A+ A A-

Lechia - Legia 1-2: Bohater Kucharczyk

W najciekawszym meczu 26. kolejki Ekstraklasy Legia zmierzyła się w Gdańsku z Lechią. Ponad 37 tysięcy kibiców oglądało zacięty mecz, w którym nasz zespół okazał minimalnie lepszy. Legia wygrała 2:1. O zwycięstwie przesądził Michał Kucharczyk, który wszedł na boisko z ławki rezerwowych i zdobył dwa decydujące gole.

 

Był to trzeci kolejny mecz, który Legia rozpoczęła w tym samym składzie. Na boisko w Gdańsku wybiegli: Malarz – Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hloušek – Kopczyński, Moulin – Guilherme, Odjidja-Ofoe, Hämäläinen – Radović. Skład gospodarzy wyglądał następująco: Kuciak – Wojtkowiak, Janicki, Maloča, Wawrzyniak – Haraslín, Krasić, Nunes, Wolski – Kuświk, M. Paixao.

W pierwszej połowie praktycznie nie oglądaliśmy sytuacji strzeleckich. Legia rozpoczęła lepiej,  ataki naszej drużyny zapowiadały się obiecująco, ale skończyło się na kilku rzutach rożnych. W kolejnych minutach na boisku dominowała walka, brakowało natomiast celnych strzałów. Mnożyły się faule. Po jednym z nich w 27. minucie Wolski uderzył mocno z rzutu wolnego. Uderzenie sprawiło nieco trudności Malarzowi, który musiał odbić piłkę. Lechia usiłowała przejąć inicjatywę, przechodząc na ustawienie trójką obrońców i przesuwając Wolskiego do środka pomocy, ale ten manewr nie zbliżył gospodarzy do zdobycia gola. Obie drużyny cały czas grały blisko siebie, unikały ryzyka i do przerwy był zasłużony remis 0:0.

W 48. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Krasić, głową strącił ją Maloča, Kuświk i Hloušek walczyli na linii bramkowej, ostatecznie piłka odbiła się od Malarza i wyszła w pole, ale sędzia Stefański uznał, że miało to miejsce już za linią bramkową. W 56. na boisku pojawił się Michał Kucharczyk, który zmienił Kaspera Hämäläinena. Radović zaczął grać bliżej prawego skrzydła, Guilherme przeszedł na lewą stronę, a Kucharczyk zajął miejsce w ataku. Właśnie Kucharczyk w 58. minucie doprowadził do wyrównania. Piłkę z lewego skrzydła dośrodkował Guilherme, Kucharczyk wbiegł między środkowych obrońców Lechii, trącił piłkę i pokonał Kuciaka. W 61. minucie po krótkim rozegraniu rzutu rożnego w pole karne wbiegł Odjidja-Ofoe, strzelił płasko, ale uderzenie było za słabe by pokonać Kuciaka. W 66. minucie Kucharczyk strzelił z pierwszej piłki w polu karnym, jednak Kuciak był górą. W 68. minucie Odjidja-Ofoe odebrał piłkę Krasiciowi, ruszył w pole karne gości, niestety chyba zbyt długo zwlekał z decyzją i Kuciak obronił płaski strzał Belga oddany z trudnej pozycji.

Potem rozpoczął się napór Lechii. W 71. minucie Marco Paixao znalazł się sam na sam z Malarzem, ale nasz bramkarz odważnie wyszedł z bramki i obronił strzał napastnika Lechii. Minutę później Marco Paixao doszedł do strzału głową w polu karnym i znów dobrą interwencją popisał się Malarz. W 77. minucie fatalny błąd popełnił Dąbrowski, Wolski przejął piłkę, wpadł w pole karne, mocno strzelił i trafił w słupek. Lechia przeważała, ale bramkę zdobyła Legia. W 87. minucie Odjidja-Ofoe usiłował podać do Radovicia, podanie przeciął Maloča, ale zgrał piłkę pod nogi Kucharczyka. Nasz zawodnik uderzył mocno, płasko, celnie i było 1:2. Ten cios okazał się rozstrzygający. Lechia do końca meczu nie stworzyła już dobrej sytuacji strzeleckiej i Legia zainkasowała trzy punkty.

Mecz w Gdańsku miał być trudny i rzeczywiście taki był. Były fragmenty, w trakcie których nasza drużyna została zepchnięta do defensywy i wydawało się, że remis to maksimum tego co Legia może osiągnąć. Nasi zawodnicy wywalczyli jednak zwycięstwo, które ogromnie cieszy. Cieszy tym bardziej, że Legia jest jedyną drużyną ligowej czołówki, która zdołała wywalczyć w zakończonej kolejce komplet punktów.

Dyskusja (20)
1niedziela, 19, marzec 2017 20:36
1313
Nieprawdopodobna ilość szczęścia jaka nam dziś towarzyszyła miejmy nadzieję, że zostanie do końca. Pytanie tylko czy jedynie na co możemy liczyć to szczęście??? Ja rozumiem radość i w ogóle, ale ja widzę głównie szklankę do połowy pustą bo zespół ma spore problemy personalne na kilku pozycjach. Nie dziwię się już wcale słowom DM o ogromnych kosztach i nie za wielkiej jakości za te pieniądze. Hamalainen tragedia piłkarz. Teraz przerwa an repre i jeśli w meczu z Pogonią nie bezie tej formy, która jest zapowiadana to będzie można ogłosić to już głośno czyli zawalone przygotowania do rundy.

