W tym miejscu chcielibyśmy prowadzić naszą futbolową rozmowę "na aucie", czyli dyskusję w tematach, które nie zostały uwzględnione w artykułach w innych działach. Zachęcamy do udziału w naszym swoistym "klubie dyskusyjnym"!
Trybuna jest wolna dla każdego, każdy ma prawo się wypowiedzieć, zabrać głos w dowolnym piłkarskim temacie, w poważnym lub w żartobliwym, ironicznym tonie, obowiązuje freestyle tylko z jednym zastrzeżeniem. Niech poziom wypowiedzi, dyskusji przełamuje stereotyp piłkarskiego kibica jako zacietrzewionego półmózga, pieniacza uzewnętrzniającego swoje frustracje, wylewającego jad i napinającego się dla samej napinki.
Gdy trzeba, spierajmy się, polemizujmy, brońmy własnych poglądów, przekonań, ale zawsze...
TRZYMAJMY POZIOM!
Przy czym, gdyby chodzilo tylko o kase, to chociaz Kuleszy ani nie cenie, ani nie powazam, to w tym przypadku z punktu widzenia zwiazku wydaje sie ze zrobili dobry interes, bo repra na Narodowym jednak chyba pozostanie na wiekszosci meczow, Chorzow na Finlandie r owniez sie zalapie, czyli wilk syty i owca cala, a zwiazkowa skarbonka chyba az tak bardzo przy tym nie ucierpi.
Aaa, no i wychodzi ze ten niegramotny Kulesza w swoich gierkach wykorzystal i posluzylyl sie redaktorem Wlodarczykiem jak wytrawny strateg naiwnym przedszkolakiem lasym na cukierki newsowe. Tak wyszlo, moze przypadkiem!
Ciekawsze sa spekulacje odnosnie nabycia przez PZPN tego biurowca przy Bitwy Warszzawskiej. Gdyby ten news byl prawdziwy, to bylby widomy znak, ze w PZPN stawia sie w pierwszym miejscu na kase, a gdzies dalej na to co bezposrednio z futbolem zwiazane.
Ja zdjęcie pozytywnie prężącego się Mioduskiego skomentowałem już w duchu ŻyczeniowoNoworocznym : " Tak wygląda facet , który chce dobrze i mu to dobrze nie wychodzi. Pragnąłbym , aby chciał on chociaż raz źle i żeby mu też nie wyszło". !,
Czego i Wszystkim życzę ! .
A jako że nowy rok za pasem to jak najwięcej pozytywnych doznań w 2025, związanych z Legią, to oczywiste, ale i tych ulokowanych w innych obszarach życia
Trener Feio nie został ukarany , co nie oznacza,że nie może zostać ukarany ,ale nie za "wypędzenie" Mioduskiego z szatni po meczu z Djurgarden, czego nikt dorosły nie uważa za aferę ,ale za nierozważną wypowiedź na konferencji prasowej , która mogła być odczytana jako niezasadna krytyka polityki transferowej.
Prezes Mioduski to poważny, szanowany w świecie biznesmen i prawnik i on wie,że rozwój, postęp to ciągły twórczy spór, podczas którego wióry lecą, więc dla niego ten pracownik jest dobry , który ostro krytykuje, a nie ten , który siedzi cicho i potakuje. Podobnie postąpił w jeszcze bardziej konfliktowej sytuacji silny biznesmen Zbyszek Jakubas w Motorze. Biznes to walka na wielu frontach i z różnymi przeciwnikami i z miernymi i biernymi jej się nie wygra.
Mało tego Mioduski nie podejmuje decyzji bez wysłuchania drugiej strony ,a Feio jest poza zasięgiem . To nie jest gnojek Rutkowski zwalniający ludzi przez media. Lecz z drugiej strony to świadczy o tym jakimi prymitywami są ci ,którzy takie brednie piszą. Teraz pewno będą bredzić,że ukarał.ale zawiesił, albo ,że ukarał,ale nie ogłosił itd.
Natomiast cytując dialog z "Rejsu" Baron trafia w sedno , bo ta korporacyjna mentalność Mioduskiego ma swoje pozytywy ,ale i negatywy.
W zarządzaniu firmami nie ma jednej skutecznej metody i o ile nauka określiła zasady, metody, parametry, wzory kierowania strukturami to w dużym stopniu jest bezradna nad wskazaniem optymalnej metody doboru kadr. Generalnie decyduje intuicja oraz powielanie sprawdzonych sposobów.Główną korporacyjną metodą jest szkolenie i awansowanie tych którzy się wyróżniają, zaczynasz na parterze i po iluś latach dochodzisz do gabinetu na 20 piętrze. Jak widzimy Mioduski tak chciałby wychować trenera "na lata" i mimo negatywnych doświadczeń swego nastawienia nie zmienia. Przed 3 laty doszedł do wniosku ,że trzeba zwiększyć nadzór merytoryczny fachowcem i dał tę rolę Jackowi Zielińskiemu ( pozdrawiam) ,ale ta rola Jacka nie przerosła, on do niej nie dorósł. Ja lubię Jacka , czasami się kontaktujemy ,ale jemu brakuje rozmachu, nie ma nerwu ryzykanta, przede wszystkim nie chce zepsuć, a do tego jest kostyczny i dość trudny w kontaktach interpersonalnych.
Lecz to zwyczajnie bardzo porządny, lojalny,uczciwy człowiek i pewno te cechy zaważyły ,że Mioduski przesunął, go z funkcji decyzyjnej na doradczą.
Co do Feio , to moim zdaniem , Legia powinna się z nim rozstać, bo kiedy na szali postawi się jego zalety i wady , to moim zdaniem negatywy przeważają. Niezależnie od moim ocen patopismactwa to Feio obiektywnie szkodzi Legii , przede wszystkim wizerunkowo.On generuje konflikty , bo ma taką konstrukcję,ale nie potrafi nimi zarządzać czyli jest jak ktoś, kto chce rzucić granatem, a ten granat wybucha mu w rękach. Poważny, szanowany klub nie może mieć za pierwszego trenera faceta, który nie potrafi opanować emocji.
Tylko ,że od czasu jak Mioduski zawładnął Legią to widać,że ma dobre chęci i też widać,że nimi jest piekło wybrukowane, bo poprawy nima ,a chór jak fałszował ,tak fałszuje.
"W ostatnich dniach, po meczu z Djurgardens, wokół Legii znowu zawrzało. Wszystko za sprawą tego, że trener Goncalo Feio powiedział kilka słów o planowanym oknie transferowym, którego wizja rozmija się z tym, co chce szkoleniowiec, ale i kibice. Dostało się też prezesowi i właścicielowi Legii, Dariuszowi Mioduskiemu. Pewnie sternik inaczej by te uwagi odebrał, gdyby były powiedziane w cztery oczy czy na posiedzeniu zarządu, a nie przy całym zespole. Portugalczyk zapłaci za to karę finansową. "
Jeśli to jest prawda, to jest grubo. Nie mam powodu by nie wierzyć Marcinowi Szymczykowi. LN jest blisko klubu, są na treningach, jeżdżą na obozy przygotowawcze, znają piłkarzy, działaczy itd. więc zakładam, że wiedzą na pewno więcej co w trawie piszczy, niż typowy kibic Legii.
