A+ A A-

Legia - Korona 1-1: Nic nowego

Legia nadal bez zwycięstwa w ligowym sezonie 2017/18. W mecze drugiej kolejki nasza drużyna tylko zremisowała na własnym boisku z Koroną Kielce 1:1. Prowadzenie dla Legii zdobył w 79. minucie meczu Michał Kucharczyk, ale sześć minut później wyrównał Łukasz Kosakiewicz.

 

W wyjściowym składzie Legii pierwszy raz od wielu miesięcy pojawił się Jakub Czerwiński. Na ławce rezerwowych usiadł najnowszy nabytek naszej drużyny, Cristian Pasquato. Skład Legii wyglądał następująco: Malarz – Broź, Czerwiński, Pazdan, Hloušek - Kopczyński, Moulin – Szymański, Hämäläinen, Nagy, - Sadiku. Goście rozpoczęli w zestawieniu: Alomerović – Rymaniak, Kovačević, Barry, Kallaste – Kosakiewicz, Możdżeń, Jukić, Żubrowski, Aankour – Górski.

Legia zaczęła ze znacznym animuszem. Najpierw Szymański był blisko wykorzystania braku zdecydowania obrońców gości, a chwilę później Czerwiński minimalnie pomylił się, uderzając piłkę głową po rzucie rożnym. Mecz jednak szybko się wyrównał. Legia starała się nacierać, ale nie była w stanie rozmontować obrony Korony. Kontry gości nie były groźniejsze niż atak pozycyjny naszego zespołu, oglądaliśmy zatem mocno przeciętne widowisko. Korona swoje najlepsze okazje miała przed upływem pierwszego kwadransa meczu. Po rzucie rożnym wyborną okazję sytuację miał Kovačević, ale przestrzelił z kilku metrów. W 15. minucie Możdżeń huknął płasko zza pola karnego i piłka minimalnie minęła bramkę Legii. Najlepszą sytuację dla Legii oglądaliśmy w 33. minucie meczu. Szymański znalazł się sam na sam w Alomeroviciem po doskonałym zgraniu piłki przez  Hämäläinena, ale nasz młody zawodnik przegrał pojedynek z bramkarzem gości. W 42. minucie szansę po rzucie rożnym miał Sadiku, jednak piłka po koźle poszybowała nad bramką.

Do przerwy było 0:0 i ani wynik, ani gra nie mogły napawać szczególnym optymizmem przed rozpoczęciem drugiej części spotkania.

Po przerwie najpierw aktywniejsi byli goście. Ta odsłona spotkania rozpoczęła się faulem Czerwińskiego na Górskim, po którym z rzutu wolnego ‘na raty’ uderzał Możdżeń, jednak obie próby pomocnika gości zostały zablokowane. Minutę później po strzale Jukicia Malarz wybił piłkę na rzut rożny. W 57. minucie w Legii pojawił się Guilherme, który zmienił Szymańskiego. W 63. minucie Malarz dwukrotnie uratował Legię. Najpierw sam przed naszym bramkarzem znalazł się Aankour, a potem do dobitki doszedł Górski. Malarz świetnie interweniował w obu tych sytuacjach. Legia odpowiedziała groźnym strzałem Guilherme po podaniu Moulina, Alomerović odbił jednak piłkę na rzut rożny. W 65. minucie boisko opuścił Sadiku zmieniony przez Kucharczyka. W 67. minucie Malarza usiłował zaskoczyć Żubrowski, ale nasz bramkarz był górą. Minutę później znów Malarz uratował Legię, odważnie wychodząc do Możdżenia. Na ostatni kwadrans meczu Mączyński zmienił Nagya.

Najwięcej działo się w końcówce spotkania. W 79. Kucharczyk uderzył głową, ale piłka odbiła się od poprzeczki bramki gości. Chwilę później Kucharczyk miał drugą szansę po prostopadłym podaniu od Hämäläinena. Nasz napastnik z dużym spokojem wykorzystał okazję i było 1:0. W kolejnej akcji znów uderzył Kucharczyk i Alomerović z trudem interweniował. Wydawało się, że mimo słabej gry, Legia dowiezie zwycięstwo do końcowego gwizdka, ale niespodziewanie w 85. minucie zrobiło się 1:1. Po efektownej wymianie podań między zawodnikami gości i przy braku zdecydowania ze strony naszych obrońców Kosakiewicz przelobował Malarza. Remis utrzymał się do końcowego gwizdka.

