A+ A A-

Legia - Molde 2-0: Ćwierćfinał!

Legia wymazała zeszłoroczny koszmar i pokonała norweską drużynę Molde w rywalizacji o awans do kolejnej rundy Ligi Konferencji. Po dramatycznym meczu toczonym w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych Legia odniosła dwubramkowe zwycięstwo. O awansie Legii przesądziły trafienia Morishity i Guala.

 

Do bramki Legii wrócił Tobiasz. Skład naszej drużyny wyglądał następująco: Tobiasz – Wszołek, Jędrzejczyk, Kapuadi, Vinagre – Augustyniak - Chodyna, Elitim, Kapustka, Morishita – Gual. Goście zaczęli w składzie: Karlstrøm - Linnes, Amundsen, Lund, Stenevik – Eriksen, Breivik, Eikrem, Enggård, Dæhli – Gulbrandsen.

W pierwszych minutach Legia dwukrotnie zaatakowała. W 5. minucie Chodyna oddał piłkę Elitimowi, który uderzył z prawej nogi. Strzał był zbyt lekki i Karlstrøm spokojnie złapał piłkę. W 9. minucie bramkarz Norwegów równie pewnie obronił strzał Morishity. W 10. minucie Tobiasz uprzedził Gulbrandsena. W kolejnych minutach Norwegowie zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce. W 15. minucie Tobiasz obronił płaski strzał Eikrema. W 20. minucie Augustyniak wygrał walkę o piłkę po rzucie rożnym Kapustki. Strzał naszego zawodnika trafił w słupek. Do dobitki ruszył Gual, niestety uderzył wysoko nad poprzeczką. W 28. minucie ładną akcję Legii zepsuł ostatnim podaniem Wszołek, który zagrał zbyt ostro w stronę długiego słupka bramki gości. W 32. minucie Gulbrandsen pokonał Tobiasza, na szczęście napastnik Molde znajdował się na niewielkim spalonym. W 34. minucie Legia objęła prowadzenie. Po prawej stronie znakomicie przedarł się Wszołek, zagrał przed bramkę i Morishita z bliska pokonał Karlstrøma. W 45. minucie Gulbrandsen miał znakomitą okazję do wyrównania. Tobiasz intuicyjnie odbił piłkę nad bramką.

Do przerwy Legia prowadziła jedną bramką i kwestia awansu pozostawała otwarta. Nasza drużyna grała ostrożnie, oddając Norwegom piłkę, przyjmując ich nisko i czekając na okazję do szybkiego ataku.

Druga połowa zaczęła się od zdecydowanych ataków gości. W 49. minucie Gulbrandsenowi zabrakło kilku centymetrów, by dobrze trafić w piłkę po dośrodkowaniu w pole karne Legii. W 53. minucie znów ofiarnie interweniował Tobiasz. W tej sytuacji Vinagre pechowo kopnął Tobiasza w twarz, ale nasz bramkarz mógł kontynuować grę. W 62. minucie żółtą kartkę ujrzał Wszołek. Norwegowie spychali Legię coraz głębiej. W 73. minucie Jędrzejczyk wybił piłkę z pola bramkowego. W 82. minucie doszło do kolejnego zamieszania w polu karnym Legii. Jędrzejczyk wybił piłkę na rzut rożny. W 83. minucie zablokowany został strzał Guala. Po tej akcji w Legii doszło do zmiany. Gonçalves zastąpił Elitima. W 89. minucie Gual podał do Chodyny. Chodyna znalazł się w dobrej sytuacji, niestety nie zdołał pokonać  Karlstrøma. Była to ostatnia akcja Chodyny, który został zmieniony przez Biczachczjana. W doliczonym czasie gry Oyedele zastąpił Augustyniaka. Wynik nie uległ już zmianie i sędzia zarządził dogrywkę.

W drugiej połowie goście zdecydowanie przeważali, ale to Legia miała piłkę meczową, której niestety nie wykorzystał Chodyna.

