- Kategoria: Kalejdoskop futbolowy
- iocosus
Nic do stracenia, dużo do zyskania
Biało-Czerwoni grają z Portugalią i Chorwacją na Narodowym. Zainteresowanie spore, klasa rywali duża, ale dzięki temu stres Michała Probierza chyba mały. Każdy wynik trzeba będzie przyjąć z pokorą, dlatego od naszych Orłów oczekujmy odważnej gry z wieloma ofensywnymi akcentami.
Powołania na październikowe mecze:
Bramkarze: Marcin Bułka (OGC Nice), Bartłomiej Drągowski (Panathinaikos AO), Bartosz Mrozek (Lech Poznań)*, Łukasz Skorupski (Bologna FC)
Obrońcy: Jan Bednarek (Southampton FC), Bartosz Bereszyński (UC Sampdoria), Paweł Dawidowicz (Hellas Verona), Jakub Kiwior (Arsenal FC), Kamil Piątkowski (FC Salzburg), Tymoteusz Puchacz (TSV Holstein Kiel), Mateusz Skrzypczak (Jagiellonia Białystok), Sebastian Walukiewicz (Torino FC)
Pomocnicy: Michael Ameyaw (Raków Częstochowa), Przemysław Frankowski (RC Lens), Jakub Kamiński (VfL Wolfsburg), Bartosz Kapustka (Legia Warszawa), Jakub Moder (Brighton & Hove Albion), Maximilian Oyedele (Legia Warszawa), Jakub Piotrowski (Łudogorec Razgrad), Sebastian Szymański (Fenerbahce SK), Kacper Urbański (Bologna FC), Nicola Zalewski (AS Roma), Piotr Zieliński (Inter Mediolan)
Napastnicy: Kacper Kozłowski (Gaziantep FK), Robert Lewandowski (FC Barcelona), Krzysztof Piątek (Istanbul Basaksehir), Karol Świderski (Charlotte FC)
* Bramkarz uczestniczący w jednostkach treningowych
Z powodu urazów w zgrupowaniu udziału nie wezmą Bartłomiej Drągowski (Panathinaikos AO), Kacper Kozłowski (Gaziantep FK) oraz Mateusz Skrzypczak (Jagiellonia Białystok). Czwórkę bramkarzy uzupełni Kacper Trelowski (Raków Częstochowa).
Michał Probierz przed październikowymi meczami w wywiadzie dla Goal.pl
O stabilizacji:
Reprezentacja to ciągłe zmiany i ciągłe poszukiwania. Trudno liczyć, że będzie tu jakaś wielka stabilizacja, skoro ze zgrupowania na zgrupowanie wszystko może stanąć na głowie. Co innego w klubie, gdzie pracuje się dzień po dniu. (...)
... na dzisiaj mamy całkiem dużą stabilność, skoro minimum ośmiu zawodników gra zawsze ze sobą w tym samym zestawieniu. ... reprezentacja nigdy nie grała kilku kolejnych spotkań w dokładnie tym samym składzie, a teraz mogę wymienić: Zalewski, Frankowski, Bednarek, Dawidowicz, Kiwior, Zieliński, Szymański, Świderski i Lewandowski przewijają się właściwie w każdym meczu. Natomiast jeżeli chodzi o powołania, to już jest zupełnie inna kwestia.
... Jest zgrupowanie w jednym miesiącu, a w kolejnym kilku piłkarzy przyjeżdża już w innej formie. Kadra to ciągłe szukanie rozwiązań, które na tu i teraz będą optymalne.
O budowie reprezentacji w Lidze Narodów:
... My często mylimy jedną kwestię – w reprezentacji nie da się czegoś zaplanować długofalowo. Jest bardzo dużo zmiennych i czynników, które na to wpływają. Ktoś między zgrupowaniami złapie kontuzję, inny musi pauzować za kartki, następny łapie nagle doskonałą formę i mimo że wcześniej nie grał wiele w kadrze, nagle wskoczy do podstawowej jedenastki. Więc to nie jest tak, że my budujemy już teraz skład pod kątem eliminacji, bo zanim one się zaczną, wszystko może się zmienić. Natomiast samą Ligę Narodów traktuję na zasadzie, by zawodnicy wiedzieli, co my mamy grać.
O wrześniowych meczach z Szkocją i z Chorwacją:
... dały mi pewne odpowiedzi. Na przykład, że jednak na Euro podjąłem dobrą decyzję zmieniając paru zawodników na mecz z Austrią. Może to jest taki czynnik, który jest bardzo istotny, by w meczach – jak ostatnio – rozgrywanych w systemie czwartek-niedziela rotacja w składzie była dużo większa.
... Mieliśmy akurat taki moment, że Piotrek (Zieliński) nie grał przez jakiś czas w klubie, Kacper Urbański grał mniej, i przegraliśmy środek pola. Zmiany później trochę wpłynęły na ten obraz i przy odrobinie szczęścia mogliśmy zremisować tamto spotkanie. Ale fakty są takie, że byliśmy słabsi od Chorwatów.
O Piotrze Zielińskim na "szóstce" , Kacprze Urbańskim i odmłodzeniu kadry:
... Szukamy po prostu różnych rozwiązań, a jednocześnie chcemy odmłodzić reprezentację. Jak się spojrzy na tych, którzy w niej dziś grają, to wchodzi coraz więcej chłopaków z rocznika 2000 i młodszych. Tak więc celów jest całkiem sporo – chcemy grać w określony sposób, wygrywać, a do tego zmieniać pokolenie.
... gdybyśmy pół roku temu rozmawiali o reprezentacji w kontekście jednostajnego procesu, to Kacpra (Urbańskiego) ani nie było w tym procesie, ani nawet w planach. Ale wtedy złapał najlepszy moment w sezonie i wszystko się zmieniło. Dziś też być może gdzieś jest piłkarz, o którym się nie myśli, a który przez najbliższy rok strzeli kilka bramek i dołoży dziesięć asyst.
... Poza odmłodzeniem reprezentacji, co jest ważne, liczy się tylko to, co jest dziś, a nie za kilka miesięcy. Bo za kilka miesięcy nie wiadomo, co będzie. W klubie jest inaczej. Operujesz grupą dwudziestu czterech zawodników i jeśli robisz w tej grupie zmiany, to dwa razy do roku. W kadrze to zupełnie inna bajka, bo selekcjoner jest uzależniony od tego, co między zgrupowaniami wydarzy się w klubach. Nic nie zmienia się szybciej niż życie w piłce.
O rywalizacji w bramce:
... Powiedzieliśmy już wcześniej – Liga Narodów jest też po to, by sprawdzić, jak bramkarze się prezentują.
O tym dlaczego powołuje Modera:
... Kuba ma po prostu bardzo duży potencjał, a my potrzebujemy zawodnika, który dobrze czuje się z piłką przy nodze, potrafi ją rozegrać, potrafi się przy niej utrzymać. Wiadomo, że na dziś ma ciężko, bo nie miał okresu przygotowawczego i nie gra, ale nie stać nas na tracenie takiego potencjału piłkarskiego.
O Nicoli Zalewskim i o powołaniach z Ekstraklasy:
... Jak grał w klubie, to też grał dobrze w reprezentacji. Mam nadzieję, że niedługo sytuacja się zmieni i wróci do występów w Romie. Słyszę, że u mnie zaczął grać lepiej, ale on był już ważnym ogniwem u innych selekcjonerów, nie musiałem do niego jakoś szczególnie docierać. Prowadzę go z przyjemnością, bo widać, jak mu zależy na reprezentacji, pokazuje to na każdym kroku. Zresztą podobnie jest z całą grupą piłkarzy, których mam. Teraz ją trochę poszerzyliśmy, wyciągnęliśmy kilku chłopaków z Ekstraklasy, bo przed nami dwumecz, a w paru przypadkach jesteśmy zagrożeni kartkami. Chcieliśmy zdublować te pozycje, by być przygotowanym na różne scenariusze, a przy okazji zobaczyć, jak się zaaklimatyzują w reprezentacji, jak będą wyglądać na treningach.
O Maxi Oyedele:
Bardzo często mówimy, że chcemy młodych. Ale jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że ci młodzi mają mieć po 25 lat. Ja uważam, że jeżeli chcemy iść do przodu, nie powinniśmy się bać, a wręcz przeciwnie – stawiać na takich zawodników jak Maxi. Co potwierdził ostatnio w Legii i mam nadzieję, że się nie zatrzyma. Przed zgrupowaniem ma jeszcze dwa mecze i oby wszedł w nie, jak w ten ostatni. Poza tym to nie jest chłopak znikąd, ja go znam bardzo dobrze z reprezentacji młodzieżowych. No i nie mamy na tej pozycji wielu młodych zawodników, także patrząc perspektywicznie rozważam go kategoriach pełnoprawnego członka kadry. Jeśli uznam to za słuszne, nie będę się bał na niego postawić.
... Jakby nie było tego meczu (Legii z Górnikiem), toby nie było powołania. To dość prosty mechanizm. Oby tylko dalej grał na tym poziomie. Zawsze będą dyskusje i komentarze w przypadku takich powołań, natomiast ja powiem wprost: do struktury zespołu pasuje mi konkretnie Maxi Oyedele.
O Mateuszu Boguszu:
... nie będę wybierał z dostępnych odpowiedzi, tylko powiem wprost: w jego miejsce wziąłem Kacpra Kozłowskiego, którego znam i potrzebuję na najbliższym zgrupowaniu. (niestety Kacper przez kontuzję wypadł z kadry)
O braku powołania dla Bartka Slisza:
Po prostu na dziś zrobiliśmy takie powołania ze względu na to, że do tego konkretnego dwumeczu, jaki czeka nas w październiku, potrzebujemy zawodników o określonym profilu i nie ma tu jakiegoś drugiego dna.
Cały wywiad z Michałem Probierzem: Michał Probierz o reprezentacji Polski. Moder, Oyedele, powołania (goal.pl)
Under- 21
Selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21 Adam Majewski powołał 23 piłkarzy na zgrupowanie przed meczami kwalifikacji do turnieju finałowego mistrzostw Europy z Kosowem (11 października, godzina 19:00, Prisztina) i Niemcami (15 października, godzina 17:00, Łódź).
Lista powołanych:
Łukasz Bejger (Śląsk Wrocław), Jan Biegański (Sivasspor), Mariusz Fornalczyk (Korona Kielce), Jakub Kałuziński (Antalyaspor), Antoni Kozubal (Lech Poznań), Kamil Lukoszek (Górnik Zabrze), Mateusz Łęgowski (Yverdon-Sport FC), Filip Marchwiński (Lecce), Dominik Marczuk (Real Salt Lake), Miłosz Matysik (Aris Limassol), Jakub Mądrzyk (Stal Mielec), Ariel Mosór (Raków Częstochowa), Patryk Peda (Palermo), Tomasz Pieńko (Zagłębie Lubin), Cezary Polak (Jagiellonia Białystok), Arkadiusz Pyrka (Piast Gliwice), Michał Rakoczy (Cracovia), Jakub Szymański (Wisła Płock), Filip Szymczak (Lech Poznań), Kacper Tobiasz (Legia Warszawa), Patryk Warczak (Stal Rzeszów), Szymon Włodarczyk (Salernitana), Sławomir Abramowicz (Jagiellonia Białystok)
Selekcjoner kadry U21, Adam Majewski. – Sytuacja jest komfortowa i takie było założenie od samego początku, bo pamiętam, że na pierwszym spotkaniu po objęciu kadry młodzieżowej powiedziałem do zawodników, że naszym celem jest awans bezpośredni, a przede wszystkim dążenie do takiej sytuacji, żeby wszystko zależało od nas, a nie od innych drużyn. Zostały jeszcze dwa mecze, natomiast mamy bardzo duże szanse na bezpośredni awans. (...) Będzie brakowało Kacpra Kozłowskiego. W pierwszym meczu z Bułgarią Kacper nie grał z powodu choroby, a w rewanżu w Sofii miał dwie asysty i był wiodącym piłkarzem. Zawsze szkoda zawodnika, który robi różnice, a Kacper takim zawodnikiem jest. To nie jedyna strata, ponieważ nie ma też z nami kontuzjowanego Kajetana Szmyta, który również był ważnym ogniwem tej reprezentacji. (...) Sytuacja kadry młodzieżowej jest specyficzna, ponieważ jest to bezpośrednie zaplecze pierwszej reprezentacji. Musimy się dostosowywać. Wiadomo, że priorytetem jest pierwsza reprezentacja. Ja się cieszę z tego, że wielu zawodników, którzy grali w młodzieżówce, już zadebiutowało w kadrze A. My też korzystamy z zaplecza, czyli kadry U-20, a współpracę z selekcjonerem Miłoszem Stępińskim bardzo sobie cenię. (źródło: Łączy nas piłka/ weszlo.com)
Powiem więcej, Probierza nawet lubię czytać i słuchać, mówi ciekawie, a jego argumentacja i wizja generalnie do mnie przemawiają.
No więc wszystko fajnie itp. itd., tylko niestety pewien problem pojawia się w momencie, gdy nasze Orły wybiegają na boisko
I oczywiście chciałbym, żeby najbliższe mecze były jakimś przełomem, bo ta reprezentacja musi znaleźć sposób na podniesienie swojej jakości. Za często jesteśmy pasywni, za rzadko odzyskujemy piłkę w wysokim i średnim pressingu, za mało gramy prostopadłych podań po ziemi do przodu, ogólnie za mało jest gry bez piłki i za wiele spoczywa na barkach Zielińskiego. Jeżeli to się nie zacznie zmieniać to 'odważna i ofensywna gra', o którą apeluje Iocosus, pozostanie tylko pustym sloganem.
Mnie w wypowiedziach Probierza nie pasuje jeden fragment: "na Euro podjąłem dobrą decyzję zmieniając paru zawodników na mecz z Austrią." - mhm, niereformowalny, tłumaczenie w rodzaju, operacja się udała, a pacjent zmarł.
Chciałbym, żeby Oyedele wyszedł w pierwszej jedenastce przynajmniej w jednym meczu, ale w tym zalewie zachwytów nad Maxim padł i jeden głos sceptyka. Janusz Michalik w Kanale Sportowym stwierdził że Oyedele nie załapał się do seniorskiego MU ze względu na zbyt małą intensywność w swojej grze!
Ciekawe, w dotychczasowych meczach w Legii poruszanie się Maxiego po boisku interpretowałem jako dyscyplinę taktyczną i trzymanie się swojej pozycji, nie tracił zbędnie sił i był tam gdzie potrzeba, uważałem to za pozytyw. Mhm, zobaczymy co będzie dalej, oby Probierz nie przejął się opinią eksperta ESPN.
Gole: Fornalczyk 21', Szymczak 25', Marczuk 30', Kałuziński 45+2'
Kosowo: Abdullahu (46. Besson) - Haxha (46. Hassani), Ajdini (46. Vokrri), Gerxaliu, Ibrahimi - Avdyli, Brruti, Kryeziu (70. Ismaili) - Tahiri (85. Billali), Bunjaku, Tusha
Polska: Tobiasz - Marczuk, Peda, Mosór (81. Włodarczyk), Matysik (46. Polak), Pyrka - Pieńko, Kałuziński, Kozubal (46. Łęgowski), Fornalczyk (64. Rakoczy) - Szymczak (64. Marchwiński)
Trochę tego meczu się obawiałem i pierwszy kwadrans to potwierdził, na szczęście graliśmy w 12 przeciwko 10, a naszym dodatkowym zawodnikiem w pierwszej połowie był bramkarz Kosowian.
Tym razem wśród Biało-Czerwonych nikt nie zagrał tak spektakularnie jak Nicola Zalewski z Estonią lub Kacper Kozłowski z Bułgarią. Do zapamiętania z tego meczu pozostanie gol Filipa Szymczaka nożycami i karny w stylu Panenki Kałuzińskiego.
Mecz z Niemcami decydujący o bezpośrednim awansie do ME u-21 zapowiada się frapująco.
***
W mediach opublikowano kadrę na najbliższy mecz z Portugalią w Lidze Narodów. Probierz postanowił zrezygnować z Tymoteusza Puchacza i Kacpra Trelowskiego.
Meczyki.pl donoszą:
"Według naszych informacji trójkę środkowych obrońców mają stanowić Sebastian Walukiewicz, Jan Bednarek i Paweł Dawidowicz. Zatem defensywa łącznie z bramkarzem będzie wyglądać identycznie, co na ostatnie spotkanie z Chorwacją. Na wahadłach powinni zagrać Przemysław Frankowski oraz Nicola Zalewski.
