A+ A A-
  • Kategoria: Wokół boiska
  • gawin76

Polska - Dania 3-2: Lewandowski show

Reprezentacja Polski otrząsnęła się po nieoczekiwanej stracie punktów w meczu z Kazachstanem. W sobotni wieczor w Warszawie Polska zwyciężyła z Danią 3:2. Wszystkie bramki dla naszej drużyny zdobył Robert Lewandowski.

 

Selekcjoner Adam Nawałka znów nie mógł skorzystać z Michała Pazdana na środku obrony. W tej sytuacji obok Kamila Glika pojawił się Thiago Cionek. Miejsce Macieja Rybusa na lewej obronie zajął Artur Jędrzejczyk. Podobnie jak w meczu z Kazachstanem, w środku pola zagrał duet Grzegorz Krychowiak – Piotr Zieliński. Skład Polaków wyglądał następująco: Fabiański – Piszczek, Glik, Cionek, Jędrzejczyk – Błaszczykowski, Zieliński, Krychowiak, Grosicki – Milik, Lewandowski. Norweski trener gości Åge Hareide odpowiedział drużyną w składzie: Schmeichel - Kjær, Christensen, Vestergaard - Ankersen, Kvist, Eriksen, Højbjerg, Durmisi - Jørgensen, Fischer.

W pierwszych minutach inicjatywę mieli Duńczycy, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i byli ustawieni się nieco wyżej niż Polacy. Nasi reprezentanci zaczęli ostrożnie, przyczajeni na swojej połowie. W 4. minucie miała miejsce pierwsza ciekawa sytuacja w meczu. Goście przejęli piłkę w środku pola, w stronę polskiej bramki ruszył Fischer, na pełnej szybkości minął Glika, ale z ostrego kąta strzelił bardzo niecelnie. Polacy odpowiedzieli w 10. minucie. Grosicki dośrodkował na głowę Milika, ten w niewygodnej sytuacji zdołał oddać strzał, jednak Schmeichel wybił piłkę na rzut rożny.

Polacy stopniowo przenosili ciężar gry na połowę Danii i coraz groźniej nacierali. W 17. minucie efektownie zza pola karnego uderzył Zieliński, ale piłka minęła duńską bramkę o kilka metrów. Dwie minuty później do strzału w polu karnym doszedł Grosicki, niestety mając mało miejsca, strzelił zbyt lekko. Duńczycy odpowiedzieli szybkim atakiem, po którym dobrą interwencją popisał się Piszczek. W 20. minucie było 1:0. Lewą stroną boiska przedarł się Grosicki i dośrodkował w pole karne. Piłkę niespodziewanie przepuścił Kjær, który pośliznął się przy próbie interwencji. Kilka metrów przed bramką znalazł się Lewandowski i wyprowadził Polskę na prowadzenie.

Na boisku działo się dużo. Szczególnie emocjonująca była faza między 30. a 40. minutą meczu. Najpierw groźnie zrobiło się pod polską bramką. Glik sfaulował Jørgensena. Rzut wolny z kilkunastu metrów wykonał Eriksen, w polskim polu karnym doszło do dużego zamieszania, ale goście nie oddali strzału na bramkę. Polacy wyprowadzili kontrę, po której piłkę do duńskiej bramki wpakował Błaszczykowski, jednak sędzia Rocchi słusznie nie uznał tego trafienia, ponieważ asystujący Błaszczykowskiemu Lewandowski zagrał piłkę ręką. W 36. minucie było już jednak 2:0. Grosicki znakomicie podał do Milika, który został ostro zaatakowany w momencie oddawania strzału. Sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Lewandowski.

Do przerwy nie było już kolejnych sytuacji i wynik nie uległ już zmianie, mimo że na skutek urazu Milika Polacy przez kilka minut grali w dziesięciu. Duńczycy próbowali ataku pozycyjnego, ale rozgrywali piłkę wolno i bez pomysłu na sforsowanie naszej defensywy.

