- Kategoria: Ekspres Sportowy
- Zgred Maruda
Siatkarska Liga Narodów
Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) ogłosiła terminarz Ligi Narodów siatkarzy. Impreza zostanie rozegrana we włoskim mieście Rimini od 28 maja do 27 czerwca w "bezpiecznej bańce".
Drużyny będą rywalizować w formacie każdy z każdym, rozgrywając po 15 meczów. W rywalizacji weźmie udział szesnaście reprezentacji, a cztery najlepsze drużyny awansują do finałów i będą walczyć o ostateczny tytuł mistrza siatkarskiej Ligi Narodów. Półfinały i finały zostaną rozegrane 26 i 27 czerwca.
Rozgrywki Ligi Narodów są organizowane przez FIVB od 2018 roku, jako kontynuacja rozgrywanej w latach 1990–2017 Ligi Światowej. Dwie dotychczas rozegrane edycje wygrała Rosja (2018, 2019). Największym sukcesem reprezentacji Polski był brązowy medal wywalczony w 2019 roku. Rozgrywki w 2020 roku zostały odwołane z powodu pandemii koronawirusa.
Terminarz meczów reprezentacji Polski siatkarzy w Lidze Narodów 2021:
2021-05-28: Polska – Włochy (piątek, godzina 19.30)
2021-05-29: Polska – Serbia (sobota, godzina 16.00)
2021-05-30: Polska – Słowenia (niedziela, godzina 19.30)
2021-06-03: Australia – Polska (czwartek, godzina 18.00)
2021-06-04: Polska – USA (piątek, godzina 18.00)
2021-06-05: Rosja – Polska (sobota, godzina 16.00)
2021-06-09: Polska – Bułgaria (środa, godzina 18.00)
2021-06-10: Polska – Holandia (czwartek, godzina 21.00)
2021-06-11: Polska – Brazylia (piątek, godzina 21.00)
2021-06-15: Kanada – Polska (wtorek, godzina 18.00)
2021-06-16: Japonia – Polska (środa, godzina 15.00)
2021-06-17: Niemcy – Polska (czwartek, godzina 21.00)
2021-06-21: Polska – Argentyna (poniedziałek, godzina 19.30)
2021-06-22: Iran – Polska (wtorek, godzina 15.00)
2021-06-23: Francja – Polska (środa, godzina 15.00).
Transmisje meczów Ligi Narodów siatkarzy na sportowych antenach Polsatu.
Vital Heynen podjął decyzję - na turniej Ligi Narodów w Rimini w składzie reprezentacji Polski nie znalazło się miejsce dla bardzo utytułowanych zawodników, którzy wygrywali mistrzostwo świata czy zdobywali medale mistrzostw Europy:
Rozgrywający: Fabian Drzyzga (Asseco Resovia Rzeszów), Marcin Janusz (Trefl Gdańsk), Grzegorz Łomacz (PGE Skra Bełchatów).
Atakujący: Łukasz Kaczmarek (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle), Bartosz Kurek (Wolfdogs Nagoya), Maciej Muzaj (Sir Safety Perugia).
Środkowi: Mateusz Bieniek (PGE Skra Bełchatów), Karol Kłos (PGE Skra Bełchatów), Jakub Kochanowski (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle), Piotr Nowakowski (VERVA Warszawa Orlen Paliwa).
Przyjmujący: Bartosz Bednorz (Zenit Kazań), Tomasz Fornal (Jastrzębski Węgiel), Michał Kubiak (Panasonic Panthers), Wilfredo Leon (Sir Safety Perugia), Kamil Semeniuk (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle), Aleksander Śliwka (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle).
Libero: Damian Wojtaszek (VERVA Warszawa Orlen Paliwa), Paweł Zatorski (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle).
Rozgrywającym, który nie zagra w Lidze Narodów będzie Marcin Komenda, w ostatnim sezonie występujący w Stali Nysa. Do grona nieobecnych dołączy podwójny mistrz świata Dawid Konarski, który o miejsce rywalizował z Łukaszem Kaczmarkiem. Najciekawiej od samego początku wygląda walka o igrzyska na przyjęciu. Na tej pozycji Vital Heynen ma klęskę urodzaju, zarówno jeśli chodzi o zawodników bardziej defensywnych, jak i ofensywnych. Ostatecznie zdecydował się nie zabierać do Rimini zawodników, którzy w ostatnim sezonie występowali w Verva Warszawa Orlen Paliwa, Artura Szalpuka i Bartosza Kwolka, obaj mistrzowie świata. Widać z tego, jak wielka była konkurencja w kadrze o premiowane miejsca.
Liga Narodów będzie ostatnim sprawdzianem reprezentacji przed Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio.
Siatkówkę lubię też za to, że wyrwała się organizacyjnie z polskiej niemocy zorganizowania czegokolwiek w sposób logiczny i skuteczny.
Nawet publiczność jest inna, nastawiona na pozytywne przeżywanie meczów zamiast robienia gnoju i bydła. To jest jakby enklawa w polskim sporcie, która się w pewnym sensie oddzieliła od reszty.
Polska siatkówka daje mi wiarę, że można w Polsce coś zrobić dobrze na poziomie światowym i nawet duże różnice finansowe między naszymi klubami a klubami lig włoskiej czy rosyjskiej, nie skazują nas na porażki.
Polska siatkówka też miała czas upadku ale chyba w latach 90-ych pojawili się ludzie, którzy dali trochę kasy i ludzie którzy wiedzieli jak ją wykorzystać.
Pojawili się trenerzy i zawodnicy, którzy byli gotowi ciężko pracować.
Kiedyś słuchałem wywiadu z którymś z zawodników starszego pokolenia, chyba z lat 90-ych i mówił on o tym jak w juniorach trenowali u trenera Ireneusza Mazura. Treningi były mordercze, po 6-8 godzin dziennie, ale ci którzy je zaakceptowali i wytrzymali wznieśli się na inny poziom.
Mieniła się organizacja szkolenia i gromadzono największe talenty w kilku akademiach, żeby im zapewnić jak najszybszy rozwój.
Nie wiem czy bardzo dokładnie to opisałem, ale sens działań był taki.
Dlaczego nie potrafimy tego powtórzyć w innych sportach zespołowych? Może dlatego że środowisko siatkarskie wywodzi się ze środowisk akademickich i są tam inni ludzie, o czym wspomniałem we fragmencie o komentowaniu siatkówki.
Może dlatego, że siatkówka nie przyciąga patologii kibicowskiej, tylko takich którzy chcą przeżywać pozytywne emocje i nawet w przypadku porażek nie wzywają do bandy zawodników, żeby ich opluć i zerwać koszulki? Po prostu nasza siatkówka, reprezentuje to, czego mi w polskim sporcie brakuje.
Pierwszy mecz Polaków za nami, szybkie trzy zero choć należy dodać z drugą reprezentacją Italii. Bodaj jako jedyni Włosi wybrali inny tok przygotowań, zamknęli się pierwszą kadrą w treningu, szlifując formę w zamkniętych halach.
3:0 (25:19, 25:20, 25:18) z grą nie rzucającą na kolana, bez fajerwerków w zestawie rezerwowym ( Muzaj, Bednorz, Fornal, Kłos, Bieniek, Łomacz / Wojtaszek)
Heynen nie rotował składem, będzie robił przegląd poszczególnych pozycji pod kątem finalnej selekcji, wyboru ostatecznej dwunastki.
Na plus dwaj środkowi Bieniek i Kłos, przyzwoicie Fornal i Muzaj, bardzo słabo Bednorz.
Pierwszy skład nawet nie zdjął bluz dresowych, szykowany pewnie na jutrzejszy mecz z Serbią.
Włosi mają całkiem wywalone na Ligę Narodów, ciekawe jak na tym wyjdą, my się tniemy, bo musimy wywalić jeszcze 1/3 kadrowiczów.
Swoją drogą doczekaliśmy czasów że polska męska siatkówka stała się potworem. Mamy taki potencjał, takie bogactwo wyboru, że na główny problem oprócz trafienia z olimpijską formą, wyrasta sprostanie oczekiwaniom, udźwignięcie presji nałożonej na faworyta.
Z punktu widzenia dyscypliny dzisiaj bardzo ciekawy dzień. Pojedynek mistrzów świata z mistrzami kontynentu europejskiego - Polska : Serbia, zapowiada dobrą siatkówkę.
Wieczorem natomiast także ciekawe starcie USA : Brazylia. Oba mecze prócz sportowych smaczków interesujące pod kątem taktyk i składów.
A jako creme de la creme - piłkarski finał Ligi Mistrzów
W meczu 2. kolejki Ligi Narodów siatkarzy Polska wygrała z Serbią 3:1. Kluczowa dla losów tej konfrontacji była znakomita dyspozycja Wilfredo Leona w polu serwisowym. Śmiało można powiedzieć Leon - Serbia ( 25 punktów w tym 13 asów z czego jeden z prędkością 135,6 km/godz ) wg Volleyball World : NEW WORLD RECORD 13 Aces in 1 MATCH By! Co ważne punkty asami zdobywał seriami odbierając zapał i chęci Serbom.
https://www.onet.pl/sport/onetsport/liga-narodow-wilfredo-leon-pobil-rekord-swiata-niesamowity-wyczyn/0v473gs,d87b6cc4
Serbowie mają z nami rachunki z ostatnich MŚ dlatego mecz był dla nich bardzo prestiżowy i ambicjonalny, szkoda jednak że nie mogli skorzystać ze znanego z Plus Ligi Lisinaća (kontuzja) oraz od nowego sezonu w Plus Lidze Kovačevića (uraz).
Heynen realizując swój plan na ten turniej wystawił całkowicie inny skład kadry i chyba określenie - jedynie zbliżony do pierwszego, będzie adekwatne.
