- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Molde - Legia 3-2: Déjà vu
W czwartkowy wieczór Legia zmierzyła się w Norwegii z drużyną Molde, która wyeliminowała nasz zespół z europejskich pucharów w minionym sezonie. Mecz miał identyczny przebieg jak rywalizacja w lutym zeszłego roku. W pierwszej połowie Legia przyjęła trzy ciosy, by po przerwie odpowiedzieć dwoma trafieniami. Bramki dla Legii zdobyli Chodyna i Luquinhas.
Skład Legii wyglądał następująco: Kovačević – Wszołek, Ziółkowski, Kapuadi, Vinagre – Oyedele - Chodyna, Gonçalves, Kapustka, Biczachczjan – Gual. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Karlstrøm - Linnes, Haugan, Lund, Stenevik – Eriksen, Breivik, Dæhli, Enggård, Hestad – Gulbrandsen.
W 6. minucie gospodarze zagrozili Legii po rzucie wolnym. Wszołek szczęśliwie zablokował strzał Breivika. W 11. minucie Molde objęło prowadzenie. Po szybko rozegranej akcji celny strzał oddał Eriksen. Kovačević odbił piłkę pod nogi Hestada, który trafił do bramki. Dwie minuty później Kovačević z trudem odbił strzał Gulbrandsena. W 17. minucie było już 2:0. Poważny błąd popełnił Ziółkowski, który źle wycofał piłkę do Kovačevicia. Nasz bramkarz został uprzedzony przez Eriksena i Legia przegrywała dwiema bramkami. W 30. minucie wreszcie zaatakowali legioniści. Karlstrøm odbił piłkę po strzele Chodyny. Minutę później celny strzał oddał Kapustka. Karlstrøm odbił piłkę na rzut rożny. W 37. minucie Gual otrzymał podanie od Chodyny, obrócił się z piłką, jednak strzelił wprost w Karlstrøma. W 43. minucie gospodarze koncertowo rozegrali atak. Piłkę w polu karnym otrzymał Gulbrandsen i spokojnie pokonał Kovačevicia. W doliczonym czasie gry okazję zmarnował Gual, który z kilku metrów uderzył głową nad poprzeczką.
Do przerwy było 3:0 dla Molde. Gospodarze byli drużyną pod każdym względem lepszą, zdecydowanie dominując nad Legią organizacją gry. Norwegowie bez wysiłku gubili pressing Legii, raz po raz przedostając się pod pole karne naszej drużyny.
W 50. minucie żółtą kartkę za faul ujrzał Ziółkowski. W 51. minucie Kovačević złapał piłkę po płaskim strzale Eriksena. W 53. minucie Wszołek nie trafił w bramkę po dośrodkowaniu Kapustki. W 55. minucie legioniści z najwyższym trudem wybili piłkę spod bramki po kolejnym zamieszaniu w polu karnym naszego zespołu. W 60. minucie na boisku pojawili się Pankov i Augustyniak, którzy zmienili Ziółkowskiego i Oyedele. W 64. minucie legioniści zdobyli bramkę. W pole karne wbiegł Gonçalves i wystawił piłkę Chodynie, który z kilku metrów dopełnił formalności. W 66. minucie Luquinhas zastąpił Biczachczjana. W 67. minucie właśnie Luquinhas wpisał się na listę strzelców, z bliska wbijając piłkę do bramki po dograniu od Wszołka. W 75. minucie Pekhart i Elitim zmienili Gonçalvesa i Kapustkę. W 80. minucie Kapuadi uderzył nad poprzeczką. W 89. minucie żółtą kartką upomniany został Luquinhas i nie zagra w meczu rewanżowym. W doliczonym casie gry legioniści zamknęli gospodarzy w ich polu karnym, ale nie udało się już zdobyć wyrównującego gola.
Wynik nie jest beznadziejny, ale podobieństwo do zeszłorocznej rywalizacji przeciw Molde nakazuje widzieć w Norwegach wyraźnych faworytów do awansu. Ich szybkość, ruchliwość i swoboda operowania piłką w konstruowaniu ataku stanowią poważny problem dla legionistów, których nie nadążają w grze defensywnej. W Norwegii Legia zdołała podnieść swoją jakość dzięki zmianom i wykorzystać deficyty w przygotowaniu fizycznym Molde, ale pół godziny przyzwoitej gry z pewnością nie wystarczy do pokonania Norwegów. By realnie myśleć o podjęciu walki o awans, nasz zespół musi w rewanżu wejść na zdecydowanie wyższy poziom.
Zanim Legia rozegra rewanż przeciw Molde, w najbliższy poniedziałek czeka nas ligowy mecz w Lublinie.
Molde to nie tylko żaden mocarz,ale to bardzo przeciętny zespół, grający schematycznie i do tego nie będący w okresie startowym, więc to co się wydarzyło w I połowie to katastrofa.
We wczorajszym spotkaniu Feio ,w krótkim czasie zmienił system gry. Jak został trenerem Legii graliśmy 3-4-2-1 . 3-5-2, później 4-3-3, ostatnie spotkania 4-4-2 ,a wczoraj 4-2-3-1. Każdy system ma swoje wymagania zarówno taktyczne , jak i związane z organizacją gry oraz doborem odpowiednich wykonawców.
Można spekulować,że ponieważ Molde gra ustawieniem 4-2-3-1 to Feio chciał zastosować to co się nazywa taktycznym lustrzanym odbiciem, a można też orzec ,żeby było jak z "Potopu" ,że :"Złapał Kozak Tatarzyna ,a Tatarzyn za łeb trzyma" .Tyle tylko ,że my nie mieliśmy czym wrogów powstrzymywać.
