- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
FK Astana - Legia 3-1: Katastrofa w obronie
Legia znalazła się w bardzo trudnej sytuacji w rywalizacji o awans do Ligi Mistrzów. W meczu trzeciej rundy eliminacyjnej nasz zespół wyraźnie uległ drużynie mistrza Kazachstanu, FK Astanie. Kazachowie na własnym boisku pokonali Legię 3:1. Jedynego gola dla naszej drużyny zdobył Armando Sadiku.
Sadiku zaczął mecz na ławce rezerwowych, podobnie jak Cristian Pasquato oraz Michał Kopczyński. W ataku zagrał Michał Kucharczyk. Legia rozpoczęła w składzie: Malarz – Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hloušek – Mączyński, Moulin – Guilherme, Hämäläinen, Nagy – Kucharczyk. Trener gospodarzy desygnował następującą jedenastkę: Mokin – Szitow, Łogwinienko, Aničić, Szomko – Twumasi, Majewskij, Kleinheisler, Mużykow – Kabananga, Despotović.
Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy. W 4. minucie piłkę otrzymał Twumasi i zagrał w pole karne. Pazdan wślizgiem wybił piłkę na rzut rożny, który nie przyniósł zagrożenia dla bramki Legii. W pierwszej fazie meczu nasza drużyna nie była w stanie utrzymać się przy piłce i wymienić kilku celnych podań. Gospodarze byli ustawieni wysoko, a długie podania wyprowadzane przez legionistów kończyły się stratami.
Legia potrzebowała około dziesięciu minut na uspokojenie gry i od tego momentu można było odnieść wrażenie, że chaotyczne poczynania zawodników Astany pod polem karnym Legii nie mogą przynieść im powodzenia, że to nasza drużyna lepiej operuje piłką i gra dojrzalszy futbol. W 29. minucie Legia miała świetną okazję bramkową. W polu karnym przedarł się Guilherme, piłka dotarła do Kucharczyka, który oddał strzał z kilu metrów. Niestety piłka została zablokowana. Minutę później po dośrodkowaniu Mączyńskiego głową strzelił ponownie Kucharczyk, ale doskonale interweniował Mokin. W 36. minucie Legia nieoczekiwanie straciła gola. Nasi zawodnicy wyjątkowo nieporadnie wybijali piłkę z pola karnego, następnie Moulin przegrał pojedynek główkowy przed ‘szesnastką’ i piłka wróciła do Kabanangi. Napastnik gospodarzy oddał strzał, piłka odbiła się od interweniującego Pazdana, zmyliła Malarza i wpadła do bramki naszego zespołu. Legia mogła szybko odpowiedzieć, ale Guilherme nie zdołał przeciąć dośrodkowania Kucharczyka. W 45. minucie było już 2:0 dla Astany. Legioniści biernie przyglądali się jak gospodarze wymieniają podania na połowie naszego zespołu. Piłkę otrzymał Majewskij, ustawił ją sobie na lewej nodze i płaskim strzałem pokonał Malarza.
Do przerwy wynik był fatalny. Przebieg pierwszej połowy nie zapowiadał takiego rozstrzygnięcia, ale postawa naszej drużyny w defensywie była zatrważająca.
Po przerwie Legia rzuciła się do ataku. Najpierw szarżował Moulin, a za chwilę po strzale Guilherme interweniował Mokin. Wystarczył jednak kolejny defensywny błąd, by o włos od znalezienia się sam na sam z Malarzem był Kabananga. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. W 52. minucie do długiej piłki ruszył Twumasi i oddał mocny strzał, sparowany przez Malarza na rzut rożny. W 55. minucie Kabananga minął kilku naszych obrońców i oddał strzał, który w ostatniej chwili został zablokowany przez Pazdana.
