A+ A A-

Legia - Sporting CP 1-0: Gramy dalej!

Legia zostaje w europejskich pucharach! W środowy wieczór w bezpośredniej rywalizacji o awans z grupy F Ligi Mistrzów nasza drużyna wygrała ze Sportingiem 1:0 i zagra wiosną w fazie pucharowej Ligi Europy. Zwycięską bramę zdobył w 30. minucie Guilherme.

 

Na ten ważny mecz do składu Legii wrócili kontuzjowani w ostatnim czasie Adam Hloušek i Guilherme. W środku pola pojawił się Michał Kopczyński, a w ataku Aleksandar Prijović. Skład Legii wyglądał następująco: Malarz – Bereszyński, Rzeźniczak, Pazdan, Hloušek – Kopczyński, Moulin – Guilherme, Odjidja-Ofoe, Radović – Prijović. Trener Jorge Jesus odpowiedział drużyną w składzie: Rui Patrício – Oliveira, Coates, Semedo, Zeegelaar – Gelson, Carvalho, Adrien Silva, Bruno César – Marković, Dost. Wśród gości zabrakło między innymi Matiasa Schelotto i Joela Campbella.

Goście lepiej rozpoczęli mecz, spokojnie utrzymywali się przy piłce i zdobywali teren przy pomocy krótkich podań. Legioniści grali uważnie w defensywie i starali się długimi, szybkimi zagraniami ominąć wysoko ustawioną defensywę Sportingu. Tak wyglądała niemal cała pierwsza połowa meczu.

W 4. Minucie Malarz z trudem zdjął piłkę z głowy Dosta po dośrodkowaniu Zeegelaara. Przed polem karnym do piłki dopadł Carvalho, strzelił mocno, ale niecelnie. Legia odpowiedziała kontrą, po której do bramki trafił Prijović, niestety znajdujący się na wyraźnym spalonym. W 21. minucie mocno z wolnego uderzył  Adrien Silva, ale Malarz był czujny i w dobrym stylu obronił ten strzał. Było to pierwsze celne uderzenie w tym meczu. W 26. minucie po przecięciu podania przez Bereszyńskiego piłka trafiła do Prijovicia, który ruszył sam na bramkę gości, mocno uderzył z ostrego kąta, jednak nie trafił w bramkę. W 30. minucie Legia wyszła na prowadzenie. Legioniści próbowali przedrzeć się prawą stroną boiska, za chwilę ponowili atak. Prijović uwolnił się od przeciwnika, podał na środek pola karnego, tam na piłkę czekał Guilerme i umieścił ją w siatce. W 32. minucie zaskakującym strzałem popisał się Odjidja-Ofoe, jednak nie trafił w bramkę. W 36. minucie zadrżeliśmy, bo Kopczyński sfaulował rozpędzonego Markovicia i otrzymał żółtą kartkę. Goście mieli rzut wolny tuż zza linii pola karnego. Do piłki podszedł Bruno César, ale strzelił bardzo źle.

W pierwszej połowie Sporting miał inicjatywę, wiele akcji konstruowanych przez gości zapowiadało się niebezpiecznie, ale Portugalczycy nie byli w stanie dojść do czystej okazji strzeleckiej. Lepsze sytuacje mieli legioniści i jedną z nich wykorzystali, znajdując się o czterdzieści pięć minut od awansu do fazy pucharowej Ligi Europy.

Po przerwie Sporting podkręcił tempo, ale Legia zagrała jeszcze lepiej. Nasi zawodnicy doskonale bronili, wybijali gości z uderzenia i nie rezygnowali przy tym z prób skontrowania przeciwnika.

