- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Legia - Górnik Łęczna 5-0: Ostatni popis Nikolicia?
Legia w bardzo dobrym stylu zakończyła rok 2016. W dwudziestej kolejce sezonu nasza drużyna zmierzyła się w Warszawie z Górnikiem Łęczna i rozgromiła gości 5:0. Trzy bramki dla Legii zdobył Nemanja Nikolić, po jednej dorzucili Miroslav Radović i Kasper Hämäläinen. W ligowej tabeli Legia traci już tylko cztery punkty do Jagiellonii Białystok i Lechii Gdańsk.
W pierwszej jedenastce naszej drużyny pojawił się Waleri Kazaiszwili. Urazy wykluczyły z udziału w meczu Guilherme i Aleksandara Prijovicia. Skład Legii wyglądał następująco: Malarz – Bereszyński, Rzeźniczak, Pazdan, Hloušek – Kopczyński, Moulin – Radović, Odjidja-Ofoe, Kazaiszwili – Nikolić. Na ławce trenerskiej drużyny gości ujrzeliśmy dobrze nam znanego Franciszka Smudę, który postawił na następujących skład: Małecki – Sasin, Komor, Gérson, Leândro – Dźwigała, Drewniak – Bonin, Pitry, Piesio – Śpiączka.
Legia zaczęła konkretnie, zdecydowanie i już po pięciu minutach było 1:0. Odjidja-Ofoe prostopadłym podaniem uruchomił Kazaiszwilego. Gruzin dojrzał Nikolicia, podał na środek pola karnego i Nikolić spokojnie umieścił piłkę w bramce gości.
W pierwszej połowie legioniści grali z wielką swobodą w ofensywie, ale jednocześnie poczynaniom naszych piłkarzy towarzyszyła pewna nonszalancja, przez co goście również mieli niezłe sytuacje strzeleckie. Już pierwsza bardziej zdecydowana akcja zawodników Górnika mogła zakończyć się wyrównaniem. Piesio w polu karnym złamał akcję do środka, mocno uderzył z prawej nogi i nieznacznie się pomylił. W 20. minucie było 2:0. Odjidja-Ofoe lekko wrzucił piłkę w pole karne, tam Radović doskonale przyjął podanie na klatkę piersiową mimo ataku Leândro i z kilku metrów pokonał Małeckiego. W kolejnych minutach oglądaliśmy dużo małej gry, krótkich podań, czystych sytuacji dla Legii było jednak już niewiele. W 29. minucie Kazaiszwili strzelił mocno zza pola karnego, ale nie trafił. W 33. minucie Gruzin wpadł w pole karne, uderzył płasko i piłka znów minęła bramkę Górnika. W 43. minucie z dystansu uderzył Moulin, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką. Goście byli blisko zdobycia bramki kontaktowej w 35. minucie. Po rzucie rożnym Gérson starał się umieścić piłkę w bramce Legii przewrotką.
W pierwszej połowie nie oglądaliśmy gry do jednej bramki, choć wyższość Legii nie podlegała dyskusji. Legioniści zobaczyli dwie żółte kartki, płacąc cenę za chwile niefrasobliwości w środku pola. Ostrymi zagraniami na napomnienia zasłużyli Kopczyński i Radović.
Druga połowa rozpoczęła się od wymiany ciosów. W 49. minucie Śpiączka doszedł do długiego podania, strzelił płasko ostrego kąta, ale ten strzał nie mógł zaskoczyć Malarza. W rewanżu mający dużo swobody Hloušek ostro dośrodkował w pole karne, Odjidja-Ofoe uderzył głową, jednak chybił. Równie mocnym co i niecelnym strzałem zza pola karnego odpowiedział Piesio. Wymiana ciosów przybrała wymiar dosłowny, bo Kopczyński zderzył się w polu karnym gości z Gérsonem. Obaj poszkodowani zawodnicy musieli opuścić boisko. W Legii pojawił się Hämäläinen.
W 58. minucie Radović podał do wbiegającego Nikolicia, nasz napastnik wyszedł sam na sam z Małeckim i mocnym strzałem zdobył trzeciego gola dla Legii. W 63. minucie goście byli bardzo blisko zdobycia bramki. Strzał Komora trafił w słupek, a poprawkę Śpiączki z trudem na rzut rożny sparował Malarz. W 72. minucie mocno zza pola karnego uderzył Bogusławski i Malarz odbił piłkę. W tej fazie meczu wydawało się, że gra Legii ‘siadła’, a nasi zawodnicy zainteresowani są już głównie dograniem meczu do końcowego gwizdka. Było to jednak mylne wrażenie, bo doczekaliśmy się jeszcze dwóch wybuchów radości na stadionie. W 76. minucie Nikolić zdobył swoją trzecią bramkę tego wieczoru. Odjidja-Ofoe wystawił piłkę naszemu napastnikowi, który mierzonym, płaskim strzałem pokonał Małeckiego. W 79. minucie Nikolić opuścił boisko przy owacji trybun, w ten jakże udany sposób być może żegnając się z Łazienkowską. W miejsce Nikolicia na boisku pojawił się siedemnastolatek – Sebastian Szymański. Dobre okazje bramkowe mieli jeszcze Hämäläinen, Bereszyński i Radović, ale piątą bramkę udało się zdobyć dopiero w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Fatalny błąd popełnił Szmatiuk, który w polu karnym przepuścił piłkę do Hämäläinena. Fin obrócił się w piłką i strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik meczu.
Wysokie zwycięstwo nad Górnikiem Łęczna to efektowne zakończenie bardzo udanego sportowo roku. Gra demonstrowana przez Legię jesienią zaostrzyła kibicowski apetyt na dalsze sukcesy - do wygrania jest przecież kolejne mistrzostwo Polski, przydałoby się zaznaczyć też naszą obecność w Lidze Europy. Postawa Legii pod wodzą Jacka Magiery pozwala wierzyć, że to realne.
Szkoda, że przez chorobę nie mogłem być na stadionie.
To, co wyprawiają Vadis z Miro przechodzi ludzkie pojęcie.
Ręce same składają się do oklasków.
Fajnie zaprezentował się nasz młodziak Szymański. Papiery ma i oby to wykorzystał. Ma sie od kogo uczyć.
Rok kończymy z 4 a po podziale 2 punktami straty. Tak więc wszystko zależy od nas
1. Byłem pewien (no miałem przeczucie) że Legia tradycyjnie spieprzy układ korzystnych wyników w bieżącej kolejce
2. Byłem pewien że Magiera to prosta droga do katastrofy a okazało się że tak grającą Legię pamiętam w latach 94 i 95.
Ale żeby tak się już nie dołować dodam że od razu widziałem potencjał w Odzidzi i Moulinie acz sceptycznie patrzyłem na powrót Radovica.
Tp co gra Legia na poziom naszej ligi to kosmos, dlatego zawsze byłem zwolennikiem łomotu za 15 mln euro w LM niż mityczne doświadczenie w LE (trochę to upraszczam).
Dziękuję Ci Legio i wszystkim którzy zapracowali na tak piękne zwieńczenie 100 lecia LEGII WARSZAWA.
P.S. Nikolić, będę tęsknił.
Skoro przed meczem było o odszczekiwaniu, to i ja mam jedną osobę, o której muszę odszczekać: Radovicia. Nigdy nie był moim ulubieńcem, nie ucieszyłem się pierwotnie, gdy wrócił, napisałem, że co to za pomysł. A okazało się, że to strzał w dziesiątkę, ponoć za osobistym wstawiennictwem BL. No więc, odszczekuję.
Metamorfoza Legii po odejściu Hasiego była czymś spodziewanym, choć nie na taką skalę, jaką ujrzeliśmy. Największą jednostkową sensacją jest dla mnie come back Rzeźniczaka. Były modły, żeby nie popełnił kolejnego babola, a zaczął grać jak dobry obrońca. Zwłaszcza tydzień temu z Piastem rozegrał świetny mecz. Zdaje się, że ma kontrakt do czerwca. Przedłużać, nie przedłużać? Jednak cały czas się wydaje, że może mu się znowu odkręcić w tę złą stronę.