Drzyzga, Leon, Kurek, Semeniuk, Kochanowski, Huber oraz Zatorski (l). Bardzo dobry występ Semeniuka, którego świetne występy w Zaksie Kędzierzyn Koźle zaowocowały powołaniem do kadry. Absolutnie bez najmniejszej tremy, wręcz przeciwnie, drugi po Leonie w ilości zdobytych punktów kończył ataki, punktował blokiem. Coraz mocniej puka do drzwi ostatecznej dwunastki na Igrzyska Olimpijskie. Kurek w znany sobie sposób rozkręca formę powoli, zaliczył poprawne zawody. Kochanowski wraca na swój dobry poziom także Huber pokazał się z dobrej strony.
Mecz wyrównany w pierwszym secie, po 2 - 0 jak to w siatkówce...rozluźnienie, spadek koncentracji 2 - 1, czwarty set z królem polowania Leonem był jedynie formalnością.
Polska: Kurek, Leon, Drzyzga, Kochanowski, Semeniuk, Huber, Zatorski (libero) oraz Kaczmarek i Śliwka
Serbia: Krsmanović, Ivović, Jovović, Perić, Atanasijević, Podrascanin, Peković (libero) oraz Luburic, Kujundžić, Batak, Kapur (libero) i Kovac
Dzisiaj gramy ze Słoweńcami, z którymi to my mamy swoje rachunki. Spodziewana trzecia wygrana, choć mam wrażenie, że będzie to trudniejszy mecz od dwóch pierwszych biorąc pod uwagę plan Heynena. Wyjdzie już trzeci zestaw kadry, tym samym pilnując równych obciążeń, pokażą się wszyscy reprezentanci.
Z ważnych wczorajszych spotkań
USA - Brazylia szybkie 0:3 (22:25, 23:25, 19:25)
Włochy - Słowenia szybkie 0:3 (23:25, 19:25, 15:25)
Argentyna - Kanada bardzo szybkie 0:3 (17:25, 21:25, 17:25)
ps: Senatorze - cała przyjemność po mojej stronie
Dwa mecze za nami które już pokazały, że mamy szeroką, silną i wyrównaną kadrę. Należy pamiętać, że Vital nie zabrał do Włoch, co najmniej czterech grajków, którzy zapewne nie gorzej (od obecnych reprezentantów), graliby na tym turnieju. Oj, oj mamy urodzaj bogactwa w Polskiej siatkówce na kilka lat.
Co mnie raduje najbardziej? Blok, blok i jeszcze raz blok. Polska ściana zazwyczaj punktuje w bardzo ważnych momentach w poszczególnych setach. Rywal zaczyna się nakręcać, łapie wiatr w żagle, a tu nagle czapa, zaraz druga i już przeciwnik zaczyna orientować się, że na sieci z nami nie pohula. Bardzo udanie gramy wyblokiem w pierwszej akcji po przyjęciu czy na kontrze. Nasz blok to uczta dla moich oczu. Czysta przyjemność oglądania.
Semeniuk wszedł do kadry z buta, potwierdzając obecnie swoją dobrą formę i umiejętności. Nasz siatkarski Leon Messi jak nie demolował rywali zagrywka (czy też odrzucał od sieci) to w decydujących piłkach w górze nie popełniał błędów. Ogólnie rzecz biorąc wszystkich kadrowiczów można chwalić za poszczególne elementy techniczne czy taktyczne.
Ciekawe czy dziś wyrównamy rachunki ze Słoweńcami. Jak napisałeś, pewnie zobaczymy dziś kolejną szóstkę, lecz ten fakt jakoś specjalnie mnie nie martwi. Niech dla naszych orłów przestrogą będzie III set z Serbią. Zabawy (rozluźnienie) były trochę niepotrzebne.
Z innych parkietów:
Japończycy jak na razie sporą niespodzianką VNL. W trzech meczach kolejno spakowali Iran 3:0, Holandię 3:2 oraz Rosję również 3:2. Szczególnie wygrana ze Sborną budzi szacunek. Oby za wcześnie nie wystrzelili z formą przed IO. Ostatnie wyniki wskazują, że skośnoocy na własnej ziemi mogą z dostarczyciela punktów przeobrazić się w bardzo groźną ekipę.
Również Francja zanotowała komplet zwycięstw, potwierdzając aspiracje do strefy medalowej w Japonii.
Natomiast dziwi mnie słaby start Argentyny z Brazylią i Kanadą po 0:3 w plecy. Z Amerykanami w końcu potrafili ugrać pierwszego seta, wygrywając do 23. Jednak w pozostałe trzy partie przegrali już wyraźnie do 21, 15 i 19.
Jeżeli chodzi o typy bukmacherskie, to warto podjąć ryzyko i szukać wygranej Kanadyjczyków z wyżej notowanym rywalem. Ekipa czerwonego klonu poważnie traktuje turniej VHL
...Dobrze że Słoweńcy nie jadą do Tokio, a we wrześniowych ME my w strefę pucharową idziemy z A-C, oni z B-D...
A na poważnie, część już opisał - Sektor ( miło, że nie odpuściłeś siatkówki ) a dodać można kilka rzeczy rzucających się w oczy. Oba zespoły mają bardzo różne najbliższe cele, dlatego Heynen trzyma się konsekwentnie swojego planu budując formę i zespół pod Igrzyska w Japonii. Dla Słoweńców imprezą docelową są ME we wrześniu, dlatego ogrywają swoje pierwsze zestawienie plus pierwszoplanowe zmiany. Zestawienie od lat zgrane, znające się bardzo dobrze i tak samo bardzo dobrze funkcjonujące. A że nam nie leżą...no nie leżą, na przestrzeni ostatnich kilku lat na osiem spotkań wygraliśmy niestety tylko dwa.
Mecz w naszym wykonaniu brzydki, dużo tzw. brudnej siatkówki, należy jednak pamiętać, że na parkiet wyszedł już (!) trzeci skład szóstkowy. I nawet w takim składzie w czwartym secie jedna/dwie udane akcje mogły doprowadzić do tie breaka...a piąty set zawsze jest niewiadomą.
Martwi postawa Kaczmarka i Śliwki, a już szczególnie Kubiaka, cieszy gra Bieńka, który wyróżniał się na tle innych. O ile pierwszych dwóch można zrozumieć zmęczeniem...( liga + zakończona sukcesem LM) o tyle zastanawia bardzo słaba wręcz tragiczna gra Kubiaka...Dla mnie w obserwacji człowiek który przyzwyczaił nas do „zarządzania zespołem” był cieniem samego siebie. I tu niezależnie od formy a raczej jej braku, przeleciała mi przez głowę myśl – czy oby nasz kapitan nie ma wewnętrznego problemu z samym sobą...że wyszedł dopiero w trzecim zestawieniu (?) a nie we wcześniejszych. Z punktu widzenia pozycji mógł zagrać z Włochami zamieniając się rolami z Bednorzem, który mógł zagrać wczoraj ze Słowenią. No nic, niech dalsze mecze pokażą zdecydowanie lepszą postawę pana Michała, bo rola kapitana jest bardzo potrzebna, natomiast „ewentualny foch” - wręcz przeciwnie (!)...
Polska - Słowenia 1 – 3 ( 22:25, 25:23, 19:25, 23:25 )
Polska: Kaczmarek, Bieniek, Śliwka, Łomacz, Kłos, Kubiak - Wojtaszek (libero) oraz Muzaj, Fornal, Drzyzga
Słowenia: Stern, Pajenk, Cebulj, Ropret, Kozamernik, Urnaut - Kovacić (libero) oraz Videcnik, Vincić, Sket, Mozić
W 2012 roku wygraliśmy Ligę Światową żeby później polec w londyńskich olimpijskich szrankach, a to przecież medal tej imprezy i to najlepiej złoty jest obecnie Świętym Graalem polskiej siatkówki. Z tego też względu wynikami w Lidze Narodów się nie przejmuję, za to jaką kadrę do Tokio zabierze Heynen ciekawi mnie już bardzo i pod tym kątem to co dzieje się w Rimini jest interesujące.
Zgred & Sektor, czy na ten przykład wyobrażacie sobie Igrzyska w Tokio bez Kubiaka!? Mhm, trochę abstrakcja, ale ... !? Byłby to osobisty dramat naszego kapitana, ale jeżeli z formą nie dojedzie, to czy miałby jechać za zasługi? A jak jego ewentualna absencja mogłaby wpłynąć na zespół? Dla mnie Kubi był reprezentacyjnym pewniakiem obok Wilfredo, Kurka, Fabiana, ale Semeniuk wchodzi do kadry bez respektu, Fornal też sprawia pozytywne wrażenie, Śliwka może irytować "miękką grą", ale czy w optymalnej swojej formie, któryś z przyjmujących ma właśnie lepsze przyjęcie od niego? Fakt że w optymalnej swojej formie Kubi z kadry jest również nie do wyjęcia, ale czy już w Rimini zdąży ją uzyskać, a jeżeli nie ... to co zrobi Heynen? Będzie cierpliwie czekał? Przyznaję, że samemu oprócz pozycji Leona to w dalszej kolejności o hierarchię wśród przyjmujących bym się nie pokusił. W szóstce obok serwisowego rekordzisty wydawałoby się oczywistym wystawić kogoś z dobrym przyjęciem, ale ... "na dziś" właśnie w tym elemencie wydawałoby się że "pewniacy" Kubi z Śliwką dołują, a Semeniuk z Fornalem dają radę. Z przyjmujących tylko "ofensywny" Bednorz raczej dostosował formę do dotychczasowych "pewniaków".
Na Igrzyska poleci dwunastka! Zakładam, dwóch atakujących Kurek i ??? Dwóch rozgrywających: Drzyzga i ??? Jeden libero: moim zdaniem Zatorski choć Wojtaszek pewnie broni nie złoży, trzech środkowych - dla mnie pewniakiem jest tylko Bieniek, no i pozostaje czwórka przyjmujących z jednym niepodważalnym Leonem. Kto odpadnie? Na dziś(!) hipotetycznie i teoretycznie byliby to, z atakujących Kaczmarek, wśród środkowych: Nowakowski(!?) i Huber a wśród przyjmujących: Bednorz i Śliwka lub Kubiak!? Wyniki w Lidze Narodów mnie nie interesują, ale rywalizacja o wyjazd do Tokio wśród naszych kadrowiczów wygląda frapująco!