Jakieś pozytywy??? 3 punkty i dobra atmosfera w zespole po tym meczu no i KK, który miejmy nadzieję będzie tak skuteczny częściej niż 1-2 mecze na rudne czego mu życzę pomimo mojej słabej jego ocenie jako piłkarza.
2niedziela, 19, marzec 2017 20:42
Senator
Suma szczęścia równa się zero. Przed serią trzech zwycięstw mocno nam nie dopisywalo ( np z Ruchem ) tak więc wszytko gra.
Trochę dziwi widoczny spadek sił w końcowej fazie meczu ale może się mylę i nie było tak źle skoro właśnie w końcówce rozstrzygneliśmy mecz na naszą korzyść.
3niedziela, 19, marzec 2017 21:51
corazstarszy
Krótko po meczu mam podobne odczucia jak 1313 - dominuje obawa, że wyczerpaliśmy limit szczęścia na jakiś czas. Wynik lepszy niż gra.
Zdziwił mnie w wypowiedzi Jacka Magiery po meczu fragment o doświadczeniu wyniesionym z ChL. Może w jakiś sposób ono rzeczywiście zadziałało. Ale jeśli tak, to było ono raczej mało dostrzegalne dla przeciętnego kibica.
Radość z wygranej jest duża, ale taki sam duży jest niepokój, co dalej. Nie wiemy nawet, czy to zwycięstwo okaże się takie ważne po 37. kolejce. Byłoby cenniejsze właśnie w tej rundzie dodatkowej. Wydaje mi się, że po tym meczu wiem jedno: z Lechią wolę, gdy Legia gra w Warszawie.
I w ogóle, nie na moje nerwy takie mecze, mimo happy endu.
4niedziela, 19, marzec 2017 23:18
CTP
Na początku lutego Marmar napisał na TT, że sprowadziliśmy Necida, Chukwu i Nagy'ego a i tak o MP będą walczyć Radovic z Kucharczykiem. Radovic w dzisiejszym meczu raczej przypominał króliczka z reklamy Duracela, przy czym tego z tą gorszą bateryjką. Ja tam się za bardzo nie dziwię - w tym wieku i przy tak widocznym mięśniu piwnym, to i tak nieźle, że tyle wytrzymuje.
Zgadzam się z przedmówcami, że wynik nie powinien nam przesłonić problemów zespołu. W zimowym okienku drużyna została osłabiona i teraz Magiera musi kombinować z meczu na mecz jak zestawić skład, żeby ukryć mankamenty i zrobić wynik.
Najgorsze jest to, że już w drugim meczu Ofoe wykazuje niepokojące objawy obniżki formy a to na jesieni był nasz motor napędowy.
Po raz kolejny (chyba już 9 w tym sezonie) tracimy bramkę z SFG. Bardzo dziwi mnie sposób w jaki bronimy się w tym elemencie a zwłaszcza postawa Dąbrowskiego, który, moim zdaniem, z racji wzrostu powinien być pierwszym do walki o piłkę a zazwyczaj wyręcza go Pazdan, który raczej wzrostem nie grzeszy.
No cóż, z wielkim trudem weszliśmy na szczyt ligowej tabeli. Teraz przerwa na kadrę a potem mecz z Pogonią, po którym przynajmniej na jeden dzień mamy szansę na usadowienie się na pozycji lidera. Ale czy długo tam się utrzymamy, to ja bym całych swoich oszczędności na to nie postawił.
5niedziela, 19, marzec 2017 23:20
Moros
Te zwycięstwo by się pewnie zupełnie inaczej odbierało, gdyby nie ten rozpaczliwy obraz naszej gry, gdzie bramki mogli nam strzelić bracia Paixao i Wolski. Potem nastąpiła zabójcza kontra i z Lechii zeszło powietrze. Malocca im dał, a potem zabrał. Dla nas swoje zrobił Kucharczyk.

Tak się zastanawiam co było przyczyną tego nagłego "odcięcia" Legii od meczu. Po wyrównaniu, gdy Legia ruszyła do przodu miał miała kilka okazji na wyjście na prowadzenie, wydawało się, że to Lechia odstaje kondycyjnie i teraz będziemy grać tylko my. Nagle taka przemiana i to my byliśmy pod ścianą. Przypomniał mi się Piast z jesieni, gdzie w pewnym momencie też było bardzo gorąco. Tutaj było jeszcze gorzej. Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za nasze przygotowanie kondycyjne zwrócą na to uwagę. W kolejnym meczu przy takiej nawałnicy, możemy nie mieć już tyle szczęścia.

Tak patrząc na ten mecz trochę szerzej, to po końcowym gwizdu pomyślałem sobie - "weź i bądź tu mądry". Kiedy po Lubinie i Wiśle wydawało się, że ustawienie z Rado na szpicy jest wreszcie optymalne, przyszło spotkanie z Lechią gdzie zupełnie się nie sprawdziło. Radović był dzisiaj słabiutki. Hamalainen - dla niektórych bohater meczu z Wisłą, dzisiaj zagrał bardzo słabo. Wszedł ktoś kto aspiruje do typowej "9" i strzelił dwa gole, gole które strzela typowy napastnik. "Dziubnięcie" i "luta" bez zastanowienia. Tylko tyle i dwie bramki plus 3 punkty. Naprawdę nie zazdroszczę Jackowi Magierze wyboru składu na mecz z Pogonią, zwłaszcza że Michał Kucharczyk to nie jest tytan regularności. On następny taki mecz równie dobrze, może mieć dopiero w rundzie finałowej.

Żeby jednak nie było tak pochmurno, to trzeba oddać naszym, że dali radę przetrzymać złe chwile i wyprowadzić zabójczy cios. Wygrali na gorącym terenie i dali reszcie przekaz, że jeszcze Legia nie zginęła. Że nawet będąc w opałach potrafi "lutnąć" i to nie byle komu. Morale podniesione, rywale za to powinni się trochę zaniepokoić. Teraz przerwa na reprezentację i trochę oddechu. A Pan Krzepota do laptopa i niech popatrzy na wykresy z okresu gdzie Rafał Wolski strzela w słupek. Oby nigdy więcej takiej niemocy.
6niedziela, 19, marzec 2017 23:38
1313
Dodam jeszcze w sumie coś od siebie bo uważam, że to bardzo ważne. Co jest głównym problemem Legii Ad.wiosna 2017??? Brak RYWALIZACJI!! Nie ma przypadku w tym, że Jędza,Hlousek,Kopa co raz częściej Pazdan i Gui z Hamą graja źle lub padakę bo nie ma kto ich posadzić i co gorsza sami zainteresowani świetnie sobie zdają z tego sprawę.
7poniedziałek, 20, marzec 2017 07:02
Zgred Maruda
Panowie macie dużo racji z tym "odciętym prądem" choć uporczywego ataku gospodarzy można było się spodziewać. Po strzeleniu pierwszej bramki przez Kucharczyka mieliśmy Lechię leżącą na deskach. Bardzo żałuję złego rozwiązania szczególnie akcji po przechwycie Vadisa, który to wchodząc w pole karne miast podawać sam wygonił się w bok czym tą akcję zepsuł...gdyby podawał a miał komu i wtedy padła by druga bramka ( w okresie naszej dominacji a zamroczenia Lechii) oni już do gry by nie wrócili. Mieli dalej remis i to im pozwoliło wrócić "do żywych".
Jednak jeśli przyjrzeć się dokładniej to ich akcje bramkowe (Wolski, Paixao) brały się z naszych kardynalnych błędów Dąbrowski - wyborne podanie do przeciwnika na 20 metr i kiks Hlouska prawą nogą...jak i pierwszy kiks przy bramce dla Lechii.
To oczywiście wytłumaczenie żadne, ale Gdańszczanie tak po prawdzie w zasadzie ani razu nie rozklepali nas swoimi super zagranymi akcjami, w tych newralgicznych momentach my sami gotowaliśmy sobie "piekiełko" w polu karnym...niestety.