Magic dotąd zasłynął jako opiekun młodzieży. Ciekawi mnie, jak sobie poradzi z wprowadzaniem młodych do 1. składu. Na masowość nie ma się co nastawiać. Sebastian Szymański jednak posturą niesamowicie odstaje od dorosłych piłkarzy. Gdy M. Żyro debiutował w 2009, widać było, że wkrótce nadgoni. Ale Sebastian, to nie wiem, kiedy.
Tylko jednego dziś nie zrozumiałem: a Michaił Aleksandrow to musiał koniecznie wejść na boisko?
Niko. Jeśli odchodzi, to należą mu się wielkie hołdy. Z jego licznych bramek najbardziej zapadnie mi w pamięci na 2-2 w Zabrzu pod koniec Berga. To trzeba mieć iskrę Bożą, aby tak umieć.
Mieliśmy okazję przeżyć z Legią wspaniały rok. Mijające stulecie klubu będę długo pamiętał. O takiej grze Legii marzyłem jaką oglądam przez ostatnie dwa miesiące. Ładny techniczny futbol z dużą ilością podbramkowych akcji i bramek. Dzisiejszy mecz był cudownym zakończeniem tego roku. Przepięknie pożegnał się z nami Niko aplikując Łęcznej trzy gole. Szkoda, że nas opuści. W nowym klubie życzę mu takiej samej skuteczności co w Legii.
Starcie z Górnikiem bardzo mi się podobało. Widowiskowy futbol wykonaniu wojskowych. Duża ilość efektownych w tempo akcji. Warto zaznaczyć, że Łęczna również zagrała dobrze stwarzając sobie kilka klarownych sytuacji. Przez to mecz oglądało się z dużą przyjemnością. 5:0 wynik wspaniały. Na wiosnę pozostało nam odrobić już tylko 4 punkty. Brawo zawodnicy i cały sztab trenerski. Jeszcze raz dziękuję za przeżycia i emocje jakich byłem światkiem na stulecie naszej Legii.
Krótko bo nie mam sił.
Radowic - odszczekuję też nie bylem zwolennikiem powrotu. Ogólnie cieszy luz i radość z gry naszej drużyny.
To fajne jeśli grają bez napinki, a i tak apkikują 5 bramek.
Tak na marginesie wynik najgorszy z możliwych. Powinno być 4 lub 6 a tak Walles trafił
Podsumowując zakończony rok, to patrząc przez pryzmat osiągnięć, był on jednym z najlepszych w naszej historii. Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, awans do Ligi Mistrzów i wyjście z grupy. Oprócz tych sukcesów pamiętam też potworny stres. Najpierw stres, że nie uda się zdobyć mistrzostwa, bo Piast nie odpuszczał, a potem stres związany z trenerem Hasim. Jednak teraz można odetchnąć. Gablota pełna, kasa klubowa też, w lidze wszystko zależy od nas. Dziękuję Panowie Piłkarze.
Wielkie brawa dla Jacka Magiery za to, że wyciągnął zespół z dołka i doprowadził do sytuacji, gdzie, w sensie matematycznym, znowu wszystko zależy od nas (po podziale to są tylko 2 pkt). Choć ja osobiście uważam, że jest bardzo realna szansa, żeby sezon zasadniczy zakończyć na fotelu lidera. To, moim zdaniem, powinien być teraz jeden z dwóch głównych celów Legii na początek przyszłego roku. Biorąc pod uwagę specyfikę naszej ligi, czyli rozdawnictwo punktów w rundzie finałowej w wykonaniu zespołów z miejsc 5-8 warto byłoby mieć ten zapas przynajmniej 3 pkt nad drugim zespołem w tabeli. Drugi cel, to awans do 1/8 LE. Dwa lata temu nie udało się, teraz Legia jest przede wszystkim bardziej doświadczona. No a Ajax nie ma już Milika.
Sezon ogórkowy czas zacząć. Znaczy: czas zacząć transferową gorączkę. Priorytet: znaleźć godnego następcę Nikolica. Może i on nie potrafi grać tyłem do bramki, może i nie jest szybki ale aktualnie nie mamy w zespole piłkarza, który jest w stanie strzelić 40 bramek w dwa sezony. Dla mnie takim kandydatem mógłby być Niezgoda. Statystyki ma naprawdę niezłe: 7 bramek w 12 meczach. Drugi priorytet, to następca dla Jodłowca (o ile ten odejdzie). Kopczyński zrobił gigantyczny postęp ale, moim zdaniem, zdecydowanie przydałaby mu się silna konkurencja i ktoś, od kogo mógłby się uczyć. Legia ma ogromną siłę ofensywną ale ta siła opiera się głównie na Ofoe. Nie wiem, czy gdzieś są statystyki asyst i asyst drugiego stopnia ale jeśli są, to ten piłkarz jest tam pewnie niekwestionowanym królem. Strach pomyśleć, co będzie, jeśli ,tfu, tfu! jakiś ligowy rzeźnik wyłączy go z gry na kilka tygodni. To jest piłkarz, bez którego obecnie nie istniejemy w ofensywie i tutaj Magiera koniecznie musi znaleźć plan B.
Nie byłem zwolennikiem Magiery w Legii ten jednak wypalił i to jeszcze jak, widać, że się uczy cały czas na żywym organizmie ale może być już chyba tylko lepiej.
Mam cichą satysfakcje bo chciałem powrotu Rado i to nastąpiło w imponującym stylu.
Niestety ale szkoda jak cholera odejścia Nikolica, może i nieraz go krytykowaliśmy za brak szybkości czy małą kreatywność ale takiego strzelca nie prędko znajdziemy.
Ciekawa zima nas czeka - transfery. Czy przyjdzie do Legii, ktoś pokroju Niko, kto będzie tyle strzelał? Obawiam się, że jest to prawie niemożliwe. Nieciekawie byłoby gdyby teraz odszedł Pazdan, Bereszyński, Prijo coś tam marudzi pod nosem. Zobaczymy jak to wszystko się rozwinie. Kasa jest ale czy będziemy w stanie załatać taka dziurę w pierwszym składzie na jaką się zanosi?
Jeśli chodzi o Bereszyńskiego, to wydaje mi się, że próby zatrzymania go nie miałyby większego sensu. Chłopak chce spróbować sił w mocniejszej lidze i jeśli to będzie liga angielska, to jak najbardziej niech tam idzie. Tutaj już niczego więcej się nie nauczy a po kilku latach mielibyśmy naprawdę klasowego obrońcę w reprezentacji, następcę Piszczka a może i później wróciłby do Legii. Zresztą, jeśli na jego miejsce udałoby się ściągnąć Jędzę, to ja po Beresiu na pewno bym nie płakał.
Inna sprawa jest z Pazdanem. Michał jest podstawowym stoperem w reprezentacji i ja proponowałbym mu, aby bardzo głęboko się zastanowił, czy jest w ogóle sens ruszania się z Łazienkowskiej. Ten piłkarz nie ma warunków fizycznych klasycznego stopera i musi nadrabiać techniką i przewidywaniem zdarzeń na boisku - ergo: musi grać systematycznie. W marcu gramy cholernie ważny mecz z Czarnogórą i jeśli ryzyko wyjazdu za granicę Pazdanowi się nie opłaci, to skończy jak Krychowiak, ze szkodą dla reprezentacji.
No, ja też słyszałem o tym marudzeniu Prijovica ale na miejscu legijnych władz jasno i wyraźnie powiedziałbym mu "Zapomnij! Na pewno nie teraz!".
Mam wrażenie że zawodnicy Legii są tak pewni swojej siły ofensywnej i to że nawet przegrywając 1 czy 2 zero będą mogli zaaplikować tyle bramek że i tak wygrają, że w defensywie grają..........letnio. I w lidze na 10 meczy to się w 9 przypadkach okaże podejściem ok, ale już w Europie nie koniecznie. Oczywiście wiem że Sportingiem zagrali mecz pod tym względem najlepszy od dłuższego czasu, ale ja się boję że to wejdzie w krew, że przeciwnik bardzo przeciętny za łatwo tworzy sobie dobre sytuacje, że nasi skrzydłowi z ostatniego spotkania słabo w tej defensywie pomagają. Inna sprawa że jak widzę Aleksandrowa który taktycznie w defensywie gra najlepiej a potem ma coś rozegrać to mi się słabo robi, ale nieco więcej w defensywie bym wolał.
