A+ A A-

Zezem. W kalejdoskopie cz. 69

Przez całe wieki niby-uczeni poszukiwali kamienia filozoficznego, czyli takiej substancji, która w procesie transmutacji byłaby w stanie przekształcić to co nieszlachetne w to co szlachetne. Był to wybryk nie tyle wyobraźni, ile przejaw wiary w możliwości nauk wszelakich. Wypadałoby jednak odróżnić to co naukowe, a więc sprawdzalne, od tego co ktoś nazywa nauką, aby wykorzystać naiwność innych i na niej zarobić.

Wszystko to bierze się z dążenia do osiągnięcia sukcesu w życiu. Ten sukces niejedno ma imię, bo jeden rozumie go jako wygrywanie, a drugiemu wystarczy nieprzegrywanie. W sporcie dla tak rozumianego celu zaprzęga się różne dziedziny wiedzy. Już przed ponad 50 laty niektórzy trenerzy zaczęli dostrzegać możliwości zastosowania metod rodem z psychologii w procesie pobudzania piłkarzy do zwiększonego wysiłku. Psycholog sportu Leszek Melibruda aż tak daleko nie sięga, gdyż, jak powiada, nie ma dowodu, że dobry klimat w drużynie ma zbawczy wpływ na wyniki. Większość psychologów idzie krok dalej i twierdzi, że jest oczywiste, że ludzie czują się lepiej, gdy są zadowoleni, lecz nie ma to wpływu na jakość ich pracy, bowiem o niej decydują inne czynniki, a przed wszystkim samodyscyplina. Jest natomiast dowiedzione, że zły klimat w drużynie paraliżuje na poziomie podświadomości, pogarsza czas reakcji, orientację, koncentrację i precyzję. A więc cechy składające się na osobowość zawodnika, a ich suma - na osobowość zespołu. Za klasyka takiego podejścia do zawodników i tym samym poprawy klimatu, kiedyś można było uznać Kazimierza Górskiego. Dziś uchodzić za niego chciałby Adam Nawałka, który po fatalnym występie Grosickiego miał powiedzieć do niego: ”Było dobrze, a będzie super jak będziesz szybciej i więcej biegał, poprawisz przyjęcie, będziesz celniej podawał, mniej tracił piłek i jak będziesz trafiał w bramkę”.

Mówiąc o motywowaniu mamy do czynienia z dwiema drogami, które się nie wykluczają wzajemnie, ale rzadko się ze sobą łączą, a mianowicie prakseologiczną i psychologiczną. Druga jest oparta bardziej na intuicji, natomiast pierwsza wchodzi w skład wiedzy o zarządzaniu zasobami ludzkimi. Generalnie motywowanie jest procesem tworzenia sytuacji skłaniających ludzi do realizacji wyznaczonych zadań. Podstawą tego procesu jest znajomość i rozumienie przyczyn i przejawów ludzkiego zachowania, co umożliwia przewidzenie reakcji na określone sytuacje i bodźce. Aby motywowanie było skuteczne, niezbędne jest poznanie jego mechanizmów, do których należą: interes motywowanego, przedmioty i czynniki jakie pragnie uzyskać, takie jak wynagrodzenie i satysfakcja, warunki jakie muszą być spełnione, aby uzyskać to co upragnione oraz mierniki stosowane do pomiaru stopnia spełnienia warunków.