W 55. minucie po efektownym dryblingu Gelsona sytuację uratował Pazdan, do piłki dopadł Adrien Silva, ale skończyło się tylko rzutem rożnym. Po nim piłka trafiła w rękę najpierw Prijovicia, a potem Hlouška, ale sędzia Rocchi pozwolił kontynuować grę i napomniał żółtą kartką gwałtownie protestującego Adriena Silvę. Jorge Jesus dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Ruiz i Esgaio. W Legii Kucharczyk zmienił obolałego Guilherme. W 64. minucie Odjidja-Ofoe podał z rzutu rożnego do Moulina, który pięknie uderzył z woleja, jednak nieznacznie się pomylił. Dramaturgia rosła, goście byli coraz bardziej zdeterminowani, pod bramką Malarza mnożyły się rzuty rożne, a sędzia rozdawał żółte kartki na prawo i lewo. W 74. minucie goście stworzyli jedyną stuprocentową sytuację w całym meczu. Gelson wymanewrował Hlouška na prawej stronie boiska, mocno dośrodkował, a wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Andre z kilku metrów nie trafił do pustej bramki. W 76. minucie Odjidja-Ofoe podał w tempo do Kucharczyka, ten padł w polu karnym, piłka potoczyła się pod nogi Prijovicia, który niestety spudłował. W 77. minucie Malarz z najwyższym trudem przerzucił nad bramką strzał Andre. W 81. minucie Dost przeskoczył Rzeźniczaka w polu karnym, jednak nie trafił w bramkę. W 84. minucie Legia miała kolejną doskonała sytuację po kontrataku, ale Kucharczyk z kilku metrów trafił wprost w bramkarza. Pięć minut przed końcem meczu boisko z drugą żółtą kartką musiał opuścić Carvalho. W 86. minucie piłka przypadkowo kilka metrów przed bramką Sportingu trafiła do Radovicia, niestety Rui Patricio okazał się lepszy. Ostatnie minuty ogromnie się dłużyły, ale wynik nie uległ już zmianie.

Legia rozegrała bardzo dobry mecz, w koncertowy sposób neutralizując ofensywne atuty gości. Widok zawodników tego formatu co mistrzowie Europy, Carvalho i Adrien Silva, czy Holender Dost miotających się w zdenerwowaniu i bezradności to najlepsza laurka dla naszej drużyny po środowym wieczorze. Ciężką pracą w defensywie imponował nawet Radović. W ofensywie popisowy mecz rozegrał Odjidja-Ofoe, a Prijović wiele razy toczył zwycięską walkę z przeważającymi siłami przeciwnika i zaliczył kluczową dla losów meczu asystę.

Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!

Dyskusja (23)
1środa, 07, grudzień 2016 23:45
kibic60
Oni to zrobili ! Very Happy
2czwartek, 08, grudzień 2016 00:05
Zgred Maruda
Hee Smile

Zrobili, zrobili Wink

Ciekawi mnie "pióro" pewnych dziennikarzy, którzy cynicznie zastanawiali się czy Legia - strzeli choć jedną bramkę...w grupie.
Brawo trener J.Magiera za taktykę - brawo.
3czwartek, 08, grudzień 2016 00:17
anonimowy_legionista
Prorok ze mnie

'postimage'/
4czwartek, 08, grudzień 2016 00:24
Lasica
Dziś się czuję jak jeden z jeźdźców: https://www.youtube.com/watch?v=hXV8eALykN0

Brawo Legia! Mocno Legia!
5czwartek, 08, grudzień 2016 00:29
sektor212
Dziś ponownie Legia zamknęła usta znawcom piłki kopanej. Zgred trafnie przypomniał że Legia w fazie grupowej miał nie strzelić żadnej bramki. A tu proszę strzeliła 8.
Dobra jestem już przy trzecim piwku i raczę się nagranym naszym zwycięstwem więc napisze króciutko. LE ponownie mamy teraz na Mistrza Polski czekamy Smile
6czwartek, 08, grudzień 2016 00:38
Baron
Niesamowite zakończenie gry w LM w wykonaniu Legii. To była cholernie trudna grupa Real, Borussia, zawsze groźny dla wszystkich Sporting a my gramy dalej w LE.
Ciekawe słowa trenera Sportingu po meczu, pełne szacunku i zwrócił uwagę na jedno, że niecodziennie strzela się 3 i 4 bramki takim drużynom jak Real i Borussia.
Tych emocji może nam reszta Polski tylko pozazdrościć!
Magiera też bardzo ładnie i fajnie się wypowiedział, że chciałby aby na wiosnę w pucharach oprócz Legii grały też inne polskie zespoły.

