- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Zrinjski - Legia 1-1: Odpowiedź niejednoznaczna
Od remisu Legia rozpoczęła rywalizację o awans do Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu drugiej rundy kwalifikacyjnej nasza drużyna zremisowała z mistrzem Bośni i Hercegowiny, drużyną HŠK Zrinjski Mostar 1:1. Prowadzenie dla Legii zdobył w 49. minucie Nemanja Nikolić, wyrównał w 56. minucie Matija Katanec.
Trener Besnik Hasi dość niespodziewane zdecydował się wystawić w pierwszej jedenastce trzech zawodników, którzy brali udział w mistrzostwach Europy. Od pierwszej minuty mecz mieli zacząć Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda i Nemanja Nikolić. Trudno przesądzić czy trener legionistów, mając świadomość wagi wtorkowego meczu, zdecydował się rzucić do walki najlepszych piłkarzy, jakich miał do dyspozycji, czy wręcz przeciwnie, wiedząc, że Zrinjski nie będzie dla Legii wymagającym rywalem w dwumeczu, postanowił potraktować wtorkowe starcie jak sparing i kolejną okazję do kontynuowania przeglądu kadry. Skład Legii wyglądał następująco: Malarz – Broź, Lewczuk, Rzeźniczak, Hlousek – Guilherme, Moulin, Duda, Jodłowiec, Kucharczyk – Nikolić. Trener Vinko Marinović odpowiedział drużyną w składzie: Kozić – Barić, Jakovljević, Katanec, Stojkić – Peko, Tomić, Bilbija, Petrak, Todorović – Mešanović.
Mecz toczył się w wolnym tempie, na co zapewne wpływ miała bardzo wysoka temperatura powietrza w Mostarze. Gospodarze zaczęli z dużym respektem wobec Legii i w pierwszym kwadransie nasi zawodnicy wyraźnie dominowali. W 8. minucie legioniści rozegrali piłkę na prawej stronie boiska, w pole karne wbiegł Duda, dośrodkował, ale podanie przeciął Kozić. Za chwilę legioniści wykonywali rzut rożny, po którym zakotłowało się w polu karnym gospodarzy, jednak piłka nie znalazła drogi do bramki. W 10. minucie po dobrej akcji Hlouska piłkę w polu karnym otrzymał Nikolić, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i obrońca gospodarzy odebrał mu piłkę.
Potem mecz się wyrównał. Zawodnicy Zrinjskiego posługiwali się prostymi środkami, posyłając długie podania do Mešanovicia lub szukając wolnego pola w bocznych sektorach boiska. W 27. minucie zadrżeliśmy, bo ostro rywala w polu karnym zaatakował Malarz, ale sędzia nie dopatrzył się faulu naszego bramkarza i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Minutę później Kucharczyk uruchomił Hlouska, ale czeski obrońca strzelał z gorszej, prawej nogi i nie trafił w bramkę. W 35. minucie świetnym zwodem rywala zgubił Guilherme, ale jego podanie w pole karne znów nie znalazło adresata. W końcówce pierwszej połowy gospodarzom zaczęły puszczać nerwy, popełniali brzydkie faule, a celem ich ataków był głównie Guilherme, chociaż dostało się także Broziowi. Hiszpański sędzia Gómez pokazał zawodnikom Zrinjskiego trzy żółte kartki, niestety jedną za protesty ujrzał też Jodłowiec. Do przerwy było 0:0. Oglądaliśmy słaby mecz, ale pierwsze rozpoznanie wskazywało na to, że wyższość Legii nie podlega dyskusji i obawy o losy awansu do kolejnej rundy były bezpodstawne.
Początek drugiej połowy wydawał się potwierdzać takie przemyślenia. W 49. miejsce z piłką przy nodze ładnie od rywala uwolnił się Duda, podał do Nikolicia, jednak ten uderzył nad bramką. Nasz snajper poprawił się niespełna minutę później. Tym razem podawał Moulin, a Nikolić mierzonym strzałem umieścił piłkę w bramce gospodarzy. Po straconej bramce legioniści chyba uznali, że sprawa jest już rozstrzygnięta, tymczasem gospodarze zaczęli grać inaczej, bardziej ofensywnie, wymieniali więcej podań na połowie Legii i niespodziewanie w 57. minucie doprowadzili do wyrównania. Najpierw sytuację sam na sam z zawodnikiem Zrinjskiego uratował wprowadzony za kontuzjowanego Malarza Cierzniak, ale po rzucie rożnym nasz bramkarz był już bezradny. Doskonale w powietrze wyszedł Katanec i było 1:1.
