- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Chelsea - Legia 1-2: Honorowe pożegnanie
Legia zakończyła długą i udaną przygodę z tegoroczną edycją Ligi Konferencji. W rewanżowym meczu ćwierćfinałowym nasza drużyna nieoczekiwanie pokonała Chelsea w Londynie. Losy awansu zostały rozstrzygnięte w pierwszym meczu w Warszawie, ale zwycięstwo na stadionie czołowej drużyny Premier League stanowi niewątpliwie miły akcent na koniec pucharowej rywalizacji. Bramki dla naszej drużyny zdobyli Pekhart i Kapuadi.
Trener Feio zaskoczył, decydując się na wystawienie Kovačevicia i Pekharta. Skład Legii wyglądał następująco: Kovačević – Pankov, Ziółkowski, Kapuadi, Vinagre – Morishita, Gonçalves, Elitim, Oyedele, Luquinhas – Pekhart. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Jørgensen - Acheampong, Adarabioyo, Badiashile, Cucurella - Sancho, Dewsbury-Hall, Palmer, James, Nkunku – Jackson.
W 2. minucie błąd popełnił Pankov. Piłkę przejął Palmer, ruszył w pole karne Legii, jednak przestrzelił. W 6. minucie znów zrobiło się gorąco w polu karnym Legii i dwukrotnie interweniować musiał Kovačević. W 9. minucie Gonçalves przedarł się z piłką na połowę Chelsea i podał prostopadle do Pekharta, który został sfaulowany przez Jørgensena. Sędzia podyktował rzut karny, który został zamieniony na bramkę przez samego poszkodowanego. W 20. minucie legioniści zaatakowali ponownie. Prawym skrzydłem ruszył Morishita, nie pozwolił się dogonić, uderzył płasko, ale piłka w minimalnej odległości minęła bramkę gospodarzy. W 33. minucie gospodarze wyrównali. Vinagre nie był w stanie zatrzymać Sancho, który dośrodkował płasko z prawego skrzydła. Na środku pola karnego nogę dostawił Cucurella i było 1:1. W 38. minucie Gonçalves przejął piłkę w środku pola i zdecydował się na zaskakujący strzał z dystansu. Piłka minęła bramkę Chelsea. W 42. minucie Cucurella ponownie umieścił piłkę w bramce, ale trafienie zostało anulowane z powodu spalonego.
Do przerwy było 1:1. Legia grała odważniej niż w Warszawie. Co prawda kiedy zawodnicy gospodarzy uporządkowali swoje pozycje na boisku i płynnie operowali piłką, nasza drużyna mogła tylko się przyglądać, ale nie zrażało to legionistów, którzy, inaczej niż w pierwszym meczu, potrafili utrzymywać się przy piłce i atakować większymi siłami.
W 51. minucie legioniści przedostali się w pole karne Chelsea. Akcja naszych zawodników zakończyła się rzutem rożnym. Po nim Legia zdobyła drugą bramkę. Piłka trafiła do Kapuadiego, który z kilku metrów pokonał Jørgensena strzałem głową. W 61. minucie George uderzył płasko z linii pola karnego. Kapuadi wybił piłkę z linii bramowej. Minutę później Kovačević odbił piłkę po strzale Madueke. W 66. minucie Chodyna zastąpił Pekharta. W 70. minucie legioniści wysoko przejęli piłkę. Jørgensen interweniował niepewnie po strzale Morishity i starł się z Luquinhasem, ale sędziowie nie dopatrzyli się przewinienia i skończyło się tylko rzutem rożnym. W 74. minucie George umieścił piłkę w bramce, ale podający Madueke znajdował się na spalonym. W 77. minucie Szczepaniak i Augustyniak zastąpili Luquinhasa i Elitima. W 82. minucie George huknął nad bramką z linii pola karnego. Minutę później równie nieprecyzyjny był Madueke. W 85. minucie boisko opuścili Gonçalves i Ziółkowski. Do gry weszli Biczachczjan oraz Jędrzejczyk, dla którego był to mecz numer 400 w koszulce naszej drużyny. Wynik meczu nie uległ już zmianie.
Wynik pierwszego meczu niewątpliwie wpłynął na poziom intensywności i koncentracji zawodników Chelsea, jednak to nie umniejsza dobrej postawy naszego zespołu. Jest nuta żalu, że mecz w Warszawie został oddany bez walki, że legioniści nie byli wtedy odważniejsi, choć trudno przypuszczać, że mogłoby to odmienić losy dwumeczu. Faworyt rozdawał karty.
