A+ A A-

Legia - ŁKS 3-0: Mocne uderzenie

Sezon 2023/24 rozpoczęty! W pierwszym meczu Legia zmierzyła się u siebie z ŁKS-em i nie dała beniaminkowi żadnych szans, wygrywając pewnie 3:0. Bohaterem meczu został Pekhart, który trzykrotnie pokonał bramkarza gości.

 

Trener Runjaić dokonał tylko jednej zmiany w porównaniu z meczem o superpuchar w Częstochowie. W linii obrony zadebiutował Pankov. Skład Legii wyglądał następująco: Tobiasz – Pankov, Augustyniak, Ribeiro – Wszołek, Slisz, Elitim, Kun – Josué, Pekhart, Muçi. Goście rozpoczęli w składzie: Bobek – Dankowski, Monsalve, Marciniak, Głowacki – Pirulo, Ramírez, Mokrzycki, Hoti, Szeliga – Tejan.

Początek mecz był wyrównany. Legia nie forsowała tempa, a goście grali z dużą uwagą w defensywie. Po około kwadransie nasza drużyna zaczęła osiągać przewagę. W 19. minucie Pekhart oddał strzał głową po dośrodkowaniu z prawej strony boiska. Bobek wybił piłkę na rzut rożny. W 24. minucie Bobek odbił strzał Josué z rzut wolnego. W 25. minucie bramkarz gości nie miał już nic do powiedzenia. Piłka wędrowała między legionistami jak po sznurku, Wszołek płasko dośrodkował, a Pekhart mocnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Było 1:0. W 32. minucie Hoti zablokował ręką zagranie Elitima w polu karnym i sędzia Arys po analizie VAR podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Josué, uderzył w róg, ale Bobek popisał się dobrą interwencją i odbił piłkę. W 44. minucie Josué huknął zza pola karnego, jednak uderzenie Portugalczyka było niecelne.

Do przerwy było 1:0. Legia miała przewagę i prowadziła zasłużenie, choć tempo meczu nie było oszałamiające.

Drugą połowę Legia rozpoczęła bez zmian. W 48. minucie Bobek złapał piłkę po płaskim strzale Kuna, a za chwilę strzał Elitima minął bramkę gości. W 51. minucie goście zgubili wysoko ustawioną obronę Legii. Tejan ruszył na bramkę, na szczęście w sytuacji sam na sam uderzył minimalnie nieprecyzyjnie. Piłka odbiła się od słupka i wyszła w pole. W 53. minucie Kun odebrał piłkę rywalowi w narożniku boiska, dośrodkował do Wszołka, ten oddał strzał głową, ale Bobek znów dobrze interweniował. Za chwilę Tobiasz złapał mocny strzał Szeligi. W 56. minucie Legia podwyższyła prowadzenie. Po dośrodkowaniu Kuna Wszołek zgrał piłkę głową, a Pekhart z najbliższej odległości wbił piłkę do bramki. W 59. minucie Pekhart nie zdołał trafić do bramki po rajdzie i płaskim dośrodkowaniu Muçiego. W 60. minucie boisko opuścił Elitim, którego zastąpił Gual. Josué cofnął się do środka pola. W 68. minucie Slisz przejął piłkę w środku pola, ruszył w stronę bramki gości i podał do Pekharta, który uderzył potężnie i było już 3:0. W 73. minucie Rosołek i Çelhaka zmienili Muçiego i Josué. W 80. minucie Bobek obronił strzał Guala. W 81. minucie Kramer i Rejczyk zastąpili Pekharta i Slisza. Wynik meczu nie uległ już zmianie.

Na pierwszy mecz sezonu wykupione zostały wszystkie bilety i to pokazuje skalę oczekiwań względem tego sezonu. Inauguracja wypadła na miarę tych oczekiwań, ale skala trudności będzie tylko rosła. W najbliższy czwartek Legię czeka rozpoczęcie rywalizacji w europejskich pucharach i mecz w odległym Kazachstanie.

