- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Lechia - Legia 1-3: Gdańsk zdobyty
Legia szybko pozbierała się po porażce z Lechem Poznań. W czternastej kolejce ligowej nasza drużyna zwyciężyła z Lechią na tradycyjnie trudnym terenie w Gdańsku 3:1. Na listę strzelców wpisali się Guilherme, Nemanja Nikolić i Tomasz Jodłowiec.
W poprzednim sezonie Legia nie zdobyła gola w Gdańsku - wiosną przegraliśmy z Lechią 0:1 i zremisowaliśmy 0:0. We wrześniu Legia prowadzona jeszcze przez Henninga Berga gładko rozprawiła się za to z Lechią w pucharze Polski, zwyciężając w Warszawie 4:1. Sobotni mecz zdecydowanie bardziej przypominał zwycięskie dla Legii pucharowe starcie obu zespołów.
Trener Stanisław Czerczesow postawił na następujących zawodników: Kuciak – Broź, Lewczuk, Rzeźniczak, Brzyski – Jodłowiec, Duda, Pazdan – Guilherme, Nikolić, Kucharczyk. W porównaniu ze starciem z Lechem Poznań miejsce w wyjściowej jedenastce stracił Ivan Trickovski, którego zastąpił Guilherme. Trener Thomas von Heesen postawił na drużynę w składzie: Marić – Wojtkowiak, Gerson, Janicki, Wawrzyniak – Makuszewski, Kovacević, Peszko, Borysiuk, Mak – Kuświk.
Mecz był toczony w szybkim tempie od pierwszych minut. Na boisku dominował jednak chaos – brakowało płynnych akcji i celnych strzałów. Problemy zawodnikom sprawiała grząska murawa, zwłaszcza legioniści często notowali poślizgi. Dużo było niedokładności, niewymuszonych błędów i fauli.
Ładną akcję oglądaliśmy dopiero w 27. minucie. Gospodarze efektownie wymienili podania na prawym skrzydle, Wojtkowiak ostro dośrodkował w pole karne, na szczęście Kuciak uprzedził Kuświka. Legią odpowiedziała jeszcze ładniejszą akcją, która pozwoliła nam wyjść na prowadzenie. Idealną kombinację z udziałem Jodłowca i Nikolicia mocnym i celnym strzałem zakończył Guilherme. Była 31. minuta meczu i Legia prowadziła 1:0. Lechia w pierwszej połowie tylko raz zbliżyła się do wyrównania. W 44. po rzucie wolnym piłka spadła pod nogi Gersona, na szczęście strzał obrońcy gospodarzy został zablokowany przez Brozia.
Pierwsza połowa nie była ligowym daniem najwyższej jakości. Rodzynkiem była bramkowa akcja Legii - tak zwane 'stadiony świata'. Warto odnotować, że na skutek twardej gry obu drużyn, z żółtymi kartkami na koncie drugą połowę rozpocząć mieli Duda, Brzyski i Pazdan. Wśród lechistów kartką za faul został ukarany Borysiuk.
Legia podwyższyła wynik w 50. minucie meczu. Fatalny błąd popełnił Marić, który złym przyjęciem posłał piłkę wprost pod nogi Nikolicia. Nasz napastnik spokojnie trafił do bramki. Nie był to koniec emocji. Kilka minut później ładnym strzałem z prawej nogi popisał się Kovacević. Kuciakowi pozostało tylko wyciągnąć piłkę z bramki i było 1:2. W tej akcji na boisku leżało aż dwóch legionistów. W pierwszej jej fazie urazu doznał Kucharczyk, a w późniejszej poturbowany został Nikolić. Wymiana ciosów trwała w najlepsze. Legia odzyskała dwubramkowe prowadzenie w 58. minucie meczu. Duda ograł Kovacevicia, podał do Jodłowca, a nasz pomocnik płaskim strzałem z prawej nogi nie dał szans Mariciowi.
Na tym zakończyły się strzeleckie popisy w sobotnim meczu. W 63. minucie Legia przeprowadziła kolejną akcję na dużej szybkości. Po wymianie podań na prawym skrzydle Jodłowiec mógł wybierać między podaniem do Kucharczyka a Nikolicia. Nasz pomocnik próbował wycofać do Nikolicia, ale niestety zabrakło precyzji w decydującej fazie. Trenerzy dokonywali zmian, ale nie zmieniał się ani obraz gry, ani wynik. W 78. minucie efektowny rajd zademonstrował Guilherme, ale w kluczowym momencie akcji... stracił równowagę i runął na boisko. Być może podjęty wysiłek kosztował Brazylijczyka uraz mięśniowy, gdyż w miejsce Guilherme za chwilę na boisku musiał pojawić się Bereszyński. W 85. minucie mocno na bramkę Legii uderzył Kuświk. Kuciak odbił ten strzał. Końcówka meczu była brzydka, ale co dla nas najważniejsze – Legia spokojnie utrzymała niezagrożone zwycięstwo.