Dlatego nie użyłbym zwrotu o szczęśliwej wygranej. Na aucie przed meczem pisałem, że na 100% będziemy mieć sytuacje bramkowe i jeżeli je wykorzystamy - będzie dobrze. Tak się też stałoWink

Z tą przerwą na kadrę - też jest ciekawie. S. Czerczesow zawsze "dociskał" fizyczność i pierwsze mecze po przerwie były hmm...takie sobie. Zobaczymy co zrobi Magiera ale też inne zespoły, Lech i Jagiellonia w ostatnich pojedynkach jakby "siadały" świeżością, a zważywszy na to, że to jedyna przerwa reprezentacyjna to mikro cykle być muszą aby "akumulatory" naładować...Ciekawe.
8poniedziałek, 20, marzec 2017 07:27
kibic60
Zupełnie nie rozumiem tej histerii, jaką próbuje tu siać kilka osób.
Pragnę zauważyć, że wczoraj graliśmy z głównym do niedawna kandydatem do mistrzowskiego tytułu. Do którego całkiem niedawno traciliśmy 12 pkt (!)
Graliśmy w "niezdobytej twierdzy", która wczoraj w dodatku wypełniła się po brzegi, chyba pierwszy raz od Euro.
To, że wszyscy się spinają na Legię wiemy wszyscy.
To, że Lechia zepnie się podwójnie też było wiadomo.
Jak zauważyli komentatorzy Lechia Gdańsk zagrała najlepszy mecz w sezonie, a jednak to Legia zainkasowała 3 pkt (!)
Jak trudno gra się w Gdańsku pamiętają Skorża i Berg, kiedy tam właśnie tracili MP.
Pamiętamy też jak do meczu w Gdańsku podszedł, a raczej odpuścił Czerczesow i jak nas wtedy Lechia zdominowała.
Dodam jeszcze, jak łatwo Legia potrafi przepieprzyć sytuację, w której inni zagrali "pod nas"
Remis Jagiellonii i Lecha i mecz "za 6 pkt" z Lechią mógł a nawet powinien związać nogi naszym piłkarzom. Tym czasem "ONI" to wytrzymali (!) i wygrali wg mnie zasłużenie.
Jak słusznie napisał Zgred " akcje bramkowe (Wolski, Paixao) brały się z naszych kardynalnych błędów Dąbrowski - wyborne podanie do przeciwnika na 20 metr i kiks Hlouska prawą nogą...jak i pierwszy kiks przy bramce dla Lechii"
Więcej klarownych akcji Lechia sobie nie wypracowała. Pisanie więc o jakimś wyjątkowym szczęściu jest w mojej ocenie nieuprawnione. Tym bardziej, że jak napisał Senator "Suma szczęścia równa się zero", a ja jeszcze dodam, że "szczęście sprzyja lepszym"
Mając nadzieję i przede wszystkim wiarę, że Magiera z całym sztabem wiedzą co robią i wczytując się w słowa Radovića,"nie jesteśmy jeszcze w optymalnej formie" z ogromną nadzieją oczekuję kolejnych spotkań, mając nadzieję graniczącą z pewnością, "że ONI to zrobią" Very Happy

Jeśli nie poprawiłem niektórym humorów, to pomyślcie jak się czują kibice Lecha, który przy komplecie publiczności, grając podobno najlepiej w lidze ledwo zremisował z ostatnią drużyną w tabeli Very Happy
Ps
Nasz główny konkurent do MP z zeszłego sezonu broni się przed spadkiem.
9poniedziałek, 20, marzec 2017 08:25
mort
Bardzo ciekawa analiza Finiksa z forum na legionistach Smile
"Teraz kilka słów w temacie formy piłkarzy.
Mocno liczę, że od meczu z Pogonią wróci Legia z końca jesieni.
W meczu z Zagłębiem widać było powrót świeżości i dynamiki ( pierwsza połowa była bardzo dobra pod tym kątem ). Na meczu z Wisłą spodziewałem się już przynajmniej 60 minut podobnej gry. Trochę zawiodłem się, gdy znów zobaczyłem ciężko biegającą drużynę.

Z relacji dziennikarzy będących blisko Legii można było usłyszeć, że po meczu z Zagłębiem nasi trenowali bardzo ciężko ( w tym dwa razy w środę ). To zaowocowało ciężkim bieganiem z Wisłą i spuchnięciem dziś z Lechią pod koniec meczu.

Ktoś pewnie zapyta czemu naszych dojechano ciężkimi treningami w momencie gdy wracała świeżość?

Uznaje się, że okres przez który można utrzymać najwyższą formę to 1,5 miesiąca. Być może sztab uznał, że gdyby początek szczytu formy przyszedł 11 marca to 2 tygodnie tego szczytu formy „pożarłaby przerwa na kadrę” a sam szczyt skończyłby się pod koniec kwietnia. Dlatego moim zdaniem mocne treningi po Zagłębiu miały na celu opóźnienie przyjścia szczytu formy.

Jeśli faktycznie uda się osiągnąć początek szczytu formy na początku kwietnia to do drugiej części maja czyli w absolutnie kluczowym momencie sezonu powinniśmy widzieć najlepszą wersję Legii. Po zakończeniu szczytu forma nie spada diametralnie tylko stopniowo więc ostatnie 3 tygodnie dogramy też w niezłej kondycji.
Taka jest oczywiście teoria. Czy tak będzie wyglądała praktyka to się już wkrótce przekonamy."