Legia kolejny raz źle rozpoczyna sezon, męcząc się w ligowych meczach rozdzielających spotkania w europejskich pucharach. Jeden punkt zdobyty w dwóch kolejkach to bez dwóch zdań mizerny dorobek - trzeba jednak uczciwie przyznać, że odpowiada on poziomowi zaprezentowanemu przez nasz zespół w rywalizacji z Górnikiem i Koroną.

Dyskusja (16)
1sobota, 22, lipiec 2017 23:52
anonimowy_legionista
W październiku wszystko wróci do normy wraz z nowym trenerem Wink

Organizacja gry to chaos. Odległości między piłkarzami i zwykłe podania to kabaret!
2niedziela, 23, lipiec 2017 00:32
Baron
"Jeden punkt zdobyty w dwóch kolejkach to bez dwóch zdań mizerny dorobek - trzeba jednak uczciwie przyznać, że odpowiada on poziomowi zaprezentowanemu przez nasz zespół w rywalizacji z Górnikiem i Koroną."

A może nazwijmy rzecz po imieniu, że jest to dno? Arka, Górnik, a teraz Korona to nie jest przypadek. Drużyna z takimi możliwościami i z takim budżetem szczęśliwie remisuje z drużyną z łapanki na ostatnią chwilę, z niechcianym nigdzie trenerem? W tym kraju każdy trener i prezes zazdrości możliwości Legii, a my kolejny sezon zachowujemy się jak dobrzy wujkowie. Wiecznie tak nie będzie. Ostatni sezon pokazał, że nawet przy Vadisie musieliśmy czekać ostatnie 7 minut tegoż sezonu z pełnymi majtami czy się nam uda zdobyć MP.
Wiem, że czeka nas Astana ale w zespole ewidentnie coś nie gra.
3niedziela, 23, lipiec 2017 02:04
corazstarszy
Moim zdaniem Legia zagrała mniej źle niż w Zabrzu. Że jeszcze to wszystko jest nierówne i niestabilne widać po Dominiku Nagy'u, dobrym tydzień temu, kiepskim dzisiaj. Gramy do Bożego Narodzenia, jeszcze 5 miesięcy. Trochę dziwne byłoby, gdybyśmy teraz obserwowali jakieś eksplozje formy. Po prostu, dochodzimy do coraz lepszej gry i to dochodzenie za przyjemne do oglądania nie jest. I w przyszłym roku w lipcu na grę Legii też będziemy pomstować. I za dwa lata też. A jak nie będziemy pomstować w lipcu, to będziemy pomstować w październiku, listopadzie i grudniu
Michałowi Pazdanowi wyraźnie brakuje minut.
Tak się często wyraźnie akcentuje, 'obrona' i 'gra obronna', jako dwie związane ze sobą, ale różne sprawy. Więc mi się w meczu z Koroną nie podobała gra obrony Legii. Uważam, że była to formacja jakby mniej zintegrowana z pozostałymi, przy tym mało uważna.
Obecną grę Legii, a nawet wynik, na tym etapie sezonu, uważam jednak za coś normalnego. To potrwa zanim wyłoni się wyraźny skład. I największym teraz zmartwieniem nie są straty punktowe w kraju, tylko mecz z Astaną.
PS. Nie rozumiem, jak można na poważnie, w tonie zarzutu, formułować uwagi w stylu: 'a w zeszłym sezonie, mając VOO, musieliśmy się stresować, dopóki Jagiellonia nie skończy' z domyślnym zarzutem 'Mistrzostwo powinno było stać się udziałem Legii w 32. kolejce, a się nie stało'. Przypomnę, że rywale Legii dostali 9 kolejek forów, wówczas, gdy pracował Hasi. Przypomnę też, że na własne wyniki, to Legia, owszem, wpływ ma, ale na cudze wyniki to tylko w meczach bezpośrednich. Skoro Jagiellonia dobrze punktowała, to nie jest winą Legii, że z MP trzeba było czekać do ostatniej kolejki. Legia ponosi odpowiedzialność tylko za własny dorobek, a ten w zeszłym sezonie, od 11 do 37 kolejki był znakomity: na 81 możliwych do uzyskania punktów, Legia uzyskała 63. Więc pretensje, że 'do ostatniej kolejki i 7 minut dłużej' niedorzeczne.
Będzie lepiej.
4niedziela, 23, lipiec 2017 09:27
Baron
@corazstarszy

A co nie musieliśmy się stresować do końca czy będzie MP? Coś przegapiłem?
Jakie 9 kolejek forów? Graliśmy jak ostatnie pierdoły i na takie wyniki zasłużyliśmy w danym momencie, nikt nam niczego nie odebrał, w ogóle co to za tłumaczenie? Poza tym my tutaj nie rozmawiamy o Jagiellonii tylko o Legii.