To był dobry mecz Legii i w pełni zasłużone zwycięstwo. Nasza drużyna pewnie wykorzystała defensywne błędy Lechii, a kilka akcji naszego zespołu mogło ucieszyć kibicowskie oko.
Chciałbym się jeszcze odnieść do Lechii, a w zasadzie do ich brutalności. Są takie zespoły w lidze, które legionistów uwielbiają kopać po nogach. Należy do nich Górnik, należą zespoły pod kierownictwem Leszka Ojrzyńskiego i w ostatnich sezonach Lechia. Ta ostatnia głównie w osobach Ariela Borysiuka, a od tego sezonu Sławomira Peszki. O ostatni zawsze był dla mnie taki trochę nienormalny, ale Borysiuk który grał u nas, miał sympatię kibiców swoją brutalnością w meczach z nami mnie i przeraża i zarazem niesamowicie wkur.... Zawsze grał ostro ale to co dzisiaj zrobił Nikoliciowi to mogła być złamana szczęka. W innych sytuacjach wchodzi na wyprostowanej nodze w naszych zawodników. Podobnie grał w Warszawie w PP. Nie wiem dlaczego chce koniecznie któregoś z naszych graczy upolować, z Legii przecież nikt go nie wyganiał. Żyleta mu raczej nigdy nie "jechała" a i reszta kibiców wspominała pozytywnie. Dzisiaj miałem autentyczną nadzieję, że ktoś go wreszcie "przetrąci" nawet kosztem czerwonej kartki. Na szczęście nasi piłkarze są mądrzejsi ode mnie...
Co do Borysiuka, hmmm, niestety on tak miał od zawsze, taki jego styl, takie postrzeganie swojej roli na boisku i już. Z tego biorą sie czasami kretyńskie faule, jak karny w Moskwie, lub prawie bandyckie wejścia. Tego chłopaka już się chyba nie zmieni a Legia nie ma chyba nic do tego. Peszko - bez komentarza, szkoda słów.
Jakieś pierwsze oznaki powrotu zanotował także Duda a to dopiero pierwsza jaskółka więc póki co bez entuzjazmu u mnie, takie delikatne zadowolenie że idzie ku lepszemu
Jak na moment w którym obecnie się znajdujemy to była naprawdę fajny mecz w naszym wykonaniu, jak mawia niezastąpiony Kaziu Węgrzyn ...
P.S. Najśmieszniejsze w tym meczu było to, że w momencie kiedy kończąc świetną akcję Guilherme po interwencji krecika zaczął potykać się o własne nogi, to, oglądając powtórki, w finale obrońca chyba jeszcze sfaulował Brazylijczyka i gdyby wszyscy, łącznie ze mną nie pokładali się ze śmiechu na przemian z wyrywaniem sobie włosów z głowy, to zwrócili by uwagę że sędzia chyba powinien podytkować karnego. Cyrk pełną gębą
swoją drogą, jak niskie notowania musi mieć Tričkowski, skoro podczas meczu nie było tematu zmiany Kuchego... no i za Gui wszedł Bereś
Oley -> Peszko to podobno ciekawy przypadek psychologiczny. Swego czasu przez swojego bliskiego znajomego mocno nakręcony na grę w Legii, ale trafił do Lecha, gdzie miejscowe środowisko umiejętnie podsycało jego urazy. Nie wiem, czy wczoraj nie powinien dostać bezpośredniej czerwonej kartki za bandycki atak na Kuciaka.
Ale ja obsolutnie nie neguję tego że Guilherme nie potrzebował niczyjej pomocy aby zakończyć swój rajd pełną wywrotką. Jego nic nie mogło uratować
Mecz walki na "trudnym" jak dla nas terenie, o czym dobitnie przekonało się dwóch, na szczęście byłych trenerów Legii, którzy w identyczny sposób przerżnęli MP zakończył się pełnym sukcesem. Powtórzyliśmy wynik z PP, udowadniając tym samym jaka jest jeszcze różnica w umiejętnościach obu zespołów.
Może jeszcze niezbyt dokładnie, może nie wszyscy doszli do optymalnej formy, ale wreszcie oglądam zespół walczący, grający pressingiem, który ma siły na cały mecz, pomimo "mitycznej" gry co trzy dni.
