A+ A A-

Legia - Molde 0-3: Koniec przygody

Legia odpadła z Ligi Konferencji. Norweskie Molde wydawało się być w zasięgu, ale w rewanżowym meczu nasza drużyna zagrała na wręcz kompromitującym poziomie i uległa gościom aż 0:3. Trener Runjaić ma o czym myśleć, bo póki co wiosną w grze Legii nie zgadza się nic.

 

Skład Legii wyglądał następująco: Tobiasz – Pankov, Kapuadi, Ribeiro – Wszołek, Elitim, Augustyniak, Morishita – Josué, Pekhart, Gual. Goście rozpoczęli w składzie: Petersen - Haugan, Hagelskjær, Haugen, – Linnes, Hestad, Dæhli, Kaasa, Løvik - Gulbrandsen, Eikrem.

Mecz zaczął się fatalnie dla Legii. Już przy pierwszej akcji gości źle ustawiony był Pankov, co pozwoliło zawodnikowi Molde na ostre dośrodkowanie. Tobiasz zbił piłkę pod nogi Gulbrandsena i raptem po minucie gry było 0:1. W 14. minucie Josué dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Pankova, niestety nasz obrońca źle trafił w piłkę. Dwie minutę później Josué uderzył niecelnie z dystansu. W 20. minucie było 0:2. Najpierw Kaasa trafił w słupek, a za kilka sekund Hestad dostawił nogę do dośrodkowania, zaskakując Kapuadiego i Tobiasza. W 26. minucie żółtą kartką za faul ukarany został Elitim. W doliczonym czasie gry znakomitą szansę na bramkę kontaktową miał Gual, ale z kilku metrów trafił w Petersena.

Do przerwy Legia przegrywała dwiema bramkami, a gra naszej drużyny była poniżej krytyki. W parze z dziurawą obroną szła ofensywna impotencja i ogromna ilość nerwowości, niedokładności i błędnych decyzji.

Na drugą połowę nie wyszedł Wszołek. Na prawą stronę przeszedł Morishita, a miejsce na lewym skrzydle zajął Kun. W pierwszej akcji po przerwie dobrą okazję na bramkę miał Gual, jednak uderzenie głową było niecelne. W 51. minucie dośrodkowanie Morishity zmarnował Pekhart, który w dodatku zdjął piłkę z głowy Ribeiro. W 56. minucie żółtą kartką upomniany został Augustyniak. W 60. minucie Gual trafił wreszcie do bramki Molde, ale znajdował się na spalonym. W 61. minucie Kaasa huknął zza pola karnego, jednak minimalnie niecelnie. W tej samej minucie Kramer i Kapustka zastąpili Pekharta i Augustyniaka. W 67. minucie kontra gości przyniosła im trzecią bramkę. Josué źle podał do Morishity, goście przejęli piłkę i Kaasa wypatrzył na długim słupku Gulbrandsena, który dopełnił formalności.  W 70. minucie Dias i Rosołek zastąpili Morishitę i Guala. W 76. minucie Tobiasz odbił soczysty strzał Gulbrandsena. W końcówce meczu gra Legii przypominała obraz nędzy i rozpaczy. Zupełnie rozbity zespół nie był w stanie powalczyć nawet o honorową bramkę.

Szanse w dwumeczu wydawały się wyrównane, nawet po porażce w Norwegii. Niestety w Warszawie Legia została wprost zdemolowana, przede wszystkim pod względem taktycznym. Oczywiście niezwykle trudno zastąpić takich zawodników jak Slisz czy Muçi, ale nawet ubytki takiego kalibru nie usprawiedliwiają dyspozycji naszej drużyny. Legia grała w sposób wolny, przewidywalny, naiwny, bez należytego rozeznania w kwestii możliwości własnych i przeciwnika.

Dostaliśmy lekcję futbolu, po której nie będzie łatwo się podnieść. Projekt Legii trenera Runjaicia przeżywa coraz wyraźniejszy kryzys. Legia nie jest w tym momencie ułożoną drużyną i znaki zapytania mnożą się w każdej formacji. Dobrze byłoby wziąć czas, ale nic z tego – w najbliższą niedzielę Legię czeka wyjazd do Kielc na trudny mecz z Koroną.

