W tym miejscu chcielibyśmy prowadzić naszą futbolową rozmowę "na aucie", czyli dyskusję w tematach, które nie zostały uwzględnione w artykułach w innych działach. Zachęcamy do udziału w naszym swoistym "klubie dyskusyjnym"!
Trybuna jest wolna dla każdego, każdy ma prawo się wypowiedzieć, zabrać głos w dowolnym piłkarskim temacie, w poważnym lub w żartobliwym, ironicznym tonie, obowiązuje freestyle tylko z jednym zastrzeżeniem. Niech poziom wypowiedzi, dyskusji przełamuje stereotyp piłkarskiego kibica jako zacietrzewionego półmózga, pieniacza uzewnętrzniającego swoje frustracje, wylewającego jad i napinającego się dla samej napinki.
Gdy trzeba, spierajmy się, polemizujmy, brońmy własnych poglądów, przekonań, ale zawsze...
TRZYMAJMY POZIOM!
Bramkarze: Kacper Tobiasz, Vladan Kovacević, Marcel Mendes-Dudziński
Obrońcy: Artur Jędrzejczyk, Steve Kapuadi, Radovan Pankov, Ruben Vinagre, Patryk Kun, Jan Ziółkowski, Oliwier Olewiński
Pomocnicy: Claude Goncalves, Maximillian Oyedele, Kacper Chodyna, Wahan Biczachczjan, Rafał Augustyniak, Luquinhas, Juergen Elitim, Mateusz Szczepaniak, Pascal Mozie, Ryoya Morishita
Napastnik: Tomas Pekhart
To się samo komentuje.
@Bobic
Na to mógł wpaść... no właśnie kto? Nie widzę w tym sensu poza PR na tu i teraz.
Widocznie nie jest na tyle dobry,aby ktokolwiek go zatrudnił.
A w Legii kolejny doradca jest potrzebny jak umarłemu kadzidło.
Legii potrzeby jest trener fachowiec, który wie jak się wygrywa i jak się zdobywa Tytuły.
PS. Wichniarek, który zna futbol niemiecki mówi ,że z Herthy Bobicza wyrzucono za kompletny brak kompetencji.
"Ma blisko współpracować z Michałem Żewłakowem" - tu jest chyba klucz, w zależności jak ta współpraca będzie wyglądała, trzeba będzie oceniać decyzję. Na pierwszy rzut oka, coś takiego może budzić wątpliwości, zakres kompetencji i odpowiedzialności może być zaburzony, niejasny ale to tylko tak z zewnętrznej perspektywy, a od wewnątrz może wszystko jest dogadane, poukładane, ustalone i panowie nie będą sobie wchodzić w paradę, a za to produktywnie będą współpracowali.
Składam przy tym samokrytykę. Nie mieliśmy dyrektora sportowego narzekaliśmy, teraz mamy Żewłaka, Bobića plus jeszcze Mozyrkę od skautingu i ponownie narzekam że "kompetencje mogą być zaburzone"! Kibicowi trudno dogodzić!
"Paweł Wszołek opuścił boisko w ćwierćfinałowym meczu Ligi Konferencji z Chelsea FC z powodu naderwania mięśnia dwugłowego uda.
Pawłowi bardzo zależało na kontynuowaniu gry nawet mimo bólu, który poczuł już w pierwszej połowie."
No to super, właśnie wypadł on z kadry na wiele tygodni łącznie z finałem PP, spece.
"W najbliższym czasie nasz zawodnik przejdzie rehabilitację i będzie pracował, żeby jak najszybciej dołączyć do drużyny."
Ma Paweł jakiegoś zmiennika? Zieliński coś mówił o Olewińskim, który praktycznie nie grał w jedynce, sarkazm. Pamiętam, że Feio twierdził, że Pyrka jest mu niepotrzebny, zresztą jak kilku innych piłkarzy. Świetnie wydane siedem milionów euro.
Może ktoś kiedyś napisze opracowanie pt. "Jak nie zarządzać klubem piłkarskim na przykładzie Legii Warszawa w sezonie 2024/2025". Bo to co tutaj sie dzieje zasługuje na coś takiego.
Jeśli to miałaby być prawda to na miejscu Urbana o imieniu Jan podziękowałbym słowami pier… się .
Osobiście widzę Jana Urbana w Legii . Kontrakt na 5 lat i niech z dyktatorem sportowym budują nową drużynę .