Ja ją kupuję Cool
10poniedziałek, 20, marzec 2017 10:05
Zgred Maruda
Generalnie tak to wygląda. Przed sezonem nadbudowuje się siłę, wytrzymałość, natomiast już w sezonie dociska się mikro cyklami i odpuszcza w celu łapania świeżości. Stasiek dociskał bardzo, ale on miał więcej przerw na kadrę oraz więcej potyczek w trybie co 3 - 4 dni.
To co opisał kolega Finiks trzyma się sensu. Z tego co kojarzę przed Lechią też mieli w połowie tygodnia zaplanowane dwa treningi jednak z tego zrezygnowano. Należy wierzyć w analizy "krzyżaczków" z którymi biegają na plecach i w dobrze rozpisany plan obciążeń. Najważniejszy jest czas 7-miu spotkań po podziale punktów, osiągnięcie najlepszej fizyki, świeżości i lekkości - szczytu formy.
Zainteresowana czwórka więc będzie szukała takich rozwiązań w obciążeniach aby z formą trafić lecz jeśli ktoś przesadzi odbije się to bardzo na końcówce sezonu.
Magiera podkreślał, że w kluczowych momentach sezonu "tlenu" nie zabraknie - nie ma powodu mu nie wierzyć.
Legia traci dużo w ofensywie grając bez nominalnego napastnika, piłkarza, który cały czas będzie wiązał stoperów oscylując w grze na ryzyku spalonego. Radović takim graczem nie jest a Kucharczyk już tak ( przecież po zmianie właściwie grał w ataku)...dlatego może co sugerował @Moros właśnie tak wystawiać "Kuchego Kinga" Wink

@kibic50 ma rację - wielką satysfakcją jest zatykanie ust wszelkim mędrcom od drewien, próchna itd - strzelaniem ważnych lub bardzo ważnych bramek Very Happy

ps: Legia wyrównała swój rekord z przed 2,5 roku zwycięstw na wyjeździe - siódma wygrana
11poniedziałek, 20, marzec 2017 12:21
Bolek
Takie luźne myśli.

@Zwycięstwo nad Lechią

Wydaje mi się, że tego trochę się u nas nie docenia. O ile Lechia wyjazdowa to co najwyżej przeciętna drużyna, to Lechia u siebie to potęga jak na warunki Ekstraklasowe. Nie wiem z czego to wynika, ale tak jest. Jest to chyba największa "twierdza" w tym sezonie, więc naprawdę należy to zwycięstwo docenić.
Jest ono tym ważniejsze, że zwiększa nasze szanse na to, żeby z Lechią grać w fazie dodatkowej u siebie. A to duży plus.

@Moment przyciśnięcia Lechii

Po pierwsze, to było 10-15 minut w skali całego meczu, a komentarze w necie są jakby nas ta Lechia trzymała w naszym polu karnym przez 90 minut.
Po drugie, mam spore pretensje do piłkarzy (a może i trenerów, że nie podpowiedzieli), że w chwili gdy Lechia naprawdę nacisnęła, nie spróbowali trochę pograć na odsunięcie zagrożenia - większość ataków Lechii w tym okresie (najbardziej spektakularny tego przykład to okazja Wolskiego, ale to nie tylko ta jedna sytuacja) wzięła się z tego, że odzyskiwali piłkę bardzo blisko naszego pola karnego. A działo się tak dlatego, że legioniści próbowali z każdego odbioru rozpoczynać kontrę celnym podaniem do lepiej ustawionego kolegi. To w zasadzie się chwali, ale jak akurat przeciwnik mocno naciska, jest "nakręcony", a my dodatkowo mamy pewien problem z celnymi podaniami, to należy walić z całej siły na połowę przeciwnika i wychodzić z pola karnego. Lechia miałaby wtedy zdecydowanie dalej do bramki, po każdym takim wykopie schodziłoby też z nich ciśnienie - na zasadzie "k...a, znowu trzeba zaczynać od stoperów".

@Michał Kucharczyk

Cóż, Kuchy King znowu w akcji. Super, że nam wygrał ten mecz, ale liczenie że od teraz mamy załatwiony problem z napastnikiem to mrzonki. Od lat wiadomo, że Michał zagra raz super, a pięć razy słabo. Wolę jak on wchodzi na podmęczonego przeciwnika, bo wtedy jego największy atutu jest jeszcze bardziej widoczny.

@Napastnik

Wolałbym grać z napastnikiem, którymkolwiek napastnikiem, niż z Rado w ataku. Brakuje mi u niego typowych dla napastnika odruchów - wychodzenie na pozycję, walenie z każdej pozycji (wiem, że to nie zawsze się sprawdza, ale np. mam prawie pewność, że jakby mu tak piłka spadła pod nogi jak Kuchemu przy drugiej bramce, to by ją przyjął i dopiero z tego próbował coś zrobić - a trzeba było walnąć) plus walka z obrońcami. U Rado tego nie ma i już nie będzie. Niech wróci do pomocy, gdzie będzie miał więcej miejsca na klepanie z VOO i granie przodem do bramki, w czym jest zdecydowanie lepszy.
Tym bardziej, że uważam, że Rado w ataku gra słabo - owszem, strzela bramki, ale piłkarsko jest kiepsko, a my musimy w pomocy grać Hamalainenem.


Ale generalnie, jak sobie przypomnę że mieliśmy do Lechii 12 punktów straty, a teraz mamy 2 przewagi, to jakoś tak przyjemniej na duszy Smile
12poniedziałek, 20, marzec 2017 19:05
dalkub
Przeczytałem wszystkie Panów wpisy dotyczące meczu Lechia - Legia. Widzę w nich kilka ciekawych elementów:

1. Próba wytłumaczenia dlaczego Legia fizycznie wygląda przeciętnie, dlaczego poszczególni zawodnicy są pod formą - dowiadujemy się że to jest ukryty zamysł sztabu trenerskiego, który mówiąc kolokwialnie dał zawodnikom w tzw. dupę, nabudował wytrzymałość i siłę, aby dłużej podtrzymać formę fizyczną, a teraz będzie luzował co da świeżość i szybkość na kolejny okres gry kwietniowo majowy. To oczywiście może być prawdą i oby tak się stało. Dowiaduję się przy tej okazji że zawodnika w Polsce można utrzymywać w formie maks 1,5 i potem on nie ma siły? szybkości? świeżości? czyli mniej więcej w Polsce po 6 meczach zawodnik już idzie w dół i ma dosyć - powiedziałbym tak bardzo śmiała teza, bardzo śmiała, ciekawe co na to trenerzy w innych ligach, ale może to taka nasz polska specyfika. Ja też zadam pytanie - skoro tak jest u nas, to co ze sławetną rotacją? przecież nasz klub jak żaden inny ma szeroki skład i zwyczajnie powinno się zawodnikom dawać odpoczywać, jednak okazuje się że mamy z tym problem
2. Dowiedziałem się - od mojego ulubieńca, że i tu zacytuję:
"Graliśmy w "niezdobytej twierdzy", która wczoraj w dodatku wypełniła się po brzegi, chyba pierwszy raz od Euro.
To, że wszyscy się spinają na Legię wiemy wszyscy.
To, że Lechia zepnie się podwójnie też było wiadomo.
Jak zauważyli komentatorzy Lechia Gdańsk zagrała najlepszy mecz w sezonie, a jednak to Legia zainkasowała 3 pkt (!)
Jak trudno gra się w Gdańsku pamiętają Skorża i Berg, kiedy tam właśnie tracili MP.
Pamiętamy też jak do meczu w Gdańsku podszedł, a raczej odpuścił Czerczesow i jak nas wtedy Lechia zdominowała.
Dodam jeszcze, jak łatwo Legia potrafi przepieprzyć sytuację, w której inni zagrali "pod nas"
Remis Jagiellonii i Lecha i mecz "za 6 pkt" z Lechią mógł a nawet powinien związać nogi naszym piłkarzom. Tym czasem "ONI" to wytrzymali (!) i wygrali wg mnie zasłużenie.