Poza tym w ostatnim czasie zrobiło się dużo smrodu medialnego wokół Legii i wygląda to od strony PR bardzo źle to raz, a dwa wygląda też na to, że są duże tarcia wewnątrz kubu co nie rokuje dobrze na przyszłość.
Wiemy już oficjalnie, że "od 1 stycznia 2025 r. Jacek Zieliński będzie pełnił w klubie nową rolę – zostanie powołany na funkcję doradcy zarządu klubu ds. sportowych."
Czyli się nie sprawdził, a klub informuje, że -
" Jednocześnie informujemy, że w najbliższym czasie klub przeprowadzi proces rekrutacji nowego dyrektora sportowego i wzmocni strukturę działu sportu, a w obu tych działaniach będzie również uczestniczył Jacek Zieliński."
Jakoś słabo to widzę, że to on będzie oceniał kandydaturę nowego dyrektora sportowego.
Humorystycznie na koniec, to wszystko kojarzy się mi z pewną sceną z kultowego polskiego filmu -
"..stawiam wniosek przesunięcia kolegi "Śpiewaka" do sekcji gimnastycznej. Po pierwsze: nie będzie samotny, będzie w kolektywie
Po drugie: nabierze więcej optymizmu w życiu. Jeszcze więcej optymizmu..
Po trzecie, co jest też ważne, przestanie śpiewać."
• Grupa A: Zwycięzca Niemcy - Włochy w ćwierćfinale Ligi Narodów, Słowacja, Irlandia Północna, Luksemburg.
• Grupa B: Szwajcaria, Szwecja, Słowenia, Kosowo.
• Grupa C: Przegrany Portugalia - Dania w ćwierćfinale Ligi Narodów, Grecja, Szkocja, Białoruś.
• Grupa D: Zwycięzca Francja - Chorwacja w ćwierćfinale Ligi Narodów, Ukraina, Islandia, Azerbejdżan.
• Grupa E: Zwycięzca Hiszpania - Holandia w ćwierćfinale Ligi Narodów, Turcja, Gruzja, Bułgaria.
• Grupa F: Zwycięzca Portugalia - Dania w ćwierćfinale Ligi Narodów, Węgry, Irlandia, Armenia.
• Grupa G: Przegrany Hiszpania - Holandia w ćwierćfinale Ligi Narodów, Polska, Finlandia, Litwa, Malta.
• Grupa H: Austria, Rumunia, Bośnia i Hercegowina, Cypr, San Marino.
• Grupa I: Przegrany Niemcy - Włochy w ćwierćfinale Ligi Narodów, Norwegia, Izrael, Estonia, Mołdawia.
• Grupa J: Belgia, Walia, Macedonia Północna, Kazachstan, Liechtenstein.
• Grupa K: Anglia, Serbia, Albania, Łotwa, Andora.
• Grupa L: Przegrany Francja - Chorwacja w ćwierćfinale Ligi Narodów, Czechy, Czarnogóra, Wyspy Owcze, Gibraltar.
Hi, hi lepiej wygrac cwiercfinał w LN i w nagrodę w eliminacjach do mundialu trafić na Turcję, Gruzję i Bułgarię, czy też przegrac i za rywali mieć Polaków, Finów, Litwinów i Maltańczyków? Oto dylemat Hiszpanów i Holendrów.
Z naszej perspektywy już słychać, że na pierwsze miejsce nie ma co liczyć, natomiast baraże mamy zagwarantowane! Mhm, stajemy się specami od kompromitacji, zatem ta grupa to podpucha!
Żeby było ciekawiej to ja jeszcze próbowałem być bokserem w Pruszkowskim "Zniczu" i wraz ze spadkiem wagi zjechałem z półciężkiej do średniej ,ale nie będę Cię zanudzał ględzeniem o tym co w życiu mi nie wyszło , bo najlepiej to mi wyszły włosy.
Dziś o 12.00 jest losowanie ,a UEFA rzeczywiście zmieniła nieco zasady na bardziej sprawiedliwe, co w naszych mediach spotkało się z krytyką. Czyli moralność Kalego tak żywa w czasach komuny nie zdechła. UEFA wysłuchała słusznych protestów tych zespołów którzy kwestionowali formalną przewagę tych reprezentacji, które spadły z dywizji LN nad tymi ,które nie spadły niżej. Nie chodziło tylko o Polskę.
Tym samym Polska może trafić w grupie na finalistów LN oraz być rozlosowana w grupie czterozespołowej i wówczas zacząć eliminacje dopiero we wrześniu.
Dla mnie takie rozważania przypominają zapasy w kisielu , bo trzeba powtórzyć truizm ,że liczy się siła gry ,a losowanie ma znaczenie,ale trzeciorzędne.
Ja namawiam do protestów i sam na każdym kroku w necie będę krytykował , bo staram się być wiernym przesłaniu dla inteligencji jakie sformułował w 1927 roku Julien Benda w kultowej książce " La Trahision des Clercs" ( u nas znana pod tytułem "Zdrada klerków') , a mianowicie, aby nie ulegać żadnej ideologii, żadnej propagandzie ,a służyć wyłącznie prawdzie oceniając ją wedle wiedzy, rozumu i sumienia.
Chodzi więc o egoistyczny spokój własnego sumienia ,aby nie godzić się na zło.
Nikt kto ma odrobinę wiedzy nie porówna Kataru z Arabią Saudyjską.
Ludzi Zachodu potomków kolonizatorów dotyka do dziś syndrom zwany "mirror thinking" , którego odmianą jest znane filozofom "lustrzane odbicie" zakładające ocenę drugiej strony poprzez własny system wartości.
Otóż sytuacje pracowników cudzoziemskich w Katarze oceniła w kilkusetstronicowym raporcie Międzynarodowa Organizacja Pracy i ta ocena wypadł wzorowo. A to jak funkcjonuje Katar można uzyskać od Polaków którzy tam byli, mieszkali i pracowali. Katar jest krajem arabskim z panującym islamem , któremu podporządkowane jest prawo , zwyczaje i obyczaje ,ale nie jest to kraj ekstremistyczny , ani nawet szariacki , lecz tolerancyjny.