Obu trenerów cenię, za Berga moim zdaniem Legia miała najlepiej poukładany zespół, chociaż Norweg personalnie też i trochę błądził stawiając uparcie chociażby na Ojamę, natomiast z Janem Urbanem mam ten problem, że po stokroć wolałbym go jako trenera kadry niż klubowego. Według mnie jako selekcjoner sprawdziłby się idealnie, ma ku temu lepsze predyspozycje niż do pracy w klubie, odwrotnie niż na przykład Marek Papszun.
Z byłych, na liście są jeszcze do rozpatrzenia: charakterny Vuković i Magiera już doświadczony trenersko, z "młodych wilków" na trybunach Ł3 przesiaduje 39-letni Daniel Myśliwiec.Michał Żewłakow rozpocznie dyrektorowanie od wyboru trenera i ta decyzja na przestrzeni roku również i jego zdefiniuje. Będą jechali na jednym koniu.
Fajny był ten półfinał z Ruchem, takie sympatyczne wypunktowanie.
"Oprócz gry m.in. w Ekstraklasie, trwa też rywalizacja w Pro Junior System. Punkty w rankingu są przyznawane za występy zawodników z rocznika 2004 i młodszych. Legia Warszawa wciąż zajmuje 12. miejsce we wspomnianej klasyfikacji."
Jak to się ma do mitycznego stawiania na młodzież min. przez Feio? LTC? Wizji i planów prezesa, o których to tyle opowiadał?
Wszyscy wymienieni są z radaru dekodera canal +
Nie udało się zakontraktować Kallmana z Cracovii to ściągnęliśmy Szkurina, nie było nas stać na Bilika z jego sztabem, to pozostał Żewłakow. W obu przypadkach nie byli to kandydaci tak zwanego pierwszego wyboru.
Z Kovacevicem to tak jakbyśmy się obudzili z ręką w nocniku i wówczas na gwałt Feio "ratował" sytuację.
Bramkarz - porażka, napastnik - nie daje tego co powinien, oby dyrektor w Legii odpalił!
@ Senator
Ale byś się cieszył.
Samemu nie wiem, absolutnie nie wiem, czy z Zewłakiem jestem za, a nawet przeciw!
Gdzieś mi mignęło info o Vuko . Tylko do końca sezonu będzie prowadził Piasta po czym wraca do Warszawy .
"Ja jestem umysł ścisły, mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem"
Mhm, wszyscy domagali się dyrektora, no to go będziemy mieli? Czy następcą Goncalo Feio zostanie wkrótce Besnik Hasi!?
Ciekawe na ile to jest prawda? Mam nadzieję, że jest to tylko plotka, w innym przypadku pozostawię to bez komentarza.
Edit.
"Podczas czwartkowego meczu z Molde FK Bożydar Iwanow poinformował, że w niedzielę gościem programu Cafe Futbol w Polsacie Sport będzie były dyrektor sportowy, Jacek Zieliński. Wielu kibiców czeka na rozmowę, w której będzie mogło posłuchać osoby, która przez ostatnie trzy lata odpowiadała za pion sportowy w stołecznym klubie. Niestety do tej rozmowy nie doszło. Dlaczego? Zieliński, który aktualnie jest doradcą zarządu, został zablokowany przez zarząd klubu.
- Z Jackiem Zielińskim byłem umówiony już od lutego. W związku z tym, że nie była to rozmowa prywatna, więc mogę zacytować. Jacek podszedł do mnie po czwartkowym meczu i powiedział, że jest jakiś problem z zarządem, który nie chce wyrazić zgody na jego wizytę u nas. Poszedłem więc spotkać się z tymi ludźmi. Obecny był Dariusz Mioduski, Marcin Herra, Artur Adamowicz, który nie wiem za bardzo w jakiej roli występuje - chyba jest doradcą PR - i był Rinke Rooyens. Dostałem pytanie, czemu nie zgłosiłem się do nich po zgodę, że mogę zaprosić Zielińskiego. Pracuję w telewizji od wielu lat i nigdy do nikogo, do żadnego prezesa nie wysyłałem zapytania, czy mogę zaprosić jakiegoś gościa. Jacek Zieliński chciał przyjść i odpowiedzieć na pytania. Niestety dziś go tu z nami nie ma. Na Jacka Zielińskiego jest nagonka, głównie ze strony kibiców, natomiast zadano mi pytanie, czy ja szukam jakiejś sensacji - powiedział na początku programu Cafe Futbol Bożydar Iwanow."