"Więc pretensje, że 'do ostatniej kolejki i 7 minut dłużej' niedorzeczne. "

Bzdura, fakty są takie, że mogliśmy w sposób koncertowy zawalić ostatni sezon w lidze. Kiedyś ten fart może nam się skończyć i stąd moje nawiązanie do minionego sezonu, kiedy wszystko wisiało na włosku do samego końca.
Oby było lepiej.
5niedziela, 23, lipiec 2017 12:40
Dzynek
Zgadzam się z wnioskiem, że naszą grą nie zasłużyliśmy na więcej.
Padają głosy o nie zgraniu, o natężeniu meczów, o rotacji jednak w nich nie szukałbym głównych powodów braku kompletu punktów. Bez tego na prawdę niewiele trzeba, żeby ograć taką Koronę. Może wszystko zawodzić jednak bez odpowiedniego podejścia wolicjonalnego nie ma co marzyć o dobrych wynikach. I niestety po raz kolejny nasi piłkarze pokazali jak zlekceważyć przeciwnika. Ta myśl przed meczem, że nie trzeba się wysilić powoduje wolne tempo gry i kłopoty z klarownymi sytuacjami; powoduje brak koncentracji przy wykonywaniu podstawowych rzeczy, powoduje nie wychodzenie na pozycję przez co dochodzi do bezproduktywnego klepania między obrońcami i w poprzek boiska, powoduje brak agresywności po stracie piłki co zmusza do biegania od pola do pola karnego, powoduje brak zdecydowania gdy trzeba podjąć odważną decyzję, powoduje brak parcia do efektywnej i odważnej gry. To właśnie widzieliśmy wczoraj. Koronie, mimo wąskiej kadry i skromnych umiejętności wystarczyło dobre nastawienie do gry żeby zniwelować nasze atuty. Tak niewiele trzeba żeby w naszej kopanej słabszy wygrał z lepszym. Ale to nasza postawa dała Koronie oręże do wali w tym pojedynku. Innych argumentów nie mieli.
6niedziela, 23, lipiec 2017 14:26
kibic60
Panowie, powtórzę to, co mówiłem po meczu w drodze do samochodu Wink

- Straciliśmy dwa punkty ale trzeba pracować dalej, bo niedługo gramy w Kazachstanie.
Nie da się grać bezbłędnie w każdym meczu. Mecz był otwarty i toczony w szybkim tempie. Nie zgodzę się, że my graliśmy słabo. Nikt mi tego nie wmówi. Korona grała agresywnie, wysokim pressingiem. Zabrakło spokoju i dokładności. Takie mecze będą. Jest już jednak po meczu. Liczy się to, co przed nami. Tak jest w sporcie.
7niedziela, 23, lipiec 2017 14:51
Baron
@Magiera

"Nie zgodzę się, że graliśmy słabo, nie dam sobie tego wmówić. "

@kibic50

"Nie zgodzę się, że my graliśmy słabo. Nikt mi tego nie wmówi."

Jacek no daj spokój Wink

A tak na poważnie graliśmy z drużyną na prędce skleconą, która o mało nie wywiozła z Warszawy 3 pkt. Po ściągnięciu różowych okularów uważam, że zagraliśmy bardzo słabo.
8niedziela, 23, lipiec 2017 14:57
Dzynek
@kibic50
Właśnie "mecz otwarty" z takim przeciwnikiem nie ma prawa się zdarzyć ze względu na zbyt dużą różnicę w umiejętnościach. Zamknięcie na własnej połowie, wsadzenie dwóch bramek i kontrola - to powinien być prawidłowy obrazek.
Tempo wynikało z liczby strat a nie z operowania piłką. Nie o takie tempo chodzi bo nie kontrolujesz tego. Przypomina hokeja na lodzie. Od bramki do bramki bez dotknięcia piłki.
A ten wysoki pressing wynika z analizy taktycznej zrobionej przez przeciwnika. Jest to najłatwiejszy sposób na przeniesienie gry na połowę Legii. Wszyscy wiedzą, że nie gramy bezpośrednio i pierwsze piłki idą do obrońców, którzy przez opieszałość decyzyjną i rozgrywanie do boku i pózniejszą panikę ułatwiają założenie pułapki.
Piszesz akurat o elementach które fajnie wyglądają jednak poza walorami estetycznymi pokazują słabe elementy do korekty lub wyeliminowania.
9niedziela, 23, lipiec 2017 15:42
kibic60
@Dzynek