Dyskusja (9)
1czwartek, 22, luty 2024 23:45
Senator
Zacznę od czegoś fajnego . Ilość dzieciaków na meczu to wielki plus dla klubu i osobiście dla pani Izy Kruk która tą akcje zorganizowała i ogarnęła. Naprawdę fajny widok. Akurat siedziałem na sektorze 210 i widziałem radość tych dzieciaków z bliska .

Co do meczu . Tu nie ma nic . Bez formy wszyscy . Ilość indywidualnych błędów , niecelnych podań , niezrozumienia to jeden wielki dramat . Nie mówię już nic o przygotowaniu fizycznym.
Nie powiem ze np taki Augustyniak nie walczył . Walczył jako jeden z nielicznych wiec trener zdjął go z boiska .
Przed sezonem pisałem , trzecie miejsce w lidze będzie sukcesem . Na dziś trzeba napisać to będzie mega sukces .
2piątek, 23, luty 2024 00:08
a-c10
Z jednej strony, kurczę, jest taki kawałek Soundgarden, jeden z moich ulubionych zresztą, The Day I Tried To Live się nazywa. Jego tekst kończy się cierpką konkluzją I should have stayed in bed. No i faktycznie, czasem tak po prostu bywa: budzisz się, ciśnie cię pęcherz, więc szybko zrywasz się z wyra, przy czym boleśnie wykręcasz kostkę. Na zdrowej nodze dajesz jakoś radę doskakać do toalety, robisz swoje, po czym okazuje się, że kibel się zapchał. Próbując go odetkać tracisz mnóstwo czasu, przez co podczas robienia kawuchy mocno się spieszysz, no i – oczywiście – wylewasz ją na śnieżnobiałą koszulę. Dla uspokojenia odpalasz porannego papierocha i skwierczenie nadpalonej brwi przypomina ci, że miałeś wczoraj na powrót zmniejszyć płomień zapalniczki. No trudno, masz być mądry, nie piękny, a do tyry zdążyć trzeba. Wciąż klnąc na czym świat stoi przy każdym stąpnięciu pokiereszowaną nogą kuśtykasz na dół i... no oczywiście, że padł ci akumulator. A to, k’mać, dopiero siódma dwadzieścia dwie...

Przekładając to na piłkarskie realia, są takie mecze, że tobie nie wychodzi kompletnie nic. No kuźwa, nic, absolutnie. Właściwie to masz szczęście, że jeszcze nie zabiłeś się o własne sznurówki. Ale uważaj! Ten – ekhem… – fart nie może przecież wiecznie trwać, więc lepiej zejdź już do szatni. Przeciwnik z kolei ma dzień nie tyle konia nawet, co w ogóle całej stadniny. No przecież gdyby któryś z nich uderzył piętką z własnej piątki, to pewnikiem też by wpadło. W samo okienko. Mam silne wrażenie, że coś takiego przytrafiło się dzisiaj Legii.

Z drugiej: surprise, motherfuckers! Pogłoski o tym, że do grania na pewnym poziomie bramkarz i obrońcy jednak się przydają, okazały się wcale nie być przesadzone.
3piątek, 23, luty 2024 11:36
Senator
a-c10
Nie jest to w żadnym przypadku obrona Legii ale wczoraj rzeczywiście coś z twojego wpisu było . Im wychodziło wszystko nam mniej niż nic.
4piątek, 23, luty 2024 11:39
gawin76
Tak Senatorze, kluczowy jest fakt, że Legia jest bez formy.

Oczywiście można się zżymać na politykę kadrową klubu, ale należy sądzić, że tu nie pomogliby Slisz z Mucim, ani nawet Vadis z Gui. W tym momencie rundy nasi są wolni, spóźnieni, nie czują piłki, nie wyczuwają wzajemnie swoich intencji, i tu nie chodzi tylko o ten wczorajszy blamaż.