Arkadiusz Milik nie wyszedł na boisko w drugiej połowie. W jego miejsce na boisku pojawił się Karol Linetty. Wśród gości Poulsen zmienił Jørgensena. W 48. minucie swoją trzecią bramkę tego wieczoru zdobył Lewandowski. Nasz kapitan wykorzystał błąd Vestergaarda na środku boiska, ruszył w stronę bramki gości, nie pozwolił się dogonić obrońcom i strzałem w krótki róg doprowadził do stanu 3:0. Wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty, ale Polacy podali gościom pomocną dłoń. W 49. minucie w niegroźnej sytuacji Glik został zaskoczony w polu karnym, chciał zgrać do Fabiańskiego, ale uczynił to w taki sposób, ze piłka przelobowała naszego bramkarza i było 3:1.

Duńczycy osiągnęli przewagę. Polacy nie potrafili przenieść gry na połowę przeciwnika i dłużej utrzymać się przy piłce. Goście łatwo przechwytywali piłkę w środkowej strefie boiska i dążyli do zdobycie bramki kontaktowej. W 60. minucie blisko szczęścia był Poulsen, ale Fabiański odbił strzał na rzut rożny. W 69. minucie było 3:2. Ankersen dośrodkował z prawej strony boiska, nasi obrońcy nie upilnowali Poulsena, który z kilku metrów wbił piłkę do bramki. Przebieg meczu w tej fazie przypominał o punktach straconych przez Polskę z Kazachstanem. Gra zupełnie nie kleiła się naszej drużynie, Polacy wyglądali na zdekoncentrowanych lub pozbawionych pewności siebie. Nerwowo było już do końca meczu, ale Dania na szczęście nie zdołała już poważnie zagrozić polskiej bramce.

Wygraliśmy ten mecz, bo siła polskiej ofensywy dowodzonej przez zabójczo skutecznego Lewandowskiego okazała się zbyt duża dla przeciętnie grającej duńskiej obrony, ale trudno powiedzieć, żeby to szczególnie udany mecz w wykonaniu reprezentacji Polski, zwłaszcza po przerwie. Nasza reprezentacja potrzebuje lepszej formy Glika i Krychowiaka, a także sprawnej alternatywy dla ustawienia z Lewandowskim i Milikiem.

Dyskusja (6)
1niedziela, 09, październik 2016 09:58
Zbyszek
Przed meczem z Duńczykami pełno było wspomnień o meczach naszej reprezentacji z ich drużyną. Ale troszkę niepełne. Wspominano, że Kazio Górski rozegrał 1 mecz w reprezentacji i to niepełny /34 minuty/ i w tym meczu z 1948 roku Polska poniosła najwyższą porażkę w historii 8:0. Ale np. wspomnienie w PS o meczu w eliminacjach do IO w Los Angeles jest mocno śmiesznawe, gdyż te eliminacje były o nic, bo wiadomo było, że tzw. demoludy Igrzyska w 1984 roku zbojkotują. Natomiast koszmar duński rzeczywiście tyczył Igrzysk, ale tych wcześniejszych, ponieważ w 1952 roku w ćwierćfinale w Helsinkach to oni nas wyeliminowali i identycznie stało się w 1960 roku w Rzymie. I tę traumę z 1960 roku już pamiętam, gdyż wówczas mieliśmy bardzo dobrą drużynę, ograną i mającą sporo wartościowych zwycięstw i dobrych meczów na koncie, więc niewyjście z grupy uznano na klęskę. Także w 1972 roku w Monachium jedyny remis zanotowaliśmy z Danią.

Tylko że te wspominki miały zatuszować brak wiedzy na temat aktualnej gry drużyny Danii. Posługiwano się w ocenie gry reprezentacji Danii różnymi sloganami mającymi zaświadczyć, że rywal jest bardzo groźny, bo wyśmienicie gra w piłkę. Ja rozumiem, że każdemu przeciwnikowi należy się pewien szacunek. Ale komplementować jak nie ma za co to gruba przesada. Opowiadano jak oni są dobrze zorganizowani, jak grają solidnie, dojrzale i jakich to mają klasowych zawodników. I ja który obejrzałem w całości ich ostatni mecz z Armenią zacząłem powątpiewać czy rzeczywiście moje oczy widziały to co widziały. A to co robili na boisku Duńczycy można określić jednym słowem - nieporadność. Robili oni dużo szumu na boisku, ale pożytku z tego żadnego nie było.