Jak udało nam się dowiedzieć, Probierz od pierwszej minuty ma postawić na debiutanta. Wielką szansę powinien dostać zawodnik Legii Warszawa, Maximilian Oyedele.
Przed nim ustawieni mają zostać Piotr Zieliński i Sebastian Szymański. Ten drugi miał problemy zdrowotne, więc przy jego nazwisku stawiamy mały znak zapytania. Zastąpić może go Kacper Urbański.
Niespodzianki nie ma, jeśli chodzi o atak. Roberta Lewandowskiego wspierać ma wracający do dobrej dyspozycji Karol Świderski."
Oto prawdopodobny skład reprezentacji Polski na mecz z Portugalią:
Skorupski - Walukiewicz, Bednarek, Dawidowicz - Frankowski, Oyedele, Zieliński, Szymański, Zalewski - Świderski, Lewandowski
Subiektywnie mam wątpliwości w tej jedenastce do Bednarka i Frankowskiego, żałuję braku powołania dla Casha, wolałbym również Kacpra Urbańskiego zamiast Świdra. W takim razie chyba muszę obstawić że ten ostatni strzeli gola.
chciałbym, żeby najbliższe mecze były jakimś przełomem
Mhmmm. Ja w ogóle mam wrażenie, że albo kadra pod wodzą Probierza ogra w najbliższej przyszłości – niechby nawet fuksem, bo jakże by inaczej? – jakiegoś silnego rywala i zaliczy swój mecz założycielski, albo cała ta kadencja się wygazuje, jak nie przymierzając ta Brzęczka.
@ Iocosus:
Mnie w wypowiedziach Probierza nie pasuje jeden fragment
No mnie chyba jednak więcej. Znaczy ja generalnie przywiązuję raczej niewielką wagę do tego, co trenerzy mówią. Jak również nie zamierzam nikogo przekonywać, że z Boguszem i Cashem w składzie to byśmy całą tę Ligę Nierobów wciągnęli lewym nozdrzem. Nie ukrywam jednak, że trochę mi powołania dla w/w dwójki brakuje. A przede wszystkim brakuje mi sensownego wytłumaczenia braku tego powołania. Selekcjoner nie jest kobietą w ciąży. Argument „bo taaakkk…!!!” nie działa. Nie jest również samowładnym prezesem swojego własnego klubu, do którego może sobie pozyskiwać takich zawodników, jacy mu się z pysia podobają. Jakieś racjonalne wytłumaczenie bardzo by się tu przydało.
Zieliński (78. min) – Silva (26. min.), Ronaldo (37. min), Bednarek (88. min – sam.)
ŻÓŁTE KARTKI: Walukiewicz, Frankowski, Piątek, Skorupski – Neto
POLSKA: Skorupski – Walukiewicz (46' Kiwior), Bednarek, Dawidowicz – Frankowski, Szymański (84' Piątek), Oyedele (66' Moder), Zieliński, Zalewski (76' Ameyaw) – Świderski (76' Urbański), Lewandowski
PORTUGALIA: D. Costa – Dalot, Dias, Veiga, Mendes – Fernandes (90' Otavio), Neves, Silva (90' S. Costa) – Neto (81' Semedo), Ronaldo (63' Jota), Leao (64' Trincao)
Do 78 minuty wydawało się, że Portugalczycy wywiozą trzy punkty z Warszawy lekko, łatwo i przyjemnie. Za łatwo? Po golu Piotra Zielińskiego zrobiło się nieco nerwowo, ale zamiast karnego (!?) był samobój i wynik odzwierciedla różnicę poziomów obu reprezentacji.
Szat rozdzierac nie ma sensu, moim zdaniem bardzo dobry mecz do analizy. Coś czuję że ekspert Tomasz Hajto zrobi orkę z zachowań w obronie.
Oyedele moim zdaniem wypadł poprawnie, miał udział przy drugiej straconej bramce, jeżeli chce kontynuowac reprezentacyjną przygodę, takie mecze jak dzisiejszy musi kończyc z żółtą kartką i z łobuzerską dewizą, że piłka może przejśc ale rywal już nie.
Ps. Czy któryś selekcjoner uwolni mnie od oglądania Bednarka w reprezentacji? Nie chodzi mi tylko o swojaka. Człowiek fatum, babol, sądzę że nawet Mosor zagrałby wiele lepiej niż ten człowiek. To się tyczy nie tylko tego meczu.
Jeśli potraktować to jak poważny mecz o stawkę, no to mamy gruby skandal. Jakim cudem tam nie było karnego? Dlaczego cały ten kurvar potrafi rysować jakieś kretyńskie kreski i wynajdować fantomowe spalone, ale przy rzeczywistych pomyłkach arbitra głównego pozostaje bezradny? Jak by na to nie patrzeć, zespół sędziowski okradł nas z punktu. Że byłby to punkt kompletnie niezasłużony? Pfff, no i…?
Gdyby zaś spojrzeć na to spotkanie jak na sparring, to kompletnie nie mam pojęcia, Iocosusie, co Ty tu chciałbyś analizować. No słabi jesteśmy i tyle. Zero zdziwień. Co przecież doskonale wiedzieliśmy i przed tym meczem, pod względem czystej jakości znajdujemy się kilka pięter poniżej kontynentalnej czołówki. Aby nawiązać wyrównaną walkę z zespołem pokroju Portugalii – a co dopiero myśleć o korzystnym rezultacie – potrzebujemy zapierdalania, sporej dawki farta, a najprawdopodobniej także przychylności sędziego. Owszem, nawet kombinacja całej trójki może nie wystarczyć. Ale że dziś nie było ani jednego, ani drugiego, ani trzeciego, to i nie bardzo jest o czym rozmawiać.
No chyba, żeby się skupić na tym pierwszym. Coś mi się obiło o uszy, że zainteresowanie biletami na ten mecz zgłosiło ładnie ponad pół miliona osób. Jasne, swoje zrobiła renoma rywala oraz jego geriatrycznej gwiazdy, ale jednak widać, że mimo od lat bardzo przeciętnych wyników i jeszcze bardziej przeciętnej postawy, ludzie wciąż chcą tę reprezentację oglądać. No to chyba mogliby szanowni panowie futboliści czymś, do k’nędzy, czymkolwiek za te chęci i zainteresowanie odpłacić, prawdaż? Rozumiem, że takiemu Oyedelemu debiutancka trema mogła pętać nogi, że to wciąż dla niego (zdecydowanie) zbyt głęboka woda, spoko, nie ma sensu chłopaka flekować, może jeszcze kiedyś będą z niego ludzie, i to niekoniecznie się śmiać. Szkopuł w tym, że jego partnerzy w dzisiejszym spotkaniu mają po nazwisku zazwyczaj po kilkadziesiąt A, albo i lepiej. W ich przypadku o żadnej debiutanckiej tremie nie może być mowy. Tymczasem żaden z nich – no, może poza Zielińskim, ale i to tak trochę z naciągiem – nie pokazał, że mu zależy. Nie zaprezentował podejścia typu „OK., może i faktycznie piłkarsko jesteśmy słabsi, ale mentalnie, wolicjonalnie, rzucimy się wam do gardeł, będziemy gryźć trawę i na dupie śmigać, więc łatwo to wam dziś nie będzie!”. Wręcz przeciwnie. Ja rozumiem, że taki Rafael Leão to świetny piłkarz, w dodatku kapitalnie zbudowany i umiejący zrobić użytek ze swych walorów atletycznych. Niemniej, to jak on mijał dziś naszych chłopaków niczym treningowe pachołki, jak połykał kolejne dziesiątki metrów przez kompletnie nikogo nie niepokojony, to jest po prostu wstyd.
My sobie możemy ad mortem usrantem pitolić o selekcjonerach, ustawieniach, powołaniach, UJach, mujach, zwariowanych zaskrońcach. Jeśli jednak nasi ulubieńcy nie zaczną ruszać swego kolektywnego dupska, to takich wstydów czeka nas, niestety, jeszcze całkiem sporo.
Ledwie 8 lat temu na Euro 2016 remisujemy z Mistrzem Europy, a wczoraj dostajemy straszne lanie z ćwierćfinalistą Euro 2024.
W studio przedmeczowym Andrzej Juskowiak przestał robić za klakiera i podzielił się swymi przemyśleniami nad propozycjami taktycznymi Probierza i jego wyborami personalnymi.
Zespół pd kierownictwem Probierza osiąga wyniki znacznie powyżej stopnia ustępowania rywalom na boisku. Wszyscy nasi przeciwnicy osiągali w każdym meczu wyraźną przewagę w pobliżu naszego pola karnego oddając więcej niż 25 strzałów na naszą bramkę.Wczoraj Portugalia prezentująca na codzień futbol reaktywny oddała ich tylko 18 ..To,że wyniki nie były proporcjonalne do przewagi rywali wynikało ze znakomitej postawy bramkarzy oraz indolencji strzeleckiej ich napastników.
Trener Probierz grając trzema obrońcami bez dwóch defensywnych pomocników sam stwarza poważny problem taktyczny , bo dziś akcje podbramkowe przeprowadza się głównie środkiem, nawet kiedy inicjowane są na skrzydłach.
Jednocześnie jak trafnie zauważył Juskowiak na graczach tzw, wahadłowych spoczywa zbyt wiele obowiązków i za wielka w stosunku do umiejętności , odpowiedzialność , więc bojąc się utraty piłki nie rozpoczynają akcji zaczepnych na własnej połowie , bowiem nikt ich nie asekuruje.
Z zespołami posiadającymi zawodników o wysokich umiejętnościach techniczno -taktycznych taka nonszalancka organizacja gry sama prosi się o porażkę.
Gdyby jeszcze wszyscy nasi zawodnicy prezentowali wysokie umiejętności to ten analfabetyzm taktyczny byłby mniej widoczny ,ale wczoraj poziom reprezentacyjny przerósł : Bednarka, Frankowskiego, Świderskiego, Szymańskiego w I połowie i niestety Oyedele ( tu zgoda z Dalkubem) .
Trener Probierz opanował "bajerę" i mami nią patopismactwo. Następuje rozdźwięk między pustosłowiem o tym co trener opowiada,że chce osiągnąć ,a tym co zespół prezentuje na boisku. W moim przekonaniu Probierzowi brakuje rzetelnej wiedzy z zakresu teorii piłkarskiej. B. prezes PZPN Zbyszek Boniek ( pozdrawiam) zamierzał wprowadzić obowiązkowe okresowe szkolenia uzupełniające dla trenerów,ale został zakrzyczany. Jest tajemnicą "poliszynela' ,że do objęcia funkcji Dyrektora Szkoły Trenerów przez Stefana Majewskiego papier trenerski uzyskiwało się płacąc, najpierw 6, a potem 12 tys zł i otrzymując tzw, materiały szkoleniowe.Było to efektem stosowania wulgarnego psuedoliberalizmu ,że oto na rynku utrzyma się skuteczny trener,a rynek wypluje tych kiepskich. Tylko nikt nie pomyślał ,że niedoszkoleni trenerzy szkolą kalekich piłkarzy.
Przed każdym meczem reprezentacji Probierz przez zaufanych pismaków dokonuje tzw. kontrolowanych przecieków tyczących składu i uwaga mediów koncentruje się nie na tym "co kadra gra" a właściwie czego nie gra , lecz na tym kto gra, a właściowie ma grać. Przed wczorajszym spotkaniem takim tematem numer 1 był debiut Oyedele. Ja Oyedele nie będę krytykował, bo moim zdaniem był to debiut przedwczesny . Nadto nie mógł on sam sprostać czyszczenia przedpola bez żadnej pomocy i przy bardzo słabej postawie środkowego obrońcy .Widać było też,że brakowało mu pewności siebie jaką prezentuje w Legii ( Feio wie jak to zrobić) ,a nadto każdy kto analitycznie obserwował jego sposób poruszania się zauważył,że on nie miał przydzielonych konkretnych zadań ,ani nie miał wyznaczonej stałej strefy gry. Wymogi współczesnego futbolu są sprecyzowane ,a mianowicie , podobnie jak w szkole , zawodnika ocenia się z tego w jakim stopniu wykonał nałożone zadania i jak wywiązał się ze swojej roli . W przypadku kiedy nauczyciel niczego nie zadał trudno postawić niską ocenę temu ,który tego niczego się nie nauczył .
Przyznam ,że ja na miejscu Lewandowskiego dałbym sobie spokój z grą w reprezentacji w której jednen z najlepszych napastników świata traktowany jest jak piąte koło u wozu.Ten prymitywny obyczaj "usadzania " Roberta wprowadził Brzęczek i jest on przez kolejnych polskich trenerów kontynuowany. Zamiast zespół ma grać na Lewandowskiego to Lewandowski ma grać dla zespołu czyli zamiast być łowcą bramek to ma być podawaczem piłek i gdyby jeszcze ten, który zajmuje jego miejsce wysuniętego napastnika potrafił przyjąć piłkę i oddać celny strzał to takie pokraczne myślenie miałoby jakieś uzasadnienie ,a tak to wyglądało na sabotaż. Lewandowski na boiskach Hiszpanii prezentuje wielką formę,a w reprezentacji robi za pomocnika pomocnika . Komuś odwaga pomyliła się z odważnikiem .
Chyba już trzeba powtórzyć okrzyk będący tytułem baśni Andersena ,że "Król jest nagi".
Po tym koniecznym zastrzeżeniu, stwierdzę, że wydaje mi się, tylko wydaje, że faulu na Ameyawu jednak nie było. Gdyby takiego ślepca jak ja wzięli na VAR to też bym akcję puścił i na gniew bystrych o ostrym wzroku się naraził.
Konkluzja, wynik jest sprawiedliwy, sędzia go nie wypaczył, jako ślepa wyrocznia tak osądzam!
Ac-10: „No słabi jesteśmy i tyle. Zero zdziwień. Co przecież doskonale wiedzieliśmy i przed tym meczem, pod względem czystej jakości znajdujemy się kilka pięter poniżej kontynentalnej czołówki.” – no tak, ale czy jesteśmy słabsi od tej ekipy z 2006 roku z Golańskim, Bronowickim, Radomskim, Sobolewskim lub od tej repry, która w 2018 roku remisowała 1:1 w Lizbonie w składzie z: Cionkiem i Kędziorą, no fakt z pewnością mamy słabszy potencjał od tej drużyny z Euro 2016 z Jędrzejczykiem, Pazdanem, Jodłowcem, Mączyńskim.
Ac-10: „co Ty tu chciałbyś analizować” – jak grac z takimi ekipami jak Portugalia, żeby pomóc temu wzmiankowanemu fartowi i nie liczyc na przychylnośc lub ślepotę sędziego. Grecy ograli Angolii, no trafiło im się, raz na dzisięc, ale nam się w ogóle nie trafia. A sorry, trafiło się z Niemcami za Santosa! Czyli mieliśmy jednak farta, zatem nie liczmy na niego ponownie przez kilka kolejnych lat.
@ Dalkub – moim zdaniem Oyedele zagrał „poprawnie”, ponieważ nie chciałbym z niego robic kozła ofiarnego, na którego spada wina za to jak ten mecz wczoraj wyglądał. Czytam, słyszę teraz powszechną orkę po Oyedele i po Probierzu za to, że go wystawił, no i sorry, mam swoje pretensje do Probierza, ale za powołanie i wystawienie Oyedele go nie winię.
Nie widzę sensu w wystawianiu Zielinskiego na szóstce, musimy znaleźć kogoś od „zapierdalania” na pozycji defensywnego pomocnika. Moder nie gra w klubie, Slisz stracił formę w Ameryce, Piotrowski przeobraził się w piłkarza ofensywnego niż nastawionego na destrukcję, Romańczuk – swój prime już raczej ma za sobą, choc tu stawiam przed 32-latkiem znak zapytania. Dziczek, odpalony moim zdaniem słusznie, Kałuziński się spalił przed Euro, Kozubal to na razie moim zdaniem bardziej ósemka niż szóstka choc tu jeżeli chciałbym z Modera i Kałuzińskiego „zrobic” defensywnego pomocnika, to dlaczego i nie z Kozubala.
Według mnie Oyedele nie zagrał gorzej niż Slisz na Euro, jeżeli go spalimy teraz na stosie, to wracamy do Zielińskiego na szóstce, a to według mnie nie jest rozwiązanie.
Kogo dziś wystawiamy we wtorek na Chorwację na pozycji defensywnego pomocnika??? Zielka, który nie chce tam grac, nieogranego Modera, tak jak słyszę to Oyedele został już zaorany, zakopany w piachu i w mule.
Na Chorwację wyjdziemy z Kapustką to może być jeszcze większa orka niż obecnie po Oyedele, a moim zdaniem musimy szukac, musimy ciągle weryfikowac.