***

Ten rok i 100-lecie naszego klubu to był i jest niezły roller coaster: Czerczesow zdobywa dublet, klub nie przedłuża z nim umowy, a on po jakimś czasie zostaje selekcjonerem Sbornej. Przychodzi na jego miejsce Hasi, dla mnie chyba najgorszy, trener jakiego pamiętam, jaki trenował Legie i paradoksalnie udaje się mu awansować do LM. W tym czasie Legia gra tak fatalnie, że czegoś takiego nie pamiętają chyba nawet najstarsi kibice i finalnie dochodzi do zmiany na tym stanowisku. I tutaj na scenie pojawia się Magiera, żółtodziób bez doświadczenia w ekstraklasie i zostaje od razu rzucony na głęboką wodę czyli mecz w Lizbonie w LM i dostaje rozbitą drużynę, którą ma wyprowadzić z marazmu. Niewiele osób w tej sytuacji liczyło, że Jackowi uda się wyprowadzić Legię na prostą będącą w tak głębokim kryzysie, on to zrobił i to jeszcze jak. Już jest wygranym tego sezonu obok Czerczesowa. Legia gra przy pustych trybunach z Realem i remisujemy z nimi! Gramy szalony mecz z Borussią w Dortmundzie, który zadufanych jankesów mógłby przekonać do tego, że soccer może jednak być fajną i atrakcyjną grą Wink Wygrywamy ze Sportingiem, gramy dalej w przyszłym roku w LE, w e-klapie jest jeszcze realna szansa powalczyć o mistrzostwo. Zarabiamy jako klub bardzo dobre pieniądze, łapiemy do rankingu klubowego bardzo ważne punkty, a możemy go jeszcze poprawić jak i wynik finansowy! Co istotne Legia też jest zauważona w Europie i rozpoznawalna, pomimo skandalu w meczu z Borussia w Warszawie. Mało? Nie! Jakby tego było mało w tle mamy konflikt pomiędzy właścicielami naszego klubu i możliwe przyszłe zmiany właścicielskie.

Czy ktokolwiek z was były w stanie przewidzieć taki scenariusz na 100-lecie naszego klubu?
Będziemy przez długie lata pamiętali rok 2016, oj bedziemy Smile

Teraz trzeba wycisnąć z ligi tyle ile się da, bo rywale będą jeszcze bardziej zmotywowani grając z nami niż kiedykolwiek.

@sektor212

Strzeliła 9, cztery Borussii, cztery Realowi i jedną Sportingowi Wink
7czwartek, 08, grudzień 2016 01:03
mort
Piękny wieczór.