Pracownicy cudzoziemscy pracowali 8 godzin dziennie w ciągu 10 godzin ( 2 godziny przerwy) ,w temperaturze powyżej 35 0 C praca była zakazana, mieszkali w pokojach 2-3 osobowych z pełnym wyposażeniem ( bezpłatnie), otrzymywali 3 posiłki dziennie ( bezpłatnie) , mieli 2 miesiące rocznie płatnego urlopu i co ważne mieli stały dostęp do telefonu ,aby mogli składać skargi na warunki pracy.W ciągu badanych przez MOP dziesięciu lat doszło do 7 wypadków śmiertelnych oraz 39 drobnych wypadków w pracy. Ale za naruszenie zasad BHP wydalono z Kataru 88 osób. Jest to najsurowsza kara dla cudzoziemca , bo czekają oni na kontrakt w Katarze 2 lata. Cudzoziemiec dostaje kontrakt na trzy lata i może on być tylko raz przedłużony.
Natomiast zarobki są kształtowane w proporcji 10 razy więcej niż otrzymują w swoim kraju , nie mniej niż 3 USD za godzinę czyli jak ktoś zarabiał u siebie np.100 USD miesięcznie to w Katarze dostaje 1000 USD , a jak ktoś miał u siebie 1000 USD to w Katarze dostaje 10 000 tys. .
Jeszcze ciekawsze są zarobki obywateli Kataru , bo oni otrzymują "pensje" nie tylko na siebie ale i za niepracujących członków rodziny i np. samotny dostaje na tym samym stanowisku 4 razy mniej od tego kto ma żonę i dwoje dzieci.
Kobiety są dyskryminowane w stosunkach pracy tym sensie ,że nie mogą jej podjąć bez zgody ojca, a mężatki bez zgody męża. Kobiety samotne dostają zasiłek ,a wdowy z dziećmi średnie wynagrodzenia na siebie i każde dziecko.
A najciekawsze jest to ,że od 2009 roku założono centralny Bank Pracowniczy w którym każdy pracownik ma swoje indywidualne konto i Bank sprawdza czy terminowo według umowy wpływają wynagrodzenia ( nie wolno obniżać wynagrodzenia w trakcie trwania kontraktu), Opóźnienie karane jest dla Dyrektora Firmy od 7 dni do miesiąca aresztu, a firmy obce na ogół mogą się spodziewać rozwiązania kontraktów.
Tacy Angole i Holendrzy nie mogą być zachwyceni ,że ich Firmy od 2009 roku są na indeksie i uważają to za dyskryminację . A stało się tak ,że po gigantycznym kryzysie finansowym zaczętym w sierpniu 2008 roku dwie Firmy budowlane z Anglii i Holandii bandyckim zwyczajem ciężar chcieli zrzucić na pracowników czyli usiłowali zwolnić 20 % pracowników, pozostałym obniżyć wynagrodzenia oraz zawiesić wypłatę wynagrodzeń , wypłacając je z miesięcznym opóźnieniem. Władze Kataru natychmiast rozwiązały z Firmami kontrakty, zajęły ich konta i majątek, a personel wysłały do Anglii i Holandii.
Pozostali pracownicy pozostali.
Oburzające jest to ,że rasistowskie lewactwo protestowało przeciwko Katarczykom za to,że nie płacą jednakowo wszystkim pracownikom, a teraz zamknęli jadaczki kiedy Arabia Saudyjska nie dopuszcza do kontroli MOP , kiedy nagminne stosowana jest praca przymusowa , kiedy umowy o wysokość wynagrodzenia są niedotrzymywane i kiedy w ciągu 3 lat zmarło z przepracowania i niedożywienia 21 tys cudzoziemskich pracowników.
I w tej znanej sytuacji ten zwyrodniały bydlak Infantino śmie mówić,że FIFA dba o prawa człowieka. OHYDA!
***
@ Mundial w Arabii Saudyjskiej
Nie podważam Twoich Zbyszku starań (żeby nie było!) ale w protesty nie wierzę. Trzeba by było postulować rozwiązanie FIFA i UEFA pewnie i krajowych związków. Nie to, że takie rozwiązanie by mi się nie podobało, ale nie potrafię sobie wyobrazić żeby było realne.
Tylko jakieś geopolityczne „trzęsienia ziemi” według mnie mogą uniemożliwić rozegranie mundialu w Arabii Saudyjskiej. Swoją drogą „termin katarski” okazało się, że wcale nie był taki zły pomijając kwestie etyczne gospodarzy z Półwyspu Arabskiego.
Subskrybuję dr Szewkę na YT, coś kiedyś zarzucano mu brak znajomości arabskiego co jak na speca od Wschodu by było trochę cringe'owe, ale to raczej fejk. Fakt, że dzięki YT to chyba najbardziej mainstreamowy z ekspertów od tego regionu, również go czasem słucham.
Aha, ponoc zmieniono zasady rozlosowywania eliminacji i wszelkie wcześniejsze kalkulacje poszły na śmietnik, ciekawe co z tego teraz czyli już jutro wyjdzie?
Ja się tam na tym nie znam.,ale nie nazywam się ani Zimny, ani Malinowski, ani nawet Kusociński . Mało tego to były "długasy" a ja byłem "średniakiem", a to dwie różne dyscypliny . Nie da się porównać tego co nieporównywalne. Chciałbym ,abyś to wreszcie przyjął do wiadomości. Ja mam genetycznie ukształtowany układ : duża siła, przy małej masie. Natomiast w dostosowaniu wagi do wymagań w sporcie decyduje nie odchudzanie ,a rozwój procesu treningowego . To proces treningowy sprawia ,że masa rośnie jak w wielu sportach i nawet w sprincie lub maleje , jak w biegach długich . Jak sprawdziłem jak zaczynałem ważyłem 80 kg, a po dwóch latach waga spadła do 75 kg.
Natomiast uważam ,że przeciwko przyznaniu organizacji MŚ powinno się protestować i będę namawiał właścicieli portali internetowych w Kanady i USA w których zamieszczam teksty ( są to emigracyjni Polacy) aby takie protesty organizowali ( jeden z nich ma w USA ponad 340 tys obserwatorów). Nie jestem przewrażliwiony ,ale po przeczytaniu książki prof.
Wojciecha Szewko " Księga dżihadu" ( wydana w listopadzie 2024 roku) w której udowadnia ,że Arabia Saudyjska morduje i torturuje tysiące obywateli rocznie oraz jest tym krajem który finansuje prawie wszystkie islamskie organizacje terrorystyczne ,że nie wolno wolnemu światu pozwolić ,aby w ten sposób promować ludobójczy reżim.
***
Zbyszku nie podważam twoich osiągnięć sportowych, ba, absolutnie w nie wierzę, wątpliwośc wzbudziła tylko podana przez Ciebie waga. Samemu się z nią w tej chwili borykam, rok temu schudłem 15 kg, a teraz walczę żeby nie powrócic do setki, żeby trzymac się pod dziewięcdzisiątką. Cholernie z tym się borykam! I możesz w to wątpic, ale też z własnej autopsji i doświadczeń wiem jak duże mają znaczenie te kilogramy dla kondycji i wytrzymałości.