W 97. minucie Oyedele poślizgnął się w polu karnym, na szczęście skończyło się tylko rzutem rożnym. W 103. minucie boisko opuścili Vinagre i Jędrzejczyk, w miejsce których pojawili się Kun i Ziółkowski. W 108. minucie Gual przejął piłkę przed polem karnym. Hiszpan odwrócił się z piłką, wbiegł w pole karne i oddał strzał, którego Karlstrøm nie utrzymał w rękach. Legia prowadziła 2:0. W 116. minucie dobrą okazję miał Morishita. Tym razem Karlstrøm popisał się udaną interwencją, odbijając płaski strzał Japończyka. Goście kończyli mecz w dziesiątkę, bo w 117. minucie Eriksen kopnął bez piłki Ziółkowskiego i opuścił boisko z drugą żółtą kartką. W tej sytuacji Ziółkowski również ujrzał żółtą kartkę, która wyklucza go z gry w kolejnej rundzie. Drugą żółtą kartką upomniany został także znajdujący się na ławce rezerwowych Jędrzejczyk i on również nie będzie do dyspozycji trenera w następnym pucharowym meczu. Goście nie byli już w stanie zagrozić Legii i awans naszej drużyny stał się faktem.

To był emocjonujący czwartkowy wieczór z europejską piłką. Awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji jest niewątpliwie powodem do radości, zwłaszcza że odniesiony został kosztem solidnego, niewygodnego rywala z Norwegii. Nagrodą dla naszej drużyny będzie rywalizacja z największą firmą obecną w tegorocznej edycji Ligi Konferencji, londyńską Chelsea. Pierwszy mecz 10 kwietnia w Warszawie.

Dyskusja (3)
1piątek, 14, marzec 2025 11:16
iocosus
Ależ mnie wczoraj jeden typ irytował, przez cały mecz ... aż w końcu strzelił gola! Wink

Nie chce mi się pisać o meczu, były emocje z happy endem, dobrze dobrana i zrealizowana taktyka, bramkarz, który w końcu wybronił to co miał wybronić i to wszystko. Gratki dla drużyny i sztabu szkoleniowego!

Legia jest współautorem awansu Ekstraklasy w rankingu klubowym UEFA co powoduje że w przyszłym sezonie będziemy mieli „dwóch” ligowych triumfatorów kwalifikujących się do eliminacji Ligi Mistrzów. Warto z tego skorzystać skoro samemu się na to zapracowało, dlatego chyba bardziej niż końcówka ligi, zaczyna mnie interesować jak Legia ma wyglądać lub będzie wyglądała w przyszłym sezonie?

Jasne meczyki z Chelsea fajnie będzie obejrzeć, trzymam kciuki żeby Vinagre dobrze w nich wypadł i za dobrą gotówkę poszedł może jeszcze nawet i do Premiere League, byłaby kasa na wzmocnienia. Gdyby jeszcze Tobiasz zaliczył w Londynie „dzień konia” i się wypromował to już by było chyba optimum. Gdyby Kacper dograł ligę, z Chelsea i w PP dobrze się zaprezentował, plus jeszcze zaliczył młodzieżowe Euro bez wpadki, to ... marzenie i pobożne życzenie, czy też realna prognoza na pokaźny zysk z transferu? Przyjmując optymistyczne założenie, można główkować wówczas, jakie roszady robić, na jakich pozycjach i dlaczego?

Choćby od posady trenera trzeba zacząć – mistrzostwa nie zdobędzie, zatem, moim zdaniem tylko cud w konfrontacji z Chelsea może go uratować, bo sam PP może nie wystarczyć, a gdyby i jego zabrakło w gablocie to i po Feio nie pozostało by śladu na Ł3. Tylko powstaje pytanie, kto za Portugalczyka, kto na stanowisku dyra sportowego i jak taki układ ma się zazębiać. Czy dyro ma być tylko pomagierem dla jakiegoś trenerskiego maga z nazwiskiem, wzorem Rakowa, czy trzeba szukać symbiozy takiej, jaka wydaje się mieć miejsce w Jadze? Tylko, że ten układ w Białymstoku sprawia wrażenie wyjątku potwierdzającego regułę, że patentu na dobrze funkcjonujący tandem trener-dyrektor sportowy w polskich klubach raczej brak.

Po trenerze, już wśród piłkarzy pozycja po pozycji można się zastanawiać komu powiedzieć pa, pa a kogo zostawić? Chyba tak teraz będę patrzył na końcówkę ligi.
2piątek, 14, marzec 2025 12:45
Zbyszek
Miło się gawędzi w doborowym towarzystwie ćwierćfinalisty Ligi Konferencji Smile.

