- Kategoria: Ekspres Sportowy
- gawin76
Jan Urban w Lechu
Maciej Skorża został zwolniony z funkcji szkoleniowca Lecha Poznań. Nowym trenerem drużyny mistrza Polski został doskonale nam znany Jan Urban.
Schadenfreude – nie da się ukryć, to niezbyt eleganckie uczucie towarzyszy mi, kiedy obserwuję perypetie Lecha Poznań w sezonie 2015/16. Jeszcze nie dawno szanowni chwytali pana Boga za nogi, ciesząc się z mistrzostwa Polski, jeszcze kilkanaście tygodni temu 'ośmieszali' (cytując prezesa Lecha) Legię w bezwartościowej rywalizacji o superpuchar, a teraz proszę – pięć punktów w jedenastu meczach i ostatniej miejsce w tabeli. Niepojęta, szokująca zapaść.
Czy Skorża musiał zapłacić za nią posadą? Chyba tak, bo skoro lud żąda głów to wiadomo czyja zwykle leci jako pierwsza.
Swoją drogą, to zdumiewające że Skorży stale towarzyszą podobnie niezrozumiałe trenerskie doświadczenia. Jak w Wiśle zbudował krajowego hegemona, to w pucharach przerżnął z Levadią. Kiedy z Legią brylował w Lidze Europy, w nieprawdopodobny sposób przegrał mistrzostwo Polski. W Lechu wyciągnął drużynę z potężnych tarapatów, niespodziewanie zdobył krajowy tytuł, by za chwilę przegrać osiem z jedenastu ligowych meczów. Trudno powiedzieć czy to zwykły pech, czy Skorży trenerowi towarzyszy zjawisko utraty wpływu na drużynę, która pozostawiona sama sobie, prędzej czy później fatalnie zawodzi - bo żadna armia nie będzie dobrze walczyć bez dowódcy.
Za Skorżę na Bułgarską trafi Urban. Osobiście czuję się dziwnie, bo życzyłem naszemu byłemu trenerowi wszystkiego najlepszego w trenerskiej karierze kiedy obejmował Polonię Bytom, Zagłębie Lubin i Osasunę Pampeluna, a teraz... jakoś nie mogę. Ale ciekawość jest – choćby ztego względu, że na Łazienkowskiej dało się słyszeć o Urbanie opinię, że jest to trener na dobre czasy i słoneczną pogodę, zresztą jego doświadczenia w innych klubach potwierdzały, że w roli 'ratownika' nie odnajduje się najlepiej... Cóż - pożywiom, uwidim.
Odnośnie Lecha blisko mi do opinii Wallesa czyli im dużo mniej brakuje aby wyjść na prostą niż nam.
Sytuacji bramkowych mieli mnóstwo tylko skuteczności brak. Tu trzeba poprzestać głowy a sama zmiana trenera może być takim impulsem.
Zgodnie z opinią naszego prezesa Lecha zaczął trenować najlepszy polski trener. Trener który zna ligę, mentalność zawodników itp. Wcale się nie cieszę.
Za Rumaka też Lech miał statystycznie najwięcej strzałów i sytuacji, no właśnie statystycznie bo strzał strzałowi nie równy.
Co do opinii o "najlepszym Polskim trenerze", cóż jakie źródło taka opinia
Jedno MP (przepłacone, przy starej formule ligi, odpadnięciu z pucharów już latem) na 4,5 roku w klubie klasy Legia do tego Zagłębie L, Polonia B, Osasuna jakoś na kolana mnie nie rzucają.
Do ich ostatniego meczu miałem podobne zdanie co Senator czyli w skrócie "za chwilkę zaskoczą bo wyniki mają dużo gorsze niż grę". Potem jednak przyszedł ten katastrofalny mecz z Cracovią, po którym znowu nic nie wiem
Trener Jan Urban to ciekawy ruch, choć bardziej z łapanki niż z jakiejś wizji. Kibice zaczęli tam naciskać, więc dostali od zarządu "cokolwiek" na pożarcie. Zarządzający pewnie liczą, że jakoś to będzie, drużyna zaskoczy i nie trzeba będzie szukać winnych w samym kierownictwie, gdyż nie jest tajemnicą iż kibice pożądają też zmian na najwyższym szczeblu, a z kibicami w Poznaniu się liczą. Napisałem, że trener Urban jest ruchem ciekawym, bo nie jest to trener wyciągnięty sroce spod ogona. Osiągnięcia pewne ma, choć dotychczas tylko z Legią, gdzie kadrę miał zawsze dosyć silną. Ze słabszymi zespołami szło mu już gorzej. Jednakże pamiętając co dała Lechowi zmiana trenera w poprzednim sezonie, czuję spory niepokój, że i tym razem coś takiego może mieć miejsce. Wprawdzie podobno "nic dwa razy się nie zdarza" ale cały czas mam przeświadczenie, że to Kolejorz będzie na wiosnę naszym najgroźniejszym rywalem.
