- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Brøndby - Legia 2-3: Przyjemna niespodzianka
Legia jest blisko awansu do kolejnej rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji. Pokonanie duńskiej drużyny Brøndby na wyjeździe to spory wyczyn, zwłaszcza, że Legia musiała dwukrotnie gonić wynik. Bramki dla naszej drużyny zdobyli Pekhart, Luquinhas i Morishita.
Trener Feio zaskoczył składem. Wyjściowa jedenastka Legii wyglądała następująco: Tobiasz – Pankov, Augustyniak, Barcia – Kun, Kapustka, Çelhaka, Luquinhas, Vinagre – Gual, Pekhart. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Pentz - Alves, Lauritsen, Rasmussen - Sebulonsen, Suzuki, Wass, Nartey, Bischoff - Kvistgaarden, Bundgaard.
Duńczycy od pierwszych minut starali się przejąć inicjatywę, grając szybko i zdecydowanie. Legioniści wybijali gospodarzy z uderzenia, ale nie byli w stanie na dłużej utrzymać się przy piłce. W 14. minucie boisko opuścił kontuzjowany Çelhaka. Zastąpił go Gonçalves. W 19. minucie gospodarze objęli prowadzenie. W polu karnym piłka trafiła do nieobstawionego Bundgaarda, który uderzył płasko w długi róg. Tobiasz nie zdołał zatrzymać tego uderzenia. W 24. minucie Legia skutecznie odpowiedziała. Kapustka dośrodkował w pole karne do Pekharta, który wygrał walkę o pozycję i z kilku metrów pokonał Pentza. Było 1:1. W 36. minucie gospodarze odzyskali prowadzenie. Znów była to efektowna, szybka akcja, którą sfinalizował Kvistgaarden. W 42. minucie Gonçalves uderzył celnie z dystansu, ale Pentz nie miał problemu ze złapaniem piłki.
Do przerwy Legia przegrywała jedną bramką i był to wynik zasłużony. Duńczycy lepiej operowali piłką i posiadali inicjatywę.
W 48. minucie Wass uderzył zza pola karnego. Piłka minęła bramkę Tobiasza. W 60. minucie Kramer i Wszołek zastąpili Pekharta i Kuna. W 67. minucie Gonçalves otrzymał piłkę od Kapustki, zagrał ostro w stronę bramki gospodarzy, jednak Pentz zachował czujność. Dwie minuty później Augustyniak doszedł do dośrodkowania Kapustki, ale nie udało mu się oddać celnego uderzenia na bramkę Brøndby. Gospodarze grali cierpliwie, czekając na swoją szansę, jednak mocno pomylili się w rachubach. W 70. minucie obrońcy Brøndby popełnili fatalny błąd w rozegraniu od bramki. Piłkę przejął Luquinhas i oddał ją Kramerowi. Słoweniec zrewanżował się podaniem i Luquinhas z bliska dopełnił formalności. Za chwilę sytuacja mogła się powtórzyć, niestety Gual nie zdołał przełożyć obrońcy Brøndby. W 74. minucie ładny atak wyprowadził Wszołek, jednak dośrodkowanie było zbyt głębokie. W tej samej minucie Kvistgaarden źle trafił w piłkę głową, znajdując się kilka metrów przed bramką Tobiasza. W 76. minucie Wszołek przepchnął rywala w polu karnym, ale uderzenie naszego wahadłowego było bardzo niecelne. W 81. minucie boisko opuścili Gual i Kapustka, których zastąpili Alfarela i Morishita. Gospodarze nacierali. W 84. minucie Tobiasz uchronił Legię przed stratą bramki, odbijając piłkę nogą po strzale z kilku metrów. Za chwilę znów doszło do zamieszania w polu karnym naszej drużyny. W 87. minucie Legia objęła prowadzenie. Znów w roli asystenta wystąpił Kramer, który wystawił piłkę Morishicie. Sędziowie w pierwszej chwili odgwizdali spalonego, ale po analizie VAR bramka została uznana. Wynik nie uległ już zmianie do końca meczu, choć zadrżeliśmy w sytuacji, w której Barcia ciągnął rywala za koszulkę, na szczęście przewinienie miało miejsce tuż przed polem karnym.
Biorąc pod uwagę grę Legii w niedzielnym meczu przeciw Piastowi, wynik osiągnięty przez Legię w Danii jest nadzwyczaj przyjemną niespodzianką. O awans trzeba będzie twardo walczyć w rewanżu, bo Duńczycy bez wątpienia mają do siebie mnóstwo pretensji o pierwszy mecz i nie czują się zespołem słabszym. Chyba można jednak pokusić się o ostrożne stwierdzenie, że dysponujemy w składzie kilkoma zawodnikami o jakości przewyższającej to co ma do zaproponowania Brøndby i jeżeli tylko nie zawiedzie organizacja gry defensywnej Legii to powinniśmy wywalczyć awans.