Mamy w drużynie Legii w chwili obecnej kilku zawodników którzy Eklasę wciągnęli nosem - Vadis, Moulin, Rado, momentami kilku innych. Kluczowe jest nie to czy odejdzie Niko czy Bereś - obu szkoda, ale jak długo Vadis będzie chciał grać u nas, jak długo Rado będzie w formie, jak długo zostanie Moulin.
I na koniec - dziękuję ci Besniku Hasi że przyszedłeś do Legii, dziękuję ci nawet za to że kosztowałeś ten klub niezbyt zamożny kilkaset tysięcy euro odprawy - za Moulina i za Vadis należy ci się drugie tyle. Wydanie na dobry kontrakt dla kilku zawodników podnosi poziom tej drużyny o klasę, mam też wrażenie że i ci słabsi przy nich zyskują i pewność i jakość. Oby właściciele to dostrzegli i zrozumieli że jak chcą sukcesów w Europie to muszą dostarczyć trenerowi jakości, a jakość kosztować musi
Na miłość Boską czy Ty tak masz? z "urzędu"...
Bynajmniej ja w ostatnich wydarzeniach nie widziałem, AŻ tak taktycznie grającej Legii - w grze o coś...Czy to nie daje Ci do myślenia, że owszem w lidze rozpędzają się mając świadomość swojej siły, to w tzw. Europie graja inaczej, czytaj mądrze taktycznie, ze zbilansowaną defensywą. Nie mówię o meczach z BVB czy Madrytem ( tam) - ale ta drużyna także umie zagrać mecz na wynik z przeciwnikiem z półki do której nam jeszcze bardzo daleko.
Ty jako były piłkarz przecież musisz to widzieć ! Piszesz, że widzisz...
Miałeś we krwi taki samozachwyt, który tu zapodajesz? Bawienie się rywalami? Przed tym przestrzegasz? Jeśli tak...
Jeśli widzisz ( ja też) że Aleksandrow defensywnie nie odbiega - to może go przestawić z pewną wizją, bo ja go bynajmniej nie skreślam jak czyni to większość.
To, że niektórzy odejdą jest jasne od początku sezonu jak i to, że niektórzy przyjdą. Stary - martw się o Święta, o choinkę i prezenty od Mikołaja - zostaw tę nutę żylastej retrospekcji. Daj spokój choćby przed Świętami...szukaj pozytywów, tak jak w ostatnich zdaniach.
A już z Życzeniami Świątecznymi - uśmiechnij się , od ilu lat jesteś z Legią aby nie wiedzieć, że zawsze daje sobie radę...
A na nowy Rok - więcej luzu - dalkub- dużo więcej
ps: z założenia o "odszczekaniu nie zapodałem"
Świrek niech "szczeka głośniej"...
Ale oczywiście się nie poddają bo przecież cos się w końcu nie uda, jakiś transfer nie wyjdzie, czegoś nie wygramy i oni wtedy rozprostują plecy i z ledwie skrywanym entuzjazmem obficie polanym sosem troski powiedzą, a nie mówiłem!!!
Mają do tego prawo ale to jakoś się kłóci w moim pojeciu z kibicowaniem. A do tego jest wyjątkowo niekonstruktywne.
"realiści" lubią płakać, bo zawsze mogą mieć wymówkę - nie mówiłem.
Oczywiście nie poddając się do końca, liżąc rany zawsze pojadą sensem - ale...to, tamto, siamto
Ale czy można ludziom zabronić wykładni, że jak słońce świeci - to jest za ciepło, a jak nie świeci- to jest za zimno. Bo jak wiatr wieje- to za bardzo, ale jak nie mocno to dobrze...
Znalazł się taki ? Co dogodził?
Ni ma Go
Ale są tacy co rozumieją że jak jest ciepło to trzeba coś z siebie zdjąć a jak jest zimno to coś na siebie założyć. Zawsze może być tak ze albo kelnerka za stara albo wino za młode, nigdy nie jest dobrze.
Ja jestem zachwycony postawą naszych trenerów, Nawałki i Magiery bo przełamali wreszcie ten wk..jący stereotyp że gra w piłkę polega na tym żeby jej nie stracić. Nie, gra w piłke polega na strzelaniu goli i duma z powodu strzelonego gola jest wielokrotnie większa niż z najbardziej ofiarnego wślizgu wybijającego piłkę spod nóg atakującego. Magiera super ustawił zespół na mecze z RM i BD bo piłkarze przekonali się że mogą strzelać bramki najlepszym zamiast tylko w panice bronić swojej.
Przełamują tą kulawą mentalność powodującą że strach przed porażką jest większy niż chęć wygranej. Ten strach zespołowy ale też indywidualny, powodujący że paraliż nie pozwala zagrać z polotem i efektywnie (bo bez lęku).
Dziennikarze po tych meczach pisali o kompromitacji a kompromitacja to była w pierwszym meczu z BD kiedy nie mogliśmy rozegrać kilku podań bez straty.
"Realiści" wiecznie twierdzą że nie damy rady i wiecznie się o coś obawiają, bo tak są zaprogramowani. Ale zaraz po wygranej przełącza im się wajcha na "obowiązek" wygrywania, zapominając że to jest tylko "bitwa".
Taka postawa powoduje wieczne niezadowolenie.
Ja twierdzę że jesli nauczymy się cenić nie wyłacznie wynik ale również "postawę w obliczu wroga" (tak nazywa się odwaga w czasie bitwy w nomenklaturze wojskowej) to nasi piłkarze częściej będą nas cieszyć swoją grą. Ale na razie dominuje szydera z lękliwością albo hurra optymizm z bezmyślnością. Przy czym ten pierwszy ma być oznaką mądrości i realizmu a to drugie nieposkromionej odwagi i dumy.
Oba są bezmyślne i jałowe.
Ale tak jest w tym (niestety) kraju...tu się nie dowartościowuje pewnych sytuacji dobrych, ba nawet w na miarę sukcesu! W tym kraju się wyśmiewa w imię klikalności internetowej, a stacja wiodąca w przekazie sygnału z LM - jest ( początek) istotą śmiechu w wykonaniu dziennikarzy sportowych. Tych co od lat wyśmiewają głównie Legię z tylko i wyłącznie powodu -gdyż marzy im się "inna: siła...
Napisałem gdzieś niżej, że Legia cierpiąc po 6-0 - cierpiała sama, a po remisie z gwiazdami i po wyrzuceniu z pucharów klubu, w którym jeden koleś( którego Odjidja wysłał do szatni) ma wartość ponad 30.000.000 ojro - mistrz Europy - to
Co warte uwagi - najbardziej tych wcześniej w geście żenującego uśmiechu... Zatem - co to za wartość ? Co podbijasz?
Ale czy? Tak jak piszesz -nauczymy cenić nie tylko wynik, ale i postawę? To znaczy My - tu z Legii - zapewne...ale ta cała reszta tych pożal się Boże wykładowców jednej, jedynej prawdy...?
Stary powiem Ci tak...
Trochę czytam różne przekazy sportowe - teraz uważaj - niejednokrotnie wyłapuję takie "kwiatki", że k...wa krew mnie zalewa.
Ludzie w mediach piszą przekazy z innych przekazów, niekiedy od tych którzy nawet meczu nie widzieli...no cóż budząc się w "kosmosie" zazwyczaj wie się mało...na ogół nie wie się nic...
Taka postawa nie kreuje się wiecznym niezadowoleniem o czym piszesz. Nie, to nie tak ...
CTP - komentator tu C- lkowy dokładnie to ocenił. Istota jest kliknięciem - w artykuł a jego profesjonalizm jest mało ważny.
To w tym przekazie właściwie wszystko sterują ci co to mają deal z reklam, dlatego nierzadko treść jest już mało istotna.