To jest jeszcze ciekawe -
"Goncalo Feio po meczu mówił, że podstawą jest zawsze zamknięcie środka, bo inaczej dzieją się złe rzeczy. No ale kto tego środka nie zamknął? Dlaczego piłkarze byli tak ustawieni? Próbuję zrozumieć. Jeśli to był ich wybór, by stać w ten sposób, wbrew zaleceniom trenera, to czy to nie oznacza, że trener nie potrafił im odpowiednio przekazać wiedzy? Z jakiegoś powodu stali, gdzie stali. Przez bitą godzinę meczu. A może wybory personalne trenera nie były dobre, skoro ci, których wybrał, nie umieli wykonać najbardziej podstawowej – jak twierdzi Feio – czynności w piłce. Feio mówi jeszcze jedno – w drugiej połowie to skorygowaliśmy i od razu było widać różnicę. No to pytanie: czemu dopiero w drugiej połowie? Trzeba było dziesięciu sytuacji, gdzie piłka przechodzi przez pusty środek, i trzech straconych goli, żeby skorygować? W dodatku przecież to skorygowanie nie odbyło się zaraz po przerwie, bo Molde przez pierwszy kwadrans drugiej połowy grało to samo, co przez całą pierwszą.
Taka katastrofa, a na konferencji pada hasło, że Legia i tak miała więcej okazji w pierwszej połowie. Super, może pan sobie kupić koszulkę z napisem „moralny zwycięzca meczu w Molde”. A tak serio to chciałbym to zrozumieć. Zrozumieć, o co w tym wszystkim chodziło?
Jestem totalnym laikiem, ale oglądałem ten mecz z Tomaszem Łapińskim, który ma opinię dobrego eksperta, a nie jakiegoś odklejeńca, a do tego dość dobrze ogarnia sprawy taktyczne. I wiecie co? On też nie rozumiał.
- Przemysław Langier "
Cóż taki mamy klimat, na własne życzenie oczywiście, żeby nie było niedomówień.
Ciekawe czy ten prowincjonalny klubik, miał coś do powiedzenia o tym, jak w ostatnim meczu z Legią u nich, w ostatniej minucie meczu został sfaulowany w ich polu karnym Chodyna? A może ci "sprawiedliwi" z Podlasia wypowiedzą się na temat ich obrońcy - Polaka, który zatrzymał piłkę ręka w swoim polu karnym? Nie powiedzą o czym doskonale wszyscy wiemy. To jest wyższy poziom hipokryzji.
Nie podoba też mi się jedna rzecz, a mianowicie milczenie Legii w rzeczonym temacie.Jest to niebezpieczne o tyle, że obecnie byle chłystek (np. białostocki) pluje na klub i nie ma na to żadnego odzewu, co nakręca spiralę nienawiści na Legię i presję na sędziów w meczach Legii, która ma miejsce. Fakt nie opinia. Nie tak dawno przecież był okres, że w lidze dla Legii przez rok, nie podyktowano żadnego rzutu karnego, właśnie przez takich krzykaczy min. jak ta mentalna białostocka prowincja. Wszyscy doskonale pamiętamy np. Probierza i tekst o "whisky ", wypowiedzi Drągowskiego po meczu na Ł3 itp.
"Ręka Szkurina".
„Dwadzieścia kilka godzin wcześniej w Chorzowie w bliźniaczej sytuacji podyktowano rzut karny
Tam popełniono błąd i dobrze się stało, że 20 godzin później już tego błędu uniknięto .
Jasne możemy sobie wmawiać, że dążymy do obiektywizmu i w tym nasze intencje są jak najbardziej szczere, tylko, że mam przed oczami Marcina Rosłonia, warszawiaka z krwi i kości, z Legią związanego od szczeniaka, który tak pragnął być obiektywny i pozbawiony stronniczości, że gdy komentował mecze Legii to w 80-90% spornych, kontrowersyjnych sytuacji interpretował je na korzyść rywala wojskowych. Zakładam, że bezwiednie i bez złej woli, po prostu chciał być bardziej święty od papieża. Tak sobie myślę, że teraz popularny Rosół, którego bardzo lubię i cenię, też by się opowiadał za karnymi, ale to by wcale nie świadczyło, że jest „obiektywny”. Wolałem żeby pan redaktor komentował każdy inny mecz, ale nie Legii. Inna sprawa była/jest z „krakusami” Baszczyńskim, Kosowskim u nich udawania świętego nie było i nie ma, są pozory obiektywizmu zza których czasami wychodzi „szydło z worka”.
Wychodzi mi na to że jedynym „sprawiedliwym” tu i teraz w tym naszym miejscu byłby Albiceleste, ale gagatek jest zbyt skory do chodzenia pod prąd, lubi intelektualne prowokacje, żeby mu święty gral obiektywizmu od razu przypisać, choć w sumie to subiektywnie przyznaję mu rację.