Dyskusja (4)
1sobota, 22, lipiec 2023 00:00
Senator
To prawda ze schody dopiero się zaczną , ale jak Czarek Kucharski pisze, akcje z polotem to serce moje się raduje . W ubiegłym sezonie ja polotu w grze Legii nie widziałem .
2sobota, 22, lipiec 2023 11:24
CTP
Obserwując kibicowskie reminiscencje po tym meczu, to widać przede wszystkim wielkie niedowierzanie: niby to Legia a zachowuje się jak nie Legia. Mecze z beniaminkami w ostatnich sezonach wybitnie nam nie leżały, że tylko przypomnę lanie od Radomiaka sprzed 2 lat. Nowe koszulki wyprzedane, stadion na inaugurację wypełniony po brzegi, transfery wydają się być bardzo trafione, no i gładkie 3:0 na rozpoczęcie sezonu. Legia, jak nie Legia. Ostatni raz tak było chyba za Urbana w sezonie 2012/2013. Warto przypomnieć, że tamta kadra osiągnęła swoje apogeum awansując do fazy grupowej LM i miejmy nadzieję, że właśnie obserwujemy kolejny początek czegoś wielkiego. Miejmy też nadzieję, że unikniemy błędów, jakie wtedy popełniono i na LM poczekamy trochę krócej, niż 4 lata.
Jeśli chodzi o sam mecz, to na wyróżnienie zasługuje nasza formacja defensywna. Po I połowie po stronie ŁKS, na pozycji "strzały" widniała liczba 0 a w całym meczu rywale mieli tylko tę jedną sytuację, gdy Augustyniak trochę się zapędził do przodu a Pankov nie upilnował napastnika łodzian. Swoją drogą, w obliczu odejścia Nawrockiego, jeśli i Rose odejdzie, to przydałoby się rozejrzeć za kolejnym stoperem.
Man of the match, to oczywiście Perkhart. Zabawne, że po sparingach większość kibiców obstawiała parę Gual+Kramer jako wyjściową, a tutaj pan Tomasz zrobił wszystkim psikusa. Smile Ale, obserwując grę Guala, to mnie się osobiście wydaje, że temu piłkarzowi wybitnie nie pasuje rola jokera. Gra bardzo chaotycznie i traci dużo piłek, tak jakby na siłę chciał pokazać swoją przydatność do drużyny. Wydaje mi się, że w LKE i w PP, to na niego powinien stawiać Kostja.
Patryk Kun: większość kibiców (w tym i ja) z dużą obawą przyjęła ten transfer. Wydawało mi się, że to będzie drugi Pich, czy Baku, czyli dużo wiatru i mało efektów. W sparingach był mocno zagubiony i kompletnie nierozumiejący się z resztą zespołu. A tutaj bardzo miła niespodzianka - świetnie sobie radził na tej lewej stronie, piłka mu absolutnie nie przeszkadzała i zaliczył asystę II stopnia przy drugiej bramce.
Minusy: Josue. Mimo asysty II stopnia przy pierwszej bramce, to ta nowa pozycja sprawia mu wiele trudności. Ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł zważywszy na jego wiek. Ewidentnie zagubił pewność siebie, co być może miało też wpływ na tego karnego - strzał był nawet precyzyjny ale zdecydowanie zbyt słaby.
Słabo, moim zdaniem, zagrał też Muci. Moja ocena byłaby wyższa, gdyby więcej grał dla zespołu a mniej egoistycznie.
Reasumując, wiele wskazuje na to, że na Ł3 w końcu zawitała normalność. Coś, czego nie są w stanie pojąć wszelkiej maści "janusze biznesu", że sukces odnosi się nie dzięki pieniądzom i układom a przede wszystkim dzięki ludziom, których się zatrudnia.
3sobota, 22, lipiec 2023 11:56
Zbyszek
Kiedyś czytając pamiętniki znanego pisarza , na jego wspomnienia ,że po śmierci swego kota utracił wenę twórczą - uśmiechnąłem się z przekąsem.Teraz kiedy mój ukochany kotek zmarł , nie jest mi do śmiechu, a wręcz odwrotnie - okrutna trauma mnie dopadła.
Z tego powodu ograniczę refleksje do tych bezpośrednio z wczoraj rozegranym spotkaniem związanych.