Gra Legii wyglądała źle. Każde dojście do piłki ofensywnego zawodnika Astany oznaczało alarm pod bramką Legii. W 59. minucie Twumasi ograł Pazdana, ale w świetnej sytuacji zepsuł ostatnie podanie. Nasi obrońcy byli za wolni dla Kabanangi i Twumasiego, zbyt często spóźnieni, nie radzili sobie nawet w przewadze liczebnej. W 63. minucie w naszej drużynie pojawił się Pasquato. Włoch zmienił bezbarwnego tego dnia Nagya. W 68. kontra gospodarzy mogła zakończyć się trzecią bramką. Po stracie Jędrzejczyka pod polem karnym Astany dynamicznie ruszył Kabananga, akcję soczystym strzałem zakończył Twumasi i Malarz kolejny raz interweniował. W 70. minucie Sadiku zmienił Hämäläinena. Ofensywne roszady w składzie naszego zespołu początkowo nie zdały się na wiele. Legia nadal nie była w stanie zagrozić gospodarzom. Ataki legionistów były z łatwością stopowane przez obrońców Astany, a pomocnicy gospodarzy zbierali piłki w środku pola. W 79. minucie Legia zdobyła jednak arcyważnego gola. Piłkę w polu karnym Astany otrzymał Kucharczyk, zgrał przed bramkę do Sadiku, który z bliska dopełnił formalności. W 87. minucie do strzału doszedł Pasquato, jednak piłka minęła bramkę Astany. Wydawało się, że Legia jest blisko wyrównania, ale w końcówce meczu defensywa Legii znów zaczęła się gubić. Gospodarze najpierw nie wykorzystali świetnej okazji do zdobycia trzeciego gola, ale w kolejnej sytuacji para napastników gospodarzy już się nie pomyliła. Kabananga przyjęciem piłki zgubił Dąbrowskiego, podał do wbiegającego Twumasiego, który precyzyjnym strzałem pokonał Malarza.
Legia przegrała z drużyną wyraźnie lepszą. Napastnicy Astany doskonale wykorzystywali swoją przewagę szybkościową nad obrońcami naszego zespołu i w gruncie rzeczy możemy mówić o szczęściu, że liczne kontry gospodarzy po przerwie zakończyły się tylko jedną bramką. Legia wprawdzie nie stoi na straconej pozycji w obliczu rewanżu, ale nie oszukujmy się, sytuacja naszej drużyny jest zła, a forma zespołu – słaba. By myśleć o awansie do czwartej rundy, Legia musi za tydzień zagrać bezbłędny i skuteczny mecz. Tylko czy to możliwe?
O okolicznościach utraty dwóch pierwszych goli nie ma co wspominać. Po co się dodatkowo denerwować. Nie ma też co pisać ocen indywidualnych, bo po co się dodatkowo denerwować.
Np. w Molde w 2013, nie odbiło tak piłkarzom po golu na 1-1 i mimo czerwonej kartki dla zawodnika miejscowego nie usiłowali na wariata udowadniać, że należy się więcej.
W zakresie uderzania piłki bezpośrednio na bramkę, z pozycji nie idealnie na wprost, sprzed pola karnego lewą nogą w pojedynku: Majevskij – Pasquato 1-0.
No, cóż. Piłka na ogół ze sprawiedliwością wiele wspólnego nie ma. Tym razem miała: frajerstwo zostało przykładnie ukarane. Jest to, przykro to pisać, również kamyczek do ogródka trenerskiego.
Nie odrobimy tej straty w rewanżu. Legia musiałaby zagrać bardzo dobry mecz, a na to jej w obecnej formie nie stać. Pewnie też będzie eksperymentalny skład na Sandecję, dzięki czemu beniaminek zaliczy historyczne pierwsze bramki w Ekstraklasie.
Dlatego w kibicowaniu Legii to zawsze najwięcej lubię przerwę w rozgrywkach.
Forma z każdym meczem w dół leci. O co tu chodzi?
Jak to możliwe, że....nic nie działa?
Jak to możliwe, że mając technicznych zawodników gramy na wrzutki?
Jak to możlwe, że w obliczu słabego wyniku nic się nie zmienia? Nawet tempo gry.
Jak to możliwe, że nie ma w nas grama walki?
"Nie odrobimy tej straty w rewanżu."
Jak najbardziej jesteśmy to w stanie odrobić (oczywiście, pod warunkiem, że Kopczyński jednak w dalszym ciągu pozostanie na ławce a dołączy do niego Hamalainen). Astana zostawiała nam mnóstwo miejsca pod własnym polem karnym i nie sądzę, aby to się zmieniło w rewanżu. W związku z tym, spokojnie jesteśmy w stanie strzelić te 3-4 bramki.
Natomiast w grze Legii ja zauważam pełno innych mankamentów i obawiam się, że te wady wynikają głównie z takiego a nie innego sposobu prowadzenia zespołu przez Magierę. Od razu zaznaczę, że nie chodzi mi o te mityczne przygotowanie fizyczne. My gramy wręcz fatalnie w momentach, gdy to przeciwnik posiada piłkę i ja to obserwuję niemal od początku poprzedniego sezonu.