" Ale na razie dominuje szydera z lękliwością albo hurra optymizm z bezmyślnością. Przy czym ten pierwszy ma być oznaką mądrości i realizmu a to drugie nieposkromionej odwagi i dumy."
Więc ten hurra optymizm mamy już przerobiony ( że o bezmyślności nie wspomnę), zostawmy to...
"Przy czym ten pierwszy ma być oznaką mądrości i realizmu a to drugie nieposkromionej odwagi i dumy"
Świetne dobrane litery - bo my taki Naród dumny jesteśmy...
Cały kraj jest podzielony na tych którzy chcą widzieć rozwój i sukcesy i na tych którzy widzą zagrożenia i odczuwają lęk przed nowym. Ci ostatni to zwolennicy "murowania bramki" i heroicznych porażek.
W Legii chyba przebija się inne myślenie. Nie wiem jak to się dzieje że Lech ma wspaniałą akademię a ostatnio przegrywa z nami w CLJ. Coś się musiało zmienić w mysleniu bo juniorzy potrafili rozgrywać świetne mecze w LM z najlepszymi akademiami.
Chyba nie jest to kwestia wyłącznie wyszkolenia technicznego ale raczej sposób myslenia, ten pozbawiony lęku.
Mam wielką nadzieję że bedzie utrzymany.
Martwi tylko to, że w znakomitej większości polskich klubów piłkarze nadający charakter drużynom to obcokrajowcy a my juz zaczynamy wynosić pod niebiosa polską myśl trenerską. Przecież Nawałka czy Magiera to chyba zbyt mało żeby podnieść polski futbol?
Trzeba żeby tysiące trenerów wyznawało podobną filozofię a wtedy będziemy mieli szansę na polskich Odjijów i Moulenów.
O tym,że w kolejnym klubie wierzą w moc Smudy.
Już myślałem,że Franio Smuda odszedł w piłkarski niebyt na zasłużoną emeryturę,a tu znowu on, we własnej osobie, przy Ł3 w roli trenera, dobrze ,że nie naszego
Dziś nie da się kierować zawodnikami metodami wodzowskimi. Ja nie wiem czy to dobrze czy gorzej,ale dziś gracze wymagają upodmiotowienia. Chcą być traktowani jak prawie partnerzy, jak ludzie, którym się tłumaczy. których się przekonuje, z którymi się dyskutuje, ba wysłuchuje podpowiedzi,a nie tylko nakazuje.A Smuda z tym swoim :"Milczeć, ja mówię" jest do tej nowej sytuacji niedostosowany. I żeby nie było,że Frankowi nie życzę powodzenia, bo życzę, a głównie z tego powodu,że jest on sobą i raczej nudno z nim nie będzie.Bo jest to postać nietuzinkowa i na pewno miękkim fiutem zrobiony nie został.
O tym,że Legia powinna dominować w lidze.
Nie musimy udawać skromnych i pokrzywdzonych, aczkolwiek to takie modne i na czasie.Legia nie potrzebuje fałszywego współczucia,że tak nieszczęśliwa jest.Ja wiem,że w Polsce po prostu łatwiej żyć tym, którzy o sobie mówią,że są biedni i przez to poszkodowani niż tym ,którzy promienieją zadowoleniem.A jak jeszcze mają ku temu powody to już tworzy się koalicja gotowych do wdeptania ich w glebę.Nie ma co biczować się po próżnicy, trzeba śmiało, odważnie z należytą skromnością powiedzieć i pokazać wszystkim,że Legia najlepsza jest.Pod każdym względem. Zacznijmy od zawodników.Kilku z nich prezentuje wysoką klasę europejska,że wymienię Pazdana,Odjdiję, Moulina i Radovicza. Wielkim odkryciem stał się Kopczyński.zawodnik ,którego największą zaletą i powodem do satysfakcji jest pełna poświęcenia gra dla drużyny.Jest on niezwykle zdyscyplinowany taktycznie.Nie byłoby wyśmienitej gry Moulina i znakomitej Odjdiji bez niego.Kiedy Moulin wyprowadza piłkę z naszej strefy obrony Kopczyński staje się ryglem przed dwoma środkowymi obrońcami. Gdy akcja dalej się rozwija asekuruje Muolina i w następnej kolejności Odjdiję , a w przypadku straty prze nich piłki natychmiast atakuje tego z rywali, który by mógł zainicjować kontratak.Potrzebny był nam taki zwykły robotnik, taka rzemiecha.A sama nasza drużyna jako całość jest ograna, doświadczona i piłkarsko dojrzała.A do tego dobrze fizycznie przygotowana do sezonu.To ostatnie to zasługa trenera Hasiego za którego czasu zawodnicy nasi wykonali znacznie cięższa pracę niż za trenera Czerczesowa. Tylko,że tamten medialnie umiał to sprzedać,a Hasi nie. Ale również widać zauważalny postęp w tym co nazywamy kulturą gry. To ta kultura jest prawdziwym wykładnikiem klasy i poziomu gry drużyny.To ona plasowała nasz zespół,a jeszcze nadal plasuje inne z naszej ligi poniżej średniej europejskiej.Dziś dostrzec można,że nasza gra jest lepiej zorganizowana,że przestaje być bezmyślna, a staje się celowa,że zawodnicy mają silniejszą samoświadomość swych ról na boisku.W odróżnieniu od reszty drużyn w ESie, których gra oparta jest o zaangażowanie i ekspansywny wysiłek.
W Europie generalnie mniej się biega,a więcej gra.Jesteśmy już bliżej tego modelu,a tym samym coraz bliżej Europy.
O tym,że Warszawa powinna być twierdzą.
Nazwa "Twierdza Warszawa" dobrze brzmi.Ale nie tylko o urodę nazwy idzie,ale o pragmatyzm w podejściu do praktycznej realizacji celu jakim jest zdobywanie Mistrzostwa Polski.W naszej ESie w ostatnich latach do zdobycia Tytułu wystarczało łącznie 70-75 punktów /podziału punktów nie uwzględniam/. Na własnym boisku w 19 meczach /15 runda zasadnicza i 4 dogrywka/ można ich zdobyć 57.Jak by nie liczyć w pozostałych 18 meczach wystarczy uzyskać 15-18 oczek,aby Tytuł był nasz.I to jest jeden wątek w pewnym sensie zasadniczy. A oto inne. Niestety poziom gry większości drużyn jest niski i gra z nimi jakości naszych zawodników, jak i drużyny nie podnosi.W uznanych za silniejsze ligach konkurencja pomiędzy zespołami jest duża i to ona wymusza odpowiednie podejście do meczu i w konsekwencji podnoszenie poziomu.Stawianie jako priorytetu wygrywania w Warszawie być może trochę sztucznie,ale jednak wymusi inne nastawienie mentalne oraz odpowiednią koncentrację.Nie można również nie zauważyć,że naszej drużynie łatwiej się gra , kiedy rywal się cokolwiek otworzy i dużo gorzej kiedy się zamknie.Otóż klasową drużynę poznaje się m.innymi po tym jak prowadzi atak pozycyjny i jak radzi sobie ze skomasowaną obroną.Aby seriami zdobywać Mistrzostwo nasza drużyna musi rozwalić każdą obronę przeciwnika, a aby zaistnieć w Europie nie można grać tylko z kontrataku.A droga do tych celów prowadzi przez Warszawę, a nie np. Madryt czy Dortmund.
O tym,że gra przeciwko nieudolnym rywalom ma swój urok.
Są kibice, których ekscytuje zmiana akcji, sytuacji, jednym słowem niepewność i stałe oczekiwanie w podnieceniu na to co się wydarzy.Ja do nich nie należę.Ja lubię widzieć moją drużynę pewnie grająca i wygrywającą.