Gdyby sezon 2024/25 był ograniczony tylko do dokonań w europejskich pucharach, niewątpliwie moglibyśmy być stuprocentowo dumni z Legii. Miejmy zatem nadzieję, że w kolejnym sezonie będzie nam dane przeżywać podobne emocje.
Gdy zobaczyłem skład, już się szykowałem, że przejadę się po naszym Naczelnym, gdy wrócimy z Londynu z bagażem pięciu lub sześciu bramek, a tu mi takiego psikusa zrobili.
No i teraz wypada chwalić: Goncalvesa za swój najlepszy mecz w Legii – ever. Pekharta że spełnił swoją rolę i gdy nawet karnego strzelił źle to za to szczęśliwie, Kapuadiego że potwierdził przynajmniej jedną moją tezę, że mecze z londyńczykami mogą być oknem wystawowym dla tych którzy szukają nowego bardziej intratnego angażu. Nawet Feio nie można skrytykować (a szykowałem się okrutnie!) za wystawienie Kovacevica zamiast Tobiasza!
Czy po tym meczu „nasz spór” odnośnie trzonu Legii w nowym sezonie należy jednak uważać za definitywnie rozstrzygnięty!? Niestety, nie ma tak dobrze!
Chelsea zagrała z nami tak jak Legia wielokrotnie grała z jakimiś Termalikami, Puszczami, gdy wydawało się że faworyt bez wysiłku, w chodzonego poradzi sobie z kopciuszkiem, a tu zonk, ten skazany na porażkę, w roli Dawida się postawił i zadufanemu we własne siły Goliatowi utarł nosa.
Ten meczyk to też dowód, że pieniądze w futbolu nie grają, przynajmniej nie zawsze, zespół o wartości 36 mln € pokonał tuzów z Premier League szacowanych na 922 mln €.
Czy jest to dowód na to że w futbolu wszystko jest możliwe czy jednak jak bardzo są przeszacowane wyceny piłkarzy w Albionie to już jest kwestia otwarta.
Za ten meczyk należą się gratki, pożegnaliśmy się z Pucharami godnie, ale sezon i tak jest jednak w plecy, a 2 maja się rozstrzygnie, czy aby nie koszmarnie katastrofalny.
Na koniec, ostatnia cenzurka, miano MVP w Legii moim subiektywnym zdaniem należy się Oyedele. Jedyne zastrzeżenie mam do kondycji, bo Maxi pod koniec drugiej połowy oddychał już rękawami, ale jestem pod wrażeniem jego postawy. Przede wszystkim wydawało mi się że Augustyniak jest jedyną „szóstką” w Legii która ma predyspozycje, odpowiedni piłkarski profil, żeby w defensywie wchodzic między linię obrony i tworzyć tym samym pięcioosobową ciaśniejszą formację. Wczoraj w tym elemencie Oyedele pokazał że też daje radę!
Dla mnie mecz zupełnie niereprezentatywny, fajny bo jedni wiedzieli przed meczem że mają awans i grali sobie luźno, drudzy że nie ma to znaczenia i że nic nie muszą, bo i tak nie awansują więc podobny luzik - wyszło z tego mimo wszystko coś przyzwoitego i tyle.
Jeszcze do tego trzonu - tak my nie mamy trzonu na poziomie jakiego byśmy oczekiwali aby dominować ligę, ale twierdzę że gdyby większość zawodników była w przynajmniej solidnej formie sportowej to bylibyśmy w tabeli gdzieś w okolicy Rakowa. Legia od początku rundy gra syf i ten syf grają wszyscy a nie jeden czy drugi zawodnik - to jest kolejny kamyczek do treneiro Feio.
Natomiast trzeba zauważać tych, którzy nie pękają na robocie w wymagającym otoczeniu, i tutaj rzeczywiście Oyedele nie pierwszy raz z dużym plusem.
Co do Kovacevicia to sam nie wiem, tzn. jeżeli rzeczywiście jest pewne, że on odchodzi, jeżeli Tobiasz nie podpadł Feio czymś zagadkowym tak jak np. niedawno Augustyniak, to jest to decyzja trudna do zrozumienia nawet z pomeczowej perspektywy, kiedy wiemy już, że ostatecznie był to całkiem niezły mecz Kovacevicia, a Legia go wygrała.
No i faktycznie Legia bez Kapustki, Guala, Wszołka czy Augustyniaka zagrała naprawdę bardzo przyzwoicie i daje to sporo do myślenia.