Pamiętać jednak należy o tym, że interes człowieka nie jest czymś stałym, ale jest zmienny w czasie i zależy od okoliczności. Definicja interesu sprowadza się do stwierdzenia, że jest to uświadomiony sobie przez jednostkę stan, w jakim pragnęłaby się ona znajdować w danym czasie. Stan ten odzwierciedla zbiór potrzeb, które człowiek chciałby zaspokoić. Z drugiej strony występuje podmiot motywujący, który dysponuje przedmiotami i czynnikami mogącymi zaspokoić tak rozumiane potrzeby. W żadnym wypadku tych potrzeb nie należy utożsamiać wyłącznie z zaspokojeniem potrzeb czysto materialnych. Wielu właścicieli klubów przekonuje się, że bardzo wysokie zarobki nie zawsze przekładają się na dobre wyniki. Przeprowadzone badania socjologiczne dowiodły, że pieniądze są ważnym czynnikiem motywującym, ale równie ważnym, a niekiedy ważniejszym jest poczucie bezpieczeństwa (np. pewność zatrudnienia, zabezpieczenie przed utratą zdrowia), potrzeby społeczne (przynależność do grupy, przyjaźń itp.), potrzeba szacunku i uznania oraz możliwość samorealizacji, rozumiana u piłkarza jako rozwój i możliwość grania. I tu również nauka dowodzi, że jeżeli jakaś potrzeba zostaje zaspokojona w w znacznym stopniu to przestaje ona być czynnikiem, który można skutecznie wykorzystywać w procesie motywacyjnym. Dla każdego przełożonego, w tym dla trenera i władz klubu, ta konstatacja oznacza konieczność uwzględniania faktu, że jakość wykonywanych zadań zależy przede wszystkim od zaspokojenia niezaspokojonych potrzeb. Często widzimy, że ci sami piłkarze po osiągnięciu sukcesu nie są w stanie grać na tym samym poziomie, a więc w każdym sukcesie tkwi zalążek klęski.

Dość łatwo jest formułować zakres warunków dla indywidualnego osobnika, a dużo trudniej oddziaływać motywująco na zespół ludzi. W procesie pobudzania grupy ludzi do określonego działania bardzo ważny jest system komunikacji do którego zasobów należy:
- takie przekazywania informacji, aby ci do których są kierowane prawidłowo je zrozumieli. I tu znajomość języka jest bardzo ważnym elementem. Często trenerzy cudzoziemcy usuwają tubylców, bo nie mogą się z nimi porozumieć, a ściągają swoich rodaków,
- taki dobór informacji oraz sposobu ich przekazywania, aby były dostosowane do percepcji zawodników, a ta zależy od ich wieku, doświadczenia, ogrania, wykształcenia itp.
- nieprzekazywanie nadmiernej ilości informacji przekraczających możliwość ich zrozumienia i przyswojenia. Często zawiłe, zagmatwane tłumaczenia prostej sprawy budzą podejrzenia co do intencji i wywołują brak akceptacji,
- podawanie informacji w czasie właściwym dla jej percepcji i zastosowania.

W praktyce zarządzania ludźmi nie do uniknięcia są sytuacje konfliktowe, często wynikające ze stanu frustracji. Jest to stan, w którym człowiek pomimo solidnej pracy i dokładania wszelkich możliwych wysiłków, nie osiąga tego, na co jego zdaniem go stać. Ten stan występuje również w częstych przypadkach przemotywowania zawodników. W takiej sytuacji możliwe są dwa scenariusze, a mianowicie jedni reagują pozytywnie i szukają realnych, konstruktywnych wyjść z sytuacji, a u innych uruchamiane zostają psychologiczne mechanizmy obronne. Do ich arsenału należą:
- racjonalizacja. Zastępowanie rzeczywistej przyczyny, inną, wymyśloną, ale łatwiejszą dla usprawiedliwienia niepowodzenia,
- projekcja. Przypisywanie innym win za własne niepowodzenia,
- kształtowanie reakcji. Próba uniknięcia wyrażenia prawdziwego poglądu o przyczynach niepowodzeń z poczucia winy lub strachu,
- tłumienie nieprzyjemnych doświadczeń lub odczuć. Jest to dążenie do usunięcia ze świadomości słusznej krytyki, niewłaściwego postępowania czy zachowania oraz zadań, których nie wykonano,
-regresja. Wracanie myślami do tych czasów, które zostały zapamiętane jako dobre i ucieczki w ten sposób od mniej przyjemnej rzeczywistości. Jej przejawem są głupie żarty, chamskie i wulgarne odzywki i zachowania itd.,
- agresja. Jest to atak na rzekomego lub prawdziwego sprawcę stanu frustracji,
- unikanie. Polega na wycofywaniu się  z sytuacji powodujących lub mogących spowodować frustrację czego przejawem są: opieszałość, brak koncentracji i częste zmiany klubów.