Sorry za żart Smile
To nie moje słowa tylko Jacka Magiery. Z tym, że w znacznej mierze pokrywają się z tym co mówiłem po meczu. Tylko, że to nie była moja analiza. Powiedział, co zapewne usłyszymy po meczu z ust naszego trenera.
Gdybym tak trafiał w typera, ech Very Happy
10niedziela, 23, lipiec 2017 16:41
Zbyszek
O tym,że Korona jest potrzebna Ekstraklasie.
Wraz z przejęciem przez Dietera Burdenskyego 72% akcji Korony do klubu z Kielc weszła nowa jakość.Nie chodzi tu o ferowanie przewagi kapitału prywatnego nad innymi formami własności, bo pieniądz niezależnie od kogo pochodzi jest taki sam i ma taką samą wartość. Nie idzie też o różnicowanie metod zarządzania , bo one nie zależą od rodzaju własności,ale od kompetencji ludzkich, aczkolwiek Urzędowi Miasta Kielce można zarzucić niewłaściwy nadzór właścicielski skutkujący podejrzeniem popełnienia przestępstw, nie gospodarnością i narażaniem klubu na straty.To się może przydarzyć wszędzie i z pewnością się zdarza,tylko z nagłośnieniem i rozliczeniem spraw bywa różnie.
Idzie o to,że do Korony nareszcie weszła normalność , polegająca na tym,że sukcesu nie może budować za wszelką cenę i że on nie może przesłaniać różnych świństw. Właściciel pokazał,że jest nim nie tylko z nazwy i dla pucu,ale,że rzeczywiście wie co to słowo znaczy i jakie niesie konotacje praktyczne.W naszej piłce i nie tylko przyjęło się,że właściciel to jest taka bierna i bezwolna kasa dysponująca wyłącznie pieniędzmi.Ale broń Boże nie wolno mu się zapytać co się z jego pieniędzmi dzieje, na co są wydawane i z jakim pożytkiem.Tzw. fachowcy w rodzaju prezesów, dyrektorów, trenerów, menedżerów wiedzieli lepiej i z tej "wiedzy" mniej lub bardziej pełnymi kieszeniami korzystali. Burdensky pokazał,że nie jest właścicielem malowanym i wskazał wszystkim innym ich miejsce w szyku.W ten prosty i dla wielu niepojęty sposób nastąpił prawdziwy podział ról. To co należne właścicielowi wróciło do niego,to co jest zarządzaniem bieżącym wróciło do prezesa,trenowanie i wymagania stawiane zawodnikom stało się domeną trenera, a dopingowanie stało się udziałem kibiców. Oczywiście jak to co normalne i oczywiste z miejsca stało się przedmiotem kontestacji. Broń Boże nikt nie podważa praw właścicielskich,ale już dobór trenerów, dobór graczy i wymagania wobec nich jest kwestionowany.Z upodobaniem podkreśla się,że Gino Lettieri we Włoszech roboty nie znalazł,a prowadząc w 3 Bundeslidze FSV Frankurt w 13 meczach wygrał raz,a 9 razy przegrał. Nagłaśniano lamenty Miguela Palanki , któremu trener zabronił spożywania posiłków z gołymi stopami w klapkach.Trener uzasadniał,że klapki mogą być niebezpieczne, a śmierdzące nogi apetytu nie dodają. Na to zawodnik odparł,że czuwa ,a czuć odór,ale niewielki, bo on je perfumuje.No i znaleźli się obrońcy Palanki, bo trener ogranicza wolności i swobody osobiste oraz jego prawa wyboru.No to teraz jest już swobodny jak dzika świnia na rykowisku.
Tu mi się przypomina historia Świerczoka w FC Kaiserslautern , który również przenosił swoje ego nad regulamin klubowy obowiązujący wszystkich i nad trenera.W czasie jednej z kolacji spożywał Nutellę,na pytanie dlaczego ją je , pomimo,że wieczorem jest to zakazane odparł :"Bo lubię". Wylądował na miesiąc w rezerwach. Po powrocie do I drużyny dopuszczony do gry w trakcie meczu demonstrował niezadowolenie,a na pytanie czemu odrzekł "A z czego mam się cieszyć'.Tym razem 3 miechy zsyłki. Po ponownej reaktywacji zagrał w wygranym meczu i trener zezwolił zawodnikom na wypicie jednego piwa,a Świerczok pił colę. Na pytanie dlaczego odpowiedział " Bo piwa nie lubię'. No to pokazano mu drzwi i ciupasem wyprawiono do Polski, gdzie każdemu wszystko wolno.Pewno podobnie było z trenerem Bartoszkiem, który wychwalany przez media jakoś pracy znaleźć nie może. Stawia on właścicielom warunki ich zdaniem nie do przyjęcia i już trzeci daje mu kosza.Ostatnio rozeszło się o pieniądze,że niby za mało. Ten argument akurat rozumiem lecz chciałbym bliższego sprecyzowania, co to znaczy za mało ?. I chciałbym również usłyszeć ile to jest za dużo i czy w ogóle ktoś ustali czego, a zwłaszcza pieniędzy jest za dużo i to za dużo, to konkretnie ile ?.Smile.
A tak po prawdzie to najlepiej jest kiedy wszystko jest na swoim miejscu. Bowiem kiedy role społeczne się mieszają, kiedy sięga się nie po swoje,kiedy uzurpuje się sobie uprawnienia innych to dobrego niewiele z tego wynika.Ponoć w burdelu wszyscy czują się dobrze, tylko,że pobyt w nim splendoru raczej nie przynosi.