Może warto się rozejrzeć po rynku angielskim i poszukać piłkarzy z rezerw największych klubów, bez szans na grę w pierwszych zespołach o charakterystyce Oyedele? Wbrew pozorom jego ściągniecie do Legii może otworzyć furtkę dla naszego klubu, która do tej pory była zamknięta?
A jak to widzą Anglicy po meczu z Legią?
"Niewiele drużyn jest wygwizdywanych po awansie do ostatniej czwórki europejskich pucharów, ale niewiele z nich znajduje się w kryzysie, który ogarnął Chelsea Enzo Maresci, a także dawną gwiazdę jego drużyny, Cole'a Palmera" – czytamy w pomeczowej relacji dziennikarzy "The Telegraph".
"Przegrana 1:2 z Legią była żenująca. Chelsea zdawała się dawać piątej sile polskiej Ekstraklasy nadzieję na comeback. Gospodarze byli chaotyczni i mogli spokojnie odpaść z rozgrywek" – napisano na łamach "The Guardian". "Chelsea, która wcześniej nie zaznała porażki w tych rozgrywkach, z trudem przekroczyła linię mety. Ich głównym celem w tym sezonie jest powrót do Ligi Mistrzów, ale wygląda na to, że są daleko od europejskiej elity" – dodano."
"Kłęby dymu z rac odpalanych na trybunach gości pokryło boisko w drugiej połowie. Warta 1 miliard euro drużyna Maresci nie miała jednak gdzie ukryć się przed upokorzeniem. Awans w żaden sposób nie złagodził narastającego napięcia na trybunach. Fani byli czasami wściekli, ale głównie znudzeni taktyką Maresci" – relacjonuje The Sun. "Gdyby nie nieustanny doping tysiąca Polaków bez koszulek, atmosfera na Stamford Bridge byłaby w najlepszym razie nudna, a w najgorszym przepełniona złością z powodu kolejnego rozczarowania" – zaznaczono."
"Warta 1 miliard euro drużyna." zapamiętajmy też to.
Tak jak i my tego składu nie mamy, ba wciąż nie wiadomo czy mamy zespół na załapanie się do pucharów? 2 maja się przekonamy, a rywala będziemy mieli o zdecydowanie mniejszych umiejętnościach niż wczoraj, ale za to zdeterminowanego, gryzącego piach, który żadnej piłki nie odpuści i w tym meczu o uratowanie sezonu szanse będą 50/50 i wczorajszy wynik nic w tej materii nie zmienia.
A jeżeli finał Pucharu Polski przegramy to te obecne wyniki z Pucharu Konferencji okażą się nie tyle kwiatkiem do kożucha, co do zapchlonej, ubłoconej kufajki. Zakładam, że wszyscy mamy tego świadomość.
Natomiast, jeżeli i po wygranej z Chelsea będziemy marudzić, nawet biorąc pod uwagę cały kontekst i okoliczności tego meczu, to wyjdziemy na skrajnych malkontentów.
Gawin: „ekipa złożona z tak znakomitych piłkarzy, samych tych naszych przysłowiowych Vadisów, ale jeszcze podniesionych do potęgi entej, może się przejechać na słabszym rywalu jeżeli zlekceważy swoje obowiązki. A nam się wielokrotnie wydaje, że będziemy ogrywać na stojąco zespoły typu Radomiak czy Puszcza, gdzie różnica jest wielokrotnie mniejsza niż między Chelsea a Legią.” – memento mori sportowej.
W zasadzie w lidze to już się tylko skupiam na ocenie poszczególnych piłkarzy i ich przydatności na przyszły sezon. W tym kontekście Kovacevic mnie ani ziębi ani grzeje, bo w Legii nie zostanie, natomiast według mnie już wiadomo, że na Tobiaszu Feio postawił krzyżyk. Mentalnie go wkopał w ziemię i nawet jeżeli w jakimś meczu go teraz wystawi to i tak swojego zdania nie zmienię.
Baron: „Może warto się rozejrzeć po rynku angielskim i poszukać piłkarzy z rezerw największych klubów, bez szans na grę w pierwszych zespołach o charakterystyce Oyedele?” – to zamiast Bobica trzeba się było rozglądać za kimś obeznanym z Premier League? Tylko, że no właśnie, choćby przez kontekst drużyny wartej miliard euro ten rynek mimo wszystko jest na maksa przepłacony, przeszacowany. Przy tym terminujący w Liverpoolu Musiałowski nie mieści się w składzie cypryjskiej Omoni Nikozja.