Z tego co piszesz masz budowę zbliżoną do Javiera Mascherano, nisko osadzonego, z nisko położonym środkiem ciężkości, mało wywrotnego a przy tym charakternego „dzika”, nieugiętego walczaka, który orał boisko przez 90 minut. No i przyznaję, że samemu bardzo lubię takie „dziki” na murawie. Tylko Zbyszku biorąc to wszystko pod uwagę, sprawdź w necie jaką wagę podają przy Mascherano? Stąd moja wątpliwość, nie w Twoje CV którego nie podważam, a w pamięc odnośnie tych kilogramów gdy trenowałeś biegi średnie. To wszystko, a jeżeli było tak jak piszesz i pamięc Cię nie zawodzi, to spoko, od siebie dodam że skoro rokowałeś przy BMI około 25,0 to przy zejściu poniżej 22,0 faktycznie miałbyś szanse i na seniorskie sukcesy. Dieta by była jednak niezbędna!
Sprawdziłem naszych biegaczy na przestrzeni lat.
Janusz Kusociński, wzrost 167 cm, waga 62 kg
Jerzy Chromik, wzrost 173 cm, waga 58 kg.
Kazimierz Zimny, wzrost 172 cm, waga 60 kg
Zdzisław Krzyszkowiak, wzrost 172 cm waga 59 kg
Bronisław Malinowski, wzrost 182 cm waga 68 kg
Niezależnie od okresu BMI w biegach było istotne. Natomiast Zbyszku w zestawieniu z naszymi medalistami z biegów długich byłeś faktycznie „wielkoludem” zdetronizował Ciebie dopiero Bronisław Malinowski.
„Nie wiem tylko czy żałujesz ,że nigdy żadnego sportu nie uprawiałeś.” – mały błąd w założeniu, ale w sumie nieistotny. Oczywiście moja kondycja fizyczna jako funkcja aktywności sportowej mogłaby być dużo, dużo lepsza, okresowo strasznie się zapuszczałem, ale generalnie jestem z niej zadowolony i z tego co na moją amatorską miarę pozwoliła mi osiągnąć. Nie mam pod tym względem kompleksów.
Tak jak uważałem decyzję FIFA o powierzeniu funkcji gospodarza MŚ w 2022 roku Katarowi za całkowicie słuszne , a ataki na ten kraj jako przejaw rasizmu i ksenofobii, tak powierzenie tej roli zbrodniarzom z Arabii Saudyjskiej uważam za naigrywanie się z praw człowieka.
Nie bardzo rozumiem bronienia tego czego nie da się obronić, Mówimy o konkretach a nie o dupie Maryni czyli o Polsce i o obrońcach z lat 60 tych. Chciałeś mi dokuczyć,a wpadłeś we własne sidła, bo o "Wielkiej Legi" nie wiesz prawie nic. I trudno się dziwić , bo jesteś z tego pokolenia dla którego przeszłość nie istnieje , bo życie zaczyna się od własnego pamiętania. Otóż podstawowi zawodnicy Legii mierzyli " Andrzej Zygmunt 177 cm ,a Zygmunt Blaut 173 cm i nic tych faktów nie zmieni , więc ja ze swoim wzrostem 176 cm mieściłem się w normie.
Popełniasz drugi błąd biorąc tzw. średnią za coś realnego , a każdy człowiek jest inny. Ja np. rosłem do 15 roku życia,a a wieku 20 lat byłem łysy i wyglądałem jak własny ojciec. I tak mi zostało ,Genetycznie jestem bardzo grubej kości , więc ważę dużo przy mikrych gabarytach , bo od zawsze mam np 84 cm w pasie.dziś ważę 85 kg ,a wyglądam jak szkieletor. Jak mawiał klasyk " nie idź dalej tą drogą" i pamiętaj ,że w tamtych czasach biegaczy z Kenii czy Etiopii nie było. Nie parametry biegają ,ąle żywy człowiek i albo jak mawiali moi trenerzy w klubie Zygmunt Karlicki i w kadrze juniorów Włodzimierz Puzio ( legenda kubańskiego sportu) to bieżnia decyduje kto się nadaje., W biegach średnich najbardziej liczy się pojemność życiowa płuc ( ja jeszcze dziś mam ją na poziomie 30 latka uprawiającego sport) oraz wielkość tętna ( jeszcze dziś mam 42 ) oraz czas powrotu do normy po silnym zmęczeniu ( kiedyś zajmowało mi to ok. 80 sekund ,a dziś pewno ze dwa razy dłużej) .
Nie kwestionuję tego co piszesz, ale nie bardzo wiem o czym i po co to piszesz co piszesz.
Bo również o fizjologi człowieka masz mętne pojęcie. Wracając do naszego krótkiego spotkanie sprzed 11 lat to ja wówczas ważyłem 98 kg i byłem w trakcie odchudzania , a chyba wyglądałem na najszczuplejszego z całego grona .
Bo np. co mają jakieś dane z 1996 roku do tego co miało miejsce w sporcie 30 lat wcześniej, Nie da się porównać tego co nieporównywalne.
Ja np. patrzę z politowaniem na technikę dzisiejszych piłkarzy , którzy nawet na boiskach równych jak stół nie potrafią opanować piłki, celnie podać itd itp.. W latach 60-tych po paru treningach trener odesłał by te drewna do domu. Wówczas grało się na klepiskach, na błocie, na żwirze, na piasku i to po parę godzin dziennie . Bo sport sprawiał radość.
Np , jak patrzę na treningi dzisiejszych naszych biegaczy to jest mi ich szkoda,bo żeby nie wiem, jak trenowali to nigdy genetycznie ukształtowanym Afrykanom nie dorównają, więc pewno ,gdybym urodził się te 60 lat później to pozostałbym przy piłce.
I ten dysonans poznawczy jest Ci Iocosusie obcy.Nie wiem tylko czy żałujesz ,że nigdy żadnego sportu nie uprawiałeś. Byłoby Ci łatwiej zrozumieć na czym on się zasadza.
PS,. Jak pisałem byłem kiedyś młody ,ale świadków już nie ma. Ale jest świadek pośredni,a mianowicie Gawin , który widział moją kartę piłkarza i książeczkę zawodniczą oraz medale i dyplomy za tytuły Mistrza Błonia i Mistrza Mazowsza. Jak na dwa lata uprawiania tzw. sportu wyczynowego trochę się tego uzbierało .