Z nami zagrali ustawieniem taktycznym identycznym jak z Armenią, a więc 1-3-2-3-2. Jest to ustawienie bardzo ryzykowne, bowiem grający przed trzema środkowymi obrońcami dwaj boczni gracze muszą harować od własnego pola karnego do pola karnego rywali i muszą mieć przez to ogromną wydolność, ale i tak, gdy ich rywal potrafi dwoma, trzema szybkimi podaniami przenieść akcję pod ich pole karne, nie są w stanie nadążyć. Ten system sprawdza się kiedy drużyna albo się broni, albo atakuje, bo w przypadku częstych zmian boiskowych sytuacji egzaminu nie zdaje. I widać to było wczoraj, kiedy każdy nasz szybki atak to była okazja do strzelenia kolejnych bramek.

I znowu po meczu rozbawił mnie Hajto, który chyba dla podkreślenia, że 3:2 to bardzo dobry wynik orzekł iż o 1. miejsce w naszej grupie walczyć będą właśnie Polska i Dania. Panie Tomku z taką grą, ani Polska, ani Dania nie zagrożą Rumunii i Czarnogórze. Obie te drużyny w 1 meczu zremisowały ze sobą,ale popatrzmy na ich drugie mecze. My z Kazachstanem 2:2 a Czarnogóra 5:0, Dania z Armenią 1:0, a Rumunia 5:0. Atutem Rumunów jest świetny trener niemiecki Christoph Daum, który miał szansę być niemieckim selekcjonerem, ale mu narkotyki stanęły w gardle, zaś Czarnogóra ma stabilny ograny w meczach z trudnymi rywalami skład, dobrze się broni i kąśliwie kontruje. Oczywiście może się zdarzyć, że wiele się w ciągu eliminacji zmieni na korzyść, ale chyba bardziej u nas niż w zespole duńskim.

Aczkolwiek mam do tej metamorfozy naszej drużyny poważne obawy. Gdyż jak na razie to chyba można liczyć wyłącznie na poprawę formy kilku piłkarzy z kluczowymi do tej pory Krychowiakiem, Glikiem. i Błaszczykowskim. Chociaż może uraz Milika i dłuższa przerwa w grze spowoduje, że trener Nawałka będzie dysponował innym wariantem ustawienia niż 4-4-2. Ono bowiem jest mocno przestarzałe, gdyż tak grano, a więc na dwóch środkowych pomocników o różnej charakterystyce, jednego defensywnego, a drugiego ofensywnego w latach 80, bo już w latach 90-tych zaczęto grać w środkowej linii na dwóch defensywnych pomocników. Gra w ustawieniu 4-4-2 ma systemowe słabości sprowadzające się do tego, że pozycje bocznych obrońców i skrajnych pomocników dublują się, drużyna ulega niejako przepołowieniu, gdyż nie ma łącznika pomiędzy obroną i atakiem. Można rozumieć, że trener Nawałka bazuje na tej wiedzy trenerskiej jaką nabył i którą zna bardzo dobrze, ale opiera się ona na dobrze znanych i równie dobrze rozpoznanych schematach, którymi rywalom dobrze zorganizowanym, szybko przechodzącym z obrony do ataku i odwrotnie nie zaimponujemy. Ale ma to ustawienie też i swoje dobre strony, gdyż w naszej sytuacji kadrowej pozwalało na wykazanie się umiejętnościami indywidualnymi bardzo utalentowanych zawodników jak Lewandowski, Milik, Grosicki, Krychowiak, Pazdan, Glik czy Piszczek lub Błaszczykowski. Tylko że kiedy z tej nauczonej określonego rodzaju grania maszynki wyłączymy chociaż jedno ogniwo to cały mechanizm przestaje sprawnie funkcjonować. Tak się stało wczoraj, gdy Milik musiał opuścić boisko. Inne ustawienie, teoretycznie bardziej poprawne, a więc takie które powinno sprzyjać bardziej efektywnej grze okazało się za ciasnym gorsetem, w którym nasz zespół zaczął się dusić.