O tym,że taki sędzia jak Stefański jest w futbolu zbędny.
Wielokrotnie dawałem wyraz obronie sędziów przed nadmierną ich krytyką przyznając im prawo do błędów,ale również uznając ich dobrą wolę przy wykonywaniu tego trudnego zawodu.Ale zawsze podkreślałem,że ich powinność to służba przepisom, a nie ich łamanie lub stawanie ponad nimi.We wczorajszym meczy sędzia Stefański pozwalał na bezkarne łamanie przepisów przez obie drużyny,ale jednak bardziej przez zawodników Korony.Czy były karne to ja tego nie wiem i decyzji sędziego nie kontestuję.Uznał,że nie było przewinień w polu karnym rywali to widocznie nie było. Tylko,że przepisy zabraniają celowej gry na czas i używania w walce o piłkę rąk ,a co dopiero mówić o grze rękami bez piłki. A gracze Korony od początku testowali Stefańskiego, najpierw wyrzut z autu to kilkanaście sekund,a kiedy nie reagował to następny już pół minuty i ponad i miało to charakter ostentacyjny i bezczelny, te zmiany miejsca, te udawane próby wyrzutu, to oddawanie piłki partnerowi, to jej upuszczanie i podnoszenie. A sędzia nie tylko nie reagował,ale doliczył do I połowy tylko 1 minutę. Nie byłbym obiektywny gdybym nie dopisał do tego wykroczenia tego co wyczyniał nasz bramkarz. On również celebrował wyrzuty, ale szczególnie upodobał sobie wykopy.Te machania rękami, te okrzyki , to kilkakrotne poprawianie piłki, po to,aby wykopnąć ją w aut były przykładem żałosnej pantomimy, która powinna być ukarana.W czasie meczu byłem wściekły na Malarza,że przy wyniku 0:0 gra na czas tak jak by ten wynik był korzystny dla naszej drużyny, Po meczu przyznaję mu rację.Smile Słusznie grał na czas, bo wynik był korzystny dla Legii. Co nie zmienia zasady,że naruszanie przepisów musi być napominane i karane. Drugi jeszcze bardziej rażący przykład naruszania przepisów to tolerowanie zatrzymywania naszych graczy przez zawodników Korony rękami,aż do ich przewracania .Ofiarami tych praktyk padali najsłabsi fizycznie zawodnicy Nagy, Szymański i w II połowie Guilherme. Przepis sobie,a sędzia Stefański sobie. To co wyczyniał nie miało nic wspólnego z piłką nożną,ale z innym sportem i dlatego sędzia ten jest w futbolu zbędny i winien przenieść swoją aktywność na ten inny sport.