Nie chcę komentować niezdobytych twierdz na dodatek wypełnionych po brzegi itd. - przekaz dnia słyszymy codziennie od polityków i powtarzanie takiego farmazonu tylko śmieszy.
Najlepsze jest na końcu - o tym zwycięstwie zasłużonym - no więc coraz bardziej się skłaniam do tego że ludzie patrzą w jedno ale widzą zdecydowanie coś innego, mimo że to jest to samo. Można napisać o tym meczu wiele dyrdymałów i farmazonów, ale uwiarygodnienie zasłużonej wygranej chyba będzie trudne.
Inna sprawa że ja bym chętnie czasami wziął to na czym jedzie mój ulubieniec oglądając podobne do wczorajszych popisów naszych zawodników.

te niezdobyte twierdze i pełne komplety - jak to się ma do zawodników którym płaci się ogromne pensje jak na nasze warunki, a którzy grają dziadostwo. W obronie 3 reprezentantów krajów - przyzwoitych reprezentacji - i ci obrońcy grają i piłkę wyprowadzają w taki sposób że kreują sytuacje przeciwnikowi, albo gubią krycie przy stałych fragmentach gry. O przygotowaniu fizycznym drużyny nie chcę pisać, bo już o tym było powyżej i każdy kto rozsądnie patrzy w tv widzi że szału tu nie ma.
I jeszcze jedno - proponuję aby chętni obejrzeli sobie jak Lechia zakłada pressing a jak robi to Legia i jak Lechia spod pressingu Legii wychodziła, a jaki kłopot miała z tym Legia.
W tej chwili cieszy tylko zwycięstwo - niestety
13poniedziałek, 20, marzec 2017 19:19
Zbyszek
O tym,że Gdańsk stał się symbolem wolności,a jedną z jej odnóg była Lechia, dziś, poza Ruchem, najbardziej Legijny klub.

Do zapatrzonej w siebie "Warszawki" niewyraźnie docierają echa faktu,że to w Gdańsku narodził się ruch społeczny,który Polsce przyniósł demokrację,a Polakom wolność.Można powiedzieć,że te fakty mają swoje polityczne konotacje. I będzie to prawda, tyle,że niepełna.Tak się bowiem złożyło,że w latach 70-tych i 80-tych wielu w owym czasie młodych ludzi nie zgadzających się z panującym w PRL porządkiem było jednocześnie zaangażowanymi kibicami Lechii Gdańsk.To w Gdańsku powstał pierwszy w Polsce sprawnie działający klub kibica, przekształcony następnie w stowarzyszenie.Jego twórcą i animatorem był dziś już prawie zapomniany pan Grzegorz Popielarz.A jego zastępcą został wówczas 17-letni Donald Tusk.Tak, ten sam,ale nie taki sam.Z bardziej znanych osób, które w wolnej Polsce mocno zaznaczyły swą obecność w polityce można by jeszcze wymienić Aleksandra Halla, nieżyjących Macieja Płażyńskiego i Arkadiusza "Arama" Rybickiego, oraz jego brata Sławomira, Janusza Lewandowskiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego i Jacka Kurskiego, który był zresztą nieudolnym prezesem Lechii w latach 1998-2002.Rzecznikiem prasowym Lechii w latach 80-tych był znany dziennikarz Tomasz Wołek.Z bardziej znanych inicjatyw antyustrojowych można wspomnieć o zorganizowanym w 1985 roku przez Jacka Kurskiego wiecu na stadionie Lechii przeciwko wyborom przy okazji meczu z Legią Warszawa.Bowiem w owym czasie CWKS Legia dla wielu kibiców i środowisk opozycyjnych byłą jednym z symboli wojskowego reżimu rządzącego w Polsce i opowiadanie się przeciwko Legii było niemalże równoznaczne z walką z ustrojem. Do dziś pewnikiem na wspomnienie tamtego meczu Dariuszem Dziekanowskim rzuca, gdyż to on stał się dla Gdańszczan negatywnym bohaterem i uosobieniem zła i był niemiłosiernie wygwizdywany i wyzywany.A dziś po ponad 30 latach po tamtych wydarzeniach kibice Lechii Gdańsk oklaskują b. piłkarzy Legii Warszawa grających w jej barwach czyli Duszana Kuciaka, Wawrzyniaka,Wolskiego i Borysiuka.Do niedawna grał tam jeszcze Daniel Łukasik. Nie można zapominać o Marku Jóźwiaku, który był menedżerem I drużyny,ale po konflikcie z trenerem Piotrem Nowakiem, skąd my to znamy ?,pozostał tylko szefem skautingu.Nie słychać,aby "Beretowi" tak jak w Legii pozwolono łączyć tę funkcję z pracą na rzecz agencji QFactor. Smile.Z innych znanych w środowisku sportowym osób, oprócz prezesa Mandziary, w Lechii prokurentem jest b. prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Janusz Biesiada.O Mandziarze,Jóżwiaku i Biesiadzie można by wiele snuć opowieści, podobnie jak i o samym klubie. Niby ta Lechia ma wszystko, kasę,trenera i zawodników jak się patrzy, a sukcesów zero.Tak jak Polonia za czasów pana Wojciechowskiego. Nie wywołuję wilka z lasu Smile , tylko tak mi się napisało Smile.