W tym kontekście brak Milika w meczu z Rumunią to poważne wyzwanie taktyczne dla trenera Nawałki.
2niedziela, 09, październik 2016 09:59
iocosus
1. #Arektrzymajsię
2. Piotr Zieliński za ten mecz był raczej chwalony, nie zawiódł tak jak choćby z Ukrainą, statystyki meczowe poprawne: 38 podań z 87% skutecznością - 2 kluczowe, 3 dryblingi wszystkie udane, 12 bezpośrednich pojedynków w tym tylko dwa przegrane, wizualnie prezentował się z potrzebną swobodą gry, ale … ale coś mi tak mówi, że trener rywali rozpracowujacy grę jedenastki Nawałki na odprawach dla swoich zawodników będzie mówił: „gdy Polska ma piłkę trzeba bardzo uważać na tego pomcnika z Napoli bo z piłką potrafi zrobić wszystko, ale gdy to my będziemy atakować to wybierajmy strefę w której operuje właśnie Zieliński, grajmy na niego”. Wyobrażam sobie że taki Daum coś w tym guście może zapodawać. Trochę tak jak w siatkówce, gdy niski rozgrywający jest w pierwszej linii, pod siatką, to rozegranie piłki na atak idzie przeważnie właśnie na niego. Z słabszymi zespołami problemu nie ma, to znaczy jest gdy Krycha jest w gorszej dyspozycji, ale lepsze drużyny mogą już grę na Zielińskiego wykorzystywać.
Szukając optymalnej pozycji dla pana Piotra w tych rozważaniach neverending story coraz mocniejszego nabieram przekonania, że chciłabym zobaczyć Zielińskiego na skrzydle, ale często schodzącego do środka, tam szukajacego miejsca do gry dla siebie, jednocześnie pozostawiając wolny korytarz na flance bocznemu obrońcy. Piszczek do tego jest stworzony, a Błaszczykowski wczoraj w ofensywie za wiele nie pokazał.
3. Z tt:
Paweł Wilkowicz
Karny Roberta Lewandowskiego prawidłowy. Wolno wyraźnie zwolnić. Nie wolno stanąć. źródło: bardzo dobry sędzia (nie mogą pod nazwiskiem)
Zelislaw Zyzynski
Kazdy sedzia moze pod nazwiskiem wyjaśniać przepisy, niech sie nie wstydzi Wink
4. Zanim zaczęto przypisywać mu symulowanie, często padały zarzuty że Vrdoljak w Legii grał kontuzjowany, że to nieodpowiedzialne, co powiedzieć teraz o Gliku po tych słowach: „od dłuższego czasu gram z urazem. Mam zerwane więzadła tylne w kolanie. Gram na tabletkach, ale nigdy nie szukałem alibi. Ostatnio byłem na rezonansie magnetycznym, który potwierdził, że mam zerwane więzadła i kłopoty z łąkotką. Czasami to czuć, ale mimo wszystko gram, nawet co trzy dni.” http://www.polsatsport.pl/wiadomosc/2016-10-08/glik-ostatnio-zdobywam-tylko-piekne-bramki/
5. Jeżeli Krycha w PSG będzie siedział na ławce, grywał sporadycznie a przez to nie odzyska formy, to jego przydatność w meczu z Rumunami staje pod dużym znakiem zapytania, jednak wówczas powstaje pytanie kto by miał go zastąpić?
6. Już dopisujemy sobie trzy punkty we wtorek, jak ja tego nie lubię!
3poniedziałek, 10, październik 2016 11:48
Glen
Czy ktoś mi jest w stanie wytłumaczyć wprowadzenie za Milika Linettego a nie będącego w gazie Teodorczyka? Szczególnie że Linetty chyba mentalnie nigdy do kadry nie dorośnie.
4poniedziałek, 10, październik 2016 14:10
iocosus
Glen -> Nawałka wyjaśnił czym się kierował, jakie miał motywy, inna sprawa że założenia nie do końca zdały egzamin praktyczny, ale ja bym trenera za to ze skóry nie obdzierał, chociaż tak jak większość dziwię się że mający lepszy odbiór Linetty został ustawiony wyżej czyli ofensywnie bezpośrednio za Lewym, a słabiej sobie radzący w defensywie Zieliński pozostał z tyłu. Odwrotne ustawienie wydawało się bardziej sprzyjające predyspozycjom piłkarzy, ale Nawałka miał swoją koncepcję, przy tym faktem jest że Zieliński dotychczas w reprze na „10” nie do końca się sprawdzał (vide mecz z Ukrainą). Wytłumaczenie Nawałki:
"Karol miał wspomóc drugą linię, żebyśmy utrzymywali się przy piłce. Stało się trochę inaczej, straciliśmy kontrolę, cofnęliśmy się, stąd kilka sytuacji Duńczyków. Ale nie było ich za wiele. Nie kusiło mnie, żeby wprowadzić drugiego napastnika. W sytuacji, gdy prowadziliśmy 2:0 z silnym przeciwnikiem, ważne było, aby utrzymać kontrolę w środku boiska. Gdyby wszedł drugi napastnik, takiej sytuacji by nie było. Pomoc Duńczyków prezentowała się okazale, grali czwórką w centralnej strefie. Tam trzeba było przesunąć ciężar naszej gry, wzmocnić środkową strefę. Arek Milik robi to doskonale, zaś inni napastnicy, którzy przyjechali na zgrupowanie, grają bardzo ofensywnie"

