŚ w Brazylii Hiszpanie, którzy szykowali się na finał , a odpadli w eliminacjach grupowych. Tam trenera nie zmieniono, gdyż Vincente del Bosque wyjaśnił jak i dlaczego przygotował zespół i uznano,że zrobił to co powinien. U nas nie wyjście z grupy zostało by potraktowane jako klęska.Ja bym tu mediów akurat bronił. One tym razem nie nakręcają koniunktury, one niejako wyłącznie odpowiadają na zapotrzebowanie społeczne.Jest ewenementem w skali europejskiej skala zainteresowana meczami reprezentacji w Polsce. W eliminacjach do EURO mieliśmy drugą po Anglii frekwencję, na wczorajszy mecz sparringowy w gruncie rzeczy, chciało pójść ponad 300 tys. ludzi.Ja nie sądzę,aby ci ludzie oczekiwali jakiegoś super wyniku i to rozumieją. Ja byłem pod wrażeniem jak po blamażu w ME w 2012 roku, nie tylko wynikowym ,ale kompromitującą grą, opinia publiczna zachowała się bardzo spokojnie, a i media były stonowane.Natomiast przed turniejem przed czterema laty i dzisiaj gorączka rośnie i nadzieje również.
Oby taka presja oczekiwań społecznym nie stała się głazem nie do udźwignięcia dla naszej reprezentacji i jej trenera.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1