Nareszcie Legia zaczyna prowadzić sensowną, przemyślaną, choć jeszcze nie końca konsekwentną politykę transferową, polegającą na systematycznym wzmacnianiu zespołu, także przez posiadanie dwóch prawie równorzędnych graczy na każdą pozycję. Proces ten zaczął się w odróżnieniu od wielu poprzednich lat przed okresem przygotowawczym ,ale moim zdaniem jeszcze nie może być zakończony, bowiem brakuje zmienników dla wahadłowych, przede wszystkim dla Kuna oraz środkowego obrońcy.Tym bardziej,że Nawrocki dostał zgodę na transfer z minimalną kwota 5 mln Euro i jego odejście jest raczej przesądzone.
Mając zaufanie do rzetelności trenera Runjaicza ,że wystawia on najlepszych to musimy przyznać,że transfery były udane, gdyż w wyjściowej jedenastce zagrali wczoraj : Kun, Elitim oraz Pankov, zaś Gual wszedł jako zmiennik Muciego.Najkorzystniej zaprezentował się Kun,który biegał po skrzydełku jak niezawodna maszyna. Elitimowi, który jest dobrym technikiem i taktykiem, trochę brakuje intensywności ,a także jeszcze nie nawykł do siłowej gry , bowiem po każdy ostrym starciu chował się w skorupie tak jak by chciał wylizać rany. Serbowi z kolei nieco brak dynamiki, gdyż po każdym mocniejszym sprincie z trudnością łapał oddech.Natomiast Gualowi trener musi znaleźć metodą prób i błędów miejsce na boisku, ponieważ to co grał w Jadze w Legii jest nie do odtworzenia.

Mając do dyspozycji dość szeroką i mocną kadrę trener Runjaicz nie doskonali ustawienia gry z trójką obrońców ,ale dość radykalnie zmienia organizację gry w tym systemie, przede wszystkim w środku pola. W ustawieniu 3-4-2-1 widać ,że w czwórce z dwoma wahadłowymi mamy do czynienia z dwoma defensywnymi pomocnikami ( a nie jednym) , obdarzonych przemiennymi zadaniami asekuracji ofensywnych pomocników oraz bycia stacjami przekaźnikowymi w ataku pozycyjnym . Te zadania asekuracji zostały ściśle powiązane z tym,że Legia zmieniła organizację z gry na jednego rozgrywającego ( Josue) na dwóch równorzędnych ( + Muci). Obaj grają albo równolegle do siebie , a wówczas Josue sytuuje się po prawej stronie ( gra na odwrotną nogę) ,a Muci po lewej, lub też ustawieni są schodkowo : Josue niżej ,a Muci wyżej. Takie zorganizowanie prezentowało się korzystniej przy grze wertykalnej w środkowych rejonach boiska , a nieco słabiej funkcjonowało w obszarze współpracy z wahadłowymi w bocznych sektorach.

Wczorajszy mecz był kolejnym ( mecze towarzyskie i o SP), w którym Legia nie traci bramki.Oczywiście gra na tzw. "zero z tyłu" nie może być celem gry,ale aby zdobyć o jedną bramkę więcej ,to najczęściej trzeba stracić o jedną bramkę mniej. Nie rozpisując się na czym polegają działania zawodników o obronie, bo sporo się na ten temat już wypisałem,to o skuteczności obrony decyduje nie tylko wiedza, znajomość technik obronnych,ustawienie, zgranie itd, ale przede wszystkim ich praktyczne zastosowanie czyli wykonanie.Generalnie to wykonanie sprowadza się do tego, aby obrońca w swym działaniu był bardziej zdecydowany od napastnika, bardziej agresywny, silniejszy , szybszy. Czyli aby nie czekał , tylko natychmiast atakował. Jeszcze te naście lat temu można było podzielić "obrońców" na tych co wyprzedzali, na tych co atakowali natychmiast po przyjęciu piłki i na tych co robili to dopiero jak rywal piłkę opanował.We współczesnym futbolu czas reakcji musiał ulec wyraźnemu skróceniu i obrońca nie ma na co czekać, bo może nie doczekać. I nasi obrońcy tej metody się uczą i trzeba przyznać z coraz lepszym efektem. Np. czerwona kartka dla Ribeiro w finale PP to wynik tego "uczenia się" . Do tego sposobu nie pasuje Rose i moim zdaniem powinien poszukać sobie innego klubu.Natomiast bardzo dobrze odnalazł się w nim Augustyniak, którego doświadczenia w odbieraniu piłek jako defensywnemu pomocnikowi okazały się wielce przydatne.