O tym,że gładka gadka nic nie kosztuje.
Trenerzy, podobnie jak wielu ludzi, wierzą w to o czym pojęcie mają raczej mgliste, zamiast skupić się na robieniu tego co umieją.W jednym z felietonów wyśmiałem potoczne powiedzenie,że głowa jest najważniejsza. Nie dlatego,że nie jest,lecz dlatego,że współczesna nauka nie wie czym jest świadomość,co na nią wpływa, co ją kształtuje i jak ona wpływa i na co.Więc takie przekonanie o wadze głowy nie ma żadnych podstaw i jest iluzją.Pomimo to trenerzy kombinują jak mogą i rzucają pomysłami jak królikami z kapelusza, jak by tu zdjąć presję, jak by tu zdołować rywala. Szczególnym przypadkiem jest pod tym względem trener Probierz, który ostatnio orzekł,że Lech już jest mistrzem i basta.On tak nie myśli, on tylko chce mobilizująco wpłynąć na swoich zawodników i odwrotnie na Lechitów.Taka bestia zmyślna.Zresztą każdy trener coś tam wykombinował.Pamiętamy wyrzucanie zawodników przez Smudę, Skorżę czy Rumaka. To była ich metoda na pokazanie kto tu rządzi ,jak w makabrycznym dowcipie :" Paniusia dziwi się,że ojciec ma 3 bardzo grzecznych małoletnich synów i zapytuje, jak on to zrobił ?A on na to: proszę pani ich było 4". Trener Magiera jest subtelniejszy i działa okrężnie, a mianowicie przed ważnym meczem z Lechią wszem i wobec zapowiadał,że to mecz taki jak każdy inny.Sam w to nie wierzy, ale wierzy,że zawodnicy uwierzą.Bo te wszystkie metody nie działają,albo precyzyjniej rzecz ujmując,nie wiemy czy odnoszą jakikolwiek efekt.Ale przecież mogą odnieść.Mogą.Więc można ich próbować. Można. Bo, a nuż jakimś cudem odniosą.Tym bardziej,że polegają na gładkiej gadce, która nic nie kosztuje.Lecz to nie jest tak,że ja jestem totalnym niedowiarkiem. Ja jestem przesądny.Nie będę wymieniał ile ich przestrzegam, bo dużo tego,ale jak np. czarny kot przebiegnie mi drogę to szukam innej,aby tego kota obejść na co i czasem paru kilometrów potrzeba. : -). Przecież nie dlatego,żebym w te gusła wierzył, co to to nie,ale ostrożności nigdy za wiele Smile.
Tak dla mnie w piłce naszej Legijnej takim papierkiem lakmusowym na to czy będzie dobrze jest Radovicz. Jak go nie było to byłem w potrzasku, gdyż musiałem zgadywać jak będzie w kolejnym meczu.Bo ten stary , dobry Radovicz jak narzekał ,że jeszcze nie jest w formie,że go boli to czy owo to oznaczało,że wszystko jest w najlepszym porządku i musi być dobrze. Więc byłem mocno zaniepokojony co to z nami będzie jak jemu w rundzie wiosennej wszystko się podobało i że jest okrutnie zadowolony bo to znaczyło,że kiepsko jest. Teraz on wrócił do siebie, a wszystko do normy.
I wróciło co prawda z jego niewielkim udziałem, ale wróciło. Bo najstarsze piłkarskie powiedzenie głosi,że forma jest,albo jej nie ma i żadne gadki tego nie zmienią.

O tym,że atmosfera w drużynie jest zawsze.
Albo dobra,albo zła.Ale jest zawsze. Jak pogoda.Do tzw. dobrej atmosfery największą wagę przywiązuje pismactwo, kiedy nie ma o czym pisać i w konfliktach upatruje przyczyny kiepskich wyników.Przy czym my, którzy już dorośliśmy, sporo przeżyliśmy, doświadczyliśmy i cokolwiek wiemy z historii uświadamiamy sobie,co prawda z oporami, że rozwój odbywał się zawsze w walce i w konflikcie. Albowiem jak istotą demokracji jest spór, jak istotą gospodarki rynkowej jest konkurencja, tak sednem sportu jest rywalizacja. Pozorowany spokój wyjaławia. To rywalizacja powoduje wzrost poziomu.
Nie odkryję żadnych tajemnic,ale w Wielkiej Legii lat 1969-1971 pełno było rywalizujących ze sobą, skonfliktowanych zawodników.Robert Gadocha serdecznie nienawidził Kazimierza Deyny,i z wzajemnością. Tegoż Deyny nie lubili młodszy Blaut i Felek Niedziółka, ten ostatni za to,że Kazio wygryzł ze składu jego przyjaciela Wieśka Korzeniowskiego.Z kolei Deyna miał wsparcie w Gmochu, Stachurskim, Żmijewskim i największe w jedynym przyjacielu Tośku Trzaskowskim. I jakoś te wzajemne anse nie przeszkadzały grać im ze sobą na coraz wyższym poziomie.Ba, chyba nawet im pomagały.Bo wszyscy oni chcieli pokazać który jest lepszy. Więc ćwiczyli, więc doskonalili swoje umiejętności z czasem się nie licząc.
Można to również porównać do sytuacji w pracy, do której ludzie chadzają w innym celu niż obłapianie się,ściskanie czy wyznawanie miłości.
Więc wybaczcie,że kiedy słyszę o wspaniałej atmosferze to odczuwam niepokój, że zaczynam być podejrzliwy bo czuje w tym fałszywą nutę,że w takiej grupie coś faktycznie nie gra.Ktoś nie potrafi problemu, ani rozwiązać, ani z nim żyć,lecz chce go za to ukryć,albo zagłaskać.
Można zapytać , cóż w tym złego kiedy ludzie nie rywalizują ze sobą w swoim środowisku. Pewno niewiele złego ,ale na pewno nic dobrego.
Również dlatego,że to oznacza nadmierny poziom wzajemnej integracji,a to z kolei przekłada się na poważne problemy adaptacyjne każdego kto do takiej grupy ma wejść niejako z zewnątrz.Co czasami prowadzi do traktowania nowego jako obcego. I takie procesy są naturalne. Łatwiej wejść do grupy na równych prawach z jej dotychczasowymi członkami kiedy więzi pomiędzy nimi nie są zbyt mocno utrwalone, niż wówczas kiedy trzeba je rozbijać.I o tym trzeba pamiętać, kiedy oceniamy nowego zawodnika i kiedy go krytykujemy,że on nie spełnia oczekiwań.