Tak przy okazji to nie lubie trenerow ktorzy demonizuja ten parametr i zda sie sklad jedenastki ustalaja pod niego (vide Probierz w Cracovii a i w reprezentacji zakladam hipotetycznie ze gdyby Bartek Slisz mierzyl pod 1,90 to posiadalby duzo wiekszy kredyt zaufania u selekcjonera), ale z drugiej strony to nie wiem, czy samemu zdecydowalbym sie na pare srodkowych obroncow: Ariel Mosor (184 cm) czyli moj rozmiar, plus Igor Orlikowski (181 cm). Argentyczycy gabarytami defensow sie nie przejmuja ale w Europie juz tej "fizycznosci" ulegamy bo i fakt co raz wiecej takich napadziorow na wzor Ibrahomovica czy Haalanda (po 195 cm).
A tak jeszcze skoro o tych parametrach to Zbyszku nie pomyliles sie przypadkiem ze swoja waga za mlodu: "miałem 176, a ważyłem ok. 80 kg."? Zdaje sie ze wspominales ze trenowales biegi srednie i miales ku temu predyspozycje, ale to chyba nie przy tej wadze. Jezeli juz to raczej parametry nabitego miesniami sprintera chocby Bena Johnsona z Seulu ale nie srednio lub dlugostystansowca. Dziesiecioboisci mierzacy nieco pona 180 cm waza ok 80 kg i musza byc i silni i dynamiczni i skoczni ale na 1500 m "umieraja". Ten dystans, ktorego na codzien nie trenuja jest dla nich gehenna. Zbyszku przy tej wadze twoje BMI by wynosilo ponad 25.0
"Wg badań, zakres BMI dla trenujących zawodników to jest od 18 do 22.Natomiast, jeśli chodzi o absolutną światową czołówkę, to z badań przeprowadzonych w 1996 roku na światowej czołówce zawodników od 800 do maratonu wynikają następujące wartości współczynników BMI (wzrost w cm / waga w kg / BMI):
Mężczyźni:
182 / 62,7 – BMI 18,93
178 / 61,3 – BMI 19,35
174 / 60,0 – BMI 19,82
170 / 58,6 – BMI 20,28
166 / 57,3 – BMI 20,79
Średnie BMI to 19,83.
zrodlo: Ile powinien ważyć biegacz aby dobrze biegać - Bieganie.pl
Ja tylko Tobie podpowiadam ,że w latach 60-tych wzrost wysoki zaczynał się od 164 cm wedle GUS, dziś to 176 cm . Ja miałem 176, a ważyłem ok. 80 kg. W Legii na środku obrony ( pod koniec lat 60-tych, a wcześniej , poza Gmochem byli, jeszcze niżsi) grali Andrzej Zygmunt 177 cm wzrostu i Zygmunt Blaut 173 cm wzrostu. Ja na tle Blauta byłem olbrzymem , tym bardziej,że było to w latach 1965-1966. Widzę ,że też tak masz ,że nie zauważasz, że czas zasuwa .
Ja jestem samokrytyczny i wiem,że wielkim talentem nie byłem.Nie miałem tzw. wrodzonej szybkości , ale za to miałem ogromną wytrzymałość i byłem bardzo silny.Technicznie byłem dobrze wyszkolony, ale do artysty było mi daleko.Ponieważ już w juniorach zauważyłem,że , delikatnie mówiąc, nie zawsze trafiam z decyzjami : co, kogo, kiedy, jak - to uznałem,że każdy kto się zbliża pod pole karne to wróg i wchodziłem w niego ostro, szybko i brutalnie , byłem jak przecinak . To sprawiło,że w wieku 16 lat trafiłem do zespołu seniorów. Pewno kariery w piłce bym nie zrobił,ale co się nagrałem to się nagrałem . Z tego powodu dostrzegam to czego wielu nie widzi ,albo sądzi po pozorach .
U nas Stanisław Oślizło jak na środkowego obrońcę raczej nie imponował warunkami fizycznymi, ale w latach ’70 to już było raczej regułą, że parę środkowych winni stanowić tacy na wzór Żmudy z Gorgoniem. Zbyszku u Piechniczka na środku defensywy byś raczej nie pograł pamiętając jego skład defensywy w Odrze Opole! Dlatego szacun, że w A i B klasie byłeś naszym polskim Cannavaro.
Jeszcze w didaskaliach, napisałeś: „tzw. program minimum , który wprowadził Wydział Szkolenia PZPN do wszystkich klubów, dzięki któremu w latach 70-tych nasza piłka odnosiła tak wielkie sukcesy międzynarodowe.” – otóż, zapamiętałem gdy kiedyś stwierdziłeś, że sukcesy polskiej piłki były pochodną demografii i pod tym się absolutnie podpisuję. Popularnośc piłki i te tysiące, setki tysięcy chłopaków uganiających się za piłką bo innej rozrywki nie było stanowiło fundament sukcesów polskiej kopanej. Niech notable z PZPN sobie ten sukces przypisują, we mnie jest przekonanie, że gdyby nie masowość, powszechność uprawiania futbolu to jakiekolwiek programy szkoleniowe psu na budę by się zdały. Nie grałem w piłkę w żadnym ligowym klubie, ale jako nastolatek w średniej kopałem gałę z tymi którzy trenowali na Polonii, Gwardii lub w Agrykolii. Grywałem z chłopakiem, który zaliczył kilka występów w jedynce Legii. Byłem w średniej na boisku raczej dla nich już „kijkiem slalomowym” ale pocieszałem się, że na korcie by nie mieli do mnie podejścia. Mam swoją perspektywę i wiem że ci którzy trenowali a nawet załapał się jeden z nich na Ekstraklasę, to nie były największe talenty do piłki spośród moich rówieśników z którymi miałem okazję wymienic kilka podań. W mojej podstawówce było kilku smerków w poszczególnych rocznikach, którzy „ekstraklasowca” schowaliby do kieszeni pod względem kiwki, panowania nad piłką, dynamiki. Nigdy do klubu nie trafili, nikt ich nie wypatrzył, nikt się nimi nie zainteresował.
Andrzej Iwan opisywał, że gdy już regularnie trenował, to i tak grywał „na podwórku” i bywało że nygusy umawiali się „na kasę” dla zwycięzcy i jak samemu przyznawał nie zawsze „klubowi” w takich meczykach byli górą. I mnie to absolutnie nie dziwi, o ile to były małe gierki po góra 6-7 na mniejszym boisku.
Mam bratanka w podstawówce, biega za piłką oczywiście w klubie, małym podwarszawskim. Czasem wyręczam rodziców i podwożę go na treningi, jest jeszcze szkrabem, ale miałem okazję zerknąc przy okazji na mecze 12-14 latków trenujących regularnie na równoległych boiskach. Kilka meczów widziałem i miałem taką konstatację, że moją klasę z podstawówki lub szkolną reprę obecne pokolenie trenujące regularnie rozklepało by bez problemu. Rozjechaliby nas podaniami. Ale w grze 1 na 1 to te dzisiejsze dzieciaki nie miałyby z nami szans.