Augustyniak to dobry przykład, trudno odmówić mu chęci, ale jego dyspozycja jest wręcz dramatyczna, sobą nie jest też Josue, no a Pekhart, przecież co on wczoraj wyprawiał to był wręcz horror. Kadrowe ubytki to łatwe wytłumaczenie niepowodzenia, ale chciałbym wiedzieć co jest przyczyną tej słabiutkiej piłkarskiej formy niemal całego zespołu. Rozluźnienie dyscypliny, błąd w przygotowaniach, czy ten zespół może dopiero ma nabierać mocy.

a-c10, dobry przykład, interpretację można pociągnąć nawet dalej i dojść do wniosku, że trzeba było zostać w łóżku tak jak Pogoń czy Lech, odpaść sobie z pucharów latem zeszłego roku, w tym momencie sezonu wszelka trauma tego typu byłaby już dawno przepracowana Wink

Natomiast Legia Runjaicia ma to do siebie, że takie dni, kiedy nam nie wychodzi nic, a przeciwnikowi wszystko, zdarzają się niestety ciut za często. Wtedy nasza orlikowa taktyka beztroskiego pchania się do przodu bez względu na okoliczności to woda na młyn dla wyrachowanych rywali, gramy czytelnie, jesteśmy łatwi do skontrowania, właściwie to my w takiej sytuacji czynnie pomagamy przeciwnikowi. Pokazało to wczoraj Molde, ale mecz ze Śląskiem we Wrocławiu to była druga połowa października, nie jakaś prehistoria. A w poprzednim sezonie mieliśmy podobne nieciekawe przygody z Rakowem czy, ekhm, Cracovią. Czasem trzeba mieć plan B, czasem warto zrobić krok wstecz, ale ta drużyna woli skoczyć z klifu.
5piątek, 23, luty 2024 12:03
Zbyszek
Na samym początku zaznaczę, że do chóru kopiących leżącego się nie przyłączę.
Mnie jest zwyczajnie przykro i czuję ogromny żal ,ale też i rozgoryczenie.

Przed wczorajszym spotkaniem w licznych rozmowach dawałem wyraz swemu przekonaniu ,że zawodnicy i Legii i Molde wyjdą na bosko z takimi samymi założeniami taktycznymi , aczkolwiek wywodzącymi się z odmiennych przesłanek. Nie ulegało wątpliwości,że każdy z zespołów nastawi się na jak najszybsze zdobycie bramki ,aby kontrolować przebieg dalszych wydarzeń na swoich warunkach. Legia po to ,żeby doprowadzić do remisu i grając spokojnie i ostrożnie czyhać na rozstrzygający błąd przeciwnika, a Molde , aby powiększyć przewagę bramkową i wejść w tryb gry arytmicznej opartej na kontratakach .
Zwykłe doświadczenie życiowe poucza nas,że kiedy dwaj przeciwnicy mają taki sam cel do realizacji - to tylko i wyłącznie jeden może go zrealizować.
Wypada zatem zastanowić się jakie czynniki sprawiły ,że to Molde ograło Legię i awansowało ,a nie odwrotnie.

Już pierwszym spotkaniu widać było wyraźną przewagę szybkościową ( szybkość startowa i biegowa) zawodników Molde ,co przesądziło o stracie przez Legię pierwszej bramki, która ustawiła mecz pod kontrolą rywali . Bramka dla Molde padła jako riposta na ofensywę Legii przeprowadzoną prawie wszystkimi siłami,w tym z włączeniem się obrońców. Niestety w momencie kiedy cały zespół był w ruchu do przodu nastąpiła strata piłki, a Pankov i Kapuadi okazali się za wolni ,aby dogonić atakujących rywali i przeszkodzić im w dynamicznej akcji zakończonej celnym strzałem. Oczywiście można próbować obarczać winą za utratę gola Pankova i Tobiasza, ale moim zdaniem to trener wybrał zbyt optymistyczny wariant w początkowej fazie gry. Nie należało ustawić się na totalny atak w sytuacji kiedy radykalnej poprawie nie uległy parametry szybkościowe naszych zawodników.Trzeba było grać w sposób zdyscyplinowany, bezpieczny i ostrożny w obronie ,a otwierać grę w miarę narastającego zmęczenia przeciwnika.