Organizacja gry na dwóch defensywnych pomocników ma sens , pod warunkiem,że kiedy zespół ma piłkę, to grają oni szeroko , po obu stronach wychodzącego do przodu forstopera ( wczoraj był nim Kapuadi) , a gdy rywal ma piłkę to forstoper wchodzi w linię z bocznymi obrońcami , wymiatacz pilnuje głębi obrony i ubezpiecza obrońców,a defensywni pomocnicy schodzą do środka. Celem jest opanowanie środkowych rejonów boiska przy własnej ofensywie i zagęszczenie przedpola przed polem karnym.
Tylko ,że wczoraj w I połowie Kapuadi zamiast grać w pionie to schodził na boki , jak by był jednym z defensywnych pomocników,tym samym osłabiając obronę.
Teoretycznie poprawne jest zorganizowanie zespołu, tak aby opanować środkowe rejony boiska, tak jak to widzieliśmy wczoraj i również widzieliśmy ,że to nie miała żadnego taktycznego sensu, gdyż Norwegowie nie grali przez środek boiska ,ale grali długą piłką ponad środkową linią. Ponieważ piłka jest szybsza od zawodnika, to efekt był taki ,że poza grą było w naszym zespole czterech graczy ; dwóch bocznych obrońców i dwóch defensywnych pomocników.
Zastosowana wczoraj w I połowie taktyka uwidoczniła braki naszych zawodników w podstawowym wyszkoleniu przy bronieniu przed kombinacjami powadzonymi długimi prostopadłymi podaniami oraz z niewyeliminowaniem szkodliwego nawyku odgrywania piłek do tyłu.
Generalnie przeciwko grze długą piłką narzędziem obrony jest gra "aktywną strefą " z podwajaniem i asekurowaniem. Tymi działaniami powinien sterować "wymiatacz", grający nieco z tyłu za linią obrony , którego zadaniem powinno być wybijanie piłek granych za linię obrony. Powierzenie tego zadania młodemu Ziółkowskiemu było nieporozumieniem, bo tych zadań samym talentem się nie wykona , gdyż trzeba mieć dobre wyszkolenie taktyczne i przede wszystkim doświadczenie. Zresztą Kapuadi też się do tej roli nie nadaje.Więc każda długa piłka Norwegów pod naszą bramką to był alarm i następujący po nim festiwal nieporadności.
Podobnie szkodliwy nawyk odgrywania piłek do tyłu , zamiast do przodu - ma wielu naszych zawodników, nie tylko Ziółkowski. Wynika on z wadliwego rozumienia bezpieczeństwa . Chyba każdy zdaje sobie sprawę z tego,że własna bramka jest tym bezpieczniejsza im piłka znajduje się od niej dalej,ale źle wyszkoleni zawodnicy intuicyjnie chcą, aby ona była jak najdalej od rywala czyli de facto bliżej własnej bramki i przy takim podejściu błędy są nieuniknione.
Nie wiemy dlaczego wyciągnięto nieprawidłowe wnioski z analizy gry Molde i w I połowie nakazano Kapuadiemu , Wszołkowi , Vinagre i Goncalvesowi grać wysoką strefą. Bowiem dysponujący lepszą szybkością startową boczni skrzydłowi i środkowy pomocnik Molde zostawiali naszych defensorów z tyłu ,a przed polem karnym i z obu jego boków miał bronić pole gry tylko Oyedele , który tej roli nie wypełnił jak należy, bo moim zdaniem jest za słaby fizycznie i za wolny biegowo. W efekcie zawodnicy Molde wiele razy dysponowali przewagą liczebną w naszym rejonie obronnym ( przed polem karnym i w jego obrębie).
Można było być niemile zaskoczonym faktem,że zespół Molde nie będący w rytmie meczowym, zwłaszcza w I połowie dysponował większą szybkością startową i widzieliśmy jaką różnicę stanowi ten czynnik motoryczny.
W II połowie Feio dokonał dwóch kluczowych zmian ( Pankov i Augustyniak), zmienił organizację gry na dwuformacyjną, co sprawiło ,że korytarze piłki dostępne dla Molde zostały zamknięte ,a nadto wszyscy nasi zawodnicy byli pod grą. Okazało się, co powinno być jasne przed meczem,że rywal ma mało atutów przesądzających i ,że Legia potrafi wchodzić z takim przeciwnikiem w atak pozycyjny z wykorzystaniem zagrań za linię obrony wroga.
Frazesem pachnie stwierdzenie ,że mieliśmy do czynienia z dwoma odrębnymi meczami w jednym. To dobrze ,że zespół potrafił się podnieść, ale po co było niewydarzonymi wynalazkami sprowadzać go na skraj upadku ?.
"Jako środkowy obrońca muszę wesprzeć Janka Ziółkowskiego. Mogę Wam szczerze powiedzieć, że każdego dnia widzę, jak on się rozwija. Nawet teraz jest najlepiej broniącym stoperem w Legii. Pod względem gry defensywnej jest lepszy ode mnie i wszystkich innych. Jestem pewny, że będzie reprezentantem Polski i będzie grał dla jednego z największych klubów w Europie. Ma wielki potencjał.
On jest fizycznym potworem. Biega z prędkością 35-36 kilometrów na godzinę. Jest wysoki, ma dobry wyskok. Będzie coraz bardziej się rozwijał pod okiem trenerów, z którymi pracujemy, a jego czas nadejdzie. To normalne, że przechodzi przez ten proces, jest bardzo młodym zawodnikiem".
Nawet jeżeli w tych słowach jest dużo kurtuazyjnej dyplomacji to Pankov dużo zyskał w moich oczach.