Fajnie byłoby, gdyby Magiera utrzymał się na tym stołku dłużej niż jeden sezon ale ja zaczynam mieć spore wątpliwości, czy ta sztuka mu się uda.
Szanse Legii na awans oceniam jednak dość wysoko czyli 35% .
Trzeba porzucić beznadziejną manierę jacy to my jesteśmy zajebisci i na pełnej koncentracji zagrać za tydzień bardzo dobry mecz.
Moulin niestety daleko od formy, a tydzień to zbyt mało aby wróciła ta najlepsza o kilku innych zawodnikach też można to napisać 35% to więc optymizm.
http://sport.tvp.pl/33366461/eliminacje-ligi-mistrzow-fk-astana-legia-warszawa-skrot
Pierwsza bramka: najpierw Jędrzejczykowi nie chciało się wyskoczyć do główki a potem Pazdan stwierdził, że też nie będzie skakał. Klasyczne granie w ch*** przez panów piłkarzy.
Druga bramka, to już naprawdę poziom okręgówki. Zróbcie sobie stopklatkę w 1:50 i popatrzcie na ustawienie naszych piłkarzy. Pięciu idiotów stoi w polu karnym a trzech Kazachów na 16 metrze kompletnie niekrytych.
No a trzecia bramka, to już "creme de la creme" magierowej taktyki, czyli atakujemy a asekurację mamy głęboko w dupie, bo i tak nie strzelą.
Według mnie Kazachom w Warszawie można zaaplikować nie jedną, ale i ze trzy lub cztery bramki, to nie jest jakiś super monolit w defensywie. Inna sprawa że ta dwójka Twumasi z Kabanangą obsługiwana w kontrataku przez Majewskiego równie dobrze może i nas wypunktować w nie mniejszym stosunku. Rewanż postrzegam, jako „wóz lub przewóz”, remisu i kunktatorstwa nie zakładam. Albo my ich, albo oni nas, 0:0 uznaję za mało prawdopodobne. Moim zdaniem ważną kwestią do wbicia do głowy naszym piłkarzom jest wpojenie przekonania, że strata gola niczego nie przesądza, trzeba będzie i tak robić swoje, inna sprawa, że dyspozycja piłkarska musi po naszej stronie wzrosnąć skokowo, a czy to jest możliwe?
Rozstrzeliwanie Magiery w zasadzie już się rozpoczyna, niektórych strasznie swędzą palce na spuście karabinu, natomiast taka moja uwaga, otóż „wszyscy” jechali po „synku trenera” Kopczyńskim, w Astanie od pierwszej minuty wyszedł wyczekiwany przez kibiców duet defensywnych pomocników czyli Moulin z Mączyńskim. Mhm, jak zagrali w destrukcji ci dwaj panowie, odpowiedzcie mi kochani „wszyscy” kibice? Zgryźliwość zamierzona i nie mogę się jej pozbyć. Jak prezentowali się po stracie piłki przez cały mecz, jak szczególnie wypadli przy drugim golu Majewskiego? Skorża miał Vrdoljaka z Borysiukiem, Berg tego samego Ivicę tylko że z Jodłą, a Magiera gdy remisował z Realem i wygrywał z Sportingiem desygnował na plac Moulina z tym „niezgułą” utrapieniem kibiców Kopczyńskim. Otóż być może para Moulin – Mączyński jest najbardziej kreatywną piłkarsko ze wszystkich wymienionych, być może ta dwójka najlepiej ze wszystkich czuje się z piłką przy nodze, konstruując akcje wie co z nią zrobić, ale też ta dwójka w destrukcji, po stracie piłki jest najgorszym z legijnych duetów środka pola, przypomina rzeszoto, durszlak. Na szczęście „wszyscy” to nie czarna elka bo u nas na stronie bodajże Dzynek (pewny nie jestem?) napisał że Mąka i Moulin to ten sam typ zawodnika, ta sama charakterystyka. Żeby we dwóch zaczęli się uzupełniać w defensywie muszą być w optymalnej swojej formie i w optymalnym zgraniu, a i to nie spowoduje że będą wykonywać taką robotę jak to czynili Vrdoljak, Vizir i również Kopa słabszy w odbiorze od wymienionych, który nie kreował ale skupiał się na asekuracji, zastawiał kierunki, przecinał podania i z tego odpowiedzialnie potrafił się wywiązywać. Jeżeli Legia ma prowadzić grę, a w tym aktywnie ma uczestniczyć duet środkowych pomocników to Moulin z Mąką są do tego idealni, najlepsi, jeżeli mają do spółki asekurować kolegów, zabezpieczać własne przedpole to są w tym najgorsi. To kwestia którą trener będzie musiał rozwiązać, albo szukając innych rozwiązań personalnych, albo bardziej stanowczo przydzielać, egzekwować i rozliczać z zadań defensywnych „kreatorów”.