Bardzo lubię Kubę Wawrzyniaka, ale nie zgadzałem się z tą „nagonką” na Oyedele jeszcze przed meczem, po meczu zapewne Radomski który ją rozpoczął oraz Wawrzyniak i Michalik już jawnie w studiu TVP sport „triumfowali”.
Nie jestem orędownikiem takiego rozwiązania, niech pan Tomasz produkuje się w Polsacie, często mnie irytuje i denerwuje, ale z jego opinią o Bednarku zgadzam się w stu procentach.
Powiem więcej ,a mianowicie ja nie widzę w ogóle drużyny , nie dostrzegam ducha zespołowości i pomocniczości, a za to widzę zlepek sfrustrowanych facetów wojujących o to kto gorszy.
Przypominam sobie to podtrzymywanie na duchu i pomocniczość w dawnych czasach kiedy to w Wielkiej Legii takim przyjacielem młodych był Mistrz Brychczy oraz Bernard Blaut,a w ostatnim okresie jest Artur Jędrzejczyk z sekundującym mu Kapustką, a w dawnym Górniku był Ernest Pohl. Podobnie było w reprezentacji ,ale chyba ostatnim takim opiekunem był Kuba Błaszczykowski z pomocnikami Glikiem, Krychowiakiem i Jędrzejczykiem.
Każdy kto ma jakie takie pojęcie o piłce wie,że gra w piłkę nożną polega na sekwencjach czyli na przemian na ofensywie i defensywie. Rozkład czasowy, przestrzenny zadań zależy od taktyki oraz możliwości realizacyjnych zawodników , ale bez nich tych zadań defensywnych, w tym obrony przed utratą bramek nie da się wykonać.
To,że Probierz powołał tylko dwóch defensywnych pomocników Oyedele i Piotrowskiego świadczy albo, o jego defekcie umysłowym , polegającym na tym o czym pisałem czyli o syndromie goryla , kiedy to ktoś jest tak zafiksowany na punkcie swej wizji ,że niczego poza nią nie dostrzega ,albo na nieuctwie.Probierz chce nam wmówić,że on chce,aby zespół grał tylko ofensywnie i gracze defensywni tylko w tej wizji by przeszkadzali.
Tyle tylko ,że bez silnej defensywy gra ofensywna jest niemożliwa. Co widać , słychać i czuć.
Do tego każe nam być zadowolonymi jego poszukiwaniami .
Ja za stary wróbel jestem ,aby mnie na takie plewy nabierać. Mnie nie interesuje szukanie ,ale znajdywanie ,mnie interesuje gra naszej drużyny na miarę możliwości , a nie opowiadania jak to dobrze by było,żeby ona dobrze grała.. To co robi Probierz to ośmieszanie naszego zespołu i naszych nie tak marnych zawodników , bo wyglądamy jak pchły na grzebieniu , a nasze podskakiwanie budzi śmiech politowania.
Co do rzekomego rzutu karnego to oczywiście Iocosus ma rację uznając,że sędziego pad Ameyawa obszedł tyle co zeszłoroczny śnieg. To w ogóle pseudoproblem i zajmowanie się nim to strata czasu. Wczoraj arbiter był jasnym punktem zawodów.
Najgorsze jest to ,że w sztabie mamy do czynienia z kolesiostwem, bo asystentami Probierza są Mila - nigdy nie był trenerem, Góralczyk - kolega z dawnych czasów , trener marnych drużyn bez sukcesów oraz Bartosz - nigdy nie trenował żadnej drużyny, był asystentem Probierza w U-21. Łączny poziom fachowości na poziomie prowincjonalnym,ale takim bliższym dna..Co dobitnie wyraził po spotkaniu Robert Lewandowski.
Mnie nie chodzi o samą porażkę, bo porażki są solą sportu,ale o beznadziejny styl , o to,że taka gra to obciach.
Niestety zgadzam się z byłym obrońcą repry również, gdy krytykował Dawidowicza za postrzeganie gry w obronie przez pryzmat przesuwania a nie odbioru. Tu i dla mnie jest jeden z kluczowych problemów, nasi obrońcy, czy też cała drużyna w defensywie gra na „wyczekiwanie”, to znaczy bez piłki ustawiamy nisko zasieki, odbudowujemy pozycje o ile zdążymy i czekamy aż rywal w nie wpadnie to jest czekamy aż zgubi piłkę, źle poda, dośrodkuje, strzeli, kiwnie. Z słabszymi zespołami o mniejszym zaawansowaniu technicznym to jeszcze zdaje egzamin i do takiego sposobu gry się przyzwyczajamy, gorzej, gdy przychodzi nam się mierzyc z tymi lepszymi i wówczas to „wyczekiwanie” czyli „przesuwanie i przesuwanie” jest psu na budę przydatne. Tak było za Michniewicza, Santosa, tak jest i za Probierza.
Obojętnie ilu piłkarzy ofensywnych, kreatywnych wystawimy w jedenastce, to tak grając po stracie piłki obraz gry naszej repry nie będzie ulegał zmianie. Bez znaczenia czy zagramy piątką czy czwórką obrońców, trójką defensorów z silnymi ekipami nie gramy nigdy, nie oszukujmy się, nasi wahadłowi to obrońcy, albo raczej grają na pozycjach bocznych obrońców, bo umiejętności gry w defensywie i Zalewski i Frankowski mają kiepskie.
Żaden z selekcjonerów, nie próbował nas przestawic na aktywny odbiór, na kontrpressing, my gramy albo w wysokim pressingu (sporadycznym i nieudolnym) albo w niskim. Nikt nie chciał żebyśmy próbowali grac tym enigmatycznym dla nas gegenpressingiem bo i fakt, że jest to bardzo ryzykowne, Tylko że grając zachowawczo po stracie piłki, opierając się o „wyczekiwanie” i „przesuwanie” my i tak dostajemy w kuper.
Oyedele nie dał rady w tym meczu, przede wszystkim ze względów fizycznych, to jest słabo biegał, nie był agresywny, nie wchodził w pojedynki itd. - czy to problem mentalny czy spadek formy fizycznej to ja tego nie wiem, ale być może informacje o intensywności czy jej braku są faktem i musi nad tym pracować. Z pewnością jest to chłopak mega fajnie ułożony piłkarsko, dobrze operuje piłką, nie boi się grać z pierwszej piłki, nieźle się ustawia, ale niestety głównie dreptał, a od przeciwnika był daleko.
To oczywiście nie jego wina, że wypuszczono go na fantastycznych zawodników, którzy na dodatek grali dobry mecz, to nie jego wina że nikt mu nie pomógł ze starszych zawodników, ale to nie tłumaczy tego że nie był to jego dobry mecz.
Co do Probieża - jestem bardzo daleko od tego co sugerował Zbyszek - chodzi o defacto kupienie sobie licencji za 6-12 tyś, ale z pewnością wybory ludzkie, ale i taktyczne Probieża są dziwaczne. Nie jestem w stanie zrozumieć tej gry na 3 środkowych obrońców, szczególnie na takiego przeciwnika i Leao robił tam z nich wiatrak. Balans pomiędzy zawodnikami defensywnymi a ofensywnymi jest ewidentnie zachwiany, próby z Zielińskim na 6, taki trochę Pirlo miałoby sens pod warunkiem że my bylibyśmy topową druzyną prowadzącą grę, a w takich meczach to nie działa i na 6 potrzebujemy gościa co się wpierdzieli, co skrobnie, co doskoczy, odbierze piłkę a nie koniecznie będzie kreował. 2 napastników na Portugalię, nie rozumiem, nie rozumiem Urbańskiego na ławce, choć mógłby zagrać zamiast Świderskiego i trochę zabezpieczyć środek boiska. Pytań mam więcej, ale też zawsze człowiek mądry post factum.
Probierz w sumie realizuje postulaty znakomitych iocosusa i a-c10, bo my próbujemy grać futbol techniczny, próbujemy atakować, najwyraźniej niespecjalnie interesując się wynikiem meczu I wiecie co, w sumie to wydaje mi się, że Probierz już nie powinien w tym momencie robić kroku wstecz. Bo być może w tym szaleństwie jest metoda i co prawda z Chorwacją nie powąchaliśmy piłki, a Portugalia mogła nam wbić sześć czy siedem bramek, ale efekty przyjdą przeciw Walii czy Grecji. Zresztą najlepiej wczoraj wyglądaliśmy rzeczywiście właśnie w ataku, jak już udało nam się przetransportować piłkę gdzieś w okolice pola karnego Portugalii.
Problemy są trzy:
- po pierwsze ciągłe przegrywanie może sprawić, że grupa zwątpi w plan Probierza i w tym rozdaniu możemy już nie doczekać efektów przeciw Walii czy Grecji,
- po drugie dziwna miękkość w naszej grze musiałaby zniknąć w meczach o prawdziwą stawkę, bo grając tak, żeby się nie pobrudzić, daleko nie zajedziemy,
- po trzecie nasza gra defensywna to jest wręcz dramat, nie można wykluczyć, że Walia i Grecja też będą się bawić, i to nie jest problem Bednarka czy Oyedele, tylko właśnie organizacji gry defensywnej całego zespołu, przecież my gramy piątką z tyłu, a przeciwnik jest w stanie posłać kilka prostopadłych podań penetrujących blok między półprawym obrońcą i prawym wahadłowym, to jest piłkarski kryminał, w tym miejscu boiska mysz nie ma prawa się prześlizgnąć.
No właśnie, abstrahując od kwestii fizycznych i mentalnych, wczorajszy mecz pokazał, że Probierz nie szuka żadnego sposobu, żadnej modyfikacji, a ponieważ głupcem chyba nie jest więc zakładam (łudzę się?), że na tym etapie swojej pracy nie gra o wynik.
„.. próby z Zielińskim na 6, taki trochę Pirlo miałoby sens pod warunkiem że my bylibyśmy topową druzyną prowadzącą grę, a w takich meczach to nie działa i na 6 potrzebujemy gościa co się wpierdzieli, co skrobnie, co doskoczy, odbierze piłkę a nie koniecznie będzie kreował.” – Pirlo miał swojego adiutanta od czarnej roboty w osobie Gattuso, wydawało się, że w takim kierunku zaczął podążać Slisz przy Josue, tylko, że wyjazd do Stanów tak jakby ten kierunek postawił pod znakiem zapytania.
Jeżeli chcielibyśmy mieć „swojego Gattuso” na szóstce, to właśnie Slisza lub Góralskiego w swojej najlepszej dyspozycji, a jeżeli „Stana Lobotkę” to musimy Modera i Kałuzińskiego nauczyc gry w destrukcji, w odbiorze piłki, a w Oyedele wpoić równocześnie instynkt pitbula z chartem.
W każdym razie Piotr Zieliński lub każda kreatywna linia pomocy potrzebują swojego "libero" lub "odkurzacza" jak kto woli.
My za Probierza niby wystawiamy skład ofensywny, kreatywny a w meczach z Chorwacją i Portugalią biegamy za piłką tak jak z Belgią i Holandią za Michniewicza. Obojętnie jakim systemem gramy czy 4-1-4-1 czy 3-5-2 po prawdzie to się sprowadza po stratach piłki i odbudowie pozycji do 6-3-1 lub 5-3-2 i tylko przesuwamy, przesuwamy.
Licencjonowany trener z Prawdy futbolu Marek Marciniak to, co ja nazywam „grą na wyczekanie” on określa zdaniem: „Gramy w pasywnym bloku a nie w aktywnym pressingu.” Probierz wystawi trzech napastników, plus trzech kreatywnych pomocników, ale jeżeli po stracie piłki będziemy biernie wracali do pięciu lub sześciu piłkarzy w obronie ustawionych na linii 16 metra, to z tej naszej ofensywy będzie to samo, co w meczach z Meksykiem, Chorwacją, Portugalią.
„Dziwna miękkośc” w grze repry moim zdaniem jest funkcją tego wyczekiwania lub pasywnego bloku. Na Austrię na Euro wyszliśmy z „zadaniowcami” Sliszem i Piotrowskim w pomocy i przez pierwszy kwadrans nie istnieliśmy.
Co najgorsze nie mam pojęcia jak to zmienic, bo musielibyśmy zrezygnowac i z Bednarka i z Dawidowicza (obecnie moje największe rozczarowanie w repie, bo co do tego pierwszego od dawna byłem sceptyczny). Wcześniej Glik tworzył alibi dla naszej nisko ustawianej obrony, to było wytłumaczeniem, że nie możemy grac kompaktowo, czyli agresywnie szukając odbioru. Teraz wychodzi, że i Bednarek i Dawidowicz innej gry sobie nie wyobrażają.
No i nie ma dla nich zastępców. Kamil Piątkowski ma jakiś słabszy okres w klubie, Kiwior ze swoimi problemami w Arsenalu, oby zimą wrócił do Włoch, doprawdy nie dziwię się powołaniu Mateusza Skrzypczaka, gdyby nie kontuzja byłbym orędownikiem jego wystawienia na Chorwację. Z niepowołanych, Nawrocki zatracił się w Celticu, Bielik w trzeciej lidze, potencjalnie wolałbym ich od Bednarka z Dawidowiczem, ale to na zasadzie „życzeniowej” a nie realnej na dziś!
Przywoływany Ariel Mosór w pewien sposób może i ma najbliżej do Pazdana, ale w u-21 w każdym prawie meczu w zasadzie notuje jakąś obcinkę, tylko, że często bez konsekwencji. Jeżeli z Niemcami zagra dobry mecz, to niech Probierz go powołuje na listopad, ale oby nie było tak jak z Oyedele i tak jak Max nie okazał się Salwatorem to i Ariel Mosór może nim nie być.
Konkludując. Nie mamy dobrych dwóch środkowych obrońców, a wystawiamy trzech.
Niby nie mamy bocznych obrońców i dlatego w kadrze rezygnujemy z prawego defensora wycenianego na 28 mln €, a po lewej stronie gdy mają na niej problem to trenerzy Arsenalu i Wolfsurga wystawiają Polaków, ale dla Probierza to niewykonalne. Niereformowalny!
Jestem za „czwórką w defensywie” plus Zielek z „adiutantem” przed nimi, ale przede wszystkim przestańmy grać „pasywnym blokiem”!
Oj, już dobra, się nie chwal, też mam projektor. Zajumałem kiedyś z roboty ;D
Z tym grubym skandalem to faktycznie nieco mnie poniosło. Powiedzmy, że 50/50. Nie gwizdnął i się wybroni (bo sędzia zawsze się wybroni). Gwizdnąłby i też by się wybronił. N’ale właśnie – gwizdnąłby, mielibyśmy karnego i najprawdopodobniej remisik. Czyli tak, jak w 2018. A czy jesteśmy słabsi, niż w 2006? Ależ skąd, wręcz przeciwnie. Śmiem twierdzić, iż np. powszechnie wykpiwany i wyszydzany Bednarek osiemnaście lat temu zostałby okrzyknięty polskim Beckenbauerem, a media zupełnie serio wypychałyby go do Barcelony. Ba, niewykluczone, że Barcelona zupełnie serio byłaby zainteresowana. Sęk w tym, że ponownie wracamy tutaj do kwestii Kia vs Bugatti. My, owszem, podążamy do przodu. Na prawym pasie, za TIRem. Tymczasem na pasie lewym świat – excuse my French – popierdala niczym jakiś czeski deweloper, aż mu się kurzą łożyska.
Jak grać? Cóż, może na dzień dobry właśnie „grać”, a nie „stać”, bo…
@ Gawin, Dalkub:
Widzicie, panowie, może i Probierz w rzeczy samej wziął sobie do serca rady takich znakomitości, jak ja, czy Iocosus. Całkiem dobrze by to o nim świadczyło Natomiast podopieczni Probierza postanowili chyba pójść tropem myśli Waszych ekscelencji i wynaleźć sposób, prezentując jednocześnie nastawienie zrównoważone: nie biegali do ataku, ale za to nie udzielali się w obronie
Mnie się bardzo podoba Wasza dyskusja. Serio, bez ściemy, grama ironii, czy sarkazmu. Taktyka? Jasne, też męczy mnie uporczywe trzymanie się wariantu z trzema stoperami. Selekcja? Uhmmm, no pewnie. Powołanie gościa, dla którego debiut w kadrze był jednocześnie – policzyłem – jubileuszowym, dwudziestym (!) meczem w dorosłej piłce (z czego 80% przypada na takie potęgi, jak Altrincham i Forest Green)? No cóż, tak chyba właśnie pachnie desperacja. No i wszystko fajnie, tyle że to są rozmowy o wystroju salonu, podczas gdy ewidentnie pękają nam fundamenty. Kurde, ja naprawdę nie chcę być tym nudziarzem, co to nie pozwala popitolić i po raz enty wskazuje swym brudnym paluchem na skrzeczącą rzeczywistość. No ale sorry, bez ruszania dupy nie ma żadnego znaczenia, czy nie rusza tej dupy trzech stoperów, dwóch, czy pięciu. Ani czy nazwisko właściciela nieruchomego tyłka brzmi Oyedele, Slisz, Murawski, czy jakkolwiek inaczej.