Pod koniec lat ’70 do jednego z klubów zgłosił się 17-latek, który nigdy wcześniej regularnie nie trenował, mając lat 22 został królem strzelców Ekstraklasy, a ten Grześ jakiegoś super talentu do piłki wcale nie miał, technicznie był dość surowy, taki „chudy dryblas na szczudłach”. Tyle tylko, że na śląskich familokach piłkę kopał od małego, jak każdy z jego rówieśników. A pokażcie mi dziś chłopaka, który zgłosi się do klubu i powie, że nigdy wcześniej w jakiejkolwiek akademii, w jakiejkolwiek szkółce piłkarskiej lub w najmniejszym klubiku nie trenował. I go przyjmą bo będą wiedzieli, że podstawy panowania nad piłką od małego brzdąca ma jednak już wpojone? Dziś bez systemowego szkolenia to abstrakcja!
I tym sposobem „didaskalia” przywłaszczyły sobie zawartośc mojego pitolenia. Zbyszku nasz „spór” o to czy warto sprowadzic Nawrockiego i tak rozstrzygnie czas. Za dwa, trzy lata będzie można powiedziec i co z tego iocosusie że widziałeś w Nawrockim odpowiedni mental dla obrońcy, skoro nic z tego pozytywnego się nie potwierdziło, umiejętności zabrakło. Albo za dwa, trzy lata okaże się jeszcze, że mimo wszystkich przeciwności będziemy mieli najcichszą parę milczków na środku reprezentacyjnej defensywy, czyli Kiwiora z Nawrockim!
Masz prawo do swego zdania i ciekawie je uzasadniasz.
Ja powiem na czym ja swoje zdanie opieram: po pierwsze - na obserwacji i analizie jego występów w Warcie Poznań i Legii Warszawa czynionych przy pomocy nie tylko oglądu ,ale i osobistej perspektywy , bo grałem w juniorach i B i A Klasie jako obrońca, najczęściej środkowy. A szkolony byłem wedle tzw. programu minimum , który wprowadził Wydział Szkolenia PZPN do wszystkich klubów, dzięki któremu w latach 70-tych nasza piłka odnosiła tak wielkie sukcesy międzynarodowe. Oczywiście dysponuję też opracowaniem Wydziału Szkolenia PZPN do nauki w Szkole Trenerów " Działania zawodników podczas gry" . Tym samym , nie uzurpując sobie prawa do fachowości , wydaje mi się ,że posiadam elementarną wiedzę praktyczną i teoretyczną,aby ocenić poziom wyszkolenia i przydatność obrońcy do wykonywania skutecznych działań przeciwko napastnikom rywali.
Przypomnę tylko ,że o Nawrockim jako antybohaterze kilku spotkań Legii pisałem w swoich pomeczowych komentarzach a i w felietonie posezonowym wyraziłem opinię, którą obecnie tylko powtarzam. Chodzi generalnie o to ,że w meczach wyrównanych drużyn o stawkę o wyniku często decyduje jeden błąd i najczęściej tym przegrywającym jest ten popełniany przez obrońcę. Maik Nawrocki zbyt często podejmował nietrafne decyzje.
Owszem Nawrocki jest wychowankiem Werderu Brema i widać ,że jest dobrze wyszkolony technicznie i taktycznie ,ale do składu Werderu się nie przebił mimo,że po sezonie 2020/21 Werder spadł do niższej ligi , a i po powrocie z wypożyczenia z Warty sztab Werderu nie widział go w składzie. Chyba jakieś powody tego odstawiania były i to niebłahe ? , bo wychowanek to zawsze wychowanek i jak gra to promuje i przyciąga młodych do klubu . Podobnie traktuję jego pobyt w Celticu, który gra na kilku frontach i gdyby Nawrocki był w kręgu tych potrzebnych to by , chociaż ogony grał,a on nie gra w ogóle . Aktualnie jest wystawiony na listę transferową za kwotę 2, 5 mln Euro.Każdy zaznajomiony z meandrami rynku transferowego wie ,że jego menadżer szuka mu klubu , który by go zechciał nabyć.
I nie można się dziwić menedżerowi ,że mu Legia pasuje, bo to w naszym klubie rozegrał sporo meczów, a Legia to klub znany i ceniony w Europie i daje poważne szanse promocyjne.
Ja generalnie staram się nie oceniać poczynań kadrowych kierownictwa Legii, bo uważam ,że to ich wyłączna kompetencja . Zostawiam sobie prawo do oceny po efektach . Nadto doświadczenie na stanowiskach kierowniczych nauczyło mnie ,że każdy nowy pracownik powinien zaczynać z "czystą kartą' i każdy zasługuje na danie mu kredytu zaufania.I gdyby brać tylko ten punkt widzenia to trudno byłoby się z Tobą nie zgodzić.
Lecz na przeszkodzie w takim podejściu stoi według mnie logika pragmatyczno - porównawcza. Otóż, jeżeli Legia chce grać w LM , czy w LE to musi mieć zawodników ogólnie mówiąc przydatnych do spełniania tej roli . Tym samym nie powinna brać tych , którzy w klubach tam grających uznani zostali za tych co się nie nadają . Brutalnie rzecz ujmując nie uda się zbudować zespołu zdolnego w gry w Europie z "odpadów' i "wybraków' .
W Werderze, w którym piłkarsko go kształtowali nie wierzyli w jego potencjał, nie miał szans na przebicie się do składu, o potencjalnej grze na poziomie Bundesligi nie było mowy. Wycenili na 1,5 mln € i pozbyli raczej bez żalu.
Kosta Runjaic też nie miał do niego przekonania i pełnego zaufania, Maik Nawrocki nie był u niego pierwszym wyborem do składu, wytłumaczeniem mogą być kontuzje, ale również po okresach rekonwalescencji Maik musiał wielokrotnie ustępować miejsca innym. Oferta z Celtiku dla młodego i ciągle „perspektywicznego” futbolisty wydawała się najlepszą z możliwych opcji rozwoju kariery.
W Celtiku „nadzieje” prysły jak bańka mydlana, również kontuzje zniweczyły plany podboju Wysp, ale piłkarz na którego wydano 5 mln € powinien otrzymać kredyt zaufania, Nawrocki albo go nie wykorzystał, albo kolejni trenerzy stracili wiarę w progres formy.
Zbyszek: „dla mnie to świetnie wyszkolone beztalencie” – nie owijając w bawełnę i bez dyplomacji i kurtuazji tak mogą sądzić, lub też tak sądzili w Bremie, w Glasgow a i Kosta Runjaic być może nie był daleki od takiego poglądu. Dziś taka powielana kibicowsko opinia jest zapewne bardziej powszechna niż łudzenie się, że 24-latek ma ciągle nieodkryty duży potencjał możliwości piłkarskich. Bardziej prawdopodobnym wydaje się, że Nawrocki stanie się wyrobnikiem w nie za specjalnie mocnym klubie, gdzieś na zapleczu europejskiej piłki niż mamić się tym że nasz stary Kontynent podbije.