Jedyna rzecz jakiej naprawdę żałuję i jest mi bardzo szkoda to, że Michał Kucharczyk nie strzelił bramki bo teraz wszyscy szukający dziury w całym będą po nim jeździć.
8czwartek, 08, grudzień 2016 01:46
corazstarszy
Jeszcze do mnie nie dociera. To przeszło najśmielsze oczekiwania. Nawet mi się nie śniło. Już sam awans do grupy był szczytem marzeń.
Dwa poprzednie mecze w ChL były bardzo szalone. Ten trzeba było zagrać o wynik, czyli odpowiedzialnie. I potrafili. Niesamowite.
Takie po losowaniu wypowiadano tutaj opinie, chyba trafne, że Sporting ma się teraz lepiej niż miał się w 2012, gdy Legia z nim grała. Jeśli to prawda, to postęp Legia uczyniła wielki przez te prawie 5 lat.
Gdy byłem młody i Legia wyeliminowała Sampdorię, to uznałem, owszem, że to radosna niespodzianka, ale nie coś nienaturalnego. Dopiero przez lata posuchy (od 1996 mniej więcej do Spartaka) dotarło do mnie, jak wielki to był wyczyn: przecież Włosi bronili wówczas PZP, a rok po meczach z Legią dotarli do finału PE (a może to już była ChL?) i dogrywki na Wembley z Barceloną. I to był nieprawdopodobny wyczyn Legii.
Ten obecny jest dla mnie taki sam. Tak jak Canal Plus nadawał filmy o Legii w półfinale PE w 1969/70 i ‘O krok od finału’ o 1991, tak samo o tym występie też stworzą film. Wyczyn unikalny, nie do wiary.
Sampdoria 1991 to chyba też ostatni dotąd przypadek wyeliminowania przez polską drużynę rywala w pucharach na wiosnę. Marzy mi się, aby Legia to powtórzyła.
9czwartek, 08, grudzień 2016 01:52
Senator
@a_l
To byłeś raczej wyjątkiem. Ja pamiętam komentarze w stylu fajna grupa ale zdobycia choćby punktu będzie sukcesem. O wyjściu z grupy nikt nie pisał. Ja oczywiście również.
***
Przed meczem zastanawiam się czy drużyna Magiery będzie potrafiła zagrać na wynik. Sam trener na konferencji przed meczem mówił że w ofensywnie dalej chce radosnej piłki. Już pierwsze minuty meczu miło mnie zaskoczyły. Spokojnie bez hurra. Czekanie na tą jedną dwie sytuacje. Brawo panowie za walkę i poświęcenie. To był mecz na jaki czeka się latami. Kopciuszek bawi się dalej.
Słowo jeszcze o atmosferze. Z całym szacunkiem do Zylety ale to jednak emocje, walka i zaangażowanie są najlepszym dopingiem dla kibiców. To piłkarze powodują że cały stadion żyje. Jeśli ja ostatnie minuty oglądałem już stojąc to musiało się dziać Smile
PS
My kibice tak mamy że czujemy co się może wydarzyć, widzimy że drużyna siada, odpływa w samozadowoleniu itp. Powiem Wam szczerze nie czułem że stanie nam się krzywda.
10czwartek, 08, grudzień 2016 02:06
Senator
Acha jeszcze jedno. Ja teraz błogosławię decyzję o zatrudnieniu Hasiego. Na 100% tak uważam ani Moulin ani Odjidja-Ofoe nie grali by u nas a i jednak to On awansował z drużyną do LM.
11czwartek, 08, grudzień 2016 02:21
Senator
Oglądam nagrane studio LM. Chyba pan Jacek Magiera po raz pierwszy tak ekspresyjnie cieszył się po bramce dla Legii. Smile
12czwartek, 08, grudzień 2016 08:12
świrekwampirek
Co tu dużo mówić/pisać, jestem jeszcze w transie a może w amokuSmile
Tak, dlatego kocham ten klub i ten sport!!!
Just Lik'e HeavenSmile

P.S. Kurde Panie Magiera, coś czuję że czekają mnie trzy długie dni pod stołem i głośne szczekanieSmile
13czwartek, 08, grudzień 2016 08:19
CTP
Chciałem zobaczyć Legię grającą poważną piłkę i zobaczyłem. Wczoraj nie było tego, co mnie niepokoiło przez te wszystkie dotychczasowe mecze za kadencji Magiery, i w LM i w naszej lidze. Jeśli tak będziemy grać również w naszej lidze, to o MP możemy być spokojni.

Po takim meczu aż trudno uwierzyć, że daliśmy sobie strzelić 2 bramki w meczu z Płockiem. Nie wiem, może po prostu Jodła zadłużył się w którymś z kasyn i chłopaki postanowili mu pomóc. Wink

No ale to jeszcze, mam nadzieję, nie koniec naszych pucharowych uniesień. Jesteśmy w 1/16 LE i przydałoby się coś tam ugrać, bo potrzeba nam punktów rankingowych. Do obecnej edycji przystępowaliśmy z dorobkiem 28 pkt, i tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności dało nam to rozstawienie w IV rundzie. Obecnie mamy 27,4 pkt, czyli praktycznie odrobiliśmy utratę sezonu Skorży ale na podobny fart jak w tym roku raczej nie możemy liczyć. Natomiast, gdybyśmy przeszli do 1/8, to dodatkowo dostajemy ekstra punkt i powtórzylibyśmy dorobek punktowy pierwszego sezonu Berga.