"Ręka Szkurina".
„Dwadzieścia kilka godzin wcześniej w Chorzowie w bliźniaczej sytuacji podyktowano rzut karny (nie ma znaczenia, że ostatecznie niewykorzystany). W Warszawie nie. No to wybacz, Senatorze, ale jak człowiek ma budować w sobie zaufanie do ekspertów, którzy swe decyzje ewidentnie podejmują na podstawie własnego widzimisię?” – Szymon Marciniak w Meczykach tłumaczył że gdyby piłka dotknęła ręki Szkurina to powinien być odgwizdany ewidentny karny. Zgadzamy się! I Albiceleste i Marciniak i iocosus, niestety takie są chyba trochę durne przepisy, a jeżeli Ac-10 zgadza się z Senatorem że takiej ręki by samemu nie odgwizdał to i ja do nich dołączam, że z „duchem gry” karnego za to być nie powinno. Jeżeli piłka dotknęła ręki Szkurina to nie zmieniła toru lotu, nie została zablokowana, to był absolutny przypadek, a jeżeli za coś takiego gwizdać to już bardziej ewidentny karny należał się Legii w pierwszej połowie meczu z Radomiakiem. Niestety karne po „takich rękach” zależą od „widzimisię” sędziego, albo zauważą dotknięcie, albo nie, i Lasek i Marciniak nie zauważyli przy tym nasz eksportowy Gwizdek przyznał że jeżeli Białorusin dotknął piłki to popełnił błąd ale na żadnym z kadrów monitoringu tego na sto procent nie mógł potwierdzić i dlatego puścił sytuację.
Odnośnie „clou programu” czyli „faulu” Wszołka na Pietuszewskim, to w pełni zgadzam się z słowami Ac-10: „do k’nędzy, ślęczycie długie minuty nad sytuacją z Wszołkiem i Pietuszewskim, zamiast pokazać Lasykowi sytuację z Vinagre’em i powiedzieć „patrz, Piotrek, tu był ewidentny faul, o tamtym nie ma co gadać”? – pewnie że tak, zresztą sam Marciniak w wspomnianych Meczykach przyznał że większym „dupochronem” dla składu sędziowskiego byłby powrót do tego właśnie faulu na Vinagre. Pełna zgoda!
Co do samego „clou” czyli sytuacji Wszołka z Pietuszewskim to nasze kibicowskie rozważania pomijam, ta sytuacja byłaby mega dla nas ciekawa do rozkminki gdyby dotyczyła jakiegoś meczu w MLS lub w innej jeszcze bardziej egzotycznej lidze. Natomiast w naszych realiach, głosów kibicowskich nie uwzględniając, mamy dwa zupełnie przeciwstawne zdania, dwóch ekspertów, zawodowo zobowiązanych do dążenia do obiektywizmu ale ich punkty widzenia i interpretacji wzajemnie się wykluczają. Nie ma sensu, moim zdaniem ich dezawuować, dwóch fachmanów Lyczmański i Marciniak inaczej interpretuje zdarzenie, co jest dowodem jak bardzo uznaniowo subiektywnie mogą być postrzegane sytuacje. Mimo kodyfikacji przepisów! Obaj eksperci powołują się na materiały szkoleniowe! Jestem bardzo ciekaw jak ta sytuacja będzie teraz przedstawiana w materiałach szkoleniowych dla sędziów, jak będzie interpretowana na kursach sędziowskich? W mediach trwa dyskusja, kibiców, dziennikarzy, chciałbym głosu jakiegoś kolegium sędziowskiego, jak w przyszłości interpretować tego rodzaju zdarzenia. Według mnie sędziowie powinni dostac wytyczne kto w tym konkretnym przypadku miał rację Lasyk z Marciniakiem czy Lyczmański. Inaczej będziemy mieli sędziowskie „widzimisię”.
Bardzo trafnie a-c10 przywołał słowa św. Augustyna z 416 roku ,że "Rzym przemówił,sprawa skończona ( temat zamknięty), lecz z interpretacją nieco zboczył z toru.Bowiem wszedł na tory rozważań o prawdzie jak odbiciu rzeczywistości.
Św. Augustyn , jeden z "ojców kościoła' , wielki mędrzec, mówiąc te słowa miał przede wszystkim na myśli pytanie Piłata do Chrystusa :" A czym jest prawda ?" , na co Chrystus milczał,a w piśmie napisano słowa Chrystusa " Niech wasza mowa będzie tak-tak, nie -nie" .Nie że ma być prawdziwa ,ale ma być jednoznaczna.