Drzyzga, Łomacz, Zatorski, Nowakowski, Bieniek, Kochanowski, Leon, Kubiak, Kurek, Semeniuk, Kaczmarek, ?
Nie bez powodu trener wyraźnie powiedział, że mogą pojechać nie koniecznie najlepsi... (Kubiak)
Iocosusie
W każdym wywiadzie przed Ligą Narodów nasz trener wcale nie ukrywał jakie ma przygotowawczo-selekcyjne podejście do tegoż turnieju. Malo tego, podkreślał, że różne mogą być wyniki spotkań przygotowując niejako nasz medialno- społeczny tygiel w dyscyplinie dmuchania balonów. Ma pełną świadomość wraz z zawodnikami jaki jest priorytet tego przedziwnego terminami pandemicznego sezonu. Tak jak piszesz, "święty Gral" jest jeden(!) a przygotowaniem do jego zdobycia jest właśnie rozgrywany turniej.
Nie napiszę, że nasi siatkarze "czniają" wyniki, czy tam nie przywiązują do nich należytej wagi...tak z całą pewnością nie jest. Wzajemność pozytywnej rywalizacji o paszporty do Tokio jest/będzie najlepszym aspektem budowania należytej formy.
Nie wiemy jak rozpisany jest cykl pracy na obciążeniach, nad fizycznością/wydolnością robiony po za kamerami na treningach. Istotą będzie osiągnięcie najlepszych parametrów poszczególnych zawodników, także w odpowiednich ustawieniach na parkiecie. Jedna rzecz jest natomiast pewna...Heynen nie może tego "przegrzać", musi tak prowadzić obciążenia wykorzystując ten miesiąc aby szczyt formy oscylował na koniec Ligi Narodów, który będzie już tylko podtrzymany do Tokio.
Największy jak się wydaje problemem jest moim zdaniem to, że cała osiemnastka "startuje" w przygotowania z różnych poziomów dyspozycji fizycznej, przykładem jest postawa Semeniuka w porównaniu z Kaczmarkiem i Śliwką. Wszyscy z jednego klubu po znaczącym sezonie a różnice widać gołym okiem. Podobnie jak Semeniuk np: Bieniek wygląda już teraz lepiej, Kurek z Leonem (w ataku) są w połowie drogi, Muzaj się męczy męcząc wszystkich, dla mnie pierwszy kandydat do pozostania w domu...Zatorski ( oby bez jakiegoś urazu), Drzyzga i Łomacz to moim zdaniem pewniacy.
No i Kubiak(!)
Momentami przykro było patrzeć jak sam gotował się swoimi brakami. Dawno nie widziałem Kubiaka na takich minimach...Czy wychodzi aż tak reakcja na trudny sezon w Japonii, czy dodatkowo niedyspozycja dnia (?) Jakieś ukrywane sprawy ambicjonalne(?)
Dobrze nie wygląda w przyjęciu ani w ataku, młodzieniaszkiem jak wiemy też nie jest -
ale:
Ale jak wiemy robi różnicę. W kadrze od 2011 roku czyli dekadę, dwukrotny MŚ, kapitan reprezentacji od roku 2015, prawdziwy kapitan, nie papierowy w protokole po meczowym z olbrzymią cechą przywódczą i organizacyjną. Czy mogę wyobrazić sobie kadrę bez Kubiaka - mogę i taki czas nadejdzie, ale czy wyobrażam sobie brak Kubiaka w Tokio(?) - Nie - tego sobie nie wyobrażam, nawet kiedy przyjdzie mu "zagrać" nie pierwszo planową rolę...Nie -gdyż spina osobowością charakter tej grupy ludzi.
Dlatego ten turniej ma takie znaczenie ( nie koniecznie wynikowe) aby w należytym czasie obnażyć wszystkie braki czy niedociągnięcia indywidualne i zareagować także niejednokrotnie indywidualnie pod progres dochodzenia do odpowiednich parametrów, poziomów formy(!) A, że nieraz boli - musi boleć(!) Na tym polega ta zabawa...(!)
Witaj w siatkarskim klubie Śmiało włączaj się w dyskusje, tutaj jest dużo spokojniej niż bywa w głównych wątkach...
Drugą rundę polscy siatkarze rozpoczęli od rozegrania "sparingu" z sympatyczną reprezentacją Australii. Mecz wygrany w krótkim czasie, jednostka treningowa zaliczona.
Polska - Australia 3:0 (25:16, 25:10, 25:12).
Australia: Smith, More, Dosanjh, Weir, Garett, Motte, Perry (libero)
Polska: Nowakowski, Kaczmarek, Drzyzga, Semeniuk, Fornal, Huber, Zatorski (libero)
Pierwszy raz zagrał w Rimini Nowakowski, choć słowo zagrał byłoby nadużyciem...zaliczył dwa sety głównie w przejściach po akcjach kolegów. Być może jest coś na rzeczy co nie jest podane do ogólnej wiadomości medialnej. Natomiast Semeniuk jest na dobrej drodze do dwunastki, utrwalając ten fakt każdym występem.
Dzisiaj Ameryka, jutro Rosja, a więc pełna weryfikacja ( na jakim etapie jesteśmy) naszej kadry.
Polska – USA 3:0 (25:17, 28:26, 25:17)
Dobry mecz Polaków właściwie w każdym aspekcie siatkarskiego rzemiosła. Wynik jest wymowny, choć w drugim secie nie ustrzegliśmy się kilku błędów dających punkty Amerykanom. Obecna specyfika gry, prócz technicznych fajerwerków w atakach, czy potężnych blokach, sprowadza się głównie do dwóch podstawowych elementów - zagrywki i kontr.
Wczorajszy mecz był jak otwarty siatkarski elementarz. Zdecydowanie Polacy górowali w elemencie zagrywki nad rywalami, natomiast Amerykanie nie osiągając poziomu zagrożenia naszego przyjęcia, niejako pomagali nam w rozegraniu akcji. Łomacz przy dokładnym przyjęciu miał otwarte cztery strefy ataku, grając dobre zawody często uruchamiał środek gdzie Bieniek czy Kochanowski punktowali aż miło.
Dobrze graliśmy blokiem i co bardzo ważne także wyblokiem, który umożliwiał rozegranie nam udanych kontr, czyli tak istotnego sposobu zdobywania przewagi. Kilka wymian vin/vin wygranych na najwyższym poziomie, nakręcał naszych siatkarzy do niestandardowych rozwiązań.
Wynik mówi sam za siebie, trzy sety z których jeden bardziej wyrównany, wygrany na przewagi i dwa wygrane różnicą ośmiu punktów. I choć Amerykanie są także w etapie roszad składem, to ciągle ci sami Amerykanie, nie mówiąc już o tym, że nasz zespół na każdy mecz wychodzi w innym zestawieniu...
Ładny siatkarski pojedynek, w którym Polacy byli zdecydowanie lepsi.
Polska - Bednorz, Bieniek, Drzyzga, Kłos, Kochanowski, Kubiak, Kurek, Leon, Łomacz, Muzaj, Semeniuk, Śliniak, Wojtaszek, Zatorski
USA - Anderson, Averill, Christenson, Defalco, Ensing, Holt, Jaeschke, Jendryk II, Muagututia, Patch, Shoji, Stahl, Tuaniga, Watten
Dzisiaj - Rosja, mecz na "bomby"...w zagrywce, w ataku i na bloku.
Zapowiada się ciekawie, bardzo ciekawie.
Były "bomby"...w zagrywce, w ataku i na bloku.
Polska - Rosja 3-1 (21-25, 25-19, 25-19, 25-14)
Polska: Muzaj, Kłos, Leon, Drzyzga, Bieniek, Kubiak - Zatorski (libero) oraz Nowakowski, Łomacz, Kaczmarek
Rosja: Michajłow, Muserski, Kliuka, Pankow, Wolwicz, Wołkow - Gołubiew (libero) oraz Poletajew, Siomyszew, Bogdan, Kobzar
Polscy siatkarze w imponującym stylu pokonali reprezentacje Rosji 3:1, notując piąte zwycięstwo w rozgrywkach Ligi Narodów. Podrażnieni porażką w pierwszym secie Biało-Czerwoni w kolejnych partiach nie pozostawili wątpliwości swojemu rywalowi, wygrywając je kolejno do 19, 19, a w czwartej do 14!
Mecze z reprezentacją Rosji od zawsze niosą sobą duży ładunek emocjonalny, nie tylko wśród kibiców, ale także wśród siatkarzy. Nie inaczej było tym razem, choć obeszło się bez pyskówek, a to dlatego, że Rosjanie z każdym setem zwieszali głowy coraz niżej...
Najważniejszym elementem pojedynków ze Sborną jest odsunięcie ich od siatki zagrywką oraz kilka punktowych bloków na liderach. Spełniając ten warunek powoduje się w ich szeregach zniechęcenie, zaniechanie, siatkarski marazm.
Właśnie tak zagrali Polacy, nie dając im strzelać po trzecich metrach, musieli się męczyć atakami z niedociągniętych piłek skazanych na bloki, czy udane pod kontry wybloki.
Po raz kolejny funkcjonowała nasza zagrywka, i nie chodzi tylko o Leona, jego ponownie kilka asów. Cały zespół prezentuje się w tym elemencie bardzo dobrze! Widoczna jest praca i nacisk na treningach na kierunkowość, zmienność i siłę zagrywki. A przede wszystkim mały procent błędów, co powoduje, że podjąć równą walkę z nami, jest bardzo trudno!