Sam Urban potwierdza to co piszemy w piłkę nie zapomina się grać, muszę dotrzeć do głów zawodników.
A i ciekawe zdanie na temat gry co trzy dni - chciałbym zobaczyć tych z zachodu grających co trzy dni w tak krótkim czasie.
Zdaje się że jednak przesadzono z tą reformą szczególnie w sezonie przed mistrzostwami Europy.
Dalkub dla mnie to przede wszystkim wiara (nomen omen) Lecha że zadziała efekt ‘nowej miotły’. Impuls, bodziec, nie tak bardzo ważne kto byleby spowodował ‘nowe rozdanie’. Myślenie perspektywiczne nie jest tak istotne, jak efekt doraźny, przełamanie kryzysu, pozbycie się ‘czerwonej latarni’, ratowanie za wszelką cenę sezonu.
Czy Urban to odpowiedni kandydat na ‘strażaka’? Strzał, pewnie w filozofii na dwa uda! Wyszli w Poznaniu pewnie z założenia, ze gorzej i tak już być nie może. Mają „pożar w burdelu” i próbują gasić.
na ''ekstraklasowym'' froncie.
Odnośnie Lecha blisko mi do opinii Wallesa czyli im dużo mniej brakuje aby wyjść na prostą niż nam. Sytuacji bramkowych mieli mnóstwo tylko skuteczności brak
Ja może za mało i za mało uważnie oglądałem, jak grają, ale mi Lech Skorży 2015/16 przypominał pod wieloma względami Legię Skorży z wiosny 2012, zwłaszcza ze zremisowanych wówczas i przegranych meczów z Widzewem, Bełchatowem, Jagiellonią czy Górnikiem. Niby Radović odniósł kontuzję w sparingu z reprezentacją Turkmenistanu, odeszli w ostatniej chwili Ryba, Borysiuk i Komor, ale przeciwko wspomnianym rywalom dało się na pewno zagrać lepiej z tym składem, jaki wówczas był. No, niby była przewaga optyczna, siedzieliśmy na ich połowie, były jakieś sytuacje, czasem się nawet udawało wyjść na prowadzenie, ale brakowało kropki nad ‘i’, determinacji. Np. z Bełchatowem w Warszwie, Legia, prowadząc 1-0, nie potrafiła się zdecydować: dążymy do 2-0, czy twardo bronimy tego, co jest. Gdy nie było prowadzenia, Legia grała za cierpliwie, wierząc, że od pykania na połowie rywala zrobi się sytuacja. Skorża to później, po meczach, komentował słowami: 'Nie potrafiliśmy rozegrać piłki po obwodzie'. Trzy lata przeszło minęły i Lech też nie potrafi rozegrać piłki po obwodzie. Poza tym, Legia w tamtym sezonie, gdy pierwsza straciła bramkę, to już przegrywała (jedyny wyjątek w meczu ligowym w 2011/12 to remis z Jagiellonią w Warszawie, po rzucie wolnym Ljuboji). Lech tak samo. Przeważa, czasem ma sytuacje, ale jak przeciwnik sam się nie chce poddać (a np. Termalica, bo ten mecz akurat widziałem cały, nie chciała), to i Lech szybko zaczyna grać nie wiadomo co.
Słowem, dobrze zrobili, że zwolnili Skorżę, bo za długo to trwało. Legia też niemal do samego końca wiosną 2012 sprawiała wrażenie, że może wreszcie zaskoczy, bo już dużo nie brakuje. Czekaliśmy, czekaliśmy, aż przyszedł mecz Lechia – Legia, po którym czekanie się skończyło. A czy dobrze zrobili, zatrudniając Urbana to dopiero czas pokaże. Gorzej niż za Skorży nie będzie im szło. Ale oby także nie lepiej.