Ale przecież uprawiałem sport . co prawda piłkę na poziomie A klasy, lekkoatletykę na poziomie II ligi i brydż też na poziomie II ligi i nie chwaląc się więcej razy przegrywałem , niż wygrywałem. Byłem też zdecydowanie przeciw zwolnieniu Górskiego w 1976 roku, Gmocha w 1978 roku i Nawałki w 2018 roku, bo uważałem,że osiągnęli sukcesy ponad stan naszej piłki i ich następcy lepsi nie będą.A zmian na gorsze nie popieram.
Chyba nawet nie chodzi o zmęczenie tą niemocą, tą niezdarnością wszystkich trenerów po Nawałce. Niezależnie od ich kiepskich wyników to oni szanowali swój zawód , oni chcieli, oni stosowali reguły warsztatu trenerskiego w jego aspekcie teoretycznym i praktycznym.
Probierz te wypracowane zasady albo ignoruje, albo odrzuca. Jest wytworem nie nauki, fachowości ,ale współczesnych mediów. w których ocena nie opiera się na aksjomatach . lecz wyłącznie na tym czy publika kupi teksty czy ich nie kupi. Probierz koncentruje się wyłącznie na stępieniu ostrza krytyki , wykluczeniu dyskusji merytorycznej - wykorzystując do tego znajomość funkcjonowania mediów oraz opanowanie zasad erystyki Schopenhauera. On zdecydowanie lepiej opanował Schopenhauera niż zawód trenera.
I ja pewno zwyczajnie nie trawię jak jakiś buc usiłuje zrobić ze mnie idiotę i wmawia mi ,że czarne jest białe, że drużyna dobrze gra, jak w ogóle nie gra , bo nie wie w co gra i jak ma grać.
Media rzucają się na padlinę robiąc z gówna widły i Probierz im tej taniej sensacji dostarcza.
Na mnie te zagrywki nie robią żadnego wrażenia , ja wręcz uważam ,że Probierz np. Oyedele celowo rzucił hienom na żer. Raz ,że przed meczem w mediach była tylko o nim dyskusja i klakierzy wręcz wychwalali odwagę Probierza jak on to odmładza i odmienia ,a po spotkaniu znaleźli w Oyedele kozła ofiarnego.
Z jednej strony mnie cieszy ,że po spotkaniu kilku reprezentantów wzięło w obronę Oyedele , ale z drugiej jak bym wolał, aby tę pomoc okazywali mu na boisku . Nie popisując się pamięcią to stoper reprezentacji Arek Głowacki zawsze podkreślał,że więcej nauczył się od Jacka Zielińskiego podczas meczu 14.06.2002 w Korei z USA ( 3;1) niż od wszystkich trenerów razem. Pomoc polega nie na gadce pomeczowej ,ale na wskazywaniu zachowań meczowych . W tym kontekście bardzo dobrze zareagował Mioduski , który wskazał,że Legia jest obecnym sportowym domem Oyedele, gdzie czekają ma niego przyjaciele.
@ dalkub.
O tych zakupach certyfikatów publicznie mówili Boniek, Majewski, Piechniczek i trener Magiera . Ja tylko przypominam ich wypowiedzi - bo je czytałem .
PS. Teraz pozostaje czekanie kiedy Probierz zrobi hucpę z usunięciem Lewandowskiego z kadry.
pewnie od czasu do czasu zwracasz uwagę na moje wypociny, mało zgrabne z reguły, ale ja bardzo często dotykam czegoś co nazywam bieganiem - od tego się zaczyna gra w piłkę wg. mojej definicji. To prawa że w meczu z Portugalią ta ekipa nie biegała, nie była agresywna, była daleko od przeciwnika. Ja akurat skupiłem się na młodzieńcu z Legii bo byłem ciekaw jak on wypadnie na tle silnego rywala stąd nie pisałem o rzeczach podstawowych.
Ja mówiąc szczerze uważam że my od naszych tuzów pięknej gry w piłkę nie powinniśmy oczekiwać - dlaczego ano dlatego że oni tego nie potrafią, szczególnie w grze od tzw. tyłu - tam jest większy lub mniejszy dramacik. Ja bym przede wszystkim oczekiwał gry nowoczesnej, czyli agresywnej, na wysokim poziomie wybiegania, blisko przeciwnika, w pressingu - ja pamiętam jak padła pierwsza bramka ze Szkocją - wysoki odbiór dwa podania strzał i gol - to jest nasza gra a nie klepanko od stoperów, a potem granie na rozciągniętym boisku bo nie ma skracania itp.
Iocosus - gdyby Oyedele miał intensywność w swojej grze nie przyszedłby do Legii a został w ManU albo jakimś Southampton czy innym Watfordzie. Tu jest jego feler i to jest do poprawy. Moim zdaniem było to widać już w meczu z Jagiellonią. Co do granie z Zielińskim i wikidajłem dla niego - pewnie pomysł ciekawy, tylko że u nas wykidajło będzie drewniakiem i się nie przyda w takiej grze jaką chce Probierz - sens by to miało wtedy kiedy masz 5-6 zawodników defensywnych grających mega agresywnie i krótko i 4-5 konstruujących z przodu ale także agresywnych, aby potrafili rozegrać krótką akcję po odbiorze w środku pola.
Albiceleste dobrze prawisz znakomity ziomku że trzeba właśnie „grać”, a nie „stać””, ten nasz wybitny ziomal Gawin dowodzi, że jesteśmy drużyną „ustawioną taktycznie pod prowadzenie gry” że my „próbujemy grać futbol techniczny, próbujemy atakować” i to mu wadzi, kręci nosem, zręcznie pomija fakt, że drużyna która ma prowadzic grę, dominowac nad przeciwnikiem musi posiadac piłkę, wejśc w jej posiadanie, to też jeden z elementów gry. Nie można atakowac bez piłki, czy też jednak można?
Czy żeby wejść w posiadanie piłki trzeba biernie czekac aż rywal nam ją odda, skusi, wybije za linię boczną lub końcową, oby tylko nie w obrębie wyznaczonym słupkami i poprzeczką? Wtedy pokornie ją przejmujemy i z piłeczką przy nodze podaną od bramkarza lub wyrzuconą z autu atakujemy rywala i to się nazywa prowadzenie gry i to ma być ta techniczna nasza dominacja?
Śmiem twierdzic ze tak nie dominowała ani nie prowadziła gry ani Barca, ani Real, ani Bayern lub MC. Wszystkie zespoły próbują odebrac piłkę w trakcie gry, im skuteczniej to robią tym większa ich dominacja. Po szybkim odbiorze z piłką przy nodze mogą prowadzic grę, kiwac, podawac, strzelac, gdy stracą piłkę robią wszystko, żeby ponownie ją rywalowi odebrac.
Czy można atakowac bez piłki? Oczywiście że można? W celu tej piłki odebrania!
Czy drużyna Michała Probierza jest nastawiona na odbiór piłki, żeby prowadzic grę, żeby dominować??? Według mnie absolutnie nie, oprócz sporadycznych przypadków, my czekamy aż rywal ją zgubi, podejdzie pod nasze pole karne i strzeli Panu Bogu w okno, chyba najlepszy, najbardziej pożądany sposób przez naszych obrońców odzyskania futbolówki. Kwintesencja celu gry „pasywnym blokiem”, jego przesuwaniem i przesuwaniem!
A jeżeli tak to jak można mówic że zespół prowadzony przez Michała Probierza jest nastawiony na „prowadzenie gry”, na atakowanie? Nie, nie i jeszcze raz nie! Zespół Michała Probierza tak jak i poprzednich selekcjonerów jest nastawiony na wyczekiwanie, aż rywal piłeczkę zgubi i wtedy może się uda jakiś sporadyczny atak przeprowadzic.
Nie możemy mówic, że Michał Probierz ustawia zespół pod „prowadzenie gry” to fałsz! Ilośc w jedenastce piłkarzy usposobionych ofensywnie, dobrze wyszkolonych technicznie, kreatywnych ma tylko to szalbierstwo uwiarygodnic. Co z tego, że ich mamy, skoro po zgubieniu piłki przez rywala w naszej strefie obronnej, nasz najlepszy piłkarz ofensywny Zalewski ma 80 metrów do przebiegnięcia żeby się znaleźć pod bramką rywala. Po kilku przebieżkach płuca wypluje i tyle z jego dominacji. Co z tego że ustawimy technicznych Zielka, Sebka Szymańskiego, Urbańskiego w pomocy skoro ich głównym zadaniem ma być przesuwanie w linii na 25 metrze bo na 16 metrze jest już ustawiona piątka obrońców, a odległości między formacjami nie mogą być duże. Na desancie pozostanie szalona ilośc dwóch napastników, bo mamy przecież atakowac i prowadzic grę - ta blaga nazywa się laga!
My gramy „pasywnym blokiem”, na wyczekiwanie, agresywny odbiór piłki u nas nie istnieje, atakowanie rywala żeby wejść w posiadanie futbolówki, jej przejęcie jest niemalże incydentalne. Niby wystawiamy piłkarzy ofensywnych, ale taktykę realizujemy strusia z głową w piasku! I prosimy o zmiłowanie, jak Argentyńczyków na Mundialu.
PPDA - wskaźnik pokazujący średnią liczbę podań przeciwnika do interwencji drużyny broniącej, nie wliczając zdarzeń we własnej strefie defensywnej. Im wyższy, tym większa pasywność drużyny w pressingu (średnim i wysokim).
Ten wskaźnik przytaczany i przez Macieja Łuczaka i przez Romana Kołtonia pokazuje że pod względem pressingu, jesteśmy gorsi nie tylko od Holendrów, Francuzów, Chorwatów, Portugalczyków ale i od Austriaków i Szkotów. Jak bez aktywniejszych prób odbiorów piłki możemy mówic, że dążymy do „prowadzenia gry”?
Wybitny skoro masz nas za znakomitych to nie rób tak jawnie w bambuko!? Probierz może próbowac, ale nie Ty!
Nikt tu nikogo moim zdaniem w bambuko nie robi . Sir Gawin pisze jak to wygląda w teorii , pisze o założeniach , ty piszesz jak to wygląda w praktyce . Tu nie ma sprzeczności , a że teoria często się ma nijak do praktyki no cóż życie .
@ sir Gawinie
Ja to bym te Twoje spostrzeżenia kupił i realizował tylko mi do nich niestety Probierz nie pasuje . Przykro mi sir Gawinie .
Fajnie się trochę pospierac bez tego powszechnego w necie zadęcia i "proszę pana to Gawin zaczął!".
od naszych tuzów pięknej gry w piłkę nie powinniśmy oczekiwać
Piękno jest w oku obserwatora. Wbrew szerzonym przez Gawina oszczerstwom wcale nie jestem maniakiem grania w stylu „huzia na Józia!”. Wręcz przeciwnie, od dziecka preferuję futbol dobrze poukładany, a 1:0 zawsze przedłożę nad 4:4. Ponad tym wszystkim jednak, jestem zwolennikiem rozsądku. Stąd też np. zauważam, że rozwój futbolu poszedł w takim kierunku, iż bez względu na moje (czy czyjekolwiek inne) preferencje, obecnie (znacznie) łatwiej jest wygrać mecz 3:2, niż 1:0. Ergo, chcemy czy nie chcemy, lubimy czy nie lubimy, musimy jakoś nauczyć się atakować. Czy to musi być atak pozycyjny, utkany z dziesiątek podań, rozpoczęty krótkim zagraniem od bramkarza do stopera? A skąd. Znaczy owszem, fajnie by było, gdybyśmy kiedyś i takie budowanie akcji mieli w repertuarze. Zgadzam się jednak w zupełności, że w przewidywalnej przyszłości może być z tym fest pod górę i atak szybki, na zasadzie „doskocz-uderz-odskocz” w żadnym wypadku mi nie przeszkadza.
Przede wszystkim jednak – tak wracając do rozsądku – chciałbym zauważyć, że w chwili obecnej to nas nie stać na budowanie żadnych ataków. Nie z takimi rywalami, jak ci przedwczorajsi. Ta cała Liga Narodów to może i nie są przesadnie poważne rozgrywki (ani generalnie sensowna idea), jednak jakieś tam korzyści można z niej wyciągnąć. Ot, np. ogólną orientację nt. siły danego zespołu. I tak oto od inauguracji LN zagraliśmy w niej 19 meczów. 5 z nich to były starcia z ekipami na naszym, bądź nawet – nikomu niczego nie ujmując – deko niższym poziomie (najpierw Bośnia i Hercegowina, potem Walia, no i obecnie Szkocja). Wszystkie te mecze wygraliśmy. W pozostałych 14 przypadkach mierzyliśmy się z rywalami notowanymi wyżej (w różnych konfiguracjach Belgia, Chorwacja, Holandia, Portugalia i Włochy). I teraz tak – z jednej strony nie są to jakieś tureckie sparringi poza oficjalnymi terminami, tylko mecze o stawkę. Z drugiej, Stanisław Mikulski (świeć, Panie, nad jego duszą) nie przyjechał, ta stawka na pewno nie jest większa, niż życie, nikt się o punkty w LN zabijać nie będzie. Można by więc przypuszczać, że choć raz, czy drugi trafiliśmy jakiegoś zdekoncentrowanego rywala i odnieśliśmy triumf (ile on byłby wart, to już zupełnie inna historia). Niestety, nic z tych rzeczy. Zero zwycięstw, ledwie cztery remisy i aż dziesięć porażek. Skromniutkie cztery punkty w czternastu spotkaniach pod różnymi selekcjonerami, którzy preferowali różne „systemy” i „ustawienia”, miewali różne pomysły na grę i powoływali różnych piłkarzy. Czarno na białym widać, że mamy poważny, systemowy problem, do którego należałoby poważnie, systemowo się odnieść. Tymczasem w naszym futbolowym (pół)światku toczą się gorące dyskusje o tym:
• czy wolno krytykować Maxiego Oyedelego, jeśli tak, to komu i dlaczego nie Jakubowi Wawrzyniakowi. Nosz k’mać, sprawa wagi państwowej, nie ma to tamto…;
• że selekcjoner żeni nam grubą ściemę, niczym akwizytor AmWaya z lat ’90. No jasne. A co innego ma robić? Powiedzieć prawdę? Przyznać wszem wobec, że choćby stawał na uszach i rzęsami klaskał, to z taką Portugalią i tak najprawdopodobniej obskoczymy wpierdol? Kurde, ja sobie mogę nie być fanem Michała Probierza, ale nie zamierzam facetowi odmawiać instynktu samozachowawczego!
• że należy wywalić z kadry Bednarka, Dawidowicza i kogoś tam jeszcze. Świetny pomysł. A kto w zamian? Na to pytanie miłośnicy wywalania zazwyczaj odburkują coś niezrozumiale, względnie raczą interlokutora mundrościami w typie „ktokolwiek”. I to mimo, że przecież paru „ktokolwieków” już się przez tę kadrę przewinęło.
Przyznam szczerze, że jak wchodzę w kontakt z tą intelektualną egzotyką, ogarnia mnie silne poczucie zniechęcenia. A może by tak tym wszystkim piznąć w kąt…? Przestać to oglądać, przestać słuchać, książkę se w zamian poczytać, pograć na gitarze, w scrabble’a, iść do teatru, nie wiem, cokolwiek?
Jasne, Twoja propozycja pogadania o kwestii, że tak to ujmę, tiki-taka vs gegenpressing wygląda – o, bez dwóch zdań! – nieporównywalnie sensowniej, niż te wypunktowane powyżej. Wciąż jednak, uważam, znajdujemy się o kilka etapów za wcześnie. Aby to wszystko miało ręce i nogi, zdecydowanie wolałbym, żebyśmy pogadali (nie tylko i nie przede wszystkim my tutaj) o tym, dlaczego, do k’nędzy, taka Portugalia, kraj o bardzo zbliżonym PKB per capita do naszego, za to niemal czterokrotnie mniej od nas ludny, potrafi regularnie i hurtowo produkować zajebistych piłkarzy, a my ciągle nie i nie. Jak to się dzieje, że mimo gigantycznych środków wydawanych rokrocznie na futbol, mimo zmian koncepcji, selekcjonerów, itepę, itedę, wciąż tak nam daleko do kontynentalnej czołówki? Dlaczego ustawicznie poruszamy się w kręgu tych samych dwudziestu-trzydziestu paru z gruntu rzeczy przeciętnych futbolistów, wskutek czego konkurencja o miejsca w reprezentacji pozostaje na żenująco niskim poziomie, przez co tym przeciętnym futbolistom wolno właściwie bezkarnie się obcyndalać? Etc., etc.