Jeszcze jako ciekawostka: Legia w rankingu jest na 73 miejscu z dorobkiem 27,4 pkt a następny Lech dopiero na 147 miejscu z dorobkiem 10,9 pkt! To już pokazuje jaka się zrobiła przepaść pomiędzy Legią a resztą ligi.
14czwartek, 08, grudzień 2016 08:48
dalkub
Bardzo dobry mecz Legii, dobrze przeczytany przeciwnik, szczególnie prawa strona i gra momentami na 3 stoperów i Gui jako lewy obrońca.
Proszę teraz porównajcie grę Kopczyńskiego i Jodłowca, Brozia i Hlouska (którego również widziałem w lepszej dyspozycji), Gui i Hamalainena, szczególnie w defensywie - w Legii w tym meczu nie było słabych punktów, wszyscy grali na poziomie.
Boję się jednego - to coś nazywa się zimowe okienko transferowe i tego że przyjdzie klub rosyjski, turecki albo jakiś inny i łykną nam Dzidzię - gościa który daje tej drużynie tyle jakości ile nie dawał Ljubo. Podania prostopadłe, utrzymanie się przy piłce, czytanie gry, ale i wstawki agresywności - klasa sama w sobie. Na tle takiego zawodnika widać, dlaczego warto zapłacić komuś dużą kasę za grę - tacy zawodnicy przyciągają na stadion.
Dziękuję Hasiemu za Dzidzię i za Moulina - nawet kilkaset tysięcy odprawy jest zdecydowanie do przeżycia

A i tez ogłaszam samokrytykę - nie wierzyłem ani w punkt, ani w wygranie meczu a tym bardziej w awans - mea culpa
15czwartek, 08, grudzień 2016 09:03
świrekwampirek
Dalkub, moja uwada do naszego Vadisa, może niektórzy uznają to za profanum ale od jego pierwszych minut w Legii widać było że to zupełnie inna półka. Taką (no może nie aż taką) robił Ivica, w jego przyjęciu, rozegraniu było widać tą różnicę.
16czwartek, 08, grudzień 2016 09:27
Zgred Maruda
@Świrek & dalkub

umówcie się "pod stołem"...zorganizujcie dobrą łychę koniecznie - ®
i ze smakiem przekuwajcie pesymizm na optymizm. Very Happy
17czwartek, 08, grudzień 2016 10:19
Moros
Późno się wczoraj położyłem spać i nie chodzi tutaj to jakieś zmagania alkoholowe ale o to co można było sobie poczytać i posłuchać po meczu. Była to dla mnie znakomita lektura kojąca moje nerwy. Nerwy jakie pojawiły się pod koniec meczu. Ostatnie minuty były dla mnie tak stresujące, że mecz bardziej słuchałem niż oglądałem. Modliłem się aby wywody komentatorów nie wiążące się z boiskowymi wydarzeniami były jak najdłuższe, gdyż to oznaczało że na boisku nie dzieje się nic groźnego i jesteśmy coraz bliżej wymarzonego awansu. W końcu wymarzony gwizdek i wielka radość.

Piłkarze zrobili coś niesamowitego. Jednakże nie powinno nas to dziwić. W końcu jesteśmy zespołem ,który może przegrać mistrzostwo kraju w 5 minut. Potrafi wejść do Ligi Mistrzów będąc zupełnie bez formy, czy zremisować z obrońcą trofeum przegrywając 0-2, dostając kapitalną bramkę już po kilkudziesięciu sekundach. Bodajże Paweł Wilkowicz wczoraj na Twitterze napisał, że ma wrażenie iż przygoda Legii z LM trwa z rok. Mam dokładnie takie same odczucia. Tyle w tym wszystkim było emocji, zwrotów akcji, niespodzianek miłych i niemiłych, komentarzy prasy, analiz, szyderstw ale i wyrazów uznania. Raz byliśmy na dnie, a za parę tygodni w niebie. I dlatego tak trudno uwierzyć, iż trwało to tylko 3 miesiące...