O tym,że w naszej drużynie rządy sprawował "Król Chaos".
Od początku meczu sądząc po składzie, pozycjach zajmowanych dotychczas przez konkretnych graczy drużyna Legii powinna grać w ustawieniu wyjściowym 4-1-3-2. Natomiast ustawienie w obronie i w ataku można zobaczyć w trakcie meczu, bo to trener powinien wyznaczać zadania każdemu zawodnikowi i miejsce jakie ma zajmować w konkretnych sytuacjach na boisku. Z ustawieniem w obronie było dość łatwo, bo wyglądało ono tradycyjnie 4-4-2. ale już z dojściem jakie jest nasze ustawienie w ataku i jaka jest organizacja gry ofensywnej było całkiem źle.Widać było,że przy wyjściu z piłką do ataku w obronie pozostaje 3 zawodników, na ogół szeroko grających Pazdana i Czerwińskiego z na środku ustawionym Kopczyńskim,ale dalej było już gorzej.Preferowaliśmy wariant ostrożnościowy z ustawieniem zmiennym 3-4-3, po 3-3-4. Ale to też było takie trochę iluzoryczne, bo taka analiza wymaga jednak widzenia nie tylko zawodników;ale przede wszystkim ich zadań określanych pozycjami jakie zajmują na boisku . A tu pytań było całe mnóstwo;
- jakie zadania miał Sadiku, który często wycofywał się do II linii, gdzie dodajmy był bezużyteczny, i czy czasami w ten sposób szukał niby gry,a w rzeczywistości uciekał do obrońców, bo sobie z nimi nie radził,
- czym miał zajmować się Moulin, który często schodził na prawe skrzydło i toczył tam zabawy w dziada z rywalami przy pomocy Nagy, Hamalainena i Hlouska i czy takie skupisko graczy w tym miejscu boiska na małej przestrzeni miało jakiekolwiek uzasadnienie.Z kim Moulin miał funkcjonalnie współpracować czy z Szymańskim czy z Kopczyńskim, czy z oboma na raz,a jeżeli tak w to w jaki zakresie.
- kto grał na jakim skrzydle , czy grali przemiennie, a jeżeli tak to dlaczego akurat na ogół i Nagy i Hamalainen grali razem na prawym,
- jakie konkretne zadania miał do wypełnienia Szymański , który raz był ofensywnym pomocnikiem innym razem lewoskrzydłowym a jeszcze innym fałszywym napastnikiem.
Kiedy tak główkowałem i starałem się jakąś myśl przewodnią w tym co widzę uchwycić,a nie mogłem to stawiałem sobie zarzut,że myślę zadaniowo i chcę widzieć cel czyli znaleźć odpowiedz na pytanie po co oni wyszli na boisko, bo,żeby pograć to chyba za mało,że wymagam ,aby zawodnicy wiedzieli co mają robić na boisku i to robili,że inaczej mówiąc żądam niemożliwego. Bo ja przez te dziesiąt lat oglądania piłki nabyłem takiego nawykowego myślenia,że ta piłka nawet jak jest zabawą to ma swój sens. I powiem,że wczoraj ten sens był tak przezornie ukryty ,że aż niedostrzegalny, natomiast aż w nadmiarze zafundowano nam chaos.Chaos i jeszcze raz chaos.