Tak się zastanawiam, czy to że Dąbrowski rozegrał najsłabszy swój mecz w Legii od czasu tego z BVB 0:6, to kwestia sztucznej murawy, czy coś więcej? Pan Maciej za tydzień będzie musiał odpowiedzieć na to pytanie, jeżeli negatywnie, jeżeli nogi ponownie będą mu drżały kiedy Kabananga z piłką znajdzie się przed nim, to w zasadzie jego przydatność w Legii na przyszłość, stanie pod znakiem zapytania. Jeszcze okaże się że za Rzeźnikiem się zatęskni na Ł3.
Ale nie tylko Dąbrowski będzie miał coś do udowodnienia za tydzień.
Grę ofensywną drużyna trzeba budować od nowa, o tym wiedzieliśmy, nie ma Vadisa, nie ma nawet Rado, w efekcie nie ma na kim oprzeć gry. Sadiku i Pasquato - owszem rokują, ale nim oni wszyscy z przodu się zgrają, nauczą komu jak podawać, jeszcze przy chimerycznej formie Nagya i Guilherme... Strzelenie kilku bramek tak zgranej obronie jak ta Astany, to będzie wyzwanie.
W defensywie teoretycznie powinno być znacznie lepiej, ale w praktyce wygląda to źle. Gramy ofensywnie na bokach, tam brakuje asekuracji, z kolei w środku nasi obrońcy w Astanie zostali wręcz rozszarpani przez Kabanangę i Twumasiego. To co zrobił Dąbrowski przy bramce na 3:1 - po prostu dramat... Ogólnie różnica w szybkości, sile i zdecydowaniu była kolosalna. W rewanżu też pewnie będzie często sytuacja dwa na dwa, jak w Astanie po przerwie, i czy aby na pewno sytuacja odwróci się i na naturalnej trawie oraz przed swoją publicznością to nasi będą rządzić... No nie wiem.
Reasumując, Senator daje nam 35 procent, ja co najwyżej 20.
Teoretycznie z tą motywacją może tak być, jednak zawsze to łatwiej strzelić jedną nie tracąc żadnej nic dwie i zero z tyłu. Tak czy siak jeśli ja miałbym pretensję do trenera to tylko i wyłącznie za Moulina. Z Koroną grał bardzo źle i dziś również. Z taka formą nie ma prawa do placu. To jest moja jedyna uwaga do trenera. Indywidualne błędy czy to w obronie czy nie wykorzystanie dogodnych sytuacji nie mogą to obciążać.
Mam nadzieję że Magiera przynajmniej rok a lepiej dwa będzie miał spokój.
Mnie osobiście zawiódł najbardziej prezes. Nie trener, sztab a prezes.
Oczekiwałem (może faktycznie jestem naiwny) zmiany in plus w sportowym aspekcie. A na starcie jestem raczony tym,co ubrał jako standard poprzednik - tak ten przez wielu określany najgroszym - tj oddany SP, pierwsze ligowe kolejki,aby PRZYGOTOWAĆ zespół nie przed a w trakcie sezonu. I tutaj pojawia się osoba trenera. To on firmuje drużynę swoim nazwiskiem. To jego atakują pytaniami w stylu "co z odzidzio?" etc. A gość cóż.. Najpierw pomachał Niko i Prijo dostając.. Chukwu (do dziś nieobecny - dzięki Leśny!) a dziś, kiedy już ogłoszono tą całą zmianę na lepsze - zgrupowanie,które na starcie było skazane na niepowodzenie oraz transfery,które kiedyś będą gotowe na przedstawienie swojej przydatności i jakości.