Było też kilka wymian vin/vin które są jak miód dla jednych i jak gorycz dla drugich...najdłuższa bodaj ponad 40 sekund, jak i inne padały łupem naszych siatkarzy.
Z psychologicznego punktu widzenia takie akcje mają ogromny wpływ na przebieg seta/setów, a nawet meczu.
Cieszy postawa Muzaja, który jeśli wygra sam ze sobą ( ściąganie piłki nadgarstkiem przy ataku) może być ważną składową drużyny. Podobnie Nowakowski, choć oszczędzany ze względów zdrowotnych pokazuje swoje zalety i doświadczenie. Kubiak zaczyna powoli wchodzić na lepszy poziom. Bieniek jest już na poziomach bardzo wysokich, dobrze gra Kłos. Leon na linii końcowej króluje, w ataku jeszcze trochę mu brakuje, a i tak kończy piłki.
Co dalej? Teraz trzy dniowa przerwa...ale tylko meczowa, bo za zamkniętymi drzwiami treningów trwa walka o wyjazd do Tokio. Jak Heynen to ogarnie końcowo - ? Ależ ma niewdzięczną rolę...przecież kilku zostać musi!
Nic nie piszesz o składach USA i Rosji, wyciągam więc wniosek , że grali najmocniejszym. Drugi wniosek musi być taki, jesteśmy diabelsko mocni choć do Igrzysk trochę czasu i forma nie musi być tych drużyn optymalna.
CO do Słowenii to przecież sam pisałeś Spodziewana trzecia wygrana, choć mam wrażenie, że będzie to trudniejszy mecz od dwóch pierwszych biorąc pod uwagę plan Heynena
Wygranej nie było ale chyba ważniejszy jest Plan Heynena
Wszystkich meczów nie oglądam ( za duży staff ). Niemniej jednak widać że Amerykanie mają swoje problemy...pt: Anderson i Sander, czyli ich dwie pierwsze strzelby. Pierwszy nie grał ponad rok, drugi dopiero wraca po ciężkiej kontuzji. Mają kilka nowych nazwisk (Patch, Defalco, Stahl czy Averill ) którzy wchodzą w grę z potencjalnie słabszymi przeciwnikami.
Na nas wyszli tym co mają najlepszego z marnym jak wiemy skutkiem. Czy jest to wypadkowa obciążeń teraźniejszych, czy formowania się wyjściowego składu - nie wiadomo, ale moim zdaniem nie jest to zespół na takim poziomie jaki mieli w przeszłości.
Jednak to zawsze Amerykanie, którzy za darmo pola nie oddadzą.
Rosja ma większy potencjał w kadrze i do meczu z nami także rotowali składem, jednak nie mają trafnych podmian na wszystkich pozycjach, co było dokładnie widać w meczu z nami.
Odmrozili Muserskiego oraz Wołkowa ( bardzo dobre zawody). Reszta znana z parkietów ze starym (mało ruchliwym) Wolwiczem. Jest podmiana na rozegraniu, ale bez rewelacji.
Podobnie jak Amerykanie wyszli najmocniejszym składem...i polegli.
Czy będą się liczyć w Tokio? Oczywiście - będą.
Z tego co da się zauważyć wyróżniającymi zespołami są Brazylijczycy i Francuzi. Mają swoje "zawieszenia"...ale generalnie grają mocno. W przypadku jednych i drugich składy opierają się na znanych siatkarzach, jednak Francuzi mają większy zakres równoważnych zmienników niż Canarinhos.
Generalnie do szkieletów ( czwórki zawodników) wszystkich znaczących zespołów, trenerzy tasują ustawienia w poszukiwaniu pozostałej dwójki.
Takiego zasobu - trzech szóstek nie ma żadna reprezentacja, mamy urodzaj.
Dlatego właśnie plan Heynena...jest jedną z bardziej strzeżonych tajemnic państwowych
Reprezentacja Polski nie miała najmniejszych problemów z pokonaniem Bułgarii. Z dużą swobodą nasi siatkarze zwyciężyli w trzech setach i dopisali kolejne trzy punkty na swoje konto. Po trzech dniach przerwy od meczów męskie zespoły powróciły do gry. Vital Heynen tym razem pozwolił odpocząć Kubiakowi, Kurkowi, Semeniukowi oraz Bieńkowi.
Warto dodać, że w zespole naszych rywali następują zmiany pokoleniowe. Bułgarzy z nami grali młodym, perspektywicznym zespołem, dlatego wynik i przebieg meczu był do przewidzenia.
Polska - Bułgaria 3:0 (25:19, 25:15, 25:12)
Polska: Drzyzga, Kaczmarek, Kochanowski, Huber, Bednorz, Leon, Wojtaszek (libero) oraz Muzaj
Bułgaria: Kartew, Parapunow, Asparuchow, Seganow, Kolew, Petrow, W. Iwanow (libero) oraz Ljuckanow, Kariagin, Stankow, S. Iwanow
To samo z Muzajem i Kaczmarkiem. Kurek swoje lata już ma, no ale... to przecież Bartek Kurek!
No, nie zazdroszczę trenerowi. Jeśli przywiezie medal, to będą go nosić na rękach, jeśli nie - wyciągną mu na bank złe powołania. Dobrze, że tego Leona mamy. Dzisiaj mu ta zagrywka ciężko szła ale parę razy te 130 km/h wyciągnął.
Owszem Bednorz zagrał dobrze, dzisiaj zagrał dobrze, rzecz w tym, że na tle młodych Bułgarów...Semeniuk się wyróżniał z o wiele lepszymi przeciwnikami.
Jutro Holandia a w piątek Brazylia, tu będą ciekawe składy i gra dużo trudniejsza.
Dzisiaj wszyscy się dobrze bawili...
Ale to prawda, wybór jest ogromnie trudny, kilku będzie "poobijanych" ...No nic, zobaczymy, to dopiero półmetek rozgrywek.
Polacy pokonali Holendrów 3:0 w Lidze Narodów.
Polska – Holandia 3:0 (25:15, 25:17, 25:16)
Polska: Łomacz, Śliwka, Bieniek, Muzaj, Fornal, Kłos oraz Zatorski (l).
Holandia: van Solkema, Tuinstra, Plak, van Tilburg, van Schie, Wiltenburg oraz Ottevanger (l), Keemink, Abdel-Aziz, Andringa.
Niespełna półtorej godziny potrzebowali zawodnicy Vitala Heynena, by pokonać reprezentację Holandii, która w żadnym momencie nie sprawiła problemów mistrzom świata. Różnica klas między zespołami Heynena i Roberto Piazzy była widoczna gołym okiem. Selekcjoner polskiej ekipy nie dokonywał żadnych zmian w składzie, choć pewne zwycięstwo z Pomarańczowymi nie oznacza, że wszyscy zawodnicy wzorowo się spisali.
Spore problemy miał atakujący Maciej Muzaj, który pierwszy punkt atakiem zdobył dopiero przy stanie 4:3 (!) w... drugim secie. Pierwszą partię zakończył bez punktu ze skrzydła, atakując kilka razy...Niestety stary nawyk ściągania piłki nadgarstkiem ogranicza tego siatkarza w kreatywności ataków. Grając na ataku trzeba punktować, miast umożliwiać kontry rywalom...Moim zdaniem pierwszy na liście "brak aprobaty".
Po dwóch właściwie meczach sparingowych z Bułgarią i Holandią, dzisiejszego wieczoru czeka nas pojedynek z vice mistrzami świata Brazylią. Bardzo ciekawe spotkanie z dużą dozą dodatkowych smaczków siatkarskiej elity. Ciekawe z punktu widzenia taktyk i selekcji obu drużyn których celem jest złoto Igrzysk Olimpijskich.
Edit: nie umie?
Z tego co czytam na tt, objawił się natomiast taki "szaleńczy"(!?) plan personalny na Igrzyska. Nasz kapitan jest nie do wyjęcia, bez względu na obecnie prezentowaną formę. Zmiennicy Kurka gwarancji nie dają, dziś ponoć zawiódł Kaczmarek, a skoro tak, to zamiast drugiego atakującego weźmy do Tokio piątego przyjmującego? Czyli Kubiaka, Semeniuka, Śliwkę, Bednorza lub Fornala i piątego Leona, który przy gorszej dyspozycji Kurka na ataku właśnie przechodziłby na jego pozycję.
Zgredzie według Ciebie kompletne SF, czy w takim "szaleństwie" byłaby metoda?
Rozumiejąc postępowanie Vitala trochę go nie rozumiem. Można rotować dalej ale inaczej dobierając zawodników do przeciwników. Kubiak jest pod formą i to wiemy wszyscy, może lepiej aby on porozbijał Bułgarów albo Holendrów, a na Brazylię puścić Leona? Trochę też brak tu konsekwencji, bo Bednorza zdjął jak mu nie szło, Kubiaka nie rusza.
Reprezentacja Brazylii była zdecydowanie lepsza od siatkarzy z Polski i po wygranej 3:0 wskoczyła na 1. miejsce w tabeli Ligi Narodów. Nasi siatkarze nie mieli argumentów, aby odpowiedzieć na ataki i grę lepiej dysponowanych rywali. Choć wisiał na włosku set drugi, w gdybanie bawić się nie ma sensu i to z kilku powodów.
Polska - Brazylia 0-3 (17:25, 26:28, 19:25)
Polska: Drzyzga, Kubiak, Kochanowski, Bieniek, Kaczmarek, Semeniuk / Wojtaszek oraz Nowakowski, Muzaj, Łomacz, Leon.
Brazylia: Leal, Wallace, Mauricio, Isac, Bruno Rezende, Lucarelli / Thales oraz Alan, Mauricio Borges.
Panowie, szczerze mówiąc kiedy realizator transmisji wyświetlił nasze wyjściowe ustawienie zdałem sobie sprawę że ten mecz do długich należał nie będzie...