O tym,że generalnie nasi zawodnicy nie zagrali źle.
Nie był to wielki mecz w wykonaniu naszych zawodników,ale większość zagrała co najmniej poprawnie.Tym razem nie wystawię not indywidualnych tak jak po meczu z Finami, lecz skupię się na 3 zawodnikach/ Malarzu,Szymańskim i Sadiku/, których gra wzbudzała rzeczywiste kontrowersje na trybunach i w rozmowach na gorąco po meczu.
Malarz. Najpierw pochwały za wybronienie 3 trudnych strzałów w światło bramki.Ale jego zachowanie przy bramce dla gości nie było właściwe.Tak samo źle zachował się przy 3 bramce dla Górnika. Normalnie bramkarz w sytuacji sam na sam ma 3 zachowania do wyboru,albo pozostaje na linii bramkowej i ruchami ciała i nóg rozprasza strzelca,albo wychodzi i skraca kąt ,aby zmniejszyć prześwit i utrudnić oddanie strzału,albo atakuje strzelca mając świadomość,że może zostać ograny lub zostanie ukarany. W każdym razie bramkarz w takiej sytuacji jest aktywny,a Malarz wyszedł, stanął i zamienił się w słup.Ja nie wiem czy on by obronił oba strzały i go za utratę bramek nie winię, tylko zarzucam,że jego zachowanie jest niewłaściwe. Równie,a może bardziej zastanawiające były jego próby wybicia piłek,robił on z tej prostej czynności ceremoniał niemalże dworski,a przecież wiadomo,że nogami to on grać nie umie. Więc po co ten cyrk,a właściwie to dlaczego? Ja się obawiam,że Malarz nie czuje upływu czasu,że wydaje mu się ,że to co robi trwa chwileczkę i nie jest tak dojmująco długie.A wówczas to jednak jest problem nie trenera,ale odpowiedniej dziedziny medycyny fachowca.
Szymański.Zagrał bardzo nierówno,ale jego krytyka na trybunach była zbyt ostra, niesprawiedliwa i przesadzona.Mnie to przypominało pierwsze mecz Kazia Deyny w Legii, gdzie było jeszcze gorzej. Ja od razu powiem,że skala talentu Szymańskiego powoduje,że przewyższa on kolegów w technice, antycypacji, szybkości podejmowanych decyzji i zagrań kolegów z drużyny o dwie klasy. Tylko co z tego,że on zagrywa tam gdzie powinien, na wolne pole , za obrońców, na obieg , w uliczkę,że chce zagrań w trójkącie ,jak jego partnerzy tych zagrań nie rozumieją, na pozycje nie wychodzą , do piłek nie dochodzą i tym samym realnie i faktycznie traci on piłkę.Powinien on zniżyć się do poziomu swych partnerów i grać to co oni potrafią spożytkować, a więc przyjąć piłkę i celnie podać do gotowego na to partnera oraz być pod grą gotowy na otrzymanie piłki i kolejne jej dokładne rozegranie.Ale to tylko oznacza,że poziom gry jego partnerów zbyt wysoki nie jest.
Ale zrzucanie winy na nieskuteczną grę Legii na niego nie ma żadnego uzasadnienia.
Sadiku. Oczywiście nie można po jednym w marnym stylu zagranym meczu deprecjonować nowo zakupionego zawodnika.Ja wszakże mam zawsze takie porównawcze zapędy,że jakoś nie trafia do mnie to zapewnienia o wzmocnieniu drużyny zawodnikiem , który w mniej liczącym się zespole od Legii , w FC Zurich nie łapie się do szerokiej kadry i jest wypożyczany do jeszcze słabszej drużyny FC Lugano.Jeżeli taki zawodnik ma być zbawieniem dla Legii to ja przepraszam,ale ja tu czegoś nie rozumiem. A Sadiku wczoraj był wolniejszy niż mucha w smole, zwrotności nie miał żadnej, ani razu nie przyjął tak piłki,aby ta nie odskoczyła na kilka metrów i nie stawała się łupem kielczan. I ma tę wadę która jest trudna do wyeliminowania, a mianowicie na boisku szuka łatwizny odstępując samowolnie od wykonania przydzielonych mu zadań taktycznych. Jako środkowy napastnik ma walczyć ze środkowymi obrońcami, absorbować ich swoją osobą i starać się być pod grą gotowy na zamienienie na bramkę każdego podania. A Sadiku uciekał przed obrońcami, udawał,że gra tam gdzie był zbędny,a więc w środku pola.Na razie nie wygląda on na wzmocnienie naszej drużyny.

O tym,że nikt mi nie zmąci mojej radości z uzyskania pierwszego punktu w sezonie 2017/2018.Smile.
Nie dam sobie wmówić,że nasza drużyna zgrała źle Smile.
A tak na poważnie to nasi zawodnicy jak by tak rozpatrzeć ich indywidualnie to nie zagrali złego meczu. Tylko,że nasza drużyna stanowiła nie rozumiejący się zlepek większych i mniejszych indywidualności.To jako zespół zaprezentowaliśmy się znacznie gorzej od Kielczan. To na tym polega problem,że tam w drużynie w porównaniu do zeszłego sezonu z I zespołu pozostało tylko 4 zawodników, a u nas w I połowie 9, a w drugiej 11. To pozwala na smutną konstatację,że popadamy w przeciętność.I moim zdaniem łatwych rozwiązań nie ma.
11niedziela, 23, lipiec 2017 18:01
aylarad1916
Sadiku w Zurychu grał w 2 lidze szwajcarskiej, a w Lugano w ekstraklasie.
12niedziela, 23, lipiec 2017 18:36
CTP
Ja, niestety, na weekend musiałem wyjechać w tzw. Bieszczady i meczu nie oglądałem. Wypowiadać się na ten temat nie będę. Natomiast, parę dni temu "Na aucie" Baron mnie zapytał, czy nie dziwi mnie sytuacja z Chukwu. Otóż, drogi Baronie, ze wszystkich rzeczy, jakie mnie w naszym klubie dziwią sytuacja z Chukwu dziwi mnie najmniej.
To, co obecnie mnie najbardziej dziwi, to wyjściowe 11-tki w ostatnich dwóch ligowych meczach. Niestety, wyniki tych meczów już mnie nie dziwią. Ba! Zdziwiłbym się, gdyby były inne.
13niedziela, 23, lipiec 2017 19:06
Zbyszek
@ayarad1916.
Masz rację. Chociaż z tą jego grą to różnie bywało. Tylko,że ja nie pisałem gdzie który klub gra.Faktem jest,że jest z FC Zurich systematycznie wypożyczany. Ja zakładam,że przydatnego i mieszczącego się w składzie zawodnika się nie wypożycza. Co nie zmienia istoty ,a mianowicie takiej,że z klubów szwajcarskich tylko aktualnie FC Bassel liczy się w Europie i tylko na tej mocno średniej półce.Jakoś tam w LE grają inne drużyny,ale ani Zurich, który rok temu spadł z I ligi , ani Lugano do nich nie należą.
Więc stąd moje lekkie zadziwienie,że ktoś wmawia mi,że taki gracz ma być wzmocnieniem Legii, która grała w fazie grupowej LM i i fazie pucharowej LE przegrywając z późniejszym finalistą .
Gdyby był młodszy o te 5- 6 lat to można by powiedzieć,że wzięliśmy gracza rozwojowego .Ale zastrzegam,że daleki jestem od skreślania zawodnika po jednym nieudanym meczu.Ale też nie mogę nie zauważyć jego bardzo słabej gry we wczorajszym spotkaniu.
14niedziela, 23, lipiec 2017 19:34
aylarad1916
W poprzednim sezonie Zurych grał w fazie grupowej LE, a Sadiku strzelił w niej gola Villarealowi. Próbuj dalej.
15niedziela, 23, lipiec 2017 19:37
Standardowe wręcz wejście w sezon na Ł3. Odpuszczenie SP a także pierwszych ligowych kolejek kosztem przede wszystkim europucharów.
Co do spotkań takich jak z Koroną czy Górnikiem lub Arką należy podkreślić,że bohaterów należy szukać w przede wszystkim zmiennikach. Opieranie rywalizacji o choćby takie tuzy jak Broź czy Czerwiński służy przede wszystkim zastojowi jak w przypadku Jędzy. Z kolei taki Hlousek wgl nie ma rywala, zaś Hamalainen o rolę jokera rywalizuje od x czasu z samym sobą. Mimo kolejnych przebłysków i kolejnych setek bezproduktywnych minut na boisku wciąż jest traktowany jako potencjalny dyrygent na miarę Legii.