Już stricte ad vocem trenera.. Pal licho przygotowanie fizyczne etc.. Wystarczy spojrzeć na kadrę i oczekiwania. Nie wiem, może wśród obecnych jest jakiś spec,który bez cienia wątpliwości powie "w 3 tyg idzie zrobić z tego drużynę,który będzie to i tamto i tamto też"... Niestety, rzeczywistość udowadnia,że Broź nie wnosi żadnej rywalizacji. Podobnie nieobecny od ponad pół roku Jodła.. To on ma naciskać na młodego Kopę czy Moulina? Skrzydła.. Kuchy, Gui - obydwaj wręcz marzą o transferze,a kto ma ich wygryźć? Berto być może za miesiąc lub pół roku (jak to było w przypadku np Jodły)? Hama? A może Rado na L4? Podobnie Pazdan,który od zimy już jest spakowany tylko ponoć chętnego z walizką 2,5mln euro nie widać - kto ma z nim rywalizować o miejsce w składzie? Czerwiński,który raz po raz zalicza falstart? A może Rzeźnik ze stepów? No ale wiadomo, patrząc na samą kadrę można łatwo orzec - dożywocie dla trenera!
Co do przyszłości.. Jeszcze nie tak dawno wznosiliśmy wszyscy ręcę do Boga aby podziękować za fazę grupową LE a dziś? Dziś za odpadnięcie z el. do LM jest cała masa internetowych kibiców,którzy wręcz by powiesieli trenera A ten sam trener do dziś nie wie czy Pazdan zostaje czy odchodzi? Czy Gui ma być brany pod uwagę czy może jutro wyleci? A już na pewno jestem przekonany,że ew następcy to kolejne koty w worku,gdzie najpierw trener musi trochę popodlewać, pochuchać aby podrosło na tyle, aby być kimś na tle meczowej kadry.
od początku roku Legia gra bardzo słabo w stosunku do jakości piłkarzy (na tle pozostałych ligowych rywali), których posiada, MP zdobyte dzięki Arce (chyba nikt nie myśli, że Lech mając PP walczyłby o remis z Jagą), tylko zamydliło obraz
po letnich przygotowaniach jest jeszcze gorzej, a mecze w Zabrzu i Warszawie pokazały, że można przygotować drużynę (Arka, Górnik, Korona) szybkościowo i wytrzymałościowo z darmowych kopaczy lub wychowanków. To, że w przyszłym roku te drużynki prawdopodobnie będą się biły w dolnej ósemce, nie zmienia faktu, że można trafić z formą w krótkim czasie i z nowymi graczami. A jasne jest również, że właśnie teraz Legia powinna być w najwyższej formie, bo przejście tej rundy gwarantuje LE, a LM byłaby tylko dżemem na golonce (Hajto).
wydaje mi się również, że nasi zawodnicy, co jak co ale puchary traktowali zawsze bardzo poważnie bo każdy z nich chciałby podpisać lepszy kontrakt, a najlepszą okazją są takie mecze
także nie sądzę, że nie chciało im się szybciej biegać, bardziej zaciekle walczyć i jednocześnie realizować pomysły taktyczne JM. Tak zostali przygotowani i tak rozumieją taktykę.
nie jestem też za zwolnieniem sympatycznego pana Jacka, niech się uczy, jak teraz nie awansuje do LE i nie obroni MP to może tę naukę spożytkuje dla dobra innego klubu, stać nas
"Rozumiem,że chciałeś zasugerować,że trener nic w tym aspekcie nie zmienił odkąd do Legii trafił..?"
Ależ zmienił! I to zmienił diametralnie. Legia za kadencji Czerczesowa opierała się głównie na pressingu, odbiorze i szybkim konstruowaniu ataków. Magiera to wszystko wyrzucił do kosza i skupił się wyłącznie na ofensywie. Efekt jest taki, że odbiór u nas zaczyna się w naszym polu karnym i zazwyczaj atakujemy przeciwnika, który już dawno zdążył ustawić się w defensywie.
Tych mankamentów jest wiele: zostawiamy gigantyczne dziury na naszej połowie przez co nawet największe ogórki mogą sobie tam grać tiki-takę. Kompletnie olewamy asekurację przy naszych akcjach, przez co strata pod polem karnym przeciwnika automatycznie powoduje groźny kontratak przeciwnika. Coś takiego jak pressing po stracie w rejonie boiska, gdzie nastapiła strata praktycznie nie istnieje. Odpuszczamy praktycznie wszystkie górne piłki jakie wpadają na naszą połowę, prawdopodobnie dlatego, że większość tych pojedynków główkowych przegrywamy. Zarzuciliśmy kompletnie SFG a nasze rzuty rożne są dla przeciwnika kompletnie niegroźne.
Wiele jeszcze można wymieniać a o formie poszczególnych piłkarzy to już nawet nie chce mi się wspominać.
