A+ A A-

Wisła Kraków - Legia 0-0: Nie ma przypadku

Zmiana na stanowisku trenera Legii pozwoliła naszej drużynie przerwać passę dwóch kolejnych ligowych porażek, ale znów nie udało się zdobyć kompletu punktów. W piątkowy wieczór w klasyku polskiej ligi Legia zremisowała w Krakowie z Wisłą 0:0.

 

W swoim pierwszym i – przynajmniej na razie – ostatnim meczu w charakterze pierwszego trenera Legii Aleksandar Vuković wystawił bardziej ofensywne zestawienie niż zwykł to czynić Besnik Hasi. W pierwszej jedenastce znaleźli się dwaj napastnicy, Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović. Vuko znalazł także miejsce dla Guilherme i Miroslava Radovicia, ustawiając ich na bokach pomocy, z łatwym do przewidzenia zadaniem schodzenia do środka pola. Skład Legii wyglądał następująco: Malarz – Broź, Czerwiński, Pazdan, Hloušek – Guilherme, Jodłowiec, Moulin, Radović – Prijović, Nikolić. Trener Dariusz Wdowczyk również postawił na atak. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Miśkiewicz – Jović, Guzmics, Sadlok, Mójta – Boguski, Popović, Mączyński, Małecki – Zachara, Ondrášek. W Wiśle za kartki pauzować musiał Arkadiusz Głowacki, a kontuzja wykluczyła z gry Pawła Brożka.

Wiślacy groźnie zaatakowali już w 1. minucie meczu. Z rzutu wolnego mocno strzelił Mójta i Malarz musiał wybić piłkę na rzut rożny. Gospodarze uzyskali inicjatywę i posiadali ją przez większą część pierwszej połowy. Wiślacy grali nieco wyżej niż Legia, łatwiej odbierali piłkę i szybciej przenosili ją do ataku. Gospodarze czuli się na boisku pewniej, w ich poczynaniach było więcej animuszu. W środku pola para Popović – Mączyński prezentowała się lepiej niż Jodłowiec i Moulin, a Mójta i Małecki sprawiali problemy Guilherme i Broziowi. Przed przerwą legioniści postraszyli Wisłę tylko dwukrotnie, w obu przypadkach za sprawą Radovicia, który schodził do środka z lewej strony boiska i posyłał prostopadłe piłki do kolegów. Po jednym z takich podań Guilherme został powstrzymany przez Małeckiego, po drugim, w 28. minucie meczu, Prijović znalazł się w dogodnej sytuacji w polu karnym, ale nie zdołał opanować piłki i oddać celnego strzału na bramkę Miśkiewicza. Gospodarze natychmiast odpowiedzieli akcją, po której Malarz z trudem uprzedził Zacharę w walce o piłkę na przedpolu swojej bramki.

Do przerwy było 0:0 i był to wynik zasłużony. W pierwszych czterdziestu pięciu minutach mało było na boisku jakości, celnych strzałów na bramkę, płynnych akcji.

W drugiej połowie Legia zagrała nieco aktywniej. Nasza drużyna mogła wyjść na prowadzenie w 52. minucie, kiedy Moulin dośrodkował z rzutu wolnego, a niepilnowany Pazdan uderzył głową. Miśkiewicz wybił jednak piłkę na rzut rożny. Warto dodać, że był to pierwszy celny strzał Legii w meczu. W 59. minucie po ładnej akcji na prawej stronie boiska do odbitej piłki w polu karnym dopadł Guilherme i strzelił celnie, ale uderzenie było zbyt lekkie, by pokonać bramkarza gospodarzy. W 73. minucie rzut rożny wykonywała Wisła, ale Legia wyprowadziła kontrę. Prijović biegł sam na bramkę Miśkiewicza, niestety źle rozwiązał tę akcję, zwolnił i pozwolił się zablokować Sadlokowi.

W 78. minucie z woleja mocno uderzył Mączyński i niewiele zabrakło, by trafił w światło bramki. W Legii doszło do zmiany. Z powodu kontuzji barku, po której, nawiasem mówiąc, wiślacy sygnalizowali zagranie ręką naszego kapitana i rzut karny, boisko musiał opuścić Pazdan. Miejsce na środku obrony zajął Rzeźniczak. W tej fazie meczu znów Wisła uzyskała przewagę. Gospodarze ponawiali ataki i ambitnie dążyli do zdobycia gola, a legioniści nie potrafili zareagować. W 82. minucie wiślacy posłali kolejną piłkę w pole karne Legii. Tam ręką zatrzymał ją  Hloušek i sędzia Gil podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Popović, jednak Malarz wyczuł jego intencje i obronił ‘jedenastkę’. W końcówce legioniście mieli dwie sytuacje strzeleckie. W 88. minucie  Hloušek dośrodkował z lewego skrzydła, piłka spadłą na głowę wprowadzonego na boisko kilka minut wcześniej Aleksandrowa, który w wybornej sytuacji uderzył celnie, ale trafił wprost w Miśkiewicza. Z kolei w drugiej minucie doliczonego czasu gry Legia miała szansę po rzucie rożnym, ale Jović wybił piłkę sprzed linii bramkowej.