Współczesna nauka psychologii, socjologii , antropologii potwierdza doniosłość mądrości ojców Kościoła.
CZŁOWIEK CHCE PEWNOŚCI ,A NIE PRAWDY.
Bowiem nad tym czym jest prawda debatują od tysięcy lat uczeni i niewiele dodali do słynnego zdania Arystotelesa,że prawda nie jest fałszem i oznacza ,że nasz sąd ( nasze zdanie) o rzeczywistości musi być z nią zgodne. Prawda nie jest faktem, bo np. że dziś jest 28 lutego 2025 nie jest zdaniem ani prawdziwym ,ani fałszywym. Prawda wynika z naszej subiektywności. I naukowcy różnego chowu starają się ,aby przy pomocy różnych narzędzi ten nasz sąd zobiektywizować.
W piłce nożnej FIFA pod naciskiem mediów przekupionych przez producentów sprzętu telemetrycznego doszła do wniosku,że należy sędziom pomóc poprzez wprowadzenie systemu zwanego VAR.Tylko ,że stało się odwrotnie ,a mianowicie decyzje sędziowskie są w dużo większym stopniu i ilości kwestionowane , kontestowane,niż przed VARem.
Ci, którzy czytają C-L od lat wiedzą ,że byłem zdecydowanym przeciwnikiem wprowadzania VARu w tej delikatnie mówiąc niedoskonałej postaci.Nie wynikało to z przekory ,ale z fragmentarycznej wiedzy z zakresu neurologi ( funkcjonowanie narządu wzroku) oraz działu fizyki ( optyki). Mówiąc wprost nasz zmysł wzroku jest narzędziem niedoskonałym a przyrządy pozwalają "widzieć" lepiej ,ale nie więcej. Im większe jest zbliżenie obrazu tym odległości pomiędzy widzianymi przedmiotami są mniejsze.Np. Senator nie lubi oglądać meczów w telewizji tylko na stadionie, bo widzi całe boisko i realne odległości pomiędzy zawodnikami, podczas kiedy w tv wszystko się zlewa i spłaszcza
Technologia VAR miała wyeliminować błędy , ale spowodowała tylko ,że wątpliwości narosły, przy czym nie dotyczą one spalonego.
I pod kątem wiedzy psychologicznej np. zawartej w książce prof. Kahnemana "Pułapki myślenia" rozpatrzmy różnice w odbiorze sytuacji starcia zawodników ( jest faul czy nie) oraz decyzję o spalonym. Musimy wiedzieć,że reakcja naszego zmysłu wzroku na rzecz zewnętrzną wynosi ok. 0,1 sekundy co oznaczało ,że sędziowie boczni przed VARem musieli w tym czasie synchronizować miejsce i czas zagrania piłki w czasie reakcji , a ponieważ piłkarz może przebiec w sekundę lekkim sprintem 9 metrów to w 0.1 sekundy może przebiec 0,9 metra,więc pomyłek było zbyt dużo. Obecny VAR dokonuje synchronizacji w czasie 0,03 sekundy , co oznacza margines błędu na poziomie ok. 27 centymetrów. Tyle tylko ,że jak pokażą na VARze linie spalonego to nikt tego nie podważa ( Roma locuta, causa finita). W kwestiach fauli, zagrania ręką są rozbieżności, bo nie ma jednoznaczności , bo system jest niedopracowany i wprowadzenie go takim stanie - było błędem.
Podczas MŚ w 2022 roku w Katarze wprowadzono system zbliżony do hologramu i np. synchronizacja przy spalonym wynosiła 0.0001 sekundy co spowodowało konieczność neutralizacji wielkości 5 cm. VAR obsługiwało 32 kamery naziemne i 48 ruchomych kamer zwieszonych nad boiskiem,a do tego piłka miała wbudowany czip informujący co 0.001 sekundy o lokalizacji piłki i tym kogo lub czego ona dotyka, który to sygnał był odbierany przez 24 odbiorniki . Tyle tylko,że jak podali Katarczycy taki system dla jednego boiska kosztuje ok. 70 mln USD.
Skoro nasz VAR nie obiektywizuje, to używanie go jako podstawy decyzji jest z punku widzenia jej akceptacji błędem. Bo widz chce mieć pewność,a nie siania w nim wątpliwości.