Cały czas zastanawiam się nad sposobem rozumowania ludzi którzy tymi klubami zarządzają jaka myśl im przyświeca
No właśnie problem w tym, że chyba żadna. Ekstraklasowi prezesi działają jak pies Pawłowa. Słabe wyniki = zmiana trenera. Opcji alternatywnych nie stwierdzono. To samo było przed chwila u Was, to samo będzie za jakiś czas u nas, potem/przedtem u tych, u tamtych, czy u siamtych. W przypadku Lecha jest to o tyle bardziej żałosne, że przecież oni na tego Skorżę czekali - bez cienia przesady! - długie lata. Gdy wreszcie udało się chłopa zatrudnić, najpierw całkiem ładnie się odwdzięczył, wbrew wszelkim przewidywaniom zdobywając Mistrzostwo. Niestety, chwilę później przyszedł pierwszy kryzys, z Godota zrobił się idiota i tyle go widziano.
I gra Lecha, i - przede wszystkim - jego skład są nieporównywalnie lepsze, niż sugerowałyby to ostatnie rezultaty. Poza tym wiele wskazuje na to, że chłopaki wyczerpali już limit pecha na ten sezon. Najprawdopodobniej zatem wkrótce zaczną punktować. Cholera wie, może nawet tytuł obronią, to przecież Ekstraklasa jest, tu niemożliwe nie istnieje. A potem znów przyjdzie dołek, Janka pogonią, zastąpią Czesiem, albo inszym Stasiem i tak w kółko panie... no nie, już nie Macieju.
pees.
wyznaję taką zasadę może dziwną żę sukces jednej drużyny w lidze pomaga innym
Ta zasada nie jest dziwna. Dziwne wydaje mi się wyznawanie czegokolwiek innego. Bądźmy szczerzy: na plemienny separatyzm i ściskanie kciuków za potknięcia ligowych rywali przyjdzie ewentualnie czas, gdy nasza liga na trwałe zadomowi się w czołowej trójce rankingu UEFA'y. Czyli jeszcze troszkę poczekamy.
"A jednak Jan Urban nigdy nie zagrał dla "Kolejorza". Jako zawodnik Górnika Zabrze i Osasuny Pampeluna rozegrał 57 meczów w reprezentacji Polski, był z nią na mundialu w Meksyku w 1986 roku. - W moje rozmowy z Lechem wmieszała się Legia Warszawa, ale powiedziałem, że nie chcę do niej iść. Wtedy postraszono mnie wojskiem. Pójście do Legii dawało bowiem odroczenie służby. To samo można było uzyskać przy transferze do Górnika Zabrze i to tam poszedłem - mówi. - Tak się te losy układają. Nie chciałem grać w Legii"
Jeszcze miesiąc i zacznie opowiadać jak to Legii pomagają sędziowie
Z tym Lechem to Urban popłynął niepotrzebnie ale ty też nie manipuluj bo to nieeleganckie
Tak się losy układają. Nie chciałem grać w Legii, ale trenowałem ją i jestem z tego dumny.
Trochę inaczej to wygląda ....
Pan Urban w Lechu - uważam, że to dla Nas pewien problem na krajowym podwórku z racji powtarzalności wyników tego trenera w Legii - nie zszedł poniżej drugiego miejsca w lidze. Tak naprawdę, to tylko organizacyjny nieład w Legii za jego pierwszej kadencji i protest Kibiców ( brak dopingu) nie pozwoliły mu na zdobycie mistrzostwa. Drugie podejście było już zdecydowanie lepsze, ponieważ Legia była na wyższym poziomie organizacyjnym. Nie bez znaczenia było też dużo większe trenerskie doświadczenie z poprzedniego okresu w Legii.
Nie oczekuję niczego wielkiego po trenerze Urbanie jeszcze jesienią - nie on przygotowywał drużynę, ta jest w kompletnym chaosie - ale na wiosnę zobaczymy Lecha trenera Urbana. Straty punktowe z ery pana Skorzy położą się cieniem na pozostałej części sezonu trenera Urbana.i należy mieć to na uwadze. Przyszły sezon to już inna bajka.
Wątpię czy panaurbanowy Lech będzie w stanie połączyć grę na dwa fronty - liga i Europa, ewentualnie PP - są tu pewne miarodajne doświadczenia z przeszłości w Legii, a Lech nie ma takich organizacyjnych możliwości jakie ma Legia, więc trudno tu o optymizm, nie w sensie Kibica Legii, ale Kibica ligi i polskich drużyn w europejskich pucharach.