Mecz zakończył się wynikiem 0:0. Przebieg spotkania potwierdza, że dwie wielkie firmy polskiego futbolu przeżywają trudne chwile i ich pozycje w ligowej tabeli nie są dziełem przypadku. Problemy Wisły interesują nas rzecz jasna mniej, ale obserwując zagrania Jodłowca i Guilherme, kompletny brak zrozumienia między Nikoliciem i Prijoviciem, nie można mieć wątpliwości – Legia jest w poważnym kryzysie. Jacek Magiera stanie przed trudnym zadaniem.

Dyskusja (16)
1piątek, 23, wrzesień 2016 22:59
kibic60
Dawno nie widziałem tak źle przygotowanej pod względem motorycznym Legii. Co oni robili na zgrupowaniach ?
Brak dynamiki i szybkości wpływa na ogromną ilość strat i niecelnych podań.
Wielu piłkarzy nie nadąża za akcją, dośrodkowania na poziomie juniora.
Jest bardzo źle.
2piątek, 23, wrzesień 2016 23:10
Zgred Maruda
Hasi zostawił spaloną ziemię, on im jedynie nabił siłę - jedynie.
Brak szybkości i dynamiki jest przerażający, właściwie wszyscy są wolni - niebywałe...

@kibic50
mała uwaga - z dobrych dośrodkowań trzeba strzelać lepiej niż juniorzy ( Pazdan, Aleksandrow)

ps: czy Rado czasem już się nabzdyczył? czy to moje spostrzeżenie?
3piątek, 23, wrzesień 2016 23:24
Senator
Oczywiście słabo wygląda nazwę to ogólne przygotowanie, pytanie kiedy mieli się przygotować. Najsłabszy Jodła gra trzy lata bez przerwy. Bardzo słaby Gui cały okres przygotowawczy leczył kontuzję i tak można wymieniać do usranej śmierci. W co ten Magiera się wpierniczył ? A tu jeszcze ta LM.
4piątek, 23, wrzesień 2016 23:56
Moros
Ja się trochę wyłamię, bo po tym meczu postanowiłem poszukać pozytywów. Pierwszy, to taki, że nie przegraliśmy, a mogliśmy. Wiem, że każdy liczył na więcej ale patrząc na to co było na boisku, to wynik mogę zapisać na jakiś tam plus. Drugi pozytyw to taki, że w końcu przy stałych fragmentach gry, nie było u mnie palpitacji serca. Wisła miała 9 rogów plus kilka fauli w okolicach pola karnego. Nie pamiętam aby jakoś szczególnie nam zagrozili. To by chyba było na tyle.