W tym sensie nie bez powodów przywołałem przykład sędziego Marciniaka z meczu Milan- Feyenoord, kiedy to Marciniak bez zwłoki podszedł , ukarał leżącego żółtą kartką i pokazał rękami ,że symulował.Gdyby tak zrobił Lasyk nie byłoby tak nabrzmiałych emocji , takiej krytyki . Ja dodam,że gdyby utrzymał rzut karny też trzeba by się było z tym pogodzić, bo w tak niejednoznacznej sytuacji, ktoś musi ją rozstrzygnąć i po to właśnie jest sędzia, aby podejmował takie decyzje.
Podobnie z rzekomą ręką Szkurina -mnożenie wątpliwości było bez sensu.
Nie tego od sędziego meczu piłkarskiego oczekują widzowie, nie tego ,aby ich zaprzątał do rozstrzygnięć. Chyba arbitrom się role pomyliły.
Lecz nie udawajmy ,że nie wiemy,że nie widzimy,że nie rozumiemy,że za tym rwetesem , za tą nagonką na Lasyka i Marciniaka stoi prezes PZPN, b. prezes i kibol Jagi , który uważa,że jego dziecku zrobiono kuku . Za tym
procesem gloryfikacji i niedotykalności klubu z Białegostoku stoi "ojciec chrzestny".
Taki mamy klimat.
No i niech mentalna prowincja sobie krzyczy, a tzw. "redaktorzy" sportowi wiedzą o co chodzi, tyle tylko, że piszą to co piszą, bo dziś najważniejsza nie nie jest prawda i obiektywizm tylko klikalność i o to chodzi z tymi kontrowersjami. Szkoda, że niektórzy dali ponieść się histerii i nie ważne co się dzieje to winna jest zawsze Legia. To są kompleksy.
Ja bym bardzo chciał, żeby było tak, jak piszesz. Ekspert się wypowiada, tłumaczy zagadnienie używając przy tym fachowej, racjonalnej argumentacji, a publika słucha. I tyle. Roma locuta, causa finita, dziękujemy państwu, proszę się rozejść. Strasznie jednak o coś takiego trudno w sytuacji, gdy ekspert bezwstydnie prostytuuje logikę.
Żeby jasność była: nie mam swojego konia w tym wyścigu. Wczorajszy mecz oglądałem zupełnie neutralnym okiem. Mam znajomych wśród kibiców Legii (Was
Weźmy na aperitif rękę Szkurina. Wiem, nie gwizdnąłbyś. Ja też nie. Tylko, że – przypomnę po raz kolejny – to nie my dwaj ustalamy zasady. Dwadzieścia kilka godzin wcześniej w Chorzowie w bliźniaczej sytuacji podyktowano rzut karny (nie ma znaczenia, że ostatecznie niewykorzystany). W Warszawie nie. No to wybacz, Senatorze, ale jak człowiek ma budować w sobie zaufanie do ekspertów, którzy swe decyzje ewidentnie podejmują na podstawie własnego widzimisię? Lasyk coś tam się mętnie tłumaczy, że z żadnego ujęcia nie widać, aby ręka Szkurina na pewno miała kontakt z piłką. Kurde, ja naprawdę tego arbitra cenię. Tak sobie jednak myślę, że kontrolna wizyta u okulisty nie zrobiłaby mu najgorzej.
Dla kontrastu – osobiście dałbym Legii karnego za rękę Polaka. Tak, wiem. Przepis mówi inaczej. Jeśli był wcześniej kontakt z „legalną” częścią ciała, przewinienia nie ma. Dla mnie jednak ten przepis jest skrajnie durny. Jeszcze żeby tu szło o blokadę strzału, kontakt z piłką lecącą z dużą prędkością – no ok. Tutaj jednak chłopak po prostu źle skontrolował futbolówkę, popełnił błąd techniczny i odniósł ewidentną korzyść z zagrania ręką. Że niechcący? No może, co z tego? Wszołek też przecież nie zamierzał wycinać Pietuszewskiego.
I tu dochodzimy do gwoździa programu. Jak zwykle w takich dyskusjach, przypomnę, że całe to kurvarestwo nie zostało wprowadzone po to, by prowadzić sążniste rozkminy o tym, czy dana sytuacja boiskowa mieści się w ciut jaśniejszych, czy może jednak w deko ciemniejszych odcieniach szarości. Nie, celem – przynajmniej deklarowanym – była eliminacja oczywistych błędów sędziowskich. Etymologia słowa „oczywisty” jest, no cóż, oczywista: oczy go widzą. Od razu. Patrzysz i dostrzegasz. A skoro tak, o żadnej oczywistości nie może być mowy w sytuacji, gdy zawodowy arbiter, podobno jeden z naj-najlepszych na świecie, potrzebuje ponad pięciu minut (!!!) i cha-gie-wu ilu powtórek, by ocenić zdarzenie boiskowe trwające ułamek sekundy. Już sam ten czas potężnie kompromituje zespół sędziowski. A na tym, niestety, nie koniec.