W 59. minucie na boisku pojawił się Aleksandrow, zmieniając Dudę. W tym momencie do środka pola przesunął się Guilherme. W 70. minucie powinno być 1:2, ale strzał Nikolicia głową z bliskiej odległości znakomicie na róg sparował Kozić. W 76. minucie w miejsce Nikolicia na boisku zameldował się Prijović, ale nie miał okazji zaznaczyć swojej obecności w meczu. Legia do końcowego gwizdka grała bardzo przeciętnie, można było wręcz odnieść wrażenie, że z każdą upływającą minutą nasi zawodnicy są coraz bardziej zmęczeni i coraz wyraźniej mają dość wizyty w gorącym Mostarze. Gospodarze byli szybsi i bardziej zainteresowani zdobyciem drugiego gola, na szczęście zabrakło im umiejętności. Mecz skończył się remisem 1:1.
Wielu zawodników Legii jest jeszcze w słabej formie, a w grze naszej drużyny razi brak płynności i dynamiki. Zrinjski jest drużyną zbliżoną poziomem do ekip pokroju Botosani czy Kukesi z zeszłego sezonu i rozstrzygnięcie sprawy awansu w rewanżu nie powinno być wielkim wyzwaniem - co oczywiście nie oznacza, że powinniśmy nastawiać się na formalność i spacerek, bo to najkrótsza droga do nieszczęścia, jakim byłoby przedwczesne odpadnięcie z rywalizacji w Europie. Przede wszystkim chcemy jednak oglądać Legią z każdym meczem coraz lepszą, bo mecz w Mostarze pokazał tylko nieznaczny postęp w stosunku do sparingowych męczarni przed sezonem. Myśląc realnie o obronie tytułu mistrza Polski i awansie do fazy grupowej europejskich pucharów, Legia musi grać o kilka klas lepiej.
Z wypiekami czekam na rewanż
Co do samych piłkarzy najsłabiej wygląda obrona no ale ta formacja została mocno jak na tą chwil osłabiona. Na plus powrót do gry w piłkę. Co do Francuza będą z niego ludzie
Końcówka fizycznie znów słabo ale niestety Legia zapłaci za metody Czerczesowa, efekt Okuki raczej murowany oby udało się go jakoś zniwelować.
P.S. Aż strach co by było z zawodnikami Legii gdyby latem jeszcze Czerczesow dał im wycisk i zastosował swoje "wyrafinowane" metody treningowe, nie byłoby co zbierać przez cały sezon.
Ech... ten Leśnodorski, to chyba wam jaja poobcinał.
CTP naprawdę chcesz przytaczać wyniki Urbana w pucharach?
Pierwsze spotkania pucharowe i często ligowe wyglądają siermiężnie i rzadko są wyznacznikiem całego sezonu.
Zbrodnią jest wystawianie wszystkich "eurowiczów". Im się teraz należą urlopy jak psu buda a jeśli w ogóle chcemy z nich mieć później jakiś pożytek, to jest to wręcz obowiązek. Oni prosto z ligi pojechali na zgrupowania reprezentacyjne, potem Euro a teraz niemal z marszu weszli w następny sezon. To jest polityka rabunkowa, która na nas się zemści w przyszłości. Organizmów nie da się oszukać.
A w sobotę przyjedzie do nas wygłodniała Jaga, na którą pewnie wystawimy rezerwy jak na Lecha.
Mam wrażenie że Albanczyk jak by mógł to by z chęcią prysnął z tego klubu.
Byle nie odpaść w rewanżu.
ps: zastanawiającym się nad przygotowaniem fizycznym proponuję prześledzić losy pozostałych uczestników imprezy. Od siebie powiem, że chyba nie ma żadnego "wypracowanego" modelu postępowania z graczami. Dostali nieco wolnego przed Euro, dostali tydzień po, zagrali w tym meczu, zobaczymy jak będzie w następnym. 90 minut Jodły należy potraktować jako niezamierzony wypadek przy pracy, politykę obciążeń całej reszty zobaczmy wkrótce, wtedy będziemy mogli się wypowiadać. Na tą chwilę jakiekolwiek sądy są zdecydowanie przedwczesne.
Pewną przesłanką że idzie ku lepszemu jest dla mnie postawa Hlouska, który w czwartek był strasznie klockowaty, niezwrotny i wyraźnie brakowało mu mocy startowej. Wczoraj było już pod tym względem lepiej (choć jeszcze nie tak wspaniale jak na wiosnę), czego dowodem dobre podłączenia do akcji ofensywnych i częste obiegi na skrzydle.
(Przepraszam za ewentualne błędy, dziś widzę wszystko x1,5 - na jedno oko podwójnie, na drugie normalnie).