Niewiele jak na oczekiwania, choć rację trzeba przyznać Adamowi Dawidziukowi, który na twitterze napisała, że oczekiwania wielkiej przemiany były ostro na wyrost. Taki mamy w tej chwili zespół i trzeba czasu aby go odgruzować.
5sobota, 24, wrzesień 2016 00:00
CTP
No, przygotowanie fizyczne piłkarzy jest poniżej wszelkiej krytyki. Już nie mówię o dokładności podań ale żeby Sadlok dogonił Prijovica? Wydaje się, że przy obecnej wiedzy na ten temat ciężko to spieprzyć a jednak Hasiemu się udało.
Plusem tego meczu było zaangażowanie legionistów i duża poprawa przy SFG Wisły. Tak właściwie ani razy nam poważnie nie zagrozili.
Minus, to wyjściowa 11-tka. Moulina na "szóstce" jeszcze bym ścierpiał ale co tam robił Radovic, to ja nie mam pojęcia. Dostał ten mecz chyba po znajomości.
6sobota, 24, wrzesień 2016 01:28
Walles
Nie będę ukrywał że jak słyszę o odgruzowaniu to mnie trzęsie. Nie tak dawno, chyba w kwietniu modliliśmy się o powrót Jodłowca bo miał być zbawieniem dla Legii. Pamiętacie? Jodła zbawcą w rozegraniu (sic!) Graliśmy wtedy w obronie Broziem Jędzą, Rzeźnikiem i Hlouskiem a przed nimi brylowali Pazdan z Borysiukiem. Pamiętacie mecze z Ruchem, Lechią, TBB, pamiętacie że wytarło nami podłogę Zagłębie? Za głęboko to my może nie kopmy ...
Wisła zagrała z niespotykanym zębem a za wiele krzywdy nam nie mogła zrobić. To jakiś plusik po ostatnich wyczynach. Był zespół bo w sytuacjach ostrych nasi szli w ogień, to duży plus. Źle niestety wygląda Broź źle Jodła, brakuje Nikolica z jesieni bo ten obecny jest kompletnie nieprzydatny dla zespołu, zabiera tylko miejsce i tlen. Tutaj niestety rację może mieć Senator że tamtego Niko już nie zobaczymy.
Vuko się nie popisał bo Hamalainen po raz kolejny zawiódł, wprowadzenie Fina kompletnie niezrozumiałe.
Najbardziej brakuje zawodników z odbiorem i ... Jędzy. O skrzydłowych nie wspomnę ...
P.S. Najlepszy był komentarz Mielcara że brakuje nam 10 a na boisku prawie same 10 u nas Smile
P.S.2 Mielcarz znowu debeściak
P.S.3 Hasi to jedno a transfery to inna para kaloszy. My tak naprawdę to w tym okienku się wzmocniliśmy czy wręcz przeciwnie? Dobra, na razie odpuszczę Wink
7sobota, 24, wrzesień 2016 06:25
Zbyszek
O tym, że Wisła chciałaby mieć problemy Legii.
Nie wchodząc w szczegóły to kłopoty Legii można określić jako problemy wzrostu. Zupełnie odwrotnie niż w Wiśle której głównym zadaniem jest uchronienie się przed upadkiem. Kiedy czytałem w Skarbie Kibica tekst dziennikarza Grzegorza Wojtowicza o Wiśle to naprawdę nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. W tym krótkim tekście autora z 10 razy wspomina o pieniądzach, które mają być remedium na całe zło konkludując: "Bez uruchomienia dodatkowych środków przez pana Cupiała Wisła nie będzie w stanie wydobyć się z kryzysu". I stało się, pan Cupiał po uprzednim oddłużeniu, oddał klub za grosze. Nie będzie dodatkowych pieniędzy na Wisłę, ani w ogóle żadnych. Mnie zawsze dziwiły te lamenty, że Wisła ma za mało pieniędzy. Kto ma ich za dużo?Smile A przecież był to klub z 4 budżetem w lidze po Legii, Lechu i Lechii. Można spokojnie stwierdzić, że ile by pieniędzy w Wiśle nie mieli to i tak by je wszystkie rozpieprzyli. A teraz nie mają. Ja pana Cupiała nie lubię, ale tym razem to mi go żal, bo okoliczności rozstania wskazują, że on tego nie chciał, że do ostatniej chwili wierzył, że koniunktura się odwróci, że run na kable miedziane powróci, ceny wzrosną i problemy znikną. Więc naciskany przez bank do pozbycia się klubu kluczył, odwlekał, niby chciał sprzedać, niby chciał dopuścić udziałowców, ale bardziej wierzył w cud. Ten nie nastąpił. Dlatego oddał klub pierwszemu, który się zgodził go od niego wziąć. Bowiem w biznesie tak się porobiło, że nie sentymenty decydują o cenie tylko rynek. A chętnych w ogóle nie było poza jednym, który też finansów nie miał, ale miał je mieć. Zresztą ten młody, a już zdolny oszust poznał również tajniki manipulacji, bo w sekrecie zdradził, że stoi za nim bankier z na tyle obco, czytaj arabsko, brzmiącym nazwiskiem, że naiwni, których nie sieją, uwierzyli. Po co on tę Wisłę brał nie powiedział. Po dalszym przebiegu zdarzeń wiemy po co. Bowiem nie mógł być jej właścicielem, bo jako prawomocnie skazanemu wyrokiem sądu za przestępstwo prawo mu tego zabrania. A szum medialny zrobił się tak ogromny, że Towarzystwo Sportowe "Wisła" klub od niego odkupiło. Tym samym stał się on pośrednikiem pomiędzy panem Cupiałem, a TS. I jak należy mniemać za swe pośrednictwo został sowicie wynagrodzony. Ot biznes po krakowsku. Ale sytuacja jest jeszcze ciekawsza, ponieważ zgodnie z prawem cywilnym, jeżeli jeden z podmiotów czynności prawnej nie posiada legitymacji czynnej do jej zawarcia to jest ona nieważna. Lecz w tym celu musiałby wystąpić do sądu o jej unieważnienie, a wówczas pan Cupiał Wisłę by odzyskał. A skoro tego nie uczyni to czynność wywołuje skutki prawne w niej zawarte. Podejrzewam, że w chwili obecnej on tego nie może, ale może zdarzy się cud Smile A był on dla klubu jak rozrzutny ojciec, który dziecko rozpuścił i nagle je porzucił. Wisłę trapią poważne problemy finansowe i organizacyjne, które stawiają już dziś pod znakiem zapytania jej zdolność do otrzymania licencji na przyszły sezon.
Gdyby do tego drużyna spadła to nastąpiłby upadek tego klubu. Więc tak naprawdę od trenera i piłkarzy zależy więcej niż w innych klubach, bo to nie chodzi tylko o sportowy wynik, ale jest to walka o byt, o przetrwanie. Życzę im, aby byli dzielni tak jak wczoraj. Natrafili na Legię walczącą o odzyskanie dobrego imienia. Tym razem walka głodnego z sytym zakończyła się obu zranieniem. Ten remis nikomu, a zwłaszcza Wiśle nic nie daje.

