- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Legia - Bruk-Bet 6-0: Zdjęta klątwa
W najlepszym momencie Legia ‘odczarowała’ drużynę z Niecieczy. W meczu 33. kolejki sezonu nasza drużyna rozgromiła Bruk-Bet Termalikę 6:0. Bramkowym łupem podzielili się Kasper Hämäläinen, Miroslav Radović, Guilherme, Dominik Nagy i Waleri Kazaiszwili.
W Legii nie mógł zagrać Thibault Moulin. Na nieobecności Francuza skorzystali Michał Kopczyński i Hämäläinen, którzy zameldowali się w środku pola obok Vadisa Odjidji-Ofoe. Skład Legii wyglądał następująco: Malarz – Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hloušek – Kopczyński – Guilherme, Hämäläinen, Odjidja-Ofoe, Nagy – Radović. Goście rozpoczęli w składzie: Trela – Fryc, Osyra, Putiwcew, Szarek, Guilherme – Jovanović, Kupczak – Štefánik, Nowak, Mišák.
Legia szybko objęła prowadzenie. W 5. minucie Guilherme niezbyt dobrze wykonał rzut rożny, ale za chwilę piłka do niego wróciła i Brazylijczyk ponownie dośrodkował. W polu karnym piłkę precyzyjnie głową uderzył Hämäläinen i Trela został pokonany pierwszy raz tego dnia. W 12. minucie zrobiło się groźnie w polu karnym Legii. Mišák dośrodkował z rzutu wolnego, na szczęście piłka minęła bramkę. Chwilę później Legia mogła podwyższyć prowadzenie. Najpierw Nagy przeprowadził efektowny rajd, po którym nie zdołał pokonać Treli, a potem do dośrodkowania Odjidji-Ofoe doszedł Hämäläinen. Bramkarz gości świetnie interweniował. W 28. minucie Legia wyszła z kontrą, która straciła tempo, ale piłka wreszcie trafiła do Odjidji-Ofoe, który z dziecinną łatwością minął kilku obrońców gości. Belg podał do Radovicia i nasz kapitan z kilku metrów dopełnił formalności. Dwie minuty później po kolejnej ładnej akcji Legii płasko uderzył Nagy i piłka w niewielkiej odległości minęła bramkę gości. W 27. minucie po efektownym rozegraniu rzutu rożnego Guilherme znalazł się w wyśmienitej sytuacji, ale skiksował. W 41. minucie dobra interwencja Dąbrowskiego uchroniła Legię w sytuacji, w której sam przed Malarzem mógł znaleźć się Mišák.
Po pierwszej połowie nasza drużyna pewnie prowadziła 2:0. Goście starali się grać otwarty futbol, ale nie byli w stanie stworzyć poważnego zagrożenia pod bramką Malarza. Dla odmiany Legia grała z rozmachem, z łatwością przedostając się pod bramkę przeciwnika i stwarzając mnóstwo sytuacji.
Na drugą połowę goście wyszli w innym ustawieniu. Boisko opuścił Fryc, w jego miejsce na boisku pojawił się Peda, a Bruk-Bet przeszedł na ustawienie z czterema obrońcami. Po pierwszej akcji po przerwie mogło być 2:1. Malarz z trudem zatrzymał piłkę po strzale z rzutu wolnego, piłkę do bramki mógł dobić Nowak, ale przestrzelił. Legioniści byli znacznie skuteczniejsi. W 52. minucie Nagy wyłuskał piłkę przed polem karnym, minął Osyrę, Trelę i trafił do bramki po nogach interweniującego Putiwcewa. W 55. minucie Nowak zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym i sędzia Musiał podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Guilherme i mocnym strzałem z lewej nogi pokonał Trelę. W 60. minucie na boisku pojawił się Sebastian Szymański, który zmienił Nagya. Kilka minut później Kazaiszwili zmienił Guilherme. W tej fazie meczu goście wyprowadzili kilka ataków, ale mieli problem z wykończeniem akcji. Najlepszą sytuację miał w 73. minucie Mišák, ale nie trafił w bramkę. Nasza drużyna szybko zareagowała. W 74. minucie Legia podwyższyła na 5:0. Po wysokim odbiorze na bramkę gości ruszył Hämäläinen i efektownym, technicznym strzałem pokonał Trelę. Minutę później z połowy boiska szczęścia próbował Odjidja-Ofoe. Niewiele zabrakło do spektakularnego gola. W 78. minucie ładnie uderzył Szymański i dobrze interweniował Trela. W 88. minucie Odjidja-Ofoe podał w tempo do Kazaiszwilego, który zdobył szóstego gola dla Legii.