Rewanż w przyszły czwartek w Warszawie, ale najpierw ligowy mecz z Puszczą Niepołomice.
Trochę mam ambiwalentne odczucia, bo gra co 3 dni mocno skomplikuje walkę o MP. Zespół jest mocno przebudowany a czasu na treningi raczej nie będzie. Feio będzie musiał budować 11-tki na tzw. żywca, a to zazwyczaj wróży dużo rozczarowań, zwłaszcza w Ekstraklasie. Dzisiejsze wystawienie Kuna, to jeden z przykładów takiej operacji na żywym organizmie.
Plus tego meczu, to rezerwowi i to daje jakąś nadzieję na uporanie się z grą na 3 frontach.
Czy pomogły zmiany czy jak czytałem Duńczycy opadli z sił ? Zaczęło się coś kleić w naszych akcjach ?
Generalnie, defensywa Duńczyków, to jeszcze bardziej nieogarnięta, niż nasza (z Kunem i Augustyniakiem) i w naszych akcjach ofensywnych mieliśmy dużo miejsca na ich połowie. 2 bramki dla nas, to tak właściwie 2 prezenty od stoperów Brondby. Za to 3 bramka, to naprawdę fajna akcja zapoczątkowana przez Barcię i rozprowadzona przez Alfarellę, co daje jakąś nadzieję, jeśli chodzi o nowe nabytki.
Można też pochwalić Vinagre ale głównie za aktywność, bo z jego akcji, to niewiele wynikało. Ale na usprawiedliwienie dodam, że na chwilę obecną bardzo słabo wygląda jego współpraca z Luquinhasem. Tak naprawdę, to tej współpracy raczej w ogóle nie ma i to, IMO, głównie z winy Brazylijczyka, który nie za bardzo kwapi się do pokazywania się do podania.
Tak - ustawi nas defensywnie i wyczekująco. Nawet w lidze tak robi, więc czemu miałby zrobić inaczej?
Generalnie znowu gramy 2 zupełnie różne połówki (co nam się często i w zeszłym sezonie zdarzało), ale tym razem wygląda to jak celowe działanie. Mam wrażenie, że Feio umyślnie chce by w pierwszej części spotkania Lega spokojnie wyczekiwała, by w końcówce zacząć wyprowadzać ataki na podmęczonego przeciwnika. Takie bokserskie "podpuścić i skasować". Chyba nawet fizycznie przygotowywał piłkarzy pod ten pomysł. Sęk w tym, że Legia gra zbyt elektrycznie. Piłkarzom w defensywie brakuje chyba trochę pewności siebie i za dużo puszcza przez tą swoją gardę. Z Piastem się to zemściło.
Wczoraj wspomniany brak pewności siebie był jeszcze bardziej widoczny. IMHO Legia podeszła do tego spotkania po prostu przestraszona i tylko czekała, aż przeciwnik zacznie ją bić. Dlatego też szalenie ważna była ta pierwsza bramka i moment w którym padła. Nagle Legioniści zaważyli, że tym Duńczykom można się postawić. Biją, ale można im oddać i wcale nie są jakimiś gigantami. Popełniają błędy. Wtedy coś zaczęło się bardzo, bardzo powoli zazębiać i chyba drużyna trochę uwierzyła w pomysł trenera.
A odnośnie pierwszego składu... ja nie będę krytykował trenera. Kun nie radził sobie na drugim skrzydle? A Wszołek w poprzednich meczach wyglądał lepiej? Wypuszczenie go na podmęczonego rywala miało kupe sensu, bo dało mu handicap do jego wybiegania na którym zawsze bazuje. Co więcej, powinno to mocno podbudować jego morale, bo ostatnio sporo był krytykowany (często słusznie niestety). Podobnie sprawa wygląda z Kramerem, ale w jego przypadku uważam, że to powinien pozostać Joker. Wchodząc z ławki zmęczeni przeciwnicy zostawiają mu więcej miejsca, może się rozpędzić i częściej wychodzą mu zagrania, przez co i On się mocniej napędza. Grając od pierwszej minuty za szybko wystrzeliwuje się ze swoich atrybutów i szybko zaczyna mu brakować sił.
Generalnie ten mecz to jak napisał Gawin bardzo przyjemna niespodzianka