Kiedy oglądam jak akcje się zmieniają jak w kalejdoskopie, raz my pod ich bramką, raz oni pod naszą to gdzieś tam odczuwam niepokój,że szala może przechylić się na ich stronę.Ale też tracę pewność siebie, no bo jak oni biorą to znaczy,że my dajemy.Znaczy jesteśmy mocni,ale nie za bardzo.W każdym razie oni respektu nie mają, a nawet jak to tego na boisku nie okazują.Zyskuję spokój kiedy zmuszamy wroga do cofnięcia się, do zagęszczenia szyków obronnych, sporadycznego atakowania i ogólnie widocznego strachu prowokującego błędy.Mnie pasuje jak kontrolujemy mecz, panujemy nad sytuacją, większą część spotkania rozgrywamy na ich połowie i oczywiście pewnego wygrywania. Najbardziej tego ostatniego
W tym miejscu tylko jedna uwaga do rzekomo zbawiennej roli surowego karania chamstwa boiskowego. Karami, nawet najsurowszymi, jeszcze nikt nikogo nie wychował.One tylko niejako wskazują,że taki a taki konkretny czyn jest zabroniony.Ale one nikogo nie nauczą kultury zachowania, przestrzegania norm normalnego współbytowania a zwłaszcza szanowania bliźniego swego kim on by nie był.Bowiem to ostatnie ma związek nie tyle z kultem siły, ile z bezradnością i bojaźnią.Bezrozumną agresją kierują się tylko tchórze i frustraci.Dlatego tak ważne jest poważne traktowanie wychowawczych aspektów sportu.A to zaczyna się od trenera i atmosfery w drużynie. Czasami chcą oni osiągnąć sukces za wszelką cenę.Nie warto jej płacić.
O tym,że w drużynie zaczyna być normalnie.
Można się było obawiać,że dojdzie do czołowego zderzenia postawy trenera Magiery z niektórymi pseudozawodowcami. Zarabiali oni dużo ,a grali jak by łaskę komuś robili,a do tego nie mieli nic wspólnego z tym co się nazywa sportowym trybem życia.Na nich tak po prawdzie nie można było liczyć, nie wiadomo było czy zechcą powalczyć czy odpuszczą.Trener Czerczesow próbował coś z tym zrobić i jak ruski imperiał chciał iść na całość. Wymienić prawie wszystkich i zatrudnić nowych.Przekonywał,że to się opłaci.Nie przekonał.Trener Hasi usiłował wpuścić świeże powietrze z Zachodu.W 2/3 był to eksperyment udany,ale miał on słaby kontakt z zawodnikami i tych co chcieli i tych co mieli gdzieś traktował jednako.Trener Magiera, który jako zawodnik talent miał średni i wszystko co osiągnął zawdzięczał wytężonej pracy i poważnemu traktowaniu zawodu pewnych postaw tolerować nie mógł.Ale też jako jedyny od wielu lat przestał udawać,że wszystko jest w porządku.Na razie restrykcje spotkały Langila i Jodłowca. Ja nie mówię,że inni powinni się zacząć bać,ale moim zdaniem nie zaszkodziłoby.Bowiem zawsze trzeba mieć gdzieś w tyle głowy,że jeżeli zawodnik nie gra na miarę talentu i umiejętności to nie dlatego,że mu rąbek u spódnicy przeszkadza,ale dlatego,że się źle prowadzi.Bo to nie głowa winna,ale wóda, trawka,albo hazard.Albo więc zacznie taki czy ów poważnie traktować obowiązki,albo fora ze dwora.
O tym,że Legia zagrała nie tylko skutecznie,ale przede wszystkim widowiskowo.
Od razu zaznaczę,że jako widz lubię patrzeć na mecz piłkarski jak na efektowne widowisko okraszone indywidualnymi popisami.A kilku naszych graczy ma co pokazać.Mam tez świadomość,że taki przeciwnik jak Górnik Łęczna nie wymusi pełnej koncentracji, solidności i szanowania piłki. Jednak uważam,że nasza drużyna niezależnie od rywala powinna ćwiczyć takie właśnie poważne i odpowiedzialne podejście do meczu.Bo tu nie chodzi tylko o wygranie kolejnego spotkania ligowego,ale też o stałe doskonalenie gry pod kątem rywali w Europie.Jeżeli chcemy mieć jakieś szanse w dwumeczu z Ajaxem to musimy co najmniej dorównać Holendrom organizacją i pewnością gry.Ja nie rozumiem tych, którzy piszą i mówią,że to Legia jest faworytem.Ja tylko przypomnę,że w sezonie 2011/12 graliśmy z PSV Eindhoven, a w sezonie 2014/15 z Ajaxem i wyniki były takie same 1:0 i 3:0 dla rywali.Dwa lata temu jeszcze w grudniu i do polowy stycznia 2015 wydawało się,że Ajax jest w naszym zasięgu. Ale wystarczyło,że złapał wyższą formę fizyczną i było pozamiatane. Teraz my błyszczymy,a oni niespecjalnie,lecz pamiętajmy,że zawodników to oni maja lepszych. U nas do I składu dobija się rezerwowy w średniaku ligi holenderskiej Vitesse, przecież nie z Ajaxu,a z tej drużyny sprzedaje się do Niemiec gracza za 12 mln EURO, kwotę za naszych piłkarzy nieosiągalną.I to czy wyeliminujemy Ajax w ogromnej mierze zależeć będzie nie tylko od formy przeciwnika,ale od tego czy my potrafimy szanować każdą piłkę, grać starannie i precyzyjnie,na wysokim poziomie wydolnościowym,ale przede wszystkim poważnie i rozważnie.Wczorajszy mecz takim poligonem doświadczalnym nie był. I tylko zwycięstwo zawsze cieszy.
"CTP - komentator tu c-Lkowy dokładnie to ocenił. Istota jest kliknięciem - w artykuł a jego profesjonalizm jest mało ważny"
Aleś wybrał autorytet
Akurat CTP o palmę pierwszeństwa w czarnowidztwie walczy z dalkubem i zapewne w laikach (kliknięciach) nie mieliby konkurencji, szczególnie na LN
Aby nie być gołosłownym podam przykład pewnej naszej "polemiki"
niedziela, 21, sierpnia 2016 11:38
CTP
@kibic50
Wydaje mi się, że najlepiej, abyś podyskutował z samym sobą sprzed kilkudziesięciu godzin. Tylko uważaj na to co piszesz, bo tamten kibic50 zaraz nazwie cię paranoikiem.
kibic50
@CTP
możesz jaśniej ?
dalkub
CTP - to się nazywa choroba dwubiegunowa ....
CTP
"Lodu na głowy, mniej demagogi i więcej zaufania do ludzi, którzy swoją wiedzą, doświadczeniem i dokonaniami w biznesie biją nas wszystkich na głowę."
Albo to:
"Na szczęście w klubie są ludzie, którzy zamiast się mądrzyć w necie, ciężko pracują i krok po kroku pną się do góry."
Generalnie, jak tylko ktoś zaczął krytykować działania obecnych właścicieli Legii, to zaraz zaczynałeś swoje ujadanie.
kibic50
@CTP
No i ?
Co się takiego zdarzyło, żeby bić głową w mur, oprócz fatalnej gry na początku sezonu ?
Legia się wali ?
Komornik u bram ?
Tereny w Grodzisku przepadły ?
LM odjechała czy MP już stracone ?
Lodu na głowy
Resime
Legia pod wodzą "beznadziejnych" właścicieli zaliczyła jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy rok w 100letniej historii klubu, a moi "wspaniali" interlokutorzy szczekają pod stołem
Ach, rozumiem! Więc wg Ciebie zatrudnienie Hasiego to był dalekosiężny plan tych "mądrych ludzi w klubie", tak?
A to, że Dmowski na TT założył się o piwo, że Hasi zostanie do końca rundy, to taka akcja marketingowa jednego z klubowych sponsorów?
Zastanawiam się tylko jak wytłumaczyć fakt, że w końcówce Hasiego trybuny były zapełnione ledwie w połowie. Ale to na pewno też był element tego Planu!
W przeciwieństwie do Ciebie próbuję ogarnąć temat całościowo.
Jakoś w życiu tak jest, że wszystko ma swoją przyczynę. Życie, czy podejmowane decyzje nie są zero jedynkowe.
Gdyby nie było Hassiego, to by nie było Vadisa i Moulena.