Legia pokazała ofensywną jakość, której nie widzieliśmy od jesieni zeszłego roku. To dobry znak przed najważniejszymi meczami sezonu. W środę pierwszy z nich – starcie z Lechem na Łazienkowskiej.
Dziś było wszystko. Dynamika, wytrzymałość i szybkość. Miło sie to oglądało. Senator dostał piękny prezent urodzinowy
Najlepszego !!!
Dawno już nie siedziałem ma Ł3 z takim spokojem co do ostatecznego rezultatu. Dawno nie czułem tak zrelaksowanej atmosfery pikniku na Ł3.
I to mi się podoba !!!!
Chciałem, marzyłem o, pragnąłem rzezi Słoników, i Pan Bóg Najłaskawszy wysłuchał moich modłów. Dziękuję Ci Panie !!!
2. 6-0? Jak miło
3. W środę nie życzę sobie żadnych emocji. Do przerwy 3-0 i granie na zasadzie "ty do mnie ja do ciebie" przez całą drugą połowę. Ja naprawdę mam tylko jedno serce i dwie małe córeczki do odchowania
Fajny sygnał poszedł w Polskę, że Legia u siebie znowu może być groźna, a jej forma zwyżkuje. W Poznaniu pewnie liczyli, że Legia u siebie znów zagra słaby mecz i tym samym upatrywali swojej szansy w środę, a tu taki psikus
Oczywiście w środę mecz będzie inny, no ale mamy Hamalainena, który dziś strzelił dwie bramki, to też może ich optymizmem nie napawać
Wracając do meczu to uważam, że bardzo dobre zawody zagrał Nagy, chłopak nie boi się grać, a piłka nie przeszkadza mu w grze. Vadis jak zwykle, fajnie Gui, Dąbrowski, Hama również. Niestety ale coś nie tak jest z Rado, być może w plotkach o tym, że ma problemy z kolanem i gra na zastrzykach jest trochę prawdy? Nie wiem.
Osobne zdanie jeszcze o Kazaiszwilim, dziś strzelił bramkę i zagrał co najmniej poprawnie, szkoda, że Magiera tak rzadko z niego korzysta nawet w niewielkim wymiarze czasowym na boisku. Co jak co ale potrafi przy piłce się utrzymać i fajnie rozegrać i dobrze byłoby gdyby jeszcze dostał jakieś szanse.
Na plus, obok liczby goli, napewno to, że boczni obrońcy nie zarobili żółtej kartki, choć Jędza raz miał szczęście. Gdybym był trenerem to bym go w przerwie zmienił na Brozia. Na szczęście dla niego, nie jestem.
Jedyne do czego bym się przyczepił, to oglądając ten mecz do stanu 3-0 (bo potem już rywal leżał i kwiczał) miałem wrażenie, że nasza druga linia jest zupełnie "bezjajeczna" w próbie odbioru piłki. Być może było to spowodowane tym jak się mecz ułożył, być może było to świadome wciąganie rywala na własną połowę. Mi się to jednak nie podobało. Liczę, że z Lechem będziemy agresywniejsi i na takiego Majewskiego czy Trałkę będzie większa presja gdy Ci będą biegać z piłką na naszej połowie.
Ogólnie było fajnie. Luz, ciepło, dużo goli. O to chodzi
Kibic50 – gratulacje za przewidzenie rozstrzygnięcia i, so to say, kierunku rozwoju wydarzeń na boisku.
Legia zupełnie jak nie Legia AD 2017. Fajnie, że przypomnieli, że umieją.
Termalica – bardzo taktowna. Myślałem, że będą męczarnie, ale nie przyjechali we wrogich Legii zamiarach. Podziękowania dla nich.
Tak się zastanawiam, kiedy ostatnio było 6-0 dla Legii w lidze. Widzew 2004 (z golem Boruca z karnego)?
A propos karnych, super, że w końcu się udało, ale to nie było takie do końca pewne wykonanie. Przy lepszym dniu, Trela by to obronił. A wspominam, bo idzie mecz z Lechem, gdzie broni Putnocky. Raz już Guilherme mu nie strzelił – w kwietniu 2015 w Chorzowie (Ruch – Legia 0-0).
Chyba pierwszy udany mecz Hamalainena w wyjściowym składzie w barwach Legii. To kopnięcie na 5-0 bardzo fajne do oglądania. Z Wisłą też tak mógł, ale się podpalił.