Obserwując jak grali Brazylijczycy ( plus/minus) połowę turniejowych zmagań, wychodzili zazwyczaj podstawowym składem. Podmiany robili przy ugruntowanych wynikach robiąc zmiany jedynie na pozycjach. Innymi słowy ogrywali swoją wyjściową szóstkę, realizując schematy poszczególnych wariantów w ofensywie jak i defensywie. Zostawiając ataki bo był to właściwie mecz Wallaca z Polską,..imponowali obroną pod szybkie kontry. Byli/ są w tym aspekcie gry świetnie ustawieni, a ilość podbitych piłek po naszych atakach ( atakach które przechodziły obok bloku) była znaczącą wartością. Nawet gdy "gonili" piłki ratunkowe potrafili pomimo naszego bloku tak wyprowadzać akcje aby dawały im punkty. Nawet "farfocle" potrafiły im wchodzić w nasz parkiet...
Abstrahując na moment od naszej wyjściowej szóstki widać że są na innym poziomie fizycznym, zdecydowanie w tej chwili, w tym czasie mają większą dynamikę, szybkość reakcji. Oczywiście nie ma wiedzy jak trenują oba zespoły w dniach po za meczami...jakimi planami obciążeń idą od początku turnieju, nie zmienia to faktu - różnica jest widoczna.
Składy wyjściowe
Jedno jest pewne, Heynen nie bacząc na nic realizuje swój plan. Z punktu widzenia zarządzania "potencjałem ludzkim" - czytelnie i rzetelnie i ( jak na razie) niezmiennie. Mało tego, robi to jak sądzę wiedząc o możliwych różnicach w wydolności poszczególnych siatkarzy w stosunku do rywali (patrz wyżej)...Szkoda, że wypadł z ważnej pozycji atakującego przeziębiony Kurek, natomiast zastępujący go Kaczmarek na tle Brazylijczyków raczej dużego kunsztu nie pokazał. Dlatego ciągle i niezmiennie imponuje mi debiutant Semeniuk, który bez względu na narodowość czy uznanie rywali robi swoje.
Kubiak nadal jest swoim cieniem pod formą, Wojtaszek z błędami, także w komunikacji nie dał nic więcej ponad standard, Drzyzga, "dziwnie" w rozegraniach, myląc dobre kilka razy nawet swoich kolegów w ataku...mało rozgrywał, mało starannie, nierzadko gubiąc rytm.
Nowakowski niby jest, ale go nie ma...na przemian z Bieńkiem. Ta zamiana myślę jest ćwiczona pod konkretne rozwiązanie już na Igrzyskach, pod dobrą zagrywkę Bieńka na poziomach ważnych, decydujących styków punktowych. Zamykając w opiniach wczorajszy mecz - dla mnie są w treningu na obciążeniach, stąd też wynika "przymulenie"...
Reasumując
Heynen rozpisał swój plan, dokonał powołań i wierząc w swój zamysł, realizuje go w/g swoich dodatkowych podpunktów. Wyniki meczów są ważne, ale co widać, nie są główną wartością tego turnieju. Nie robi ustępstw, miast wczorajszej szóstki która wyszła na parkiet, każdy nawet mało zorientowany kibic siatkówki - wystawiłby lepszy jakościowo zestaw graczy, a chcąc "grać mecz"...również zmianami szukałby rozwiązań.
Jako obrońca tytułu MŚ zdaje sobie sprawę, jak wrażliwej tkanki, narodowego dobra dotyka, a przecież wszyscy wiemy w jakim celu udajemy się do Tokio.
Idziemy swoją drogą, inną od innych drużyn. Brazylia, Francja, nawet Słowenia, Rosja mniej, grają dobrze już teraz składami wyjściowymi lub zbliżonymi do wyjściowych. Słowo -teraz- dźwiga sens najważniejszy... bowiem siatkówka w Tokio będzie grana za około półtora, prawie dwa miesiące, a lepiej skutkować formą w progresie (!) niż dmuchać i chuchać aby ją utrzymywać, przedłużać...
Iocosusie
Rosjanie w ostatnich meczach ( nie z nami) zaczęli ponownie ogrywać Muserskiego ( pamiętny finał z USA) na ataku...tylko on już ma swoje lata. Natomiast Leon w formie potrafi mierzyć blok atakiem. Czy zmieniać mu pozycję - moim zdaniem nie. Ale, czy w tzw, "potrzebie chwili" zastosowanie takiego wariantu pod konkretny wynik - pewnie nie jest to niemożliwe...
Ten mecz przypominał mi jako żywo nasze starcia z... Rosją, tyle, że tym razem, to my byliśmy Rosjanami. Po łatwych wygranych z USA, Bułgarią i Holandią postanowiliśmy tak samo zdemolować Brazylijczyków. Chcieliśmy ich zabić zagrywką, atakami i blokiem - dokładnie tak samo jak zazwyczaj planowała to z nami robić Sborna. Napaliliśmy się na to jak szczerbaty na suchary ale trafiliśmy na wyjątkowych cwaniaków, którzy nas systematycznie punktowali i systematycznie nas ośmieszali. O ile pierwszy punkt planu, czyli zagrywka, działał (patrz mały procent przyjęcia u przeciwników), o ile punkt drugi, czyli atak, w miarę funkcjonował (głównie dzięki Semeniukowi), o tyle w tym trzecim punkcie, czyli blok + obrona po prostu nie istnieliśmy.
A nie istnieliśmy, bo, moim zdaniem, naszym siatkarzom w momencie wejścia na to pomarańczowe pole coś wyłączało myślenie. Im bardziej chcieliśmy ich zabić siłą, tym bardziej nam nie wychodziło. Im bardziej nam nie wychodziło, tym bardziej wyłączało nam myślenie. Każdy atak Brazylijczyków chcieliśmy zakończyć czapą, zamiast po prostu opóźnić blok, nie pokazywać im od razu rąk, tylko wyblokować i skontrować.
Można oceniać poszczególnych siatkarzy obwiniając ich, bądź chwaląc ale mnie się osobiście wydaje, że ten mecz po prostu przegraliśmy w głowach. Ale wiele wskazuje na to, że jeszcze będziemy mieli okazję do rewanżu i to wcale nie tak długo.
Spokojnie czekamy wierząc w plan trenera.
I tu znowu mała dygresja . Czytając sportowe newsy na temat meczu mało jest w nich sensu , a dużo dramatu w stylu Brazylia rozbiła nas w proch etc.
Zgredzie przepraszam, rozprawiamy na c-L o wyborach nowych władz PZPN, ale w PZPS też będą wybory i właśnie pojawiło się info o jednym z kandydatów: "Ryszard Czarnecki nie ukrywa, że chce zostać prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Wybory przewidziane są na wrzesień. Jego rywalem ma być obecny prezes Jacek Kasprzyk." Co zawiera info:
Deklaracja - "Informuję że wczoraj zaraz po wyborze mnie na wiceprezesa PZPS poinformowałem prezesa Związku, że moją funkcję będę pełnił społecznie, nie pobierając żadnego wynagrodzenia. Ku uwadze hejterów i ludzi, którzy patrzą na mnie przez swój pryzmat" - ten wpis na Twitterze Ryszard Czarnecki zamieścił dokładnie 20 kwietnia 2018 r. o godzinie 16.05."
Rzeczywistość - "Ryszard Czarnecki zaraz po wybraniu na wiceprezesa zażądał dla siebie szofera, PZPS podpisał umowę z Romanem Łaskim, na podstawie której taksówkarz z Białołęki otrzymywał co miesiąc 4,9 tys. zł brutto. W sumie związek zapłacił mu przez ponad rok 70 902 zł i 25 groszy brutto.
Wypłaty dla Łaskiego z kasy PZPS skończyły się wiosną 2019 r. Wtedy to Ryszard Czarnecki poinformował zarząd związku, że skoro pracuje dla polskiej siatkówki, to należy mu się za to odpowiednia płaca. Zarząd przystał na podpisanie kontraktu menedżerskiego opiewającego na 10 tys. zł brutto." (...) W sumie od wiosny 2019 r. do wiosny 2021 r. Ryszard Czarnecki pobrał w ramach wynagrodzeń z kasy PZPS 230 257 zł i 13 groszy. Do tego mamy opisywane już ponad 70 tys. zł dla Romana Łaskiego. Oprócz tego PZPS wypłacił jeszcze 74 015 zł i 65 groszy, które panowie Czarnecki oraz Łaski wydali od 2018 r. na paliwo." (...) Pomiędzy 28 kwietnia 2018 r. i 14 maja 2021 r., czyli przez 1112 dni, samochód wiceprezesa został zatankowany 372 razy. To oznacza, że kierowca Ryszarda Czarneckiego zjawiał się na stacji paliw średnio co trzy dni. Chociaż z danych, którymi dysponujemy, wynika, że czasem tankował trzy razy jednego dnia. ... europoseł przejechał za pieniądze PZPS w niecałe trzy lata 250 tys. kilometrów."
źródło: 230 tysięcy, samochód i posada dla asystenta. Jak polityk PiS pracuje "bez wynagrodzenia" - WP Wiadomości
Jeżeli ten europoseł ma czelność kandydować na prezesa PZPS i jeszcze zostałby wybrany to ... brak słów. Siatkówko opamiętaj się!
Jakoś nie jestem zdziwiony tymi doniesieniami na jego temat. On chyba i w Parlamencie Europejskim jakieś machloje chciał robić. Wyjątkowo antypatyczny typ i kompletnie nie mam pojęcia jak się znalazł we władzach PZPS. Że chciał się podpiąć pod sukces siatkarzy, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć ale, że go tam przyjęli? Może chcieli przypodobać się obecnej władzy.