O tym, że widok od wewnątrz jest odmienny od tego z zewnątrz.
Przeczytałem bodaj w minioną środę w PS komentarz Grzegorza Mielcarskiego do zmian w Legii i pomimo, że niewiele mnie potrafi już zadziwić to bezczelne naginanie faktów do tezy jaką się chce wygłosić, a właściwie komuś przy jej pomocy przybejzbolować, zawsze mnie zdumiewa. Idzie tu o to, że jego wymysłem z równoczesnym tworzeniem mitu jest to, że trener Hasi stracił autorytet, bo prezes BL odsunął mu zawodników od zespołu, a on nie zareagował. Bo gdyby był się przeciwstawił prezesowi to gracze by za nim poszli w ogień i jak rozumiem wszystkim by dokopali i Borussię by rozgromili. Trener by triumfował, a prezesa by pogonili, a nie odwrotnie. Jakie to proste, nieprawdaż? Tylko, że rzecz cała zgoła odmiennie się miała. W czasie przerwy w meczu z Arką maksymalnie wnerwiony Brzyski w rozmowie z reporterką utyskiwał, że nie można wygrać jak kilku graczy nie gra, więc po co wychodzą na boisko. I z takim bojowym nastawieniem poszedł awanturować się do szatni. Sądząc po reakcji trenera musiało pójść na ostro. Następnego dnia po meczu trener Hasi ustalając skład 18 osobowej kadry na następny mecz pominął w niej m.innymi Brzyskiego, Vranjesa i Rzeźniczaka. I nie było by w tym niczego dziwnego, gdyż w poważnych klubach tak to się odbywa, iż trener ustala 18 osobowy skład przygotowujący się do następnego meczu, a reszta kadry trenuje odmiennym rytmem. Podobnie po meczu ci co grali mają odnowę, a ci co nie rozbieganie lub trening wyrównawczy. Więc Brzyski nie wypadł z kadry jak twierdzi Mielcarski za to, że dobrze w tamtym meczu grał. Tylko że w internecie, tym śmietniku, podano tę informację jako sensację. I dopiero na tym etapie i to po kilku godzinach do sprawy z butami wmieszał się Prezes, który w czasie tego wydarzenia dobrze się bawił w ojczyźnie pana Ebebenge. I z jego wpisu na FCB mogło wynikać jakoby to on tych rzekomo winnych porażki z Arką srodze pokarał. I jak to u Prezesa publicznie nie zdementował demonstrując swoją moc silnego przywódcy, ale prywatnie Kubę przeprosił. Więc obwinianie prezesa, że Hasi nie ma warsztatu trenerskiego, nie miał kontaktu z zawodnikami, że był wobec nich niesprawiedliwy jest krótko mówiąc totalną bzdurą na resorach. Tylko, że to tak tworzone są mity zwane faktami medialnymi i nierozeznani w sprawie przyjmą wersję Mielcarskiego za prawdziwą. Co nie oznacza, że prezes BL jest bez winy. Ja w ogóle odnoszę wrażenie, że pan Leśnodorski nigdy nie będąc tzw. szeregowym pracownikiem nie rozumie na czym polega i w czym zasadza się zbiorowa świadomość tej grupy. On bowiem ma spojrzenie z zewnątrz. To tak jakby lizał cukierek przez papierek. I troszczy się niejako o to jaki będzie odbiór tego co mówi, robi u podobnych sobie ludzi, a więc szczególnie u pismactwa i kibiców. Podczas gdy zawodnicy, sztab szkoleniowy odbierają to jako nieuprawnioną ingerencję w ich prywatność. Powiem uczciwie, że moim zdaniem wielu przecenia wpływ dyrektora Żewłakowa na prezesa, bo gdyby go rzeczywiście miał to by przekonał pana Leśnodorskiego, aby wielu głupstw w tej delikatnej materii nie mówił i nie czynił. Przecież Michał doskonale wie, że to co nazywane jest umownie szatnią to określenie na prawo do prywatności drużyny. To takie samo miejsce jak szuflada w biurku dla dziecka do której tylko ono ma klucz i do której nikt inny, nawet rodzice wstępu nie mają. Brutalna ingerencja w to mistyczne miejsce jest nie tylko zbrodnią, ale przede wszystkim czymś gorszym, bo głupotą. Bo bez tego co nazywamy szatnią w piłce nie ma drużyny jako zespołu ludzi mających zbieżne interesy i zespolonych w działaniu do wspólnego celu. A podstawą szatni jest naturalna hierarchia, którą nawet trener musi uszanować. Bo rolą trenera wobec zawodników pomijając sprawy szkoleniowe jest bycie wobec nich w sposób elementarny uczciwym, i sprawiedliwym co powinno przejawiać się w tym, że na boisko wychodzą najlepsi i najbardziej przydatni. I oba te elementy, a mianowicie prywatność i sprawiedliwość zostały w ostatnim czasie poważnie nadwyrężone. Tym bardziej nie zazdroszczę nowemu szkoleniowcowi, aczkolwiek dotychczasowa postawa w obu kwestiach Jacka Magiery była pryncypialna. Wzajemne zaufanie i szacunek buduje się trudno, niszczy łatwo, a odbudowuje długo.