A jednak, we mnie naiwniaku iskierka nadziei jeszcze nie zgasła. Nie dlatego, że „u Nawrockiego widać świetne wyszkolenie techniczno –taktyczne”, dla mnie to bzdura, Maik jest poprawnie wyszkolony, nic więcej, nic mniej, tu nie ma żadnego wyróżnika, z piłką przy nodze lepsze wrażenie robią choćby i Walukiewiecz i Piątkowski. Maik potrafi się odnaleźć w działaniach ofensywnych, wypełni w nich swoją rolę, właśnie dzięki poprawnemu wyszkoleniu ale ... nie tu widzę jego główny „atut”.
Gdy przyszedł do Legii i grał u Michniewicza (jedyny trener, który do niego się przekonał i mu zaufał) był tym z obrońców który próbował piłkę odebrać, a nie tylko bojaźliwie wyczekiwał co z piłką zrobi zawodnik drużyny atakującej. Nie był w tym tak bezkompromisowy jak Pazdan (który „pójścia na raz” nadużywał przez większość kariery) ale też nie był tak bojaźliwy i pasywny w obronie jak obecnie 90% polskich obrońców. Nasi defensorzy panicznie boją się gry „1 na 1”, obawiają się błędu, ośmieszenia. Kiedyś obrońca z odbioru piłki czerpał radochę, dziś mamy chłopaków, którzy za dzieciaka, za świerszcza grali w ataku lub w pomocy, w miarę dobrze czuli się w ofensywie, ale trenerzy w pewnych momentach przesuwali ich do defensywy i tak już pozostawało. Tak to sobie tłumaczę, że dziś nie mamy obrońców z inklinacją do gry w obronie, z mentalną predyspozycją do niej. Kiedyś mieliśmy naturalnych „drwali” i „przecinaków”, technicznie ograniczonych, ale „swoją robotę” robili, dziś zamiast dzieciaków z predyspozycjami do defensywy kształtować właśnie technicznie, żeby nie mieli deficytów pod tym względem, to wolimy rosłego nastolatka napastnika lub pomocnika przesunąc do defensywy, przystosowac go do niej i w ten sposób „problem” rozwiązać. Czasami taki proces się udaje i nawet w „dorosłej piłce” ma sens (Piszczek, Bereszyński) ale jako „doktryna szkoleniowa” moim zdaniem jest zgubny.
Maik Nawrocki być może nie jest najbardziej utalentowanym z polskich obrońców, być może jego predyspozycje są przeciętne, ale wydaje mi się, tak na „moje oko” że taką radochę z odbioru piłki posiada. Niezbędna jest mu optymalna dyspozycja fizyczna, szybkość reakcji, czytanie gry (bez regularnych występów tego nie osiągnie), jeżeli te warunki zostaną spełnione i gdy nabierze pewności siebie, swoich zachowań, to wówczas, według mnie” może być obrońcą nie tylko na poziomie Legii, ale i reprezentacji.
Refleksje na temat Nawrockiego ciekawe,ale akurat ja cieszyłem się ,że go obgoniliśmy , bo dla mnie to świetnie wyszkolone beztalencie ( o czym parę zdań nieco dalej).
Ja natomiast zwróciłem uwagę na grę Sergio Barcii oraz na pracę sędziego Kuźmy.
U Barcii , identycznie, jak u Nawrockiego widać świetne wyszkolenie techniczno -taktyczne , co widać było wczoraj po posiadaniu nawyków typowych dla zawodników wychowanych w dobrych szkołach ( Barcia to wychowanek Juvenii Celty Vigo) .Wczoraj patrzało się z przyjemnością jak Barcia w obronie wyprowadzając piłkę, podając ją do przodu, lub do boku ( rzadko do tyłu) natychmiast cofał się na asekurację, był pod grą, aby ten komu ją podał mógł zagrać w trójkącie, jednocześnie bacząc na głębię obrony. W ofensywie po otrzymaniu piłki podawał do wolnego kolegi ,a sam szedł do przodu na wolne pole . A przy tym przyjęcie piłki na milimetry, zawsze ze zwodem i podanie po uprzedniej ocenie sytuacji.
Tylko ,że talent u obrońcy nie na tym polega ,ale na podejmowaniu trafnych decyzji w tzw. nieoczywistych sytuacjach np idzie atak 2x1, albo 2x2, albo 3x2 i trzeba wybrać : zaatakować i kogo i kiedy , czy się cofnąć i gdzie zająć pozycję, czy pójść w blokowanie itd. Zawodnik wybitnie utalentowany zawsze wybiera skuteczną opcję, ten średnio uzdolniony trafia raz dobrze, raz źle ,a beztalencie prawie zawsze wybiera zachowanie korzystne dla przeciwnika. Jak pamiętamy Maik w ten deseń sporo bramek zawalił, a i Barci i to się zdarzało. Tacy jak oni znakomicie sobie radzą z zawodnikami z niższej półki,ale przeciwko zacnym rywalom zbyt często błądzą.
Trudno uzasadnić racjonalnie np. wiedzą psychologiczną to co w coraz większym stopniu wyczyniają sędziowie. Spada na nich często nieuzasadniona i nadmierna krytyka nosząca znamiona hejtu ,ale reakcja jest przeciwskuteczna. Pewno szefowie Kolegium Sędziów, aby podnieść tzw. autorytet formalny ( wynikający z zajmowanego stanowiska lub pełnionej funkcji) nakazali karać kartkami tych piłkarzy i tych członków sztabu , którzy gestami i słownie kwestionują decyzje arbitrów. Tylko,że takie bezmyślne traktowanie tego nakazu ośmiesza sędziów i zakrawa na parodię , bo wczoraj Augustyniak ( znowu ) był wycięty równo z trawą na oczywiste ukaranie sprawcy żółtą kartką i za to tylko ,że wyraził oburzenie brutalnością faulu został ukarany kartonikiem,a sprawca nie , czyli ofiara dostaje karę,a sprawca jest nagrodzony. W ten sposób sędziowie autorytet tracą, a nie go zyskują.
Na tapet do popitolenia albo do przynajmniej zaznaczenia trafiło natomiast info o Maiku Nawrockim.
„jego rywale do miejsca w składzie zawsze wydawali się faworyzowani przez menedżera. Nawet w pierwszym sezonie, kiedy zespół dotknęły kontuzje - wliczając Nawrockiego - nie miał zbyt wiele okazji do gry. Kiedy już występował, brakowało mu ogrania. W klubie takim jak Celtic nie można oczekiwać mnóstwa czasu na adaptację, ponieważ wymagania są wysokie. Nie miał nawet serii trzech czy czterech meczów, aby ugruntować pozycję. Nie widzę szans, żeby to się zmieniło. Carter-Vickers to lider w obronie, jest silniejszy w powietrzu, w ataku i ma większe doświadczenie w grze. Austin Trusty podpisał kontrakt i zrobił to, czego Nawrocki nie był w stanie zrobić - grał konsekwentnie. Ponieważ Liam Scales również jest na prowadzeniu, a Stephen Welsh częściej wybierany, Nawrocki jest piątym wyborem – stwierdził w rozmowie z WP Sportowe Fakty Ben Banks, dziennikarz glasgowworld.com.