Przed rewanżem trzeba by poszukac jakiś pozytywów/punktów zaczepienia, po wczorajszym meczu, które dałyby nadzieję. Czymś takim jest napewno gol strzelony przez Sadiku. Obrona mistrza Kazachstanu nie sprawiła wczoraj na mnie wrażenia jakiejś skały nie do przebicia. W rewanżu pewnie postawią autobus, ale jeśli prawdą jest, że poza swoim stadionem są słabsi, to liczę że uda się ten autobus trochę "rozruszać" i coś strzelić. Trzeba tez będzie coś obronić ale w akapicie o pozytywach, nie chcę wracać do gry defensywnej. Jest to dalej dla mnie zbyt bolesne doświadczenie....
Mnie rozwaliła 3 bramka. Pozwolę sobie rozwinąć myśl.
Pokaz bezmyślności do entej potęgi.
Mączyński jako DP bierze piłkę od obrony i holuje ją w kierunku bramki przeciwnika. Ustawienie kolegów jest takie, że przy Kałabandze zostają Dąbrowski i Pazdan, z prawej strony Jędrzejczyk a cała reszta kolegów czai się pod polem karnym Astany. Azerowe zaś skomasowani przed 16.
Już z tego ustawienia wynika:
1. brak asekuracji Mączyńskiego (dalej sam biegnie a za nim rośnie dziura);
2. poza grą Jędrzejczyk (jego stroną się nie atakowało zaś stał w takim miejscu, że nie szło z nim rozegrać oraz za daleko był żeby ewentualnie wspomóc Dąbrowskiego);
3. Hlousek w ogóle nie zainteresowany pilnowaniem swojej strefy, którą Dwumasi co chwilę szarżował.
Mączyński ciągle biegnie z piłką. Koledzy w biegu patrzą się i nie bardzo wiedzą co zrobi Krzysztof i co oni mają zrobić. To nie otrzymując podania stają w miejscu. Dalej nie mogą bo oparli się już o zasieki obronne.
Mączyński chyba dalej nie wie co zrobić z piłką więc siłą rozpędu wpada między dwóch DP Astany jak dzik w sidła. Nie ma miejsca na kiwkę, jedna opcja podania i wszyscy dobrze kryci. W obawie przed odbiorem podaje bardzo niedokładnie z czego rodzi się kontra. Wcześniej miał multum możliwości aby to inaczej rozegrać. Nawet w tej ostatniej chwili mógł bez problemu podać do nogi, choć wsadziłby kolegę na konia. Gdyby był choć odrobinę odpowiedzialny za pozycję to piłkę oddałby dość szybko, żeby swoim ustawieniem kontrolować środek pola. Ale nie był.
Dalej to już efekt domina. Jędrzejczyk dalej jest widzem, co wynikło z braku rozumienia sytuacji, Dąbrowski chyba pierwszy raz poszedł na wyprzedzenie, a Pazdan musiał już się cofać, bo Dąbrowski minięty a Dwumasi sam sobie pomyka strefą Hlouska. Tu na prawdę wystarczyłoby odrobinę wyobrazni, żeby kontrze zapobiec. Albo Mączyński szybciej grający, albo Hlousek cofnięty (po pierwszej połowie powinien mieć zakaz przekraczania środkowej linii), albo Jędrzejczyk do rozegrania.
Ręce opadają.
"Najlepsi są ci, którzy aktualnie nie grają" - by redaktorzy z Cafe Futbol
Kopczyński prawdopodobnie jest obecnie w tak samo tragicznej formie jak reszta zespołu. Zresztą, sam jeden nie zaasekuruje 1,5 tys m2 boiska (o ile dobrze liczę). Grał w meczu z Marienham, co nie przeszkodziło Finom w wykreowaniu sobie paru setek.
Nasza gra defensywna, to problem, że tak powiem, systemowy a nie personalny. I nie zaczął się wczoraj, tylko trwa od ładnych kilkunastu miesięcy.
Podziwiam lekkość porównań.. Natomiast wydaje mi się,że tak jak trener Magiera już mawiał - istnieje dobór taktyki pod określony skład,którym się gra. Ponadto i tu nie wiemy jakie założenia nakreślił dla zawodników trener. A już pomijanie Hasiego w kontekście zmian a kolejny wyrok w kierunku trenera Magiery to kunszt finezji.
@Kopczyński - jego cyferki mówią,że gość nadal robi swoje.
"Nasza gra defensywna, to problem, że tak powiem, systemowy a nie personalny."
Jak nie personalny?