O tym, że pozycje obu drużyn w tabeli mają się nijak do ich siły gry.
Przykro o tym pisać, ale jedno z wielkich wydarzeń w polskim futbolu jakim jest mecz Legii z Wisłą toczył się w cieniu rozważań o kryzysie obu drużyn. I nie ma w tym niczego dziwacznego, gdyż był to mecz ostatniej drużyny w tabeli z czternastą. Różni spece usiłowali szukać przyczyn usprawiedliwiających taką degrengoladę, ale tu nie ma czego tłumaczyć. Pozycje w tabeli Wisły i Legii to po prostu wynik przegranych potyczek z rywalami. Te drużyny w obecnej rundzie są gorsze od innych. Przed meczem wielu zadawało sobie pewno pytanie czy przeciwko sobie pokażą coś więcej niż dotychczasową mizerotę. A ta słabość miała swoje źródło w niezadowalającym przygotowaniu fizycznym, głównie szybkościowym oraz w delikatnie mówiąc niedomaganiach taktycznych. Taktyki i organizacji gry z czwartku na piątek się nie poprawi, więc obaj trenerzy postawili na mobilizację, aby poprzez osobiste zaangażowanie ich zawodnicy rozstrzygnęli spotkanie na swoją korzyść.To był cel główny, odbić się od dna. Ale przecież i w Legii i w Wiśle jest wielu zawodników o sporych umiejętnościach. I ranga meczu wiele z tych cech wyzwoliła. To był mecz taki trochę w starym stylu. Bardzo trafnie to podejście charakteryzuje wypowiedz trenera Vukovicia, który nie mówił o tym jak ma grac Legia, ale o tym, że zawodnicy powinni odzyskać wiarę w siebie, aby na boisku dać z siebie wszystko. Natomiast trener Wdowczyk tak jak wielu trenerów był pewien, że sama gra przeciwko Legii jest wystarczającym motywatorem. Tym samym sami zawodnicy nie obarczeni nadmiarem zadań taktycznych, a właściwie zgoła ich pozbawieni stali się bohaterami zmagań, żeby nie rzec zapasów. Zagrali dla siebie, żeby do siebie nie mieli pretensji o to, że odpuścili. Na pewno nie był to mecz pomimo wyniku nudny, a i poziom biorąc pod uwagę fakt, że grały zespoły z samego dna tabeli był owszem owszem.

O tym, że jak święto to odświętnie.
Na pewno ja jestem ze starej szkoły, moim zdaniem jedynej dobrej i choć chodzę codziennie od 53 lat w dżinsach to kiedy zdarza mi się być w okolicznościach i w towarzystwie uważanym za oficjalne i z tego tytułu odświętne to wbijam się w gang i odpowiednie akcesoria. Również kiedy zajmowałem stanowiska czułem się zobligowany do chodzenia do pracy w garniturze i pod krawatem. Może to mało istotne, ale nie bardzo trawię ludzi, którzy pełniąc oficjalne funkcje prezentują się w stroju nie tyle niedbałym, ile niechlujnym. Niezależnie od mojego stosunku do trenera Wdowczyka to podczas meczów, konferencji prasowych, innych wystąpień publicznych jest to mężczyzna elegancki i zadbany. Z wielką przyjemnością rejestruję jego wygląd. Bo w takich stanach faceci w dresikach źle mi się kojarzą.

O tym, że komentator Smokowski za dużo używa dygresji.
Wolałbym, aby koncentrował się bardziej na wydarzeniach na boisku, a nie cytował sam siebie albo swego kolegę Smile Na zarzuty, że ja również tak mam odpowiadam, że ja mogę, bo Gawin opisuje wszystko akuratnie i gdybym miał o samym meczu pisać, to nie miałbym o czym Smile Np. czy musiał on koniecznie odnosić się kilkanaście razy to traumatycznego meczu z Borussią, o którym wszyscy kibice Legii byśmy najchętniej zapomnieli. Ale mnie wdjabliła najbardziej ta pewność, że Legia poniosła klęskę bo mniej i wolniej biegała. Jest to epokowe odkrycie wskazujące, że zamiast piłkarzy na boisko powinniśmy wpuszczać sprinterów. Ale żarty na bok. Tyle że na to twierdzenie nie ma dowodu. Bowiem w meczu tejże Borussii w lidze niemieckiej z Darmstadt to piłkarze z Dortmundu biegali wolniej i mniej od rywali. a pomimo to, a może właśnie dlatego, wygrali też 6:0. Więc nie zawsze w wybieganiu meczu tkwi przyczyna takiego, a nie innego jego wyniku. Równie ważna jest organizacja gry i umiejętności czysto piłkarskie takie jak szybka noga, przyjęcie piłki, gra na wolne pole czy technika strzału.I nie są to jedyne czynniki. Piłki nożnej nie da się do końca zracjonalizować i skomputeryzować. Zawsze w niej będzie ten element nieprzewidywalności i tajemnicy nie do odgadnięcia.