Mnie okrutnie ucieszyło,że trener Feio korzysta z podpowiedzi Smile , bowiem po spotkaniu z Motorem wiadomym było,że trener Molde ustali organizację gry swego zespołu na podobieństwo Motoru i bez kluczowych zmian w defensywie , o czym pisałem , Legia może tylko przegrać. Podejście taktyczne w rewanżowych spotkaniach pucharowych zależy głownie od wyniku pierwszego meczu i tak jak wczoraj Norwegom wystarczał remis. Chcieli go osiągnąć angażując zawodników Legi w obronę przed długimi prostopadłymi podaniami wzdłuż linii i stąd kierowanymi dośrodkowaniami w pole karne ,a także grą średnią strefą w defensywie.
Jak opisałem po meczu z Motorem do gry w systemie 4-4-2 z jego wymogami Kovacevicz się nie nadaje , a środek obrony bez stopera umiejącego grać na pozycji "ostatniego' nie ma prawa być zaporą nie do przebycia.
Trener wstawił do bramki Tobiasza, który miał 4 strzały na bramkę i wszystkie wybronił. Tobiasz wczoraj zagrał ambicją, pokazał wielkie serce w którym Legia króluje. Był pewnym punktem zespołu i wiele razy grał jako ostatni stoper wybijając piłki, będąc kilkanaście metrów od własnej bramki. W systemie 4-4-2 bramkarz nie tylko broni, kieruje grą , ale gra jako ten,który asekuruje środek obrony. W obronie jako "wymiatacz" zagrał Artur Jędrzejczyk, który już nie ma tej szybkości , tej szybkości reakcji,ale ma ogromną ambicję , jest silnie zaangażowany, którymi to walorami "zaraża" kolegów i ma ogromne doświadczenie . Jego walory widoczne były szczególnie przy "łapaniu" rywali na spalone i związane z tym zaniechania zagrań do wysuniętych napastników przez pomocników Molde. Jędrzejczyk wie,że napastnicy rywali chcąc uniknąć spalonego trzymają się linii ostatniego obrońcy , więc on nim był ,ale dzięki podzielności uwagi jednym okiem obserwował napastnika ,a drugim tego , który mógł mu podać piłkę i kiedy podający wykonywał zamach to Artur robił krok do przodu i albo podający zmieniał zamiar ( spowalniając atak) ,albo odbierający był na spalonym. Jednocześnie widać jakim opiekuńczym kapitanem jest Jędrzejczyk i jak zależy mu na rozwoju utalentowanych graczy ,bo dopingował Oyedele ,aby grał odważnie ,a już po zejściu , kiedy został kopnięty Ziółkowski ruszył na faularza i gdyby nie Feio to pewno by go pobił.Szkoda ,że dorobił się czerwonej kartki i z Chelsea w Warszawie nie zagra.
Te kluczowe zmiany na newralgicznych pozycjach spowodowały,że taktyka taka jak Motoru nie mogła przynieść Molde efektów i nie przyniosła..

Ciesząc się z awansu i korzystając z okazji Smile podpowiem trenerowi co jeszcze w grze drużyny Legii wymaga zdecydowanej poprawy.
Aby zachować równowagę pomiędzy ofensywnymi a defensywnymi działaniami to trzeba utrzymywać się przy piłce pomiędzy strefami 2/3 i 3/3 i nie wolno nagminnie tracić piłek bądź po odbiorze przez rywala , po przechwycie lub po własnym niecelnym podaniu . Takie straty to nie tylko oddanie piłki przeciwnikowi ,ale i utrata inicjatywy oraz co najgorsze to to ,że strata przestrzeni przybliża rywali do grania coraz bliżej naszej bramki ,a nas od ich bramki oddala.