Ja akurat pamiętam go z gry w latach 80 i również pamiętam jego ostentacyjną niechęć do Legii, oczywiście było wtedy tyle mediów ale i tak mimo wszystko gdzie mógł to coś powiedział.
Był taki mecz Legia-Górnik 4-1, pierwszą bramkę strzelili przyjezdni a autorem był Urban, obecnie za takie ostentacyjne cieszenie się by chyba dostał dyskwalifikację.
Naprawdę nigdy nie zrozumiem jak ten człowiek mógł choć minutę być pracownikiem /Legii i to z wielu względów.
Parsifal, idąc tokiem wyznawców Urbana przypisując mu 2 MP z Legią w takim razie w sezonie 2009/10 zajął 4 miejsce.
A teraz uzasadnienie.
Dowód 1.Trener Jan Urban jak został zatrudniony w Legii w 2007 roku popadł w konflikt z piłkarzami o czym oni sami mówili np. Radovicz ale i szara eminencja ITI Pan Mariusz Walter.Nie tylko trenowali bardzo ciężko,ale i Urban im dokuczał i uprzykrzał życie , do tego stopnia,że bali się iść na treningi i niektórzy zastanawiali się czy nie zgłosić dłuższej kontuzji.W każdym razie skarżyli się władzom klubu.Czy na wiosnę 2010 roku się zbuntowali tego nie można przesądzać,ale faktem jest ,że wykorzystano sytuację i po 3 porażkach niechcianego trenera zwolniono. I tu wydaje się,że przetrącono Urbanowi kręgosłup. A jak Pan Walter publicznie go pochwalił.gdy wrócił na posadę,że teraz na niego skarg od graczy nie ma to Janek był już pewien,że jest tylko figurantem zależnym od kaprysów Jaśnie Panów Piłkarzy.
Dowód drugi: Pan Rudolf Kapera w w wywiadzie kilka dni temu dla "ofensywnych" autorytatywnie stwierdził,że w Lechu jest spór i że w szatni trzeba go rozwikłać.Jednocześnie powiedział,że z trenerem Skorżą od dawna nie rozmawiał. Znamy te gierki dyplomatyczno kamuflażowe. Jak mówi,że nie rozmawiał to znaczy,że rozmawiał.A nadto późną wiosną tego roku jak Lech szedł na Mistrza to mówił,że jest z nim w stałym kontakcie.Była to więc jawna próba pomocy wychowankowi poprzez danie sygnału Zarządowi,że trener może się dogadać z piłkarzami.Po tym co Skorża narozrabiał byłoby to trudne, gdyż stanął po drugiej stronie bariery, a tego szatnia nie wybacza.Ale nie niemożliwe.
Dowód 3. Nie wprost. Ktoś naiwny powtórzy za Skorżą,że w tym Lechu zawodziła skuteczność . A ja się odwołam do jednej ze scen filmu :"Piłkarski poker" w której "wchodzą" / typowe określenie korupcyjne/ w napastnika czołowej drużyny, która ze słabeuszem ma przegrać. Małżonka napastnika mówi,że on złapie kontuzję. "O nie , on ma grać i strzelać panu Bogu w okno". Bo gdyby kopnął na bramkę celując leciutko w bramkarza ten mógłby się np. potknąć i nieszczęście gotowe. A tak jak się kopie obok lub nad to się zawsze nie trafi. I w kilka dni po kontrakcie w stojącym samochodzie słychać w radiowej transmisji jak podniecony sprawozdawca, krzyczy :" Grundol sam na sam. No nie. Znowu obok." i za chwilę "znowu nad".Piłkarze na poziomie Ekstraklasy potrafią strzelać bramki co zawodnicy Lecha udowodnili nie raz.Jak nie strzelali to znaczy,że nie chcieli.
I to jest ten cały problem psychiczny o którym mówił ich Prezes i który ma rozwiązać Jan Urban.Mam przekonanie graniczące z pewnością że zadanie wykona.Znaczy chłopcy się odblokują.I jak ktoś mówi,ze ten Lech jest bliżej, to ja dopowiadam, chyba samoośmieszenia się.
Ciekawe podsumowanie na Legia.net piórem Marcina Szymczyka.
"Czerczesow dziesiątym trenerem Legii w XXI wieku"
http://legia.net/wiadomosci,62607-czerczesow_dziesiatym_trenerem_legii_w_xxi_wieku.html
"W XXI w najwięcej trofeów z naszym zespołem zdobył Jan Urban"
i jest to jedyny powód, dla którego nie mogłem się pogodzić z decyzją zarządu. To jest FAKT, a z faktami się nie dyskutuje, podobnie jak z gustami.