Braki szybkościowe prawie wszystkich naszych zawodników uwidoczniły słabe wyszkolenie techniczne większości z nich ( wyjątek to Josue). Przede wszystkim nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, traciliśmy ją często w zupełnie prostych sytuacjach ,a po stracie nie potrafiliśmy adekwatnie zareagować, chociażby poprzez utrudnianie wyjścia kilkoma graczami rywali w nasze strefy obronne.Nie było także nikogo , poza Josue, który by potrafił skonstruować składną akcję ofensywną. Nasz zespół wyglądał jak skrojony na grę w naszej lidze, twardą, nieustępliwą,ale w której waleczność ma zastąpić umiejętności czysto piłkarskie. Na tle większości zawodników Molde nasi wyglądali jak drwale z wyciętego lasu.

Nawet kiedy kilkoma zawodnikami podchodziliśmy pod pole karne rywali to nie potrafiliśmy zagrozić ich bramce z zupełnie prozaicznego powodu ,a mianowicie nawyku ustawiania się twarzą do zawodnika mającego piłkę i tyłem do bramki rywali, zamiast odwrotnie. Takie pozycjonowanie może ujść na własnej połowie ,ale w rejonie pola karnego rywali to strata czasu, utracenie płynności akcji i w konsekwencji strata piłki. Z tego też powodu widzieliśmy zupełnie nieudane próby akcji indywidualnych w wykonaniu Guala i Wszołka , które oni powtarzali mimo,że efekty poczynań były zerowe.Jak jest się wolniejszym od rywala i przyjmującym piłki tyłem do bramki to dryblingiem nie zostawi się go za sobą, a jak się piłkę rzuci do przodu na dobieg to przeciwnik szybciej do niej zdąży.

Po zdobyciu bramki kiedy zespół Molde wszedł w tryb gry arytmicznej nie potrafiliśmy przeciwdziałać ich szybkim atakom wyprowadzanym z każdej strefy własnej polowy ,ale zawsze realizowanej zagraniami oskrzydlającymi.Szczególnie groźne były ataki prowadzone ich lewym skrzydłem, z jednoczesnym atakowaniem naszego pola karnego przy 5-6 graczy.

Nie wyciągnęliśmy konstruktywnych wniosków co do przyczyn utraty bramek w Molde i nadal najsłabiej prezentujemy się w bronieniu strefy. Nasi zawodnicy mają nawyki pilnowania zawodników rywali, zwłaszcza tych posiadających piłkę , pozostawiając niebronioną przestrzeń boiska i tym samym dając się zaskakiwać zmianami stref przez rywali w pionie. Współczesna piłka , o czym piszą wszyscy fachowcy w dziedzinie taktyki, sprowadza się do gospodarowania przestrzenią boiska - kto potrafi robić to lepiej ten zwykle wygrywa.

Zawodnicy Molde , pomimo , częstego trzymania głębi obrony nie czuli się poważnie zagrożeni naszymi akcjami ofensywnymi, ponieważ Legia nie potrafi grać atakiem pozycyjnym. Rywale zachowywali się tak jak by wiedzieli,że sami wcześniej czy później stracimy piłkę i specjalnie nam w ustawianiu tego ataku ne przeszkadzali.

W drugą połowę nasi zawodnicy weszli z nieco większym animuszem ,ale też nadal graliśmy niedokładnie, zbyt niemrawo, za nerwowo i pośpiesznie. Trener Runjaicz dokonywał zmian, ale tylko jedna z nich ,a mianowicie wejście Kapustki za Augustyniaka miała taktyczny sens, polegający na próbie zmiany organizacji gry w drugiej linii. Ten fakt świadczy o braku w zespole zawodników o odmiennych charakterystykach zdolnych do odwrócenia niekorzystnego przebiegu i wyniku spotkania.

Trener Norwegów oczywiście przewidział ożywienie w szeregach Legii i w II połowie jego zespół grał na utrzymanie wyniku , w tym na "szanowanie " czasu poprzez opóźnianie wybić piłek, wyrzutów z autu, wykopów od bramki , dokonywanych zmian, wymianę podań na własnej połowie i udawania bolesności fauli.