O tym,że młody trener jest zachowawczy, a bardziej doświadczony ryzykancki.
Legia zagrała we wczorajszym meczu zarówno w układzie personalnym, jak i w ustawieniu taktycznym ,które dobrze znamy i które się nie zmieniają. Trener Magiera nie idzie śladem tych trenerów, którzy jakimiś dziwacznymi pomysłami chcą zaskoczyć przeciwnika.Dla niego zgranie, zrozumienie pomiędzy zawodnikami stanowi samoistna wartość.Dopiero w II połowie przy niekorzystnym wyniku trener wycofał z ataku Radovicza wprowadzając w jego miejsce Kucharczyka bez zmiany ustawienia. Były momenty w meczu, w których wydawało się,że należy zagęścić strefę przed naszym polem karnym, ale trener wytrzymał presję i to jego było na wierzchu.Można zgłosić tylko jedną uwagę pod adresem Kopczyńskiego,ażeby był bardziej przydatny w grze ofensywnej drużyny, bo w defensywie radzi sobie akuratnie. A trener Lechii Nowak cały czas poszukuje i optymalnego ustawienia i właściwych wykonawców.Wczoraj gospodarze zagrali ustawieniem 4-1-4-1 przechodząc w ustawienie 3-2-3-2, a w sytuacjach w których Lechia była zepchnięta do obrony albo jej się udało nas w obronie zamknąć grała na dwie linie po 5 zawodników w każdej. W taki sposób Lechia zagrała po raz pierwszy i chyba przypadkiem zanotowała swój najlepszy występ w całym sezonie.Ja mogę tylko wyrazić zadowolenie,że nie grali dotychczas takim zmiennym ustawieniem i na taką organizację gry, bo gdyby byli bardziej zgrani mogłoby być gorzej.W każdym razie dobrze,że mecz z nimi już za nami. Teraz niech się inni martwią.

O tym,że Lechia to kolejna drużyna, która nie obawia się naszych rzutów wolnych i rożnych.
Nie świadczy to dobrze o drużynie z takimi aspiracjami jak Legia,że nie posiada w składzie środkowego napastnika o określonych dla tej pozycji parametrach.To nasi rywale wiedzą i wykorzystują, spokojnie i bezpiecznie wybijając piłkę w trudnych sytuacjach na rzuty rożne,albo faulując naszych przed swoim polem karnym.I to jakoś można zrozumieć,ale nie sposób pojąc,że nasi zawodnicy wykonują te stałe fragmenty tak jak byśmy takim napastnikiem dysponowali.Bo gramy je wysokim dośrodkowaniami na nikogo, gdyż żaden z naszych grających , poza Dąbrowskim ,nie ma odpowiedniego wzrostu,ani nie ma umiejętności w grze głową.Sam Dąbrowski szkody wrogom nie czyni tym bardziej,że się źle ustawia i jest za wolny.Wydaje się,że na napastnika się nie doczekamy, więc może tak mniej na siłę, a bardziej sposobem,może wtedy sprawimy jakiś kłopot rywalom, bo na razie to po prostu oddajemy im piłkę.A może czekamy na ich błąd?. Na razie się nie doczekaliśmy i ciężko będzie się doczekać.Bo oni też nie gapami karmieni.Smile.

O tym,że nasza drużyna miała problem z uwolnieniem się od iście bokserskiego klinczu.
Drużyna Lechii pokazała,że pomimo zmian personalnych oraz nieustabilizowanego ustawienia potrafi nie tylko grać w piłkę, ale czyni to w sposób mocno uciążliwy dla przeciwnika.Ich zawodnicy dużo biegają,są blisko rywali i potrafią zaatakować agresywnie, a nawet bezpardonowo.Jest to często spotykany,skuteczny i sprawdzony sposób gry defensywnej, który w boksie nosi nazwę klinczu.Dużymi fragmentami meczu nasza drużyna nie znajdowała sposobu na uwolnienie się do tak grającego przeciwnika.Nasz zespół lubi i potrafi utrzymać się przy piłce,lecz przy metodzie obrony Lechii, gra polegająca na dokładności przy wymianie piłek nie była optymalna.Bowiem zawsze do wyboru są co najmniej dwie metody,albo gramy szybko i mniej dokładnie,albo dokładniej,ale wolniej.Grając wolniej i dokładniej zostawialiśmy graczom Lechii na dużo czasu na kontrolowanie naszych poczynań.Dopiero wraz z pojawieniem się na boisku szybkościowca ujawnił się czynnik małej przewidywalności ,a za to dużej skuteczności. Wiedza, intuicja czy przysłowiowy nos trenera?.
W założeniach taktycznych na wczorajszy mecz nasza drużyna miała stosować arytmię gry,pozwalać rywalom na prowadzenie gry, na wyszumienie się,aby potem samu przyatakować zmuszając ich do obrony.Ale chyba nie doceniliśmy stopnia agresywności ich poczynań, gdyż tej metody nie byliśmy w stanie zastosować. Tym samym wczorajszy mecz dobitnie wykazał,że pomiędzy naszym zespołem a taką Lechią i nie tylko, nie ma przepaści w umiejętnościach, taktyce, organizacji gry i że nie można mieć poczucia wyższości, bo można się poparzyć. Mnie taki mecz jak wczorajszy ucieszył,bo tylko w twardej , wyrównanej walce realnie wzrasta poziom drużyny i poszczególnych zawodników.

O tym,że komentatorzy przestali wreszcie bezzasadnie krytykować decyzje sędziowskie.
Nareszcie słyszeliśmy,że to sędzia jest od oceny boiskowych zdarzeń,że lepiej widział,że miał prawo. Brawo.
14poniedziałek, 20, marzec 2017 21:10
Senator
@kibic50
Ja tylko tak na marginesie.
Nie będę szukał ale chyba niedawno kiedy inni pisali jak to drużyny słabsze grają z nami mecze życia i właśnie spinają się , drwiłeś i wysmiewaleś takie teorie . Mylę się? Czy może jednak trzeba uważać z tymi drwinami?
15poniedziałek, 20, marzec 2017 21:45
Moros
W punkt Senatorze, to było całkiem niedawno w dyskusji na aucie...
16poniedziałek, 20, marzec 2017 22:07
kibic60
@ Senator

" Mylę się?"

Bardzo sie mylisz.
Drwiłem i owszem, ale z teorii, jakoby wszyscy się spinali wyłącznie na nas, jednocześnie innym odpuszczając, żeby tylko Legia mistrzem nie została.
To jednak nie to samo. Przynajmniej dla mnie
Gdyby bowiem tak było, to nie bylibyśmy dziś na pozycji vice lidera ze stratą jedynie jednego punktu do lidera i z przewagą kilku punktów nad resztą stawki Wink
17poniedziałek, 20, marzec 2017 22:44
CTP
@dalkub
"proponuję aby chętni obejrzeli sobie jak Lechia zakłada pressing a jak robi to Legia i jak Lechia spod pressingu Legii wychodziła, a jaki kłopot miała z tym Legia."