Zarówno Lasyk, jak i Marciniak zdążyli się już po meczu odnieść do opisywanego zdarzenia. Czytając ich wypowiedzi mogę się tylko zastanawiać co panowie spożywali oraz gdzie i za ile można ten specyfik nabyć, bo skoro on tak mocno kopie w głowę, to ja też chcę. Mam wkrótce urodziny, co tam, rozerwę się trochę. A, no i jeszcze chciałbym wyrazić nadzieję, że nie wzięli przykładu z kolegów Frankowskiego i Musiała i żaden znak drogowy tym razem nie ucierpiał. Ucierpiała za to, niestety, i to dość potężnie wspomniana wyżej logika. Z wypowiedzi panów L&M* dowiedzieć się bowiem można m.in., że:
• Lasyk nie podjął inicjalnej decyzji o karnym samodzielnie. Pominę już nawet, że jest to per se złamanie przepisów. Bardziej mnie poraża kuriozalność całej sytuacji. Znaczy co, najpierw VAR mu krzyknął w słuchawkę, że karny, a potem przez długie minuty deliberował, by w końcu orzec, że jednak nie karny…!? No kuuurwa…;
• Inne zasady obowiązują w meczu ligowym (bo wpływ pojedynczego wyniku rozmywa się w całym sezonie), inne zaś w meczu pucharowym (bo ten jeden mecz decyduje o być albo nie być). Zostawmy na boku ów dość oczywisty fakt, że w tak wyrównanych rozgrywkach, jak Ekstraklasa, mieć trzy punkty, a nie mieć trzech punktów to razem sześć punktów, czyli nierzadko kilka miejsc w tabeli (i np. spaść albo nie spaść). Skupmy się na samej regule. To jest gdzieś zapisane? Bo mnie się do tej pory wydawało, że przepisy gry w piłkę nożną są jednakie, bez względu na to, czy chodzi akurat o ESA, PP, Ligę Mistrzów, czy Puchar Wójta Gminy Swędziwory;
• Takwogle, to nie ma o co kopii kruszyć, bo przecież na samym początku akcji był faul na Vinagrze. Zaraz, co…!? Znaczy owszem, ja bym to odgwizdał, uważam jednak, że to bardziej właśnie odcień szarości, niż clear and obvious error. Ale ok, to Szymon Marciniak jest arbitrem zawodowym, w dodatku podobno jednym z naj-naj, nie a-c10. Tylko dlaczego w takim razie, do k’nędzy, ślęczycie długie minuty nad sytuacją z Wszołkiem i Pietuszewskim, zamiast pokazać Lasykowi sytuację z Vinagre’em i powiedzieć „patrz, Piotrek, tu był ewidentny faul, o tamtym nie ma co gadać”???
• W koszykówce jak obrońca zajmie pozycję obronną, to nie ma faulu. No nie ma. Tyle, że koszykówka to koszykówka, a piłka nożna to piłka nożna. Mam rozumieć, że gdyby po strzale Kapustki piłka odbiła się po szczęśliwszej dla Was stronie słupka i wpadła do bramki, to to by było za trzy…!?
• Wreszcie sędziowski evegreen, as w rękawie każdego mętnie tłumaczącego się arbitra, czyli najnowsze wytyczne UEFA’y. Jasne, kuźwa. Bardzo najnowsze. Świeżuteńkie jak dzisiejsze pączki w Lidlu. Musiały wyjść tak góra z dziesięć minut przed meczem, dlatego nikt o nich nie słyszał. Jasne, Wszołek postawił nogę. W takim momencie, że biegnący Pietuszewski nie miał żadnej szansy uniknąć z nią kontaktu i się o nią przewrócił. I nie, wcale nie przycwanił. Wręcz przeciwnie, dużo się jeszcze chłopak musi nauczyć, bo gdyby pokazał, że chce kontaktu uniknąć, to najprawdopodobniej jedenastka nie zostałaby odwołana. Chociaż w sumie kto to wie. W każdym razie to jest faul. A faul w polu karnym to jest karny. W związku z czym, to nie jest kontrowersja. To jest błąd. A panu, panie Piotrze oraz panu, panie Szymonie, logika nie wyrządziła żadnej krzywdy, proszę się na niej nie wyżywać.