Trudno po takim spotkaniu dokonywać ocen indywidualnych zawodników, poza stwierdzeniem,że wszyscy zawiedli. Mnie niepokoją dwie kwestie : przesiadywanie na ławie zawodników sprowadzonych jako wzmocnienie składu ,że wymienię Burcha, Diasa, Zybę oraz niewpuszczaniem na boisko młodych zawodników znajdujących się w kadrze pierwszego zespołu.

Na gorąco trudno jest sensownie opisać szeroki temat jakim jest ewolucja piłki nożnej, którą można porównać do ewolucji w dziedzinie języka czyli od jednego wspólnego, po którym został kanon - do setek języków i narzeczy. Tak i piłka nożna w coraz większym stopniu posiada swoją specyfikę zależną od kontynentu , państwa, narodu , a nawet rasy. W Polsce skutecznie się tej odrębności przeciwstawiamy. Redaktor Michał Zachodni napisał książkę pod wielce obiecującym tytułem" Polska myśl szkoleniowa" w której nie ma nie tylko zdefiniowania czym była , a może i jest ta myśl,ale nawet nie ma opisu jej przejawów, a są za to banalne gazetowe, skrótowe sprawozdania z niektórych, wybranych przypadkiem meczów.Przy okazji wczorajszego spotkania mogliśmy się przekonać, o tym do jakiego upadku doprowadzony został nasz futbol biorąc pod uwagę skład narodowościowy oraz ilość wychowanków na boisku klubu z Norwegii i stolicy Polski.Zasygnalizowałem ten problem w poście do @Ksjp ( pewno przy kolejnej okazji napisze kilka zdań o roli fartu w piłce kopanej, o czym także wspomniałem). W zespole Molde na 33 zawodników kadry I zespołu tylko 3 nie jest Norwegami ( 2 z Danii i 1 z Polski) , 8 zawodników ma poniżej 20 lat ,a 11 to wychowankowie klubu. Wczoraj na boisku było 10 Norwegów , w tym 4 wychowanków. U nas było 3 Polaków , w tym jeden wychowanek ( Tobiasz).
Moim zdaniem ta droga jaką idziemy jest drogą do nikąd.

Nie kopiąc leżącego nie można nie zauważyć,że cały wczorajszy wysiłek Legii sprowadzał się do tego ,aby jak najniżej przegrać. Ja nie wiem czy można spaść jeszcze niżej .
6piątek, 23, luty 2024 14:45
CTP
Trudno brakiem formy tłumaczyć, np. to, co odwalał na boisku Pankov. Aż zajrzałem w jego CV i okazuje się, że był przerzucany z klubu do klubu jak gorący kartofel. No, nie dziwię się. W Crvenej pewnie strzelały korki od szampana, bo udało im się zejść z jego kontraktu. To nie jest kwestia formy, tylko gość nie ma bladego pojęcia, jak powinien zachowywać się na boisku jako obrońca.
Tutaj się, niestety, nic nie broni. Transfery Zielińskiego kompletnie się nie bronią i wyglądają bardziej na wciskanie szrotu przez agentów a nie przemyślane decyzje. Długi czas zachowywałem wstrzemięźliwość w stosunku do obecnego dyrektora ale chyba najwyższy czas zakończyć okres ochronny.
Podobnie z Runjaicem. Uparte stawianie na Tobiasza, który nie tylko stanął w miejscu ale najwyraźniej zalicza mocny regres umiejętności. Cud, że potrafi jeszcze doskoczyć do poprzeczki bramki, bo okolice słupków, to są już kompletnie poza jego zasięgiem. Może niech zadzwoni do Stocha albo do Żyły, żeby mu zaplanował jakieś treningi skocznościowe. Przecież ten strzał w słupek, który poprzedził 2 bramkę był spokojnie do sparowania na rzut rożny.
Uparte stawianie na Ribeiro na lewej obronie. Przecież jak się popatrzy na 3 bramkę Molde, to to był klasyczny Ribeiro - po prostu odprowadził piłkę wzrokiem. Nie lepiej zachował się Kun, który nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Zresztą, ten ostatni, to w ogóle gra jakieś własne mecze - łamanie przez niego linii spalonego, to jego znak rozpoznawczy i nie dziwię się, że u Papszuna grzał ławę. Kolejny, Elitim, piłkarz - widmo, który na własnej połowie boi się podejść do przeciwnika. Czy on w ogóle kogoś kiedyś sfaulował? Bo ja nie kojarzę... A gra na pozycji nr 6/8.