Mam ogromną nadzieję, że snująca się po boisku w jednostajnym rytmie, grająca dzidę na aferę drużyna przeszła bezpowrotnie do lamusa.
Ps
Jeśli już koniecznie trzeba się z kogoś ponabijać, to przyzwoiciej by było z bramkarza Lechii przy drugiej bramce. Drwienie z piłkarza drużyny, której podobno się kibicuje i to jeszcze w środku nocy jest takie trochę słabe.
O tym,że nasz trener słowa problem znać nie chce.
Jest to tak proste,że chyba nikt na to nie wpadł. Nie rozwiązujemy problemów, bo ich nie mamy.
O tym,że zbyt wielu zawodników zachowało prowincjonalne nawyki.
Strasznie mnie wnerwia jak zawodnik, który ma piłkę i nie bardzo wie co ma z nią zrobić pokazuje rękami i demonstruje mową reszty ciała swoją w tym względzie bezradność.Jednocześnie chce dać niejako do zrozumienia - komu? - że to nie jego wina, tylko chyba partnerów,że holuje piłkę, bo mu nie wychodzą. Z reguły ma to miejsce w sytuacji, w której atakowany nie jest i nie ma żadnego powodu do pozbywania się piłki.Świadczy to tylko o tym,że on obawia się straty piłki.A przecież powinien się z takiej sytuacji cieszyć i nieblokowany zbliżyć się do wrogów i dopiero wtedy piłkę koledze oddać.Bo tylko wówczas drużyna osiąga korzyść chociażby polegającą na wymanewrowaniu chociaż jednego rywala podaniem.
O tym,że sędziowie zanim wezmą się za piłkę nożną powinni pooglądać rugby.
Truizmem powinno być stwierdzenie,że futbol to sport kontaktowy uprawiany przez zdrowych i silnych mężczyzn.Starcia pomiędzy nimi są nieuchronne, naturalne i normalne.A we wczorajszym meczu widziałem takie nawyki sędziowskie sprzed wielu lat kiedy to sędziowie zachowywali się tak jak by chcieli chronić graczy przed nimi samymi.Albo jak przed laty w lidze hiszpańskiej w której takie aptekarskie sędziowanie w lidze powodowało bezradność w starciach ich graczy na arenie międzynarodowej.Nasz bohater Przybył , aby pokazać kto tu rządzi. Więc prawie co kontakt to gwizdek. I zawodnicy to starali się wykorzystywać padając na ogół bez powodu na murawę.I na ogół byli nagradzani w postaci odgwizdania fauli. Na szczęście jak były starcia w polu karnym to albo się odwracał,albo mu gwizdek się zapchał., Bo w tym miejscu w potyczki nie ingerował. Chociaż to można mu zapisać na plus.
O tym,że drwali gra kombinacyjna obali.
Od początku meczu Gerson krył indywidualnie Nikolicza i wydawało się,że nie da mu odetchnąć. Aż przyszedł moment na kombinacyjne zagranie jego i Guilherme i okazało się,że krycie to za mało, aby przeszkodzić w strzeleniu bramki.Ich techniczny kunszt był efektowny i efektywny. Przy czym pierwsza bramka to wyłącznie nasza zasługa, a nie wynik błędu rywali.
O tym,że intensywniejsze treningi niektórym służą, a innym umiarkowanie.
Po naszych zawodnikach widać wyraziście,że nastąpiła zmiana metod treningowych.Niektórzy jak Jodłowiec, Lewczuk, Pazdan, Gulherme i Broż zakwitli. Co można zauważyć po swobodzie z jaką się poruszają po boisku, po wszędobylskości, po pewności siebie. Energia,aż ich rozpiera.A Jodłowiec swoją świetną grę ukoronował zdobyciem bramki. Był to efekt tej pewności siebie jaką daje przekonanie,że tempo wytrzymam.Psychicznie pozwala też być spokojnym i wyrachowanym.Ale z kolei na ich tle tacy zawodnicy jak Rzeżniczak, Brzyski czy Kucharczyk są jakby przymuleni.Już przed ponad 50 laty Kazio Górski zauważył wprowadzając w Legii trening oparty na interwale,że nie każdemu on służy. Ci którzy lepiej po nim grali tak trenowali, a inni szlifowali formę tradycyjną metodą wybiegania. Podobnie jak Bakero w Polonii preferował trening oparty na tempówkach co spowodowało,że Adrian Mierzejewski zaczął grać jak z nut, ale za to inni odwrotnie. Ale się właścicielowi opłaciło, bo ten średniej klasy zawodnik został sprzedany za duże pieniądze. Po czym po zmianie metod treningowych w Turcji znowu przygasł.Bo tylko ta metoda treningowa jest dobra która przynosi dobre efekty. Czyli jest dostosowana do potrzeb zawodnika, a nie do skostniałej teorii.