Gra defensywna Legii , a więc ta po stracie piłki, polega m.innymi na zmniejszeniu odległości pomiędzy formacjami i jest to zasada słuszna,ale w grze ofensywnej zespół musi być bardzie rozczłonkowany ,a odległości większe. Nie wiem czy trener tak nakazuje czy sami zawodnicy uważają,że tak trzeba ,ale obrońcy Legii kiedy nasza drużyna przechodzi do ataku stanowczo za blisko sytuują się wobec własnych formacji ofensywnych , ustawiają się za wysoko i tracą kontrolę nad piłką zagrana przez rywali głęboko za ich plecy. Owszem wczoraj zawodnicy ŁKS cofali się w całości na własną połowę , nie zostawiając nawet tzw. desantu, ale to nie znaczy ,że mamy grać futbol znany z podwórka czyli "Kupą mości panowie, Kupą". Są rożne metody zabezpieczania tyłów, trzymania tzw. głębi obrony i trzeba je stosować , również po to ,aby nauczyć się nikogo nie lekceważyć.

We wczorajszym spotkaniu nie tylko zauważyć było można zmianę organizacji gry ,ale i sposobu jej prowadzenia.Nasza drużyna grała ostrożnie upatrując metody na utrudnianie akcji rywalom przez utrzymywanie się przy piłce . Widać było dużą staranność w rozgrywaniu piłki ,aby jej nie tracić, a po stracie natychmiast próbować ją odzyskać. Ten sposób gry sprawia jednak ,że w ataku brakuje płynności ,bowiem liczy się dokładność, a nie szybkość. Wczoraj takie podejście zdało egzamin i chyba na większość naszych drużyn ligowych okaże się akuratne , ale na arenie trzeba rozprowadzać akcje znacznie szybciej, bo pojedyńczymi zrywami klasowym zespołom nie zaimponujemy.
W każdym razie ten styl gry wydaje się obiecujący i wymaga doskonalenia.

Do takiego niespiesznego grania z nagłymi przyśpieszeniami akcji doskonale pasuje Tomasz Pekhart. Jest to bowiem zawodnik wytrzymały, silny, o znakomitej antycypacji ,ale do tytanów szybkości nie należący. Nasza gra na dwóch rozgrywających, wzmocniona dwoma wahadłowymi oraz wspomagana przed defensywno-ofensywnych pomocników często powodowała dezorganizację w systemie obrony rywali, z czego Czeski stary lis korzystał.Warte odnotowania jest ,że wczoraj Pekhart grał jak z nut , bo kiedy oni przejęli piłkę to nie pozwalał im szybko wyjść do przodu z atakiem ,a kiedy my atakowaliśmy to odklejał się od pilnujących go obrońców - co niejako automatycznie umożliwiało kierowanie do niego celnych podań.

Właściwie poza pochwałami za pracowitość i skuteczność dla Pekharta to trudno rzetelnie ocenić pozostałych zawodników Legii, bowiem ŁKS nie był t ani zbyt trudnym rywalem,ani tym z wyższej półki. Pewnikiem jednym z czynników negatywnie wpływających na ocenę ŁKS jest fakt,że przed sezonem przeprowadzili 9 transferów do klubu, w tym kilka w ostatnich dniach. Więc mecz z Legią był dla wielu z nich testem przydatności. Nie może więc dziwić schematyzm i przewidywalność ich poczynań.Szczególnej uwagi wymaga w ŁKS radykalna poprawa gry obronnej, gdyż jej skuteczność zależy albo od klasy i jakości obrońców, a kiedy takowych brak to od zastępowania jakości ilością . W ŁKS brakuje i jednego i drugiego. Owszem zawodnicy rywali cofali się na własną połowę, starali się nam przeszkadzać, ale w grze typowo obronnej czynnego udziału , poza nominalnymi obrońcami nie brali.Przeciwko klasowym graczom ofensywnym Legii sama ilość też byłaby za małą przeszkodą, bo trzeba by ich zorganizować na podwajanie, potrajanie krycia z indywidualnym kryciem od piłki Pekharta.Tak jak to robi się np.w Warcie.Ten sam błąd co Moskal w poprzednim sezonie popełnił trener Wisły Płock Pavol Stanio.
Wczoraj w zespole ŁKS kilku graczy pokazało się indywidualnie z dobrej strony jak bramkarz Bobek oraz w polu Hotti i Tejan, ale jako zespól ŁKS wypadł blado.