Bo dla samej siatkówki, to chyba niewiele zdziałał. A jest co robić: nasza żeńska siatkówka poziomem zaczyna zahaczać o dno, co pokazują nasze panie w VNL, które męczą się już nawet z Tajlandią. Niby brakuje tam naszych 3 podstawowych dziewczyn (Wołosz, Grajber i Mędrzyk) a Malwina jest daleko poza formą, no ale to nie usprawiedliwia np. tego, ze nasza libero rozgrywa z 3 metra lepiej i celniej niż nominalna rozgrywająca spod siatki.
We wczorajszym meczu z reprezentacją Kanady trener Heynen wystawił prawdopodobnie najsilniejszy skład naszych siatkarzy. Słowo prawdopodobnie w mojej ocenie zawiera jednak pewnego rodzaju margines zmiany optymalnego ustawienia.
Polska – Kanada 3:0 (25:22, 25:23, 25:19)
POLSKA: Drzyzga 1, Kubiak 8, Kochanowski 5, Kurek 16, Leon 14, Nowakowski 8 oraz Zatorski (l), Muzaj.
KANADA: Sanders, Perrin 9, Van Berkel 6, Vernon-Evans 16, N. Hoag 11, Szwarc 5 oraz Marshall (l), Maar 1, Blankenau, Sclater, Vigrass.
Wynik świadczyłby o szybkich rozdaniach w trzech setach, ale oddając prawdę wcale tak nie było. We wszystkich partiach spotkanie było bardzo wyrównane do poziomu wyniku na wysokości 20- punktów. Końcówki Polacy rozgrywali większym doświadczeniem i należytą koncentracją, ukazując tym samym swoją wyższość.
Wrócił Kurek, który stopniowo zaczyna wchodzić na swój dobry poziom, kilka kończących, efektownych ataków z prawego skrzydła / drugiej strefy staje się jego firmowym zagraniem. Kubiak już bardziej dynamiczny, dobry w procentach udanego przyjęcia, kilka razy pokazał swoje kiwane "łabądki", gorzej na lewym skrzydle pod dobrym blokiem Kanadyjczyków, ale szybko i znacznie w ataku przy dobrym rozegraniu z krótkiej drugiej strefy. Nowakowski stabilnie w środku plus parę znaczących bloków, lepiej niż Kochanowski. Leon bez dodatkowych fajerwerków w atakach z asami na zagrywce.
Mecz dobry, nie idealny czy piękny. Należy zaznaczyć pozytywną grę zespołu Kanady, zbilansowaną pozycjami także umiejętnościami poszczególnych siatkarzy.
Są z nami w grupie na Igrzyskach w Tokio.
Z ciekawszych wyników wczorajszego dnia
Holandia - Francja 3 : 2 (!)
Brazylia - Słowenia 3 : 2
iran - Australia 2 : 3 (!)
Rosja - Serbia 3 : 1
Japonia - Niemcy 3 : 0
Dzisiaj mecz z Japonią, która pod wodzą Philippe Blaina zmieniła styl gry z azjatyckiego na bardziej europejski robiąc progres. Będzie szybkie granie.
@iocosusie CTP
Nie mam pojęcia w skutek "jakich zaklęć" europoseł Ryszard zdobył stanowisko v-ce prezesa PZPS. Jego "przywiązanie" do sportu jest znane, szukał szczęścia i posady w kilku związkach, ale tam napotykał ściany...Tym razem "magicznym sposobem" zajął fotel siatkarskiego związku. Cały zestaw ludzi po Przedpełskim wydaje się towarzystwem wzajemnej adoracji. Moim zdaniem pozostawienie na stanowisku Nawrockiego ( czytaj swojego) po słynnej aferze z siatkarkami...jest dowodem na skostniałość i ociężałość działań, brak dobrego instynktu w aspekcie poprawy żeńskiej siatkówki.
Znany z przewał Ryszard kręcił księgowością w Brukseli pokazując kwity na jazdę kabrioletem nawet w miesiącach zimowych(?) co przyniosło mu sławę w social mediach w kilku ładnych odsłonach. Zawyżony w sposób nieograniczony kilometraż a co za tym idzie wyłudzenie zwrotów finansowych nie uszło uwadze księgowym Unijnym. Podliczyli Ryszarda i dowalili znaczący domiar...nasz bohater krzyczał o odwołaniu ale tylko krzyczał po czym spłacić musiał. Niezależnie w dowód uznania otrzymał zakaz wykonywania kilku ważniejszych stanowisk.
Też czytałem doniesienia WP i ręce same opadają. Widać Ryszard musiał odbić sobie straty Unijne, więc zamienił euro na złotego i poleciał znanym schematem działania ( przepraszam) stylu jazdy. Bowiem musi mieć bardzo ciężką nogę, jego pojazdy spalają ogromne ilości paliwa ponieważ przejeżdżają ogromną ilość kilometrów. Twittery obliczyły, że wliczając dni wolne ( soboty, niedziele) dzienny przelot oscylowałby na poziomie około 300 km...(!) Ryszard zapracowany, nawet uwalony pracą...stąd asystent wkręcający podobne ilości...A za taką ciężką robotę należy się sowite uposażenie, a co !
Miało być społecznie, ale tylko miało...
Obwód ziemi to po równiku 40076 km, zaokrąglając do 40000 km objechać to w trzy lata 6 i ćwierć razy (!) - tylko jeden może tego dokonać i on ci nasz jest - nasz ...
Dno! Dna!
Nie wiem jak środowisko związkowe zareaguje. Jego wybór byłby kpiną...
Tylko pomyślmy przez chwilę - ile to kpin musi znosić ten Kraj Dobrobytu...
Reprezentacja Polski efektownie ograła Japonię w trzech setach w ramach 11. kolejki Ligi Narodów siatkarzy. Biało-Czerwoni w każdym secie rozbijali rywali, którzy sprawiali wrażenie zniechęconych, ponadto Philippe Blain zadysponował do gry zmienników szykując się na jutrzejszy mecz z reprezentacją Kanady.
Trener Heynen asygnował szóstkę ostatnio odpoczywającą wspieraną przez Zatorskiego.
Mecz bez echa z ogromną ilością błędów w zagrywce zespołu Japonii, szkoleniowo jak sparing, lekki trening.
Na tle niskich rywali bardzo dobrze wyglądał Muzaj, Fornal w ataku, wspierał ich Semeniuk. choć był mniej wykorzystywany. Bieniek szlifował swój servis, mniej widoczny był Kłos.
W krótkim podsumowaniu - zawody się odbyły, choć na uwagę zasługuje fakt, że bez względów jaki zestaw siatkarzy wychodzi do gry, trzymana jest dobra koncentracja.
Japonia - Polska 0 : 3 (14:25, 18:25, 19:25)
Japonia: Takahashi, Fukuzawa, Otsuka, Ri, Takanashi, Sekita - Ogawa (libero) oraz Nishida, Otake, Oya
Polska: Muzaj, Kłos, Semeniuk, Łomacz, Bieniek, Fornal - Zatorski (libero) oraz Komenda
Ze względu na to, iż tegoroczna Liga Narodów jest dla polskich siatkarzy przygotowaniem do igrzysk, wyczekują oni w Rimini meczów z wymagającymi rywalami. - Cieszymy się, jak przeciwnik się nam postawi - zapewnił rozgrywający mistrzów świata Fabian Drzyzga.
Szkoda, że Polacy mogli się cieszyć tylko w pierwszym secie. Niemcy ruszyli w meczu bardzo ambitnie, mocno. Odrzucili nas od siatki dobrą silną zagrywką, utrzymywali szybkie tempo ataków, śmiało bronili w obronie. Ładny obraz siatkówki z wieloma akcjami w kontrach z obu stron, mało bloków, dużo wybloków pod udane zagrania.
Niestety w drugim secie siadła im zagrywka, zaczęli oddawać punkty błędami, gra stała się szarpana. Polacy grali swoje, lecz także wkradały się servisowe błędy. Doświadczeniem i umiejętnościami indywidualnymi nie pozwolili rywalom zaistnieć w pozostałych dwóch setach.
Kubiak coraz lepiej w przyjęciu i ataku, powoli wraca na swój poziom. Nowakowski czujny na środku, gorzej Kochanowski. Leon jakby niewyspany, słabsze zawody w każdym z elementów. Zatorski równo na poziomie. Wreszcie Kurek - najlepszy na placu, strzelał w parkiet mocą z prawego ataku/ drugiej linii. Wchodzi w dobrą dynamikę nawet na przyspieszonych piłkach przez Drzyzgę. Drzyzga natomiast, kilka "psotek" zagrał, ale też dobrze gubił blok Niemców.
Polska - Niemcy 3 : 0 (25:22, 25:19, 25:20)
Polska: Nowakowski, Kurek, Leon, Drzyzga, Kubiak, Kochanowski/ Zatorski, Łomacz, Kaczmarek
Niemcy: Fromm, Schott, Reichter, Kaliberda, Sossenheimer, Bohme, Zenger, Hirsch, Baxpohler, Burggraf, Zimmermann, Rohrs, Krick, Maase
W ostatniej kolejce fazy zasadniczej polscy siatkarze spotkali się z reprezentacją Argentyny, z którą łączą nas bardzo znaczące sytuacje na dwóch ostatnich turniejach mistrzostw świata.
W 2014 roku Argentyńczycy pokonując reprezentację USA otworzyli Polakom właściwie już zamkniętą drogę do strefy pucharowej, w rezultacie do zwycięskiego finału. Cztery lata później w atmosferze wielkich nerwów (także w swoich szeregach), rezultatem czego była porażka z Argentyną, nasi siatkarze wraz ze sztabem weszli na wyższy poziom zaangażowania nie zatrzymując się już do ponownie zwycięskiego finału.
Co ciekawe była to jedyna porażka ze wszystkich wspólnych potyczek ( bilans do wczoraj 22/1).