Cała reszta jest dobra dla miłośników "Mniemanologii stosowanej".
Mam ogromną nadzieję, że Czerczesow okaże się lepszym trenerem od Berga i zamiast wprowadzać klub na wyższy level organizacyjny skupi się na wyższym levelu drużyny w TME, a Urban nie powtórzy swoich wyników z Lechem, bo plecy "Kolejorza" będziemy oglądać przez lata...
Ja wnioskuje że Lech jest w totalne czarnej du.../
Latem ogłosili że poznańska lokomotywa odjechała Legii o lata świetlne.
Problem w tym że chyba im ktoś po pijaku przestawił zwrotnicę i wpakowali się na ślepy tor.
Teraz mają tylko same złe wybory.Wybrali ten który im daje jakieś nadziej e na przyszłośc
Zatrudniają szkoleniowca którgo Legia 2 lata temu uzanła za" niewystarczający level"
Jeżeli Urban odpali i Lech zacznie punktować zacznie się gadka że szefowie Legii nie poznali się na nim tak jak na Lewandowskim pare lat temu.
O duopolu w tym sezonie raczej możemy zapomnieć
chyba im ktoś po pijaku przestawił zwrotnicę i wpakowali się na ślepy tor.
Bo ten złoty pociąg, o którym jeszcze niedawno wszyscy pisali, to był Lech. Zamiast jechać do Bazylei, chłopaki zakałapućkali się gdzieś pod Wrocław i teraz ni w lewo, ni w prawo, ni do przodu, ni wstecz
A poważniej...
@ Zbyszek:
Nie żebym chciał podważać tok Twojego rozumowania. Przeciwnie, jestem święcie przekonany, że oddaje on przynajmniej znaczną część prawdy. Powiedz mi jednak: myślisz że u Was to było inaczej? Albo wielokrotnie u nas? Albo u tych, tamtych i owamtych? Naprawdę nigdy Ci ten cały "efekt nowej miotły" nie śmierdział?
OK, ja rozumiem, że to nie zawsze tak działa. Czasem trener się po prostu gubi w błędnych wyborach personalnych, czy taktycznych. Kiedy indziej dostaje zwyczajnie tak słaby zestaw ludzki, że nie jest w stanie niczego zeń wycisnąć (ale wtedy to i następcy idzie słabo). Najczęściej jednak szkoleniowcy są u nas zwalniani wskutek nadmiernie wybujałych ambicji zarządu i/albo rażącego braku profesjonalizmu u piłkarzy. No bo jak to tak? Zmiana trenera, każdy, nawet największy leser dostaje carte blanche, dwa-trzy wspólne treningi, jakieś zgrupowanko i... pach-pach! W okamgnieniu brzydkie kaczątko przeistacza się w nadobnego łabędzia. Bramkarz Iksiński nie puszcza już każdej turlającej się w jego stronę szmaty, obrońca Ygrek nie wywraca się o własne kośpyry na widok napastników rywala, pomocnik Alfa nabiera niebywałej chęci do biegania, a snajper Beta umie wcelować w bramkę z pięciu metrów. Łał, normalnie magik z tego trenera, istny Houdini!
Tyle tylko, że gdy już się jaśniepanowie piłkarze tym Houdinimi, ekhem, zmęczą, następuje równie niewytłumaczalna przemiana w drugą stronę. Łabędź znika, pojawia się pokraczne ptaszydło. Zespół znów przegrywa mecz za meczem, no i wkrótce następuje wiadomo co.
Ja wiem. Nie piszę o niczym nowym. Jednak z przypadku na przypadek coraz bardziej mnie to mierzi.
Czwartek 14 października, godz. 16.
Wpisuję właśnie dwudziesty pierwszy wpis w dyskusji w 'jan-urban-w-lechu'. Z poprzedzających 20, jest tak:
jeden - cztery wpisy
a-c10, Senator - 2
Walles, Pancz, corazstarszy, Moros, kibic50, Zbyszek, iocosus, HighDraw, PafesifaL, Bolek, obserwator, anonimowy_legionista - 1
Mówiłem, że obsesjonat?
Jeśli Urban pracował w Legii przez 4,5 roku, to Berg pracował w Legii przez 2 lata.
Trofea (tylko samodzielnie zdobyte) za Urbana: MP 2013, PP 2008, 2013, SP 2008.