To są te fundamenty, o których wspominałem wcześniej. Uważam, że dopóki tych tematów nie ogarniemy, wszystkie inne nie znajdą punktu zaczepienia.
O szkoleniu kilka słów - no więc ja w ramach tzw. zajęć dodatkowych i innej perspektywy życiowej prowadzę treningi z dzieciakami - raz w tygodniu - trening bramkarski. Podzielę się kilkoma spostrzeżeniami o tym jak to wygląda:
1. Treningi z dzieciakami może prowadzić każdy (bo nie każda szkółka ma certyfikaty), a już jest standardem że prowadzą je trenerzy z licencją C - czyli tacy co poszli na podstawowy kurs, często wcześniej nie mieli kontaktu z piłką albo mocno ograniczony, często sami nie potrafią dobrze pokazać ćwiczenia. Ponieważ płaci się bardzo mało więc oni bardzo często rotują lub wręcz rezygnują i są słabi bo mają za małą wiedzę.
2. Nie muszę mówić że treningi które prowadzą są zwyczajnie słabe, jest za mało piłki a za dużo biegania bez sensu
3. 3 treningi w tygodniu bez sensownego WF i ruchu jak to drzewiej bywało to jest za mało, bardzo za mało
4. Sprawność i nadwaga - o matko fikołek, pompka, przysiad mostek to są ogromne problemy - to jest podstawa WF a nie treningu spec.
5. Za duże grupy - ponieważ to jest komercja to się bierze 25 zawodników i nie ma się czasu dla wszystkich
6. Indywidualizacja nie występuje, a jest potrzebna, bo grupy są nierówne - dlaczego my potrafimy wyprodukować dobrych bramkarzy? bo ćwiczą w grupach 2-6 osobników maks i trener może jak wie i chce mu się zwrócić uwagę na sposób poruszania, na chwyt, na upadek u każdego. Taki jak ma 25 i jest nawet super to nie ma szans
7. Rodzice - temat na pracę doktorską
8. Infrastruktura zimowa - jak nie masz boiska przez 3 miesiące, to Portugalczyk je ma i oni mają szansę ćwiczyć cały rok a my niestety nie. Znowu łatwiej z bramkarzem w zimę bo można poprawić sprawność gibkość i inne cechy potrzebne bramkarzowi.
Zacząć wypada od książki Jacka Gmocha ( pozdrawiam) z początku 1978 roku
"Alchemia futbolu" w której przy pomocy elementarnej matematyki dowodzi on ,że drużyna kompletna realizuje w 100% trzy podstawowe zadania : destrukcyjne, konstrukcyjne i egzekucyjne. Ponieważ zawodnicy zajmują różne pozycje na boisku to ich wkład w kompletność gry zespołu jest zróżnicowany i np. środkowy obrońca wypełnia 70% zadań destrukcyjnych , 20 % konstrukcyjnych i 10 egzekucyjnych, zaś np. środkowy napastnik odwrotnie : 70 % egzekucja, 20% konstrukcja i 10% destrukcja.
Książka była tłumaczona na wiele języków,ale została pobita przez opracowania Walerego Łobanowskiego z dwóch powodów : po pierwsze Łobanowski do wyciągania wniosków z analiz posłużył się programem komputerowym opracowanym przez informatyka co pod koniec lat 70 tych było symbolem nowoczesności ,a użyty rachunek różniczkowy wydawał się bardziej naukowy niż "liczydło ",a po wtóre , pewno dzięki programowi Łobanowski dowiódł istotnego wpływu zjawiska zespołowości na grę i wyniki drużyny. Opracował on matematycznie dowodliwą teorię podliniowości , liniowości i nadliniowości , więc to co napisał Gmoch był wykładem na temat liniowości . Pisałem na ten temat wiele razy i tylko dodam,że chyba najjaśniej to zjawisko objaśnia prof. David Sumpter w "Piłkomatyce. Matematyczne piękno futbolu" . Przy czym Łobanowski brał pod uwagę kilkanaście parametrów składających się na pojęcie zespołowości ,a dziś jest takich kilkadziesiąt i jest kilkanaście firm specjalizujących się w jej opisie. Wszystkie te modele operują pojęciem wartości zawodnika w skali od 1 do 10 co stanowi oparty na mnóstwie wskaźników analityczno-matematyczne syntetyczny opis w jakim stopniu zawodnik realizuje "idealny" poziom zadań na swojej pozycji. To co Gmoch opisywał jako model wyjściowy , obecnie jest modelem docelowym. Konkretnie rzecz ujmując np. na pozycji środkowego obrońcy zawodnik na niej wystawiony , aby prezentować wymagany poziom musi być oceniony co najmniej na 7 . W naszej reprezentacji na tej pozycji Probierz wystawił Bednarka , którego ocena to 4 do 4,5 ( ocena 3 jest moim zdaniem za niska) , więc on sam realizacji zadań wymaganych na tej pozycji nie zabezpieczy i to dlatego musi mieć obok siebie , a prawdę powiedziawszy przed sobą, zawodnika który ma wartość co najmniej 3 , bo inaczej środek obrony jest dziurawy. To z uwagi na niską wartość naszych obrońców musimy grać czwórką w obronie , bo przez ich niedostateczną wartość tracimy za dużo bramek .
Niejako odwrotnie wygląda analityczne podejście do obsady pozycji środkowego napastnika . Ponieważ Robert Lewandowski to zawodnik na poziomie ocennym 8 do 9 to wystawianie obok niego drugiego napastnika jest marnotrawstwem, gdyż pułap zadaniowy na tej pozycji , podobnie jak na każdej , wynosi 10 i ani punktu więcej .Żaden porządnie wyedukowany trener klubowy nie wpadł na pomysł, aby Robertowi przydawać drugiego napastnika,bo to strata wartości nadliniowej ,a zamiast tego wzmacniano ilościowo graczy ofensywnych drugiej linii bądź w postaci skrzydłowych . Probierz wzorem Brzęczka wycina inny numer ,a mianowicie na pozycję środkowego napastnika desygnuje innego zawodnika o wartości np. 4 i wówczas rzeczywiście ,aby dojść do współczynnika co najmniej 7 to potrzebne jest wzmocnienie , tylko ,że wówczas suma wartości przekracza 10 co znowu jest marnotrawstwem.
Z tego co Probierz usiłuje wmówić dziennikarzom to wychodzi on z założenia ,że treningiem poprawi grę obronną , lecz albo udaje, albo rzeczywiście nie rozumie,że treningiem nie poprawi się umiejętności dojrzałego, piłkarsko ukształtowanego zawodnika.
Jak się zapewne domyśliłeś Iocosusie, z mojej strony było to żartobliwe nawiązanie do naszych nieodległych w czasie dyskusji o estetyce prowadzenia gry defensywnej lub ofensywnej oraz do apeli o odwagę. Bo jednak nie sposób zaprzeczyć, że ten biedny Probierz wystawił przeciw Portugalii skład, w którym było raptem około trzy i pół zawodnika o charakterystyce defensywnej, w środku pola piłkarze do gry kombinacyjnej, ofensywne wahadła, dwóch napastników. A tu wytrawni komentatorzy i tak go walą w łeb, bo gdzie jest pomysł na odbiór, gdzie pressing, dlaczego w obronie pasywny blok, no a wskaźnik PPDA to istny żart! Były obiecanki-cacanki, a jest powtórka z Argentyny za Czesława*
Pod Twoimi obserwacjami w tej odsłonie czarno-eLkowych dyskusji w znacznej mierze się podpisuję, oczywiście, że gra oparta o szybki, agresywny odbiór wygląda na bardziej ofensywną od tej opartej na grze niskim blokiem i budowaniu ataku przez indywidualności, dlatego np. na ostatnich ME Hiszpanie wydawali się być zespołem grającym futbol zdecydowanie bardziej atrakcyjny niż Francuzi czy Anglicy.
Natomiast mam zupełnie poważne pytanie Iocosusie, co sądzisz o tezie, że Probierz wystawia tych ludzi, bo chce przygotować zespół do określonego sposobu gry, niejako nie oglądając się na klasę rywali w tej edycji Ligi Narodów? Bo przecież, przy zdrowych zmysłach pozostając, on nie mógł na serio wierzyć, że tercet Zieliński - Szymański - Oyedele zagryzie Portugalię w średnim pressingu? Że nie chodzi mu o prowadzenie gry dziś przeciw Portugalii, lecz jutro przeciw tym przywołanym wyżej przykładom w postaci Grecji czy Walii?
Myślę, że trzeba to traktować serio, choć oczywiście sam dopuszczam możliwość, że żadnej głębszej myśli w tym nie ma, a wybory naszego selekcjonera są jedynie przejawem taniego koniunkturalizmu, poza tym trzeba by się zastanowić, czy po pierwsze jest to model dla nas, a po drugie, czy nie podążamy przypadkiem w kierunku, z którego futbol właśnie zawraca.
* Patrząc choćby na ilość sytuacji stworzonych przez reprezentację, ale też na to w jaki sposób sytuacje stwarzają przeciwnicy, porównanie do meczów za Czesława uważam za nieco chybione. Przede wszystkim dlatego, że wprowadzamy większą ilość zawodników do ataku. Czesław bał się kontr, dlatego połowa drużyny stała twardo w swojej strefie, w tym sensie mogę zgodzić się, że to był autobus czy inny struś, Probierz z kolei najwyraźniej liczy się z tym, że często będziemy dostawać kontry, bo my w fazach ataku (rzadkich niestety, to prawda) bardzo zdecydowanie przesuwamy do przodu się niemal całą drużyną.
Polska 3-0 Turcja
Daniel Mikołajewski 39, 78 (k), Karol Borys 90 (k)
żółte kartki: Sznaucner - Güreler, Aydın, Karaca.
sędziował: Jasper Vergoote (Belgia).
Polska: 22. Miłosz Piekutowski - 4. Igor Orlikowski, 2. Dominik Szala, 5. Michał Gurgul, 16. Krzysztof Kurowski (82, 3. Jakub Krzyżanowski) - 19. Jan Faberski (87, 18. Jan Dorożko), 6. Maksymilian Sznaucner (67, 21. Szymon Kądziołka), 8. Karol Borys, 20. Eryk Grzywacz, 11. Krzysztof Kolanko (66, 15. Kacper Nowakowski) - 10. Daniel Mikołajewski (82, 17. Alan Rybak).
Turcja: 12. Onuralp Çevikkan - 5. Taylan Aydın (89, 8. Berat Yilmaz), 15. Hamza Güreler, 3. Yusuf Akçiçek, 2. Berkay Karaca - 20. Doğanay Avcı (63, 16. İsak Vural), 6. Veis Yıldız (76, 7. Arda Usluoğlu), 18. Efe Akman, 10. Gökdeniz Gürpüz, 17. Emirhan Arkutcu - 9. Yalın Dilek.
Potencjalny kandydat do reprezentacji Polski na pozycję defensywnego pomocnika to Eryk Grzywacz - obecnie w VFL Wolfsburg, niestety póki co jeszcze na poziomie młodzieżowym zatem trzeba będzie poczekać, ale nazwisko do zapamiętania.
@ Zbyszek: "To z uwagi na niską wartość naszych obrońców musimy grać czwórką w obronie , bo przez ich niedostateczną wartość tracimy za dużo bramek " - obawiam się, że do podobnego wniosku dochodzili i Michniewicz i Probierz i jeden grał sześcioma zawodnikami ustawionymi w linii obrony, a drugi ogranicza się do pięciu. Ta skomasowana formacja, po odbudowie pozycji, gra nisko, żeby nie dostali piłki za kołnierz, żeby nie było penetrujących prostopadłych podań za plecy obrony na wolne pole, bo kiedy już będą to albo padną łupem bramkarza, albo opanowanie piłki nastąpi przy linii końcowej boiska. Pomoc ustawiona w trójce przesuwa się za piłką, żeby zablokować strzały zza szesnastki i mamy całą misterną strategię "rygla", czyli tego naszego "autobusu".
Z Portugalią nastąpiła absolutna dezorganizacja i tego systemu, bo choćby przy pierwszym golu dostaliśmy piłkę "za kołnierz" Bednarka, a futbolówka została wycofana jeszcze do nadbiegającego zawodnika. Prokurator za coś takiego to za mało powiedziane.
Według mnie, już przestaje być ważne czy gramy 4 czy 5 czy 6 zawodnikami w linii obrony, nisko, czy wysoko, sedno problemu jest w tym, że nie gramy agresywnym odbiorem, nie umiemy, nie potrafimy odbierać piłki. Wszyscy nasi obrońcy boją się jak ognia pojedynków gdy rywal ma piłkę przy nodze. Ratunkiem jest tylko wzajemna asekuracja, a gdy jej nie ma, to już jest panika!
Glik i Jędza w swoim prime uwielbiali grę w kontakcie, czyli najlepiej odebrać piłkę gdy rywal otrzymuje podanie, a jeszcze lepiej żeby to była górna piłka, wtedy rządzili. Pazdan to w ogóle był strofowany żeby nie chodził na raz, bo i fakt że tego nadużywał, ale to był ostatni nasz obrońca, który nie bał się agresywnie odebrac piłkę, potrafił doskoczyć i zaatakować napadziora, a nie tylko wyczekiwać na to co on z futbolówką zrobi. Piszczek nauczył się defensywy i doszedł do światowego poziomu na swojej prawej flance. Znak że gry w defensywie, w odbiorze można się jednak nauczyć.
@ Dalkub tak w ramach didaskalii, w jakim wieku rozpocząłeś swój trening bramkarski, czy to było za wcześnie, za późno, w sam raz, czyli teraz już z perspektywy doświadczenia jaki wiek uważasz za optymalny żeby zacząć trenować kierunkowo, specjalistycznie przyszłego bramkarza. Wydaje się, że zbyt wcześnie nie ma sensu zaczynać, lepsza ogólnorozwojówka i pod względem sprawności fizycznej i tej piłkarskiej również.
Bułka przy swoich parametrach zadziwia sprawnością i fizyczną i techniką operowania piłką, taki "dwumetrowy Chomątek", zaczął trenować gdy miał osiem lat, ale nie znalazłem od kiedy jako bramkarz.
@ Gawin, bardzo lubię te Twoje "żartobliwe nawiazania" - inspirują.
Odniosę się później, bo próbuję coś robić i zerkam równocześnie na ten dzisiejszy maraton reprezentacyjny w poszczególnych rocznikach. Póki co ten u-19 (obejrzałem drugą połówkę z Turcją), potwierdza cały czas mozliwości, oby tego nie spieprzyć!
Polska 3-3 Niemcy
Dominik Marczuk 17, Jakub Kałuziński 50, Mariusz Fornalczyk 59 - Nicolo Tresoldi 3, Paul Wanner 21, Bright Arrey-Mbi 30
żółte kartki: Szymczak, Kałuziński - Oermann, Thielmann.
sędziował: Dario Bel (Chorwacja).
widzów: 11 496.
Polska: 1. Kacper Tobiasz - 19. Dominik Marczuk, 3. Patryk Peda, 2. Ariel Mosór, 4. Miłosz Matysik (75, 23. Patryk Warczak), 7. Arkadiusz Pyrka - 21. Tomasz Pieńko (67, 11. Michał Rakoczy), 6. Mateusz Łęgowski (58, 16. Antoni Kozubal), 8. Jakub Kałuziński, 17. Mariusz Fornalczyk (74, 13. Cezary Polak) - 9. Filip Szymczak.
Niemcy: 12. Jonas Urbig - 11. Jan Thielmann, 15. Tim Oermann, 4. Bright Arrey-Mbi (46, 14. Hendry Blank), 3. Tom Rothe - 17. Brajan Gruda (57, 13. Frans Krätzig), 18. Rocco Reitz, 6. Eric Martel (46, 8. Umut Tohumcu), 22. Paul Nebel (78, 19. Tim Lemperle) - 20. Paul Wanner (46, 7. Ansgar Knauff), 9. Nicolo Tresoldi.
Mecz typowy dla młodzieżówek, chciałoby się rzec. Pierwsza połowa to pełna dominacja Niemców techniczna, fizyczna, w organizacji gry, wynik 1:3 w pełni zasłużony dla zachodnich sąsiadów.