Polska - Argentyna - 3:0 (25:21), (25:23), (25:18)
Polska: Bednorz, Bieniek, Drzyzga, Fornal, Kaczmarek, Kłos, Kubiak, Kurek, Łomacz, Nowakowski, Semeniuk, Śliwka, Wojtaszek
Argentyna: Conte, Danani, De Cecco, Franchi, Lazo, Lima, Loser, Massimino, Mendez, Palacios, Pereyra, Poglajen, Uriarten
Mecz siatkarsko na dobrym poziomie, wiele dobrych, ciekawych akcji z obydwu stron.
Polscy siatkarze spokojnie budowali przewagę nad rywalami. Wywarli presję zagrywką, bardzo dobrze grając w obronie punktowali kontrami z wieloma możliwościami ich rozwiązań. Pod nieobecność Leona( dzień wolny) brylował Semeniuk i Kurek, ten ostatni wchodzi formą na swoje dobre parametry z prawego ataku. Coraz lepiej Kubiak, którego Heynen doprowadza wielokrotnością gier. Środkowi Kłos z Bieńkiem na poziomie w ataku. Jedyny słabszy element tego meczu, a nasz koronny atut czyli blok właściwie nie odpalił, za to po wyblokach punktowaliśmy dobrym rozegraniem pod atak.
Dobra i ładna siatkówka, wiele ciekawych rozwiązań po obu stronach siatki, sporo dłuższych wymian, całość wydarzeń pod naszą kontrolą.
Dzisiaj mecz z Persami, jutro z Francją. Pierwszy zdecydowanie lżejszy bowiem reprezentacja Iranu przechodzi zmiany pokoleniowo/osobowe, w rezultacie których nawet ich trener Alekno chwilami nie potrafi nad nimi zapanować.
Natomiast mecz z Francją będzie pewnym wykładnikiem naszej dyspozycji, oraz dyspozycji Francuzów, a więc zapowiada się mecz z górnej półki.
Polska – Iran 3:0 (25:20, 25:20, 25:16)
POLSKA: Łomacz , Śliwka, Kochanowski, Muzaj, Bednorz, Nowakowski oraz Wojtaszek (l), Kaczmarek, Fornal.
IRAN: Karimi, Sharifi, Gholami, Saadat, Esfandyar, Mojarad oraz Salehi (l), Marouf, Ghafour, Reza
Aby oddać jakość tego co grali Polacy na tle młokosów z Iranu...napiszę tylko że mecz się odbył (!)
Zacytuję oceny Kadziewicza z którymi się zgadzam:
Maciej Muzaj 2–
"Maciek jest potężnie pod wodą, a w najbardziej optymistycznym wariancie, albo może liczyć na występ w mistrzostwach Europy, albo powinien się szykować do przygotowań w lidze. Muzaj nie jest w formie. Nawet w pierwszych krokach nabiegu do ataku nie wygląda pewnie. Zły sezon ligowy niestety jest przez niego kontynuowany w kadrze. Cień własnej góry. Zagrał na –1 i byłaby jedynka. Jest dwójka z minusem za dwa bloki, bo gdyby nie blok."
Bartosz Bednorz 2–
"Jest wielkim zawodnikiem, bo dwa lata grał na najwyższym poziomie w Modenie i przez rok w Kazaniu. Nie umniejsza to jego wielkości, ale nie ulega wątpliwości, że Bendżi z Muzajem jest w ekipie, która przegrała wyjazd na igrzyska. Na dzisiaj Heynen nie ma prawa brać pod uwagę wyjazdu na igrzyska. Zagrał fatalnie."
Bednorz to niestety trochę wyrzut sumienia Heynena - facet potrzebuje trochę innego prowadzenia, więcej stawiania na niego trochę pomocy (problemem jest głowa) Bednorz w formie z Modeny jest w 6 na Igrzyska, a teraz jest poza 12 z czym się zgadzam. Tu Vital nie pomógł i panom od początku było nie po drodze bywa choć trochę szkoda.
Myślę że Vital skład już ma do Tokyo - pojedzie Fabian z Łomaczem (choć miałem nadzieję na Janusza) Bartek z Kaczmarkiem, Leon i Kubiak, Semeniuk, Śliwka, Bieniu, Kuba, Nowakowski i Zator - tak czuję
@dalkub
Zgoda, to różni siatkarze, z różnymi też przypisanymi pozycjami na parkiecie. Przyjmując, co nie jest tajemnicą umiejętności plus formę, Heynen w swojej hierarchii wyboru na pierwszym miejscu stawia - wartość wnoszoną do zespołu.
Obaj panowie nie przekonują swoją grą, choć być może z różnych powodów. Zakładając na chwilę, że grali w tym turnieju mniej od pretendentów do wyjściowego składu. Tyle że Śliwka czy Kaczmarek też grali mniej, a jednak pokazali więcej pozytywów. Zarówno jeden jak i drugi, też na innych pozycjach, wnoszą te tzw. plusy dodane...choć osobiście bardziej cenię Śliwkę za umiejętność niekonwencjonalnych technicznych zagrań. Kaczmarek ma w zasadzie jedynie wykorzystywać wzrost i zasięg w ataku i bloku.
Obie te pary siatkarzy różnią bardzo rozegrane swoje sezony. Tak jak piszesz Muzaj i Bednorz - minusy, złe wybory klubów, gra słaba, bez rezultatów. Natomiast Śliwka i Kaczmarek - plusy ( LM Zaksa obaj wiodący na parkietach), dobra forma oraz dużo dobrej energii, wiary w swoje umiejętności.
Ten turniej uwydatnił tą różnicę, tu nie ma żadnych wątpliwości która para jest po za składem olimpijskim.
Bednorz
Nic nie nauczył go przypadek Kurka ( 2014) postanowił się poobrażać na kadrę, trenera, kolegów i ominęło go MŚ 2018. Grał bardzo dobrze w bardzo dobrej lidze zbierając pozytywne recenzje. Wybrał Zenit, oczywiście lukratywny finansowo, ale w okresie przebudowy, Leon i Anderson plus Michajłow nadawali ton w grze z sukcesami. Teraz obok Ngapetha, słabszym już Michajłowie zaliczył słaby sezon, zarówno sportowo ( było to widać w transmisjach) ale moim zdaniem także psychicznie, osobowościowo.
Muzaj
Tu jest dopiero problem...pamiętam, że wymienialiśmy poglądy z @sektorem przy okazji MŚ. Kardynalny błąd został popełniony na samym początku szkolenia, nikt nie zadbał o jego należyte ułożenie ciała w wyskoku do ataku. Miał siłę i duży zasięg, ale od młodzika, przez juniora aż do seniora ukształtowała się w nim tzw. "łukowatość sylwetki" - ja to tak nazywam. Do wystawionej piłki idzie dobrze nabiegiem z prawidłowym silnym wyskokiem, ale...w powietrzu gdzie powinien sięgać piłki dłonią do zbicia - wykonuje dziwny układ ciała/postawy. Wizualnie wygląda to tak, że linia pleców + ramię + wyciągnięta ręka z granicznym punktem dłoni tworzy wygięty "łuk"...taki koci karb, który w sposób naturalny zdejmuje mu z zasięgu od kilku nawet do kilkudziesięciu centymetrów.
Dodatkowo ma w podświadomości manierę zaginania nadgarstkiem ataku, która pewnie została mu z młodszych lat grania gdzie chęć strzałów po drugim, trzecim metrze było super cool...Jeśli stara się o tym pamiętać jest ok, kiedy zapomina w emocjach pomaga rywalom na blokach.
Szkoda, że na wczesnych etapach rozwoju różni trenerzy nie kasowali mu tych zgubnych nawyków...
Moja kadra na Igrzyska
Drzyzga, Łomacz
Nowakowski, Bieniek, Kochanowski
Kurek, Kaczmarek
Leon, Kubiak, Semeniuk, Śliwka
Zatorski
plus
Fornal, Wojtaszek
Zatem jesteśmy zgodni, ciekawe co na to Heynen
W ostatniej kolejce fazy zasadniczej reprezentanci Polski zmierzyli się z siatkarzami Francji.
Mecz "starych znajomych" mających wzajemne rachuneczki/grzeszki z przeszłości. Trójkolorowym potrzebne było zwycięstwo, nasze miejsce w finałowej czwórce było zapewnione już wcześniej.
Francuzi zwyciężyli w pięciu setach, w meczu który siatkarską urodą czy błyskiem nie rzucił kibiców na kolana. Zmęczenie tegoroczną formułą rozgrywania Ligi Narodów zaczyna być już widoczne i choć dotyczyło obu drużyn, lepiej w piątym secie wypadli nasi rywale.
Mecz w naszym wykonaniu rwany z dużą ilością błędów głównie w polu servisowym. Silna zagrywka trafiała w auty lub taśmę, co powodowało że oddawaliśmy punkty bez gry. Kurek i Leon nie mogli się wstrzelić w każdym obejściu, wtórował im Kubiak z Bieńkiem i właśnie w podsumowaniu statystyk tym elementem przegraliśmy to spotkanie. Cała reszta, ataki, blok czy wybloki były statystycznie porównywalne do statystyk Francuzów.
Kilka mega bloków dostał Ngapeth czy Brizard, ale także kilka podobnych wróciło Leonowi czy Kurkowi, Kubiakowi. Lepiej wyglądaliśmy na środku, ale Drzyzga rzadko prowadził akcje tym elementem. Pan Fabian nie zapisze tego meczu do udanych, był rozkojarzony, mało rozgrywał więcej wystawiał robiąc przy tym także zamieszanie ( np: potrajał Kubiaka na lewym ataku(?) ) miast odwracać akcje. Grał głównie po skrzydłach pomijając szybsze rozwiązania ułatwiając rywalom obsługę bloku. Kulało lewe skrzydło pod Leona i Kubiaka, na prawym Kurek punktował ale też był czytany, co powodowało że kilka razy piłka mu wracała.
Nasi reprezentanci nawet na czasach wyglądali na mało "napiętych", ewidentnie widać zmęczenie, lub bardziej trafniej znużenie...