Nie ma co się oszukiwać, MP jest poza naszym zasięgiem. Nie z tym składem węgla i papy. Natomiast, jeśli nie załapiemy się na miejsce pucharowe, to temu sztabowi trzeba podziękować i, niestety, również trzeba podziękować panu Zielińskiemu. W mojej ocenie, nie ma powrotu do poprzednich praktyk, gdzie dyrektor nie odpowiadał za wyniki zespołu.
7sobota, 24, luty 2024 00:25
a-c10
@ Senator, Gawin:

Panowie, mnie tam niespecjalnie interesuje zasłanianie kogokolwiek własną piersią. Ja po prostu organicznie nie cierpię bujania się od burty do burty. Dlatego czuję potężny niesmak po tych wszystkich pierdoletach o „blamażu”, „kompromitacji”, etc.

Dobra, można sobie – i nie bez pewnej racji przecież – mędrkować, że przypadki to w gramatyce, w życiu zaś, również tym piłkarskim, mamy tylko konsekwencje własnych działań i wyborów. No bo gdybyś wczoraj przy kolacji spasował po drugim piwku, zamiast łoić jeszcze trzecie, czwarte i piąte, to najprawdopodobniej pęcherz aż tak by cię nie cisnął i nie skręciłbyś nogi. A gdybyś jeszcze budzik sobie ustawił na ten kwadrans wcześniej, to paaanie kochany, bailando! Co zaś się tyczy baterii, już od dobrych dwóch tygodni dawała ci sygnały, że jej kariera nieubłaganie dobiega końca. Trza ją było wymienić, a przynajmniej naprostować. Etc., etc.

Analogicznie, ach, gdybyż tak Legia nie trwała w oślim uporze promowania (co najwyżej) przeciętnego bramkarza, jakim jest Kacper Tobiasz! I gdyby jeszcze w Waszym klubie zdano sobie sprawę, że sytuacja, w której najlepszymi stoperami w kadrze są pomocnik Augustyniak i osiemdziesięciosiedmioletni Jędrzejczyk, nie wróży za dobrze i wymaga poważnej korekty. I nie, ani Burcha, ani tym bardziej Kapuadiego nie sposób uznać za poważną korektę. I gdyby na (spodziewane przecież) odejścia Muciego i Slisza zareagowano szybciej i bardziej zdecydowanie, tak aby następcy mieli czas zgrać się z resztą zespołu. I gdyby to. I gdyby tamto. I gdyby siamto.

I gdyby jeszcze Kosta Runjaić nie podjął aż takiego ryzyka. Znaczy ja nie wiem, czy je podjął. Nie znam gościa, nie siedzę mu w głowie. Mam jednak wrażenie, że Wasz trener spojrzał czas jakiś temu w terminarz i w głowie zakiełkował mu mniej/więcej taki pomysł: dobra, Jungs. I Ruch, i Puszczę, i nawet to całe Molde to my możemy objechać na trójeczce. Pełne obroty potrzebne nam później, na mecz z Pogonią. Tak, żebyśmy już do końca sezonu mogli na nich jechać!

I wiecie co? To się mogło udać. W tym składzie i tej formie. No serio. Powiedzcie, ile widzieliście meczów, w których bramkarz niefartownie odbił piłkę, ale ta – uff! – o te półtora obwodu minęła stopę napastnika? Albo w których dobre uderzenia, jak np. te Guala z wczoraj, lądowały w siatce? Ile meczów Molde widzieliście, to Was pytał nie będę. Możemy się chyba jednak zgodzić, że gdyby Petersen, Kaasa, czy – zwłaszcza – Gulbrandsen umieli tak na co dzień, to… nie graliby w Molde.