Trofea (tylko samodzielnie zdobyte) za Berga: PP 2015
Cieplarniane warunki pracy za Urbana: fetowanie bramek w Warszawie okrzykiem 'ITI spie...', Mirosław Trzeciak w funkcji dyrektora sportowego, ograniczona pojemność stadionu z powodu przebudowy (od jesieni 2008), Ljuboja.
Jak wiesz ja się z Tobą w wiekszości przypadków całkowicie zgadzam tylko,że ja to jeszcze po swojemu opisuję.Tak i teraz uczynię.Ja nie jestem żadnym antypracowniczym zamordystą.Wręcz jestem gorącym zwolennikiem demokratycznego modelu zarządzania. Tylko,że obie strony muszą do tego partnerstwa dorosnąć.Takim absolutnym minimum od którego trzeba zacząć jest akceptacja dwóch zasad: , że wszyscy muszą ciężko pracować, bo jest ileś tam roboty do wykonania i że wydać można tylko tyle ile się zarobi.W wielu firmach to się udaje,ale w piłce i nie tylko jeszcze długo nie.I mnie dziwi to,że dziennikarze piszą o jakiejś piłkarskiej rzeczywistości jako o czymś odrębnym i odmiennym od normalnego oglądu świata,ale i wielu ludzi, którzy gdzieś z kimś i pod kimś pracowali też traktują świat piłki jako nierównoległy..Można by się zapytać jak każdy by ocenił sytuację,w której pracownicy owszem przychodzą do pracy i idą na stanowiska,ale nie wykonują roboty za którą płacą im pensje / mecze ligowe/ ,ale wyłącznie skupiają się na tych robotach za które im dodatkowo płacą / mecze w LE/.A kiedy ich kierownik /trener/ po bezskutecznych zabiegach, aby pracowali tak jak trzeba , bo wie ile muszą wyprodukować przekazuje Dyrekcji / Zarządowi/,że potrzeba środków dyscyplinujących w postaci przesunięcia na inne stanowiska czy odsunięcia wypłaty premii i nagród do czasu nadrobienia zaległości pracownicy mówią,że z tym kierownikiem dalej pracować nie będą. Prędzej doprowadzą Firmę do upadku czytaj spadku.I przychodzą do pracy, idą na stanowiska, ale całą produkcję psują.Dyrekcja po rozpytaniu właściciela Firmy, który stoi murem za kierownikiem słowami i w prasie wspiera go mówiąc,że mowy nie ma o zwolnieniu,że ma ich pełne zaufanie i temu podobne bzdety.W rzeczywistości za plecami właściciela dogadują się z klientami /kibicami/,aby mówili coś o bojkocie towarów Firmy dopóki kierownik siedzi na stanowisku i wypytują pracowników czy znają jakiegoś faceta, który by im pasował jako kierownik. Pracownicy widząc,że mają wsparcie otwarcie bojkotują kierownika, i wskazują jego następcę. Dyrekcja przekonuje właściciela,że kierownik się nie nadaje i,że to jego wyłączna wina,że produkcja szwankuje.I właściciel nawet jak się domyśla co się wydarzyło to udaje,że nic nie wie, gdyż gdyby powiedział,że wie, to musiałby na te knowania zareagować. A tu w dyrekcji jest jego syn. Jak to wystąpić przeciw własnemu synowi?. Robi to co musi. Zwalania kierownika.Zadowoleni są wszyscy : pracownicy, dyrekcja, klienci, publika i nowy kierownik. Pracownicy pokazali,że są siłą sprawczą i kierowniczą.Deklarują,że odrobią zaległości i Firma wyjdzie na prostą. Do następnego razu. Wszyscy biorą należne pieniądze i kółko się toczy dalej. Na zasadzie :" Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy ogromny krok do przodu".
P.S.
A temu co mówi Jan Urban to ja się nie dziwię, bo co ma powiedzieć.Czekam jeszcze aż powie,że miał Lecha zawsze w sercu ,że kibice Lecha są najlepsi w Polsce i że ta hołota warszawska im do pięt nie dorasta i że był głupi,że zgodził się przyjść do Legii,ale jak mógł to jej szkodził.Ale teraz zrozumiał swój błąd i go naprawi i się z tą znienawidzoną Legią rozprawi.
Nie wolno nikomu zabraniać pracować tam gdzie go chcą. Tylko, czy wielu z nich musi japę otwierać? Czy naprawdę czują taki przymus,żeby się skundlić?.