Nie potrafiliśmy efektywnie wykorzystać sposobu gry Norwegów wynikającej z wynikowej przewagi taktycznej, a polegającej na utrzymaniu się przy piłce z próbą wymuszania naszych błędów w obronie. Ta koncentracja Molde w II linii z grą prostopadłą piłką sprawiała,że Legia dostawała niejako w prezencie puste korytarze w bocznych sektorach boiska i pozostawało tylko ich skuteczne wykorzystanie.Lecz co łatwo było zauważyć nasz zespół nie ma opracowanego systemu prowadzenia szybkiego ataku lub gry kontratakiem. Nie było widać kto ma być przechwytującym , kto uruchamiającym , kto ma robić głębię,a kto zamykać pole i gdzie. A do tego takie akcje oskrzydlające inicjowali i prowadzili tylko Wszołek z Chotyną , gdyż po drugiej stronie tej aktywności prawie nie było. Wczoraj tylko raz po akcji prawą stroną na zamknięcie w polu karnym wszedł Morishita i skończyło się bramką , ale do wielu innych nikt się nie podłączał tchórzliwie przebywając z dala od pola karnego rywali.

Generalnie nie można mieć zastrzeżeń do dynamiki gry, bojowości Chotyny, Morishity i zostawiając na boku ich niedostatki techniczne - to w większej przydatności przeszkadzają im mikre warunki fizyczne . Ponieważ przegrywają pojedynki bark w bark to unikają takich starć schodząc z linii biegu i nie wchodzą na optymalne pozycje do przyjęcia piłki lub oddania strzału.Wiedząc o tym, defensywni pomocnicy powinni ich asekurować ,a równocześnie umożliwiać swoim ustawieniem grę w trójkącie.

Denerwujące i nic korzystnego niewnoszące do gry jest takie szukanie przez większość naszych zawodników jakiegoś idealnego ułożenia ciała,utworzenia luki przez rywala, znalezienia kawałka wolnego pola i stałego poprawiania pozycji nogi i piłki. Przez to tracimy czas i okazję do szybkiego podania rozpoczynającego akcję zaczepną lub do oddania strzału na bramkę, a najczęściej tracimy piłkę.

Usiłowania graczy Legii odsunięcia gry od naszego pola karnego długą piłką właściwie polegają na wybiciu na uwolnienie , bowiem prawie przy każdym takim wybiciu nie ma ustawionego naszego zawodnika, ani na tzw, desancie ani w roli "stacji przekaźnikowej" i wszystkie takie wykopy padały łupem graczy Molde. Oczywiście ,że lepiej jest po odzyskaniu piłki na własnej połowie przy ataku kilku zawodników rywali - wybić ją, niż kombinować z nieprzygotowanymi rozegraniami ,ale po to wymyślono aktywną strefę ,aby ją praktykować.

Oglądając zachowania boiskowe Guala trzeba go podziwiać za ogromną pracę jaką wykonuje na boisku : jest pierwszym obrońcą -przeszkadza, opóźnia, blokuje, "przykleja" się do na linii spalonego do krańcowego obrońcy rywali, pilnuje środkowego obrońcę , wychodzi do podań, stale szuka wolnego pola, wspomaga skrzydłowych i współdziała z Kapustką. Jest jako ten wielozawodowiec.Tyle tylko,że jego pierwszoplanowa rola to bycie napastnikiem i pierwszoplanowe zadanie to strzelanie bramek . A on ich nie strzela ,albo czyni to za rzadko, bo ma tyle dodatkowych zajęć,że ani czasu ,ani miejsca nie ma na to, aby się tym fundamentalnym zadaniem zająć .Może go by tak odciążyć co by się nastawiał i koncentrował na funkcji łowcy goli.

Jak udało się nam ograć Molde to ja tego nie wiem Smile,ale się stało i otwarcie powiem ,że z tego powodu zmartwiony nie jestem, tym bardziej,że jak widać potencjał jest ,a pole do poprawy jeszcze większe Smile.
3piątek, 14, marzec 2025 20:17
dalkub
Mam straszny problem z oceną wczorajszego meczu, bo wynik się zgadza, gra nie do końca, Gual był do pogonienia po 30 minutach, ale strzelił tego najważniejszego gola, brakowało mi agresywności w odbiorze, a jednocześnie zespół grał zaangażowany do końca.
Pochwalę za taktykę, szczególnie bronienie 5 z tyłu gdzie Augustyniak pakował sie na 5 i pochwalę Wszołka bo zagrał dobry mecz. Cieszę się że zagrał Tobiasz, choć on mnie jako bramkarz nie przekonuje od swoich pierwszych meczy.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1