"to zamiast Bobica trzeba się było rozglądać za kimś obeznanym z Premier League?"
Pewnie, że tak ale to jest już rola działu skautingu Legii i ludzi tam zatrudnionych to raz, a dwa wizji rozwoju klubu przez jego decydentów.
"Tylko, że no właśnie, choćby przez kontekst drużyny wartej miliard euro ten rynek mimo wszystko jest na maksa przepłacony, przeszacowany. Przy tym terminujący w Liverpoolu Musiałowski nie mieści się w składzie cypryjskiej Omoni Nikozja."
Ja zakładam coś takiego, że są tam piłkarze (nie koniecznie z polskimi korzeniami), którzy nie przebiją się tam do pierwszych drużyn (przy gigantycznej konkurencji) i patrząc na takiego Oyedele, z którym grali w meczach rezerw to sobie pomyślą np. - kurde, pół roku temu graliśmy razem w rezerwach, a dziś nasz kolega gra w ćwierćfinale LKE i wygrywa z Chelsea na ich stadionie - WOW! Ja też bym tak mógł, chciał.
Czy to jest zła ścieżka rozwoju?
Nieraz może warto wykonać krok w bok lub do tyłu, by w przyszłości awansować o kilka poziomów wyżej. Oyedele na pewno nie żałuje że trafił do Legii. I to z Legii dziś ma dużo większą szanse pójść gdzieś dalej i wyżej niż by miał siedzieć nadal w rezerwach ManU.
Chciałbym przeczytać z nim jakiś wywiad, w którym byłyby poruszone min. tego typu kwestie.
Ja nie marudzę ze zwycięstwa z Chelsea, ja próbuję pewnie mało zgrabnie powiedzieć ci że Goncalves mimo dobrego meczu z Chelsea powinien z Legii odejść, że okno wystawowe nie istnieje bo w tej chwili zakup zawodnika to proces obserwacji a nie tylko jakiś jeden mecz który wyjdzie lepiej lub mniej, że podniecanie się tym meczem i jego wynikiem tylko nam zamiesza w głowie, bo on przykrywa śmierdzącą kupę w jakiej jest klub
Nie zmienia to faktu, że historia zapisze zwycięstwo Legii nad Chelsea .
Trend rozpoczęli, sprawdziłem: Mandela Egbo i Reece Oxford (Borussia Moenchengladbach), Kaylen Hinds (VfL Wolfsburg), Ryan Kent (SC Freiburg), Ademola Lookman (RB Lipsk) oraz Jadon Sancho (Borussia Dortmund). Później najgłośniejszym nazwiskiem angielskim w Bundeslidze był już Jude Bellingham w BVB. Ale ten trend w tej chwili powstrzymuje takie małe zjawisko zwane Brexitem i dzięki niemu angielskie kluby choć wykorzystują jeszcze piłkarzy kontraktowanych na Wyspach przed 2021 rokiem, ale nowi są już sprowadzani na bardziej rygorystycznych zasadach, a to już pozwala życzliwszym okiem spoglądać na własny narybek.
Od 1 stycznia 2021 roku obowiązują nowe zasady dotyczące transferów do Anglii piłkarzy z krajów Unii Europejskiej. Tekst z grudnia 2020 roku: „Według hiszpańskiego prawnika specjalizującego się w prawie sportowym, dr. Borja Garcii, ok. 350 zawodników z krajów Unii Europejskiej oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego występujących obecnie w 92 angielskich zawodowych klubach nie podołałoby kryteriom umożliwiającym uzyskanie pozwolenia na grę w Anglii. Angielska FA szuka w całej sytuacji pozytywów i liczy na zwiększone szanse na rozwój dla młodych angielskich piłkarzy. (...) To właśnie występy w reprezentacji krajowej powinny stać się główną przepustką dla zawodników do gry w Anglii. FA określa kryterium automatycznej kwalifikacji jako procent występów danego zawodnika we wszystkich seniorskich rozgrywkach reprezentacyjnych w 24 miesiącach poprzedzających złożenie wniosku o pozwolenie na pracę. Nie jest przy tym istotny wymiar czasu gry zawodnika. Mecz uznaje się za „zaliczony” niezależnie od tego czy zawodnik rozegra w nim jedną minutę czy kilkadziesiąt minut. Co do zasady mecz kadry powinien być jednak meczem o punkty.” Źródło: Zmiany zasad transferów zawodników z krajów UE do Anglii w 2021 roku (lukomski-niklewicz.pl)
W Premiere League procent piłkarzy zagranicznych cały czas jest bardzo wysoki, finansowo przebiją każdą ligę w Europie, ale procedury już powodują, że napływ obcokrajowców podlega selekcji, a to daje szanse dla tych najbardziej utalentowanych z własnych akademii.