Żeby tak z Lechem i z Jagiellonią Legia wygrała po 6-0
Z teorią o kontuzjowanym Radovicu (z góry mówię, że nie mam pojęcia jak jest) nieco kłóci się fakt, że przy stanie 4-0 pierwszą zmianą było zdjęcie Nagy`ego a nie Rado.
@corazstarszy
Tak, dzisiejsze 6-0 to pierwsze ligowe zwycięstwo w tym stosunku od meczu z Widzewem z golem Boruca. I zdaje się są to dwa najwyższe zwycięstwa w tym wieku.
I dlatego napisałem - " Nie wiem. "
"Boh futbołu" nie był dłużny i cały plan Termaliki na ten mecz runął w gruzach już w pierwszych dwóch kwadransach - potem to już były klasyczne dożynki.
Jeśli Legia będzie tak wyglądać w pozostałych 4 meczach, to całemu sztabowi szkoleniowemu od pewnych osób z tego forum chyba będą należeć się przeprosiny.
Słowko o Nagym. Chłopak najwyraźniej jest już po aklimatyzacji i coraz lepiej rozumie się z kolegami. Urbanowi MP załatwił Kosecki, wcale się nie zdziwie, jeśli młody Węgier będzie u Magiery tym języczkiem u wagi, który przechyli szalę zwycięstwa na naszą stronę.
No i warto wspomnieć o Jędrzejczyku, u którego przynajmniej ja zauważyłem, że jednak trochę się przejął krytyką pod swoim adresem.
No ale prawdziwa gra zaczyna się dopiero w środę. Lechia dzisiaj remisując z Koroną jest teraz na musiku i jeśli nie chce pożegnać się z pucharami, to w następnej kolejce (z Jagą) musi zdobyć jakieś punkty. My, z kolei, jeśli zaprezentujemy taką piłkę jak dzisiaj nie powinniśmy mieć problemów z Lechem.
Ot, piłka...
Ty z dalkubem to wiem, a kto jeszcze ?
Ale do tego Mistrza dalej jeszcze bardzo daleko. Choć nie ukrywam, że ostatnie występy piłkarzy nieco podbudowały moje morale
Wszystko jest jeszcze możliwe czy to zdobycie mistrzostwa czy zajęcie najgorszego 4 miejsca. Trzeba też pamiętać iż zajęcie miejsc 2-3 da eliminacje LE ale rozpoczną się one już w czerwcu, czyli urlop z tydzień.
Ja rozumiem, że za każdym razem szukasz okazji, aby podbudować sobie swoje "ego" ale to już powoli staje się nudne.
@Bolek
"do tego Mistrza dalej jeszcze bardzo daleko"
Owszem ale we wczorajszym meczu Legia pokazała bardzo wysoką jakość gry, co jest naprawdę bardzo dobrym prognostykiem przed najbliższymi dniami. Widać było, że ta piłka w końcu zaczęła się ich słuchać.
Też widziałem te pozytywy. Ale nie ma co ukrywać, że teraz już każdy mecz będzie bardzo trudny piłkarsko (Koronę wliczając) i każdy pod olbrzymią presją. Choć oczywiście to działa w obie strony - poza Koroną, pozostali przeciwnicy też pod taką presją będą się znajdować.
Niech Lech się martwi, żeby nie zrobił karuzeli z ich obrońcami bo z VOO będą wchodzić w nich jak w masło
Wydaje mi się,że posiadam poczucie humoru,że na tyle przeżyłem wszelakiego dobrego i złego,że niewiele mnie zadziwi.I już domyślacie się co mnie rozbawia i czego nie podziwiam ?. Moja imaginacja jest stanowczo za skromna,aby oswoić się z curiosum jakim jest klub z wioski liczącej ze 700 mieszkańców w najwyższej klasie rozgrywek piłki nożnej dużego europejskiego kraju.O Bruk Becie pisały swego czasu gazety sportowe Europy zwracając uwagę na frekwencję na stadionie kilkakrotnie przekraczającą populację.A przecież ten klub w ciągu 8 lat awansował z IV ligi do ESy i z niej przez 2 lata nie spadł.A był 1 rok w IV lidze, 1 rok w III lidze,2 lata w II lidze i 4 lata w I lidze.Progres zaiste niewąski i za kilka lat zobaczymy pewnikiem Bruk Bet na stałe w LM.Bo ambicje państwa Witkowskich są dalekosiężne.Tylko,że zjawiska społeczne mają czas w których ukazują swoją dynamikę , czas na wytrącanie pędu, czas stagnacji i czas regresu.Na razie Bruk Bet jest na fali wznoszącej ,ale już dostrzec można proces wzrostu aspiracji bez realnych możliwości ich spełnienia.Zdecydowanie wolałem jak to całe przedsięwzięcie Termalickie było swego rodzaju eksperymentem, ciekawostką przyrodniczą, wreszcie fajną wiejską zabawą , niż z pchaniem się na afisz i domaganiem się super poważnego traktowania.Naprawdę, przy najlepszych chęciach nie da się traktować poważnie kurdupla o wzroście góra 1,50 cm, który zakłada kapelusz i buty na 40 cm koturnie i chce,aby nazywano go olbrzymem i żeby się go bano.Toż to zwykły przebieraniec.W konfrontacji z nim ci duzi z początku płacą frycowe, bo ze śmiechu padają na plecy,albo inne kolana i karzełek im trochę dokopie,a z i piąchy dołoży.Ale z czasem jak im za bardzo zalezie za skórę to jedną ręką się odmachną i po lilipucie.Osobliwie nasz klub do tej pory nie był w stanie wyobrazić sobie,że coś tak niewyrośniętego może mu krzywdę uczynić i swoje z nim zawody traktował bardzo lekce.