O tym, że sanacja legii musi stać się samoistnym celem.
Nie ma się co oszukiwać, nasza drużyna we wczorajszym meczu chciała, ale nie potrafiła. Gdyby to był jednostkowy incydent można by upatrywać przyczyn znanych i dobrze rozpoznanych. Ale to już jest całe pasmo i brak wyrazistego stylu ciągnie się od długiego czasu. Więc zmiany kosmetyczne, doraźne i powierzchowne mogą okazać się dalece niewystarczające. Również terapia szokowa raczej skazana jest na porażkę. Niestety niezbędna może się okazać długofalowa, systemowa i systematyczna praca od podstaw. Zasadniczej rekonstrukcji wymagać będą: sprawy organizacyjne, metody treningowe, skuteczność stosowanej taktyki, zindywidualizowane podejście do zawodników, nastawienie mentalne i nie obejdzie się bez weryfikacji personalnej. W tym ostatnim to pilna wydaje się .zmiana na funkcji kapitana drużyny. Kiedy ja przeczytałem w PS durny artykuł jak to Hasi przed meczem z Jagiellonią przestrzegał przed Tomkiem Frankowskim to byłem zdruzgotany. Jak można być tak podłym. Każdy ma prawo się pomylić. Po to jest np. kapitan drużyny, aby również i trenerowi zwrócić uwagę na to, że błądzi. Lecz była to oznaka czegoś jeszcze gorszego a mianowicie świadomego szkodzenia drużynie poprzez podział na my mądrych piłkarzy i głupiego trenera. Piłkarze są już wobec trzeciego szkoleniowca w totalnej opozycji. Tego dłużej tolerować nie wolno. To dzieło sanacji w całym całokształcie trzeba podjąć,ale wymaga ono od kierownictwa klubu odwagi i determinacji, a od nas wsparcia i cierpliwości. Gdyż albo nastąpi sanacja albo będziemy coraz głębiej pogrążać się w marazmie i bezładzie. Pamiętać jednocześnie musimy, że tą siłą sprawczą nie jest gładka gadka, ale silna i celnie ukierunkowana wola czynu, wola poprawy i naprawy.
8sobota, 24, wrzesień 2016 09:30
iocosus
Po tym meczu przynajmniej wiadomo że w poprzednich zawodnicy nie grali przeciwko Hasiemu, a biegali i kopali na tyle na ile mogli, czyli tak jak Hasi ich przygotował, żeby być sprawiedliwym i szczerym wobec Albańczyka trzeba napisać tak jak mógł ich przygotować w znanych nam wszystkim okolicznościach. Gdybyśmy w tym meczu biegali jak rącze łanie, byłby to znak że w poprzednich zawodnicy się opieprzali intencyjnie i świadomie z sobie znanych powodów. Tak nie było, mecz z Wisłą świadectwem.

Wrażenie kiepskiej dyspozycji fizycznej, plus dezorganizacja taktyczna i toksykologia za poprzedniego trenera wskazuje że faktycznie jak Gawin zwrócił uwagę „ pozycje w ligowej tabeli nie są dziełem przypadku”.

Natomiast zaangażowanie, 'duch bojowy' do tego się już trudno doczepić. Mnie cieszy przede wszystkim postawa Czerwińskiego, gdy Moulin był poniewierany ‘wkroczył do akcji’ tak jak być powinno w zespole, w grze również poprawny i waleczny, jakieś światełko w tunelu, że w Lizbonie pan Jakub nazwijmy to ‘inauguracyjną tremę’ porzuci. Nie może być inaczej, bo ‘mission impossible’ czeka zapewne drugiego z środkowych obrońców we wtorek. Czasu na reset brak, pozycja też ostatnia przed bramkarzem, czyli bez asekuracji, ale może jeżeli coś udowadniać to właśnie w takiej konfrontacji. Może ten bark Pazdka też jednak wydobrzeje do wtorku?

@ Zbyszek
Odnośnie Lesnego: „z jego wpisu na FCB mogło wynikać jakoby to on tych rzekomo winnych porażki z Arką srodze pokarał” – to konto to fake czyli lipa, ktoś pod Leśnego się podszywa na tyle skutecznie że dał się nabrać nawet PAP, co niestety jest dowodem upadku Agencji która do tej pory wydawało się że jest rzetelna w źródłowych weryfikacjach.
Z ćwierkacza:
Seweryn Dmowski ‏@seweryndmowski 16.09
Besnik Hasi nadal jest trenerem Legii. Profil na Facebooku, na który powołują się niektóre media, jest fejkowy.
Seweryn Dmowski ‏@seweryndmowski 16.09
Powoływanie się przez niektóre media na niezweryfikowany profil na FB bez próby kontaktu z Klubem to niestety kompromitacja
9sobota, 24, wrzesień 2016 10:59
dalkub
# fizyka

moim zdaniem nie jest gorsza niż rok temu za Berga, ale dużo gorsza niż za Staszka. Czyli drugi sezon z rzędu drużyna dostanie 3 obóz przygotowawczy w październiku i Magiera to doskonale wie. Jeżeli poprawi fizykę to będzie wygrywał - a to poprawić najprościej

# taktyka

I Vuko zagrał Staszkiem - tylko fizyka nie ta i przez to bez pressingu i bez efektu

# Radović

jeden dobry pass, kilka niezłych dryblingów, sporo strat i problemów i...........foch - ja bym go nie zdjął bo jest od Hamy lepszy 5 razy, ale za focha bym go ukarał i to dotkliwie

# Pazdan

Mam wrażenie że chłop trochę szaleje - wślizg przy aucie był blisko czerwienia inna sprawa co z jego barkiem

# Broź

czy ktoś ma wątpliwości dlaczego Legia potrzebuje prawego obrońcy? ten co nie grał jest defensywie jeszcze słabszy.