Teraz sobie odpowiedz na pytanie, co byś wolał ?
Sytuację obecną bez Hassiego, z trzecim miejscem w lidze na koniec roku, za to z LE na wiosnę i z tymi piłkarzami ?
O odsyłaniu Vadisa do Ruchu, Rzeżnika w kosmos czy wyśmiewanie sprowadzenia Rado z litości pominę.
Ps
Kto to jest Dmowski ?
Całościowo, to klub dał, za przeproszeniem, dupy. Na szczęście stosunkowo szybko się w tym zorientowali, w czym kibice mieli również swój niebagatelny udział głosując nogami.
A jeśli chodzi o Vadisa, to my nie wiemy, jakich piłkarzy sprowadziłby Czerczesow, gdyby został, więc to już jest z Twojej strony klasyczna "gdybologia stosowana". Wierz mi, takich piłkarzy jak Odidja w Europie trochę jest.
A Dmowski, to pracownik klubu zajmujący się kontaktem z mediami, zdaje się, w randze dyrektora. Dziwne, że o nim nie słyszałeś, bo był czas, gdy prawie codziennie organizował briefingi dla prasy.
"A jeśli chodzi o Vadisa, to my nie wiemy, jakich piłkarzy sprowadziłby Czerczesow, gdyby został, więc to już jest z Twojej strony klasyczna "gdybologia stosowana"
Vadis jest faktem, a kogo sprowadziłby Czerczesow gdybologią.
Wszystko Ci się popieprzyło
zostaw nie warto. Facet walił w drużynę w sierpniu jak w bęben nic w necie nie ginie, ale stać go tylko na przytoczenie kawałka dyskusji, którą swoim wpisem sprokurował. Szkoda gadać.....
Proponuję przeczytać akapit Zbyszka o graniu ze słabym przeciwnikiem. Za moich czasów nazywano taką grę futbolem radosnym.
Zawodnicy typu Piesio, Śpiączka czy Pitry dochodzili do dobrych sytuacji bramkowych - warto zdjąć różowe okulary, zobaczyć na odległości pomiędzy zawodnikami przy naszej grze obronnej i czy to było idealne. Z Górnikiem Łęczna wygramy kryjąc na radar i dopuszczając do 3-4 sytuacji bramkowych, z innymi lepszymi będzie trudniej
Wreszcie się zgadzamy
"warto zdjąć różowe okulary, zobaczyć na odległości pomiędzy zawodnikami przy naszej grze obronnej"
Nie, no to, to chyba zauważył każdy, kto uważnie ogląda mecze Legii. Moim zdaniem, na taki obraz naszej gry ma wpływ kilka czynników. Po pierwsze, tak się dzieje zazwyczaj, gdy prowadzimy więcej niż jedną bramką - następuje naturalnie rozluźnienie a przeciwnik, z kolei, zaczyna angażować większą liczbę piłkarzy do ataków na naszą bramkę. Po drugie, wynika to też z braku doświadczenia naszych pomocników. Zarówno Kopczyński jak i Moulin zachowują się dość biernie, gdy przeciwnik posiada piłkę zostawiając zbyt dużo miejsca pomocnikom rywala na naszej połowie, przez co bardzo dużo prostopadłych podań trafia do adresatów. A jeśli piłka już powędruje na nasz 30 metr, to obydwaj bardzo często cofają się aż na linię pola karnego przez co bardzo utrudniają grę naszym stoperom. Za taką grę winę ponosi również nasza formacja ofensywna, która dość sporadycznie angażuje się w pressing oraz grę obronną zostawiając naszych pomocników samych przeciwko często dwukrotnej przewadze przeciwnika. To (czyli zachowanie naszych DM), moim zdaniem, jest zdecydowanie do poprawienia w przerwie zimowej. Ja nawet byłbym zwolennikiem sprowadzenia jakiegoś doświadczonego grajka na pozycję nr "6".
To też nie jest tak, że my nagle zapomnieliśmy taktyki z czasów trenera Stanisława. Są momenty w meczach, gdzie potrafimy zmusić przeciwnika do wycofania piłki do ich bramkarza. Ale dzieje się to bardzo rzadko i w takim układzie personalnym chyba nie za bardzo jest sens, bo jeśli bramkarz rywala wykopie piłkę na naszą połowę, to tam u nas nie za bardzo jest komu tę piłkę odzyskać. W ostatnim meczu najwięcej tych górnych piłek wygrał chyba Odidja, z kolei Kopa i Thibault nie wiem, czy wygrali chociaż jedną. A po drugie, wydaje mi się, że chyba bardziej nam się opłaca wpuścić rywala na naszą połowę i oszczędzić siły naszej formacji ofensywnej niż tracić je na żelazny pressing. Na razie taka gra nam "żre" a, przynajmniej w naszej lidze, nasi obrońcy doskonale sobie radzą z atakami przeciwnika.
Im wyżej prowadzimy tym bardziej potwierdzamy fakt że nie skupiamy się na obronie. Ten radosny futbol ze strzelaniem bramek jest okropny, gryzie oczy piłkarskich estetów nierównymi odległosciami miedzy zawodnikami w obronie. Tak się nie powinno grać, przede wszystkim dyscyplina, równe odległości, geometryczne figury ustawień płynnie zmieniane w czasie gry.
Być może ja jestem zbyt słabym znawcom tych zaawansowanych załozeń taktycznych i dlatego wolę ogladać strzelanie bramek i spontaniczne wymiany piłek zawodników grających z polotem.
No cóż chłopaki są koneserami, nie wiem w której lidze grał dalklub ale pewnie to estetyka tamtych rozgrywek ukształtowała jego wyrafinowane wymagania. Powinien wrócić do korzeni.
Tak sobie czytam i się zastanawiam jak bardzo różni się kibicowanie.
Tak już mam, że lubię ludzi serdecznych w kibicowaniu a nie tych, którzy łyżkę dziekciu sami dodają. Pewnie ważni są i Ci i Tamci...tylko
Każdy mecz można rozpisać na tzw.błędy- wtedy panie dalkub tych błędów w rozpisce nawet ich wiele w jakimś sensie przestaje się liczyć . Zwyczajnie ich suma przy wyniku 5-0 nie przyniosła ( jak rozumiem Twej wartości) oraz nie miała swoistego znaczenia biorąc pod uwagę wynik. Czyli Wy panowie skracając - się cieszycie, ale w ocenie meczu macie takie przełożenie, że ....uwaga!
Że gdyby oni ( przeciwnicy) byli bardziej rzetelni...( swoją drogą - może ktoś im tam na placu na to nie pozwolił) ale...nawet gdyby byli - to ...
cholera znów mam problem...
Tej Waszej odmiennej retrospekcji daje ( uznaniowo) powiedzmy dwie bramki, a tam nawet trzy
Istota pewnych negatywów jest w tym kraju bardzo widoczna, lubimy "dojebać" mimo wszystko, lubimy krytykować za wszystko i wszędzie.
I słowo - mimo wszystko- jest tu kluczem!
Ponieważ -( no tak
Bo ! przecież dali sobie strzelić bramkę. Więc oceniając wybory, które tak bardzo lubicie - zacznijcie się w tych ocenach oceniać co jest co...
Czytając dużo, wszystkie przekazy medialne zaczynam się zastanawiać nad pewnym faktem. Otóż niektórzy tu piszący są za!
ale nie do końca jakby sobie ( nie wiem) - wymarzyli ideał. Więc mając możliwość odniesienia prują się utyskiwaniem w imię swojej szyderczej "wiedzy"...
Zasadnicze pytanie brzmi - czy to jeszcze jest kibicowanie?
Czy ( no cóż) coś innego...
Wierz mi, że poziom moich emocji podczas oglądania meczów Legii w naszej skopanej wcale nie jest mniejszy niż Twój. Radość ze strzelonych bramek też nie mniejsza, co może potwierdzić moja szanowna małżonka i córka.