Aż nadszedł kres "złotego wieku" i wreszcie niesforny gówniarz dostał porządnie w kuper.
A o ambicjach nadmiernych właścicieli zaświadcza forma zwolnienia trenera Czesia Michniewicza.Żeby było jasne, ja nie zaliczam się do fanów tego pana, gdyż dla mnie to jest drewniany kołek tylko lekko z wierzchu oheblowany,ale z Bruk Betem osiągnął niewątpliwy sukces.A właściciele zamiast się radować i na msze dziękczynne dawać uznali,że to za mało i że rzucą na kolana największych.I w pewnym sensie im się nie dziwię. Jeżeli wychodzi z Legią to z każdym tym bardziej powinno.Ja tylko nieśmiało zauważam,że najprędzej przegrywa się ze sobą, ze swoimi przesadnymi ambicjami, z zarozumialstwem i pychą.Niestety mamy taki klimat,że byle prostak, któremu los sypnął groszem rozpycha się łokciami w drodze na salony.I smieszno i straszno i skuczno.
O tym,że częstą podstawą wygranych jest dyscyplina taktyczna.
Legia wiosną gra w zasadzie w ten sam sposób.Jednym z kluczowych zawodników był Moulin.którego podstawowym zadaniem było wyprowadzanie piłki z naszej strefy obrony i wprowadzanie jej do ofensywy.Oznaczało to w praktyce rozpołowienie drużyny na dwie w miarę równe części.Dopiero po opanowaniu piłki niektórzy z naszych graczy defensywnych mogli włączyć się do działań zaczepnych.We wczorajszym meczu Moulina zbrakło,ale jego pozycja była dla trenera Magiery na tyle newralgiczna,że zastąpił go na urzędzie sam Odjidja Ofoe. Spowodowało to przesunięcie akcentów na grę ofensywną, gdyż Vadis pomimo posiadanej klasy w defensywie jest od rodaka nieco gorszy.Takie ustawienie graczy Legii spowodowało spore zamieszanie w szeregach rywali, gdyż ich młody trener postanowił zagrać ustawieniem 5-4-1 z trzema środkowymi obrońcami z których jeden miał kryć indywidualnie Radovicza, a jeden z 2 środkowych pomocników miał pilnować Ofoe.Wykonywanie tego zamysłu spowodowało powstanie dużej luki w środkowych rejonach boiska i w strefie przed ich polem karnym z możliwością rozprowadzania gry przez naszych zawodników z czego tym razem potrafiliśmy skorzystać i to wykorzystać.
O tym,że słabszy nie powinien iść na wymianę ciosów z silniejszym.
Analiza dotychczasowej gry Legii prowadzi do wniosku,że nasi zawodnicy nie grają agresywnie,nie stosują pressingu na połowie rywali,że nie zagęszczają strefy obrony i że formacje nie graja blisko siebie.Natomiast nasi zawodnicy lubią utrzymywać się przy piłce, lubią grę na małej przestrzeni i lubią dryblingi.Ten styl grania pozwala również wykazać się posiadanymi walorami piłkarskimi rywalom pod warunkiem,że z zaproszenia do otwartej gry skorzystają.Tak prowadzony mecz musi podobać się publiczności, bo zawiera spory ładunek widowiskowości.Ale drużyna mająca zawodników o mniejszych umiejętnościach musi mieć świadomość,że w miarę równą walkę może prowadzić tylko przeciwstawiając się przeciwnikowi większą liczbą własnych graczy we własnej strefie obrony.Jeżeli tego zaniecha jest skazana na rozjechanie.Ponieważ rywal nie podwajał krycia, nie zagęszczał przedpola to nasi zawodnicy osiągnęli bardzo korzystny rezultat nie forsując zbytnio tempa, ani nie musieli bezpardonowo walczyć, ani się przemęczać.