Prawda jednak jest taka, że ten sam syndrom było widać u Francuzów, u których trener szukał zmian nawet na rozegraniu i właśnie zmianami przechylił tie-break na swoją korzyść.
Francja - Polska 3-2 (25-22, 21-25, 22-25, 25-20, 15-11)
Francja: Patry, Chinenyeze, Tillie, Toniutti, Le Goff, Ngapeth - Grebennikov (libero) oraz Brizard, Boyer, Clevenot, Louati
Polska: Kurek, Nowakowski, Leon, Drzyzga, Bieniek, Kubiak - Wojtaszek (libero) oraz Semeniuk, Śliwka, Muzaj
Wychodzi więc na to, że ta bańka w Rimini zaczyna wychodzić już wszystkim bokiem...
Brazylijczycy oddali drugim składem mecz Rosjanom i odpoczywają jeden dzień dłużej.
Rosja wypadła z czwórki gdyż im potrzebne było nasze zwycięstwo z Francją, czwórkę domyka nasza ulubiona... Słowenia ( z którą zagramy o finał)
ps: Ngabeth zaczyna swoje medialne gierki przed finałami...ale trzeba być ułomnym aby wybrać akurat taki temat...
https://www.onet.pl/sport/onetsport/earvin-ngapeth-o-heynenie-i-kubiaku/llb8260,d87b6cc4
1. Brazylia
2. Polska
3. Słowenia
4. Francja
26.06.2021 godz. 11.30 Brazylia - Francja
26.06.2021 godz. 15.00 Polska - Słowenia
27.06.2021 godz. 11.30 mecz o 3 miejsce
27.06.2021 godz. 15.00 finał
Obejrzałem z wielką przyjemnością mecz Brazylii z Francuzami, tymi z którymi przegraliśmy w pięciu setach po grze, która odbiegała od ideału.
Siatkarze Canarinhos mówiąc kolokwialnie "przeszli się" po Trójkolorowych...
Jeżeli nasza gra z Francuzami odbiegała od ideału to gra Francuzów przeciwko Brazylijczykom była po za skalą...Dawno nie widziałem tak zbilansowanego zespołu w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Mistrzowie olimpijscy są w olimpijskiej formie i (wiem, wiem) są głównym pretendentem do złota w Tokio!
Brazylia - Francja 3-0 (25-20, 25-18, 25-19)
Brazylia: Wallace, Isac, Lucarelli, Rezende, Souza, Leal - Thales (libero) oraz Lucas
Francja: Patry, Chinenyeze, Ngapeth, Toniutti, Le Goff, Tillie - Grebennikov (libero) oraz Clevenot, Brizard, Louati, Boyer
Oczywiście mecz meczowi nie równy, dyspozycja dnia itd, itp...Jeżeli ogramy naszą "ulubioną" Słowenię ( mecz o 15 tej) i w finale wyjdziemy na pojedynek z Brazylią...moim skromnym zdaniem obserwując naszą postawę i formę od początku turnieju - z tak grającym zespołem na teraz nasze szanse są nikłe.
Rzecz oczywiście w tym, aby taki trend nie obowiązywał także na japońskich parkietach!
Jest jeszcze troszkę czasu...
W meczu półfinałowym Polska ( Kurek) - Słowenia wynik 3 : 0
Siatkarze z Bałkanów postawili twarde warunki, ale musieli uznać wyższość naszego zespołu.
Olbrzymią odmianą w stosunku do wczorajszego pojedynku z reprezentacją Francji było wzmocnienie zagrywki która w wykonaniu naszych siatkarzy była niemalże perfekcyjna. Silne uderzenia zza linii końcowej powodowały trudności w rozegraniu Słoweńcom, którzy nie mogli grać swoich szybkich akcji w ataku. Został im wybity bardzo duży atut, a gra opierana głównie na skrzydłach była bardziej czytelna, wolniejsza.
W każdym z setów trwała wyrównana walka na siatce, dużo ataków było podbijanych pod kontry, jednak od stanu w okolicach 20- tego punktu czyli decydującego o wyniku, Polacy udanymi akcjami w blokach i atakach przechylali szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Polska - Słowenia 3:0 (25:22, 25:21, 25:23)
Polska: Drzyzga, Kurek, Leon, Kubiak, Kochanowski, Bieniek, Zatorski (libero) Nowakowski, Kaczmarek, Semeniuk, Śliwka.
Słowenia: Ropret, Stern, Urnaut, Cebulj, Kozamernik, Pajenk, Kovacić (libero) Gasparini, Vincić, Videcnik, Mozić.
Bartosz Kurek zdecydowanie najlepszy na placu ( ponad 60% w ataku) był liderem, który wchodzi na swój wysoki poziom skuteczności. Leon długo nie mógł znaleźć pomarańczowej płaszczyzny, chęć atakowania nad blokiem rywali powodowała strzały po autach z uczuciem niepewności. Opanował to w miarę upływu czasu, ale moim zdaniem nie jest w swojej optymalnej formie. Środkowi pozytywnie, z wyblokami i punktowymi blokami. Kilka dobrych zmian Śliwka, Kaczmarek, Semeniuk.
Na drugiego seta nie wyszedł Kochanowski, który zgłosił uraz biodra.
Jutro finał z Brazylią. Jeżeli nasz zespół podtrzyma udaną silną zagrywkę, odrzuci w przyjęciu rywali od siatki, uniemożliwiając szybkość rozegrań Brazylijczykom, dorzucając do tego kilka udanych bloków ( Leal, Wallace) powinniśmy nawiązać dobrą walkę.
Ale potrzebna będzie także dzisiejsza skuteczność Kurka rozłożona na wszystkich naszych atakujących, oraz dobre, pozytywne przyjęcie pod zmienność schematów akcji...oczywiście podparte dobrym rozegraniem.
Czy to za dużo na tym etapie naszej dyspozycji ? Nie wiem...mecz - meczowi nie równy, z całą pewnością ambicji nam nie zabraknie. Jednak sama ambicja nie wystarczy, trzeba zagrać lepiej niż dobrze we wszystkich elementach gry, w przeciwnym razie nas rozklepią...
Reprezentacja Polski zajęła drugie miejsce w Lidze Narodów siatkarzy ulegając w finale Brazylii. Wyrównana walka toczyła się jedynie w dwóch pierwszych odsłonach spotkania, w następnych dwóch partiach uwidaczniała się bolesna przewaga mistrzów olimpijskich, aby w rezultacie osiągnąć poziom siatkarskiego demolowania.
Polska – Brazylia 1 : 3 (25:22, 23:25, 16:25, 14:25)
Polska: Drzyzga, Kubiak, Bieniek, Kurek, Leon, Nowakowski oraz Zatorski (l), Semeniuk, Śliwka, Łomacz, Kaczmarek.
Brazylia: Bruno, Lucarelli, Lukas, Wallace, Leal, Souza oraz Thales (l), Alan, Isaac, Douglas.
Trudno po takim turnieju, a w szczególności po meczu finałowym przejść do głębszych analiz, jednak z całą pewnością można wskazać, że z takim zespołem jaki teraz posiada Brazylia nie da się grać jak równy z równym bez lewego skrzydła...tak się nie da grać i z innymi zespołami z czołówki światowej.
Procentowy rozkład ataku wyglądał następująco:
Kurek - 58%
Kubiak - 57%
Leon - 22%
O ile pierwszych dwóch oczywiście na swoich pozycjach dali bardzo dobry poziom, o tyle Leon wręcz przeciwnie. Jest co oczywiste wiele niewiadomych takiego stanu rzeczy, ale na przestrzeni całego turnieju Kurek z Kubiakiem zaczynając z pod progów budowali poziom formy schematem meczowym/ilościowym...Natomiast Leon, zakładając jakość w początkowych spotkaniach, z poziomu formy wręcz schodził/opadał.
Jaki stan rzeczy był/jest tego powodem to główna praca zadana dla całego sztabu naszej kadry i oby rezultaty tej pracy dały efekty na Igrzyskach.
Nie jestem ekspertem od mowy ciała, ale podrażnioną ambicję było widać "na kilometr" zza szybki telewizora...I może to wbrew pozorom lepiej, bo nie "zastygniemy w byciu super" i ten czas który pozostał do Tokio wykorzystamy w najlepszym możliwie aspekcie przygotowań...
A Brazylijczycy? No cóż, zbilansowana grupa ludzi bez słabości na parkiecie, z mocnymi liderami na wszystkich pozycjach, czerpiących radość z tego co potrafią. Co ciekawe grali ten turniej bez większych roszad w składzie, a podobnie jak nasi siatkarze także grali swoje sezony w swoich klubach, w większości topowych na świecie...(?)
Mają już ugruntowany, bardzo mocny zespół, zespół który przechodząc pokoleniową zmianę oddal nam prymat na świecie (2014 / 2018), aby wrócić ponownie do gry, do wygrywania.
Jedyną ich bolączką jest, zakładając poziom formy, aby ją utrzymać/podtrzymać...co do łatwych rzeczy nie należy, zakładając że główne gry na Igrzyskach odbędą się za około półtora miesiąca...
Ale jeżeli jeszcze nie osiągnęli szczytu dyspozycji i "dociągną" w elementach jeszcze wyższy poziom...Nikt z nimi nie wygra,
W meczu o trzecie miejsce, brązowy medal Francuzi w trzech setach pokonali Słoweńców.
Francja - Słowenia 3 : 0 (25:20, 25:18, 25:19)
Francja: Brizard, N'Gapeth, Chinenyeze, Boyer, Clevenot, Le Goff oraz Grebennikov (l), K. Tillie, Louati.
Słowenia: Ropret, Urnaut, Pajenk, Štern , Čebulj, Kozamernik oraz Kovačić (l), Štalekar, Možič.
To co zrobiłeś to mistrzostwo świata. Z wielką przyjemnością czytałem twoje relacje, oceny, wnioski.
Z całego serca serdecznie dziękuję.
Kazdy na swój sposób, to moja cegiełka.