Łukasz Broź
Jakub Czerwiński
Maciej Dąbrowski
Adam Hlousek
Artur Jędrzejczyk
Michał Pazdan
Temat na Ligę Mistrzów jak strzelił Konkurencja na prawej stronie obrony wygląda jak serial pt "który mniej zaszkodzi". Na lewej brak. W środku już nawet Pazdan jest myślami gdzie indziej a to przecież nasz filar Mimo wszystko jeśli jest a) problem kadrowy, to i b) systemowy,bo m.in ktoś pracuje nad ich formą,choć jak w przypadku Rzeźnika czy Brozia - wiecznie odświeżany nie podniesie swych granic umiejętności.
Napiszę to po raz kolejny, w naszej drużynie nie ma czegoś takiego jak team spirit i jest ona zagłaskana, to są grzeczni chłopcy wykastrowani z zadziorności. Jedynie u Sadiku zaobserwowałem zadziorność jak w końcówce się wkur... na spieprzone dośrodkowanie Guilherme.
Nie widzę szans na wygranie rewanżu, obawiam się też o to, że nie zagramy w ogóle w tym sezonie w pucharach europejskich.
Arka, Górnik, Korona to nie były przypadki i myślę, ze Sandecja też nie będzie przypadkiem.
Może i jest, chociaż tak jak zauważył @czarnuch, ludzie zajmujący się statystykami, przytaczali w tym tygodniu przykłady, że "czarną robotę" wykonuje przyzwoicie. Napewno nie jest to wirtuoz wyprowadzania piłki, ale jak pokazał wczorajszy mecz i tak mieliśmy z tym problemy, a dodatkowy "przecinak" raczej by nie zaszkodził.
Po meczu można by się długo mądrzyć. Magiera na wiosnę kiedy Legii szło topornie, nie rzadko mówił, że będziemy grali piłkę wyrachowaną z nastawieniem na wynik, a nie na finezję. Byłem święcie przekonany, że wczoraj też tak zagramy. Szczelna defensywa i kontry. Dlatego przewidywałem, że w środku zagramy ustawieniem Kopczyński-Mączyński-Moulin, gdzie ten ostatni będzie operował za napastnikiem. Moje przekonanie potęgował też fakt, że gdzieś przeczytałem, iż Kazachowie (w osobie ich dziennikarzy) nastawiają się na to, że pójdziemy z nimi na wymianę ciosów. Zaraz mi się pojawiła myśl, że to super podejście, bo my napewno tak nie zagramy i może uda się ich skontrować. Magiera postanowił jednak zagrać ofensywniej. Nie wyszło to najlepiej, choć do 90 minuty wynik był korzystny. Pytanie czy jakby zagrać tak po "bergowemu" nie udałoby się wyciągnąć jeszcze więcej. Tego się pewnie nigdy nie dowiemy.
Nabijasz się, tak? Jędrzejczyk, Pazdan i Mączyński, to podstawowi reprezentanci. Dąbrowski też już był wymieniany w gronie piłkarzy, którzy wzbudzili zainteresowanie Nawałki.
Przypomnę też, bo widzę, że niektórzy zapomiają, że Mączyński w reprezentacji gra właśnie na pozycji nr 6 mając przed sobą Linettego i Zielińskiego. Gdzie jak gdzie ale z tyłu Legia jest naprawdę mocna.
Dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze? Bo paru piłkarzy w meczach wali sobie w ciula - do tej pory mieli farta i nie przynosiło to większych konsekwencji. Ale każdy fart ma to do siebie, że się kiedyś kończy a najbardziej odczuwa to Pazdan, który sprezentował już chyba drugą bramkę po rykoszecie.
Najpierw tłumaczenie. Nasz trener doszedł do wniosku,że przeciwko Astanie należy grać utrzymując się przy piłce w środkowej strefie, stąd obecność i Maczyńskiego i Moulina,a w ofensywie grać kontratakiem stąd jako wysunięty napastnik szybki Kucharczyk.Bowiem obaj defensywno ofensywni dodatkowo dysponują dobrym przerzutem piłki na dalszą odległość.
A teraz będzie o tym czego nie rozumiem.
Ja będąc amatorem zadałem sobie niewielki trud i oglądnąłem kilka fragmentów meczów Pucharowych Astany.Wyraźnie na nich widać,że najczęściej strzelali na bramkę przeciwnika ze środkowych rejonów pola karnego, zaś, gdy atakowali to w obronie zostawało 3 graczy, którzy nie odchodzili dalej niż na 30 metrów od swojej bramki. Tak ta Astana gra od 3 lat i tak zagrała wczoraj.