Ja pamiętam jak po pierwszej kolejce pisałem tutaj, że Lechia gra trochę zbyt szybko i zbyt świeżo jak na tamten moment rozgrywek. We wczorajszym meczu wyraźnie było widać, że obydwa zespoły były przygotowywane wedle zupełnie innych koncepcji. Legia jakościowo wcale nie jest aż tak gorsza od gdańszczan jak to było widać w tym meczu i ja tutaj zalecałbym jednak wstrzemięźliwość w porównaniach, bo rzeczywiście przyczyną tej słabości w naszych poczynaniach mogły być bardziej intensywne treningi. To szczególnie było widoczne przy wyprowadzaniu piłki spod naszego pola karnego, gdzie po naszej stronie było mnóstwo niedokładności a królowali w tym najsłabsi fizycznie i najgorzej znoszący tego typu budowanie siły, czyli Radovic i Hamalainen. Wydaje mi się, że rzeczywiście, w tym, co napisał mort może być dużo prawdy.
W każdym razie, za 3 tygodnie mamy mecz, w którym powinniśmy już prezentować szczyt formy i wówczas będziemy mogli ocenić pracę Krzepoty.

Choć tak między Bogiem a prawdą odpowiednią formę powinniśmy już prezentować w meczu z Pogonią, bo to też nie będzie łatwy mecz z uwagi na to, że oni balansują na granicy obydwu ósemek i będą walczyć o spokojny maj.

@kibic50
Próbujesz uciekać ale nie za bardzo ci to wychodzi. Mowa była o postawie niektórych zespołów z górnej ósemki w rundzie finałowej.
18wtorek, 21, marzec 2017 08:17
kibic60
@ Senator, Moros & CTP

Z racji wieku i skleroza większa, ale nie na tyle bym nie pamiętał tamtej "dyskusji"
Pozwolicie że wam przypomnę Smile

"To, że na mecze z nami jest większa mobilizacja niż zwykle, nie rzadko potwierdzają zawodnicy, którzy przychodzą do nas z innych polskich klubów"

K50 - No i co w tym dziwnego ?
Czy czasami nie jest tak na całym świecie ?
Czy zasada "bij mistrza" dotyczy tylko Legii ?
Czy na Bayern, Real, PSG czy Barcelonę nie ma większego spięcia ?
Zdumiewające jak niektórzy potrafią z gówna robić problem.

"Ja tylko zwracam uwagę na fakt, że ESA37 doprowadziła do tego, że w ostatnich 7 kolejkach sezonu zespoły z miejsc 1-4 grają 4 mecze z zespołami, które generalnie mają wszystko w dupie"

K-50 - Wszyscy przeciwko Legii ?
To prześledźmy ostatni sezon.
Legia do końca biła się o MP z Piastem.
W rundzie finałowej Legia wygrała z Piastem 4:0, Pogonią 3:0, Cracovią 4:0, Lechem 1:0 (12 pkt u siebie)
Przegrała na wyjeździe z Zagłębiem 0:2, Lechią 0:2, zremisowała z Ruchem 0:0 (1 pkt na wyjeździe)
Piast dla porównania wygrał z Pogonią 2:1, Lechia 3:0, przegrał z Zagłębiem 0:1, i zremisował z Cracovią 1:1 (7 pkt u siebie !!!)
Na wyjeździe zremisował z Lechem 2:2 i wygrał z Ruchem 3:0, przegrał z Legią 0:4 (4 pkt na wyjeździe)
Kto tu sie komu podłożył, żeby Legia nie zdobyła MP ???

"Chodzi mi i dobrze o tym wiesz o sezon 2014/15"

K50 - W sezonie o który Ci chodzi sami przegraliśmy MP.
Wystarczy prześledzić wszystkie wyniki, nie tylko Lecha z Górnikiem.
Legia u siebie wygrała z Górnikiem 2:0, Jagą 1:0, Wisła 1:0 i PRZEGRAŁA z Lechem 1:2 !!! (9 pkt) na wyjeździe też się nie popisała, remis z Lechią 0:0, Śląskiem 1:1 i wygrała z Pogonią 1:0 (5 pkt)
Lech u siebie PRZEGRAŁ 1:3 z Jagą, wygrał z Pogonią 1:0 i Śląskiem 3:0 (6 pkt) na wyjeździe wygrał 1:6 z Górnikiem, 1:2 z Lechią i Legią (9 pkt)
Gdzie tu się komuś ktoś podłożył (pomijam mecz z GZ) Jeśli już, to my Lechowi Smile Do MP wystarczył remis !
To od lat powtarzane bzdury jakoby Legia miała pod górkę.
Sami to przerąbaliśmy !

"A to juz jak tak konkretnie to z tego co pamietam Guilherme przegrał tego mistrza"

K50 - Można to i tak nazwać.
Spartolił w samej końcówce niemiłosiernie

Miłego dnia panom życzę. Nie szukajcie spisków tam gdzie ich nie ma Wink
19wtorek, 21, marzec 2017 08:36
kibic60
@ dalkub

"Dowiedziałem się - od mojego ulubieńca"

Niestety nie mogę się zrewanżować ulubieńcem, gdyż dawno nie spotkałem takiego stetryczałego gościa. Szczere wyrazy współczucia.

"te niezdobyte twierdze i pełne komplety - jak to się ma do zawodników którym płaci się ogromne pensje jak na nasze warunki, a którzy grają dziadostwo"

Z tym pytaniem do Macieja Henszela Very Happy

PS - Tłumy peszą Kolejorza? Lech nie umie grać przy pełnych trybunach.
http://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/lotto-ekstraklasa,lotto-ekstraklasa-lech-poznan-speszony-przez-tlumy-kibicow,artykul,768780,1,720.html

Co do twierdzy odsyłam na oficjalny portal Legii Very Happy
http://legia.com/aktualnosci/lechia-legia-zdobyc-gdanska-twierdze-46987

Nic nie napisałeś o swoim "ulubieńcu" Kucharczyku.Very Happy
20wtorek, 21, marzec 2017 11:11
dalkub
czas się na coś zdecydować - albo tłumy pomagają gospodarzowi albo utrudniają grę - tu widzę co najmniej niekonsekwencję.
Już też o tym pisałem - że klepanie dyrdymałów w ślad za bzdurami pisanymi przez pismaków typu twierdza zdobyta, tłum peszy itd. to wtórny analfabetyzm niestety. Jak się w coś grało i grało przed kimś to się wie, że niektórych to peszy a niektórym pomaga, nie jest to efekt stadny a indywidualny. Za tydzień jak Lech pacnie kogoś 4 to napiszą że ich tłum poniósł i że 12 zawodnik itd.

Kucharczyk - jeden z moich "ulubieńców" - cenię go za charakter, walkę, cechy motoryczne, piłkarsko jest słaby i ten mecz nic w tej ocenie nie zmienił - bramki cieszą, poza tym nic.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1