Gdyby po tej połowie oceniać poziom wyszkolenia piłkarzy obu ekip trzeba by było się zasępić i zadumać.
Drugie 45 minut to ogromna determinacja Biało-Czerwonych, która przyniosła remis a mogła i wygraną. Po okazaniu takiego hartu ducha trudno o jakieś słowa krytyki.
Najlepszy w naszych szeregach nieustępujący Niemcom pod każdym względem Szymczak.
Under 20
Polska 4-2 Turcja
Jan Ziółkowski 6, Wiktor Nowak 12, Dariusz Stalmach 47, Jan Żuberek 69 (k) - Jordan Majchrzak 21 (s), Arda Süne 40 (k)
żółte kartki: Smolarczyk, Stalmach - Erdem, Sarıkaya.
sędziował: Grzegorz Kawałko (Polska).
Polska: 1. Maciej Kikolski - 19. Jan Ziółkowski, 4. Bartłomiej Smolarczyk, 14. Jakub Okusami - 18. Marcel Krajewski (86, 17. Marcel Predenkiewicz), 8. Mateusz Kowalczyk (86, 16. Oliwier Wojciechowski), 13. Dariusz Stalmach, 9. Jordan Majchrzak (56, 15. Antoni Młynarczyk), 23. Wiktor Nowak (76, 20. Dawid Drachal), 21. Filip Luberecki (86, 3. Igor Drapiński) - 7. Aleksander Buksa (56, 11. Jan Żuberek).
Turcja: 1. Deniz Ertaş - 2. Furkan Demir (61, 22. Batuhan Yavuz), 4. Yiğit Fidan (83, 14. Ali Şahin Yılmaz), 5. Emirhan Başyiğit (83, 15. Efe Sarıkaya), 3. Umut Erdem (69, 13. Berkay Yılmaz) - 7. Eren Öztürk (69, 19. Ahmet Karademir), 6. Yusuf Sertkaya (62, 18. Baran Ali Gezek), 10. Emir Bars (62, 20. Eray Özbek), 8. Arda Süne (83, 17. Efe Taylan Altunkara), 11. İlkan Sever (83, 16. Furkan Yöntem) - 9. Abdul Halim Eroğlu (83, 24. zawodnik nieznany).
Moim zdaniem czym szybciej tym lepiej, ale u kogoś co ma pojęcie, na początku mega zabawa dużo sprawności dużo ogólnorozwojówki - ja np. szczerze mówię rodzicom że ja mam cel taki aby ich dzieci były sprawniejsze niż są, mówię też jak ktoś ma nadwagę, problemy ruchowe, kieruję do fizjoterapeutów i ortopedów - niestety problemy ruchowe są standardem, wyjątkiem są dzieciaki o fajnych parametrach ruchowych niestety.
I jak najwięcej z piłką, pokochaj piłkę a ona ci odpłaci
Piotr Zieliński 5, Nicola Zalewski 45, Sebastian Szymański 68 - Borna Sosa 19, Petar Sučić 24, Martin Baturina 26
żółte kartki: Zieliński - Gvardiol, Baturina, Budimir.
czerwona kartka: Dominik Livaković (76. minuta, Chorwacja, za brutalny faul).
sędziował: Alejandro José Hernández Hernández (Hiszpania).
widzów: 56 103.
Polska: 12. Marcin Bułka - 13. Jakub Kamiński (62, 17. Michael Ameyaw), 3. Paweł Dawidowicz (38, 2. Kamil Piątkowski), 5. Jan Bednarek, 14. Jakub Kiwior, 21. Nicola Zalewski - 20. Sebastian Szymański, 8. Jakub Moder (62, 6. Maximillian Oyedele), 10. Piotr Zieliński (74, 16. Bartosz Kapustka) - 11. Karol Świderski (62, 9. Robert Lewandowski), 7. Kacper Urbański.
Chorwacja: 1. Dominik Livaković - 14. Ivan Perišić, 6. Josip Šutalo, 5. Martin Erlić (81, 12. Nediljko Labrović), 4. Joško Gvardiol, 19. Borna Sosa - 16. Martin Baturina (80, 21. Luka Sučić), 13. Petar Sučić, 10. Luka Modrić, 9. Andrej Kramarić (69, 15. Mario Pašalić) - 22. Igor Matanović (61, 11. Ante Budimir).
Nareszcie!!!
W drugim dzisiejszym spotkaniu naszej grupy Szkocja bezbramkowo zremisowała z Portugalią.
można próbować na tych co są innego sposobu gry
Ależ ja się z tym w pełni zgadzam. Zresztą, świetnie to było widać dzisiaj. Okazuje się, że jak nasi reprezentanci ruszą zadki, jak zechce im się doskoczyć do przeciwnika, jak zamiast stać, zaczną grać, no to kurde, nawet miło się na to patrzy. I wtedy faktycznie da się porozmawiać o jakichś pomysłach. Może w rzeczy samej przydałoby się bardziej bezpośrednio? Może gdyby Nicola Zalewski (ale i Jakub Kamiński) mieli za plecami asekurację w postaci bocznych obrońców, ich atuty ofensywne dałoby się (jeszcze) lepiej wykorzystać? Może gdybyśmy nie próbowali na siłę tych krótkich podań w pobliżu własnej bramki (bo tak jest teraz modnie), potrafilibyśmy unikać takich sytuacji, jak przy golach na 1:2 i 1:3?
Tyle tylko, że jeśli chcemy, aby takie mecze – znaczy i przyjemne dla oka, i dające pożywkę do dyskusji – trafiały się nam częściej, niż raz na kilka lat (!), no to bez zwrócenia uwagi na proces produkcji materiału ludzkiego ani rusz. Co do Twoich spostrzeżeń, niestety trudno się nie zgodzić. Niestety nie dlatego, iżbym chciał na siłę się wykłócać Po prostu jest to cholernie smutny obrazek. Od siebie dorzucę, że:
• już ładnych parę lat temu przy okazji bardzo podobnej dyskusji postanowiłem sprawdzić jak to działa gdzie indziej pod względem finansowym. Podzwoniłem, popisałem, poczytałem i wyszło mi na to, że w zasadzie nigdzie na szkoleniu dzieciaków nie zarabia się kokosów. Nawet w rozwiniętych piłkarsko krajach typu Anglia, Francja, Niemcy, czy Włochy to wciąż zazwyczaj jest praca dorywcza, bo z samej pensji trenera U-ileś-tam zwyczajnie nie wyżyjesz. Co mnie wówczas mocno zdziwiło, rzecz dotyczy także akademii tych absolutnie topowych klubów.
Inna rzecz, że jak sobie tę pensję trenera U-ileś-tam poskładasz z pensją np. wuefisty w lokalnym gimnazjum, no to zrobi się znacznie przyjemniej. Oczywiście, to nadal nie jest jakiś Babilon, w pałacu ze złotą wanną nie zamieszkasz i Lambo na podjeździe nie postawisz, ale od wypłaty do wypłaty przeciągniesz bez bólu i może nawet na jakieś zbytki zostanie. Jeszcze inna, że taki trener U-cośtam jest standardowo nadzorowany przez koordynatora i szanse na to, że coś napsuje, kogoś skrzywdzi, pozostają relatywnie niewielkie. No i wreszcie, tam zwyczajowo jest to praca nie dla zmęczonych życiem emerytów, a dla młodych chłopaków (oraz coraz częściej dziewczyn), którzy mają przed sobą jakąś drabinkę rozwoju. Jeśli będą dobrze pracować, dokształcać się i rozwijać, za czas jakiś sami mogą zostać koordynatorami, a to już jednak trochę przyjemniejszy poziom zarobków.
• opieranie szkolenia na komercyjnych szkółkach to nonsens. Komercyjne szkółki są bardzo spoko jako ersatz podwórka. Rodzice płacą składki i się cieszą, że ich dzieci grają w piłkę na boisku, nie na konsoli. No i gites-majonez. Przy czym oczekiwanie, że z tych dzieci wyrośnie drugi Robert Lewandowski (albo Ewa Pajor) jest kompletnie pozbawione logicznych podstaw. Komercyjnym szkółkom nie zależy na selekcji, bo – jak słusznie zauważasz – im więcej ćwiczących dzieciaków, tym większa kasa ze składek. A jeszcze, kurczę, może od czasu do czasu uda się naciągnąć rodziców na podsponsorowanie jakichś ciuchów, czy tam innych piłek. A skoro tak…
• gros odpowiedzialności za szkolenie musi przejąć PZPN, bo to jest jego zafajdany obowiązek. Moim zdaniem w każdym województwie powinno istnieć co najmniej jedno (a w tych co bardziej ludnych dwa, albo nawet trzy) pezetpeenowskie centrum treningowe działające na wzór regionalnych ośrodków francuskich. Jest sobie szkoła(y), jest internat, jest infrastruktura piłkarska Funkcjonalność ponad estetykę, to ma działać, nie wyglądać, budujemy/adaptujemy to zatem nie tak, by wrzucać fotki na insta, a tak, by spełniało swą rolę. Ma być kilka boisk (z czego co najmniej dwa kryte), jakaś hala, jakiś basen, wystarczy. Od poniedziałku do piątku mieszkasz w internacie. Rano chodzisz na lekcje, po południu na treningi. Przy czym na tych treningach przygotowujesz się nie do tego, by wygrać jakiś gupi meczyk w równie gupiej lidze trampkarzy, a do tego, by kiedyś być poważnym piłkarzem. Od dzieciaka szlifujesz technikę. Uczysz się przyjęcia piłki, kontroli nad nią, podania, strzału, odbioru, etc. Z czasem wchodzi taktyka. Poszerzasz swoje rozumienie ról na boisku, interpretację przestrzeni, decyzyjność i tak dalej. Owszem, na weekend możesz jechać do domu i, jeśli masz ochotę, nawet zagrać sobie jakiś meczyk w barwach lokalnego klubu. Ale w niedzielę wieczorem wracasz i od poniedziałku rano znów realizujesz program. I tak oto w wieku lat 18-19 umiesz grać.
• ogólnorozwojówka to problem wykraczający daleeeko poza futbol, czy generalnie sport wyczynowy. Z tym coś bardzo koniecznie trzeba zrobić. Bo to, że piłkarska reprezentacja Polski zbiera w pędzel od Portugalii (nota bene zwanej kiedyś „chorym człowiekiem Europy”), można jeszcze jakoś przeżyć. Ale że za lat co najwyżej naście będziemy mieć społeczeństwo kalekich paralityków – upsss…
Probierz wystawia tych ludzi, bo chce przygotować zespół do określonego sposobu gry, niejako nie oglądając się na klasę rywali w tej edycji Ligi Narodów
Możliwe. Przy czym wobec takiej różnicy poziomów i zaangażowania, jak w sobotę, to zgaduj-zgadula. Równie dobrze może być tak, że sobie pan selekcjoner przygotowuje klasyczną dupokrytkę. Przegra parę meczów rzekomo próbując grać ofensywnie, w teatralnym geście rozłoży łapki i powie „no patrzcie no, tak się nie da! Staraliśmy się grać do przodu, taka jest piłka, gie z tego wyszło, taka jest piłka, wracamy do tego, taka jest piłka, w czym dajemy radę, czyli, taka jest piłka, murowańca z konterką!”.
A może też być tak, że wobec (deklaratywnego, bądź ewolucyjnego) zakończenia reprezentacyjnych karier Glika, Krychowiaka i Szczęsnego, rząd dusz w kadrze przejęła już doszczętnie frakcja ofensywna (Lewandowski, Zieliński) i – jak kilku jego poprzedników – zależny od widzimisię swych podopiecznych trener musi grać do przodu czy mu się to podoba, czy niekoniecznie.
A może wszystko na raz. Albo jeszcze zupełnie co innego.
AC - rozumiem, że to co widziałeś z Chorwacją ci się podobało?
Jesteśmy w takim miejscu, że szczerze bardzo mało jest nam potrzebne do szczęścia
Tym samym remisu z Chorwatami nie traktuję jak sukces i ponownie ( zaczyna mi to wchodzić w nawyk zgadzam się z Dalkubem,że wielu bardzo niewiele potrzeba do orgazmu.
W mediach pisano o zespole Chorwacji tak jak by czas nie istniał i traktowano ich wicemistrzostwo oraz trzecie miejsce w MŚ tak jak by to było wczoraj ,a to było odpowiednio 6 i 2 lata temu,a więc prawie w innej epoce. Z tamtych drużyn na wysokim poziomie grają jeszcze tylko : Modricz, Kovacicz, Kramaricz i Perisicz ,a z młodych dołączył to tego poziomu tylko obrońca Gvardiol. Wczoraj w zespole rywali zabrakło znakomitego Kovacicza i było to ich ogromne osłabienie. Reszta drużyny uważana jest za graczy utalentowanych ,ale raczej bardziej są przereklamowani niż utalentowani.
W naszej drużynie trener Probierz znowu zachował się jak przedszkolak, który bawi się klockami i ustawia je nie tam gdzie pasują ,ale tam gdzie jemu pasują i ten kto klocki wytworzył tak je zgrabnie pomalował ,że tylko odpowiednie ustawienie da wzór czyli porządany efekt . Nawet jeden źle ułożony klocek psuje strukturę,a co dopiero dwa.
Wczoraj Probierz wystawił na pozycji defensywnego pomocnika Modera, który od ponad 1,5 roku praktycznie nie gra ( w tym sezonie mecz ogląda z trybun) ,ale jak grał to grał jako ofensywny pomocnik , bo zdaniem sztabu Brighton na defensywnego pomocnika się nie nadaje ,zaś na prawym wahadle wystawił Kamińskiego , który w klubie gra jako lewy obrońca. Nie można mieć zastrzeżeń do ich zaangażowania ,ale ich przydatność był silnie ograniczona. Dopiero zmiany poczynione w 62 ' a więc zdjęcie z boiska Modera, Kamińskiego i Świderskiego przywróciło właściwą strukturę gry i dopiero wówczas zdobyliśmy realną przewagę nad Chorwatami .
Jestem pewien, że nieprzychylni pitolnikom, a tacy zawsze i wszędzie się znajdą, mogą ochoczo nas nazywać „master masture”!
Nic to, kładę głowę pod topór i przyznaję – wczoraj odczułem satysfakcję – tym większą, że „nareszcie”!
„nie oczekujcie od nas, że będziemy grać pięknie w piłkę, bo w ostatnich latach to nie przynosiło rezultatów. Ten sposób gry, odpowiednia defensywa, przesuwanie się, walka, zaangażowanie i wykorzystanie jednej sytuacji czy nawet pół sytuacji, to daje nam wygraną.” – pamiętacie te słowa Krychowiaka? U mnie wywołują ciarki, to taka odezwa, hymn pochwalny „michniewiczowszczyzny” tej kunktatorskiej „gry pasywnym blokiem” tego „przesuwania i przesuwania”. Te słowa brzęczą jak klątwa, że tylko na to jesteśmy skazani, że nic innego w futbolowym życiu już nas nie spotka!
Pamiętacie 8 sekund Lewego? Pamiętacie marudzenie Piotra Zielińskiego na mundialu? Wczoraj tenże Zielek mówił po meczu: „...fajnie zaczęliśmy. Po strzeleniu gola nie powinniśmy obniżać ustawienia, powinniśmy kontynuować chęć strzelenia drugiego gola. ... Na pewno musimy wydłużyć te momenty i konkretyzować je zdobywając kolejne bramki. Przede wszystkim w drugiej połowie podchodziliśmy wyżej, odbieraliśmy piłkę na ich połowie. To zdecydowanie na plus. Mamy jakość, potrafimy grać w piłkę i trzeba to przełożyć na zwycięstwa”
„Nareszcie” wczoraj zagraliśmy bez dogmatu „pasywnego bloku”, z drużyną na tle, której miesiąc temu nie istnieliśmy, nareszcie wczoraj decydowaliśmy się na agresywny odbiór, na grę proaktywną nie wyczekującą a odważną. Owszem były fazy odbudowywania pozycji w niskiej strefie, gry formacjami, liniami, gdy Chorwaci nas do tego zmuszali, ale nie trzymaliśmy się kurczowo pola karnego, po stracie piłki był doskok i próby szybkiego odbioru, nasi obrońcy ustawiali się w pobliżu linii środkowej, starali się zbierac piłki na połowie rywala, pierwszy gol to zasługa asystującego Urbańskiego i skutecznego Zielka, ale i Bednarka. Walczyliśmy o piłki stykowe, drugi i trzeci gol dla nas również były funkcją uprzedniego pressingu. Owszem była zapaść i przy wyniku 1:3 sobie pomyślałem jak skończy się podobnym rezultatem do tego z Belgią 1:6 to będziemy mieli „powtórkę z rozrywki” – klątwa Krychy powróci. Ależ się cieszyłem, że tak się nie stało. I napiszę że cieszyłbym się również, gdyby ten strzał Szymańskiego został obroniony i przegralibyśmy 2:3, gdyby nie udało się wyrównac, ale gdybyśmy do niego dążyli, a zabrakłoby skuteczności to nic, bo wczoraj pokazaliśmy, że nie jesteśmy skazani na nudną, zachowawczą, kunktatorską grę. I po raz pierwszy od długiego czasu desygnując do gry kreatywnych, ofensywnych piłkarzy byliśmy zgodni również z założeniem taktycznym. Chcieliśmy grac wysoko, chcieliśmy atakowac, nasza obrona również była nastawiona ofensywnie, szukaliśmy swoich momentów, swoich faz i próbowaliśmy je wykorzystać! Nareszcie!