Zaistnieliśmy w tej Lidze Mistrzów i to nie tak jak się wszyscy obawiali, bijąc negatywne rekordy. Przynajmniej na chwilę przestaliśmy być zespołem anonimowym. Za to wszystko piłkarzom dziękuję i ciesze się, że to jeszcze nie koniec. W poniedziałek kolejne emocje, związane z losowaniem, a potem kolejne w lutym i oby w marcu. Fajny był ten pucharowy rok. Wiele nerwów mnie kosztował, dlatego wczoraj tak długo czytałem te wszystkie peany na naszą cześć. Należało się nam to Smile
18czwartek, 08, grudzień 2016 10:22
kibic60
To był magiczny wieczór przy Ł3.
Na taki mecz czekałem od dawna i nawet zapalenie oskrzeli, nie mogło mnie z takiego spektaklu wyeliminować.
Legia zagrała kapitalne spotkanie bo wszyscy PIŁKARZE zagrali na najwyższym poziomie i z pełnym zaangażowaniem przez prawie 96 minut. Przy takiej grze Legii nawet Jezus nie pomoże Smile
Budowana z mozołem drużyna zaczyna grać na Europejskim poziomie jak równy z równym z największymi.
Nie ma wreszcie preferowanego przez poprzedników stylu na "autobus i dzidę", za to możemy oglądać grę na jeden kontakt, szybką i dynamiczną.
Ogromna w tym zasługa trenera i sprowadzanych piłkarzy, nawet z nadwagą Very Happy
Dziś już chyba nikt się nie zastanawia (nawet dalkub) co zrobimy ze "szrotem" po odejściu Hassiego Wink
Czy uda nam się jeszcze zimą wzmocnić, nie tracąc przy tym piłkarzy już grających ?
Mam nadzieję że zarobiona kasa, ale też możliwość udziału w takich spotkaniach jak wczoraj czy z Realem Madryt korzystnie wpłynie na decyzje kilku piłkarzy o pozostaniu w klubie. Perspektywa ponownego grania i jak się okazuje wygrywania w tych elitarnych rozgrywkach spowoduje, że może jednak lepiej grać za mniejsze pieniądze niż siedzieć za większe na trybunach (Kuciak)

"Liczę, że ta symboliczna, po pierwsza od 20 lat wygrana polskiego klubu w Lidze Mistrzów, będzie kolejnym kroczkiem w odpowiednią stronę i takim drogowskazem. Dla piłkarzy, że nad Wisłą też warto grać, bo nie trzeba szukać szczęścia gdzieś indziej, no chyba, że kasy, ale jak ktoś ją stawia na pierwszym miejscu, jego sprawa"
-Dawidziuk-

Na koniec mała refleksja.

Wszystko wskazuje na to, że włodarze Legii szukali "naszego" sir Alexa Fergusona po świecie, a okazało się, że mieliśmy go cały czas w klubie Smile
19czwartek, 08, grudzień 2016 11:08
świrekwampirek
Czyli klasyka "Koziołek Matołek"Smile
20czwartek, 08, grudzień 2016 12:09
MeM
@Senator - bez Hasiego nie byłoby też Magiery Smile
21czwartek, 08, grudzień 2016 12:20
Zgred Maruda
@ Pan PIŁKARZ Vadis Odjidja-Ofoe.

Świetna, dokładna analiza VOO - jak dla mnie Ojca sukcesu Legii
opracowana przez Michała Zachodnego

http://zachodnydotablicy.blox.pl/2016/12/Legia-10-Sporting-Hold-dla-Vadisa.html

warto się wczytać Smile
22czwartek, 08, grudzień 2016 12:31
Oley
no to teraz nowy kontrakt dla Vadisa, z podwyżką, i klauzulą odejścia na 10 baniek ojro
a drugi taki dla Tibaut... powiedzmy 8 baniek Smile
23czwartek, 08, grudzień 2016 18:28
Zbyszek
Wybaczcie,ale ja wracam na ziemię.