# Jodła

pod formą - nic nowego

Czekam na pierwszy mecz po przerwie na reprezentację
10sobota, 24, wrzesień 2016 11:34
corazstarszy
Trzeba docenić. Oprócz tego, że Legia jest rozbita i słabo przygotowana, istotną tym razem okolicznością był mecz Wisły w poprzedniej kolejce. Wprawdzie bramka padła wówczas fartowna i w doliczonym czasie, ale przewaga Wisły przez cały mecz z Piastem nie podlegała dyskusji. I sądzę, że zwycięstwo odniesione w takich warunkach niesamowicie konsoliduje, dodaje wiary, bo ukazuje cel jako realny, dowodzi, że mozolną pracą można się wydobyć z zapaści. I taka psychicznie podbudowana Wisła wystąpiła przeciwko Legii na swoim boisku. Wiadomo było, że będzie ciężko, że wiślacy będą w większym gazie. I Legia wyszła z gry przeciwko takiemu rywalowi obronną ręką. Gdyby nie Malarz, nie udałoby się.
Dla mnie ten mecz jest ważny o tyle, że wierzę, że Vuko dokonał racjonalnej, wolnej od sympatii i antypatii, selekcji zawodników do gry. I Legia mogła zademonstrować to, co ma, a nie to, co się akurat wydawało Besnikowi Hasiemu. Wnioski są takie, jak napisał Gawin. Sytuacja w tabeli adekwatnie oddaje to, co prezentujemy i gdzie się znajdujemy.
Cieszy, że w końcu nie straciliśmy gola po rzucie wolnym / rożnym, co nie znaczy, że wkrótce znowu nie zaczniemy. To taki obszar gry, gdzie ciągle trzeba pracować i uważać. Nie da się raz na zawsze nauczyć eliminować zagrożenie.
Szkoda Michała Pazdana. Nie ma szczęścia. Pomijając już prawdopodobną absencję w Lizbonie (czeka nas jeden z duetów: Czerwiński - Rzeźniczak, bądź Czerwiński - Dąbrowski, obydwa zestawy jednakowo przerażające), wiadomo jak wyglądał powrót zawodnika do gry tydzień temu z Zagłębiem. Jeśli znowu ma w takim stylu wracać, to niech wróci w meczu towarzyskim.
Teraz Magic. Uznam za objaw madżikowej magii, jeśli w Lizbonie skończy się, powiedzmy, na porażce różnicą pięciu goli. Ale wszyscy wiemy, że może się skończyć wyżej.
11sobota, 24, wrzesień 2016 11:48
iocosus
O fochu Rado po sąsiedzku:
"szukam plusów, próbuję patrzeć optymistycznie, a z takiego Radovicia po meczu bije rezygnacja. "Jesteśmy słabi, bleee" – zakomunikował Serb. To wiadomo, ale im częściej będziesz tak mówił, tym dłużej będziesz wychodził z kryzysu! Radović jeszcze bardziej podpadł w trakcie meczu, kiedy ściągnięty z boiska powędrował bezpośrednio do szatni. Nie powinien tego robić, bo w Warszawie ma tyle samo entuzjastów, co przeciwników, którzy nie wybaczają słabości. A w 64. minucie taką słabość okazał.
Foch Radovicia potwierdza najważniejszą obawę związaną z Jackiem Magierą: czy jako niedoświadczony i młody trener poradzi sobie z szatnią? Przecież "Rado" nie tylko z Vukoviciem, ale również z nim biegał po boisku, a śmiem twierdzić, że gdyby przy linii bocznej stał w Krakowie Czerczesow, to Serb zachowałby się standardowo, a nie pajacował. Magiera będzie musiał starannie wyważyć proporcje. Nie może być jak Kubicki, który szybko zraził do siebie drużynę, ale też nie może absolutnie pozwolić, żeby zespół - w tym byli koledzy - weszli mu na głowę."
http://www.legia.com.pl/pl/34218,Szukajac_plusow_komentarz_po_meczu_z_Wisla.html
12poniedziałek, 26, wrzesień 2016 18:53
Zbyszek
@Iococsus.
Wybacz,ale ja nie stwierdziłem ani razu,aby ktoś na FCB podszywał się pod Pana Leśnodorskiego. Akurat w tym konkretnym wypadku, /nie wiem po co mieszasz jakieś doniesienia PAP/ , to Prezes potwierdził,że tak napisał i stwierdził,że jest mu przykro.
Nie wiem też dlaczego akurat pijesz do mnie Smile skoro to Mielcarski splamił się kłamstwem, bo ja przynajmniej powołuję na to,że Prezes nie był, bo nie mógł być motorem tej oburzającej historyjki i tylko się do decyzji Hasiego podłączył. Natomiast Mielcarski na to co napisał nie ma żadnego potwierdzenia znikąd czyli jak to się powiadało wyssał ją z brudnego palucha.
I ja bym temu pisaniu idiotyzmów i takichże wypowiedzi tego wroga Legii się nie przeciwstawił, gdyby nie ta filozofia gnoma ,dla którego klub to nie miejsce współpracy pomiędzy wszystkimi jego członami,ale arena wrogości i nienawiści, Gdyż w istocie chodziło mu o to,aby drużyna ogromadzona wokół Hasiego była wrogo nastawiona wobec Prezesa.A kiedy Hasi się nie przeciwstawił Prezesowi to stał się wrogiem drużyny. Stąd jego zdaniem wszystkie nieszczęścia Legii.W domyśle piłkarze grają przeciw Prezesowi i trenerowi.
Dla takich ludzi sprawy normalne i naturalne jak prawo trenera do doboru zawodników do składu meczowego są powodem do ataku na ludzi kierujących Legią i do insynuowania im złych intencji.