* komentarz, ku przykremu zdziwieniu autora, niesponsorowany
Te pseudokontrowersje to jest wina Lasyka, który znany jest z tego ,że reaguje na upadki zawodników i sygnalizowanie przez nich rzekomych fauli, ale w tym wypadku nie byłoby wściekłej wrzawy , gdyby tak jak Marciniak w meczu LM pomiędzy Milanem a Feyenoordem pokazał symulantowi Theo Hernandezowi z Milanu żółtą kartkę tak on Pietuszewskiemu . Podobnie w drugiej sytuacji Lasyk nie może dawać podpuszczać się zawodnikom, bo sam ma widzieć i oceniać, ma do pomocy asystentów i ma dwóch sędziów VAR. To po cholerę mu namolni zawodnicy. Marciniak ma rację , kiedy mówi,że sędziowie sami muszą budować sobie autorytet dobrym wykonywaniem swojej roboty.
Współczesne media już tak mają,że żerują na sensacji, a jak jej nie ma to sami ją tworzą i nikogo w tym procesie nie interesują fakty, prawda ,ale oglądalność i klikalność. Więc w tym przekazie prawda i kłamstwo mają taką samą wartość i dlatego trzeba albo, jak sugerujesz ufać autorytetom ,albo samemu na podstawie swojej rzetelnej wiedzy wyrabiać sobie własne zdanie i się jego trzymać. Tobie w omawianych przypadkach trudniej, bo byłeś na meczu ,a ja śledziłem dokładnie przebieg i wielokrotny ogląd sytuacji na ekranie telewizora i widać było dokładnie uprzedni faul na Vinagre i to ,że to nie Wszołek kopie gracza Jagi , tylko piłkę, a to on uderza w kolano naszego obrońcy . Natomiast w przypadku Szkurina też dokładnie widać,że piłka przelatuje przez gąszcz zawodników i na milimetr nie zmienia kierunku, więc nawet o jej odbiciu , nie mówiąc o zagraniu mowy być nie może.Pozdrawiam serdecznie.
PS. Szkoda,że po czasie Lasyk mówi o tym,że uświadomił sobie ,że zawodnik Jagi w polu karnym zagrywa piłkę w lewo i nie idzie za nią , tylko idzie w prawo na nogę Wszołka. Co potwierdza moje zdanie ,że żółta kartka dla Pietuszewskiego za próbę wymuszenia rzutu karnego powinna być oczywistą oczywistością.
Pamiętam jak dawno temu popełniłem tekst że jeśli Canal + zatrudnia eksperta to po to aby mu ufać . Spotkałem się wtedy z atakiem że no nie . Sugerowałem że jak ekspert plecie androny to należy go zmienić ale ogólnie powinno się przyjmować jego wyjaśnienia .
O ręce nie pisze bo znacie moje zdanie na temat karnych dyktowanych za rękę w którą piłka trafia z 0,5 metra . Zamiar , zamiar to istota ręki
Nie bez przyczyny Lyczmańskiego spieszono , bo ślepiec nie bardzo nadaje się na arbitra
Adam Lyczmański:
-Ja tutaj nie widzę potencjalnego faulu, tylko widzę po prostu faul, Cóż więcej musi się wydarzyć żeby tego rodzaju zdarzenie zakwalifikować jako podstawienie nogi, no jest to klasyczne podstawienie nogi, mówiąc językiem szkolnym jest to prosty banalny najzwyklejszy rzut karny z tytułu najprostszego przewinienia w polu karnym czyli podstawienia nogi i spowodowania upadku przeciwnika cytując przepisy gry”
Szymon Marciniak:
– "Laska" [Piotr Lasyk] zapytał mnie, jak to wygląda. Powiedziałem, że zawodnik Jagiellonii jest pierwszy, zagrywa piłkę lewą nogą w swoją lewą stronę, a tuż potem Wszołek stawia nogę. I to jest bardzo ważne. Tak jak w FIFA: ważna jest kolejność. Wszołek stawia nogę, a zawodnik Jagiellonii robi ruch prawą nogą i nią lekko zahacza o prawą nogę Wszołka (...) Wszołek postawił nogę na murawie. Jego noga nie "szła" w powietrzu i nie podstawił jej zawodnikowi Jagiellonii.
– Niezależnie od szczegółów tej fazy akcji, wcześniej był faul na lewym obrońcy Legii. Przy linii bocznej o piłkę walczyli Dusan Stojinović, Miki Villar i Ruben Vinagre. Zawodnik Legii został tam uderzony w kolano, wtedy piłkę przejęła Jagiellonia. Dlatego rzut karny i tak musiałby zostać odwołany nawet wtedy, gdyby Wszołek rzeczywiście popełnił faul w polu karnym. Rzutu karnego po prostu być nie mogło.