Wczorajszy mecz obejrzałem w TVP1 . A to z tego powodu,że wśród gości zaproszonych byli :Jacek Zieliński, nasz były piłkarz , trener,b. Dyrektor Sportowy Wigier, Paweł Janas, b.piłkarz, reprezentant, trener oraz Michał Probierz b. piłkarz, trener.Szczególnie ciekaw jestem opinii Probierza po ostatnim meczu Jagi z Lechem. Zaskoczył mnie bardzo pozytywnie nowatorstwem taktycznym. Jaga zagrała w ustawieniu 3-2-3-2 w ten sposób,że , gdy była w obronie to miała w niej 5 zawodników, gdyż dwaj defensywni pomocnicy cofali się do tej formacji, zaś kiedy gra toczyła się w środkowej strefie to też miała ich 5, bo dwaj defensywni wzmacniali 3 pomocników . a również gdy gra odbywała się w ataku to też ich było 5 ponieważ 3 pomocnicy wchodzili w linię ataku.Lech został zaskoczony. Nie była to ustawienie na wygraną , ale na remis, chyba,że się uda.Udało się im.
Natomiast w Kanale piłkarzyki, bez dokonań, po karierze zawodniczej. Przypomina mi to żołnierzy, którzy w czasie wojny jak im kazano to strzelali, jak biec do przodu to biegli, jak to tyłu, też dobrze, a jak kopać to tym lepiej.I tyle o tej wojnie wiedzieli.Chyba,że byli jak ten Wania, który tak pisał do domu z frontu "Lublin wolny"."Warszawa wolna", "Berlin wolny", "Hannover. Wania wolny". Dopiero po wojnie przeczytali w czym brali udział i jakie to miało znaczenie. Więc jak już mam wybierać to zdecydowanie optuję za tymi co dowodzili i dysponują wiedzą opartą o własne doświadczenie, a nie niekoniecznie tymi co mają tylko zasłyszaną, lecz bardziej zmyśloną.
Jak zwykle Darek wprowadził nas w nadzwyczajne ożywienie, bo w Rzeźniczaku rozpoznał Wawrzyniaka i tak go z 6 minut tytułował,aż Marcin Żewłakow delikatnie zwrócił mu uwagę,że też Kuba,ale inny. Tak też Radoviczowi nadał imię Radosław i nawet gdy po 12 minutach rzeczony Marcin napomknął,że o to Mirosław, to nie był przekonany i żeby błędu nie popełnić Radovicz został bezimienny.Po meczu,żeby nie było wątpliwości kto wygrał spotkanie pokazano prawdziwych zwycięzców w osobach Prezydenta i Prezesa telewizji, wstyd powiedzieć,ale publicznej.

Przekaz przed meczem został zdominowany przez Andrzeja Juskowiaka, który robił za znawcę futbolu portugalskiego i narzucił w mediach narrację,że Sporting ma wszelkie dane,aby mecz z Legią wygrać, Ten przekaz zdawał się być z gruntu fałszywy, bo przecież nie chodziło w sprawie o znajomość piłki portugalskiej,ale o ocenę realnej wartości konkretnej drużyny będącej przeciwnikiem Legii. Ja sobie przypominam jak to przed 21 laty prezes Romanowski wysłał jednego bezrobotnego trenera do Goeteborga ,aby poanalizował grę tamtejszej drużyny i kiedy ten podczas odprawy taktycznej zaczął rywala przechwalać ,zawodnicy nasi wyrzucili go z sali. Na szczęście był to niski parter.Tak i Juskowiak uznał,że Legia, aby mieć szanse musi zagrać najlepszy mecz w sezonie , a i to może nie wystarczyć. Legia takiego meczu nie zagrała,a i tak wygrała.Bo diabeł nie okazał się taki straszny.