Nawrocki jest za Carterem-Vickersem, Trustym i Scalesem w drużynie, a także Welshem na ławce rezerwowych. Trusty i Scales nie odnosili kontuzji jak Nawrocki, a Carter-Vickers jest najlepszym obrońcą Celtiku, więc zmiana nie wchodzi w grę. Dla dobra swojej kariery Nawrocki potrzebuje przeprowadzki, aby móc grać więcej. Powinien pójść na wypożyczenie albo odejść definitywnie. Kosztował Celtic dużo pieniędzy, więc będą chcieli odzyskać sporą część tej opłaty, jeśli się przeniesie. Jest jeszcze młody, ale jego przyszłość jest teraz gdzie indziej - powiedział na łamach WP Sportowe Fakty McGinlay z portalu celticway.co.uk.”
Nawrockiego zakopanego w głębokim rowie rezerwy Celtiku trudno będzie sprzedac, bardziej prawdopodobnym będzie wypożyczenie z ewentualną opcją wykupu i tu chyba można rozważac powrót Maika na Ł3.
Byłem dużym zwolennikiem Nawrockiego, łączyłem z nim duże nadzieje, dlatego gdy teraz jest na zakręcie to wyjście na prostą w Legii dla mnie stanowiłoby dobre rozwiązanie. Podobno z Kapuadim możemy się pożegnac, zatem wypożyczmy Janka Ziółkowskiego do klubu w którym będzie się regularnie ogrywał w pierwszej jedenastce na poziomie Ekstraklasy lub pierwszej ligi i wypożyczmy z Celtiku Maika!?
Wydaje mi się ,że mam wyśmienitą pamięć,ale im jestem starszy tym bardziej zauważam,że ona nie tyle się zaciera, ile staje się wybiórcza. Najlepiej pamiętam okres tam między 15 a 40 rokiem życia. Natomiast z czasów wcześniejszych tylko super ważne wydarzenia ,ale bez szczegółów.
Przed bodaj 10 laty napisałem , nieco żartobliwie ,że też kiedyś byłem młody,ale mam coraz mniej na to świadków. Obecnie ze świadków bezpośrednich nie mam nikogo, bo wszyscy pomarli.
Więc w moim przypadku nie da się pamiętać o panu Lucjanie , bez pamięci o moich przyjaciołach i kolegach bliższych i dalszych, którzy ze mną, lub ja z nimi - razem peregrynowaliśmy na Ł3. W szkole średniej była nas pięciu i przynajmniej 3 z nas raz w miesiącu było na Legii oraz na meczach reprezentacji w rozgrywanych w Warszawie . Podczas studiów było nas 4 :mój serdeczny przyjaciel Zbyszek, dwóch Januszów ( jednym z nich był Atlas) oraz Zdzisio. Po studiach chodziliśmy razem ze Zbyszkiem i Januszem ( nie Atlasem) . Ale tak pod koniec lat 70-tych oni przestali chodzić na mecze .
I wówczas "spiknęliśmy się " z moim przyjacielem od 45 lat Zbyszkiem ( starszym ode mnie o 6 lat) z którym pracowałem w jednej instytucji ,a który zapytał kto chce iść za darmochę na pożegnany mecz Kazia Deyny ( 18.09.1979) z MC i ja się wprosiłem i tak to się zaczęło i mimo ,że już na mecze Legii nie chodzimy ,to po każdym meczu naszego klubu wymieniamy uwagi, dyskutujemy . A chodziliśmy nie tylko na Legię, bo i parę razy na Polonię i na Gwardię, bo Zbyszek miał sąsiada Tomka Stefaniszyna z którym mimo różnicy wieku się zaprzyjaźnił ,a Tomek jako "Wybitny reprezentant Polski" miał prawo do dwóch wejściówek na każde spotkanie piłkarskie w Polsce, z czego ochoczo korzystaliśmy.
Kiedy nieco podrósł mój syn to wzięliśmy go po raz pierwszy jak miał bodaj 9 lat i spodobało mu się. I tak byliśmy na każdym meczu Legii w Warszawie przez 8 lat, a potem Piotr na tyle podrósł,że chodził ze swoimi kolegami.Ile on się od nas nasłuchał o dawnej Legii, bo ja prawie 40 lat temu dużo więcej pamiętałem,a Zbyszek uzupełniał swoimi wspomnieniami . Wymienialiśmy każdego piłkarza, jak wyglądał, na jakiej pozycji grał, jak grał , co miał najlepszego ,a jakie śmieszności - co uzupełnialiśmy anegdotami, których Zbyszek znał więcej i więcej spraw zakulisowych , bo przyjaźnił się ze Zbyszkiem Korolem . Pewno Piotr pamięta nasz spór ( dziś w dobie internetu rozstrzygnięty) w którym ja twierdziłem,że Deyna zadebiutował w Legi w meczu z Ruchem, a Zbyszek że z Wisłą.
Oczywiście zachwycaliśmy się bajeczna techniką Lucjana Brychczego ,ale i jego dumą, jego dorosłością, jego skromnością i niebywałym szacunkiem jakim się cieszył. To był nie tylko idol,ale i autentyczny autorytet. I syn mógł w 1992 roku na własne oczy zobaczyć nie tylko jak gra ,ale i na czym polegała jego charyzma
Po wielu latach na podobną drogę wszedł mój wnuk, też w wieku 9 lat , najpierw pojedyncze mecze ,a potem jeden za drugim ,aż też uznał,że dorósł i że dziadek jest zbędny i kiedy może chadza sam.
Dla nas wszystkich to ogromna strata , bo pan Lucjan to był żywy symbol naszego klubu.
Nie powtórzę tego co onegdaj napisałem, bo mi strasznie żal,że tacy ludzie jak pan Lucjan odchodzą z tego świata i słabo mnie pociesza,że taka jest naturalna kolej rzeczy, także z tego powodu ,że sam jestem w wieku, w którym jutro mogę się nie obudzić.
Nie lubię celebry i w chwilach radosnych i w tych smutnych, ale jadę na Ł3 zapalić świeczkę!
„@LegiaWarszawa
Wspólnie pożegnajmy naszą Legendę. Przed głównym wejściem do klubu wystawiliśmy obraz Pana Lucjana, pod którym kibice mogą postawić znicze oraz księgę kondolencyjną, w której można zostawiać pożegnalne wpisy. Księga i obraz będą wystawione codziennie do dnia pogrzebu w godzinach 08:00 - 20:00.”
RIP