Kolegium Sędziów wyznaczyło do prowadzenia wczorajszych zawodów arbitra spoza głównego nurtu dla którego był to debiut w Ekstraklasie. Sędzia dopuszczony na boiska ESy musi być na tyle dobrze wyszkolony, że w, tzw. sytuacjach oczywistych,prostych - błędnych decyzji nie podejmuje. Wczoraj jako obsługującego VAR dodano Karolowi Arysowi do pomocy Marciniaka. Poza jednym przypadkiem, kiedy nie zauważył ręki w polu karnym i od razu nie podyktował rzutu karego dla Legi, arbiter nie znalazł się w opałach konieczność rozwiązywania sytuacji trudnych czy podejmowania nieoczywistych decyzji. Można rzec ,że ze swych obowiązków ,moim zdaniem, wywiązał się poprawnie.Bartłomiej oceniając jego postawę na własne oczodoły jest bardziej surowy , gdyż uważa,że powinien pokazać parę kartek ,a już koniecznie Hottiemu za notoryczne faulowanie Josuego, tym bardziej ,że jego ustne napomnienia Kosowianin ignorował.

Wynik cieszy , gra jak na pierwszy mecz ligowy również nie była zła,ale doświadczenie każe nam obawiać się czy uda się rozłożyć akcenty na grę w LKE i ESie. Myślimy bowiem poważnie o Tytule i udziale w LM.Wielu fachowców powiada , chyba nieco złośliwie, że Mistrzem zostanie ten klub, który szybciej odpadnie z rozgrywek europejskich. Jak topowe zespoły zajdą daleko w Europie , to wzrosną szanse na Tytuł zespołu z głębokiego zadupia.

Na zakończenie z jednej strony nie mogę nie podzielić zadowolenia ,że trybuny stadionu przy Ł3 zostały wypełnione kibicami ,ale drugiej nie mogę nie wyrazić po raz setny oburzenia,że dla największej drużyny , z największej aglomeracji wybudowano budę dla psa jamnika ,a nie stadion z prawdziwego zdarzenia i co najgorsze zrezygnowano z projektu umożliwiającego rozbudowę trybun.Kluby w miastach ponad trzy razy mniejszych niż Warszawa mają stadiony o 1/3 większej od naszego pojemności. I ten problem ograniczonej dostępności będzie narastał.

Cieszy nieznaczna ,ale systematyczna poprawa postawy i zachowania kibiców. Nie uważam aby zachodziła pełna korelacja pomiędzy zachowaniem kibiców, a wynikami drużyn ,ale kiedy patrzy się na piłkę siatkową, to można dojść do wniosku ,że chyba jednak tak. Chyba z takiej zwykłej ludzkiej perspektywy można uznać,że sportowiec chce dać z siebie jak najwięcej dla kibica, który ten wysiłek doceni, dla widza o wysokiej kulturze szanującego tego ,który jemu chce sprawić przyjemność, niż dla roszczeniowego chama .
4niedziela, 23, lipiec 2023 07:35
anonimowy_legionista
Tradycyjnie napiszę pod 20 października zacznie się gra o tytuł i wtedy zobaczymy prawdziwą twarz Legii. Do tego czasu potrzeba znaleźć jakość na skrzydłach, kogoś, kto potrafi obejść obrońcę, a nie leci na dynamice i farcie.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1