Trener Magiera niczego nowego nie wymyślił. Wymodelował to ustawienie taktyczne i ten skład personalny już dawno.Przed meczem były obawy czy nasz zespół tak grający i osiągający dobre wyniki w lidze będzie w stanie kontrolować mecz z rywalem jednak silniejszym niż np. Jaga.
Przy czym nawet w tych zakończonych wysokimi wygranymi meczach Legia pokazywała i minusy i plusy. Tak też było i wczoraj.
Najpierw o wadach :
- brak rozwagi w rozegraniu piłki.Chcieliśmy zbyt często zbyt szybko, kosztem dokładności i płynności co kończyło się stratami piłki,
- gubienie strefy. Ono może się zdarzyć w grze defensywnej, gdy np. dwóch zawodników własnej drużyny walczy o górną piłkę,ale w strefie ataku jest niewybaczalne zwłaszcza , kiedy gra się z kontrataku i w akcji bierze udział tylko góra 3-4 zawodników,
- marna asekuracja strefy w środkowej części boiska przed własnym polem karnym. Kilka razy pozwoliliśmy Portugalczykom na rozprowadzanie akcji w tym rejonie i na strzały tuż zza pola karnego,
- wycofywanie się praktycznie bez podjęcia walki z ich polowy na własną po stracie piłki. Dziś klasowe drużyny tego nie czynią. Nawet jak nie podejmują pressingu to cofają się pod naporem, ale i wtedy przeszkadzają, utrudniają, opóźniają i poprzez swoją obecność liczą na przechwyt piłki,
- niepilnowanie linii spalonego,
- po godzinie gry oddanie inicjatywy rywalom przez zbyt głębokie cofnięcie się.Ma ono tę wadę ,że niejako powoduje,że nawet przypadkowy błąd może okazać się brzemienny w skutki, bo dopuściliśmy zbyt wielu rywali, zbyt blisko własnej bramki,
- niefrasobliwość w grze Kucharczyka, który miał niecelne podania, zbędne dryblingi, niewymuszone straty piłki i zamiast do bramki trafił bramkarza.
Jest co poprawiać i nad czym pracować.
Ale zalety naszej gry przeważyły szalę :
- ruchliwość,konsekwencja i determinacja w grze obronnej. W efekcie takiej gry zawodnicy Sportingu nie stworzyli sobie ani jednej 100% okazji do strzelenia bramki.Powiem,że nie wierzyłem,że nasi obrońcy wspomagani przez Kopczyńskiego są w stanie zagrać na takim poziomie. Bo przecież Sporting to taki przyszywany bliźniak Legii, słabszy w obronie i bardzo mocny w ataku. W praniu okazało się,że oni nie tacy mocarze w ataku, a my nie takie neptki w obronie,
- wybijanie z rytmu gry rywali.Robiliśmy to poprzez przewagę liczebną na własnej połowie,ale też poprzez utrzymywanie się przy piłce na ich połowie co najkorzystniej wykonywali Odjidja, Radovicz i Prijovicz,
- wytrzymanie meczu pod względem szybkościowym.Mecz miał dość dużą intensywność , głównie poprzez zwroty akcji raz w jedną raz w drugą stronę i poprzez to,że drużyna będąca w defensywie tak jak nasza w końcówce zużywa znacznie więcej sił niż ta będąca w ataku. A mimo to potrafiliśmy jeszcze mocno się odgryzać,
- bardzo silny kręgosłup drużyny.Stanowili go zawodnicy grający w centralnych rejonach boiska a więc : prawie bezbłędny na środku obrony i do tego świetnie kierujący kolegami Pazdan,znakomicie wyprowadzający piłki ze strefy obrony Moulin , koncertmistrz Odjidja oraz wszędobylski i trudny do upilnowania Prijovicz,
- Odjidja. Koncert wirtuoza.Przed kilku laty w Legii grał piłkarz światowej klasy o nazwisku Ljuboja i miał on wielki wpływ na grę drużyny,ale Odjidja ma jeszcze większy.Jego największą zaletą jednocześnie świadcząca o niezwykłym talencie jest to,że on wie co zrobi z piłką zanim ją dostanie. Reszta jest tylko konsekwencją tego daru i wyszkolenia technicznego.Aczkolwiek na wielkie pochwały zasługuje jego sposób uwalniania się spod pressingu, nieszablonowy drybling, wybieranie najbardziej korzystnych wariantów rozegrania piłki,wiedza kiedy należy zwolnić,a kiedy przyśpieszyć grę, kiedy szybko rozegrać, a kiedy dokładnie. Zazdroszczę tym co byli na stadionie gdyż obraz telewizyjny pokazuje tylko grę zawodnika kiedy jest przy piłce, natomiast ci co oglądali mecz z trybun mogli widzieć jego grę bez piłki, dla wielu ważniejszą niż ta z piłką i smakować sposób poruszania się po boisku .Bez niego nie byłoby tej wygranej.

Na wiosnę Legia będzie więc grała jeszcze w LE. Niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują,że w składzie znacznie odbiegającym do wczorajszego.Ale takie jest nasze kibicowskie życie. Autorzy sukcesu trafią może nie do lepszych,ale do bogatszych. Tylko my zostajemy, tylko my trwamy, to my jesteśmy opoką . I tyle naszego dobrego.Smile.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1