Od personalnych założeń selekcjonera już historycznych zastanawiają mnie teraźniejsze, co też obecnie w głowie sobie kalkuluje. Spodziewana wtorkowa jedenastka chyba jest taka: Fabiański – Rybus, Cionek, Glik, Jędrzejczyk – Grosicki, Krychowiak, Zieliński, Błaszczykowski – Teodorczyk, Lewandowski

Wydaje mi się że o ile Teodorczyka z Wilczkiem Nawałka traktuje jako ewentualnych (w przypadku kontuzji lub kartek) zastępców Lewego na szpicy ataku, to nie do końca ma przekonanie czy wywiążą się z zadań Milika, bo on jak drugi „napastnik” miał też wiele obowiązków pomocnika. Z Armenią takie dylematy nie powinny mieć znaczenia, ale w kontekście wyjazdowego spotkania z Rumunami to już pewnie nurtuje Nawałkę.
5poniedziałek, 10, październik 2016 14:12
CTP
@Glen
To akurat, po mojemu, była bardzo rozsądna decyzja, żeby nie powtórzyć scenariusza z Kazachstanu. W I połowie zespół był ustawiony bardzo ofensywnie i było realne niebezpieczeństwo, że Duńczycy po przerwie spróbują nas wepchnąć w nasze pole karne. Raczej nikt nie mógł przewidzieć, że Linetty zbierający świetne noty w lidze włoskiej w tym meczu, mówiąc dosadnie, się zesra. Przypomnę, że Jodłowiec aktualnie leczy kontuzję i raczej nie jest do grania.
Wydaje mi się, że to nie Linetty jest problemem tej kadry, tylko Glik z Krychowiakiem, którzy ostatnio bardzo mocno obniżyli loty.
6poniedziałek, 10, październik 2016 14:40
Glen
Nie lubię tego minimalizmu - prowadzimy 2:0 to skupmy się na środku pola, żeby dowieźć wynik do końca. Mało brakowało a właśnie byśmy nie dowieźli. Z reguły po 3:0 rywal jest na kolanach i oczekuje na litościwy gong końcowy, wydaje mi się jednak, że Teodorczyk byłby lepszym rozwiązaniem niż Linetty. Lewy wystarczająco absorbuje przeciwników, żeby było miejsce dla drugiego ofensywnego piłkarza.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1