No trudno. Pobite gary, przygoda się skończyła. Wszystkim – pożal się Boże – „ekspertom” od „blamaży” i „kompromitacji” radziłbym jednak pamiętać, iż sam fakt, że Legia odpadła w 1/16 finału LKE oznacza, że… w ogóle w nim zagrała, co akurat w tym roku nie padło udziałem żadnej innej z polskich drużyn. No i faktycznie, Legia mogła „zostać w łóżku” już w sierpniu. „Honorowo” przegrać z Austrią, albo inszym Midtjyllandem. Tylko czy to aby na pewno byłoby lepiej?
8niedziela, 25, luty 2024 09:53
gawin76
CTP, tak, można kwestionować personalne wybory Runjaicia i dyskutować, czemu mają służyć ciągłe rotacje na niektórych pozycjach (obrona, środek pomocy), idące w parze z uporczywym stawianiem na tych samych piłkarzy w innych obszarach boiska (Tobiasz). Można kwestionować pułap możliwości Pankova, Kapuadiego, Ribeiro czy Kuna i Rosołka. Tyle tylko, że tych znaków zapytania jest tyle jednocześnie, że według mnie problem jest szerszy i obejmuje cały zespół, tam wszyscy są bez formy albo miotają się zniechęceni po boisku.

A-c10, wydaje się, że za stawianiem na Tobiasza musi stać jakaś chęć rychłej monetyzacji tego zawodnika, chociaż tego rodzaju ekspozycja jest w tej chwili raczej antyreklamą chłopaka. Brak szybkiego i klasowego zastępstwa dla Slisza i Muciego to oczywiście bardzo poważny zarzut wobec pionu sportowego, choć niestety niepopularna prawda jest taka, że można wydać powiedzmy dwa czy trzy miliony euro, a i tak przestrzelić z transferem i sądzę, że właśnie tego panicznie obawia się nasz dyrektor sportowy.
9niedziela, 25, luty 2024 12:39
CTP
@gawin76
Truizmem jest twierdzenie, że miarą jakości trenera jest umiejętność ustawiania piłkarzy tak, aby ukryć ich wady a wyeksponować zalety. Moim zdaniem, to u Runjaica kompletnie zawodzi. Legia nigdy nie będzie klubem, który weźmie sobie listę piłkarzy TOP 50 i wybierze tych najlepszych. Trener Legii zawsze będzie pracował z materiałem jakościowo słabym i pełnym wad, więc umiejętność odpowiedniej selekcji i dopasowania taktyki jest u nas kluczowa. Z tym u niego jest bardzo krucho, co często widać po wyjściowych 11-tkach, gdzie nierzadko musi w przerwie połowę wymieniać. Dodatkowo, zawsze będzie narażony na utratę podstawowych piłkarzy. O odejściu Slisza mówiło się już grubo przed startem tego sezonu. O odejściu Muciego również, zwłaszcza po meczu w Birmingham. To w ogóle jest znamienne, że każdy, kto trenował Legię był zawsze zaskoczony transferami z klubu. Nie przypominam sobie, żeby któryś powiedział: "Ok, byliśmy przygotowani na odejście X".
Niestety, z moich obserwacji wynika, że Runjaic przełączył się w tryb: "No trudno, fajnie było ale się skończyło". I teraz jedziemy siłą inercji licząc, że starczy nam siły pędu, aby dojechać do mety.

Z innej beczki, obserwując grę Kikolskiego i Kochalskiego zaczynam się zastanawiać, czy nasz problem w bramce, to rzeczywiście jest tylko indywidualny problem, który się nazywa Tobiasz. Więc może przyczyn słabej formy Kacpra trzeba jednak poszukać w innym miejscu, zwłaszcza, że zdaje się, że trener Dowhań, z racji swojego wieku, to już jest bardziej obserwatorem aniżeli trenerem a pierwsze skrzypce gra już ktoś inny...

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1