Przykład Maxiego jest bardzo ciekawy, miał wejście smoka, ale później uwidoczniły się jego deficyty, samemu byłem przekonany że Augustyniaka z pierwszej jedenastki nie wygryzie, a tu proszę ... najlepszy na placu w meczu z Chelsea.
Gdyby była możliwość sprowadzenia analogicznych w umiejętnościach młodych Angoli to pewnie, że to by była super opcja, ale mam jednak trochę wątpliwości czy nasza Ekstraklasa może być dla nich taką „ziemią obiecaną” na promocję. Jeżeli się nie załapią do Premier League, z Bundesligi nie będzie propozycji, to szybciej wybiorą Championship lub niższą, ale własną ligę. Ekstraklasa raczej nie ma opinii kuźni talentów, nasi młodzieżowcy marzą żeby jak najszybciej z Polski się wyrwać, często jeszcze na etapie „akademickim”.
Fakt, że ciekawe co sądzi w tym temacie Oyedele, zamiast kopać w niższych ligach angielskich, wybrał wzorem Hiszpanów Ekstraklasę, niby logiczne, ale też nie tak bardzo oczywiste. Interesująca kwestia.
Obojętnie jaki będzie wynik finału PP, w nowy sezon powinniśmy wejść z nowym zespołem i z „przewietrzoną” kadrą i jak „wietrzyć” to według mnie o tym można już teraz kibicowsko pitolić.
Goncalves ma umowę do lipca 2027, dla mnie był dużym rozczarowaniem, nawet jako uzupełniający skład wyrobnik nic nie pokazywał. Znalezienie miejsca dla 31-latka w nowym klubie, który zaproponuje Portugalczykowi równie intratne warunki finansowe jak w Legii to może być wyzwanie dla Żewłaka.
Tu jest dobry asumpt do mojego „sporu” z Gawinem. Wietrzymy kadrę, mamy jako defensywnych pomocników: Oyedele, Goncalvesa, Augustyniaka plus dojrzewających małolatów: Aleksandra Wyganowskiego i Pascala Mozie.
Kogo puszczamy w świat, a na kim budujemy kadrę na sezon 2025/26? W szukaniu nowego klubu dajemy wolną rękę Goncalvesowi czy Augustyniakowi? Zostawiamy obu, sprzedajemy, czy też jak być może wolałby Gawin puszczamy Augustyniaka a jako alternatywę dla Oyedele trzymamy jeszcze dwa sezony doświadczonego Goncalvesa? Jestem w teamie pana Rafała, choć być może w teamie Portugalczyka jest Goncalo Feio.
Dalkubie przyznaj się po prawdzie to obawiasz się że zdobędziemy PP i jeszcze Feio zostanie?
Ja zostawiam Augystyniaka i stawiam mu warunki - musi się zwyczajnie ogarnąć, musi ustabilizować formę i ma być wspierający dla małolatów, ale gram Maxim, dopóki go nie sprzedam.
Wietrzę szatnie bardzo mocno, dziękuję wielu zawodnikom w tym robię papa Gualowi, Vinagre, Szkurinowi, wypożyczam młodych, którzy nie mają szans na solidne granie, zmniejszam kadrę, szukam zawodników którzy stworzą mi szkielet zespołu za duży kontrakt - tyle
Feio niestety brakuje pokory, przy czym nie mam tu na myśli jego bajkopisarstwa na konferencjach czy wybuchowego charakteru, tylko sposób w jaki on prowadzi drużynę. Tu trzeba obrać kurs i żeglować konsekwentnie w określonym kierunku, tymczasem on za bardzo wierzy w jakiś swój nadzwyczajny zmysł taktyczny i personalny. Za dużo było rewolucji w Legii na przestrzeni jednego sezonu, zwyczajnie za dużo, to się nie mogło udać. Może Feio wyciągnie z tego jakieś wnioski na przyszłość, a może już zawsze pozostanie nerwusem z przerośniętym ego, to się okaże. Szkoda, bo uważam, że to jest bardzo inteligentny człowiek, potrafiący w zajmujący sposób mówić o piłce.