Przywołujesz mecz ze Sportingiem. Słusznie, tylko że w tamtym meczu zaangażowaliśmy w destrukcję dosłownie cały zespół, nawet Prijovica. Stąd mieliśmy stosunkowo niewiele sytuacji pod bramką przeciwnika a tak właściwie, to mieliśmy chyba dopiero w końcówce, gdy graliśmy w przewadze a Portugalczycy rzucili wszystkie siły na strzelenie wyrównującej bramki.
Faktem jest, że jeśli istnieje Opatrzność, to w tym roku patrzy na Legię wyjątkowo łaskawym okiem. Fajnie byłoby przygotować się na mniej łaskawe spojrzenie niebios. Ot, tak na wszelki wypadek.
Wiesz co? Nie potrafię zostawić Twoich zdań bez odniesienia.
Gdzieś na górze zwarta jest puenta jak postrzegać pewne sprawy i jak się do nich odnosić. Pewnie twórcy tego portalu -
Zostawmy na chwilę udział Naszych małżonek, które
Teraz strzeliłem
Ależ pewnie, że nie jest tak aby lepiej być nie mogło.To oczywiste.
Nie wchodząc w szczegóły wszelkie krytyczne uwagi mają sens - ogromny. Bo każdy z Nas chyba pochyla się nad popełnionymi błędami. które ( masz rację) bywają.
Jednak nawet największe błędy zawsze są przykrywane wynikiem.
Innymi słowy - być może ( ? ) nie są aż tak istotne w pomeczowej analizie uznane jako - mocne. Mam wrażenie, że oprócz sentencji globalnego ataku w kreacji gry, którym przykrywamy na tą chwilę wszystkie drużyny w lidze, jednak pewne błędy nie zostaną pominięte w analizach. Taka rola trenera- podtrzymać sens, nie stopując wózka- który ( wiemy) śpiewa nawet jest nowy...bo wszyscy boją się że się rozpadnie.
I Ok
To pewna analiza pomijając zwyczajne "lizanie się po dupach" jest też przedmiotem analizy - nazwijmy to - sztabu trenerskiego. I na tą chwilę- nie możemy zestawiać trenerskiego układu bycia - nazwę to "wszechwiedzącym" - nie ten sens i nie ten akces!
Magiera w swoje ręce dostał - pewien specyficzny twór, składający się z wielu - nazwijmy to - "nieprzewidywalnych sytuacji"...Chyba nie będę jedynym, który zastanawiał się pytaniem- "Jak to?"
No pewnie, są przed nami wycieczki treningowe do ciepłych krajów.
One- te wycieczki są też naznaczone - mówiąc kolokwialnie - tym co na ręku - mieć będziemy...czyli ! Czym dysponować będziemy mogli. I tu zaistnieje pytanie.wobec ( ewentualności) tego co się wydarzy. Czy ? wszelka teoria pójdzie w stronę - tak wiem - taktycznej obrony ,czy pójdziemy drogą wygrywania zdobywając bramki.
Wiesz- mieliśmy tu różnych trenerów, bardziej lub mniej znanych itd. wiemy o co chodzi...
Na koniec- ja tego nie wiem , jak ułoży się wiosna -przecież nikt tego nie wie. Ale jeśli miałbym się pokusić o refleksję - to bardzo się cieszę, że pewna legijna tradycja zachowana została. Bo tu i teraz nie ma pewnych kwestii z "obroną zegarka" czy ważności pewnych proporczyków...
Tu Jest Legia - i tego się trzymajmy !
Chwalony tutaj i słusznie trener Magiera po każdym meczu powtarza że widzi jak duzo pracy przed nim, bo on też a może przede wszystkim on widzi błędy jakie jego zawodnicy popełniają w trakcie gry. Ja wiem że łatwo się podniecić zwycięstwem 5:0 - napisać jak to czyni najlepszy kibic - było super wspaniale rewelacyjnie - totalnie bez jakiejkolwiek refleksji i odniesienia do tego z kim Legia grała, jakie były plusy a jakie minusy w jej grze, gdzie mamy obecnie duzo jakości a gdzie tej jakości brakuje, kto w formie jest a kto nie. Ja oprócz tego że jestem bardzo szczęśliwy ze zwycięstwa, to patrzę na mecz całościowo i z całym szacunkiem wielkie podniecanie się tym że Odijdja Rado i Niko potrafią rozmontować obronę Górnika Łęczna pozostawiam dzieciakom i mietkom podnietkom, bo z tak słabą drużyną jak Łęczna rozegramy w ciągu roku może jeszcze z 2-3 mecze. Jednocześnie jeżeli drużyna tej klasy tworzy sobie sytuacje bramkowe i to całkiem klarowne i wcale nie wtedy kiedy było 3,4 zero a wcześniej, jeżeli potrafi operować piłką na naszej połowie, a krycie jest powiedzmy sobie średnie, jeżeli na bokach często za włączającym się obrońca nie nadąża skrzydłowy to mi się to w grze nie podoba i podobać nie będzie. Ktoś tu pisał że przede wszystkim w takich meczach trzeba mieć kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi a momentami tego nie było. Podobnie jak nie było w meczu z Płockiem, podobnie jak we fragmentach meczu z Piastem itd.
Legia jak ma być coraz lepsza i coraz lepiej grać w Europie to takie mecze w lidze polskiej ze słabeuszami musi potrafić szybko i bezboleśnie zabić - ma taką przewagę potencjału ludzkiego, że ją zwyczajnie na to stać. Pewne schematy i zachowania muszą funkcjonować bez względu na to czy gra się ze Sportingiem czy gra się z Łęczną - to zwyczajnie wchodzi w krew, jest elementem uczenia się pewnych zachowań - na dłuższą metę to ma procentować i moja obawa jest taka, że granie letnie w defensywie w lidze nie pomoże później w Europie, a mnie wygrywanie 5:0 czy 7:1 czy 4:0 z Łęczną czy innym Płockiem interesuje średnio - to są tylko drobne przeszkody na drodze do celu, a nie wydarzenia same w sobie.
I na koniec - życzę wszystkim Wesołych Świąt i Szczęsliwego Nowego Roku, apelując do tego aby nasza tutaj polemika skupiała się na ocenie wydarzeń boiskowych a nie tego czy ktoś ma ochotę pokrytykować czy za mało chwali - ja chętnie przeczytam jakiś tekst (podobny do tekstu Zbyszka, z którym też się czasem nie zgadzam) do którego będzie można się odnieść, a nie tekst w stylu - dalkub znowu narzeka, nic mu się nie podoba, malkontent - może ktoś z Was odniesie się do tego merytorycznie - czy uważa że gra Legii w defensywie była dobra średnia czy słaba
Nie dopisałeś jednego, ale bardzo ważnego punktu : czyli zgadnij
Się
Widzisz dalkubie problem nie leży w tym co opisałeś bo to do czego się odnosisz nie ma możliwości pewnego rodzaju pomiarów, zbadania czy idąc dalej - nazwania.
To bardzo z jednej strony delikatna wykładnia emocjonalności, którą można nazwać kibicowaniem, zaś z drugiej także próbami oceniania. A dlaczego oceniania? co notabene robisz zawsze. Otóż jako były piłkarz widzisz pewne zaistniałe na boisku rzeczy pod innym kontem. I aby jasne było ja Ci tego 'modelu" postrzegania nie odbieram, ba - sam się łapię w te sidła kiedy pisze o siatkarzach.
Tylko musisz wiedzieć, że wielu tu piszących nie ma "Twojego oka" postrzegania bardzo specyficznego, ukierunkowanego np: jak przemieszczają się linie defensywne w kreacji zadań obronnych. Większość Ludzi wodzi oczyma za piłką i cieszy się, że ta wpada do bramki przeciwników. I uwierz mi - są rozradowani emocjami bez chłodnych analiz poruszania się piłkarza X czy Y, w takich czy innych sytuacjach. Załóżmy na tą chwilę przywołany mecz z Łęczną. W statystykach meczowych utrwalona jest liczba 5 !