W tym samym tekście wypomina Wiśle okres Maaskanta I Valcxa uważając go za przyczynę późniejszych problemów Wisły.Jest taki motyw ,który nie ma żadnego uzasadnienia. To tylko niektórzy dziennikarze uznali,że piłkarze Wisły zarabiali za dużo i to ich zdemoralizowało. A najlepiej zarabiający w owym czasie w Wiśle dostawał 360 tys. EURO rocznie. Jak tak dalej pójdzie to w nieodległym czasie ta kwota to będzie najniższy zarobek w Legii Smile.
To takie szukanie dziury w całym. A prawda jest taka,że w piłce nic nie wie,my na pewno i zamiast się do tego przyznać to niektórzy ludzie zakompleksieni koniecznie chcą robić za wszystkowiedzących. i przychodzi im to tym łatwiej im mniej wiedzy posiadają.I tylko my musimy nauczyć się odróżniać ziarno od plew.
13poniedziałek, 26, wrzesień 2016 20:36
iocosus
Nie, nie Zbyszku nie piję, chodziło mi tylko o info że Leśny nie prowadzi konta na Facebooku, odniosłem wrażenie, że na nie się powołujesz. Jeśli nie, to nie ma sprawy.
14wtorek, 27, wrzesień 2016 19:11
Zbyszek
@Iococsus.
Otóż jesteś w błędzie. Pan Leśnodorski ma na Facebooku to co się nazywa stroną nieoficjalną . na której publikuje mnóstwo informacji, zdjęć, dzieli się refleksjami, przemyśleniami itp. Ale również odpowiada na pytania, polemizuje. Ja nie wiem czy czyni to osobiście czy przez "pełnomocnika", lecz odnoszę wrażenie,że jednak to on sam. Podobnie jest z panem Mioduskim.
Między innymi znajomym z tej strony dla Prezesa jest Senator.
Wracając do meritum. Zupełnie niezrozumiałym jest , aby konfrontować informacje z FCB z ich nadawcami. FCB jako portal społecznościowy musi korzystać z domniemania wiarygodności informacji. Oznacza to,że to nie odbiorca ma dbać o jej prawdziwość,ale ten ,który ma konto i od którego ta informacja pochodzi niezależnie od tego czy on jest jej twórcą czy oszust. To jego powinnością jest , jeżeli nie pochodzi od niego sprostowanie jej , żadanie usuniecia przez operatora i w przypadkach kiedy można to uznać za przestępstwo powiadomienie organów ścigania. Bo tylko nadawca ,ma do tego prawo, bo to jego dobro zostało naruszone. Odbiorca powołujący się na nieprawdziwą informację w dobrej wierze za jej powielenie nie może być odpowiedzialny. Natomiast ja informacji o której piszesz, a którą powielił PAP u siebie nie widziałem, więc do tego czy cokolwiek wskazywało na to,że to fałszywka nie jestem w stanie ocenić. Lecz nawet gdyby tak było to ktoś wklubie natychmiast miał obowiązek ją zdementować. Gorsze są inne przekłamania, które robią karierę i mogą uczynić poważne szkody jak chociażby jakieś doniesienie,że trener Magiera domagał się przed swoim zatrudnieniem zwolnienia Panów Żewłakowa i Ebebenge. To śmierdziało na sto kilometrów,a mimo to było przedmiotem dysputy również na tej stronie. każdy może dać się nabrać, co nie oznacza,żeby z internetu nie korzystać. Wręcz odwrotnie. Pozdrawiam
15środa, 28, wrzesień 2016 00:00
Walles
edit: błąd
16środa, 28, wrzesień 2016 02:16
iocosus
Zbyszku – > a jaki to ja błąd popełniłem? Jeszcze raz, to miejsce:
https://pl-pl.facebook.com/BoguslawLesnodorski/
prowadzi osoba, która nie ma nic wspólnego z Leśnodorskim, ani z żadnym pracownikiem klubu. Taką stronę poświęconą Leśnemu mógłby założyć dowolny kibic posługując się adnotacją: „Strona NIEOFICJALNA poświęcona prezesowi i współwłaścicielowi KP Legia Warszawa. Zapraszamy do śledzenia i komentowania dejcyzji pana Bogusława.”

Stwierdzeń z tej strony, które nie są cytatami zaczerpniętymi z mediów w żaden sposób nie można utożsamiać z autentycznymi wypowiedziami Leśnodorskiego. Kto to robi popełnia błąd analogiczny jak uczyniła to PAP:
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/wpadka-pap-bledna-informacja-o-zwolnieniu-trenera-legii-warszawa-wzieta-z-falszywego-profilu-facebookowego-prezesa-klubu

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1