O tym,że przeciwnikowi nie wolno odpuszczać.
Kiedyś jeszcze jak grałem na obronie to trener powtarzał : jak kryjesz wroga to masz chodzić za nim wszędzie.On do sracza to ty za nim. Nie wolno ci go odstępować na krok.Jako karny junior tak czyniłem
O tym,że wylegiwanie się na trawie i odwracanie się tyłkiem do rywala to nie jest metoda na obronę bramki.
Przed bramką dla Lechii zaobserwowaliśmy jak najpierw na boisku legł Kucharczyk, potem Nikolicz, a wreszcie tyłkiem do piłki i przeciwnika odwrócił się Brzyski.I ja tego nie pojmuję.Na co oni liczyli ? Że sędzia zagwiżdże, albo że jak będę robił za strusia to nic się nie stanie.?.Co prawda sędzia w innych momentach przerywał akcje,ale widocznie gwizdek tym razem mu się zaciął. W złej dla nas chwili.
Nie przepadałem za Smudą,ale on w takich sytuacjach to byłby padaków rozszarpał. Jego powiedzeniem było : nie ma żadnego leżenia, nie ma sygnalizowania kontuzji. To ja decyduje czy jak kto złamie nogę to może zejść z boiska.
O tym,że kto gra indywidualnie gra dla przeciwnika.
Zawodnicy Lechii co widać było po ich zachowaniu od początku meczu byli pod wielką presją.Póki wynik był sprawą w miarę otwartą starali się grać zespołowo. Od stanu 1:3 coraz częściej "popisywali" się indywidualnymi zagraniami,aby dryblingiem naszych ograć.Jako drużyna przestali istnieć i przestali dla nas stanowić realne zagrożenie. Mecz się jeszcze toczył, ale faktycznie już się od tego momentu skończył.
I to by było na tyle.
Nie twórz spiskowych teorii. Nie widzę w tych wpisach żadnego naigrywania się z Gui, ot stwierdzenie faktu , śmiesznego ale bez żadnej dozy złośliwości czy szyderczego śmiechu.
Ja bym był ostrożny w ferowaniu jakichkolwiek opinii o progresie. Trochę ponad miesiąc temu w Warszawie, Lechia dostała 4:1.
Wyczuwam w tej wypowiedzi podskórną tęsknotę za trenerem Bergiem i jeszcze bardziej podskórną niechęć do trenera obecnego, za to, że miał czelność zostać zatrudniony na miejsce Norwega.
Ale wymowa wpisu jest słuszna: raczej do końca 2015 nie ma co formułować wyroków: 'jest lepiej' albo 'nie jest lepiej'. Przy meczach co cztery dni nie ma nawet specjalnie kiedy popracować systematycznie nad tym, aby zmiana się na trwałe uwidoczniła.
Jednak postawę Legii w Gdańsku trzeba jednorazowo dobrze ocenić. Mimo agresji miejscowych, a uważam Lechię za zespół o porównywalnej sile sportowej, Legia, i to w meczu wyjazdowym, nie ulękła się i nie straciła pierwsza bramki, czy w inny sposób nie napytała sobie sama problemów. Tego dawno nie było.
Jednak wszelkie miarodajne opinie: 'lepiej', 'tak samo', 'gorzej', to rzeczywiście wiosną.
Lechia to zbieranina piłkarzy, a nie drużyna. Cały czas jadą na farcie.
Lechia na papierze to klub na pierwszą trójkę ekstraklasy, a okupuje miejsca 8-10. Nie przekonuje mnie ta drużyna jako rywal na boisku.
Oczywiście, macie chłopcy rację, demaskując gównowartość takich wyników. Jak wiadomo, Leśnodorski zatrudnił Norwega po to, aby go podstępnie zwolnić. Po to głównie sprzedał ZA PLECAMI dzielnego Berga Radovicia do ChRL. Celu swego dopiął, a teraz propagandowo zatrudnił Osetyńca. A powinien, skoro miał czelność zwolnić Norwega, ogłosić zaprzestanie działalności klubu.
Może jakiś akt zbiorowego samobójstwa demaskujący poczynania Leśnodorskiego i wyrażający poparcie dla Berga? Dopiero by urbanistom spadły łuski z oczu.
Mi chodziło o gównowartość rywali
Musisz w końcu zrozumieć, że " zmotywowane i silne jako zespół drużyny" to te, z którymi Legia przegrywa.
Cała reszta jest "gównowarta"