Czy to co powyżej oznacza, że zagraliśmy jakiś super mecz, lub nawet bardzo dobry? Ależ skąd, w obronie popełnialiśmy stare błędy, ba wielblądy, mieliśmy wtopy mrożące, całe szczęście, że nas nie zamroziły. Dawidowicz – dramat, Moder bez ogrania w destrukcji malizna, Świder wypluwał płuca w pressingu ale gdy przejmowaliśmy piłkę, to ... pożytku z niego za dużego nie było, ot, że absorbował Chorwatów, a to jak na napadziora to jednak trochę za mało. Organizacja tej naszej obrony i w fazie niskiej i przy wyprowadzaniu piłki cały czas szwankuje. Mieliśmy Chorwatów w dziesiątkę i nie potrafiliśmy ich dobić, ba nie byliśmy w stanie w tym okresie ich zdominować. Cały czas nie mamy kandydata na szóstkę? Mankamentów od cholery i jeszcze więcej, ale ... nareszcie graliśmy odważnie i Dalkub ma rację, to mi wystarczyło do poczucia głębokiej satysfakcji. Tak niewiele, ale jednak wystarczyło.
Czy w tym stanie ekscytacji odwagą Biało-Czerwonych należy trwać!? Skąd! Największa z możliwych głupot!
Mhm, jak zagramy z Portugalią na wyjeździe to jest dla mnie teraz prawdziwa zagadka!? Nie wiem, jak powinniśmy? Niby z odwagi zrezygnowac nie wolno, ale nawet te fazy ofensywne, które wczoraj tak bardzo mi się podobały z Portugalią będą mega, mega ryzykowne! Błędów w głębokiej defensywie też wątpię żebyśmy za miesiąc uniknęli!
Grając tak jak wczoraj, podejmując ryzyko, to i Szkoci w Warszawie za miesiąc będą próbowali nas wypunktowac i mają wystarczającą jakośc żeby to zrobić. Mam satysfakcję, nareszcie! Wiem, że z tej ścieżki wytyczonej wczoraj nie wolno zejść, ale wyniki w listopadzie mogą być brutalne!
No i teraz można się zastanawiac nad pytaniem, które zadał Gawin: „Probierz wystawia tych ludzi, bo chce przygotować zespół do określonego sposobu gry, niejako nie oglądając się na klasę rywali w tej edycji Ligi Narodów? (...) dopuszczam możliwość, że żadnej głębszej myśli w tym nie ma, a wybory naszego selekcjonera są jedynie przejawem taniego koniunkturalizmu, poza tym trzeba by się zastanowić, czy po pierwsze jest to model dla nas, a po drugie, czy nie podążamy przypadkiem w kierunku, z którego futbol właśnie zawraca.”?
c.d.n.
Są też pozytywy takie jak Urbański przy którym lepiej wyglądają wszyscy w ofensywie, nie mamy środka defensywy, nie mamy defensywnego pomocnika który potrafiłby zatrzymać przeciwnika.
Jesteśmy drużyną, która być może przejdzie przez eliminacje, wygra jakiś baraż z podobną sobie drużyną - pojedzie na imprezę, 3 mecze i do domu - czyli de facto jesteśmy w tym samym miejscu jak za Brzęczka czy za Czesia, może lepiej się ogląda 3:3 niż 0:0 tylko jak ktoś kopał piłkę i widzi co potrafią zrobić zawodowcy na tym poziomie to nie wierzy.
Tamten mecz mogliśmy fuksem po jednym z sporadycznych ataków zremisować, tylko, że wówczas taki remis nie odzwierciedlałby różnicy klas, a po wczorajszym spotkaniu możemy mówić o w miarę sprawiedliwym wyniku. Statystyki meczowe wyrównane, wskaźnik PPDA już nie był powodem do wstydu. Mnie to cieszy, bo największy zarzut do Probierza miałem za wystawianie ofensywnych kreatywnych piłkarzy w taktyce z „pasywnym blokiem” i dowodzenie jakie to odważne. Uznawałem to za szalbierstwo i oszukiwanie, nie wiem, czy tylko nas kibiców, czy również siebie.
Lewy nie pozwolił mamić i po meczu z Portugalią dowodził: „Staraliśmy się stwarzać sytuacje, ale były też momenty, gdzie byliśmy za bardzo cofnięci. Czasami brakowało odpowiedniego doskoku do rywala. Na pewno gra w pressingu, tu mamy jeszcze duże pole do poprawy. To samo tyczy się postawy w ofensywie, brakuje nam odpowiedniej liczby zawodników z przodu. Przez to nie mamy później opcji pod bramką rywala. Widać u nas ten hamulec ręczny. Jest dużo do poprawy. Nie chcę schodzić po futbolówkę do linii obrony, żeby jej dotknąć, żeby ją mieć gdzieś pod grą, bo to też nie o to chodzi. Z jednej strony muszę być cierpliwy, ale to nie tylko dzisiaj tych podań do mnie w pole karne brakowało. To jest coś, co na pewno musimy poprawić.” To było ponowne „osiem sekund” Lewego tylko, że tym razem zwerbalizowane!
Teraz pytanie, czy ta wypowiedź Lewego, miała jakiś wpływ na wyżej ustawioną obronę w meczu z Chorwatami, na pressing stosowany w tym meczu, na doskoki i próby agresywnych odbiorów piłki? Tego wcześniej nie było, ale wczoraj nareszcie nasza repra zbliżyła się do tego czego życzył sobie Lewy ale zapewne z nim również Zielek, Zalewski, Urbański, Szymański.
Mamy swoje problemy w defensywie i one pozostaną, przynajmniej nie jestem pod tym względem optymistą. Kamil Piątkowski zaliczył dobrą zmianę, fajnie że jest najbardziej dynamicznym z naszych defensorów, ale przy jednym z rogów też się obciął i tylko refleksowi Bułki zawdzięcza że nie jest obwiniany o utratę bramki.
Nie wierzę żeby Moder zaczął grac w klubie, Oyedele niech terminuje w Legii i w młodzieżówkach, pozostają Romańczuk i Slisz a oprócz nich Radosław Murawski i Jakub Kałuziński i żaden z nich nie daje pewności, że w meczu z Portugalią i Szkocją dałby radę.
W tej sytuacji, to że jesteśmy w stanie grac ofensywnie, przynajmniej fazami, że tak ustawiamy się taktycznie i personalnie to mnie to cieszy, bo moim zdaniem w „pasywnym bloku” jesteśmy skazani i na porażki i na nudę i zniechęcenie. Wówczas znikąd nadziei.
Uczepiłeś się trochę tego pasywnego bloku, bo jak na moje Lewandowski podchodził do pressingu z Portugalią ale nie miał do tego partnerów, bo inni stali. Generalnie jak dla mnie mecz z Portugalią różnił się trzema elementami:
1. Przeciwnik wczoraj był słabszy
2. Nasi ruszali dupy
3. Mieliśmy dodatkowego zawodnika w linii pomocy, na dodatek takiego który dał tej drużynie jakości
i serio nic więcej, z biegania wyszło więcej sytuacji, kilka zabranych piłek i tyle.
Na konferencji pomeczowej red. Janisz zadał pytanie Probierzowi, jaki cel nadrzędny w prowadzeniu reprezentacji mu przyświeca, czy jest to wymiana pokoleniowa, o której tak często ostatnio mówi? Selkcjoner odpowiedział że celem jest pozostanie w dywizji A Ligi Narodów, przygotowanie się do eliminacji do mundialu, awans do niego i wymiana pokoleniowa.
Z drugiej strony Probierz twierdzi w innych wypowiedziach, które cytowałem, że: „liczy się tylko to, co jest dziś, a nie za kilka miesięcy. Bo za kilka miesięcy nie wiadomo, co będzie.” – czyli przeczy sam sobie, kiedy mu wygodnie. Ściemnia!
Co siedzi w głowie Probierza, to najszybciej mógłby stwierdzic chyba Albiceleste, bo być może ten temat już zgłębiał, tylko że w perspektywie klubowej. Chciałbym żeby LN była poligonem dla Probierza, szuka szóstki, trochę wręcz desperacko, rotuje bramkarzami, rotuje wahadłami z prawej, jest świąteczną pomocą dla Modera. Może wyszedł z założenia że o pozostaniu w najwyższej dywizji LN zadecydują tylko mecze ze Szkotami i baraże. Wymianę pokoleniową traktuję jako wymówkę w przypadku wtopy, choc przeciż ma miejsce w istocie.
Dalkub twierdzi że z Chorwatami zwiększyliśmy tylko intensywnośc gry, plus wpływ Urbańskiego, mnie się wydaje, że były też zmiany w założeniach taktycznych. Michniewicz w Brukseli pozwolił na bardziej ofensywną grę i dostaliśmy oklep, po którym mógł przkonywac że z silnymi możemy wygrywac tylko sposobem. Czy Probierz chce coś takiego powtórzyc, raczej nie sądzę. Postrzegam go jako trenera który już przeszedł „wypalenie zawodowe”, teraz do swojej pracy podchodzi z dystansem. Myślę że przestał wierzyc w swoją „sprawczośc” ale może to i dobrze.
Subiektywnie ta repra z ostatniego meczu z Chorwatami swoją grą sprawia mi dużo większą satysfakcję niż te Brzęczka i Michniewicza, natomiast czy awansuje do mundialu to tego nie jestem pewien, choc zaryzykuję tezę, że jeżeli tak, to i na mistrzostwach wypadnie wynikami nie gorzej od tej Michniewicza. Natomiast ze stylu będziemy dużo bardziej zadowoleni niż z tego co było w Katarze. Na dziś, to przez problemy w defensywie, nie zdziwię się jak ograją nas Szkoci.
Chorwaci może i byli nieco słabsi niż miesiąc temu, ale dla mnie nie na tyle żeby przez to aż tak diametralnie zmienił się obraz meczu. Z Urbańskiego jest więcej pożytku niż z Świderskiego, też tak uważam. Nie wiem czy biegaliśmy więcej, nie znam przebiegniętego dystansu, według mnie byliśmy agresywniejsi w odbiorze piłki, podejmowaliśmy więcej prób jej odbioru, byliśmy wyżej ustawieni linią obrony niż w poprzednich meczach, to jest również do weryfikacji, ale dostępu do takich statystyk nie mam, pozostaje wrażenie.
Tak, podobało mi się. To jest w ogóle bardzo trafne określenie. No bo o żadnych zachwytach, rzecz jasna, nie może być mowy. To nie był mecz, o którym za iks lat będę z przejęciem opowiadał swoim wnukom. Nie uważam, aby wczoraj nastąpił jakiś przełom. Nie wydarzyło się nic, co zmieniłoby moją opinię o pilnej konieczności przekierowania uwagi z bieżączki na (radykalną) poprawę stanu naszej piłki (o czym jeszcze zresztą za moment).
Ale tak, podobało mi się. Głównie z powodów, o których sam wspominasz. Podobało mi się, że nasi reprezentanci – wreszcie! – zaczęli biegać. Podobała mi się ich ambicja i profesjonalizm. To, że nawet po tych koszmarnych kilku minutach, gdy z 1:0 zrobiło się 1:3, nie zwiesili głów, nie zaczęli się chować za sobą nawzajem i prosić rywali, by jak najmniej bolało, tylko próbowali – na miarę możliwości – walczyć o swoje. Podobało mi się, że gdy przekraczali linię środkową, to z zamysłem strzelenia bramki, a nie ze strachem o odbudowanie ustawienia. Podobały mi się zmiany taktyczne, porzucenie tego niesławnego niskiego bloku i przesuwania, przesuwania, (…), przesuwania na rzecz doskoku do rywala. Że to nie zawsze wychodziło? No ba, nie od razu ten Kraków.
I tak, owszem, niewiele nam trzeba do szczęścia. No stary, jeśli od niepamiętnych czasów jedziesz na zupkach chińskich i mrożonej pizzy (a czasem nawet na ryżu z keczupem…), nic dziwnego, że każdy półprzyzwoity obiad wywołuje uśmiech na twarzy. A propos uśmiechu – nie odbieraj tego, proszę, jako jakiejś zaczepki, czy wrzutki ad personam. Chciałbym jednak nieśmiało przypomnieć, że to jest z a b a w a. Bieganina dwudziestu paru rzekomo dorosłych kolesi poprzebieranych w krótkie gacie za syntetycznym balonem. Nie chodzi w niej o to, by z miną ważniaka, co to pozżerał wszystkie rozumy, przeczytał każdą książkę i żaden izm iczny ani mundry skrótowiec nie jest mu obcy, pouczać robaczków-nieboraczków. Chodzi o frajdę. No to przecież była frajda. A że chciałoby się jej (znacznie) więcej? No ba…
A tak w ogóle, no to sorry, ale troszkę sam sobie przeczysz. Z jednej strony kręcisz nosem na jakość Chorwatów, wypominasz im zdziadzienie i kiepskie kluby, w jakich grają. No jasne. Bo przecież my na tych emerytów i rezerwowych Eintrachtu wypuściliśmy zgraję wymiataczy w sile wieku, od których trenerzy ćwierćfinalistów (co najmniej!) LM rozpoczynają ustalanie składu. Tak to było, wysoki sądzie, nic nie zmyślam No chyba, że jednak nie było, bo przecież zupełnie trzeźwo zwracasz uwagę, że nie mamy stoperów i defensywnego pomocnika. Czyli, bagatela, czterdziestu procent składu z pola. Warto by też zauważyć, że jeden z jaśniejszych – a często zgoła najjaśniejszy – punktów naszej kadry to zawodnik niechciany w swym obecnym (i macierzystym) klubie, przez całe lato wywieszony w oknie wystawowym za, jak na europejskie warunki, promocyjne pieniądze. I popatrz, jakoś nikt się o niego nie zabijał, nawet Frankfurt go na ławkę nie chciał ;p
Nie możesz patrzeć na Dawidowicza? Ja też nie. Dlatego powtarzam – skoncentrujmy się na szkoleniu. Zróbmy co tylko się da, by mieć takich piłkarzy, żeby ów nieszczęsny Pawka w reprezentacji mógł sobie pograć co najwyżej na PlayStation. A w tzw. międzyczasie, jak to śpiewa Sylwia Grzeszczak, cieszmy się z małych rzeczy, bo duże w ch… tną. Albo jakoś tak
Jeżeli z czymś się nie zgadzam Iocosusie to z przeświadczeniem, że między meczami z Portugalią i Chorwacją były jakieś istotne różnice w założeniach taktycznych, jakby to Probierz celowo nakazał naszym piłkarzom biernie przyglądać się w sobotę, a wychodzić wyżej we wtorek, jakby inne były zadania dla Frankowskiego, inne dla Kamińskiego, jakby Szymański z soboty miał z założenia być innym Szymańskim niż ten z wtorku. To się nie klei według mnie, już bardziej prawdopodobne, że Probierz zalecił rozsądne gospodarowanie siłami i intensywnością, od razu uznając mecz przeciw Chorwacji za ważniejszy, a jeszcze bardziej prawdopodobne, że "gra się tak jak przeciwnik pozwala" i Portugalia zwyczajnie znacznie bardziej umiejętnie sprowadzała nas do parteru, mimo że przeciw nim też próbowaliśmy ruszyć do ataku od początku meczu.
Zwróć też uwagę na to co mówił Martinez, który wskazywał na ofensywny rys polskiej drużyny, nie personalny przecież, ale właśnie taktyczny. I w sumie trudno się dziwić jego kurtuazji, bo, jak tam wyżej pisałem, Portugalii gra się bardzo dobrze przeciw rywalowi ustawionemu tak jak my. Parę dni później Szkoci grali defensywnie niczym Słoweńcy na ME i to się skończyło dla Portugalii remisem 0:0.