Uważa się dość powszechnie, że prawidłowe motywowanie jest jednym z warunków realizacji celów oraz osiągania postępu. A jego podstawowym warunkiem jest wytworzenie szacunku dla pracy oraz dawania zawodnikom odpowiedniej satysfakcji.

W ostatnich kilku latach, obok tego co nazywamy motywowaniem, mamy do czynienia z mówieniem o treningu mentalnym oraz o mentalności jako panaceum na wszelkie bolączki i leku sprawiającym osiąganie sukcesów. Powiada się, że poprzez trening koncentracji, zarządzania emocjami, pewności siebie, motywacji i komunikacji z cherlaka wyrośnie heros, który będzie posiadał mentalność zwycięzcy. W takiej propagandzie tkwi zupełnie fałszywy motyw, a mianowicie - nie wszyscy przecież wygrywają. Powiem więcej, zwycięzca jest tylko jeden, reszta to przegrani, więc bardziej stosowne byłoby powiedzenie, że jest to trening pogodzenia się z porażkami. Aby jednak bliżej poznać założenia tej metody można przeczytać książkę autorstwa Macieja Behszke, Karoliny Chlebosz i Magdaleny Kaczmarek  pod tytułem: ”Trening mentalny. Psychologia sportu w praktyce”.

Nie negując potrzeby pomocy psychologicznej dla jej potrzebujących, nie można nie zauważyć, że u jej założeń tkwi element psychologicznego przymusu, żeby nie powiedzieć szantażu sprowadzającego się do tezy, że to jest nowoczesne i że jak nas nie zatrudnicie to was oskarżymy, że przez to nie macie wyników. To działa już nie na poziomie świadomości, ale podświadomości. Już dość dawno temu na te pomysły wpadli producenci pseudoleków. Przed wielu laty ich reklamy sprowadzały się do takiego przekazu, że jak dolega to albo tamto to zeżresz jakiegoś procha i ozdrowiejesz. Lecz ta narracja przestała rozwijać rynek i jego zyski, więc zaczęto działać na podświadomość twierdząc, że jak nie zeżresz takiego a takiego procha to na to albo na tamto, zachorujesz. W ten sposób wszyscy stajemy się chorymi, którym potrzebna jest pomoc w postaci pseudoleków. Jest tak, że te pseudoleki są nic nie warte, ale nie jest tak, że one nie działają. Przy czym jak i dlaczego jednak działają tego nikt nie wie. A stwierdzono ten stan przy okazji testowania leków na prawdziwe choroby. Mianowicie producenci leków sprawdzają ich skuteczność przed wprowadzeniem do obrotu na kilkuset ochotnikach, z których połowa otrzymuje dany lek, a druga polowa placebo. Aby lek mógł być dopuszczony do użytku to u ponad połowy nim testowanych musi nastąpić  zatrzymanie rozwoju choroby, poprawa stanu zdrowia albo wyleczenie. Teoretycznie u tych, którym podawano placebo żadne korzystne zmiany w ich stanie zdrowia zajść nie powinny. Jednak stwierdzono, że niezależnie od tego jaka choroba ich dotykała to w 20% przypadków nastąpił efekt w postaci braku rozwoju choroby, poprawy stanu zdrowia albo wyleczenia. I na tej wiedzy żerują producenci tych pseudoleków. Nie działają korzystnie same przez się w ogóle, ale co piątej osobie chorej i tak pomagają. Oto prawdziwa zagadka statystyczna.

Pewnikiem podobne zależności zachodzą przy zatrudnianiu w klubach speców od treningu mentalnego. Jeżeli nie zaszkodzą, to może pomogą. I to by było na tyle.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1