Co do Legii szeroka i silna kadra to zostawienie jak najmniej szans przypadkowi.
Nie tak dawno w pierwszym meczu eliminacji ratowalismy remis z Patrykami w 90 min i to u siebie. Wczoraj Celtic przegrywa z mistrzem Gibraltaru. Odfajkowane i byle przejsc dalej. Aaaaa i zeby zadnego z naszych nie polamali...
Nie mniej w rewanżu powinniśmy sobie poradzić z Mostarem tyle, że pod jednym warunkiem - nie możemy ich zlekceważyć.
@Świrek
"Końcówka fizycznie znów słabo ale niestety Legia zapłaci za metody Czerczesowa, efekt Okuki raczej murowany"
Stary takiego kompleksu względem trenera Legii wśród kibiców Legii to ja jeszcze w swoim życiu nie spotkałem, gdzie tylko możesz to jedziesz po nim jak po burej suce. Proponuję trochę więcej szacunku i dystansu bo narażasz się na śmieszność i politowanie.
W związku z powyższym moje wymagania wobec tego spotkania nie były wysokie i w pełni zostały zaspokojone. Szczerze to bałem się kontuzji i porażki a obu praktycznie udało się uniknąć. Nie liczę Malarza, bo tego akurat najłatwiej zastąpić.
Teraz możemy spokojnie kontynuować pracę nad poprawą gry, bo uważam, że rewanż będzie formalnością. Już bez nerwowych ruchów możemy więc wprowadzać do zespołu urlopowiczów. Z czasem będzie tylko lepiej.
Także jestem nieco zaskoczony napaścią Świrka na Czerczsesowa.
Końcówka rzeczywiście słaba mogła być efektem pogody i zadowalającego wyniku, ale także jeszcze skutkiem makrocyku treningowego. Tylko że tak by było bez względu jaki trener by Legię przygotowywał.
Ja się boję, że kontuzje połapią ci, co własnie wrócili z urlopów, a to musi już iść na barki nowego trenera.
A co by było gdyby to mnie nie interesuje
Co do widoczków rzeczywiście piękne, aż naszła nas z żoną ochota na podróż w tamte regiony. Tylko że my podróżujemy zawsze z naszymi psami i mamy obawy czy Bałkany do tego się nadają.
W weekend z Jagą niech grają nawet trampkarze...
Wygrywanie ligi niewiele mówi o formie, skoro na podium kończy drużyna, dla której Macedonia to za wysokie progi...
A ja po wczorajszym meczu powiadam : z grą Legii nie jest dobrze.
Co mi najbardziej doskwierało we wczorajszym meczu to wolna i niedokładna gra piłką.Bowiem piłkarze naszej drużyny poruszali się po boisku dość chyżo, aczkolwiek już w kolejnym meczu w końcówce oddychali rękawami. Natomiast gra piłką przypominała jej mozolne toczenie przez gnojnika pospolitego
I to co powyżej napisałem byłoby do strawienia, gdyby nie wręcz genetyczna niemożność odwrócenia losów meczu. Powiedzenie,że jak nie można meczu wygrać to dobrze jest go zremisować uważam za majaczenie twórców zgniłych komunałów.Więc rozmawiajmy poważnie.Nie mam najmniejszych pretensji do taktyki polegającej na tym,że na boisku nierozpoznanego rywala , w bardzo trudnych warunkach klimatycznych gramy ostrożnie, nie dajemy im się rozwinąć i czekamy na ich błąd, aby strzelić im zwycięską bramkę, a jak się odkryją to może i więcej.I to było sprawnie realizowane. Po bramce dla nas można było wzmocnić lekko defensywę,ale nie ma takiego musu. Tylko,że po utracie bramki nasza drużyna zamiast szukać wygranej popadła w marazm.I to jest straszne. Nie tylko nie było atakowania, ale i nie było takiej chęci. Nie sądzę,a by taki był zamysł trenera o czym świadczą dokonane zmiany. To drużyna fizycznie i mentalnie nie była zdolna do próbowania wygrania meczu.
To jest początek pracy nowego trenera,ale chemii pomiędzy nim a naszymi zawodnikami nie widać. Jako wieczny optymista wierzę,że to wzajemne zrozumienie jest wyłącznie kwestią czasu.
rozumiem że klub narzucił norweskiego maga od przygotowanie fizycznego a Berg bronił się przed nim pazurami.
Wczorajszy mecz męczył ale liczy się efekt 1-1 dumy nie przynosi, ale ujmy również nie, więc poczekajmy do końca eliminacji i zobaczymy gdzie Hasi i piłkarze będą grać we wrześniu. Ja liczę na fazę grupową LE bo na LM nie jesteśmy gotowi.