Michał Probierz tyle mówi o intensywnym pressingu, że aż sprawdziłem sobie wskaźnik PPDA reprezentacji Polski w meczach Ligi Narodów:
2018:
Włochy (wyjazd): 12.35
Portugalia (dom): 11.91
Włochy (Dom): 14.5
Portugalia (wyjazd): 11.28
2020:
Holandia (wyjazd): 15.25
Włochy (dom): 13.07
Włochy (wyjazd): 10.67
Holandia (dom): 9.57
2022:
Belgia (wyjazd): 23.33
Holandia (wyjazd): 18.75
Belgia (dom): 19.14
Holandia (dom): 15.17
2024:
Chorwacja (wyjazd): 16.33
Portugalia (dom): 19.5
Za kadencji Paulo Sousy wskaźnik PPDA na Euro:
Słowacja - 10.2
Hiszpania - 8.76
Szwecja - 5.76
Różnica między zespołem trenowanym przez Sousę a tymi trenowanymi przez polskich trenerów wydaje się zauważalna, żeby nie napisać znacząca. Czy wynika tylko z założenia, że Sousa był lepszym motywatorem dla naszych Orłów do biegania z większą intensywnością. jeżeli tak to trzeba go zatrudnić ponownie tylko że w lekkoatletyce do biegów średnio i długo dystansowych. Znowu się nieco zżymam, ale naprawdę cieszę się że w tym wskaźniku PPDA mówiącym o naszym pressingu w ostatnim meczu z Chorwacją powróciliśmy nareszcie do czasów Paulo Sousy, obojętnie czy to był wynik korekty taktyki czy też lepszej motywacji do biegania (w to drugie rzecz jasna powątpiewam).
Gawinie zostawmy Szymańskiego w spokoju, podobnie z wahadłami, gdzieś usłyszałem w którymś z podcastów jak ktoś powiedział że linia obrony grała wyżej ustawiona ileś tam metrów, niestety tych danych nie mogę w necie odnaleźć żeby się na nie powołać, pomocna by też była mapa średnich pozycji na boisku w meczach, też jej nie mam, natomiast w meczu z Chorwacją chyba nie zaprzeczysz że były doskoki i próby odbioru piłki przez i Bednarka i Piątkowskiego na połowie rywala, natomiast czegoś takiego nie widziałem w meczu z Portugalią. Jasne to mogło wynikać z obawy samych zawodników, że przy takich próbach Portugalczycy łatwiej sobie z naszym pressowaniem 1 na 1 poradzą, a tym samym otworzą się przestrzenie do ich ataków, ale to by oznaczało że jednak graliśmy odważniej, wyżej z Chorwatami. Im niżej ustawiają sie obrońcy, tym pressing na połowie rywala staje się mniej skuteczny, to raczej oczywiste. Moim zdaniem my graliśmy w drugim meczu z Krawaciarzami wyżej, zatem odważniej i dzieki temu osiągnęliśmy PPDA na poziomie tego z czasów Paulo Sousy. Nareszcie, a kto lub co to sprawiło, pal diabli, choć wolałbym żeby trener miał jednak na to wpływ.
Mnie filozofia Czesia nie odpowiadała, choć doraźne, pojedyncze sukcesy odnotowywała.
Mecz z Belgią za Czesława, 1:6. Mecz zapamiętany, także przez Ciebie, bo wiele razy do niego powracałeś, jako próba podjęcia gry ofensywnej przez reprezentację Michniewicza. Próba nieudana, która ostatecznie zniechęciła go do kontynuowania działań w tym kierunku. Tylko spójrz na PPDA, przecież ten wskaźnik pokazuje, że my się biernie przyglądaliśmy jak grała Belgia. Rozumiem zatem, że, chcąc zachować konsekwencję, wycofujesz się z tezy, że tamten mecz to była próba podjęcia otwartej gry? I twierdzisz, że taka a nie inna wartość PPDA wynikała z taktycznych założeń trenera, a nie z tego, że Belgowie wybili nam piłkę z głowy, a zrezygnowani piłkarze wywiesili białą flagę?
Mecz przeciw Słowacji za Sousy, 1:2. Najważniejszy na turnieju i ten, który, jak się miało okazać, przesądził nasz los na mistrzostwach. Najgorszy wskaźnik PPDA z naszych meczów na tamtym Euro. Jak rozumiem upierasz się, że taki właśnie był taktyczny pomysł Sousy, żeby akurat Słowakom pozwolić w miarę spokojnie klepać piłkę na ich połowie? I nie było tak, że Polacy nie dojechali na tamten mecz pod względem koncentracji i fizycznej intensywności, a liderzy kadry, na czele z Lewym, wyglądali tak jakby ktoś wyrwał ich z poobiedniej drzemki?
Metodologia to raz. Dwa, że PPDA zupełnie nie obejmuje najpoważniejszych problemów reprezentacji Polski, do których gra wysokim pressingiem się, o dziwo, nie zalicza.
Największy problem mamy z grą w niskim pressingu, w tym wyśmiewanym przez Ciebie przekazywaniu i przesuwaniu w strefie. Nawiasem mówiąc, to potwierdza to co powiedział nam Leśny podczas wywiadu w 2014 roku, że polski piłkarz w momencie wyjazdu na Zachód może nie odstawać od rówieśnika z innego kraju fizycznie czy technicznie, ale prawie na pewno będzie odstawał taktycznie. Taką też narrację poprowadził w swoim podcaście Zachodny, który mówił, że przeciw Chorwacji grało nam się łatwiej, bo ich ustawienie odpowiadało naszemu, było statyczne. Portugalczycy z kolei wymieniali się pozycjami, poszerzali grę i z łatwością gubili nasz średni pressing, bo napastnicy i pomocnicy nie nadążali z przesuwaniem się wszerz boiska. Drugi nasz największy problem to wyprowadzenie piłki, mamy obrońców ograniczonych w tym względzie piłkarsko, nie mamy szóstki, jeżeli nie rzucimy piłki bezpośrednio za plecy obrońców rywala lub jeżeli Zieliński nie będzie jej skutecznie holować przez kilkadziesiąt metrów to jest wszelka szansa, że my tę piłkę stracimy w fazie zawiązywania akcji, a jeżeli będziemy prezentować przeciwnikom bramki tak jak w sobotę i we wtorek to nawet PPDA na poziomie 5,0 nic nam nie pomoże.
Natomiast przyznaję oczywiście, że mecz z Chorwacją był niewątpliwie dobrą rozrywką, a w naszej grze widać było dobrą energię i dużą determinację. To ważne, bo bałem się, że wraz kolejnymi porażkami, z reprezentacji uleci właśnie ta energia i determinacja. Chyba nie ma o tym mowy.
Probierz nie ma już w tym momencie odwrotu, musi doskonalić ten pomysł na grę. Trzeba iść do przodu, ograniczać błędy, eksponować atuty, no i liczyć na to, że nie każdy rywal będzie Portugalią
"spójrz na PPDA, przecież ten wskaźnik pokazuje, że my się tylko przyglądaliśmy jak grała Belgia" - już tłumaczę ten "fenomen" z Brukseli, ale wpierw o warszawskim przypadku. Moim zdaniem z Chorwacją wyszliśmy z najodważniejszym nastawieniem za Probierza, pierwszy kwadrans to najlepsza i najbardziej ofensywna gra z potentatem za jego kadencji. A mimo to w 26 minucie przegrywaliśmy 1:3. W 28 minucie mogło być 1:4. Później w pierwszym kwadransie drugiej połowy rywal miał 3-4 sytuacje po których tylko Bułka utrzymał nas w meczu. Gdybyśmy w 60 minucie przegrywali 2:4 lub 2:5 i utracili nadzieje na odwrócenie wyniku, gdybyśmy pękli, to tylko byśmy czekali na końcowy gwizdek i przyglądali jak gra Chorwacja, a wskaźnik PPDA z tego meczu rósł by lawinowo. Powtórzę mimo, że wyszliśmy na ten mecz nastawieni ofensywnie i odważnie.
W Brukseli zagraliśmy najbardziej otwartą pierwszą połowę w erze Michniewicza. Prowadziliśmy, straciliśmy gola dopiero do szatni! Po 45 minutach było 1:1 i zakładam że wskaźnik PPDA wyglądał zdumiewająco jak na erę Czesia. Z początkiem drugiej połowy jeszcze próbowaliśmy atakować, ale dostaliśmy gonga a z nim uleciała i nadzieja na korzystny rezultat. Niestety odpuściliśmy, pękliśmy i tylko się przyglądaliśmy jak grała Belgia a mecz zakończył się rezultatem 6:1 i z tym niebotycznie niekorzystnym wskaźnikiem PPDA. Ale powtórzę nastawienie i gra w pierwszej połowie były najbardziej ofensywnymi i najodważniejszymi za kadencji Czesława Michniewicza.
"Mecz przeciw Słowacji za Sousy, 1:2. Najważniejszy na turnieju i ten, który, jak się miało okazać, przesądził nasz los na mistrzostwach. Najgorszy wskaźnik PPDA z naszych meczów na tamtym Euro." - fakt, tamten mecz był wyjątkowo bierny i marny w naszym wykonaniu. nie ulega wątpliwości. Ale gdyby nie wygłup Krychowiaka i to że przez ponad pół godziny graliśmy w osłabieniu w 10 na 11, to nie wiem jak by było ze skutecznością i jakim wynikiem by się mecz zakończył, ale z wskaźnikiem PPDA na pewno zeszlibyśmy poniżej 10. Zagraliśmy kiepski mecz, przez 1/3 w osłabieniu, a mimo to posiadanie piłki było 58 do 42% dla nas a w ilości strzałów stosunek zanotowaliśmy 17 do 11 także po naszej stronie.
"... PPDA zupełnie nie obejmuje najpoważniejszych problemów reprezentacji Polski, do których gra wysokim pressingiem się, o dziwo, nie zalicza. Największy problem mamy z grą w niskim pressingu, w tym wyśmiewanym przez Ciebie przekazywaniu i przesuwaniu w strefie. " - a tu .... absolutna zgoda i dlatego w minimalnym stopniu nie jestem pewien jak zagramy z Portugalią i czy choćby równie odważna gra jak z Chorwacją wystarczy na Szkocję? Mamy fazy ofensywnej gry, która fajnie wygląda ale jest też cholernie ryzykowna, a przy tym przez 90 minut grać tak nie będziemy w stanie. I fakt, to jest ogromny problem, którego obawiam się że w listopadzie możemy nie rozwiązać. "nawet PPDA na poziomie 5,0 nic nam nie pomoże" - nie mam zamiaru z tym polemizować, potwierdzam!
"polski piłkarz w momencie wyjazdu na Zachód może nie odstawać od rówieśnika z innego kraju fizycznie czy technicznie, ale prawie na pewno będzie odstawał taktycznie."- tu dla mnie dowodem są słowa Bartka Pawłowskiego wielokrotnie przytaczane, ale jeszcze raz jako memento: "Biegłem i myślałem, co zrobić, a piłka była już po drugiej stronie boiska. Inni wiedzieli, że tam jest. Potrafiłem strzelić mocniej, celniej, lepiej dośrodkować, ale gdy zaczynali grać piłką, ja stałem z boku. Takie są zaniedbania w Polsce. Dotyczą czucia gry, jej tempa. W Hiszpanii czy Portugalii góruje czysta technika plus taktyka. Fizyczności jest zdecydowanie mniej ... A w Hiszpanii zobaczyłem 16-latków na tak zaawansowanym poziomie boiskowych zachowań, że wyróżnialiby się w ekstraklasie. Reagowali automatycznie, a ich rozwiązania były skuteczne. Ja musiałem ten ułamek sekundy czy nawet dłużej poświecić, by zastanowić się nad reakcją: zacząć pressing czy się wstrzymać? Doskoczyć czy przerwać akcje faulem? Iść na prostopadłą piłkę za plecy obrońców czy rozszerzyć pole gry? Liczy się decyzyjność."
Ja tylko zwrócę uwagę,że podczas MŚ w Katarze oprócz Polski "trójką' w obronie grała tylko Serbia i to w pierwszym przegranym z Brazylią meczu , a najlepsi grali 4-3-3. Podczas Euro 2024 "trójką' w obronie grały uznane za najgorsze zespoły czyli Węgrzy, Chorwaci , Szkoci i Polacy.. Może jakieś wnioski .
Najprostszy wniosek jest taki ,że "żeby krakać tak jak wrony to trzeba wejść między one" co oznacza,że bez zmiany systemu i organizacji gry do czołówki europejskiej i światowej nie dołączymy.
Lecz tu nasuwa się kolejne pytanie ,a mianowicie czy my jesteśmy tacy mądrzy ,a Probierz taki głupi,że wybiera model gry charakterystyczny dla tych słabych ,a nie dla tych mocnych.
A może Probierz korzysta z danych analitycznych , którymi gospodarują świetny fachowiec Hubert Małowiejski z młodym informatykiem Lasockim. Może z tych danych zebranych przez wielkie firmy analityczne wynika,że dysponujemy miernymi zawodnikami , odstającymi umiejętnościami ( kilkadziesiąt danych parametrycznych) nawet od średniej europejskiej i trener wybiera jego zdaniem wariant najbardziej bezpieczny ,bo na zdrowy rozum innego wybrać nie może.
Może przeceniamy możliwości naszych zawodników i może rzeczywiście zmiany muszą następować i być dokonywanymi metodą prób i błędów czyli np. wedle tych danych najlepszym obecnie środkowym obrońcą jest Bednarek i jego zamiana będzie zmianą na gorsze, a nie na lepsze.
Ja mam pretensje do Probierza o to,że nie wzmacnia ilościowo obrony , mimo,że jej wartość jest za niska wedle powszechnego modelu. Trener Probierz usiłuje wzmocnieniem ofensywy odsunąć grę od naszej bramki i zmusić niejako rywali do skoncentrowania uwagi na zadaniach defensywnych. I w tym się z nim nie zgadzam , bo zostawienie tylko trójki do obrony to pewna strata bramek , tak jak z Chorwatami . Wystawienie jako wahadłowych graczy ofensywnych ( Zalewskiego i Frankowskiego) , którzy nie potrafią bronić to samobójstwo ,ale też zmieniony , dobry w defensywie Kamiński powinien grać na lewej stronie . A do tego brak defensywnego pomocnika do 62' meczu z Chorwatami to obarczanie obrony zadaniami przekraczającymi jej możliwości .
W mediach stwierdzono ,że Probierz zmienił podejście z defensywnego jakie prezentował w klubach na ofensywne w reprezentacji ,ale chyba on się nie zmienił tylko okoliczności uległy zmianie i on wraz z analitykami wie,że grając defensywnie nie mamy żadnych szans na korzystny wynik i tej szansy upatruje z utrudnianiu prowadzenia akcji naszą kontrgrą ofensywną.
Może to co robi Probierz nie jest chaotyczne i doraźne .ale jest to przemyślana strategia. ?.
Z jednej strony masz rację ,że gra bez piłki wielu naszych zawodników pozostawia wiele do życzenia,ale ja pisząc o mikrych umiejętnościach mam na myśli również niedoszkolenie taktyczne. W wielu sytuacjach nie trzeba dużo biegać, bo wystarczy dobrze się ustawiać . Mnie bardziej chodziło o to ,aby wziąć pod uwagę refleksję ,że to może Probierz jest realistą ,a my jesteśmy niepoprawnymi marzycielami .
i tu się nie zgodzę, bo jeżeli Probierz pomyślał, że może przesunąć grę do przodu, bo ma słabych obrońców to znaczy że on jest marzycielem, nie ja - tak się nie da, a z pewnością nie da się z drużyną lepszą od siebie czy będącą na podobnym poziomie
Nie znam ani jednego opracowania dotyczącego piłki czy to na poziomie naukowym np. AWF w Warszawie czy na poziomie popularnonaukowym ( kilka prac wymieniłem) czy jeżeli idzie o książki trenerów w których by nie zapisano, że warunkiem sine qua non prowadzenia skutecznych działań ofensywnych jest siła obrony.
Tu nie chodzi o żadne brednie typu "na Zero z tyłu " czy "najpierw obrona" ale o przestrzeganie najprostszych reguł taktycznych.Ich nie da się oszukać, bo one są istotą celu gry .
Czyli obecnie Probierz łamiąc te zbadane naukowo i doświadczalnie zasady skazuje zespół na porażkę z silnymi,i na ewentualne szczęśliwe remisy ze średnikami. Nie gwarantuje przy tym wygranych ze słabeuszami.
Jeżeli ten stan akceptujemy to nie domagajmy się dołączenia do czołówki światowej czy europejskiej.