Ja nie rozumiem jak można ustalać taktykę i ustawienie pod własne wyobrażenie o grze rywali,a nie pod to co oni faktycznie grają od lat.
Ja dalej nie rozumiem ,że Legia od lat gra defensywnym pomocnikiem czyszczącym przedpole przed polem karnym i drugim wyprowadzającym piłkę i wprowadzającym ją do gry,a wczoraj zagrała w tak ważnym meczu odmiennie.Nie rozumiem czy aby wczorajszy mecz był najlepszy dla nieudanych eksperymentów ?.
Pytam co stało na przeszkodzie,aby zagrać jak Bóg przykazał ustawieniem 1-4-1 / Kopczyński ew. Makowski ew. Czerwiński /-2 / Mączyński, Moulin/- 3 / Kucharczyk, Hamalainen / Sadiku/, Guilherme/.Byłoby i zabezpieczenie własnej bramki i możliwość kombinacyjnego ogrania obrony rywali.
Nie rozumiem tego buńczucznego podejścia do meczu,że tylko wygrana nas interesuje , kiedy ta Astana przegrała na 17 meczów w Pucharach tylko jeden mecz z Villarealem,zaś w pozostałych miała 9 remisów i 7 wygranych, w tym z zespołami wyżej notowanymi niż Legia. Dobrym wynikiem byłby remis, a niezłym niska bramkowa przegrana np. 1:2. Trener mówi,że jego zdaniem taki wynik odpowiadałby przebiegowi gry. To dlaczego w doliczonym czasie gry wezwał zawodników do ataku wskutek czego straciliśmy trzeciego gola. Tego też nie sposób zrozumieć.
Czy nasza drużyna jest w stanie awansować?. Oczywiście,że tak ,gdyż strzelenie im co najmniej 2 bramek to nie problem. Ale weryfikatorem klasy będzie nie pozwolenie im na strzelenia nam bramki.To będzie najważniejsze i najtrudniejsze nasze zadanie. Rok temu Legia awansowała do LM grając brzydki i zamknięty futbol, ale za to dojrzały, zdyscyplinowany i konsekwentnie defensywny. Wczoraj zagraliśmy otwarcie i radośnie. Ja nie chcę wyrażać, gdzie ja mam takie granie.
Mój znajomy przedsiębiorca w rozmowie o wczorajszym meczu rzekł co mnie mocno zastanowiło, czy czasem nie ma racji,że " Z takim graniem to lepiej,żeby Legia dalej nie awansowała, bo jeszcze bardziej skompromitują się jej zawodnicy, zostanie ośmieszony klub i cała nasza piłka". "A tak pozostanie cisza nad tą trumną".
Właśnie panie Zbyszku. Ja rozumiem , że Legia ma grać ofensywnie i widowiskowo ale sa pewne priorytety. Kiedy można było hasać w LM to sobie graliśmy 8:4 ale kiedy trzeba było zagrać o awans potrafiliśmy ze Sportingiem zagrać bardzo oodpowiedzialnie i wygrać
1:0 . Pycha nas zgubiła i wiara w nasze umiejętności.
Tu zresztą upatruje szansy w rewanżu, tylko trzeba podejść do meczu poważnie, skupionym na maximum.
Tylko pychą można tłumaczyć zmianę priorytetów.
Ja jedynie staje w obronie trenera. Łatwo przypisać mu to,co złe zupełnie przy tym zapominając czym sobie zapracował na to,co dziś mu zostało podane w celu awansu do fazy grupowej LM, obrony MP i zdobycia PP.
Mhm. A z kim rywalizują w reprezentacji Pazdan, Jędrzejczyk (grający na lewej obronie) i Mączyński?
Mąka ok, jest debeściakiem Nawałki ale jeśli choćby zasugerujesz,że ma porównywalną rywalizację o miejsce u selekcjonera jak u Magiery to nawet nie mamy o czym dyskutować.
"tutaj chodzi o sytuację w klubie"
A tutaj akurat zgodzę się w 100%. Gdyby Jędrzejczyk w meczu kadry odwalał takie maniany jak w Legii, to nie tylko dostałby zjeby od Nawałki ale też od Lewego. Niestety, te cyrki z Prijovicem i teraz z Ofoe spowodowały, że piłkarze poczuli, że to oni żądzą klubem. Dodatkowo, Magiera charakterologicznie nigdy nie był i nigdy nie będzie Czerczesowem i, wczesniej czy później, w każdym klubie piłkarze wejdą mu na głowę.