Nie wiem jaki pomysł na lato miał Leśny.. Nie wiem jaki Darek. Wiem natomiast to,że Leśny w spadku zostawił niezły meksyk a Darka chyba przerosło to,co na niego czekało. W całym tym meksyku znalazł się trener Magiera. Gość z Sosnowca przeskoczył do Ligi Mistrzów no i jakoś stara się "rzeźbić". Najpierw pożegnał się z Niko i Prijo, potem z Vadisem.. Czy wreszcie ma już kadrę,na której może zacząć operować? Zapewne sam nie wie.. Tak jak nie wiedział czy Vadis wylatuje czy zostaje jeszcze przed SP, tak teraz nie wie czy zaraz nie wyleci mu z kadry Gui z Pazdanem. Niby nic dziwnego w końcu mamy swoje miejsce w Europie ale jednak oczekiwałoby się reakcji w postaci transferu zwłaszcza,że np w przypadku Pazdana już odszedł m.in jego konkurent (jakkolwiek to nie brzmi) Rzeźnik. W dodatku nie tak dawno sprinter Jędza udowodnił jak daleko mu do środkowego obrońcy Wink a z Korną Czerwiński..

Całe szczęście,że jest Mączyński,z którym chyba każdy z nas wiąże ogromne nadzieje.. Jest Sadiku,który z czasem powinien zacząć definitywnie potwierdzać swoją wartość na tle ligi. Dzięki Darek! A prócz tych dwóch nabytków.. Nagy - w tej rundzie powinien stać się jednym z jaśniejszych liderów drużyny. Kuchy King - nic dodać, nic ująć. Gdzieś tam kapitan Rado a na bramce Malarz. Garnitur na europuchary jest. Gorzej z rotacją ale cóż.. Może do formy wróci Jędza, Pazdana nie wykupią, Gui podpisze kontrakt, Jodła wróci z kasyna a Moneta zostaniem asem z rękawa trenera Magica Smile

Pierwszy miesiąc w lidze to istne zgrupowanie nr 2..
16poniedziałek, 24, lipiec 2017 12:53
1313
Dla mnie to była kompletna porażka. Jeżeli trener przy wyniku 0-0 gdzie Korona miał wcześniej 2 setki wpuszcza na boisko 3 DP to znaczy, że odcięło mu logiczne myślenie sorry taka prawda. Wszedł KK,Gui i 3 wyborem był Mączyński to to były dobre wybory, ale o ile ściągnięcie Szymańskiego i Hamy rozumiem to zejście Sadiku przy niekorzystnym wyniku już nie.Moulin lub synek powinien zejść. Takie mecze MUSIMY wygrywać i pod koniec spotkania powinniśmy przejść na 4-4-2

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1