Strzałów celnych - 5 , wynik 5:0...o tym mówią systemy ogólnie znane w świecie piłki. Co to znaczy- ano to, że bramkowa akcja Legii była wykorzystana w 100% realizacji. Oczywiście idąc Twoją metodą analizy można z całą mocą wprowadzać elementy złej gry w obronie. Pewnie, że pewnie - tylko jak to się ma do wyniku. Przecież w ligach, które biją nas okrutnie mecze kończą się wynikami, a skoro drużyna przegrywa to bilans ich błędów jest znaczący.To się tyczy Barcelony, Realu, czy PSG, BVB itd...
Teraz Cię zaskoczę...znaczy mam nadzieję
Twoja małżonka w obawie o Ciebie była zdenerwowana tym co się z Tobą stało...i o ile to zabawna historia to z drugiej strony też dająca do myślenia- w sensie oglądania meczów. Musiałeś wtedy "wyjść" ze swojej skóry...nawet cały dom to zauważył
Tak na koniec, z najlepszymi Życzeniami Świąt udanych i Zdrowych
wlej choćby naparstek emocji a będziemy ( tak myślę) gawędzić o Legii - nawet o jej grze obronnej.
pozdrawiam Zgred
Po pierwsze wszystko należy umieścic w pewnym kontekscie, czyli jaki poziom prezentują nasi piłkarze. I nie chodzi tylko o to że są słabsi piłkarsko ale równiez słabsi mentalnie, niezdolni do koncentracji i gry na równym poziomie w wiekszości meczów.
W moim głebokim przekonaniu na ogromne ceny topowych piłkarzy składaja się nie tylko umiejetności piłkarskie ale również cechy wolicjonalne czyli umiejetność zaangazowania w wiekszości meczów w sezonie a nie tylo w kilku lub kilkunastu. Taki Real, Barcelona, Bayern, MC, MU czy inne "muszą" wygrywać w kazdym meczu a więc potrzebują zawodników skocentrowanych w każdym meczu a jednak nawet im sie to nie udaje.
Dlaczego? Bo grają ludzie, istoty złozonei ze swoimi słabościami, nawet jak zarabiają po 20mln/mies.
My mamy inny materiał ludzki. Nasze gwiazdy z jakichś powodów nie aspirują do gry na najwyzszym poziomie mimo ze technicznie nie wygladali źle na tle silnych przeciwników. Dlaczego tak jest? Być może mentalnie nie dają rady, być może nie potrafią utrzymać woli walki i koncentracji w wystarczającej liczbie meczów?
Można oczywiście ich dołować z tego powodu albo można chwalić za udane mecze. Ja uważam że bardziej konstruktywne jest chwalenie.
Mam zdolnych synów ale nie tytanów pracy więc miałem do wyboru dwie metody, albo chwalić za sukcesy albo ganić za porazki. Ponieważ wiedziałem że żebym pękł to nie będą mieć samych szóstek to zaproponowałem żeby sie skoncentrowali na przedmiotach które są im potrzebne w dalszym studiowaniu a więc padło na języki i przedmioty ścisłe.
dzięki temu oni osiagneli sukcesy, nabrali wiary we własne siły a nie byli zdołowani tym że z geografii maja 3 lub 2.
Wymaganie perfekcjonizmu wszędzie i zawsze jest jałowe bo nie do zrealizowania. Mozna się oczywiście czepiać ale po co? Czy w przypadku Legii zmieni to braki fundamentalne u zawodników? Nie, człowiek może czasem wznieść się ponad swoje ograniczenia (a czasem trwale przesunąć ich granice) jak jest przekonany o swojej wartości jak jest wyjątkowo zmotywowany.
Poniewaz trudno przypuszczać że Wisła Płock czy Piast motywują naszych piłkarzy a szczególnie po meczach z RM, BD czy SL które na pewno były wyczerpujące nie tylko fizycznie ale i mentalnie, a jednocześnie bazowy poziom (ten najniższy) motywacji nie jest wybitny to pojawiają się na boisku zaniechania, odpuszczania. Ale jednocześnie jest chęć strzelania i grania do przodu, bo się w tym rozsmakowali, bo im idzie i cieszy.
I teraz pojawiają się ludzie którzy zawsze widzą szklankę do połowy pustą, zapominając że jeszcze kilka lat temu drżeliśmy przed meczami z Lechem i wątpiliśmy w MP.
Kompletnie wyrwane z kontekstu i jałowe narzekanie. idziemy do góry.potykając się ale i tak jestesmy już innym klubem (nie tylko drużyną)i wytykanie każdego błedu uważam za jałowe nie tylko z punktu widzenia klubu ale w ogóle ludzkiego. Jest jałowe.
Wiesz co, ja aż tak nie krytykowałbym naszych piłkarzy z mecz z Łęczną. Ten mecz można podzielić na dwa etapy: do momentu strzelenia trzeciej bramki i potem. Praktycznie wszystkie sytuacje Górnika z tego pierwszego okresu wzięły się z naszych indywidualnych błędów przy wyprowadzaniu piłki z naszej połowy. Ot, choćby ta setka, którą miał na nodze Piesio wzięła się z nieporozumienia Pazdana z bodajże, Kopczyńskim. To są błędy, które w przyszłości jak najbardziej da się wyeliminować. Pamiętajmy o tym, że Kopa tych meczów w składzie wyjściowym ma raptem 12 i z każdym następnym meczem powinno być tych błędów coraz mniej.
Natomiast to, co się działo po 3 bramce, to już niestety choroba większości zespołów na świecie: rozluźnienie i czekanie na gwizdek końcowy. Ja jestem bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o wyeliminowanie tego w Legii, w obecnym układzie personalnym. Brakuje nam trochę z tyłu takich piłkarzy jak Ivica, którzy są w stanie poukładać to wszystko na boisku.
Szanowny dalkubie, nie wiem czy, kiedy i ile grałeś w piłkę, ale zapewniam Cię, że na boisku widzisz dokładnie tyle samo, ile tu piszący.
Jak sądzę wszyscy widzimy u piłkarzy te same braki co Ty, niedoskonałości taktyczne, czy braki utrzymania koncentracji, o której napisał rozbawiony
W mojej ocenie różnica między nami głównie polega na tym, że my potrafimy się cieszyć i naszym radościom dawać upust po zwycięstwach, których w obecnym roku było naprawdę sporo, bo pewnie się zgodzimy, że był to chyba najlepszy rok w 100 letniej historii klubu.
Większość z nas (tak myślę) wykorzystuje ten portal głównie do dawania upustu emocjom, stąd po porażkach tyle żalu i żółci. Na złą grę, słabe przygotowanie fizyczne czy niepełne zaangażowanie piłkarzy, jednak z jakiegoś powodu staramy się nie oceniać poszczególnych jednostek, z czego Ty zrobiłeś sens pisania.
Dzięki Twoim "merytorycznym" postom mogliśmy się dowiedzieć, że Rzeźnik powinien zawiesić buty na kołku, że Bereszyński słusznie był pomijany w składzie, że z Pazdana nigdy nie będzie piłkarza na miarę reprezentacji a nasi włodarze są tak beznadziejni, że powinni jak najszybciej odejść z klubu, bo nic dobrego z tego nie będzie.
Wybacz więc drogi kibicu, ale Twoje komentarze, choć zapewne w Twoim mniemaniu niezwykle merytoryczne, są zwyczajnie jałowe, a krytyka zespołu, który z uśmiechem na ustach, co mogliśmy zauważyć w przekazie telewizyjnym pokonuje rywala, z którym ostatnio przegrał, 5:0 jest śmieszne.
Pozwól zatem, abyśmy mogli się cieszyć po zwycięstwach i wkurzać po porażkach, bo taka jest dola kibica
Edit.
Też Ci życzę zdrowych i wesołych świąt oraz mniejszych wolnych stref miedzy formacjami na wiosnę
Kibic to jest takie emocjonalne zwierzę, kiedy jest dobrze to się cieszy, kiedy jest źle to się wkur...ia. Na tym to polega, każdy z was o tym wie i tyle, nie ma co bić piany.
Wracając do najbliższych wydarzeń to ja czekam na godnego zastępce Nikolica, gościa który będzie potrafił pod bramką rywala wyłączyć emocje i z zimną krwia ładować bramke za bramka, tylko tyle