Byle tylko po takim meczu zbytnio się nie rozleniwili i nie nabrali przekonania ,że tak łatwo pójdzie z każdym.
O tym,że taki mecz sparingowo-treningowy też może smakować.
Przeżywając wraz z drużyną męczarnie w dotychczasowych meczach przy Ł3 wczorajszy mecz był jak uśmiech słońca na tle mocno zachmurzonego nieba.Osobiście zawsze wolałem mecze w których dwie drużyny zaciekle walczą o zwycięstwo.Każda z nich eksponuje swoje walory,stara się neutralizować mocne strony rywali ,zawodnicy się nie oszczędzają ,a wynik meczu jest niewiadomą .Dlatego nie krytykowałem tych zespołów, które przy Ł3 prezentowały konsekwentnie grę defensywną uważając,że mają prawo tak grać jeżeli nie chcą nam pomagać.Takich meczów nasz zespół nie wygrywał wyłącznie z własnej winy co było skutkiem braków szybkościowych, zbytniej przewidywalności akcji, małej agresywności,niekonsekwencji, wadliwego zestawienia personalnego czy nieskuteczności.Tylko,że po takim kolejnym nie wygranym meczu komfortowo się nie czułem. Powiem więcej.Jak by to nie zabrzmiało byłem przygnębiony tak jak tą paskudną , deszczową pogodą,a nawet bardziej.Więc przebieg i wynik wczorajszego meczu pomimo jego zabawowego charakteru przyjąłem z niekłamanym zadowoleniem.Ale gdzieś tam w środku nadal czuję niepokój.Czy złe już sobie poszło precz czy to była taka fatamorgana ?.
O tym,że w Legii młodzi coś dobrego wnoszą.
Pisałem wcześniej o walorach Nagya, który rozwija się aż miło patrzeć. Jeden z komentatorów pisał,że Węgier słabo radzi sobie w defensywie.Trudno się z tym zgodzić.Jest to zawodnik wszechstronny, a do Legii był przymierzany na pozycję lewego obrońcy i na niej grał w zimowych sparingach.Ale Legia ma grać ofensywnie. a to oznacza,że ma strzelać więcej bramek od rywali. Gra defensywna to taka która polega na traceniu mniejszej ilości bramek niż przeciwnik.Sytuacja jest jasna, aby zdobyć tytuł Legia musi wszystkie mecze wygrać. Więc potrzebni są zawodnicy sprawiający kłopoty rywalom w obronie, a nie odwrotnie.Do nich należy Nagy.Z zadowoleniem przyjąłem jego zmianę na Szymańskiego. To tak powinno wyglądać.Gdy drużyna wygrywa wysoko na boisko jako zmiennik powinien wchodzić młodzian. On musi się ogrywać.Bo piłka nożna ma to do siebie,że musi być praktykowana. Piłkarz aby podnosić swój poziom musi grać w meczach. I to jest to inwestowanie w przyszłość.
I na zakończenie jedno zdanie o udziale naszego prezesa w lidze + ekstra.
Pan Mioduski godnie reprezentował Legię. Pokazał się jako dojrzały, pragmatyczny, rozważny i poważny szef poważnej Firmy. O problemach nie mówił, bo można tylko zaszkodzić, problemy trzeba rozwiązywać.
Na szczęście byłem przed tym meczem bardzo spokojny co u mnie nie jest stanem częstym ( starolegijność się kłania ) , mam na to wielu świadków. O meczu więc wiele pisać nie będę choć szkoda, że niektóre akcje nie zakończyły się golem bo by naprawdę było czym się chwalić.
Chciałem zwrócić panom uwagę na 22 letniego Węgra, chłopak jak na nasze warunki młody a głowa juz mocna i stabilna. Myślę, że Gui w tym aspekcie jak i właściwie każdym innym jest od Dominika słabszy. Zwróćcie uwagę na zdobyte bramki, wszytkie tak "zimne ", że nie jeden stary wyga by nie zachował tyle spokoju. Pozostaje sprawa dryblingów, tylko ja już nie wiem czy to jeszcze młodzieńcza fantazja czy już pewność siebie?